(Chyba) utknęłam w sytuacji bez wyjścia.
(Chyba) utknęłam w sytuacji bez wyjścia.
Hej od długiego czasu męczy mnie pewna rzecz. Zaraz będę miała 31 lat. Mam narzeczonego, którego wydaje mi się, ze nie kocham. Nie jest to to co było na początku. Jesteśmy w związku od 2,5roku. Póki spędzałam czas tylko z nim wszystko było ok. Świata poza nim nie widziałam. Odkąd zmieniłam otoczenie, zaczęłam na nowo wychodzić do znajomych i wróciłam do starej pracy moje podejście się zmieniło o 180 stopni. Nagle zobaczyłam, ze są inni mężczyźni. Mogłabym przytoczyć wiele sytuacji, które mnie irytują i rzeczy, które nas dwoje mocno różnią. Zaczęło mnie to męczyć. Wiele razy na ten temat rozmawialiśmy. Bez skutku. Pracuję z wieloma facetami, od niektórych częściej słyszę miłe słowa niż od własnego narzeczonego. Pomijając, ze ich podejście do życia bardziej mi pasuje i mamy więcej tematów do rozmowy. Nie wiem co zrobić. Boje się zerwać z narzeczonym, bo boje się samotności. Kocham go, ale jak brata. Gdy mnie przytula mam ochotę uciec. Zauroczyłam się w jakimś stopniu w koledze z pracy (tak, poświęcał mi więcej uwagi/słuchał). Mam wrażenie, ze w moim wieku już NIC mnie nie czeka. Rodzina zrobiła ze mnie starą pannę. Koleżanki tez. Uważają, ze w tym wieku już się nikogo nie znajdzie. Nie chcą za bardzo nigdzie wychodzić, bo usilnie pilnują swoich facetów... a panienka w moim wieku to przecież samo zło. Spędzam w pracy po 300-400h miesięcznie. Poza nią nie mam życia. Nie wierzę już w poznawanie mężczyzn przez internet. Żałuję w swoim życiu straconych okazji na miłość... zawsze, gdy ktoś interesujący był obok to byłam w relacji z kimś nieodpowiednim dla mnie. Przeraża mnie to. Czuję, ze utknęłam w martwym punkcie. Nie wiem w którą stronę pójść, a czas leci. Czuje się młodo, ale ludzie dookoła pilnują, abym czuła się jak „stara baba” Przepraszam za tak obszerny wywód.
Ostatnio zmieniony 2021-06-27, 12:41 przez outofreach, łącznie zmieniany 2 razy.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13805
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2023 times
- Been thanked: 2206 times
Re: (Chyba) utknęłam w sytuacji bez wyjścia.
A co na to psychoterapeuta?
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
-
- Złoty mówca
- Posty: 6014
- Rejestracja: 12 mar 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 455 times
- Been thanked: 919 times
Re: (Chyba) utknęłam w sytuacji bez wyjścia.
Czy "narzeczonego" to znaczy w sensie że ci się oświadczył a ty przyjęłaś jego oświadczyny? I nie planujecie ślubu i założenia rodziny?outofreach pisze: ↑2021-06-27, 12:40 Hej od długiego czasu męczy mnie pewna rzecz. Zaraz będę miała 31 lat. Mam narzeczonego, którego wydaje mi się, ze nie kocham. Nie jest to to co było na początku. Jesteśmy w związku od 2,5roku. Póki spędzałam czas tylko z nim wszystko było ok. Świata poza nim nie widziałam. Odkąd zmieniłam otoczenie, zaczęłam na nowo wychodzić do znajomych i wróciłam do starej pracy moje podejście się zmieniło o 180 stopni. Nagle zobaczyłam, ze są inni mężczyźni. Mogłabym przytoczyć wiele sytuacji, które mnie irytują i rzeczy, które nas dwoje mocno różnią. Zaczęło mnie to męczyć. Wiele razy na ten temat rozmawialiśmy. Bez skutku. Pracuję z wieloma facetami, od niektórych częściej słyszę miłe słowa niż od własnego narzeczonego. Pomijając, ze ich podejście do życia bardziej mi pasuje i mamy więcej tematów do rozmowy. Nie wiem co zrobić. Boje się zerwać z narzeczonym, bo boje się samotności. Kocham go, ale jak brata. Gdy mnie przytula mam ochotę uciec. Zauroczyłam się w jakimś stopniu w koledze z pracy (tak, poświęcał mi więcej uwagi/słuchał). Mam wrażenie, ze w moim wieku już NIC mnie nie czeka. Rodzina zrobiła ze mnie starą pannę. Koleżanki tez. Uważają, ze w tym wieku już się nikogo nie znajdzie. Nie chcą za bardzo nigdzie wychodzić, bo usilnie pilnują swoich facetów... a panienka w moim wieku to przecież samo zło. Spędzam w pracy po 300-400h miesięcznie. Poza nią nie mam życia. Nie wierzę już w poznawanie mężczyzn przez internet. Żałuję w swoim życiu straconych okazji na miłość... zawsze, gdy ktoś interesujący był obok to byłam w relacji z kimś nieodpowiednim dla mnie. Przeraża mnie to. Czuję, ze utknęłam w martwym punkcie. Nie wiem w którą stronę pójść, a czas leci. Czuje się młodo, ale ludzie dookoła pilnują, abym czuła się jak „stara baba” Przepraszam za tak obszerny wywód.
Re: (Chyba) utknęłam w sytuacji bez wyjścia.
Tak, przyjęłam jego oświadczyny w sierpniu. Planowaliśmy, ale ja mam wątpliwości. Zwłaszcza teraz, ze nie możemy zgrać się ze szczegółami dotyczącymi ślubu plus pozostaje sporna kwestia wyznania
Dodano po 2 minutach 12 sekundach:
Dodano po 2 minutach 12 sekundach:
Nie mam czasu chodzić do psychoterapeutów zwłaszcza, ze w skuteczność większości z nich nie wierzę. A z wieloma współpracuję ze względu na swoj zawód.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13805
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2023 times
- Been thanked: 2206 times
Re: (Chyba) utknęłam w sytuacji bez wyjścia.
A w naszą skuteczność wierzysz i na nas masz czas?outofreach pisze: ↑2021-06-27, 13:23 Nie mam czasu chodzić do psychoterapeutów zwłaszcza, ze w skuteczność większości z nich nie wierzę. A z wieloma współpracuję ze względu na swoj zawód.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
Re: (Chyba) utknęłam w sytuacji bez wyjścia.
Po ludzku chcę się poradzić. Innych ludzi. Widać nie można. Może ja zacznę w taki chamski sposób podchodzić do swoich pacjentów.sądzony pisze: ↑2021-06-27, 13:25A w naszą skuteczność wierzysz i na nas masz czas?outofreach pisze: ↑2021-06-27, 13:23 Nie mam czasu chodzić do psychoterapeutów zwłaszcza, ze w skuteczność większości z nich nie wierzę. A z wieloma współpracuję ze względu na swoj zawód.
Proszę o nie wypowiadanie się jeśli ktoś nie ma nic do powiedzenia. Dziękuje
Ostatnio zmieniony 2021-06-27, 13:27 przez outofreach, łącznie zmieniany 1 raz.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13805
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2023 times
- Been thanked: 2206 times
Re: (Chyba) utknęłam w sytuacji bez wyjścia.
Jeżeli Panią uraziłem - przepraszam. Było to dla mnie zastanawiające dlaczego wybrałaś nas miast specjalistę. Widocznie psychoterapeuci to nie ludzie. A Ty jak widać jesteś lekarzem.outofreach pisze: ↑2021-06-27, 13:27 Po ludzku chcę się poradzić. Innych ludzi. Widać nie można. Może ja zacznę w taki chamski sposób podchodzić do swoich pacjentów.
Proszę o nie wypowiadanie się jeśli ktoś nie ma nic do powiedzenia. Dziękuje
Jeżeli jest Ci on jak brat to zerwij zaręczyny.
Jeżeli miłość jest pryjacielska, moim zdaniem warto nad nią pracować.
Ostatnio zmieniony 2021-06-27, 13:31 przez sądzony, łącznie zmieniany 1 raz.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
Re: (Chyba) utknęłam w sytuacji bez wyjścia.
Nie będę wypowiadać się o skuteczności psychoterapeutów - to zostawiam dla każdego do oceny indywidualnej. I tak, jestem lekarzem. Nic złego nie powiedziałam na temat psychologów. W skuteczność terapii wierzyć nie muszę. Niestety dużo widziałam.sądzony pisze: ↑2021-06-27, 13:31Jeżeli Panią uraziłem - przepraszam. Było to dla mnie zastanawiające dlaczego wybrałaś nas miast specjalistę. Widocznie psychoterapeuci to nie ludzie. A Ty jak widać jesteś lekarzem.outofreach pisze: ↑2021-06-27, 13:27 Po ludzku chcę się poradzić. Innych ludzi. Widać nie można. Może ja zacznę w taki chamski sposób podchodzić do swoich pacjentów.
Proszę o nie wypowiadanie się jeśli ktoś nie ma nic do powiedzenia. Dziękuje
Jeżeli jest Ci on jak brat to zerwij zaręczyny.
Jeżeli miłość jest pryjacielska, moim zdaniem warto nad nią pracować.
Często człowiek woli poradzić się kogoś kogo nie zna. Wydaje mi się, ze nie ma w tym nic złego.
-
- Złoty mówca
- Posty: 6014
- Rejestracja: 12 mar 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 455 times
- Been thanked: 919 times
Re: (Chyba) utknęłam w sytuacji bez wyjścia.
Rozumiem że to ty jesteś katoliczką a on nie? To rzeczywiście może być poważny problem, szczególnie jeśli twoją wiarę chcesz traktować poważnie.outofreach pisze: ↑2021-06-27, 13:23 Tak, przyjęłam jego oświadczyny w sierpniu. Planowaliśmy, ale ja mam wątpliwości. Zwłaszcza teraz, ze nie możemy zgrać się ze szczegółami dotyczącymi ślubu plus pozostaje sporna kwestia wyznania
Re: (Chyba) utknęłam w sytuacji bez wyjścia.
Tak, jestem katoliczką i cały czas traktowałam swoją wiarę poważnie. On jest prawosławny i chce zostać przy jego wyznaniu i brać ślub w cerkwi.Albertus pisze: ↑2021-06-27, 13:39Rozumiem że to ty jesteś katoliczką a on nie? To rzeczywiście może być poważny problem, szczególnie jeśli twoją wiarę chcesz traktować poważnie.outofreach pisze: ↑2021-06-27, 13:23 Tak, przyjęłam jego oświadczyny w sierpniu. Planowaliśmy, ale ja mam wątpliwości. Zwłaszcza teraz, ze nie możemy zgrać się ze szczegółami dotyczącymi ślubu plus pozostaje sporna kwestia wyznania
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13805
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2023 times
- Been thanked: 2206 times
Re: (Chyba) utknęłam w sytuacji bez wyjścia.
Zgadzam się. W sumie podobnie jest z lekarzami, nauczycielami i mechanikami samochodowymi.outofreach pisze: ↑2021-06-27, 13:37 Nie będę wypowiadać się o skuteczności psychoterapeutów - to zostawiam dla każdego do oceny indywidualnej. I tak, jestem lekarzem. Nic złego nie powiedziałam na temat psychologów. W skuteczność terapii wierzyć nie muszę. Niestety dużo widziałam.
Oczywiście.outofreach pisze: ↑2021-06-27, 13:37 Często człowiek woli poradzić się kogoś kogo nie zna. Wydaje mi się, ze nie ma w tym nic złego.
Ostatnio zmieniony 2021-06-27, 13:44 przez sądzony, łącznie zmieniany 1 raz.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Jozek
- Złoty mówca
- Posty: 7337
- Rejestracja: 18 lut 2020
- Has thanked: 1181 times
- Been thanked: 708 times
Re: (Chyba) utknęłam w sytuacji bez wyjścia.
W pierwszym wpisie daje sie zauwazyc pewnego rodzaju niestabilnosc, tym bardziej ze lludzie po 30-tce maja juz dosc mocno utrwalone przekonania i to czego od zycia chca i jak je chca prowadzic.
W wypowiedzi sadzonego wyczytalem ze chodzilo mu o tego drugiego faceta jako terapeute.
Warto chyba sie zastanowic czy ten drugi nie robi dokladnie tego co robil narzeczony zanim relacja sie rozwinela, bo jesli robi to samo, choc moze w typowym dla niego sensie, to wpadniesz z deszczu pod rynne.
Zwykle poczatki sa takie same z wiekszoscia facetow, a dopiero pozniej w praniu okazuje sie jacy sa. Jesli temu drugiemu mowilas o problemie z narzeczonym, to bedzie sie staral uwazac bys nie zauwazyla u niego podobnych cech ktore w narzeczonym uwazasz za nieodpowiednie.
One moga dopiero wyjsc pozniej.
Ten obecny jest tam gdzie pracujesz a skoro wiele godzin poswiecasz pracy to automatycznie widzisz go czesciej i dluzej niz narzeczonego, wiec to raczej narzeczony jest tu "poszkodowany", a ty uciekasz z problemami w prace.
Chyba nie myslisz tak uciekac cale zycie.
W wypowiedzi sadzonego wyczytalem ze chodzilo mu o tego drugiego faceta jako terapeute.
Warto chyba sie zastanowic czy ten drugi nie robi dokladnie tego co robil narzeczony zanim relacja sie rozwinela, bo jesli robi to samo, choc moze w typowym dla niego sensie, to wpadniesz z deszczu pod rynne.
Zwykle poczatki sa takie same z wiekszoscia facetow, a dopiero pozniej w praniu okazuje sie jacy sa. Jesli temu drugiemu mowilas o problemie z narzeczonym, to bedzie sie staral uwazac bys nie zauwazyla u niego podobnych cech ktore w narzeczonym uwazasz za nieodpowiednie.
One moga dopiero wyjsc pozniej.
Ten obecny jest tam gdzie pracujesz a skoro wiele godzin poswiecasz pracy to automatycznie widzisz go czesciej i dluzej niz narzeczonego, wiec to raczej narzeczony jest tu "poszkodowany", a ty uciekasz z problemami w prace.
Chyba nie myslisz tak uciekac cale zycie.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.
Re: (Chyba) utknęłam w sytuacji bez wyjścia.
To nie jest uciekanie przed problemami w pracę, a normalne życie. Jedni ludzie pracują na etacie, a drudzy na kontraktach muszą wyrabiać trochę więcej godzin. Na chwilę obecną tryb mojej pracy się nie zmieni. Nie jest to ode mnie zależneJozek pisze: ↑2021-06-27, 14:48 W pierwszym wpisie daje sie zauwazyc pewnego rodzaju niestabilnosc, tym bardziej ze lludzie po 30-tce maja juz dosc mocno utrwalone przekonania i to czego od zycia chca i jak je chca prowadzic.
W wypowiedzi sadzonego wyczytalem ze chodzilo mu o tego drugiego faceta jako terapeute.
Warto chyba sie zastanowic czy ten drugi nie robi dokladnie tego co robil narzeczony zanim relacja sie rozwinela, bo jesli robi to samo, choc moze w typowym dla niego sensie, to wpadniesz z deszczu pod rynne.
Zwykle poczatki sa takie same z wiekszoscia facetow, a dopiero pozniej w praniu okazuje sie jacy sa. Jesli temu drugiemu mowilas o problemie z narzeczonym, to bedzie sie staral uwazac bys nie zauwazyla u niego podobnych cech ktore w narzeczonym uwazasz za nieodpowiednie.
One moga dopiero wyjsc pozniej.
Ten obecny jest tam gdzie pracujesz a skoro wiele godzin poswiecasz pracy to automatycznie widzisz go czesciej i dluzej niz narzeczonego, wiec to raczej narzeczony jest tu "poszkodowany", a ty uciekasz z problemami w prace.
Chyba nie myslisz tak uciekac cale zycie.
- sądzony
- Legendarny komentator
- Posty: 13805
- Rejestracja: 20 lut 2020
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 2023 times
- Been thanked: 2206 times
Re: (Chyba) utknęłam w sytuacji bez wyjścia.
A od kogo?
....
Wracając do tematu. Nie ma sytuacji bez wyjścia. To kwestia podjęcia decyzji i poniesienia konsekwencji.
Ja również zamierzam wziąć slub kościelny.
Mam sporo wątpliwości lecz o dziwo wydaje mi się, że one mnie wzmacniają w mojej decyzji.
Mój związek trwa 18 lat. W tym czasie nie raz się zauroczyłem, nie raz flirtowałem, a i zdradziłem.
I mimo, że moja żona nie jest ideałem i różnimy się na wielu płaszczyznach
wierzę i czuję, że nasza miłość rośnie.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
- Jozek
- Złoty mówca
- Posty: 7337
- Rejestracja: 18 lut 2020
- Has thanked: 1181 times
- Been thanked: 708 times
Re: (Chyba) utknęłam w sytuacji bez wyjścia.
Ja nie wiem o czym i jak myslisz, wiec nie mam lekarstwa na cale zlo.outofreach pisze: ↑2021-06-27, 18:47To nie jest uciekanie przed problemami w pracę, a normalne życie. Jedni ludzie pracują na etacie, a drudzy na kontraktach muszą wyrabiać trochę więcej godzin. Na chwilę obecną tryb mojej pracy się nie zmieni. Nie jest to ode mnie zależneJozek pisze: ↑2021-06-27, 14:48 W pierwszym wpisie daje sie zauwazyc pewnego rodzaju niestabilnosc, tym bardziej ze lludzie po 30-tce maja juz dosc mocno utrwalone przekonania i to czego od zycia chca i jak je chca prowadzic.
W wypowiedzi sadzonego wyczytalem ze chodzilo mu o tego drugiego faceta jako terapeute.
Warto chyba sie zastanowic czy ten drugi nie robi dokladnie tego co robil narzeczony zanim relacja sie rozwinela, bo jesli robi to samo, choc moze w typowym dla niego sensie, to wpadniesz z deszczu pod rynne.
Zwykle poczatki sa takie same z wiekszoscia facetow, a dopiero pozniej w praniu okazuje sie jacy sa. Jesli temu drugiemu mowilas o problemie z narzeczonym, to bedzie sie staral uwazac bys nie zauwazyla u niego podobnych cech ktore w narzeczonym uwazasz za nieodpowiednie.
One moga dopiero wyjsc pozniej.
Ten obecny jest tam gdzie pracujesz a skoro wiele godzin poswiecasz pracy to automatycznie widzisz go czesciej i dluzej niz narzeczonego, wiec to raczej narzeczony jest tu "poszkodowany", a ty uciekasz z problemami w prace.
Chyba nie myslisz tak uciekac cale zycie.
To ty musisz sie odnalesc, a nie odnalesc kogos do wypelnienia miejsca kolo siebie, bo tak inni robia.
Do milosci trzeba dojzec, a z Nia, to i z najgorszego fajtlapy zrobisz pozadnego faceta, a bez Niej, to z najlepszego faceta zrobisz fajtlape.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.