Na razie stroną atakującą jest ruch LGBT. To on profanuje swiętości, to on wyrzuca z pracy.
To on atakuje fizycznie - zarówno obiekty jak i księży (wyjątkiem jest chuligańska sprawa białostocka, zgodnie potępiona przez wszystkie siły - mimo ze jest dośc groteskowa - NIKT się nie zgłosił z obrażeniami prócz policjantki. A czemu? Bo musieliby się poddać obdukcji).
Nikt tam nikogo nie napadał "z różańcem" - ok 10 000 osób w tym czasie modliło się w 3 miejscach.
I proszę, nie stosujmy narracji że to, co robią działacze jeżdżący z objazdowym marszem (rzekomo) równości, ma cokolwiek wspólnego z sytuacją homoseksualistów. Ludzie w Polsce ich nie atakują i nie są oni zagrożeni. Owszem, to co robią owi działacze z nienawiści do spoleczeństwa i wiary,
może z czasem spowodować agresję wobec homoseksualistów jako takich.
Znakomicie to przedwczoraj określił jeden z aktorów usuniętych z pracy za - nawet nie sprzeciw, ale za zadanie pytania, które się komuś z LBGT nie spodobało - spytał "skoro chcecie uzyskać pewne prawa" (on sam jest za tymi prawami) "to czemu wulgarnie atakujecie tych, wśród których żyjecie, zamiast się z nimi dogadać?".
Otóz odpowiedź jest prosta - ruch LBGT jest w takim stopniu ruchem mającym przynieść coś homoseksualistom, w jakim PZPR była po to by polepszyć sytuację robotników.
Jest to po prostu kolejna odsłona antykulturowego i antyreligijnego ruchu, których tyle odmian już było - począwszy może od Rewolucji Francuskiej, poprzez komunizm i nazizm, poprzez ruchy umownie przypisywane do roku 1968.
Jedne z tych odmian sa bardziej krwawe, inne mniej, ale wszystkie są straszliwie szkodliwe. I wszystkie mają piękne hasła, na które się niektórzy zawsze nabierają; Wolność, Równość, Braterstwo, Owoce pracy dla pracujących, Zdrowie i piękno, wolność jednostki i pokój, a dziś "równość dla odmienności".
Bardzo charakterystyczne jest dla tej grupy wykorzystanie tych wielkich haseł do wręcz odwrotnej do nich działalności, a także oskarżanie o "nienawiść" tych, którzy się jej sprzeciwiają.
Wiersz powyższy jest charakterystycznym przykładem. Zderzmy go z życiorysem poetki (za Wiki - zapewniam, że łatwo było znaleźć bardziej... krytyczne):
Wiki pisze:W okresie stalinizmu zaliczana do Pryszczatych, grupy młodych pisarzy przełomu lat 40. i 50., entuzjastycznych propagatorów realizmu socjalistycznego, którzy za główne zadanie literatury przyjmowali wspieranie aparatu władzy we wprowadzaniu w polskim społeczeństwie ustroju socjalistycznego.
W lutym 1953 wraz innymi 52 osobistościami świata kultury podpisała tzw. Rezolucję Związku Literatów Polskich w Krakowie w sprawie procesu krakowskiego. Akcja zbierania podpisów pod rezolucją była elementem walki władz PRL z Kościołem katolickim. W sfingowanym, pokazowym procesie grupa księży kurii krakowskiej została fałszywie oskarżona o działalność na rzecz Stanów Zjednoczonych. Zapadłe po procesie surowe wyroki, włącznie z trzykrotną karą śmierci, miały zademonstrować determinację władzy ludowej w zwalczaniu Kościoła katolickiego w Polsce i sparaliżować działalność wszelkich niezależnych wobec niej struktur[11][23][24][25]. W okresie socrealizmu Szymborska tworzyła poezję wychwalającą nowy ustrój komunistyczny (wiersze „Robotnik nasz mówi o imperialistach”, „Wstępującemu do Partii”, „Na powitanie budowy socjalistycznego miasta”), a także utwory ku czci Lenina, Stalina czy Bieruta[26]. Np. w jednym z wierszy z tomiku „Dlatego żyjemy” Lenin został przez nią nazwany „nowego człowieczeństwa Adamem”