Nie, nie przesadziłem. Obaj zresztą z Andejem odczytaliśmy to samo. Odpowiedź była na post
Miłośniczki, ale uogolniała sytuację.
Sama widzisz ze wszystko opiera sie o poprawnosc tlumaczenia a niewiele o poprawnosc Wiary i Pism.
Ciagle tez pokutuje tzw. poprawnosc polityczna, bo ona nie powstala w ostatniej dekadzie, tylko trwa ciagle i caly czas, a zmienia sie jedynie polityka i ideologie, do ktorych poprawnosc polityczna jest dostosowywana.
Nie ma w tym doslownie nic zwiazanego z wiara w Boga, tylko z wiara w doczesna polityke.
Tekst jest jasny.
Co więcej, jeśli Józek miał na myśli co innego niż napisał (a co Andej zaznaczył, cytuję
"Nie odnoszę do tego, co poeta miał na myśli, bo tego nie wiem. Odnoszę się jedynie do tego, co napisał. A napisał to, co zacytowałem."), wystarczyło to wyjaśnić w pierwszej odpowiedzi na post Andeja, a nie iść w stek zarzutów pod jego adresem, a zamiast wyjaśnienia sytuacji pisać (jak to już zdążyliśmy się przyzwyczaić, kiedy Józek jest przyciśnięty do muru pytaniami):
Jozek pisze:Za duzo by tlumaczyc by wyprostowac to co juz napisales i wyjasnic o co mi chodzilo.
Skasowałem w poście pisanym w nocy szersze omówienie (jak napisałem "w ramach deeskalacji "), ale skoro koniecznie chcecie o tym gadać, a w dodatku Jozek wykorzystuje moją próbę deeskalacji, pisząc bezczelnie:Jozek pisze:Skoro usunales, to znaczy ze powoli zaczynasz rozumiec o co mi chodzi.
to proszę, oto, co skasowałem dziś w nocy:
To zresztą nie jest sprawa jednostkowa - to jest SCHEMAT.
Od kilku lat podejrzewam, że jozkowe rozgrywki mają (czy świadomie - to osobna kwestia, myślę, że nie do końca) jeden cel: skupianie uwagi na Jozku. Kiedy rozrabia, kiedy wszyscy pytają "ale co właściwie masz na myśli" o On odpowiada tajemniczo "kiedyś zrozumiecie" - czuje się w centrum wydarzeń.
Powtarzalność schematu dyskusji (nie tylko zresztą na tym forum) z udziałem Józka jest niemal doskonała
Przebiegają one - od lat - według tego samego algorytmu:
- najpierw wygłasza jakąś daleko idące swoje mniemanie. Robi to przy tym z zasady niezbyt precyzyjnie
- następnie adwersarze pytają Cię o podstawy Jego mniemań
- tu następują warianty (zwykle w dyskusji prędzej czy później wystąpią wszystkie, ale ich kolejność może być różna):
- oburza się na adwersarzy że "nic nie rozumieją, bo do tego trzeba głębokiego rozumienia" (oczywiście, nadal nic nie wyjaśnia
- złości się, że "zadają mu pytania, przez co go dezorientują"
- Stwierdza, że "nie będzie tłumaczył, bo do tego trzeba dojrzeć"
- pisze, że jak poczekamy, to się za parę (ostatnio - za cztery) lata pokaże się, że miał rację, i wtedy przyjdziemy do Niego po wyjaśnienia"
- Najłagodniejsza wersja to "za duzo by tlumaczyć"
- na dalsze nalegania - zarówno na to, by wytłumaczył o co Ci dokładnie chodzi, jak i o podstawy swoich twierdzeń, dalej oburza się i oskarża o adwersarzy o co Mu tylko przyjdzie do głowy, przy okazji wykręcając się z części tego, co stanowczo twierdził (najzabawniejszym wykrętem w odpowiedzi na prośbę o wyjaśnienie własnych tez jest częsta riposta, że On "nie stawia żadnych tez"
).
Tak więc z jednej niejasnej wypowiedzi robi się cała dyskusja, w której Jozek nareszcie jest w centrum wydarzeń.
Jeśli idzie o różne pretensje do Kościoła to moim zdaniem oczywiste jest, iż wynikają z tego, że nikt nie chce się zająć józkowymi "objawieniami" a każdy ksiądz do którego się zwraca, po zapoznaniu się już z kilkoma informacjami, dochodzi do wniosku że... no, krótko mówiąc, nie widzi powodu, by się nimi dalej w ogóle zajmować.
Sam Józek za to ma to, co uważa za swoje natchnienia za rzecz nieomylną i nawet ich nie konfrontuje z dokumentami wiary, co doskonale współgra z jego awersją do "naukowców".