Reinkarnacja - dlaczego nie?

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Reinkarnacja - dlaczego nie?

Post autor: Andej » 2020-03-07, 11:24

szary brat pisze: 2020-03-07, 10:30 ... W koncepcji, która mnie wydaje się co najmniej możliwa, ponowne wcielenia duszy mogłoby się odbywać, zawsze za zgodą Boga, by naprawić uczynione wcześniej uświadomione złe czyny i udoskonalić się w relacji z Bogiem i stworzeniem. ...
Mogłoby, gdyby kolejne wcielenie następowało w tym samym czasie i przestrzeni. Tylko wtedy dałoby się uniknąć złych czynów. lub naprawić je po ich zaistnieniu. Ale nic dwa razy się nie dzieje. Bywają analogie, podobieństwa.
Jedynym miejscem, gdzie może istnieć pętla czasowa jest czyściec. Tam możesz wciąż powtarzać swoje złe czyny dopóki nie będziesz w stanie naprawić uczynionego złe, względnie uniknąć wyrządzenia zła. Ale i tam pętla czasowa nie musi obejmować całego życia. Sadzę, że to raczej łańcuch malutkich pętelek czasowych. Każde zdarzenie to osobna pętle. Zdarzenie wraz jego konsekwencjami. Dla Ciebie i innych. Bez reinkarnacji, chyba, że za nią uważasz przyjęcie "ciała", którym dysponujesz w czyśćcu. Ale to ciało jest już inne, gdyż jest ono predestynowane do osiągnięcia nieba. W czyśćcu, jak mniemam, ruch jednostronny. Wyłącznie do Boga.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

szary brat
Bywalec
Bywalec
Posty: 192
Rejestracja: 2 wrz 2019
Has thanked: 184 times
Been thanked: 37 times

Re: Reinkarnacja - dlaczego nie?

Post autor: szary brat » 2020-03-07, 12:17

Nie rozważam koncepcji innych niż ciało (wraz z duszą w ramach ciągle tej samej osoby ludzkiej) predestynowana do osiągnięcia Nieba idące w ruchu jednostronnym - do Boga. Pomimo upadków w grzechu.
Jestem katolikiem, ostatecznie.

Dzik
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 430
Rejestracja: 3 kwie 2020
Has thanked: 75 times
Been thanked: 20 times

Re: Czy Jezusa BOLĄ protestanci?

Post autor: Dzik » 2020-12-28, 18:04

Magnolia pisze: 2020-08-25, 09:14 Sposób w jaki wyrażasz swoje oburzenie, oraz treść tego oburzenia zdradza pomieszanie z poplątaniem conajmniej 3 religii.
Na tym forum, katolickim, obalamy takie zarzuty w wielu wątkach, jeden po drugim. Może założysz swój wątek i powoli dasz nam czas na wyjaśnienia zgodnie z nauką katolicką?
Reinkarnacji w katolicyzmie nie ma i po śmierci czeka nas wieczność w niebie lub piekle.

Zasady pisowni słownictwa religijnego w j. polskim:
viewtopic.php?f=36&t=9304
Ładnie proszę zapoznaj się z nimi, następne posty z rażącymi błędami po prostu zgłoszę do moderacji.
Nie jestem przekonany do reinkarnacji ale jak to jest że ludzie w nią wierzący też mają dowody tak jak my mamy objawienia i uzdrowienia tak oni mają takie coś że np 3-4 letnie dziecko pamięta powszednie życie często w innym kraju a nawet w innym czasie np w średniowieczu albo starożytności i używają słownictwa jak dorośli albo innego języka albo słów które wyszły z użycia a były używane w tamtych czasach w których niby żyli i mają wiele wspomnieć i wiedzą jaką pracę wykonywali np potrafią układać płytki gotować a wiedzy na temat tego wszystkiego nie mieli z kąd wziąść i to jeszcze wiedzieć to wszystko jako 3-4 letnie dziecko i jeszcze dużo szybciej nauczyły się chodzić i mówić

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Czy Jezusa BOLĄ protestanci?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2020-12-28, 19:14

Polecam przeczytanie tego http://skepdic.com/bloxham.html

A oto inna historia z moich notatek:
W 1977r. miliony angielskich telewidzów usłyszały apel Joe Keetona wzywający ochotników do hipnotycznych regresji w poprzednie wcielenia. Jedną z tych, którzy odpowiedzieli na ten apel, była Jan, atrakcyjna dwudziestotrzyletnia dziewczyna z Liverpoolu. (...)
Obecni przy tym grupowym seansie patrzyli, jak jej twarz przybiera pusty wyraz. Niemal natychmiast zaczęła krzyczeć "Nie ja! Nie ja!" i zachowywała się w tak nieopanowany sposób, że Joe Keeton musiał przerwać regresję. Z pewnym trudem Keeton nakłonił Jan do ponownej hipnozy, a wynikła z niej regresja zaliczana jest do tych o najwyższym ładunku emocjonalnym w jego dokumentacji. Przez kilka pierwszych chwil trwał nastrój oszołomienia i dezorientacji:

Pytanie: Co widzisz?
Odpowiedź: (szeptem) L-ludzi

Następnie po pytaniu Keetona :"Jak się nazywasz", które pozostało bez odpowiedzi, Jan zaczęła nagle dyszeć histerycznie, co trwało niemal do końca regresji:

O: Idzie mi... na osiemnasty.
P: Jak ci na imię? Jak się mam do ciebie zwracać?.
O: Jestem, panie, córką kumy Waterhouse.
P: Gdzie mieszkasz?
O: Hadfald.
P: Jak ci na imię? Jak się mam do ciebie zwracać?
O: Na imię mi Joan
Keeton był w ogóle nie przygotowany na reakcję Jan na jego następne posunięcie:

P: Czy jesteś mężatką Joan?
O: Nie
P: Czy wielu chłopców sądzi że jesteś ładna?

Ku zdumieniu Keetona wybuchnęła gorzkim i cynicznym śmiechem.

P: Dlaczego się śmiejesz?
(brak odpowiedzi)
P: Co robisz w tej chwili?
O: Jestem w sądzie.

Tu tkwiła przyczyna reakcji Joan na słowo "sądzi". Lecz cóż ta dziewczyna robiła w sądzie? Gdy Keeton zadał to pytanie , początkowo Joan odpowiedziała nerwowym dyszeniem. Po chwili wiedziony intuicją spróbował zaofiarować się jej z pomocą w niedoli: " Pomożemy ci w miarę możliwości, sprowadzimy obrońców:
O: Za późno.
P: Dlaczego za późno? Dlaczego tam jesteś?
O: To moja matka, panie.
P: Co z twoją matką?
O: Tfu!

Ku zaskoczeniu obserwatorów Joan splunęła zajadle w głąb pokoju.

P: Co z twoją matką, Joan? Dlaczego jesteś w sądzie?
O: (gniewnym, ledwo słyszalnym szeptem) To przez nią tu jestem.
P: Słucham?
O: To przez nią... jestem...
P: Co zrobiła? O co jesteś oskarżona?
O: Czary!!!

Joan cisnęła to słowo z furią a potęgujące się dyszenie, które po tym nastąpiło, niosło z sobą okropności czasu, gdy czary oznaczały śmierć dla przyłapanych na ich uprawianiu.

P: Jesteś czarownicą?
O: Nie!!! Nie!!!

Joan dosłownie traciła dech ze strachu.

P: Czy twoja matka uprawia czary?
O: O panie... ona jest....dawnej religii, panie....Ale nie ja....
P: Jakiej jesteś religii?
P: Nie tej co ona...
P: Jaki to rok Joan? Jaki to rok mamy?
O: Rok pański...tysiąc pięćset i...
P: I?
O: Pięćdziesiąty...

Przekonany że Joan podała już datę. Keeton skierował pytania na tor wiodący do ustalenia posiedzenia sądu , gdy usłyszał że Joan wyszeptała słowo "szósty", po czym powtórzyła wyraźnie i dobitnie "Pięćdziesiąty szósty".

P: Jaki to sąd Joan?
O: Chelmsford.
P: Chelmsford? A kto jest sędzią przewodniczącym?
O: Southcote.
P: Jeśli go znamy, postaramy się do niego dotrzeć
O: Drań!

Nazwa Chelmsford w połączeniu z czarami poruszyła strunę w pamięci Keetona.
Przypomniał sobie mgliście że słyszał o sprawie czarownic z Chelmsford, gdy prowadził poszukiwania w sprawie pewnej kobiety twierdzącej że była w poprzednim wcieleniu czarownicą. Wiedział że na półkach w gabinecie ma " Encyklopedię czarów i demonologii", poprosiwszy więc o podanie mu jej , przewertował zręcznie stronice, szukając hasła "Czarownice z Chelmsford". Przebiegając je wzrokiem, zauważył, drgnąwszy ze zdziwienia, nazwisko Waterhouse i natychmiast uświadomił sobie , że Joan Waterhouse , znajdująca się przed nim na kanapce, jest postacią historyczną. Encyklopedia podawała że osiemnastoletnią Joan Waterhouse i jej matkę Agnes sądzono za czary w sądzie Chelmsford w szesnastym wieku. Pochodziły z wioski Hatfield Peverell w hrabstwie Essex, co najwyrażniej odpowiadało wymienionej przez Joan nazwie "Hadfald". Sędzią który przewodniczył procesowi i o którym Joan wyrażała się tak pogardliwie, był John Southcote (1511- 1584), sędzia królewskiego sądu karnego.
Uzbrojony w Encyklopedię, Keeton znalazł się teraz w sytuacji gdy mógł zadawać Joan pytania, mając przed sobą wypisane prawidłowe odpowiedzi:

P: Jeszcze jedna osoba znajduje się z wami na ławie oskarżonych, jak się ona nazywa?
O: Francis.

Odpowiedź była prawidłowa. Elizabeth Francis, przypuszczalnie siostra Agnes Waterhouse, wystąpiła na procesie jako pierwsza z oskarżonych.

P: Czy znasz wielebnego Thomasa Cole?
O: Mówił za dużo.

Uwaga była trafna. Cole był znany wówczas z elokwencji, co potwierdziło hasło w Narodowym słowniku biograficznym.

P: Kto was badał na torturach?
O: Pan Gerard...prokurator królewski.

Ta odpowiedź również była prawidłowa. Oskarżycielem na procesie był sam naczelny królewski prokurator, a więc osobistość nader dostojna jak na proces prostych wieśniaczek.

P: Dlaczego myślą, że jesteś czarownicą?
O: To Agnes.
P: Agnes? Kto to jest Agnes?
O: To dziecko kłamie.
P: Ile lat ma Agnes?
O: (po chwili mamrocząc)....widzi mi się że dwanaście.
P: Czy wiesz kim ona jest? Jakie ma nazwisko?
O: Brown. Agnes Brown.
P: Co powiedziała mała Agnes że zrobiłaś?
o: Powiedziała.....Ona kłamie!
P: Co powiedziała że zrobiłaś?
O: Przyprowadzam czarnego psa, żeby się lękała.
P: Dlaczego to powiedziała?
O: Ona kłamie.
P: Dlaczego kłamie?
O: Nie wiem.... moja matka ma czarnego ps. Ona ma czarnego psa....nie ja....
P: Czy twoja matka jest czarownicą?
O: Juści.

Keeton stwierdził że wszystkie odpowiedzi były prawidłowe. Na procesie Joan Waterhouse głównym świadkiem oskarżenia była dwunastoletnia Agnes Brown.
Pewnego dnia , gdy matki Agnes nie było w domu, Joan miała rzekomo przyjść do niej i prosić ją o chleb i ser. Gdy dziewczynka jej odmówiła, Joan wróciła do siebie i wywołała spod łóżka swej matki istotę zwaną Szatanem , która przybrała postać czarnego psa, by przestraszyć Agnes Brown, a potem ją prześladować. Według zarzutów stawianych oskarżonym, używano tego samego Szatana w postaci kota i ropuchy w rozmaitych morderczych zamysłach . Matkę Joan, Agnes uznano za winną czarów i powieszono trzy dni później. Joan i Elizabeth uniewinniono, choć po pewnym czasie Elizabeth miała być ponownie sądzona na podstawie podobnych zarzutów i skazana.

Na Keetonie wywarło wrażenie nie tylko to , że informacje podane przez Joan zgadzały się z rzeczywistymi szczegółami, lecz również to że jej gra- jeśli to istotnie była gra- zdawała się przekraczać możliwości nawet najlepszej aktorki. Podczas regresji Jan cały czas konsekwentnie trzymała przed sobą dłonie z podkurczonymi palcami, jak gdyby ją bardzo bolały, co w końcu zmusiło Keetona do zadania pytania: "Dlaczego trzymasz dłonie w ten sposób?"

O: Są poparzone!
P: Poparzyli ci dłonie?
O: Uhmm! (najwidoczniej znowu przeżywając mękę)To żelazo...
Joan miała na myśli próbę ognia, gdy wymagano od ofiary by wzięła do ręki sztabę rozpalonego żelaza. Keeton zapytał następnie, czy ją torturowano. Odpowiedzią było Joan było znowu wymowne "Uhmm" oraz pełne udręki dyszenie.

P: Jak cię torturowano?
O: Szpilkami i...
P: Szpilkami , żeby znaleźć znamię czarownicy? Czy je znaleźli?
O: Nie , panie
P: Czy znaleźli znamię czarownicy?
O: Nie mam znamienia czarownicy...żaden diablik mnie nie ssał.

Również ta wypowiedź odpowiadała szesnastowiecznym zwyczajom. Wierzono, że każda czarownica ma na ciele miejsce niewrażliwe na ból, dlatego podejrzane rozbierano do naga, golono im włosy na ciele i nakłuwano szpilkami usiłując znaleźć te miejsce. Jednocześnie oprawcy szukali trzeciej sutki, którą czarownica miała dawać do ssania demonom.
Do tego momentu wszystko wygląda niezwykle wiarygodnie (swoją drogą, opisane praktyki sądów pokazują, przed czym uchroniło powołanie Inkwizycji, która do podobnych ekscesów nie dopuszczała).
Relacje Jan wydawały się potwierdzać:
Proces Agnes i Joan Waterhouse jest pierwszym z opisanych w serii popularnych broszur o procesach czarownic w szesnastym i siedemnastym wieku. W bibliotece arcybiskupa Canterbury w pałacu Lambeth w Londynie znajduje się jedyny zachowany oryginalny egzemplarz malutkiej drukowanej gotykiem broszury opisującej ten proces. Potwierdził on podane przez Jan informacje. Jan zachowała wyraźnie w pamięci pohipnotycznej postać swej szesnastowiecznej matki, Agnes Waterhouse, stojącej obok na ławie oskarżonych. Doznała wstrząsu na jej widok, gdyż twarz tej kobiety była "pokryta obrzydliwymi krostami", a ona sama "wyglądała za staro na moją matkę". Broszura podaje dokładnie wiek tej kobiety, sześćdziesiąt cztery lata, co oznacza , że musiała urodzić Joan zdumiewająco późno, w wieku czterdziestu sześciu lat, i zapewne wyglądała wyjątkowo staro jako matka osiemnastoletniej Joan.
Ta sama broszura potwierdza ponadto krosty na twarzy Agnes Waterhouse. Na pytanie prokuratora Gerarda: " Kiedy twój kot ssał ci krew?" Agnes odpowiedziała wyzywająco: "Nigdy!", na co Gerard poprosił, by odsłonięto chustę zakrywającą sporą część twarzy kobiety. W broszurze tak opisano ten moment "... wówczas strażnik odsunął chustę na jej głowie i ukazały się rozmaite krosty na jej twarzy i jedna na nosie". Jan pamiętała również z hipnozy niezwykły upał i zaduch na sali sądowej, co zgadza się ze znanymi datami rozprawy, w dniach 26 i 27 lipca.
Sama Jan jest przekonana że jej doznanie musiało się wywodzić z pamięci o poprzednim wcieleniu - przecież" widziała to okiem duszy ". Oświadczyła stanowczo że o ile sobie przypomina, nigdy nie widziała niczego, nie czytała niczego ani nie słyszała niczego o sprawie czarownic z Chelmsford aż do chwili, gdy cała ta pełna napięcia historia wydobyła się z niej podczas hipnozy.(...)
Szesnastowieczna angielszczyzna różniła się bardzo od dzisiejszej, a zapis magnetofonowy regresji Jan wykazuje że jej angielszczyznę cechuje koloryt z epoki, stosowany odruchowo i niezwykle konsekwentnie. Jako Joan określiła swój wiek w ten sposób: " Idzie mi na osiemnasty", i kosekwentnie zwracała się do Keetona "panie", używając tego zwrotu przekonująco w takich zdaniach : "Moje ręce, panie, są poparzone". Inne archaiczne wyrażenia , których używała biegle i naturalnie, występują w podanych wyżej wyjątkach z zapisu regresji: "Mało znam to dziecię", "czarnego psa żeby się lękała", "żaden diablik mnie nie ssał", i tym podobne.
Po pewnym czasie jednak zaczęły pojawiać się wątpliwości:
(...) nawet ktoś niedoświadczony może , słuchając nagrań regresji Jan , wyłowić w tle niewyraźne tony jej liverpoolskiego akcentu, jak gdyby osobowość Joan nie zdołała go dostatecznie przytłumić. Pojawiają się więc wątpliwości, czy istotnie mowa wytrzyma krytykę specjalisty.
Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie poproszono Stanleya Ellisa z Wydziału Anglistyki uniwersytetu w Leeds, by zgodził się przesłuchać nagrania z regresji. Ellis poświęcił całe życie studiowaniu współczesnych angielskich dialektów oraz mówionego języka angielskiego w dawnych epokach. Przed przesłuchaniem taśm przyznał , że byłby zachwycony, gdyby w jakichkolwiek okolicznościach spotkał kogoś mówiącego prawdziwym szesnastowiecznym lub z innej epoki językiem. Jednakże wysłuchawszy regresji Jan, z żalem stwierdził stanowczo, że, nawet pomijając przebijający się akcent miejscowy Jan, mowa Joan nie zawierała niczego, co sugerowałoby, iż wypowiadał się istotnie ktoś z szesnastego wieku, a tym bardziej z hrabstwa Essex. Jego zdaniem archaizmy Joan były bez wątpienia tego rodzaju archaizmami, jakich używa się w książkach oraz w sztukach historycznych, w radiu i telewizji dla oddania kolorytu epoki. Nie da się ich pogodzić ze sposobem , w jaki mówiłaby prawdziwa Joan w szesnastym wieku.
Potem pojawiły się inne rozbieżności:
Okoliczności dotyczące daty procesu Agnes i Joan Waterhouse są dość niezwykłe. We wczesnej frazie regresji Jan określiła zdecydowanie i dokładnie rok, w którym się znalazła, jako "rok Pański tysiąc pięćset pięćdziesiąty szósty". Oznaczałoby to, iż jej proces odbył się za panowania królowej Marii, dwa lata przed wstąpieniem na tron Elżbiety, co nastąpiło w 1558 r. By potwierdzić, że istotnie chodziło o rok 1556, w nieco późniejszej fazie regresji zapytano Joan rozmyślnie o imię panującego króla, Joan odpowiedziała : "To nie król".

P: A kto to jest?
O: Elżbieta.
P: O...a nie.... nie Maria?
O: Elżbieta.

Ta sprzeczność wyraźnie niepokoiła żonę Keetona, Monikę, która uważnie śledziła szczegóły regresji. Wypytawszy Joan o inne sprawy,ponownie zadała pytanie dotyczące roku, w którym się znajduje.

O: W roku Pańskim tysiąc pięćset... pięć sześć.
P: Tysiąc pięćset pięćdziesiątym szóstym... a jednak powiadasz, że to Elżbieta panuje. Czy od dawna panuje?
O: Nie.
P: Myślałam że Maria. Co się stało z Marią?
O: Dlaczego mnie pytacie?
P: BO sądziłam, że to Maria panuje. Czy tak nie jest?
O: Wy też mówicie że kłamię!

Dyskusja ta może wydać się mało ważna, niemniej jest istotna dla zrozumienia, jak narodziła się w umyśle Jan cała historia o Joan Waterhouse. Z historycznego punktu widzenia nie ulega wątpliwości ,że proces sądowy odbył się nie w lipcu 1556r. ,jak to podała Joan, w lipcu 1566r. w jakiś czas po wstąpieniu na tron Elżbiety. Tę datę podaje broszura przechowywana w pałacu Lambeth, a potwierdza ją ówczesny rejestr spraw rozpatrywanych przez sąd w Chelmsford, który wyraźnie wymienia sprawy Joan i Agnes Waterhouse jako rozpatrywane w 1566r. Ponadto sędzia John Southcote, prokurator Gilbert Gerard oraz wielebny Thomas Cole byli wybitnymi postaciami z warstw rządzących za panowania Elżbiety, a nie Marii.
Wkrótce okazało się, skąd wziął się ten błąd:
Nawet w świetle powyższej informacji taki błąd w dacie może wydać się nieważny , lecz "pomyłka" Jan ma w istocie większe znaczenie, niż by to wyglądało na pierwszy rzut oka. Broszura w pałacu Lambeth jest jedynym zachowanym oryginalnym egzemplarzem, natomiast w drugiej połowie dziewiętnastego wieku brytyjskie towarzystwo Philobilon, specjalizujące się w reprodukowaniu uwspółcześnionych małonakładowych wydań rzadkich książek, postanowiło wydrukować tę szesnastowieczną broszurę współczesną czcionką w ósmym tomie "Rozmaitości". Dziewiętnastowieczny drukarz starannie skopiował z karty tytułowej oryginału szesnastowieczne słowa:
Przesłuchanie i wyznanie pewnych
Czarownic w Chensforde w Hrabstwie Essex
przed Sędziami Jey Królewskiey Mości
XXVI dnia lipca Anno...

Zamiast jednak skopiować datę 1566, jak w oryginale,złożył 1556, a rozbieżności tej nie zauważono podczas korekty, i nawet po wydaniu książki. Ponieważ istniał tylko jeden egzemplarz oryginalny, ponadto bardzo trudno dostępny, wszyscy zainteresowani sprawą korzystali z egzemplarzy Towarzystwa Philobilon. Naturalne było, że datę procesu brano z karty tytułowej. W wyniku tego kilku poważnych autorów z początku dwudziestego wieku powtórzyło przez nieuwagę złą datę, między innymi Margaret Murray w swej książce "Kult czarownic w Europie Zachodniej", wydanej w 1921r. oraz C.L'Estrange Ewen w dodatku do książki "Polowania na czarownice i procesy czarownic" wydanej w 1929r. Idący w ich ślady pomniejsi autorzy przyczyniali się do utrwalania błędu.
Prawdopodobnie nie będzie można wskazać dokładnie źródła, z którego Jan zaczerpnęła swe wspomnienia dotyczące Joan Waterhouse. Mogła to być jakaś pośledniejsza sztuka radiowa lub opowiadanie z pisma dla dziewcząt, a wytropienie tego przypominałoby poszukiwanie igły w stogu siana. Ponieważ jednak informacje historyczne Joan są tak dokładne pod każdym innym względem, można być niemal pewnym, iż jej jedyny błąd wywodzi się od kogoś, kto pisał o procesie już po popełnieniu błędu przez drukarza w dziewiętnastym wieku.

Pompieri
Gaduła
Gaduła
Posty: 866
Rejestracja: 28 wrz 2020
Has thanked: 419 times
Been thanked: 146 times

Re: Reinkarnacja - dlaczego nie?

Post autor: Pompieri » 2020-12-28, 23:59

Och panie, a za coz to atoli owe meczarnie z mowa albionu? Acz Polacy nie gesi, toc swoj jezyk maja! I narod ow mezny w polskiej mowie pisaja.
Suspenduje waszmosci jakowegos tlumacza, a gdy tego brakuje - niech to wieprzki czytaja.

krystian.zawistowski
Gaduła
Gaduła
Posty: 833
Rejestracja: 5 gru 2020
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 145 times
Been thanked: 197 times

Re: Reinkarnacja - dlaczego nie?

Post autor: krystian.zawistowski » 2020-12-29, 08:40

Polecam w ogóle ten filmik, dobrze opisuje pewne skutki wiary w reinkarnację w kontekście rzeczywistych porządków społeczno politycznych hindusów.


Ostatnio zmieniony 2020-12-29, 08:41 przez krystian.zawistowski, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Zuben Ninja
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 390
Rejestracja: 18 wrz 2020
Wyznanie: Katolicyzm
Been thanked: 39 times

Re: Reinkarnacja - dlaczego nie?

Post autor: Zuben Ninja » 2021-09-03, 23:41

Reinkarnacja jako istnienie dalszych wcieleń nie istnieje i jest to kłamstwo. Ale za to istnieje tzw. "problem obecności" czyli dusza jakiegoś człowieka zaraz po śmierci (najczęściej w wyniku nagłego ciężkiego wypadku, którego nie jest świadoma) może wejść w moje ciało i wymieszać mi swoje wspomnienia z moimi przez co tylko wydaje mi się, że kiedyś już żyłem jako tamten człowiek w przeszłości. Moja dusza pełni funkcję nadrzędną i sprawuje praktycznie całkowitą kontrolę nad moim ciałem, natomiast dusza tamtego człowieka pełni funkcję podrzędną i może się uaktywnić tylko w wyjątkowych sytuacjach np. w trakcie hipnozy. W żadnym razie nie jest to reinkarnacja. Ten problem porusza ks. egzorcysta Gabriele Amorth w swojej książce "Egzorcyści i psychiatrzy".

Oglądałem kiedyś program, w którym gość twierdził, że jest reinkarnacją swojego wcześniejszego wcielenia - dziewczyny i próbowano zbadać ten przypadek. Hipnotyzer zahipnotyzował tego człowieka i w momencie, w którym stracił on swoją świadomość to nagle uaktywniła się w nim dusza dziewczyny - z tego co pamiętam to miała ona na imię Laura albo Lauryl i rozmawiała sobie z tym hipnotyzerem. Nie pamiętam już jak ta historia się zakończyła ale wyszło na jaw, że "problem obecności" innej duszy w ciele ludzkim to faktyczne wytłumaczenie a nie żadna reinkarnacja.
Ostatnio zmieniony 2021-09-03, 23:51 przez Zuben Ninja, łącznie zmieniany 3 razy.
"Przyjdą takie czasy, że ludzie będą szaleni i gdy zobaczą kogoś przy zdrowych zmysłach, powstaną przeciw niemu mówiąc: Jesteś szalony, bo nie jesteś do nas podobny" - św. Antoni Pustelnik

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Reinkarnacja - dlaczego nie?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2021-09-04, 09:51

Zuben Ninja pisze: 2021-09-03, 23:41 Reinkarnacja jako istnienie dalszych wcieleń nie istnieje i jest to kłamstwo. Ale za to istnieje tzw. "problem obecności" czyli dusza jakiegoś człowieka zaraz po śmierci (najczęściej w wyniku nagłego ciężkiego wypadku, którego nie jest świadoma) może wejść w moje ciało i wymieszać mi swoje wspomnienia z moimi przez co tylko wydaje mi się, że kiedyś już żyłem jako tamten człowiek w przeszłości.
Skąd takie koncepcje?

Co do poligenizmu; na sąsiednim forum właśnie zalinkowano bardzo ciekawy tekst https://www.researchgate.net/publicatio ... poligenizm
Wynika z niego iż potępienie poligenizmu niekoniecznie należy do nauki Kościoła. Jest tam też omawiana "Humani generis".
Ostatnio zmieniony 2021-09-04, 10:21 przez Marek_Piotrowski, łącznie zmieniany 1 raz.

Albertus
Mistrz komentowania
Mistrz komentowania
Posty: 5930
Rejestracja: 12 mar 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 446 times
Been thanked: 904 times

Re: Reinkarnacja - dlaczego nie?

Post autor: Albertus » 2021-09-04, 11:15

Zuben Ninja pisze: 2021-09-03, 23:41 Reinkarnacja jako istnienie dalszych wcieleń nie istnieje i jest to kłamstwo. Ale za to istnieje tzw. "problem obecności" czyli dusza jakiegoś człowieka zaraz po śmierci (najczęściej w wyniku nagłego ciężkiego wypadku, którego nie jest świadoma) może wejść w moje ciało i wymieszać mi swoje wspomnienia z moimi przez co tylko wydaje mi się, że kiedyś już żyłem jako tamten człowiek w przeszłości. Moja dusza pełni funkcję nadrzędną i sprawuje praktycznie całkowitą kontrolę nad moim ciałem, natomiast dusza tamtego człowieka pełni funkcję podrzędną i może się uaktywnić tylko w wyjątkowych sytuacjach np. w trakcie hipnozy. W żadnym razie nie jest to reinkarnacja. Ten problem porusza ks. egzorcysta Gabriele Amorth w swojej książce "Egzorcyści i psychiatrzy".

Oglądałem kiedyś program, w którym gość twierdził, że jest reinkarnacją swojego wcześniejszego wcielenia - dziewczyny i próbowano zbadać ten przypadek. Hipnotyzer zahipnotyzował tego człowieka i w momencie, w którym stracił on swoją świadomość to nagle uaktywniła się w nim dusza dziewczyny - z tego co pamiętam to miała ona na imię Laura albo Lauryl i rozmawiała sobie z tym hipnotyzerem. Nie pamiętam już jak ta historia się zakończyła ale wyszło na jaw, że "problem obecności" innej duszy w ciele ludzkim to faktyczne wytłumaczenie a nie żadna reinkarnacja.
Moim zdaniem to takie przypadki rzekomych wspomnień z "jakiejś obecności duszy w innym ciele" trudno uzasadnić w ten sposób jak piszesz. Nie widzę żadnych podstaw ani w Biblii ani w nauczaniu Kościoła. Ale może się mylę i jestem otwarty na argumenty.

Moim zdaniem to w takich przypadkach trzeba przede wszystkim wykluczyć ludzką manipulację. Również świadomą bo są bardzo potężne środowiska które promują koncepcję reinkarnacji ale też nieświadomą bo koncepcja ta jest bardzo mocno zakorzeniona w świadomości i podświadomości ludzi i mogą oni takie wspomnienia jakoś sobie projektować.

Istnieje też inne , biblijne, uzasadnienie takich "wspomnień" - biblia mówi nam o demonach które mogą w pewnym sensie zamieszkiwać w ludzkich ciałach i przenosić się w inne. Demony jak najbardziej mogą mieć wspomnienia z okresu gdy kiedyś zamieszkiwały w innych ciałach i mogą te wspomnienia podsuwać człowiekowi na którego oddziałują obecnie.
Ostatnio zmieniony 2021-09-04, 12:15 przez Albertus, łącznie zmieniany 2 razy.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Inne religie i ruchy parareligijne”