Praktyk pisze: ↑2018-08-16, 20:29
Dezerter pisze: ↑2018-08-15, 15:25
Podsumowując - różnimy się od zwierząt duchem
A wracając do tematu reinkarnacji- mi ta koncepcja do niczego nie jest potrzebna, jest zbędna, a z godnie z zasadą, by nie tworzyć bytów niepotrzebnych w nadmiarze ...
Jak odpowiadasz sobie zatem na pytanie dlaczego ludzie lądują na ziemi w tak nierównych warunkach i mają wszyscy mieć równe szanse na zbawienie?
Jeden jest w katolickiej kochającej rodzinie A inny jest przypalany papierosem przez alfonsa swojej matki.
Jeden zdobywa szczyty gór a drugi jest sparaliżowanym ślepcem.
Jeden ma mądrość i wiarę a drugi jest przygłupim agresywnym analfabetą...
Mamy sami zdecydować o byciu z Bogiem przez otwarcie się na jego miłosierdzie, ale czy każdy ma równe szanse wybrać poprawnie mając tak różne życia?
Ja nie rozumiem Bożego planu zbawienia, ale to że ja nie rozumiem, to nie znaczy, ze jest zły, niedoskonały, lub nie najlepszy z możliwych dla ludzkości, lub ciebie, mnie.
Z rodzin katolickich wyrastają ateiści, buddyści itp.
Z marginesu wyrastają święci katoliccy.
Jednego z najmądrzejszych (mądrze mówiącym o Bogu) i najbardziej bliskich Bogu ludzi spotkałem w barze piwnym, podszedł wysępić piwo, wyglądał jak menel, ale rozmowę z nim pamiętam po 30 latach!.
Ktoś na tym forum ? - biegły w teologii i głęboki w wierze powiedział, że jego żona ogólnie to jest mało wierząca i praktykująca, ale "ma w sobie wiarę naturalną, uczynkową" - wiele razy było mu przy niej wstyd, za swoją wiarę
Ja wierzę, ze Bóg znajdzie możliwość i powód by zbawić wielu, bardzo wielu ...
A reinkarnacja ... czy po tylu tysiącach lat i dziesiątkach wcieleń, w których niby mielibyśmy się doskonalić i wzrastać w doskonałości mieli byśmy taki upadek duchowości i obyczajowości w XIX wieku? Ja Matuzalem nie jestem a to widzę za mojego życia
. W latach 80 ludzie żyli wiarą, ideałami, duchowością wszelaką, a dziś - szkoda gadać
.
Np ja od dzieciństwa byłem człowiekiem duchowym, poszukującym Boga, filozofii, narodziłem się w dobrych czasach w dobrej rodzinie i mam dobre życie/karmę itp. Jeśli przyjmiemy założenia reinkarnacji, to jestem "starą duszą"/mahatmą więc powinienem przyjąć prawdę o reinkarnacji i nie zaciągać więcej karmy, wyzwolić się z kołowrotu wcieleń, a ja to świadomie i po dogłębnym zbadaniu odrzuciłem i zacząłem mocno "budować karmę, "zaciągać zobowiązania u innych ludzi' itp - a więc grozi mi mocne cofnięcie na drodze "rozwoju duchowego/wyzwolenia"? - bez sensu
Gdyby reinkarnacja była rzeczywistością to Jezus, lub apostołowie by o niej wspomnieli - szach mat!
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.