Marek_Piotrowski pisze: ↑2021-10-01, 09:02 Poważne kwestie muszą zostać rozwiązane, gdyby bowiem pozostały nie rozstrzygnięte, ujawniłyby się ponownie w innym momencie — czy to w tej samej formie, czy też pod inną postacią.
Tak, to stanowi poważne zagrożenie. Wepchnięte pod dywan nabrzmiewają, aby z czasem się rozlać i poczynić szkody. Czasem nieobliczalnie wielkie.
Dlatego trzeba jasno mówić o swojej wierze, bez unikania czegokolwiek.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Wydaje mi się, że rozumiem słowa abp. G. Rysia, które wypowiedział podczas nabożeństwa ekumenicznego w ramach tygodnia modlitw o jedność chrześcijan w tym roku ...
"Każdy z naszych Kościołów ma swoje zasady i ważne jest, aby je znać i traktować je w sposób właściwy, w posłuszeństwie i poważnie. Tylko, że to jest dopiero punkt wyjścia. Nie wystarczy żyć tylko według swoich zasad, nie wystarczy je znać i według nich pieczołowicie postępować. Pan Cię może poprowadzić po za to! Wiara jest poddaniem Duchowi Świętemu, który jest Duchem każdej zasady, każdego prawa, i który prowadzi w sposób suwerenny!"
... jednocześnie nie wiem czy potrafię sam dodać coś od siebie.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20
Przede wszystkim, do kwestii dzielących
chrześcijan często odnoszą się argumenty zaczerpnięte z wyższej teologii czy wręcz historii
Kościoła, a takimi rzeczami powinni się zajmować wyłącznie prawdziwi eksperci. Ja szybko
straciłbym grunt pod nogami i zamiast pomagać innym, sam potrzebowałbym pomocy. Po drugie,
chyba należy przyznać, że dyskusje na temat spornych kwestii bynajmniej nie zachęcają
niechrześcijan do chrześcijaństwa. Dopóki będziemy pisali o różnicach i spierali się na ich temat,
nie tyle zachęcimy niechrześcijan do własnego, konkretnego wyznania, ile zniechęcimy ich
do chrześcijaństwa w ogóle. Nasze podziały nie powinny być dyskutowane w ogóle, chyba
że w obecności osób, które już uwierzyły, że Bóg istnieje, a Jezus Chrystus jest Jego jedynym
Synem. Odnoszę wreszcie wrażenie, że liczni bardziej utalentowani pisarze częściej zajmują się
takimi kontrowersjami niż tym, co Baxter nazwał chrześcijaństwem „po prostu” C.S. Lewis
A tutaj przykład jak się wykorzystuje różnice. Nawiązanie do Św. Faustyny. Stanisław Sylwestrowicz (babtysta)
Abstract pisze: ↑2021-10-04, 22:18
Po drugie,
chyba należy przyznać, że dyskusje na temat spornych kwestii bynajmniej nie zachęcają
niechrześcijan do chrześcijaństwa. Dopóki będziemy pisali o różnicach i spierali się na ich temat,
nie tyle zachęcimy niechrześcijan do własnego, konkretnego wyznania, ile zniechęcimy ich
do chrześcijaństwa w ogóle.
To prawda, również Myrna Nazzour, syryjska mistyczka działająca na rzecz ekumenizmu międzychrześcijańskiego, zwracała uwagę na to, że te podziały są antyświadectwem dla muzułmanów. Co prawda muzułmanie też mają różne odłamy, np. sunnici i szyici, jednak na gruncie teologicznym mimo wszystko są bardziej spójni.
Moment, bo nie doprecyzowałam mojej myśli. Powyżej miałam na myśli, że obecność tylu podziałów wewnątrz chrześcijaństwa jest antyświadectwem dla muzułmanów. Natomiast dyskusje pomiędzy chrześcijanami (nie zaś wynoszenie naszych wewnętrznych sporów na zewnątrz) są potrzebne. Takie, które prowadzą do jedności z jednym, świętym i apostolskim Kościołem.To najlepszy środek zaradczy dla
Dodano po 22 sekundach: @Marek_Piotrowski dopisałeś posta, gdy ja robiłam dopisek.
Tutaj głos w sprawie z kanału "Trudno być katolikiem".
Generalnie rażą trochę słowa typu "heretyk" czy "innowierca" pod adresem protestantów. To w mojej ocenie gruba przesada. Podobnie jak utożsamianie całego ruchu charyzmatycznego z uzielonoświątkowieniem. Ale cóż, to dosyć radykalne podjeście tradycjonalistki, można wysłuchać rownież tej strony.
Natomiast zgadzam się z panią w drugiej części filmu, gdzie wypowiada się o zarzucaniu tradycjonalistom "sztywności" i "choroby psychicznej" przez obecnego papieża. Już nie pierwszy raz spotykam się ze stanowczym sprzeciwem wobec tak radykalnego podejścia papieża w stosunku do tradycjonalistów, a wyciąganiu coraz bardziej ręki do protestantów czy szerzej do innych religii w ramach dialogu międzyreligijnego, który budzi obawy w wydaniu papieża Franciszka.
Przekujcie lemiesze wasze na miecze,
a sierpy wasze na oszczepy;
kto słaby, niech powie: «Jestem bohaterem».
No coz - protestanci sa heretykami. Wynika to jasno z nauki katolickiej.
nazywa sie ich rowniez innowiercami ... choc tu bardziej chodziloby o sekty tylko z zewnarzt chrzescijanskie ( np. mormoni czy swiadkowie Jehowy ).
konserwa pisze: ↑2022-02-25, 22:08
No coz - protestanci sa heretykami.
Zgadzam się, choć zwykle nazywa się heretykami ludzi, którzy, głosząc herezje, dokonują rozłamu.
Ich dzieci, wychowanych w błędnej wierze, zwykle się tak nie nazywa. Choć nie wiem czy słusznie.
Dwa teksty na ten temat.
Święty Augustyn: „Otóż czym dusza dla ciała, tym Duch Święty dla Ciała Chrystusowego, którym jest Kościół. Duch Święty sprawia w całym Kościele to, co dusza we wszystkich członkach jednego ciała.
Ale chciałbym was ostrzec, zwrócić waszą uwagę, wskazać, czego macie się bać.
Jeżeli od ciała ludzkiego odciąć jakiś członek, np. rękę, palec, stopę — czyż dusza biegnie za tym, co odcięte? Kiedy członek ten należał do ciała, ona go ożywiała; odcięty traci życie.
Podobnie chrześcijanin jest katolikiem, dopóki żyje w ciele; odcięty staje się heretykiem.
Duch nie podąża za odciętym członkiem.
Jeśli zatem chcecie mieć życie od Ducha Świętego, zachowujcie miłość, kochajcie prawdę, tęsknijcie za jednością, a osiągniecie życie wieczne".
Jeszcze ostrzejszy był św.Ignacy Loyola (nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiej jednoznaczności): Kto by nazwał heretyków ewangelikami powinien zapłacić grzywnę aby demon nie radował się,
że wrogowie Ewangelii i Krzyża chrystusowego uzurpują sobie nazwę sprzeczną z faktami. Heretyków należy nazywać ich imieniem aby nazwą dowieźć odrazy i nie dawać religijnej etykiety zabójczej truciźnie
-----------------------------------------
Oczywiście, czym innym jest określenie "heretyk" jako kategoria pojęciowa, a czym innym byłoby wyzywanie kogoś od "heretyków".
Dzieci tez sie tak nazywa ... ale nie jako swiadomych. lecz tak wychowanych na heretykow.
Bo czyz herezja w drugim pokoleniu nagle przestaje byc herezja?