Post
autor: Arn Markus » 2019-04-12, 04:02
Kochani, Statuty Drogi Neokatechumenalnej, a jej przebieg to dwie zupełnie różne rzeczy. Wiele lat spędziłem w tej organizacji. Pierwsze przejrzenie przyszło, gdy usłyszałem od jednego z prezbiterów z ekipy katechistów, że biskupi, którzy są spoza Drogi, mogą być pod władzą Diabła. Potem kolejne: "jak chciałeś rozmawiać z biskupem Kościoła, to mogłeś rozmawiać W. (ówcześnie pomocniczy diecezji), bo W. jest z Drogi, z Drogi został wyświęcony na biskupa, oraz zna Drogę, ale z N. (ordynariusz), o czym ty chciałbyś rozmawiać z N.? To tak jakbyś chciał rozmawiać o jezuitach z nie jezuitą, i to jeszcze z N., który nie ma pojęcia nie tylko o jezuitach." Byłem zszokowany, tym co usłyszałem wówczas, tym bardziej, że mówił to prezbiter w godności prałata honorowego, którą nie dawno otrzymał od biskupa z którego się w ten sposób naśmiewał. W innej wspólnocie usłyszałem od proboszcza zwerbowanego przez Neo :" jak nie będziesz słuchał katechistów i robił tego co ci mówią, to cię nie wpuścimy na Eucharystię, albo wyniesiemy z niej siłą. "
Powiedziałem bowiem tzw. echo słowa, które nie było po myśli organizacji. Jest to zaledwie niewielka kropla w kielichu goryczy z wydarzeń na przestrzeni w sumie kilkunastu lat spędzonych na Drodze neokatechumenalnej w różnych jej wspólnotach. Nie wiecie bowiem, czym jest tak naprawdę Neokatechumenat oraz o co w tej organizacji w istocie chodzi, poza reklamą oraz ustawicznym zakrywaniem Statutami rzeczywistej jej działalności, toczącej niczym nowotwór Kościół od samego jego łona.
Dodano po 47 minutach 2 sekundach:
Działania mające na celu ograniczenie wpływu biskupów, którzy są spoza Drogi, oraz deprecjacja ich roli w Kościele są niepojęte. Dopiero z czasem bowiem zacząłem odkrywać, że jest to wymiar tzw. nieformalnych linii orientacyjnych dla ekip katechistów i odpowiedzialnych za Drogę ( w odróżnieniu od tych, które są formalne). Tzn. Pasterzy, którzy nie są poddani DN, należy traktować w rzeczy samej in persona Christi capitis ( bo oni lubią takie uwielbianie, nie tylko w zastępstwie, całowanie po pierścionkach i kłanianie), by zjednywać ich sobie, torując w ten sposób Drogę w poszczególnych diecezjach, dakanatach oraz placówkach. Natomiast nie wtajemniczać ich w sprawy wewnętrzne formacji. W zamian serwuje się papkę marketingową o dobrodziejstwach Drogi dla Kościoła w jego zbawczo stwórczej misji, jej owocach, zwłaszcza korzyściach dla biskupa miejsca.