Spotkały mnie cudowne rzeczy przez ostatnie półtora roku. Nawróciłam się po 9 latach nie chodzenia do kościoła. Uratowało mnie Boże miłosierdzie, doświadczyłam cudów. Swoje świadectwo opisałam w temacie o Faustynie, więc nie będę przedłużać.
Na początku nie miałam problemu z mówieniem innym o Miłosierdziu Bożym, chciałam, by wszyscy go doświadczyli, żeby zaufali. Teraz jest to dla mnie bardzo trudne, mam ogromną blokadę przed pisaniem, czasem powiedzeniem w rozmowie. Boję się, że wyjdę na fanatyczkę, boję się reakcji osób wierzących, że pomyślą, że chcę wszystkich nawracać. A właściwie... tak, chcę, dać sposobność, aby wzbudzić w kimś tę odrobinę zaufania, która dla łaski Bożej wystarczy. Chcę dotrzeć do tych osób, które są daleko od Kościoła, takich jest dużo w mojej szkole, chcę móc mówić bez wstydu o Panu Jezusie, którego przecież kocham tak bardzo, On pierwszy raz wzbudził we mnie miłość i to trwa. Tak naprawdę trochę rzeczy ewangelizacyjnych zrobiłam, choć mało,czułam, że Pan Jezus tego chce, było trochę trudności, ale zwykle zewnętrznych.
Teraz prawdziwa trudność jest we mnie. Moja wiara nie zmalała, ale tę wiarę sama wystawiam na próbę, bo nie pełnię woli Bożej. Niektórzy mówią, żeby słuchać swoich potrzeb, jak nie mogę to nie. Ale moje sumienie i Pan Jezus, poprzez kazania księży, rozmowę z zaufaną osobą, mówią mi co innego: to nie jest dużo, co mam zrobić, to nie jest ponad moje siły, ale wiele barier psychicznych, duchowych muszę pokonać. " Wystarczy ci Mojej łaski" Jak te słowa z Pisma Świętego wpadły mi w pamięć... Często boję się, że coś jest tylko moim pomysłem, niezgodnym z wolą Pana Jezusa i że się skompromituję bez sensu. Czasem tak się okazuje. Najgorsze, że często po prostu mi się nie chce robić czegoś, żeby pomóc innym, czuję takie zniechęcenie do prostych rzeczy, ale jak je pokonam, udaje się. Wiem, że Pan Jezus jest przy mnie, że rozumie to. Ale myślę, że On chce, żebym patrzyła na Niego i na Jego miłość do każdego poszczególnego człowieka, i nie bała się ludzkiej opinii, bo jakie ona ma znaczenie w perspektywie wieczności...?
strach przed wyznawaniem wiary
- miłośniczka Faustyny
- Mistrz komentowania
- Posty: 4451
- Rejestracja: 26 sie 2018
- Lokalizacja: Ulica Sezamkowa
- Has thanked: 1081 times
- Been thanked: 1150 times
strach przed wyznawaniem wiary
Odkąd umiłowałam Boga całą istotą swoją, całą mocą swego serca, od tej chwili ustąpiła bojaźń, i chociażby mi nie wiem już jak mówiono o Jego sprawiedliwości, to nie lękam się Go wcale, bo poznałam Go dobrze: Bóg jest Miłość a Duch Jego- jest spokój"
-
- Zasłużony komentator
- Posty: 2207
- Rejestracja: 2 sty 2019
- Has thanked: 22 times
- Been thanked: 367 times
Re: strach przed wyznawaniem wiary
Nie możesz bać się własnej opinii, własnej wiary... Ale musisz z nią uważać.
Nie chodzi o to, że masz nikomu nic nie mówić o swojej wierze, w sumie po części o to chodzi, ale jeśli ktoś daje Ci znak, że nie ma ochoty o tym rozmawiać, uszanuj to. Mimo wszystko, to jego prywatna sprawa, może nie chcecie krzyczeć o tym dookoła.
Jak mi ktoś wysyła kolejny łańcuszek pt. "Pomódlmy się za.." to oczyma wyobraźni po prostu widzę, jak wylatuje za okno. Ale już jeśli w rozmowie wspomnisz "byłam w niedzielę na mszy, kazanie było bardzo mądre, mówiło o [...]" Jest ok. O ile rozmówca nie daje Ci znaków, że nie ma ochoty o tym rozmawiać.
Tylko, że to działa jak każdy inny temat. Niektórzy mogą nie chcecie rozmawiać o pracy, szkole, rodzinie. To ich prawo. Po prostu szanuj to prawo o wszystko będzie w porządku.
Nie chodzi o to, że masz nikomu nic nie mówić o swojej wierze, w sumie po części o to chodzi, ale jeśli ktoś daje Ci znak, że nie ma ochoty o tym rozmawiać, uszanuj to. Mimo wszystko, to jego prywatna sprawa, może nie chcecie krzyczeć o tym dookoła.
Jak mi ktoś wysyła kolejny łańcuszek pt. "Pomódlmy się za.." to oczyma wyobraźni po prostu widzę, jak wylatuje za okno. Ale już jeśli w rozmowie wspomnisz "byłam w niedzielę na mszy, kazanie było bardzo mądre, mówiło o [...]" Jest ok. O ile rozmówca nie daje Ci znaków, że nie ma ochoty o tym rozmawiać.
Tylko, że to działa jak każdy inny temat. Niektórzy mogą nie chcecie rozmawiać o pracy, szkole, rodzinie. To ich prawo. Po prostu szanuj to prawo o wszystko będzie w porządku.
Re: strach przed wyznawaniem wiary
Kochana. Myśle że wiele osób przeżywa, po pierwszym entuzjazmie nawrócenia, stan próby i wierności Bogu. Nie dzieje się wiec nic dziwnego.
Ale jednak sama wiesz z rozmów że ta wierność jest tu kluczowa.
Kiedyś słyszałam mądre motto, jego sens był taki : ewangelizuj cały czas, jeśli zajdzie konieczność także słowem.
Świadczyć o Bogu ma przede wszystkim nasza postawa w której inni mają zobaczyć Jezusa. Jak trzeba to można coś wyjaśnić słowami
Czyli bądź tak dobra jak chleb. Tak radosna żeby inni zapytali o powód twojej radości .. a z Ducha św.
Taka silna by inni zapytali skąd czerpiesz siłę.. z Jezusa odpowiesz.
Taka miłosierną by zobaczyli w Tobie naslafowcę Miłosiernego.
Zbyt ambitne powiesz? I nie osiągalne?!
To zadanie na całe życie dla każdego katolika nie jesteś sama
Ale jednak sama wiesz z rozmów że ta wierność jest tu kluczowa.
Kiedyś słyszałam mądre motto, jego sens był taki : ewangelizuj cały czas, jeśli zajdzie konieczność także słowem.
Świadczyć o Bogu ma przede wszystkim nasza postawa w której inni mają zobaczyć Jezusa. Jak trzeba to można coś wyjaśnić słowami
Czyli bądź tak dobra jak chleb. Tak radosna żeby inni zapytali o powód twojej radości .. a z Ducha św.
Taka silna by inni zapytali skąd czerpiesz siłę.. z Jezusa odpowiesz.
Taka miłosierną by zobaczyli w Tobie naslafowcę Miłosiernego.
Zbyt ambitne powiesz? I nie osiągalne?!
To zadanie na całe życie dla każdego katolika nie jesteś sama
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19099
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2631 times
- Been thanked: 4638 times
- Kontakt:
Re: strach przed wyznawaniem wiary
Strach i przymus psychiczny nie są dobrymi doradcami. Szczególnie w sprawach wiary.
Pierwsze zadanie: uwolnić się od obu.
Pierwsze zadanie: uwolnić się od obu.