Wcale się nie objawia Nie widzę go przecież, nie słyszę głosu z nieba
Jedyne co wiem, to że jest nieskończenie blisko mnie. I wie to co ja. Wie, kiedy czynię coś zgodnie z moim sercem, wie kiedy czynie coś ze strachu, wie kiedy czynię coś z chciwości. Ale ja też to wiem.
Wie kiedy mówię do niego, a wie kiedy udaję, że mówię do niego, kiedy gadam do nikąd. Wie kiedy w to wierzę, a wie kiedy nie. Bo ja to wiem.
Chciałby żebym wszystko co robię czynił z miłości. Taki jest też głos mojego serca, nie chcę czynić zła.
Ale niestety nie udaje się całe życie.
I wtedy jest problem, bo czy jestem sobie w stanie sam wybaczyć rzeczy, które zrobiłem nie w zgodzie ze swoją prawdą, swoim sercem ? Jakieś drobiazgi może tak... ale są takie z którymi nie dałem rady. A on dał radę gdy powiedziałem mu "wybacz, już nie chcę zła, wybieram Ciebie".
A skąd wiedział, że mówię do niego ? Bo ja to wiedziałem.