Czas na ... ponadczas

Porozmawiajmy przy filiżance kawy. Luźne rozmowy, plotki i ploteczki. Dział przeznaczony na wszystkie inne tematy dotyczące offtopicu.
Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Czas na ... ponadczas

Post autor: Andej » 2019-08-11, 14:15

Żyjemy w czasie. Tak się nam wydaje. I tak jest na obecnym etapie życia.
Najpierw dygresja: Czas - czy tak na prawdę istnieje? Uważam, że nie. Czas jest jedynie parametrem ułatwiającym opisywanie świata. Jest czymś wtórnym. Jeśli tak, to Bóg nie stworzył czasu. Tylko człowiek go sobie wymyślił, aby mu łatwiej było opisywać rzeczywistość. Ale Bóg stworzył ruch, ewolucję, zjawiska przyrodnicze i życie. Czyli różne toczące się procesy. Przyczynę i następujący po niej skutek. A to oznacza czas. Bez niego nie da się opisać tego, co się dzieje. Bez czasu panowałby bezruch. Każdy ruch wymaga czasu.

Viridiana napisała dziś: posting.php?mode=quote&f=8&p=190457:
Viridiana pisze: 2019-08-11, 12:47... Nieraz przeraża mnie myśl o końcu świata, albo chociaż o śmierci. ...
. A to uświadomiło mi czas i jego relatywnośc. Jak również to, że przejście przez śmierć jest przejściem z czasu (będę używał tego określenia, bo jak inaczej to określić) do ponadczasu (odrębnym zagadnieniem jest ponadczas, czyli to co jest zamiast czasu w niebie). Z tego wynika, że jakimś punkcie styka się czas z ponadczasem.
Viridiana, bardzo słusznie zrównała (niemal) koniec świata ze śmiercią. Otóż to. Jestem przekonany, że jest to dokładnie to samo. Ino w innym wymiarze. Pod pojęciem koniec świata rozumiemy jego koniec dla zbiorowości. A pod pojęciem śmierci koniec świata odniesiony do jednostki. Czyli dokładnie to samo. Wszak, nawet w przypadku zbiorowej zagłady, każdy umiera indywidualnie. Przed Sądem Ostatecznym każdy staje indywidualnie. Nie ma żadnych zbiorowych ocen. Każdy odpowiada za siebie, za swoje czyny. Nie ma ocen zbiorowych. Nikt nie wjedzie do nieba na czyichś plecach.

Różnica tkwi z pojmowaniu. Ale w tym, z której strony się patrzymy. Patrząc od strony czasu, czyli życia biologicznego, są to pojęcie całkowicie rozdzielne. W jakiś sposób podobne, ale nie mające ze sobą wiele wspólnego. Indywidualna śmierć jest zawsze zakończeniem czyjegoś życia. A koniec świata czymś odległym. Dla wielu nie kojarzącym się ze śmiercią. Ale wyłącznie z sądem i zbawieniem. A tymczasem droga jest jedna. Taka sama dla wszystkich [tu są wyjątki, np. Maryja - wniebowzięta]. Czy teraz indywidualnie, czy później zbiorowo, każdy musi przejść przez życie, śmierć, Sąd, czyściec do nieba (no, chyba, że ktoś się uparł na inną drogę, wtedy czyściec odpada. Niebo też.
Ale jak to wygląda od strony ponadczasu? Ano tak, że wszystko co się dzieje w czasie, dla ponadczasowego obserwatora jest jednorazowym zdarzeniem. Wszystkie indywidualne śmierci, wszystkie śmierci zbiorowe, włącznie z końcem świata są dokładnie jednym faktem. W tym samym punkcie ponadczasowości.

Może dla niektórych to trudne do wyobrażenie. Ale gdybyśmy zmienili oś czasową (czas ma więcej osi, ale tylko jedną potrafimy interpretować) na np. dwa wymiary przestrzeni, tj. na powierzchnię. Gdy w jakimś miejscu stoimy, to zajmujemy jakiś obszar. Nie punkt, ale obszar. Gdy patrzymy, widzimy wszystko, aż po horyzont. Możemy ingerować bezpośrednio we wszystko, co jest w naszym zasięgu lub zasięgu urządzenia, które posiadamy. Czyli w zasięgu rąk, sekatora, lasera ... W nieco analogiczny sposób Bóg ma dostęp do tego, co czasem (a może zawsze?) nazywamy czasem. Cały czas, począwszy od pierwszego etapu stworzenia (wtedy zaczęło się coś dziać), aż do całkowitego osiągnięcia maksimum entropii (co oznacza brak jakiegokolwiek działania, po wyrównaniu stanów energetycznych nic już nie może się dziać). Czyli od A do Z czasu. Bóg ma dostęp do całej osi (patrze wcześniejszą uwagę) i możliwość interwencji. Nie ma znaczenia, czy jest to interwencja sprzed kilku tysięcy lat, czy teraźniejsza, czy taka, która zdarzy się za kilka tysiącu lat. Z ponadczasowości, to jest, cały czas, to samo.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Kasia

Re: Czas na ... ponadczas

Post autor: Kasia » 2019-08-11, 14:50

Andej pisze: 2019-08-11, 14:15 (czas ma więcej osi, ale tylko jedną potrafimy interpretować)
Zaintrygowało mnie powyższe wtrącenie. Co to znaczy, że czas ma więcej osi? Kultura semicka wprowadziła linearne rozumienie czasu (od stworzenia świata do końca) i naturalną koleją rzeczy takie samo rozumienie czasu przejęła kultura chrześcijańska. Mamy zatem przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Św. Augustyn, próbując w swoich Wyznaniach rozwikłać zagadkę czasu, stwierdził, że bardziej niż o przeszłości czy przyszłości należałoby mówić o „cieniach rzeczy przeszłych” oraz „cieniach rzeczy przyszłych”, po czym jednak dodał, że właściwie mówienie o przeszłości czy przyszłości wydaje się prostsze. Tej klasyki gatunku świętego z Hippony nie dokończyłam, więc nie wiem, jak dalej potoczyła się jego narracja i jakie wnioski wyciągnął. Sama, w mojej niewiedzy i w tym przypadku dość ograniczonej wyobraźni, uznaję podobne dywagacje za mnożenie bytów ponad potrzebę. Widocznie jeszcze nie przyszedł dla mnie czas na św. Augustyna.

Wracając jednak do zasadniczej kwestii, po chrześcijańsku rozumiemy czas linearnie, tzn. poziomo. Coś było, jest i będzie. Inaczej zgoła postrzega czas kultura indoeuropejska. Religie takie jak buddyzm czy hinduizm odwołują się do konstrukcji nazywanej samsarą. Ma ona kształt koła, a czas rozumiany jest w niej jako cykle. To dlatego buddyści czy hinduiści poszukują nirwany, by wyrwać się z koła samsary. Cieszę się, że prawda wygląda jednak inaczej i że wszystko, cała historia, ma swój cel, do którego zmierza.

Dlatego tym bardziej zaintrygowało mnie, Andeju, Twoje stwierdzenie o więcej niż jednej osi czasu. Wydaje mi się, że oś jest tylko jedna. Reszta to tylko prawdopodobieństwo. Pan Bóg, w swojej wszechwiedzy, przewiduje wszystkie zdarzenia mogące nastąpić w czasie, tzn. od stworzenia świata do końca. Ale fakt, że one mogą nastąpić, nie oznacza, że nastąpią.

To, co nazywasz ponadczasem, rozumiem jako wieczność. Nie potrafię jej sobie wyobrazić i nie czuję takiej potrzeby. Każde wyobrażenie zresztą nie będzie miało nic wspólnego z rzeczywistością. Myślę, że pozostaje mi tylko uczyć się wieczności. Najłatwiejszą drogą ku temu jest adoracja. Patrzenie na Boga ukrytego w Najświętszym Sakramencie. I trwanie.

(Nie jestem filozofem, antropologiem kulturowym i nie mam wykształcenia teologicznego. Wszystko, co wyżej napisałam, wynika z mojej niewielkiej wiedzy książkowej oraz własnych, może błędnych, przemyśleń. Korzystam tylko z tego, że to jest forum, w dodatku dział Kawiarenka, więc każdy może być trochę filozofem. ;) ).

sylvi91

Re: Czas na ... ponadczas

Post autor: sylvi91 » 2019-08-11, 15:29

Andej pisze: 2019-08-11, 14:15 Żyjemy w czasie. Tak się nam wydaje. I tak jest na obecnym etapie życia.
Najpierw dygresja: Czas - czy tak na prawdę istnieje? Uważam, że nie. Czas jest jedynie parametrem ułatwiającym opisywanie świata.

Oczywiście, że czas nie istnieje. Czas jest jedynie iluzją, wynika on z ruchu materii w przestrzeni.
Nie ma czegoś takiego jak czasoprzestrzeń o której słyszymy od niektórych fizyków. Einstein tutaj nieźle zamotał umysłami ludzi.
Niech wszystko w przestrzeni ustanie i niech nie będzie ruchu, wtedy czasu nie da sie mierzyć.
Kiedyś ludzie nie używali takich pojęć jak sekunda, minuta, nawet godzina.
Spotkaj się ze mną o wschodzie Słońca przy tym dużym drzewie na rozstaju dróg wystarczyło aby móc się jakoś dalej porozumieć i współdziałać.

Współdziałać razem, bo w społeczeństwie właśnie współpraca jest istotna. Dlatego chociaż ten raz w tygodniu albo miesiącu, warto spotkać się z braćmi w jednym punkcie przestrzeni. Dla katolików to będzie np. msza w niedzielę. Spotkać się aby dalej móc w wierze i zgodnie z przykazaniami postępować.
Przestrzeń i ruch materii decyduje o czasie i jego postrzeganiu przez nas... Nie jest to żaden wektor ani liniowa czy kołowa zależność.
Linia czasu to tylko pojęcie na takie ludzie rozumowanie, gdzie osobnik ogranicza się do 3 widocznych wymiarów.
Wymiarów jest więcej, a te niedostrzegalne do nich bramy dla Nas mogą być rozumiane jak portale czasowe, przejścia zwane tunelami czasoprzestrzennymi itp. Materia to nie tylko ruch ale inne oddziaływania. Masa jest decydującą ponoć właściwością o sile grawitacji.
Podczas gdy ostatnie wnioski niektórych badaczy nasuwają nową teorię obalającą istnienie również grawitacji, czyli teoria Newtona powoli zmierza do kosza.

Czyli gdzieś co 1/4 drogi Księzyca wokół Ziemi chodzimy do kościoła. Co jeden pełny dystans pokonany przez Ziemię po orbicie robimy sobie wszelkie świętowania, w tym nasze urodziny... i doliczamy sobie lat. A czym jest rok Ziemski?

Pozdrawiam. :ymalien:

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czas na ... ponadczas

Post autor: Andej » 2019-08-11, 16:29

Kasia pisze: 2019-08-11, 14:50 ... Kultura semicka wprowadziła linearne rozumienie czasu (od stworzenia świata do końca) i naturalną koleją rzeczy takie samo rozumienie czasu przejęła kultura chrześcijańska.
...
Dlatego tym bardziej zaintrygowało mnie, Andeju, Twoje stwierdzenie o więcej niż jednej osi czasu. Wydaje mi się, że oś jest tylko jedna. Reszta to tylko prawdopodobieństwo. Pan Bóg, w swojej wszechwiedzy, przewiduje wszystkie zdarzenia mogące nastąpić w czasie, tzn. od stworzenia świata do końca. Ale fakt, że one mogą nastąpić, nie oznacza, że nastąpią. ...
Czas, z pewnością, nie jest linearny. Sądzę, że większość z nas tego doświadczyła. Choć niektórzy nie zdają sobie z tego sprawy. Tylko dlatego, że nie myśleli o tym. I to na przekór używanemu przez nich słownictwu, którego sensu nie dociekają. Pozostawiając stwierdzenia na poziomie kolokwialnym. Otóż zdecydowanie czas jest względny. Jego prędkość jest zmienna. Identyczne procesy mają różne przebiegi. Czasem dłuższe, czasem krótsze. Obserwując jedną scenę widywałem jej niektóre fragmenty w "przyspieszonym" tempie, a inne w "zwolniony" i to wielokrotnie.
Dlatego uważam, że "kultura chrześcijańska" nie przejęła linearnego rozumienia czasu, gdyż jest on nielinearny.
sylvi91 pisze: 2019-08-11, 15:29 ... Wymiarów jest więcej, a te niedostrzegalne do nich bramy dla Nas mogą być rozumiane jak portale czasowe, przejścia zwane tunelami czasoprzestrzennymi itp. Materia to nie tylko ruch ale inne oddziaływania. Masa jest decydującą ponoć właściwością o sile grawitacji. ...
Nie mogę się zgodzić, że są to ramy. Bramy (tunele) są płaskie. I w zasadzie statyczne. To są miejsca w czasie. Najprostszym przykładem będą dwie osie "x" i "y". Każda z nich wyznacza przestrzeń jednowymiarową. Mają jedno miejsce wspólne (0,0). I tylko ono jest bramą, portalem czy tunelem. Oczywiście punkt wspólny dla iluś przestrzeni nie musi się zawsze znajdować w początku współrzędnych. Ale portal jest zawsze, tylko i wyłącznie, obszarem wspólnym dla dwóch lub więcej wymiarów.

Wymiarem naszego życia biologicznego jest to, co nazywamy czasem. Ale wierzymy, że Bóg jest ponad czasem. Jeśli Bóg jest "cały czas" aktywny, czyli cos robi, to znaczy, że w niebie musi być jakiś zamiennik, substytut czas. Dla uproszczenia przyjmuję, że jest to kolejny wymiar. Ale między życiem a niebem jest przejściowa faza istnienia. Z samej definicji wynika, że toczą się tam procesy. Na pewno nie tak jak w świecie, którego doświadczamy i na pewno nie tak, jak w niebie. Misi być, więc, kolejna przestrzeń czasowa.

Ale materia, też nie jest ograniczona do trzech wymiarów. Jeśli materia może ulegać przemianie w energię i vice versa, to znaczy, że energia jest kolejnym wymiarem materii. I tu mamy kolejny problem, albowiem nie znamy wszystkich rodzajów materii, jako i energii. Ciemna materia, czarna dziura - na ten przykład. A jak wytłumaczyć zjawiska nadnaturalne, np. ingerencja Boga w nasz świat, czy nie jest to przejawem działania energii, możemy ją nazywać np. łaską bożą. Energii, która jest dostępna wyłącznie dla Boga. Lub może także dla innych istot niebiańskich.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

sylvi91

Re: Czas na ... ponadczas

Post autor: sylvi91 » 2019-08-11, 18:13

Andej pisze: 2019-08-11, 16:29
Nie mogę się zgodzić, że są to ramy. Bramy (tunele) są płaskie. I w zasadzie statyczne. To są miejsca w czasie. Najprostszym przykładem będą dwie osie "x" i "y". Każda z nich wyznacza przestrzeń jednowymiarową. Mają jedno miejsce wspólne (0,0). I tylko ono jest bramą, portalem czy tunelem. Oczywiście punkt wspólny dla iluś przestrzeni nie musi się zawsze znajdować w początku współrzędnych. Ale portal jest zawsze, tylko i wyłącznie, obszarem wspólnym dla dwóch lub więcej wymiarów.
No dokładnie, chodziło mi o jakieś miejsca wspólne, tak jak podałeś w przypadku dwóch osi jednowymiarowych to będzie punkt tylko w przestrzeni.

Andej pisze: 2019-08-11, 16:29 Wymiarem naszego życia biologicznego jest to, co nazywamy czasem. Ale wierzymy, że Bóg jest ponad czasem. Jeśli Bóg jest "cały czas" aktywny, czyli cos robi, to znaczy, że w niebie musi być jakiś zamiennik, substytut czas. Dla uproszczenia przyjmuję, że jest to kolejny wymiar. Ale między życiem a niebem jest przejściowa faza istnienia. Z samej definicji wynika, że toczą się tam procesy. Na pewno nie tak jak w świecie, którego doświadczamy i na pewno nie tak, jak w niebie. Misi być, więc, kolejna przestrzeń czasowa.
No nie wiem. Jeśli mierzymy tylko upływające lata to może tak jest. Ale czas został wymyślony w zasadzie przez człowieka do opisu ruchu materii w przestrzeni.
Wymyślony.... to pojęcia z gruntu abstrakcyjne. Jeśli powiem, spotkaj się ze mną o godzinie 18.00 tej to do niczego to nas nie zaprowadzi. Musimy określić miejsce, a czas jest tu tylko pomocny, aby w przestrzeni na siebie zbyt długo nie czekać. Czekać... bo wszyscy jestemy w nieustannym ruchu i podróżujemy. Na twoje przybycie mógłbym czekać ileś tam godzin, albo dni, ale to są pojęcia wynikające z np. ruchu Ziemi. Mógłbym powiedzieć też: zapraszam, przyjedź do mnie wkrótce. Przypuszczam, że wkońcu byśmy się spotkali, gdybyś był gotowy przyjąc zaproszenie i znał tylko punkt docelowy. Wkrótce nie jest pojęciem precyzyjnym, więc nie określa ram czasowych.

Albert bowiedział te słowa:
"Time is just something we invented to make motion seem simple." - Albert Einstein
Obrazek
Andej pisze: 2019-08-11, 16:29 Ale materia, też nie jest ograniczona do trzech wymiarów. Jeśli materia może ulegać przemianie w energię i vice versa, to znaczy, że energia jest kolejnym wymiarem materii. I tu mamy kolejny problem, albowiem nie znamy wszystkich rodzajów materii, jako i energii. Ciemna materia, czarna dziura - na ten przykład. A jak wytłumaczyć zjawiska nadnaturalne, np. ingerencja Boga w nasz świat, czy nie jest to przejawem działania energii, możemy ją nazywać np. łaską bożą. Energii, która jest dostępna wyłącznie dla Boga. Lub może także dla innych istot niebiańskich.
Dopiero od niedawna mówi się kolejnych stanach skupienia materii, jak choćby plazma, której więcej we Wszechświecie ponoć niż ciała stałego.
Materia pewnie nie jest ograniczona jak i energia do tych 3 wymiarów przestrzeni, bo wydaje mi się, że Ona nie przejmuje się ludzkimi teoriami na temat budowy i struktury Wszechświata.



W tym materiale podają słowa Johna Wheelera:
Space tells matter how to move
Matter tells space how to curve
Co jest tłumaczone na język polski jako :
Czasoprzestrzeń dyktuje masie jak się poruszać, a masa dyktuje czasoprzestrzeni jak się zakrzywiać.
Choć oryginalnie w tym cytacie, nie ma nic o czasie.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czas na ... ponadczas

Post autor: Andej » 2019-08-11, 22:05

Nie używał określenia czasoprzestrzeń. Wg. jest ono fałszywe. Gdyby je przyjąć, to w każdym momencie świat musiałby się rozszczepiać. A nie sądzę, aby tak było. Natomiast określenie czas w przestrzeni, ma sens (o ile jet jakiś proces, np. ruch).
Sądzę, że w tym co zacytowałeś, Einstein miał rację.

Jeśli powiesz, spotkaj się ze mną o godzinie 18.00, to będzie znaczyło wykonaj określony ruch w określonym odcinku czasu. Czyli dokładnie to, co uprzednio wyartykułowałem.

Ale błądząc w czasie oddalamy się (a właściwie przybliżamy) do krańca czasu. A ten jest najważniejszy. Krańca czasu biologicznego. I faktu, że ten moment wypada w jednym punkcie ponadczasu dla wszystkich ludzi. Przeszłych, teraźniejszych i przyszłych.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

sylvi91

Re: Czas na ... ponadczas

Post autor: sylvi91 » 2019-08-12, 00:35

Andej pisze: 2019-08-11, 22:05 Nie używał określenia czasoprzestrzeń. Wg. jest ono fałszywe. Gdyby je przyjąć, to w każdym momencie świat musiałby się rozszczepiać. A nie sądzę, aby tak było. Natomiast określenie czas w przestrzeni, ma sens (o ile jet jakiś proces, np. ruch).
Sądzę, że w tym co zacytowałeś, Einstein miał rację.
Właśnie dlatego zacytowałem te słowa. Mówią wyraźnie, że czas został wymyślony do opisu ruchu.

Zobacz hasło w wiki: https://pl.wikipedia.org/wiki/Czas#Koncepcje_czasu

Tam jest taki fragment:
Według Newtona istnieje tylko jeden, uniwersalny i wszechobejmujący czas – płynie on w jednostajnym tempie i nic nie wywiera na niego wpływu. Jest więc absolutny i obiektywnie jednakowy w całym wszechświecie[1]. Leibniz sprzeciwiał się teorii Newtona utrzymując, że czas jest porządkiem następstwa zdarzeń zachodzących w świecie – bez świata (zdarzeń) nie może być mowy o żadnym czasie[2]. Także George Berkeley oponował, iż bez umysłu, który by postrzegał ruch, sama idea czasu staje się zwykłą iluzją.
No więc ja uważam podobnie jak Leibniz. Muszą zachodzić zdarzenia, aby czas można było wogóle postrzegać.

Z kolei Irlandzki filozof George Berkeley dał podstawy do budowania teorii takim osobom jak Mach i Einstein.
Berkeley argued against Isaac Newton's doctrine of absolute space, time and motion in De Motu[8] (On Motion), published 1721. His arguments were a precursor to the views of Mach and Einstein.[9]
Co można tłumaczyc jako :

Berkeley argumentował przeciwko doktrynie Izaaka Newtona absolutnej przestrzeni, czasu i ruchu w De Motu [8] (On Motion), opublikowanej w 1721 r. Jego argumenty były prekursorem poglądów Macha i Einsteina [9].
Andej pisze: 2019-08-11, 22:05 Jeśli powiesz, spotkaj się ze mną o godzinie 18.00, to będzie znaczyło wykonaj określony ruch w określonym odcinku czasu. Czyli dokładnie to, co uprzednio wyartykułowałem.
No niby tak, zgadza się. Ale jesteś pewien, że jest tylko jedna droga, czyli ten określony ruch jest możliwy tylko w jedną stronę i podróż musi trwać zawsze tyle samo czasu?

Weź przykład:
Jeśli jedziesz/lecisz przemieszczasz się z Polski z Łodzi na Antypody, to masz w sumie kilka dróg. Teraz wybranie odpowiedniej skróci czas podróży.
Przekopać się przez Ziemię tak jak robak w jabłku drążyl by dziurę, raczej nie dasz rady w linii prostej, a od tego robaczka właśnie sie wzięłą nazwa Wormhole, czyli tuner tunel czasoprzestrzenny.

Skoro już podróżowaniu w przestrzeni i czasie to jeszcze mi sie nasuwają takie słowa:


Czy Polska, kiedykolwiek dogoni UK, albo np:. USA?
A. Einstein się na ten temat wypowiedział swego czasu. Droga prosta to fikcja. (nawet ta powrotna do domu). Rozumiesz mnie? Od punktu A do punktu B, ale po okręgu.
Polska idzie inną, tą drugą z możliwych “krzywizn”. Doganianie nie jest więc możliwe, można co najwyżej być szybciej w punkcie B.
Andej pisze: 2019-08-11, 22:05 Ale błądząc w czasie oddalamy się (a właściwie przybliżamy) do krańca czasu. A ten jest najważniejszy. Krańca czasu biologicznego. I faktu, że ten moment wypada w jednym punkcie ponadczasu dla wszystkich ludzi. Przeszłych, teraźniejszych i przyszłych.
Ale ja wierzę w życie wieczne... że życie jest wieczne i przetrwa nawet najwieksze kataklizmy i apokalipsy.

Lecz w internecie masz nawet przykłady, że czas nie istnieje.
Źródło: https://www.polishexpress.co.uk/czas-ni ... m-momencie
Czas nie istnieje. Fizycy udowadniają, że wszystko dzieje się w tym samym momencie.

Czas jest pojęciem, które pozwala lepiej zrozumieć zjawiska, jakie zachodzą w najbardziej odległych od nas zakątkach wszechświata. Okazuje się, że czas wcale nie jest tym, czym nam się dotąd wydawał.

Według fizyków teoretycznych czas jest pojęciem wymyślonym przez człowieka, żebyśmy potrafili rozróżnić to, co jest „teraz” od tego, co postrzegamy jako „przeszłość”. Pojęcie czasu jest tylko iluzją naszych umysłów, ponieważ tak naprawdę wszystko, co było i będzie dzieje się dokładnie w tym momencie.
Tutaj jest krótka historia kalendarza.

https://gazetawroclawska.pl/krotka-hist ... /ar/351915
Krótka historia kalendarza
...
Reforma papieża
Najbardziej znany na świecie jest kalendarz gregoriański, używany powszechnie - mimo różnic czasowych i kulturowych - w dobie globalizacji. Do użytku wprowadził go papież Grzegorz XIII w 1582 roku, bullą "Inter gravissimas". To kalendarz słoneczny, a powstał jako zreformowany kalendarz juliański. Ten ostatni spóźniał się o jeden dzień raz na 128 lat. Gregoriański spóźnia się dzień, ale tylko raz na 3000 lat.

Reforma Grzegorza XIII powiodła się, bo dzięki niej oszczędzamy czas. A ponoć w pracach nad kalendarzem gregoriańskim brali udział m.in. astronomowie z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kiedy go wprowadzono, po 4 października był od razu 15 października, ale na szczęście rok pozostał ten sam - 1582, a dziesięć dni wycofano z kalendarzowego obiegu, by wyrównała się różnica między rokiem kalendarzowym i zwrotnikowym.
Ot cuda w czasie i przestrzeni... z tymi znikającymi dniami w roku.

A ponoć jeszcze prawdopodobne jest, że w średniowieczu konkretnie sfałszowano daty i rok obecny od narodzin Chrystusa jest sporo mniejszą liczbą.


Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czas na ... ponadczas

Post autor: Andej » 2019-08-12, 08:51

sylvi91 pisze: 2019-08-12, 00:35 ...
Według Newtona istnieje tylko jeden, uniwersalny i wszechobejmujący czas - Uważam, że to niemożliwe. Kilka argumentów podawałem wcześniej.

Muszą zachodzić zdarzenia, aby czas można było wogóle postrzegać. - Oczywista oczywistość. Kilkakrotnie teza przytaczana była.

No niby tak, zgadza się. Ale jesteś pewien, że jest tylko jedna droga, czyli ten określony ruch jest możliwy tylko w jedną stronę i podróż musi trwać zawsze tyle samo czasu? - Dlaczego niby? Dlaczego miałaby podróż zajmować tyle samo czasu? Albo odbywać się tą samą droga? Czy podobnym ruchem? To nie ma nic do rzeczy. Określony jest punkt początkowy, punkt końcowy i parametr czasu. Reszta jest zmienna. Na tyle dowolnie, aby zmieścić się w wyznaczonych ramach. Zupełnie żadnego znaczenia nie ma, czy wyruszysz ścigaczem natychmiast i wybierzesz najkrótszą drogę i po dotarciu czekać będziesz w bezruchu, czy ruch zaczniesz od zjedzenia czegoś i przeczytania ksiązki, a następnie wsiądziesz na żółwia i pojedziesz okrężną droga - pod warunkiem, że zmieścisz się w wyznaczonych ramkach, tj. będziesz w oznaczonym punkcie czasu w wyznaczonym punkcie przestrzeni.

Czy Polska, kiedykolwiek dogoni UK, albo np:. USA? - Tak i nie. To jest bardzo względne. Pod wieloma aspektami tak, a pod innym nie.

Ale ja wierzę w życie wieczne... że życie jest wieczne i przetrwa nawet najwieksze kataklizmy i apokalipsy. - I tu się mylisz. Bo nie wierzysz w życie wieczne w formie biologicznej, którą znasz. Biologia się kończy warz ze śmiercią. Zegar staje. Przenosisz się do innego wymiaru, w którym to, co czasem nazywasz nie istnieje. Już w czyśćcu możesz spotkać osoby, które umarły (w czasie) kilka tysięcy lat temu) jak i tek, które jeszcze się nie narodziły. To inna przestrzeń. Nie istnieje nic porównywalnego. Nie istnieje nic, co by było jednocześnie tu i tu, gdyż tu jest coś nazywanego czasem, a tam pojęcie ziemskiego czasu jest całkowicie bezzasadne.

Lecz w internecie masz nawet przykłady, że czas nie istnieje. - tak też uważam. Jednak z linków, z zasady, nie korzystam. Słyszałem, że wśród naukowców ok. połowa twierdzi, że czas jest, a druga połowa, że nie istnieje. I wzajem sobie udowadniają. Jam przyjął swoją koncepcję i natenczas nie mam podstaw, aby ją weryfikować.

Czas jest pojęciem, które pozwala lepiej zrozumieć zjawiska, jakie zachodzą w najbardziej odległych od nas zakątkach wszechświata. Okazuje się, że czas wcale nie jest tym, czym nam się dotąd wydawał. - Przykro mi, ale stwierdzenie uważam za bzdurę. Zjawiska obserwowane w odległych zakątkach należą do zamierzchłej przeszłości. I to niezbyt określonej. Są jeno hipotezami. Nie ma żadnych podstaw, aby twierdzić, że gdzieś tam, w odległości iluśset lat świetlnych, czas (czyli zachodzące procesy) zachodzą z taką samą prędkością, jak w warunkach ziemskich wzgl. Układu Słonecznego. Czas pozwala ŁATWIEJ, a nie lepiej zrozumieć. Po prostu przykładają znaną sobie miarkę, do wszystkiego, co znajdą. Nie sądzę, aby rację mieli.

Tutaj jest krótka historia kalendarza. - A cóż ma kalendarz do rzeczy? To tylko sposób liczenia. To taka linijka czasowa. Jeśli weźmiesz linijkę z dwoma skalami, w centymetrach i calach - to czy długość Twojego palca się zmieni, gdy użyjesz skali jednej lub drugiej? Skala i podział nie ma znaczenia dla czasu. To jedno jednostki. Tak samo jak mniejsze jednostki. Nazwy i długości nie mają znaczenia. Podział na 60 czy 100 jest nieistotny. To ino różne skale.
Dygresja: Jeśli pismo nazywa się Gazeta Wrocławska (wariant Wyborczej), to nie wierzę w nic, co tam jest napisane. Nawet w datę wydania.

Reforma Grzegorza XIII powiodła się, bo dzięki niej oszczędzamy czas. ... Ot cuda w czasie i przestrzeni... z tymi znikającymi dniami w roku. - Nie rozumiem, jak można oszczędzać coś, czego nie ma? Na czym polega ta "oszczędność"? Kalendarz nie zmienił czasu. Jeno inaczej opisał.

A ponoć jeszcze prawdopodobne jest, że w średniowieczu konkretnie sfałszowano daty i rok obecny od narodzin Chrystusa jest sporo mniejszą liczbą. - Kolejna kwestia, której nie rozumiem. Nie pojmuję, jakie ma to znaczenie dla człowieka wierzącego? Pomijam hipotetyczne przyczyny fałszowania, choć nie jestem w stanie sobie ich wyobrazić. Dla m,nie znaczenie ma tylko to, czego Jezus dokonał i po co to uczynił. Umiejscowienie tego w czasie nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Wystarczy świadomość faktu i wiara w tenże (niezależnie jak poplątane jest jedno z drugim).
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 19083
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2627 times
Been thanked: 4638 times
Kontakt:

Re: Czas na ... ponadczas

Post autor: Marek_Piotrowski » 2019-08-12, 09:32

Spojrzało mi się na początek wątku:
Czas - czy tak na prawdę istnieje? Uważam, że nie. Czas jest jedynie parametrem ułatwiającym opisywanie świata
To trochę tak, jakby napisać że nie istnieje długość, szerokość i wysokość - bo to "parametry". Chyba coś nie bardzo...

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czas na ... ponadczas

Post autor: Andej » 2019-08-12, 09:53

Marek_Piotrowski pisze: 2019-08-12, 09:32 Spojrzało mi się na początek wątku:
Czas - czy tak na prawdę istnieje? Uważam, że nie. Czas jest jedynie parametrem ułatwiającym opisywanie świata
To trochę tak, jakby napisać że nie istnieje długość, szerokość i wysokość - bo to "parametry". Chyba coś nie bardzo...
Jeśli chodzi o istnienie, to nieco inaczej. Jeśli chodzi o jednostki, to zdecydowanie. Wydaje mi się, że jednak nie ma pełnej analogii. Acz pewnym jest, że w zależności od panujących warunków wielkości się zmieniają. Czasem nawet odległości; np. droga na szafot.

Tym niemniej, uważam, że podstawowe parametry materii istnieją podobnie jak sama materia. Choć i to da się zrelatywizować. Natomiast czas służy jeno do opisu. Gdyby jednak było to proste i oczywiste, nie toczyłby się od lat wielu spór między naukowcami o to, czy czas istnieje, czy nie.
Przyjąłem jedna z opcji. Ale nie wiem, czy znajdę punkt odniesienia, który pozwoli mi na obiektywną ocenę.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 19083
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2627 times
Been thanked: 4638 times
Kontakt:

Re: Czas na ... ponadczas

Post autor: Marek_Piotrowski » 2019-08-12, 10:07

Ależ czas jest dla czasoprzestrzeni wymiarem - takim jak pozostałe. Bez materii nie istnieje.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czas na ... ponadczas

Post autor: Andej » 2019-08-12, 10:11

Uważam, że nie ma czasoprzestrzeni. Jest czas w przestrzeni. Czas jako sposób opisywania.
Nie tyle nie istnieje bez materii, ale nie istnieje bez ruchu, bez działania, bez jakichkolwiek procesów. Czas jest miarą wzrostu entropii.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

sylvi91

Re: Czas na ... ponadczas

Post autor: sylvi91 » 2019-08-12, 11:18

Andej pisze: 2019-08-12, 08:51 Według Newtona istnieje tylko jeden, uniwersalny i wszechobejmujący czas - Uważam, że to niemożliwe. Kilka argumentów podawałem wcześniej.
Ja tez uważam, że to niemożliwe, a słowa znanego uczonego mącą niesamowicie na temat podstaw jakie fizyka powinna mieć opanowane.

To samo uważam jest nawet z grawitacją. Jest Ona bardzo marginalna siłą we Wszechświecie o ile w ogóle istnieje. To co spaja wszystko to elektromagnetyzm i energia elektryczna, których we Weszechświecie jest całe mnóstwo.
Andej pisze: 2019-08-12, 08:51 Muszą zachodzić zdarzenia, aby czas można było wogóle postrzegać. - Oczywista oczywistość. Kilkakrotnie teza przytaczana była.
Dla Ciebie i dla mnie to oczywistość. Ale dla innych to może wystarczy wymyślenie jednostki upływy czasu, aby twierdzić, ze ten istnieje.
A jednostki te odnoszą sie nie do czasu jako kolejnego wymiaru, tylko właśnie do ruchu w przestrzeni.


Andej pisze: 2019-08-12, 08:51 Dlaczego niby? Dlaczego miałaby podróż zajmować tyle samo czasu? Albo odbywać się tą samą droga? Czy podobnym ruchem? To nie ma nic do rzeczy. Określony jest punkt początkowy, punkt końcowy i parametr czasu. Reszta jest zmienna. Na tyle dowolnie, aby zmieścić się w wyznaczonych ramach. Zupełnie żadnego znaczenia nie ma, czy wyruszysz ścigaczem natychmiast i wybierzesz najkrótszą drogę i po dotarciu czekać będziesz w bezruchu, czy ruch zaczniesz od zjedzenia czegoś i przeczytania ksiązki, a następnie wsiądziesz na żółwia i pojedziesz okrężną droga - pod warunkiem, że zmieścisz się w wyznaczonych ramkach, tj. będziesz w oznaczonym punkcie czasu w wyznaczonym punkcie przestrzeni.
Dlatego, że założyłem tylko, iż ruch może być z tą samą prędkością, ale przecież nie musi. Ale to też ma znaczenie, bo wyprzedzisz inne obiekty, lub będziesz za nimi.
Andej pisze: 2019-08-12, 08:51
Czy Polska, kiedykolwiek dogoni UK, albo np:. USA? - Tak i nie. To jest bardzo względne. Pod wieloma aspektami tak, a pod innym nie.
Ale mało względne jest to, że chodzi mi o rozwój technologiczny, wydatki na programy zbrojeniowe, naukowe itp. Weźmy z kolei inwestycje w budowę sektora energetycznego, tkwimy tu w starej technologii, nie doganiamy czołówki świata. Mało tego, bierzemy stare technologie do wdrożenia u Nas jako przyszłościowych rozwiązań... głównie dlatego, że są teraz tańsze... A gdzie rozwój nauki?

Andej pisze: 2019-08-12, 08:51
Ale ja wierzę w życie wieczne... że życie jest wieczne i przetrwa nawet najwieksze kataklizmy i apokalipsy. - I tu się mylisz. Bo nie wierzysz w życie wieczne w formie biologicznej, którą znasz. Biologia się kończy warz ze śmiercią. Zegar staje. Przenosisz się do innego wymiaru, w którym to, co czasem nazywasz nie istnieje. Już w czyśćcu możesz spotkać osoby, które umarły (w czasie) kilka tysięcy lat temu) jak i tek, które jeszcze się nie narodziły. To inna przestrzeń. Nie istnieje nic porównywalnego. Nie istnieje nic, co by było jednocześnie tu i tu, gdyż tu jest coś nazywanego czasem, a tam pojęcie ziemskiego czasu jest całkowicie bezzasadne.
Zarówo tu jak i tam nie ma wymiaru czasu, to pojęcie ludzkie tylko do opisu ruchu. Przecież mówie już któryś raz o tym.
A biologia (czyt. ciało istoty żywej) to nie jest jedyne z czego składa się ta żywa istota. Dusza jest nieśmiertelna.

Andej pisze: 2019-08-12, 08:51
Jam przyjął swoją koncepcję i natenczas nie mam podstaw, aby ją weryfikować.
Jeśli chodzi o czas to mam bardzo podobną, wręcz prawie identyczną.
Andej pisze: 2019-08-12, 08:51
Przykro mi, ale stwierdzenie uważam za bzdurę. Zjawiska obserwowane w odległych zakątkach należą do zamierzchłej przeszłości. I to niezbyt określonej. Są jeno hipotezami. Nie ma żadnych podstaw, aby twierdzić, że gdzieś tam, w odległości iluśset lat świetlnych, czas (czyli zachodzące procesy) zachodzą z taką samą prędkością, jak w warunkach ziemskich wzgl. Układu Słonecznego. Czas pozwala ŁATWIEJ, a nie lepiej zrozumieć. Po prostu przykładają znaną sobie miarkę, do wszystkiego, co znajdą. Nie sądzę, aby rację mieli.
Słuszna uwaga. Jednak jak to wyjaśnisz, skoro uważasz, że istnieje przeszłość, że nie istnieje czas.
Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość? Bez istnienia czasu? Otóż jest tylko tu i teraz. Wszystko się dzieje teraz, z różną prędkością ale w jednym układzie gdzie czas jest tylko iluzją. Jest takie pojęcie jak - natychmiastowy. No i to jest ten fenomen Wszechświata, gdzie ruch decyduje o poczuciu czasu....

No ale teoria względności mówi o czasie właściwie chyba podobnie do tego co twierdzisz Ty.

Film z napisami w wielu językach.

Andej pisze: 2019-08-12, 08:51
Tutaj jest krótka historia kalendarza. - A cóż ma kalendarz do rzeczy? To tylko sposób liczenia. To taka linijka czasowa. Jeśli weźmiesz linijkę z dwoma skalami, w centymetrach i calach - to czy długość Twojego palca się zmieni, gdy użyjesz skali jednej lub drugiej? Skala i podział nie ma znaczenia dla czasu. To jedno jednostki. Tak samo jak mniejsze jednostki. Nazwy i długości nie mają znaczenia. Podział na 60 czy 100 jest nieistotny. To ino różne skale.
Dokładnie. Kalendarz ma jeno do rzeczy, że powstał w odniesieniu do czasu, który mimo, że nie istnieje ma nawet swoje jednostki miary.
Ale to wszystko abstrakcyjne pojęcia, wymyślone. Bo tak naprawdę rok, to ruch Ziemi, a od niego wzięło się mnóstwo jednostek pochodnych.
Skoro istnieje słowo do opisu zjawiska, to wydawać by się mogło, że i zjawisko zachodzi. Tak samo jest z całą dziedziną fizyki teoretycznej... w większości to bzdury wyssane z palca.
Andej pisze: 2019-08-12, 08:51 Reforma Grzegorza XIII powiodła się, bo dzięki niej oszczędzamy czas. ... Ot cuda w czasie i przestrzeni... z tymi znikającymi dniami w roku. - Nie rozumiem, jak można oszczędzać coś, czego nie ma? Na czym polega ta "oszczędność"? Kalendarz nie zmienił czasu. Jeno inaczej opisał.
Bardzo prosto, mając zunifikowaną jednostkę miary czasu, czyli właściwie ruchu możemy zaoszczędzić na wykonywaniu zbędnych ruchów.
Adekwatnie jak było by z jedną walutą na jakimś większym obszarze, powiedzmy kontynencie. Przejeżdzając z Irlandii do Włoch i kupując tam śniadanie lub obiad nie zastanawiasz się już jakie będa koszta tego posiłku bo cena i jej jednostki są Ci oczywiste. Każda kalkulacja to dodatkowe kroki, rozumiesz? Dodatkowy czas.
Andej pisze: 2019-08-12, 08:51 Dla mnie znaczenie ma tylko to, czego Jezus dokonał i po co to uczynił. Umiejscowienie tego w czasie nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Wystarczy świadomość faktu i wiara w tenże (niezależnie jak poplątane jest jedno z drugim).
No wiesz, wszystko ma znaczenie... a życie w zakłamanej rzeczywistości raczej nie pomaga...

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 19083
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2627 times
Been thanked: 4638 times
Kontakt:

Re: Czas na ... ponadczas

Post autor: Marek_Piotrowski » 2019-08-12, 11:22

Andej pisze: 2019-08-12, 10:11 Uważam, że nie ma czasoprzestrzeni.
Rzekłbym, że ekstrawagancki pogląd.
Jest czas w przestrzeni. Czas jako sposób opisywania.
Nie tyle nie istnieje bez materii, ale nie istnieje bez ruchu, bez działania, bez jakichkolwiek procesów.
Raczej ruch nie istniałby bez czasu.
Czas jest miarą wzrostu entropii.
Ależ skąd. Zaledwie jej strzałką.

sylvi91

Re: Czas na ... ponadczas

Post autor: sylvi91 » 2019-08-12, 11:31

Marek_Piotrowski pisze: 2019-08-12, 11:22 Raczej ruch nie istniałby bez czasu.
Odwrotnie.
Marku, zrób prosty eksperyment. Wyobraź sobie, że wszystko stanęło i nie ma ruchu we Wszechświecie, nawet żadnego drgnięcia.
Kto i co odliczy czas w takim układzie?

Czas jest rezultatem, wynikiem, pochodną ruchu.
Nie ma takiego wymiaru.
Jest to tylko nasze ludzkie wyobrażenie do pojmowania zdarzeń, reakcji zachodzących w świecie i wokół nas.

ODPOWIEDZ