Buddyzm - Inny punkt widzenia

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Buddyzm - Inny punkt widzenia

Post autor: Andej » 2019-01-03, 07:53

Damian907 pisze: 2019-01-02, 22:34...
Samsara to perpetum mobile. Nirwana pozwala wyjść z tego kołowrotu cierpienia. ...
Wyjść? OK. Dokąd? Do czego? Do "istniejącej nicości"?
Damian907 pisze: 2019-01-02, 22:34...
Andej pisze: 2019-01-02, 11:20 I jeszcze jedno, jeśli to inny punkt widzenie, to jaki jest ten podstawowy, do którego autor wątku się dowołuje punkt widzenia?
Inny punkt widzenia niż ten powszechny (krytyczny).
To niczego nie wyjaśnia. Inny bez podania różnic jest jeno mąceniem. Prosiłem o konkret. O określenie tego punktu, jak też z ciekawością przeczytam, jaki jest ten powszechny (krytyczny) punkt.

Dygresja: Każdy punkt widzenia jest zakłamaniem rzeczywistości, gdyż (z definicji) zakłada jednostronność spojrzenia.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Praktyk
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1950
Rejestracja: 28 lis 2017
Has thanked: 410 times
Been thanked: 427 times

Re: Buddyzm - Inny punkt widzenia

Post autor: Praktyk » 2019-01-05, 18:48

Damian907 pisze: 2019-01-02, 22:34
Żeby być przebudzonym nie trzeba być buddystą, buddyzm to jedynie tratwa na drugi brzeg wyzwolenia, można jednak pokonać ten brzeg również na innej tratwie, no i po wyzwoleniu buddyzm nie jest potrzebny. W pełni przebudzona istota jest wolna od ponownych narodzin (to przede wszystkim), jest nieskalana etycznie oraz moralnie, rozwinęła sidhi (nadnaturalne moce, np. lewitacja czy widzenie poprzednich wcieleń czy do pewnego stopnia przyszłości).
Dlaczego tylko lewitacja i widzenie ? Jeśli przebudzenie pozwala naginać/łamać prawa fizyki to dlaczego tylko w takim zakresie ?

Btw. jakie jest w ogóle wasze zdanie na temat praw fizyki ? Dlaczego są takie a nie inne ? Dlaczego w ogóle są ?
Damian907 pisze: 2019-01-02, 22:34 Tolerancja oraz czynienie dobra ma właśnie rozpuścić iluzję ego. Co mielibyśmy promować? Odwrotność tolerancji i dobra? Nienawiść i zło? :)

Buddyzm nie mówi o miłości, a bardziej o współczuciu, należy mieć współczucie do wszystkich istot istot ożywionych, ponieważ tak jak my są one zdolne do odczuwania cierpienia. Miłość może być pomocna na ścieżce, ale tylko gdy nie jest połączona z przywiązaniem - wtedy nie jest to uczucie pozytywnie oceniane przez buddyzm.
To wspaniałe, że odczuwacie znaczenie dobra i że hołdujecie tej wartości. Nie przestawajcie :)
To co mnie zastanawia to sprzeczność wewnętrzna pomiędzy czynieniem dobra, a uznawaniem istnienia ego za zło.
Każde dobro, które czynimy można sprowadzić do podtrzymywania i rozwoju istnienia istot wyposażonych w ego. Opieka, karmienie, tolerancja, charytatywność, budowanie, sprzątanie, przytulanie, ogrzewanie, wszystko co uznajemy za dobre przyczynia się do tego, żeby coś istniało. Żeby istniało ciało, żeby mogło żyć, trwać, żeby rodziły się dzieci, żeby to istnienie które uznajecie za cierpienie trwało jak najdłużej. A jednak chcecie z niego uciec...

Damian907 pisze: 2019-01-02, 22:34 Wszelkie przyjemności samsary są ulotne. Po chwilach przyjemności przychodzi znów cierpienie i tak aż do osiągnięcia nirwany (przerwania cyklu ponownych narodzin). Oczywiście odczuwam zarówno chwile zadowolenia jak i cierpienia, ale nadal nie osiągnąłem trwałego szczęścia. Rezygnując z samsary rezygnuję z cierpienia oraz ulotnych przyjemności na rzecz trwałego szczęścia.
Czyjego trwałego szczęścia ? Ego definiuje ciebie. Twoją subiektywność. Jeśli go nie będzie to już nie będzie twoje szczęście.
Damian907 pisze: 2019-01-02, 22:34 To co Ty opisujesz to hinduistyczny brahman.... Buddyjska nirwana jest poza bytem i niebytem, napisałem kiedyś tekst o nirwanie, może rozjaśni Ci on sprawę:

https://www.nautilus.org.pl/artykuly,34 ... yzmie.html
Chyba nie do końca. Hinduistyczny brahman ma wolę, kreuje światy. Robi to w nieskończoność. Jest bardzo podobny do chrześcijańskiego Boga. Ingeruje też aktywnie w te światy. Kalijuga ma skończyć się zbawieniem przez jego wcielenie.

Artykuł przeczytałem z przyjemnością. Odniosę się na końcu.
Damian907 pisze: 2019-01-02, 22:34 Ciekawy artykuł, ale prowadzenie poza nasze 3d nie oznacza jeszcze że tam musi być osobowy Bóg ;)
Oczywiście, że nie :) Ale sugeruje, że to nie przestrzeń jest brzemienna tylko istnieje jakiś poziom niższy niż nasza przestrzeń, który na nią wpływa. I to co uznajesz za samoistne pojawianie się cząstek z niczego na poziomie najmniejszych struktur czasoprzestrzeni może być raczej interakcją z innym poziomem istnienia.

Damian907 pisze: 2019-01-02, 22:34 W zasadzie masz rację. Nasze wyzwolenie nie zbawi świata, samsara będzie dalej istnieć...
Generowanie nowych istot w samasarze nie jest oczywiste, nauki tego nie rozstrzygają, więc może być różnie.
Sensem ucieczki pojedynczej istoty z samsary jest to że zanika jej cierpienie, osiąga one nieuwarunkowane. Ma to głęboki sens, to tak jakby powiedzieć jaki sens ma szczęście jednego człowieka, gdy miliony cierpią....

Tylko zauważ taki paradoks. Jeśli nirwana istnieje poza czasem i jest pozbawiona podziału na istoty ( nie ma w niej ego ) to jest niezmienna i nie ma w niej naszego "JA". Nirwana jest teraz taka sama jak w momencie gdy umrzesz. Jest taka sama jak w momencie gdy osiągniesz nirwanę. Gdy do niej "dołączysz" nie zmieni się. Z punktu widzenia nirwany ty jesteś tu a ona jest tam. I dopóki istniejesz "TY" to nie jesteś w niej. Więc uzasadnionym jest stwierdzenie, że "JA" jest unicestwiane. A to co istniało od zawsze nadal istnieje niezmienione.


Uważam dlatego, że dążenie do bezosobowego absolutu jest tak samo zbędne jak niewykonalne. W przypadku osobowego absolutu można by sobie wyobrazić, że ostatecznie wszelkie istnienie zlewa się w jedno wielkie "JA". Jak u hindusów. W przypadku chrześcijańskim uznajemy jednak, że absolut w swej doskonałej dobroci siedzi sobie w nieskończoność w swym wymiarze i generuje to co jest dobrem czyli istnienie. A my sobie w tym pływamy i cieszymy się z możliwości korzystania z tego i może innych światów :)


Damian907 pisze: 2019-01-02, 22:34 Budda nie nauczał o grzechu, ponieważ grzech to wystąpienie przeciwko boskim przykazaniom, a w buddyzmie nie ma osobowego stwórcy.

Gdy Tybetańczyk nazbiera negatywnej karmy to Lama daje mu praktyki oczyszczające karmę, żal i skrucha jest kluczowa dla oczyszczenia tak zebranego karmana, nie można powiedzieć że nie wiedziałem więc nic się nie stało, choć oczywiście gdy ktoś wie że źle czyni i ma świadomość co robi i chce to zrobić to zebrany karman jest jeszcze większy.
Z tymi przykazaniami to nie tak, że grzeszymy dopiero od momentu gdy Mojżesz otrzymał tablice. Przed Mojżeszem też byli ludzie i też działali wbrew lub zgodnie z sumieniem. Zgodnie z głosem Boga, który słyszymy w sercu. Przykazania są jakby kodyfikacją sumienia.

Cieszy mnie natomiast, że wasze karmiczne oczyszczanie jest tak podobne do naszego rozgrzeszania ( o czym teraz się dowiedziałem ), jest więc duża szansa, że mówimy o tym samym, tylko dość nieporadnie z punktu widzenia naszej niewiedzy :).
U nas również grzech w braku wiary jest dużo łatwiejszy do oczyszczenia niż taki w pełnej świadomości łamania woli Boga.



Odnośnie artykułu nasuwają mi się takie myśli :

- duża jego część broni nirwany przed określaniem jej nicością. Nigdy tego nie sugerowałem. Sugerowałem, że ego w tym modelu jest unicestwiane. A ego to my. A co zostaje poza ego to i tak w nirwanie istnieje tu i teraz. W modelu chrześcijańskim mamy iskrę bożą. Nigdy mu jej jednak nie oddajemy.
W Mahajanie dokonano reinterpretacji Therawadyjskiej koncepcji nirwany, uznając stan arhata[xiii], który wygasił skandhy za zbyt pasywny, za pewnego rodzaju etap na ścieżce i zaproponowano bardziej „aktywną” nirwanę powiązaną z ideałem bodhisattwy, który wyrzeka się własnego wyzwolenia z nirwany, aby pomagać innym czującą istotom.
Ta część sugeruje, że Buddyści nie są jednomyślni co do istoty nirwany.
Jeden z mistrzów buddyzmu tybetańskiego, Padmawadżra, w tekście Guhya-siddhi przedstawia nirwanę jako .... 'nasienie (bija) wszelkiej substancji' (vastu)
To stoi w sprzeczności z tym co mówiłeś, że z nirwany nic się nie rodzi. Że istoty tworzą się "samoistnie". Padmawadżra twierdzi jednak, że z nirwany.
"Nirwana nie jest popadnięciem w próżnię, lecz tylko negacją przepływu i stanowczym powrotem do samego siebie. (...) Nirwana nie jest ani unicestwieniem, ani istnieniem takim, jak my je rozumiemy (...)
Powrót do samego siebie znowu sugeruje istnienie "siebie" :)
Panie patrz na moje serce razem ze mną, patrz na prawdę o mnie razem ze mną.

Damian907

Re: Buddyzm - Inny punkt widzenia

Post autor: Damian907 » 2019-01-06, 05:13

Andej pisze: 2019-01-03, 07:53
Damian907 pisze: 2019-01-02, 22:34...
Samsara to perpetum mobile. Nirwana pozwala wyjść z tego kołowrotu cierpienia. ...
Wyjść? OK. Dokąd? Do czego? Do "istniejącej nicości"?
Napisałem kiedyś o tym tekst.

https://www.nautilus.org.pl/artykuly,34 ... yzmie.html

Dodano po 2 minutach 37 sekundach:
Andej pisze: 2019-01-03, 07:53
To niczego nie wyjaśnia. Inny bez podania różnic jest jeno mąceniem. Prosiłem o konkret. O określenie tego punktu, jak też z ciekawością przeczytam, jaki jest ten powszechny (krytyczny) punkt.
Szczerze powiedziawszy to kiedyś do wątków Buddyzm dodawałem link do programu inny punkt widzenia prowadzonego przez Miecugowa w którym gościł on buddystę Wojtka Tracewskiego.
Andej pisze: 2019-01-03, 07:53

Dygresja: Każdy punkt widzenia jest zakłamaniem rzeczywistości, gdyż (z definicji) zakłada jednostronność spojrzenia.
Masz świadomość że przyjmując to poprawne założenie, również Twój punkt widzenia jest zakłamany?

Dodano po 2 minutach 50 sekundach:
Praktyk pisze: 2019-01-05, 18:48

Dlaczego tylko lewitacja i widzenie ? Jeśli przebudzenie pozwala naginać/łamać prawa fizyki to dlaczego tylko w takim zakresie ?

Btw. jakie jest w ogóle wasze zdanie na temat praw fizyki ? Dlaczego są takie a nie inne ? Dlaczego w ogóle są ?
Nie tylko lewitacja i widzenie, to jest pewien przykład, nie da się w pełni opisać oświeconej świadomości, jest tego wiecej.

Jeśli chodzi o prawa fizyki to nie doszukuję się w nich zasady antropicznej, bo chyba do tego zmierzasz ;)

Dodano po 8 minutach 3 sekundach:
Praktyk pisze: 2019-01-05, 18:48 To co mnie zastanawia to sprzeczność wewnętrzna pomiędzy czynieniem dobra, a uznawaniem istnienia ego za zło.
Każde dobro, które czynimy można sprowadzić do podtrzymywania i rozwoju istnienia istot wyposażonych w ego. Opieka, karmienie, tolerancja, charytatywność, budowanie, sprzątanie, przytulanie, ogrzewanie, wszystko co uznajemy za dobre przyczynia się do tego, żeby coś istniało. Żeby istniało ciało, żeby mogło żyć, trwać, żeby rodziły się dzieci, żeby to istnienie które uznajecie za cierpienie trwało jak najdłużej. A jednak chcecie z niego uciec...
Właśnie chodzi o to że w buddyzmie czyni się dobro nie tyle żeby coś zaistniało, ale dlatego że uważamy że tak należy. Istota przebudzona czyni dobro nie dlatego żeby coś uzyskać dla siebie czy coś stworzyć, ale dlatego że inaczej nie potrafi.

Dodano po 2 minutach 16 sekundach:
Praktyk pisze: 2019-01-05, 18:48
Damian907 pisze: 2019-01-02, 22:34 Ciekawy artykuł, ale prowadzenie poza nasze 3d nie oznacza jeszcze że tam musi być osobowy Bóg ;)
Oczywiście, że nie :) Ale sugeruje, że to nie przestrzeń jest brzemienna tylko istnieje jakiś poziom niższy niż nasza przestrzeń, który na nią wpływa. I to co uznajesz za samoistne pojawianie się cząstek z niczego na poziomie najmniejszych struktur czasoprzestrzeni może być raczej interakcją z innym poziomem istnienia.
W buddyzmie też są inne poziomy istnienia, patrz 6 sfer egzystencji ;)

Dodano po 4 minutach 42 sekundach:
Praktyk pisze: 2019-01-05, 18:48 Tylko zauważ taki paradoks. Jeśli nirwana istnieje poza czasem i jest pozbawiona podziału na istoty ( nie ma w niej ego ) to jest niezmienna i nie ma w niej naszego "JA". Nirwana jest teraz taka sama jak w momencie gdy umrzesz. Jest taka sama jak w momencie gdy osiągniesz nirwanę. Gdy do niej "dołączysz" nie zmieni się. Z punktu widzenia nirwany ty jesteś tu a ona jest tam. I dopóki istniejesz "TY" to nie jesteś w niej. Więc uzasadnionym jest stwierdzenie, że "JA" jest unicestwiane. A to co istniało od zawsze nadal istnieje niezmienione.
W buddyzmie ego jest uważane za iluzję, dlatego nawet nie trzeba go unicestwiać, tylko należy rozpoznać że jest mirażem. Poza tym masz rację, z punktu widzenia nirwany nic się nie zmienia.
Praktyk pisze: 2019-01-05, 18:48 Uważam dlatego, że dążenie do bezosobowego absolutu jest tak samo zbędne jak niewykonalne. W przypadku osobowego absolutu można by sobie wyobrazić, że ostatecznie wszelkie istnienie zlewa się w jedno wielkie "JA". Jak u hindusów. W przypadku chrześcijańskim uznajemy jednak, że absolut w swej doskonałej dobroci siedzi sobie w nieskończoność w swym wymiarze i generuje to co jest dobrem czyli istnienie. A my sobie w tym pływamy i cieszymy się z możliwości korzystania z tego i może innych światów :)
Jeśli podoba Wam się pływanie w świecie to pływajcie dalej, buddyzm jest dla istot które mają dość takiego pływania i które uwarunkowana egzystencja męczy...

Dodano po 2 minutach 52 sekundach:
Praktyk pisze: 2019-01-05, 18:48
Odnośnie artykułu nasuwają mi się takie myśli :

- duża jego część broni nirwany przed określaniem jej nicością. Nigdy tego nie sugerowałem. Sugerowałem, że ego w tym modelu jest unicestwiane. A ego to my. A co zostaje poza ego to i tak w nirwanie istnieje tu i teraz. W modelu chrześcijańskim mamy iskrę bożą. Nigdy mu jej jednak nie oddajemy.
Artykuł jest z kwietnia, nie był pisany stricte pod naszą dyskusję ;)

Dodano po 4 minutach 41 sekundach:
Praktyk pisze: 2019-01-05, 18:48
W Mahajanie dokonano reinterpretacji Therawadyjskiej koncepcji nirwany, uznając stan arhata[xiii], który wygasił skandhy za zbyt pasywny, za pewnego rodzaju etap na ścieżce i zaproponowano bardziej „aktywną” nirwanę powiązaną z ideałem bodhisattwy, który wyrzeka się własnego wyzwolenia z nirwany, aby pomagać innym czującą istotom.
Ta część sugeruje, że Buddyści nie są jednomyślni co do istoty nirwany.
Jeden z mistrzów buddyzmu tybetańskiego, Padmawadżra, w tekście Guhya-siddhi przedstawia nirwanę jako .... 'nasienie (bija) wszelkiej substancji' (vastu)
To stoi w sprzeczności z tym co mówiłeś, że z nirwany nic się nie rodzi. Że istoty tworzą się "samoistnie". Padmawadżra twierdzi jednak, że z nirwany.
"Nirwana nie jest popadnięciem w próżnię, lecz tylko negacją przepływu i stanowczym powrotem do samego siebie. (...) Nirwana nie jest ani unicestwieniem, ani istnieniem takim, jak my je rozumiemy (...)
Powrót do samego siebie znowu sugeruje istnienie "siebie" :)
Buddyzm nie jest tak jednolity jak chrześcijaństwo, do początku było wiele podziałów, owszem buddyści nie są jednomyślni co do nirwany.
Nie ma w buddyzmie zgody czy istoty w ogóle się tworzą nowe, wiec analizowanie czy tworzą sie z nirwany czy samoistnie jest pozbawione moim zdaniem sensu. Poza tym ja nie wyznaje Wadżrajany (tylko theravadę), więc nie jestem związany stanowiskiem Padmawadżra.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Buddyzm - Inny punkt widzenia

Post autor: Andej » 2019-01-06, 10:29

Dziękuję, choć jestem nieco rozczarowany. Wydawało mi się, że jesteś przekonany do swoich tez. Ale tak też można.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Praktyk
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1950
Rejestracja: 28 lis 2017
Has thanked: 410 times
Been thanked: 427 times

Re: Buddyzm - Inny punkt widzenia

Post autor: Praktyk » 2019-01-06, 18:44

Damian907 pisze: 2019-01-06, 05:13
Nie tylko lewitacja i widzenie, to jest pewien przykład, nie da się w pełni opisać oświeconej świadomości, jest tego wiecej.
No to wymieniaj :) Wątek jest pojemny. Najwyżej administracja dokupi dysku ;)
Może to trochę "marvelowski" argument, ale najwyższy poziom świadomości powinien odznaczać się wszechmocą. Przecież wyżej się nie da.
Damian907 pisze: 2019-01-06, 05:13 Jeśli chodzi o prawa fizyki to nie doszukuję się w nich zasady antropicznej, bo chyba do tego zmierzasz ;)
Wyczułeś mnie :) Nie zastanawiasz się nigdy dlaczego nasza fizyka jest tak uporządkowana ? Odpowiedź, że nie doszukuję się "antropiczności" jest taka trochę ignorancka. Można nie doszukiwać się inteligentnego planu, ale nie sposób nie doszukiwać się przyczyny lub sposobu powstania tego porządku.
Kompletny system filozoficzno-religijny powinien odpowiadać na to pytanie.

Damian907 pisze: 2019-01-06, 05:13 Właśnie chodzi o to że w buddyzmie czyni się dobro nie tyle żeby coś zaistniało, ale dlatego że uważamy że tak należy. Istota przebudzona czyni dobro nie dlatego żeby coś uzyskać dla siebie czy coś stworzyć, ale dlatego że inaczej nie potrafi.
Niech i tak będzie, ale niezależnie od intencji czy motywacji czynienia dobra efektem dobra jest wzrost istnienia w samsarze. Nie zgodzisz się ?

Damian907 pisze: 2019-01-06, 05:13 W buddyzmie też są inne poziomy istnienia, patrz 6 sfer egzystencji ;)
To mnie zawsze odstraszało w buddyzmie tak z praktycznego punktu widzenia. Mnogość koncepcji do opanowania. 8-raka ścieżka, 6 sfer egzystencji.
U nas jest prościej, koncepcja jest jedna. Zaufanie do Boga :)
Damian907 pisze: 2019-01-06, 05:13 W buddyzmie ego jest uważane za iluzję, dlatego nawet nie trzeba go unicestwiać, tylko należy rozpoznać że jest mirażem. Poza tym masz rację, z punktu widzenia nirwany nic się nie zmienia.
Jeśli jest iluzją to teraz jesteśmy w nirwanie ? Tylko o tym nie wiemy ?
To po co to zamieszanie z odradzaniem ? Można się odradzać i nadal być w nirwanie. Przyjemne z pożytecznym :)

Damian907 pisze: 2019-01-06, 05:13 Jeśli podoba Wam się pływanie w świecie to pływajcie dalej, buddyzm jest dla istot które mają dość takiego pływania i które uwarunkowana egzystencja męczy...
A jak wyglądała by egzystencja nieuwarunkowana ?

Damian907 pisze: 2019-01-06, 05:13 Buddyzm nie jest tak jednolity jak chrześcijaństwo, do początku było wiele podziałów, owszem buddyści nie są jednomyślni co do nirwany.
Nie ma w buddyzmie zgody czy istoty w ogóle się tworzą nowe, wiec analizowanie czy tworzą sie z nirwany czy samoistnie jest pozbawione moim zdaniem sensu. Poza tym ja nie wyznaje Wadżrajany (tylko theravadę), więc nie jestem związany stanowiskiem Padmawadżra.
Dla mnie niezbyt istotne jest jak ktoś nazwie to co wyznaję. Chcę wyznawać prawdę ( notabene jak buddysta :) ). Nie przemawiają więc do mnie dziurawe koncepty. Moja religia odpowiada jednoznacznie i prosto na pytanie skąd bierze się istnienie i kto decyduje jak wygląda.
A pytanie "skąd przychodzimy, dokąd zmierzamy ? " zaprząta myśli ludzi od zawsze, więc przynajmniej religia powinna na to odpowiadać, bo nauce słabo idzie. :)
Panie patrz na moje serce razem ze mną, patrz na prawdę o mnie razem ze mną.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14805
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4115 times
Been thanked: 2906 times
Kontakt:

Re: Buddyzm - Inny punkt widzenia

Post autor: Dezerter » 2019-01-08, 19:54

Jeśli podoba Wam się pływanie w świecie to pływajcie dalej, buddyzm jest dla istot które mają dość takiego pływania i które uwarunkowana egzystencja męczy...
Ale to ty będziesz miał jeszcze dziesiątki wcieleń zanim osiągniesz poziom Dalajlamy, który mówi sobie dość ;)
a my już za kilkadziesiąt lat będziemy mieli chrześcijanką nirwanę z Bogiem O:-)

siddhi - jaka wytłumaczysz, że okultyści i adepci magii osiągają to samo bez buddyzmu a tylko przez inicjację i prowadzenie "ducha opiekuńczego/nauczyciela duchowego" (chrześcijanie widzą tu demona)?

Dlaczego współczesna nauka zaprzecza istnienia siddhi - czyżby brak współczesnych oświeconych ;)
Ostatnio zmieniony 2019-01-08, 19:57 przez Dezerter, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Damian907

Re: Buddyzm - Inny punkt widzenia

Post autor: Damian907 » 2019-01-10, 02:57

Andej pisze: 2019-01-06, 10:29 Dziękuję, choć jestem nieco rozczarowany. Wydawało mi się, że jesteś przekonany do swoich tez. Ale tak też można.
Czym jesteś rozczarowany?

Dodano po 3 minutach 7 sekundach:
Praktyk pisze: 2019-01-06, 18:44 No to wymieniaj :) Wątek jest pojemny. Najwyżej administracja dokupi dysku ;)
Może to trochę "marvelowski" argument, ale najwyższy poziom świadomości powinien odznaczać się wszechmocą. Przecież wyżej się nie da.
Stan przebudzenia oznacza się wszelkimi mocami jakie nie są sprzeczne z prawami rządzącymi światem, tak to jest tłumaczone. Można np. słyszeć co się dzieje po drugiej stronie globy, podróżować z niezwykle szybką prędkością czy być w kilku miejscach na raz, przechodzić przez ściany. Nie stajesz się jednak supermanem czy coś takiego :D

Dodano po 2 minutach 4 sekundach:
Praktyk pisze: 2019-01-06, 18:44
Wyczułeś mnie :) Nie zastanawiasz się nigdy dlaczego nasza fizyka jest tak uporządkowana ? Odpowiedź, że nie doszukuję się "antropiczności" jest taka trochę ignorancka. Można nie doszukiwać się inteligentnego planu, ale nie sposób nie doszukiwać się przyczyny lub sposobu powstania tego porządku.
Kompletny system filozoficzno-religijny powinien odpowiadać na to pytanie.

Z punktu widzenia nauki mieliśmy masę szczęścia przy losowaniu praw rządzących wszechświatem, z punktu widzenia buddyzmu wszechświat umożliwia istnienie życia, ponieważ taka jest karma istot go zamieszkujących (karman pozostały po poprzednim wielkim wybuchu i wielkim kolapsie).

Dodano po 1 minucie 58 sekundach:
Praktyk pisze: 2019-01-06, 18:44
Niech i tak będzie, ale niezależnie od intencji czy motywacji czynienia dobra efektem dobra jest wzrost istnienia w samsarze. Nie zgodzisz się ?

Samsara jest pełna, nie można jej specjalnie powiększyć. Zgadzam się jednak z tym że efektem aktywności przebudzonej świadomości jest wzrost dobra.

Dodano po 1 minucie 37 sekundach:
Praktyk pisze: 2019-01-06, 18:44 To mnie zawsze odstraszało w buddyzmie tak z praktycznego punktu widzenia. Mnogość koncepcji do opanowania. 8-raka ścieżka, 6 sfer egzystencji.
U nas jest prościej, koncepcja jest jedna. Zaufanie do Boga :)
Można się obyć bez tych wszystkich zaawansowanych i uczonych podziałów, patrz buddyzm zen.

Dodano po 5 minutach 15 sekundach:
Praktyk pisze: 2019-01-06, 18:44 Jeśli jest iluzją to teraz jesteśmy w nirwanie ? Tylko o tym nie wiemy ?
Są i takie koncepcje ;)
Praktyk pisze: 2019-01-06, 18:44 To po co to zamieszanie z odradzaniem ?
Znowu są różne koncepcje. Wg niektórych odradzamy się od zawsze, bo jeszcze nie rozpoznaliśmy swojej prawdziwej natury. Są i inne podejścia:

''Na początku istnieje otwarta przestrzeń, przestrzeń nie należąca do nikogo. Istnieje też związana z przestrzenią i otwartością pierwotna inteligencja widja (sanskr.). Widja to precyzja, ostrość, której towarzyszy przestrzeń. Ostrość tak przestrzenna, że można w niej umieszczać i przedstawiać rzeczy. Przypomina przestronną salę, w której jest dość miejsca na tańce, w której nie istnieje niebezpieczeństwo przewrócenia się czy potknięcia o różne przedmioty, gdyż jest to przestrzeń całkowicie otwarta. My jesteśmy tą przestrzenią, my i ona to jedno, my to widja to inteligencja, otwartość.
Skoro cały czas tym właśnie jesteśmy, skąd wzięło się pomieszanie; gdzie podziała się przestrzeń; co się stało? W rzeczywistości nic się nie stało. Po prostu staliśmy się w tej przestrzeni zbyt aktywni. Jest ona tak wielka, że kusi, by w niej tańczyć. Jednak nasz taniec stał się zbyt dynamiczny, zaczęliśmy wirować bardziej, niż to konieczne. W tym momencie uzyskaliśmy samoświadomość – świadomość: to ja tańczę w przestrzeni.
W tym momencie przestrzeń przestaje być przestrzenią jako taką. Staje się czymś stałym. My zamiast stanowić z nią jedność, postrzegamy teraz przestrzeń jako oddzielny byt, jako coś namacalnego. Na tym polega pierwsze doświadczenie dualizmu: przestrzeń i ja – ja tańczę w przestrzeni, a ona jest czymś stałym i oddzielnym ode mnie. Dualizm ten to koncepcja '''przestrzeń i ja'', to brak absolutnej jedności z przestrzenią. Tak rodzi się forma, tak rodzi się podział na ''ja'' i ''nie-ja''. (...)''

- czogiam Trungpa Rinpocze, ''Wolność od duchowego materializmu''


''Nauki które prezentujemy należą do ustnej tradycji Dzogczen zwanej Shang Shung sNyan rGyud.
(...)
Mistrz Nagzher Lodpo /zwany również Gyerpungą/ zapytał starego mistrza Tapihritsę, w czym należy szukać przyczyny tego, że ktoś staje się oświeconym Buddą, a ktoś inny przemieszcza się w samsarze. Mistrz Tapihritsa odparł, że ostateczną przyczyną zarówno transmigracji, jak i oświecenia, jest Podstawa (gzhi). Pierwotny stan jednostki, /który reprezentuje nierozdzielną jedność pustki i świetlistej przejrzystości/ Z gDangs pustki, która stanowi cechę charakterystyczną energii tej pustki, powstaje możliwość oświecenia (jak również transmigracji). A z tej obecności powstaje pięć świateł. Odnośnie sposobu powstawania tych świateł, z pustki powstaje element powietrza, który zarządza tymi pięcioma światłami, a cecha charakterystyczna powietrza jest ruch. Z ruchu powstaje działanie, a na wskutek działania pojawia się obecność. Sama ta obecność jest tym co nazywamy przejrzystością i światłem (gsl-ba), a ten ruch istnieje w kun-zhi; jego cechą jest również Podstawa.
Bez względu na to, czy mówimy o Podstawie (kun-zhi) czy ruchu (‘gyu-ba), są one bezbarwne. Nie są białe, niebieskie, żółte, zielone, ani czerwone. Stan ten jest przejrzysty i przypomina kryształ. Nie rozświetla, ani nie zaciemnia, ale to właśnie z energii tego Stanu powstaje światło. Gdy ta energia rozchodzi się i oświetla wszystko, nie dzieli się na poszczególne kolory. W chwili, w której w pełni się to pozna, pojawia się światło i iluminacja. Powstały stan wyzwolenia może zostać nazwany Samantabhadrą czyli Kuntu Zangpo. Ponieważ ruch stanu powietrza jak i działanie stanu karmicznego są względne, to kiedy znajdujemy się w stanie ruchu, żyjemy tym stanem ruchu, wówczas pojawia się iluminacja. Dlatego ten ruch sam w sobie jest podstawą iluminacji. Kiedy jednak wchodzimy w dualistyczne pojęcia i tracimy zrozumienie tego światła i samych siebie, w umyśle pod wpływem karmicznych ruchów pojawiają się osądy. W ten sposób skondensowane światło staje się promieniami świetlnymi, a poruszenie się tych promieni i dalsze zagęszczanie się światła powoduje powstanie materialnych obiektów. Tak to się rozwija.
Z tego powstają namiętności takie jak gniew czy złość. Cechą charakterystyczną uczucia gniewu jest białe światło. Jeśli jesteśmy przywiązani do tego światła, pojawia się uczucie przywiązania, a jego charakterystyczna energia manifestuje się pod postacią czerwonego światła. Nie rozpoznanie tych dwóch charakterystycznych świateł, sam ten fakt braku rozpoznania nazywamy niewiedzą. Z energii tej niewiedzy wyłania się światło niebieskie, a gdy ta zasada nie jest zrozumiana, mamy to, co nosi nazwę trzech namiętności. U podstawy tych trzech namiętności pojawia się duma, a z ich połączenia wyłania się światło zielone, które wskazuje na obecność uczucia dumy. Wraz z pojawieniem się drugorzędnych przyczyn, mających wiele wspólnego z tymi czterema namiętnościami, powstaje uczucie zazdrości, a z jego charakterystycznego sposobu powstaje światło żółte.
Po wyłonieniu się tych pięciu charakterystycznych świateł, zaczyna funkcjonować energia elementu powietrza, którego cecha charakterystyczną jest ruch. Ze współpracy tych aspektów powstaje dźwięk, a dalszy rozwój światła jest związany z rozwojem dźwięku. Dzięki temu mamy światło i dźwięk.; nie rozpoznanie tego powoduje powstanie lęku. Pojawienie się lęku powoduje skonkretyzowanie i lepsze rozwinięcie się pięciu podstaw w wyniku czego mamy wszystkie te namiętności. Wówczas z tego co nazywamy nieczystościami światła wyłania się wymiar materialny, forma. Jeśli mówimy o danej jednostce, to z żółtego światła powstaje materialna karma (ciało), a z czerwonego światła – ciepło. Z zielonego światła powstaje oddech i powietrze, z niebieskiego światła krew, a z białego światła - kość. Dla tych pięciu kolorów istnieje pięć charakterystycznych umiejscowień, pięć bram, pięć ścieżek, pięć owoców (liści). Ponadto posiadają one pięć członków, pięć nieczystości. Każde z tych świateł posiada wszystkie te cechy charakterystyczne. Pojęcie to jest niezwykle ważne dla zrozumienia medycyny tybetańskiej.
(...)''

Namkhai Norbu Rinpocze, z komentarza do: ''Zwierciadło Świetlistego Umysłu'' Tapihritsy


Praktyk pisze: 2019-01-06, 18:44 Można się odradzać i nadal być w nirwanie. Przyjemne z pożytecznym :)
Buddyzm Tybetański postuluje odradzanie się w samsarze aby pomagać innym istotom i wstrzymanie własnej nirwany również w tym celu.
Ps. Dla buddysty odradzanie się nie jest przyjemne ;)

Dodano po 1 minucie 37 sekundach:
Praktyk pisze: 2019-01-06, 18:44

A jak wyglądała by egzystencja nieuwarunkowana ?
Nie można by jej opisać żadnym słowem, nieco światła rzuca mój artykuł o nirwanie który znasz.

Dodano po 2 minutach 22 sekundach:
Praktyk pisze: 2019-01-06, 18:44

Dla mnie niezbyt istotne jest jak ktoś nazwie to co wyznaję. Chcę wyznawać prawdę ( notabene jak buddysta :) ). Nie przemawiają więc do mnie dziurawe koncepty. Moja religia odpowiada jednoznacznie i prosto na pytanie skąd bierze się istnienie i kto decyduje jak wygląda.
A pytanie "skąd przychodzimy, dokąd zmierzamy ? " zaprząta myśli ludzi od zawsze, więc przynajmniej religia powinna na to odpowiadać, bo nauce słabo idzie. :)
Ogólnie to wszystko tworzy karman, więc przejawiające się istoty powstają na podstawie prawa przyczyny i skutku. Jeżeli potrzebujesz wiedzieć więcej, to muszę zacytować suttę i liściach:

Sutta o liściach.

Simsapa Sutta, SN LVI.31.



Pewnego razu Błogosławiony przebywał w Kosambi w Lesie Simsapa. Wówczas, wziąwszy w rękę kilka liści zapytał mnichów:

"Jak myślicie mnisi, gdzie jest więcej liści - w mojej dłoni, czy pozostałych liści w lesie?"

"W dłoni Błogosławionego jest mniej liści. Tych pozostałych w lesie jest dużo więcej."

"Tak samo mnisi, tych rzeczy które poznałem bezpośrednią wiedzą, ale ich nie nauczałem jest daleko więcej.



A dlaczego ich nie nauczałem?

Ponieważ nie mają związku z celem, nie są w relacji do świętego życia, nie prowadzą do pozbawienia złudzeń, do beznamiętności, do wycofania, do uspokojenia, do bezpośredniego poznania, do najwyższego Przebudzenia, do Wygaśnięcia. Dlatego ich nie nauczałem.



A czego nauczałem?

Oto cierpienie. Oto źródło cierpienia. Oto wygaśnięcie cierpienia. Oto droga i praktyka prowadząca do wygaśnięcia cierpienia. Tego nauczałem.



A dlaczego tego nauczałem?

Ponieważ są związane z celem, pozostają w relacji do świętego życia, prowadzą do pozbawienia złudzeń, do beznamiętności, do wycofania, do uspokojenia, do bezpośredniego poznania, do najwyższego Przebudzenia, do Wygaśnięcia.



Tak więc, waszym obowiązkiem jest kontemplacja:

Oto cierpienie... Oto źródło cierpienia... Oto wygaśnięcie cierpienia...

Waszym obowiązkiem jest kontemplacja:

'Oto droga i praktyka prowadząca do wygaśnięcia cierpienia'..."

Damian907

Re: Buddyzm - Inny punkt widzenia

Post autor: Damian907 » 2019-01-10, 03:03

Dezerter pisze: 2019-01-08, 19:54
Ale to ty będziesz miał jeszcze dziesiątki wcieleń zanim osiągniesz poziom Dalajlamy, który mówi sobie dość ;)
Powiedziałem sobie dość, tylko czasem mam słabsze momenty, np. łasuchuję czy oglądam się za łądną dziewczyną :ymblushing:
Dezerter pisze: 2019-01-08, 19:54
a my już za kilkadziesiąt lat będziemy mieli chrześcijanką nirwanę z Bogiem O:-)
Tego Wam życzę :)
Dezerter pisze: 2019-01-08, 19:54

siddhi - jaka wytłumaczysz, że okultyści i adepci magii osiągają to samo bez buddyzmu a tylko przez inicjację i prowadzenie "ducha opiekuńczego/nauczyciela duchowego" (chrześcijanie widzą tu demona)?
Buddyści nie mają wyłączności na siddhi. Poza tym do rozwoju mocy duchowych nie jest konieczna doskonałość charakteru, stąd różnego typu ezoterycy czy okultyści mogą je osiągać i niekoniecznie tylko dobrze je wykorzystywać.
Dezerter pisze: 2019-01-08, 19:54
Dlaczego współczesna nauka zaprzecza istnienia siddhi - czyżby brak współczesnych oświeconych ;)
Jaka jest współczesna nauka wszyscy wiemy - tkwi w paradygmacie materialistycznym. Co do braku współczesnych oświeconych - niestety jest to możliwe, Budda zapowiedział upadek swojej nauki, a my podobno żyjemy w czasach upadku prawdziwej nauki...

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14805
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4115 times
Been thanked: 2906 times
Kontakt:

Re: Buddyzm - Inny punkt widzenia

Post autor: Dezerter » 2019-01-10, 22:05

Z tym i czasami upadku - to tak jak u nas ;) :-?
Poznałem 3 buddystów bardzo ich lubiłem i przegadaliśmy godziny całe, każdy z nich był mocno - dokładnie tak jak my chrześcijanie - uwikłany, powiązany , emocjonalnie, grzeszny, słaby - jak jak. Ja znający buddyzm dość powierzchownie mam świadomość, że buduję Karmę i powiązania karmiczne z wieloooooma - szansa na nirwanę = 0
Szansa na Niebo i życie z Absolutem > 50%
Rachunek jest prosty B-)
Chcesz poświęcić życie - twoje życie twoja sprawa - dla kolejnych narodzin i to bez gwarancji, że z lepszą karmą :?:
Mnie to kompletnie nie przekonało więc dałem se spokój i szukałem dalej ...
Poważnie imponuje ci ktoś , kto się zamknął w swojej chatce w młodości i siedzi tam 50 lat :?:
To ma być sens naszego życia :?:
dla mnie słabe :(
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

ToTylkoJa
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2207
Rejestracja: 2 sty 2019
Has thanked: 22 times
Been thanked: 367 times

Re: Buddyzm - Inny punkt widzenia

Post autor: ToTylkoJa » 2019-01-10, 22:19

Dezerter pisze: 2019-01-10, 22:05 Z tym i czasami upadku - to tak jak u nas ;) :-?
Poznałem 3 buddystów bardzo ich lubiłem i przegadaliśmy godziny całe, każdy z nich był mocno - dokładnie tak jak my chrześcijanie - uwikłany, powiązany , emocjonalnie, grzeszny, słaby - jak jak. Ja znający buddyzm dość powierzchownie mam świadomość, że buduję Karmę i powiązania karmiczne z wieloooooma - szansa na nirwanę = 0
Szansa na Niebo i życie z Absolutem > 50%
Rachunek jest prosty B-)
Chcesz poświęcić życie - twoje życie twoja sprawa - dla kolejnych narodzin i to bez gwarancji, że z lepszą karmą :?:
Mnie to kompletnie nie przekonało więc dałem se spokój i szukałem dalej ...
Poważnie imponuje ci ktoś , kto się zamknął w swojej chatce w młodości i siedzi tam 50 lat :?:
To ma być sens naszego życia :?:
dla mnie słabe :(
Czyli wierzysz w tego boga, którego wierzysz, bo masz większe szanse na nagrodę? Przykro mi, ale to nie ma nic krzty wspólnego z dążeniem do prawdy.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14805
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4115 times
Been thanked: 2906 times
Kontakt:

Re: Buddyzm - Inny punkt widzenia

Post autor: Dezerter » 2019-01-10, 22:32

Wierzę w Boga - przede wszystkim :!: - w to co ma sens i większe prawdopodobieństwo, że istnieje. Bóg dał nam rozum i wolna wole byśmy jej używali. U satanistów mam nagrodę tu i teraz a jednak ich nie wybrałem, więc wcale nie kieruję się nagrodą, jesli tak zabrzmiała moja wypowiedź, to błędnie. Moim hasłem zanim zastałem nawróconym katolikiem było
Nie ma większej religii ponad Prawdę
to ciągle moje hasło.
Ostatnio zmieniony 2019-01-12, 18:35 przez Dezerter, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Awatar użytkownika
Praktyk
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1950
Rejestracja: 28 lis 2017
Has thanked: 410 times
Been thanked: 427 times

Re: Buddyzm - Inny punkt widzenia

Post autor: Praktyk » 2019-01-11, 10:06

Damian907 pisze: 2019-01-10, 02:57
Stan przebudzenia oznacza się wszelkimi mocami jakie nie są sprzeczne z prawami rządzącymi światem, tak to jest tłumaczone. Można np. słyszeć co się dzieje po drugiej stronie globy, podróżować z niezwykle szybką prędkością czy być w kilku miejscach na raz, przechodzić przez ściany. Nie stajesz się jednak supermanem czy coś takiego :D
To co opisujesz to chyba nawet więcej niż superman :) Zadziwiająco kuszące... co robi wtedy taki oświecony z tymi mocami ?

Damian907 pisze: 2019-01-10, 02:57 Z punktu widzenia nauki mieliśmy masę szczęścia przy losowaniu praw rządzących wszechświatem, z punktu widzenia buddyzmu wszechświat umożliwia istnienie życia, ponieważ taka jest karma istot go zamieszkujących (karman pozostały po poprzednim wielkim wybuchu i wielkim kolapsie).
Potwierdź czy dobrze rozumiem... stan nirwany jest stanem poza uwarunkowaniami. Czyli poza fizyką. Bo fizyka to przecież reguły i ograniczenia.
Czyli uznajesz, że cały wszechświat rządzony jest prawami fizyki i wszystko co powstaje bierze się z wielkiego wybuchu, a potem znika w wielkim kolapsie. I, że zgodnie z naukowym konceptem multivers-u prawa te akurat przypadkowo w naszym wszechświecie ułożyły się szczęśliwie w coś takiego, że możliwe jest życie. Ale co za tym idzie w miliardzie innych wszechświatów życia nie ma bo są mniej fartowne.

Z praw fizyki nie wynika jednak świadomość, umysł. Są to elementy "duchowe". Ale dopóki są oddzielne od nirwany to powinny poruszać się gdzieś w strefie "warunkowej". Bo gdy są poza uwarunkowaniami to są już w nirwanie.
Nasuwa się więc pytanie - skąd się bierze strefa "duchowa" nie będąca fizyczną a jednak podlegającą jakimś warunkom. Co to są w ogóle za warunki ? Nie biorą się z wielkiego wybuchu bo z niego bierze się świat fizyczny.
Wg. ciebie nie biorą się też z nirwany.

Damian907 pisze: 2019-01-10, 02:57 Samsara jest pełna, nie można jej specjalnie powiększyć. Zgadzam się jednak z tym że efektem aktywności przebudzonej świadomości jest wzrost dobra.
To 300 lat temu gdy ludzi było na świecie 500mln było tyle samo istnienia w samsarze co teraz przy 7mld ?
I tyle samo co przy pierwszym jednokomórkowym grzybie ?


Damian907 pisze: 2019-01-10, 02:57 Można się obyć bez tych wszystkich zaawansowanych i uczonych podziałów, patrz buddyzm zen
Praktyk pisze: 2019-01-06, 18:44 Jeśli jest iluzją to teraz jesteśmy w nirwanie ? Tylko o tym nie wiemy ?
Są i takie koncepcje ;)
Praktyk pisze: 2019-01-06, 18:44 To po co to zamieszanie z odradzaniem ?
Znowu są różne koncepcje. Wg niektórych odradzamy się od zawsze, bo jeszcze nie rozpoznaliśmy swojej prawdziwej natury. Są i inne podejścia
Widzę, że buddyzm jest bardzo elastyczny, dla każdego znajdzie się miejsce. Taki mem mi się przypomniał... "Prawda jest jak kamień, twarda i niewygodna. Kłamstwo jest elastyczne i przyjemne, dostosuje się do wszystkiego" .

Damian907 pisze: 2019-01-10, 02:57 A dlaczego ich nie nauczałem?

Ponieważ nie mają związku z celem, nie są w relacji do świętego życia, nie prowadzą do pozbawienia złudzeń, do beznamiętności, do wycofania, do uspokojenia, do bezpośredniego poznania, do najwyższego Przebudzenia, do Wygaśnięcia. Dlatego ich nie nauczałem.

A czego nauczałem?

Oto cierpienie. Oto źródło cierpienia. Oto wygaśnięcie cierpienia. Oto droga i praktyka prowadząca do wygaśnięcia cierpienia. Tego nauczałem.
Jeśli taka jest twoja najgłębsza potrzeba, jeśli taka jest twoja intencja, jeśli chcesz tego samego czego naucza Budda to nie ma innego wyjścia jak podążyć za Buddą. I "wygasnąć".
Warto by się jednak głęboko zastanowić, spojrzeć w swoje serce, czy przypadkiem tam na samym dnie nie chcesz jednak szczęścia w tym świecie.
Czy doszedłeś już do odpowiedzi na pytanie dlaczego właściwie jesteś tu nieszczęśliwy ? Kiedy to nieszczęście się zaczęło. Czy są momenty w których byłeś szczęśliwy ? Czy chciałbyś, żeby nigdy się nie wydarzyły ? Czy po prostu nie uciekasz w Buddyzm ze strachu przed istnieniem ?
Panie patrz na moje serce razem ze mną, patrz na prawdę o mnie razem ze mną.

Damian907

Re: Buddyzm - Inny punkt widzenia

Post autor: Damian907 » 2019-01-12, 04:03

Dezerter pisze: 2019-01-10, 22:05
Chcesz poświęcić życie - twoje życie twoja sprawa - dla kolejnych narodzin i to bez gwarancji, że z lepszą karmą :?:
Jako buddysta theravady nie pragnę kolejnych narodzin, chce przerwać proces odradzania się.
Dezerter pisze: 2019-01-10, 22:05
Poważnie imponuje ci ktoś , kto się zamknął w swojej chatce w młodości i siedzi tam 50 lat :?:
Jeżeli dzięki temu znalazł nieuwarunkowane szczęście to mi imponuje... ;)
Dezerter pisze: 2019-01-10, 22:05
To ma być sens naszego życia :?:
dla mnie słabe :(
Nasze życie nie ma sensu, po prostu tu jesteśmy...

Dodano po 3 minutach 3 sekundach:
Praktyk pisze: 2019-01-11, 10:06
To co opisujesz to chyba nawet więcej niż superman :) Zadziwiająco kuszące... co robi wtedy taki oświecony z tymi mocami ?
Oświecony za życia działa dla pożytku innych - czyli naucza. Po śmierci może wejść w paranirwanę i już nigdy nie powrócić lub wstrzymać pełną nirwanę odradzać się dla pożytku innych istot (tak ma się dziać np. z linią Karmapów).

Dodano po 9 minutach 13 sekundach:
Praktyk pisze: 2019-01-11, 10:06 Potwierdź czy dobrze rozumiem... stan nirwany jest stanem poza uwarunkowaniami. Czyli poza fizyką. Bo fizyka to przecież reguły i ograniczenia.
Czyli uznajesz, że cały wszechświat rządzony jest prawami fizyki i wszystko co powstaje bierze się z wielkiego wybuchu, a potem znika w wielkim kolapsie. I, że zgodnie z naukowym konceptem multivers-u prawa te akurat przypadkowo w naszym wszechświecie ułożyły się szczęśliwie w coś takiego, że możliwe jest życie. Ale co za tym idzie w miliardzie innych wszechświatów życia nie ma bo są mniej fartowne.

Z punktu widzenia buddyzmu życie w danym wszechświecie jest zależne od karmy istot go zamieszkujących, może w nim w ogóle nie być życia. Z punktu widzenia nauki - tak, mieliśmy furę szczęścia w kosmicznym losowaniu. Jeśli miałbym wybierać między osobowym kreatorem a furą szczęścia w kosmicznym losowaniu wybrałbym to drugie.
Praktyk pisze: 2019-01-11, 10:06

Z praw fizyki nie wynika jednak świadomość, umysł. Są to elementy "duchowe". Ale dopóki są oddzielne od nirwany to powinny poruszać się gdzieś w strefie "warunkowej". Bo gdy są poza uwarunkowaniami to są już w nirwanie.
Nasuwa się więc pytanie - skąd się bierze strefa "duchowa" nie będąca fizyczną a jednak podlegającą jakimś warunkom. Co to są w ogóle za warunki ? Nie biorą się z wielkiego wybuchu bo z niego bierze się świat fizyczny.
Wg. ciebie nie biorą się też z nirwany.
Nirwana nie bierze się z praw fizyki, jest nieuwarunkowana. Nieuwarunkowane nie może powstać z uwarunkowanego. Nirwana nie powstaje z materii. Jak słusznie zauważyłeś - idąc tym tropem można twierdzić że już jesteśmy w nirwanie i tylko musimy to rozpoznać, co jest poglądem obecnym również w buddyzmie. Dla mnie sfera nirwany nie podlega warunkom. Podlega im jedynie nasz strumień świadomości (to co Wy nazywacie duszą), podlega on warunkom i światu fizycznemu, ale nie jest on nirwaną.

Dodano po 3 minutach 59 sekundach:
Praktyk pisze: 2019-01-11, 10:06
To 300 lat temu gdy ludzi było na świecie 500mln było tyle samo istnienia w samsarze co teraz przy 7mld ?
I tyle samo co przy pierwszym jednokomórkowym grzybie ?


Człowiek może odrodzić się jako zwierzę, zwierzę jako człowiek, istota z innej planety na Ziemi, Ziemianin na innej planecie. Czyli liczba istot we wszechświecie jest stała czy zmienna to już powiedziałem - różnie mówią, ja trzymam się zacytowanej sutty o liściach i "nie wnikam".
Grzyby nie są czującymi istotami, rośliny również nie. Nie można się odrodzić w takiej formie wg buddyzmu.

Dodano po 5 minutach 11 sekundach:
Praktyk pisze: 2019-01-11, 10:06 Widzę, że buddyzm jest bardzo elastyczny, dla każdego znajdzie się miejsce. Taki mem mi się przypomniał... "Prawda jest jak kamień, twarda i niewygodna. Kłamstwo jest elastyczne i przyjemne, dostosuje się do wszystkiego" .
Nie tyle buddyzm jest elastyczny i dopasowuje się do tego co ktoś chce usłyszeć (sic!), co każdy jest inny i inaczej opisuje prawdę. Dla ludzi o różnych charakterach są inne metody. Ludzie z różnymi charakterami różnie opisują świat (zapewne znasz opowieść gdy kilku ślepców opisuje słonia?), jeśli nie to podrzucę:

Pewnego dnia czterech ślepców spotkało słonia. Postanowili poznać go z bliska. Słyszeli wprawdzie już wcześniej, że słonie istnieją, ale słyszeć, a dotknąć, to nie to samo. Pierwszy ze ślepców trzymając słonia za nogę, rzecze do pozostałych:
– Hmm, słonie są jak pnie drzew: chropowate, okrągłe, wysokie...
– Nie zgodzę się. Słonie raczej są jak skały: twarde i ogromne – drugi ze ślepców obmacywał bok słonia i nabitego wcześniej guza na czole.
Trzeci ślepiec zamruczał, trzymając słonia za trąbę:
– Słonie, jeśli mogę się wtrącić, bardziej podobne są do węży niż skał czy drzew.
– Ja znalazłem słonia, który daje przyjemny powiew chłodu. Jest miękki i delikatny w dotyku – to mówiąc czwarty ślepiec nadstawiał się na kolejną porcję chłodu powstałą z ruchu słoniowego ucha.

Dodano po 3 minutach 27 sekundach:
Praktyk pisze: 2019-01-11, 10:06 Jeśli taka jest twoja najgłębsza potrzeba, jeśli taka jest twoja intencja, jeśli chcesz tego samego czego naucza Budda to nie ma innego wyjścia jak podążyć za Buddą. I "wygasnąć".
Warto by się jednak głęboko zastanowić, spojrzeć w swoje serce, czy przypadkiem tam na samym dnie nie chcesz jednak szczęścia w tym świecie.
Czy doszedłeś już do odpowiedzi na pytanie dlaczego właściwie jesteś tu nieszczęśliwy ? Kiedy to nieszczęście się zaczęło. Czy są momenty w których byłeś szczęśliwy ? Czy chciałbyś, żeby nigdy się nie wydarzyły ? Czy po prostu nie uciekasz w Buddyzm ze strachu przed istnieniem ?
Oczywiście nadal mam pewne upodobanie do światowego życia, w końcu nie jestem mnichem, jednak wolę nieuwarunkowany stan nirwany, niż chwilowe przyjemności samsary. U mnie brak poczucia szczęścia istnieje od bardzo dawna, od dzieciństwa. Nie tyle boję się istnienia, co jest ono dla mnie bolesne...

Dodano po 1 minucie 51 sekundach:
ToTylkoJa pisze: 2019-01-11, 13:21
Lubię np. koncepcję boga, który stworzył świat, zrobił swoje i się dalej nie interesuje. W jakiś sposób mi to pasuje, ale nie wiem.
To poczytaj:

http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=334

Dodano po 44 sekundach:
Quinque pisze: 2019-01-11, 17:45
ToTylkoJa pisze: 2019-01-11, 12:48
A który Bóg wydaje ci się jeszcze atrakcyjną alternatywą do naszego ? [...]
Chodziło mi bardziej o to jaki Bóg jest. Bo jest mnóstwo "pomysłów" i mogę negować jakaś cechę Boga ze względu na >>powody<<, ale te powody znajdą się też na inną jego cechę. Dlatego nie chce szukać powodów, przez które mogę odrzucić Boga w takiej postaci, ale dlaczego mam go przyjąć akurat w takiej postaci.
No ale jedyny "sensowny" jest ten chrześcijański
Dlaczego inni bogowie mieliby być mniej sensowni? ( nie kontynuujemy tego tematu w tym wątku jest wydzielony właściwy - zapraszam tam - Dez viewtopic.php?f=53&t=8771
Ostatnio zmieniony 2019-01-13, 22:40 przez Dezerter, łącznie zmieniany 3 razy.

Awatar użytkownika
Praktyk
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1950
Rejestracja: 28 lis 2017
Has thanked: 410 times
Been thanked: 427 times

Re: Buddyzm - Inny punkt widzenia

Post autor: Praktyk » 2019-01-13, 20:34

Damian907 pisze: 2019-01-12, 04:03
Nie tyle buddyzm jest elastyczny i dopasowuje się do tego co ktoś chce usłyszeć (sic!), co każdy jest inny i inaczej opisuje prawdę. Dla ludzi o różnych charakterach są inne metody. Ludzie z różnymi charakterami różnie opisują świat (zapewne znasz opowieść gdy kilku ślepców opisuje słonia?), jeśli nie to podrzucę:

Pewnego dnia czterech ślepców spotkało słonia. Postanowili poznać go z bliska. Słyszeli wprawdzie już wcześniej, że słonie istnieją, ale słyszeć, a dotknąć, to nie to samo. Pierwszy ze ślepców trzymając słonia za nogę, rzecze do pozostałych:
– Hmm, słonie są jak pnie drzew: chropowate, okrągłe, wysokie...
– Nie zgodzę się. Słonie raczej są jak skały: twarde i ogromne – drugi ze ślepców obmacywał bok słonia i nabitego wcześniej guza na czole.
Trzeci ślepiec zamruczał, trzymając słonia za trąbę:
– Słonie, jeśli mogę się wtrącić, bardziej podobne są do węży niż skał czy drzew.
– Ja znalazłem słonia, który daje przyjemny powiew chłodu. Jest miękki i delikatny w dotyku – to mówiąc czwarty ślepiec nadstawiał się na kolejną porcję chłodu powstałą z ruchu słoniowego ucha.
Wspaniała opowiastka :) Przyznam ze wstydem, że nie znałem.

Co więc jeśli trzymasz słonia za... nie tą część, którą trzeba ;) i słabo widać z tamtej strony, że słoń jednak posiada "JA" ?

Damian907 pisze: 2019-01-12, 04:03
Oczywiście nadal mam pewne upodobanie do światowego życia, w końcu nie jestem mnichem, jednak wolę nieuwarunkowany stan nirwany, niż chwilowe przyjemności samsary. U mnie brak poczucia szczęścia istnieje od bardzo dawna, od dzieciństwa. Nie tyle boję się istnienia, co jest ono dla mnie bolesne...
Połowę życia spędziłem w okolicach stanu, który można by nazwać depresją. Wiem jak to jest gdy istnienie boli. Wiem jak to jest gdy człowiek o własnych siłach nie jest w stanie tego zwalczyć. Z powodu strachu, rezygnacji, bezsensu pobłądziłem sromotnie. Żyłem w kłamstwie i grzechu. Może zamiast więc wyszukiwać kolejne argumenty powiem Ci tylko co wyleczyło mnie z bólu istnienia - Bóg zbawiciel - Jezus jego imię.
Wyrwał z mojego serca ten ciężar, który gniótł mnie całe życie. To dało się fizycznie odczuć. Jakby ktoś rozluźnił żelazny uścisk.
Od tego momentu istnienie już nie boli. Poznając taką siłę już wiesz, że jesteś bezpieczny. Może boleć, może być ciężko, ale wiesz, że tak właściwie nic ci nie grozi. Twój duch jest złączony ze źródłem wszystkiego. I to źródło Cię chroni jeśli tylko tego chcesz.
Panie patrz na moje serce razem ze mną, patrz na prawdę o mnie razem ze mną.

Damian907

Re: Buddyzm - Inny punkt widzenia

Post autor: Damian907 » 2019-01-19, 03:27

Praktyk pisze: 2019-01-13, 20:34
Wspaniała opowiastka :) Przyznam ze wstydem, że nie znałem.

Co więc jeśli trzymasz słonia za... nie tą część, którą trzeba ;) i słabo widać z tamtej strony, że słoń jednak posiada "JA" ?
Oczywiście nie mogę tego wykluczyć...

Dodano po 3 minutach 6 sekundach:
Praktyk pisze: 2019-01-13, 20:34 Połowę życia spędziłem w okolicach stanu, który można by nazwać depresją. Wiem jak to jest gdy istnienie boli. Wiem jak to jest gdy człowiek o własnych siłach nie jest w stanie tego zwalczyć. Z powodu strachu, rezygnacji, bezsensu pobłądziłem sromotnie. Żyłem w kłamstwie i grzechu. Może zamiast więc wyszukiwać kolejne argumenty powiem Ci tylko co wyleczyło mnie z bólu istnienia - Bóg zbawiciel - Jezus jego imię.
Wyrwał z mojego serca ten ciężar, który gniótł mnie całe życie. To dało się fizycznie odczuć. Jakby ktoś rozluźnił żelazny uścisk.
Od tego momentu istnienie już nie boli. Poznając taką siłę już wiesz, że jesteś bezpieczny. Może boleć, może być ciężko, ale wiesz, że tak właściwie nic ci nie grozi. Twój duch jest złączony ze źródłem wszystkiego. I to źródło Cię chroni jeśli tylko tego chcesz.

Dobrze, tylko że Wy twierdzicie że aby Wasz Bóg się objawił najpierw należy w niego uwierzyć, a ja z wiarą w byty zewnętrzne ogólnie mam problemy... ;)

ODPOWIEDZ

Wróć do „Inne religie i ruchy parareligijne”