- przeżywanie emocji związanych z wiarą jest normalne - nie ma w nich nic złego
- nie znaczy to, że są szczególnie cenne
- szukanie ich jest niebezpieczne i kieruje nas w złym kierunku - niemniej czasami Bóg daje nam takie "cukierki" za które nalezy być wdzięcznym
- na pewno złe jest ustawianie tego w miejscu fundamentu naszej wiary i zwracanie na nie głównej uwagi
- nikt nie twierdz że wiary nie nalezy pogłebiać - ale kierunek "pogłębiania" oparty na coraz większej wadze przykładanej do przeżyć emocjonalnych jest fałszywy
- jeśli byśmy mieli mówić tylko o pokorze, to odnoszę wrażenie, ze ruch charyzmatyczny by się nie obronił (ani katolicki, ani pozakatolicki).
- owoce są co najmniej dyskusyjne (zresztą Dokumenty z Malines ostrzegają przed przyjęciem za kryterium "dobrych owoców" krótkoterminowych i jednostkowych skutków - na zasadzie "a tamten gość się nawrócić". Nawracają się na lepsze życie ludzie rownież w fałszywych religiach - Hinduizm, Islam i w fałszywych wyznaniach, nawet sektach jak Świadkowie Jehowy).
- Odnowa Kościoła w Duchu Świętym (nie organizacja), odnosząca się do darów i owoców ("Owocem zaś Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie."/Gal 5,22-23/ została zapostulowana przez papieża. Chodziło o większą świadomość działania Ducha Świętego, który w pewnym sensie był (i jest) najdalszy w świadomości wiernych (może dlatego że jest najbardziej tajemniczy). I to jest piękne i potrzebne.
- niestety, ta odnowa została "zjedzona" przez efekciarski, oszukańczy ruch (przejęty z poza katolicyzmu, ale właściwie obcy równiez wyznaniom protestanckim) rzekomego odrodzenia charyzmatów nadzwyczajnych (źródła w mailu o poczatkach nowożytnego rzekomego daru języków)
- w efekcie ludzie zamiast zajmować się pogłębieniem faktycznego kultu Ducha Świętego i Jego mniej efektownych darów (takich własnie w Gal 5,22-23) zajęli się poszukiwaniem i ekscytowaniem fałszywych rzekomych charyzmatów nadzwyczajnych (np. "dar języków") przy okazji wymyślając własne ("spoczynek" czy "dar śmiechu").
- Temu rozrostowi sprzyjała moda na New Age - nietrudno zobaczyć, że sporo praktyk "charyzmatycznych" jest podobnych lub nawet tożsamych z praktykami New Age (wiele z nich oba ruchy przejęły z wierzeń indyjskich).
Czy w Odnowie nie ma nic dobrego?
Przeciwnie! gdyby nie było, nie zostałby przeprowadzony na nią ten okrutny "atak pseudocharyzmatyczny" odwracający uwagę od głównych (i właściwych) zadań odnowienia (i ciągłego odnawiania) wiary Kościoła w Duchu Świętym.