Oczywiście.
Naukę o Magisterium opieramy na postanowieniu Bożym, a wiec na urzędzie papieża, a nie na jego Osobie. Jedyna Osoba, jaka ma tu cos do rzeczy, to Osoba Ducha Świętego.
Takie podejście nie jest zresztą domeną Nowego Przymierza.
Zawsze duże wrażenie robi na mnie (dlatego często się do niej odwołuję…) biblijna scena planowania zabicia Jezusa przez żydowską Wysoką Radę (J 11,47-53). W pewnym momencie Kajfasz mówi „Wy nic nie rozumiecie i nie bierzecie tego pod uwagę, że lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród.”
Ale najbardziej zadziwiający jest komentarz Ewangelii do tych słów: „Tego jednak nie powiedział sam od siebie, ale jako najwyższy kapłan w owym roku wypowiedział proroctwo, że Jezus miał umrzeć za naród”/J 11,51/
Kajfasz robił właśnie przygotowania do zabicia Jezusa Chrystusa – a mimo to Biblia wyraźnie mówi że prorokował jako arcykapłan, mocą danego mu urzędu.
I w tym sensie czy papież jest zbrodniarzem czy świętym, mędrcem czy głupcem - nie ma to dla sprawy Magisterium większego znaczenia
Wbrew pozorom schemat ten jest dość częsty nawet w sprawach „świeckich”.
Stosujemy się do praw wymyślonych przez grzesznych ludzi i poddajemy wyrokom sądów sprawowanych przez grzesznych sędziów – dlatego że ich władza wynika z urzędu, a nie ich cech osobistych. Nie do pomyślenia jest by człowiek skazany w sądzie za jakieś drobne nawet wykroczenie stwierdził „wyrok jest nieważny, nie będę go wypełniał - ponieważ osoba pełniąca funkcję sędziego jest niżej wykształcona niż ja!”. Inna rzecz, że podobne postulaty pojawiały się w historii protestantyzmu – ruch bilardów proponował słuchanie tylko takich funkcjonariuszy publicznych (np. policjantów) którzy są aktualnie w stanie Łaski Uświęcającej