Nie może. To domena Boga. Nawet najdoskonalsza dusza nie osiąga doskonałości bożej. Oto jest odpowiedź.
A jeśli doskonalenie się nie jest celem reinkarnacji? Albowiem uważam, że nie jest. Jeśli to tylko metoda? Albo jedna z metod?Viridiana pisze: ↑2018-08-31, 19:35 ... Jeżeli celem reinkarnacji miałoby być doskonalenie się i dusza tak przeżywa np. 500 lat doskonaląc się, a po tych latach w kolejnym wcieleniu splamiłaby swą niedoszłą doskonałość i znów by musiała reinkarnować i tak w kółko, to do dnia Sądu Ostatecznego mogłaby ciągle się ze sobą męczyć na tej ziemi.
Dlaczego doskonalenie się (w Bogu) miałoby być określone czasem, ilością powtórzeń, a nie osiąganiem stanu?
Dlaczego męczyć? Czy życie w miłości Bożej jest męką?
Ale przyznaję rację, że w każdej chwili można wszystko zepsuć. Można bezpiecznie przejechać 2 000 km i parę kilometrów przed domem spowodować wypadek. Wtedy nie liczą się przejechane kilometry, tylko sam wypadek. Finis coronat opus. I nigdy nie jest tak dobrze, aby nie mogło być lepiej.
Tak? A ból? A cierpienia? Kalectwo? - To piękne stany?
A ciągła walka o przetrwanie, o zabezpieczenie rodziny, o pracę - to bajka?
A męczyć się trzeba, aby cokolwiek osiągnąć. Każdy sukces ma swoją cenę. Wszystko trzeba wypracować. A czasem nawet wymęczyć, gdy sił już nie staje.
Życie może być piękne. Ale czymże jest pobyt tu, na ziemskim padole, w porównaniu do bycia - życia tam, w niebie, w pełnej świadomości obecności i miłości Stwórcy i Jego stworzenia? Czy najwspanialsze przeżycie może się równać ze stanem po zbawieniu?