Jak pomóc?

Czyli rozmowy na temat planowania rodziny, czystości w małżeństwie, ile powinniśmy mieć dzieci, czy powinniśmy je karać.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
avella
Przybysz
Przybysz
Posty: 6
Rejestracja: 22 lis 2020

Jak pomóc?

Post autor: avella » 2020-11-22, 21:03

Cześć, moje dzieciństwo od zawsze było nieszczęśliwe. Od dziecka martwiłam się czy ojciec znów się upije czy będzie tylko nietrzewy :(
W zasadzie to nie pamiętam momentu ,w którym by nie pił- przemoc w domu też się pojawia. Najczęściej na mamie ,chociaż wole ,żebym to ja oberwała niż mama, boli mnie to psychicznie jak nas krzywdzi. Mama jest katoliczką, a on od kościoła stroni. Sama nie wiem czemu ,ale ponoć jak kiedyś się spowiadał to ksiądz mu powiedział jakieś nieprzyjemne rzeczy. Nie wnikałam w to ,bo jak już mówie z nim nie da się normalnnie porozmawiać. Stracił prace, siedzi w domu i jedynie co robi to się upija a mama na wszystko zarabia. Bardzo jest mi jej szkoda, ale ja już załamuje ręce- no bo taka sytuacja jest od zawsze i zamiast się polepszać to regularnie pogorsza się =(( Chce też powiedzieć ,że modle się o to ,aby coś się polepszyło ,lecz niestety bez efektów.
Ostatnio zmieniony 2020-11-22, 21:04 przez avella, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13756
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2019 times
Been thanked: 2195 times

Re: Jak pomóc?

Post autor: sądzony » 2020-11-22, 21:30

Od 15 minut gapię się na Twojego posta i nie wiem co napisać.
Nie mam takich doświadczeń.

Jakaś szansa jest w terapii, ale pewnie się nie zdecyduje.
Matka może odejść, ale pewnie się nie odważy.
Sam z siebie pić i bić nie przestanie.

Ty, gdy dorośniesz możesz odejść, możesz zabrać matkę - ale to nie rozwiąże choroby ojca.
Może matka nich spróbuje terapii jako współuzależniona.

.....
nie wiem.
Cokolwiek napiszę będzie puste.

Bądź silna.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4217 times

Re: Jak pomóc?

Post autor: Andej » 2020-11-22, 21:41

avella pisze: 2020-11-22, 21:03Chce też powiedzieć ,że modle się o to ,aby coś się polepszyło ,lecz niestety bez efektów.
Od dziś wspieram Cię moimi modlitwami. Ale rady dać nie potrafię. A tym bardziej pomóc.

Jestem zdania, że najgorszym wyjściem jest tłamszenie wszystkiego. Mam świadomość, że niebieska karta niewiele załatwia. Ale jest to konieczne. Im później, tym gorzej. Sądzę, że wskazana separacja. Ale każdy eksces trzeba zgłaszać. To też droga przez mękę. Ale co jest ważniejsze? Uważam, że to wszystko waży na Twojej przyszłości. Sadzę też, że głównym celem Twojej mamy jest Twoje dobro.
Nie namawiam do negatywnego stosunku do taty, ale do odizolowania się od jego negatywnego wpływu. Dlatego trzeba zgłaszać policji każde agresywne zachowanie. Aż będzie się dało uzyskać zakaz zbliżania się. Jeśli jest to w ogóle możliwe. Ale walczyć musisz. I nauczyć mamę walki.
Kiedyś studiowałem z dziewczyną, której ojciec i brat byli notorycznymi pijakami. Skończyła dwa fakultety. Jest dobrym kardiologiem. Walcz. Walcz. Jeśli nie da się o mamę, to przyjmij jej ofiarę i sama szukaj nauki z internatem, akademikiem, stypendium.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Magnolia

Re: Jak pomóc?

Post autor: Magnolia » 2020-11-22, 22:31

Rok temu zgłosiła się do mnie do poradni Pani, która opisała mi podobną sytuacje rodzinną. Byłam wstrząśnięta gdy tego słuchałam. Była bita bez powodu, dwoje synów na to patrzyło, a Ojciec po pijaku naprawdę nie przebierał ani w słowach ani w razach.

Tamta Pani również była katoliczką, mąż też, nawet często przystępował do spowiedzi, chyba jednak choroba w nim zwyciężała i poprawy nie było.
To, że to współuzależnienie to pewne, bo nie ma racjonalnego wyjaśnienia aby godzić się na takie życie.
Dlatego pierwszym krokiem jest terapia matki, aby wzmocnić jej poczucie wartości i uniezależnić ją psychicznie od męża.
Bo jedynie matka może podjąć decyzję odejścia od męża i ratowanie siebie i dzieci. Musi jednocześnie mieć siłę na taką decyzję i zadbać o pomoc dalszej rodziny, albo instytucji opiekuńczych.
Zwykle jednak uzależnienie mieszkaniowe lub finansowe także trzyma kobietę w klinczu.
Osoba postronna nie widzi mnóstwa drobnych spraw, które stają się ważne dla kobiety współuzależnionej i powstrzymują ją od decyzji o odejściu.

W tej historii sprzed roku, pani bardzo źle rozumiała pojęcie "niesienia własnego krzyża". Zreszta dotyczy to wielu katolików. Krzyż rozumiany jako ciche znoszenie bicia, picia i złego zachowania męża to kompletne pomieszanie pojęć. To zwykłe cierpiętnictwo i to nie jest chrześcijańskie podejście.
Gdy kobieta tak rozumie swój sakrament, swój krzyż, że "musi" znosić takie zachowania to zupełnie się myli. Bóg dał nam godność dzieci Bożych, czy naprawdę chciałby abyśmy bezsensownie cierpieli z powodu picia i bicia męża? Absolutnie nie! Męża który nie szanuje, który bije i który pije się opuszcza dla swojego i jego dobra. Dla swojego dobra bo nie wolno pozwolić nikomu się bić! Dla dobra dzieci, bo prędzej czy później też będą bite, poza tym patrzą na fatalny przykład rodzica, który nie panuje nad niczym, nie leczy się, nie podejmuje odpowiedzialności za siebie i swoja chorobę. Jaki bagaż takie dziecko dostanie od takich rodziców?! fatalny niestety i będzie to tylko źródłem cierpienia i nieszczęść w ich dorosłym życiu. (pisze to jednocześnie jako żona Dorosłego Dziecka Alkoholika, oraz osoba, która opiekowała się uzależnionym teściem, gdy już trzeźwy umierał)
Często jako katolicy zapominamy, że najpierw jest miłość do Boga, a potem miłość do siebie, a dopiero potem do bliźnich. A to oznacza, ze musimy jako katolicy zadawaj sobie pytanie : czy naszym życiem oddajemy Bogu chwałę? Czy tym małżeństwem oddajemy Bogu Chwałę? Czy czynimy w tym małżeństwie dobro?
Bóg pobłogosławił takie małżeństwo ale pragnął dla małżonków miłości i jedności, dobra i nadziei. Jesli tego nie ma z powodu alkoholizmu to separacja jest najlepszym rozwiązaniem, aby ochronić siebie i dzieci, czyli zadbać o tych których można uratować.
Być może mąż też wtedy otrzeźwieje, bo zobaczy w końcu konsekwencje tego co robi. A jesli nie otrzeźwieje to chociaż nie ściągnie w przepaść innych za sobą, czyli nie zniszczy wszystkiego dookoła.

Bóg nas uczy ponoszenia konsekwencji, odpowiedzialności za swoje czyny. Trwając w związku z agresywnym mężem, żona go nie uczy konsekwencji, tylko przymykania oka, zamiatania pod dywan i pozwala robić z siebie ofiarę... ale wierzę ze to z niemocy i braku siły na wolną decyzję o odejściu od męża.

Sakrament będzie trwał, ale taka kobieta odzyska swoją godność dopiero, gdy ucieknie od męża i ochroni dzieci. I tu zaczyna się coś co po chrześcijańsku można nazwać krzyżem, bo trzeba będzie tą trudną sytuację życia w pojedynkę udźwignąć. Ale już w wolności i godności.
Żeby naprawdę dobrze zrozumieć czym jest krzyż podlinkuje dobry artykuł:
http://sfd.kuria.lublin.pl/index.php/ar ... -czerwiski (warto przeczytać cały, żeby z mylnego rozumienia nie trwać w bezsensownym cierpieniu)
Jako katolicy jesteśmy zobowiązani do walki o zdrowie, życie i godność, nienaruszalność cielesną i w imię tych wartości trzeba podjąć decyzję o odejściu od męża, by ochronić siebie i dzieci.

Dla Autorki wątku podlinkuje także różne telefony zaufania, gdzie może szukać pomocy,
bo tam siedzą specjaliści :
viewtopic.php?f=80&t=10689

W internecie można i trzeba szukać realnej pomocy instytucji i specjalistów, bo na forum poza modlitwą niewiele możemy realnie pomóc. Tu potrzebna jest terapia, prowadzenie duchowe dla mamy i ciebie, czyjaś realna/fizyczna pomoc i wsparcie.
Niech Was Bóg prowadzi i Wam błogosławi i strzeże, Amen.
Ostatnio zmieniony 2020-11-22, 22:52 przez Magnolia, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
avella
Przybysz
Przybysz
Posty: 6
Rejestracja: 22 lis 2020

Re: Jak pomóc?

Post autor: avella » 2020-11-22, 23:54

Co do zamiatania tematu pod dywan, to zdarza się notorycznie. Mama ukrywa przed rodziną ,że ojciec stracił prace i ,że się upija jednocześnie wplątując mnie w to kłamstwo. Wcześniej nawet się z tym zgadzałam ,bo mi również było głupio z tym ,że moja rodzina nie jest taka jak inne- normalna i kochająca, a nie pełna strachu i wiecznych kłótni. Teraz jak widzę ,że kłamie to jest mi po prostu przykro ,bo jestem w pewien sposób bezsilna. Mam też jakieś wrażenie ,że ona już się do tego przyzwyczaiła ,że jak on się na niej wyżyje i każe kupić alkohol to mama w końcu ulegnie. Sama nie wiem czy ona widzi jakieś problem, bo czasem mam jakieś mylne znaki- przykładowo mówiąc o osobach ,które udały się na odwyk i podjęły walkę mówi szyderczo. Też widać ,że ona postrzega ojca jako człowieka ,którego poznała na początku- bo nie chce mi się wierzyć ,że związałaby się z osobą ,która źle ją traktuje. Cieszy się jak rodzina wspomina ślub, czy sytuacje ,które miały miejsce przed tym-ale moim zdaniem trzeba w końcu wyjść z tej mydlanej bańki ,bo do niczego ona nie prowadzi. Chociaż przyznam ,że jest bardzo ciężko ,bo ona nie chce żadnych zmian, tzw. chce zmian ,ale boje się wyjść ze strefy komfortu. Ona nie myśli o rozwodzie ani nic z tych rzeczy, chce żyć jak i żyje ,ale żeby ojciec przestał pić- a ja już w tym momencie życia widzę ,że nie jest to możliwe. Codziennie wypija duże dawki alkoholu, i żadna osoba nie wypiłaby tyle przez rok tyle ile on wypija w miesiąc. Też wydaje mi się ,że boi się opinii innych ,bo ojciec przy ludziach jest totalnie inny- co prawda także dużo pije np. przy wakacjach rodzinnych ,ale nie jest agresywny w stosunku do innych, nie stosuje przemocy. No i odnośnie konsekwencji DDA to zauważyłam je już jakiś czas temu gdy zwątpiłam w swoją wiarę i szukałam miłości od ojca w kolegach, teraz szukam jej w Bogu. Mogłabym się rozpisywać bardzo długo na temat moich tragicznych przeżyć, zwątpień- bo na początku nie rozumiałam jak to jest ,że Jezus pozwala na moje cierpienie. Nie rozumiałam czemu jest tyle krzywdy skoro jest taki miłosierny, teraz już wiem.Bardzo dziękuje za wszelkie odpowiedzi, a za modlitwy będę wdzięczna

ToTylkoJa
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2207
Rejestracja: 2 sty 2019
Has thanked: 22 times
Been thanked: 367 times

Re: Jak pomóc?

Post autor: ToTylkoJa » 2020-11-23, 00:13

Twoja matka jest współuzależniona.
Musi sama to zauważyć. Wiem, że jest Ci przykro, ale oprócz pokazania jej, że ma inną opcję, nie jesteś w stanie nic zrobić. Może jej się wydawać, że nie da sobie rady bez niego. Że nie będzie w stanie ułożyć sobie na nowo życia. Postaraj się pokazać jej, że jest inaczej. Że ma przy sobie osoby, które będą ją wspierać.

Najlepszą rzeczą, którą możesz zrobić, to zadbać o siebie. Przed wszystkim, rób wszystko żeby się wyprowadzić. Może Ci się wydawać, że przyzwyczaiłaś się, ale to Cię wyniszcza. Zaproponuj matce wspólne wynajęcie mieszkania. Nie narzucaj jej tego, pokaż że jest taka opcja.
I to bardzo ważne, chociaż przykre; zbieraj dowody. Nagrywaj jego zachowanie, staraj się o niebieską kartę, każdy przejaw agresji zgłaszaj na policję. Nawet jeśli nic nie zrobią. Jak tylko wyprowadzisz się z domu- zrzeknij się spadku. Mimo wszystko to Twój ojciec i ma pewne prawa. Musisz się na te jego prawa za wczasu przygotować. Musisz zadbać o to, by nie przekazał Ci kiedyś długów i żeby nie miał prawa do alimentów.

Magnolia

Re: Jak pomóc?

Post autor: Magnolia » 2020-11-23, 09:38

avella pisze: 2020-11-22, 23:54 Nie rozumiałam czemu jest tyle krzywdy skoro jest taki miłosierny, teraz już wiem.
Kochana, mama najwyraźniej potrafi żyć tylko w takich warunkach, na swój sposób tak widzi związek i póki co jeszcze nie przelała jej się czara goryczy. Gdy się to stanie, to wtedy bedzie potrzebowała wsparcia by podjąć decyzje o odejściu.

Nie piszesz ile masz lat, ale dla Ciebie konieczna jest terapia dla DDA i jak najszybsze wyprowadzenie się od rodziców. Może masz jakąś ciocię, wujka, kuzynów u których można zamieszkać w ramach pomocy przy dzieciach albo pomocy na starość. Pretekst na tyle akceptowalny że przejdzie i u rodziców i u rodziny dalszej. A dla Ciebie ulga i uwolnienie.
Koniecznie musisz przeczytać tą stronę/publikację: http://rozwinacskrzydla.pl
i poszukać fachowej pomocy.

Co do Boga i krzywdy. Zauważ, ze wasza krzywda nie pochodzi obiektywnie od Boga, jest wynikiem uzależnienia Ojca i Jego zachowań. Czyli przypisywanie tej krzywdy Bogu jest nieporozumieniem.
Bóg jest i Sprawiedliwy i Miłosierny zarazem. Na pewno pomoże Ci wyjść z Twojej sytuacji, gdy zaczniesz do Boga się uciekać, bo taki już jest, że kocha i z każdego ludzkiego zła i cierpienia chce wyprowadzić dobro.
Ty sama masz także wiele do pracy nad sobą, bo słusznie zauważyłaś już pierwsze niepokojące objawy: uciekanie się w ramiona kolegów bo poszukujesz ojca... dlatego potrzebujesz terapii, aby być świadoma mechanizmów jakie masz niejako skrzywione, bo nie wyrastałaś w zdrowym środowisku. Jest Ci terapia potrzebna by swoje decyzje podejmować świadomie a nie podświadomie dążąc do zaspokojenia niezaspokojonych przez dom rodzinny potrzeb.
Pozdrawiam

Pompieri
Gaduła
Gaduła
Posty: 939
Rejestracja: 28 wrz 2020
Has thanked: 426 times
Been thanked: 165 times

Re: Jak pomóc?

Post autor: Pompieri » 2020-11-23, 11:36

Nie potrafie inaczej pomoc, modlitwe poswiece w Twej intencji.

Awatar użytkownika
avella
Przybysz
Przybysz
Posty: 6
Rejestracja: 22 lis 2020

Re: Jak pomóc?

Post autor: avella » 2020-11-23, 12:46

Magnolia pisze: 2020-11-23, 09:38
avella pisze: 2020-11-22, 23:54 Nie rozumiałam czemu jest tyle krzywdy skoro jest taki miłosierny, teraz już wiem.
Kochana, mama najwyraźniej potrafi żyć tylko w takich warunkach, na swój sposób tak widzi związek i póki co jeszcze nie przelała jej się czara goryczy. Gdy się to stanie, to wtedy bedzie potrzebowała wsparcia by podjąć decyzje o odejściu.

Nie piszesz ile masz lat, ale dla Ciebie konieczna jest terapia dla DDA i jak najszybsze wyprowadzenie się od rodziców. Może masz jakąś ciocię, wujka, kuzynów u których można zamieszkać w ramach pomocy przy dzieciach albo pomocy na starość. Pretekst na tyle akceptowalny że przejdzie i u rodziców i u rodziny dalszej. A dla Ciebie ulga i uwolnienie.
Koniecznie musisz przeczytać tą stronę/publikację: http://rozwinacskrzydla.pl
i poszukać fachowej pomocy.

Co do Boga i krzywdy. Zauważ, ze wasza krzywda nie pochodzi obiektywnie od Boga, jest wynikiem uzależnienia Ojca i Jego zachowań. Czyli przypisywanie tej krzywdy Bogu jest nieporozumieniem.
Bóg jest i Sprawiedliwy i Miłosierny zarazem. Na pewno pomoże Ci wyjść z Twojej sytuacji, gdy zaczniesz do Boga się uciekać, bo taki już jest, że kocha i z każdego ludzkiego zła i cierpienia chce wyprowadzić dobro.
Ty sama masz także wiele do pracy nad sobą, bo słusznie zauważyłaś już pierwsze niepokojące objawy: uciekanie się w ramiona kolegów bo poszukujesz ojca... dlatego potrzebujesz terapii, aby być świadoma mechanizmów jakie masz niejako skrzywione, bo nie wyrastałaś w zdrowym środowisku. Jest Ci terapia potrzebna by swoje decyzje podejmować świadomie a nie podświadomie dążąc do zaspokojenia niezaspokojonych przez dom rodzinny potrzeb.
Pozdrawiam
Bardzo dziękuje za odpowiedź, na pewno przeczytam tego bloga. Narazie jestem w liceum, potem mam jechać na studia- chciałabym zacząć jakąś terapie ,lecz na razie nie mam do niej konkretnych planów.Odnośnie Boga to teraz mam bardzo podobny obraz go takiego jak napisałaś, lecz nie wiem wtedy moja wiara była bardzo krucha i narażona na duchowe zagrożenia. Także podrawiam :ymhug:

ODPOWIEDZ

Wróć do „Rodzina, małżeństwo, narzeczeni”