Wybuchy agresji
- Lunka
- Super gaduła
- Posty: 1438
- Rejestracja: 26 sty 2021
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 956 times
- Been thanked: 566 times
Wybuchy agresji
Zawsze byłam osobą szybko denerwująca się ale od kiedy pamiętam idealnie dusiłam wszystko w sobie, udawałam że jest ok (tak wiem, beznadziejne podejście). Nigdy nie przeklinałam, nie krzyczałam ale teraz jest po prostu maskara. Czuję się na skraju wyczerpania. Nie umiem pohamować swojego gniewu. wiszcze na męża ile się da, przeraża mnie to, że mogłabym go rozszarpać. Wszystko ląduje na jego barkach ale to poniekąd jego wina...
Pomijam fakty, że jestem niewyspana non stop, niedożywiona bo często nie mam jak i kiedy zjeść to chyba główną winę ponosi moje miejsce zamieszkania. Jak już kiedyś pisałam, mieszkam z teściami, ostatnio nawet jako tako się dogadujemy ale dla mnie oni niestety to nie jest żaden wzór rodziny. Non stop kłótnie, wyzwiska, krzyki. Przeraża mnie podejście teścia jako pana i władcy swojej żony. Po prostu nie znoszę zachowania tego człowieka. Mam straszny żal do męża, że ciągle nie podejmie żadnej decyzji i nie zabierze nas stąd. Nie wiem jak długo wytrzymam, przez to nasze małżeństwo to ruina, a mąż ma do mnie pretensje, bo póki jestem na macierzyńskim i tak nie możemy wziąć kredytu, więc mam zaciskać zęby i czekać. Tylko ja już nie mam siły czekać. Boje się, że moje ciągle znerwicowanie odbije się na dziecku.
Czy ja mam grzech kłócąc się wciąż z mężem w tej sytuacji i walcząc o swoje?
Nie widzę, żadnego rozwiązania. Przeraża mnie, jakim człowiekiem stałam się po zawarciu małżeństwa. Mówią z kim przystajesz takim się stajesz.
Ps. Jeżeli ktoś ma odpisać coś złośliwego to niech się wstrzyma, bo nie mam siły, żeby to brać na barki
Pomijam fakty, że jestem niewyspana non stop, niedożywiona bo często nie mam jak i kiedy zjeść to chyba główną winę ponosi moje miejsce zamieszkania. Jak już kiedyś pisałam, mieszkam z teściami, ostatnio nawet jako tako się dogadujemy ale dla mnie oni niestety to nie jest żaden wzór rodziny. Non stop kłótnie, wyzwiska, krzyki. Przeraża mnie podejście teścia jako pana i władcy swojej żony. Po prostu nie znoszę zachowania tego człowieka. Mam straszny żal do męża, że ciągle nie podejmie żadnej decyzji i nie zabierze nas stąd. Nie wiem jak długo wytrzymam, przez to nasze małżeństwo to ruina, a mąż ma do mnie pretensje, bo póki jestem na macierzyńskim i tak nie możemy wziąć kredytu, więc mam zaciskać zęby i czekać. Tylko ja już nie mam siły czekać. Boje się, że moje ciągle znerwicowanie odbije się na dziecku.
Czy ja mam grzech kłócąc się wciąż z mężem w tej sytuacji i walcząc o swoje?
Nie widzę, żadnego rozwiązania. Przeraża mnie, jakim człowiekiem stałam się po zawarciu małżeństwa. Mówią z kim przystajesz takim się stajesz.
Ps. Jeżeli ktoś ma odpisać coś złośliwego to niech się wstrzyma, bo nie mam siły, żeby to brać na barki
"Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona."
Łk 10,41-42
Łk 10,41-42
- Susanna
- Zasłużony komentator
- Posty: 2414
- Rejestracja: 30 maja 2021
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 1002 times
- Been thanked: 913 times
Re: Wybuchy agresji
Ojej przykro mi ze tak wygląda sytuacja nie mam doświadczenia w małżeństwie więc nie doradzę za bardzo.
Ja natomiast mam w drugą strone. Robię krzywde ale sobie. Jak już nie daje rady z nerwów to wbijam sobie paznokcie do ręki. Aż z tego wszystkiego zaczynam płakać wtedy.
Ja natomiast mam w drugą strone. Robię krzywde ale sobie. Jak już nie daje rady z nerwów to wbijam sobie paznokcie do ręki. Aż z tego wszystkiego zaczynam płakać wtedy.
"Uschła winna latorośl
i zwiędło drzewo figowe,
drzewo granatowe i palma daktylowa, i jabłoń -
wszystkie drzewa polne uschły.
I zniknęła radość spośród synów ludzkich."
Ks. Joela
i zwiędło drzewo figowe,
drzewo granatowe i palma daktylowa, i jabłoń -
wszystkie drzewa polne uschły.
I zniknęła radość spośród synów ludzkich."
Ks. Joela
Re: Wybuchy agresji
Też nie mam doświadczenia w małżeństwie, więc nie doradzę. To trudna sytuacja...ale choć na pocieszenie muszę napisać, że tu na forum odbieram Cię jako osobę bardzo miłą i pomocną . Dość niedawno mi też tu odpisałaś (miałam inne konto) i dużo mi dostarczyłaś pomocy, cierpliwości i zainteresowania
- Zebra
- Super gaduła
- Posty: 1027
- Rejestracja: 20 lut 2021
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 336 times
- Been thanked: 202 times
Re: Wybuchy agresji
A może moglibyście się przeprowadzić do twoich rodziców? Może to by coś działo...
Propo grzechu - wiadomo, że dobrze by było nie krzyczeć i że ogólnie krzyk po prostu jest zły. Do tego jak dochodzi obrażanie drugiej strony to też nie jest dobrze.
Myślę jednak, że w twojej sytuacji to już tylko nerwy i emocje, a nie sama chęć "zemsty" na mężu.
Krótko mówiąc oczywiście, że staraj się nie krzyczeć ale też są w Tobie duże emocje. Niestety dopóki sytuacja się nie zmieni może Ci być trudno panować nad sobą.
Propo grzechu - wiadomo, że dobrze by było nie krzyczeć i że ogólnie krzyk po prostu jest zły. Do tego jak dochodzi obrażanie drugiej strony to też nie jest dobrze.
Myślę jednak, że w twojej sytuacji to już tylko nerwy i emocje, a nie sama chęć "zemsty" na mężu.
Krótko mówiąc oczywiście, że staraj się nie krzyczeć ale też są w Tobie duże emocje. Niestety dopóki sytuacja się nie zmieni może Ci być trudno panować nad sobą.
Ostatnio zmieniony 2021-06-01, 21:43 przez Zebra, łącznie zmieniany 1 raz.
Kto zebrę wolno wypuszcza?
Kto osła dzikiego rozwiąże?
Za dom mu dałem pustkowie,
legowiskiem zaś jego słona ziemia.
Śmieje się z miejskiego zgiełku,
słów poganiacza nie słyszy,
w górach szuka pokarmu,
goni za wszelką zielenią.
Hi 39, 5-8
Kto osła dzikiego rozwiąże?
Za dom mu dałem pustkowie,
legowiskiem zaś jego słona ziemia.
Śmieje się z miejskiego zgiełku,
słów poganiacza nie słyszy,
w górach szuka pokarmu,
goni za wszelką zielenią.
Hi 39, 5-8
Re: Wybuchy agresji
No raczej nic dziwnego, że trudno Ci zapanować nad nerwami, jesteś w stosunkowo nowej roli dla Ciebie, a na dodatek nie mając własnego kąta. Ja sobie nawet nie potrafię wyobrazić zakładania rodziny pod nosem teściów. Szanuję ich, ale nawet fakt, że mieszkają na tym samym osiedlu, jest nieraz męczący, a co dopiero byłoby z wspólnym mieszkaniem XD
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22634
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4213 times
Re: Wybuchy agresji
Dobre przeplata się ze złym.
Bo tłumienie emocji jest złe. Ale gwałtowne ich rozładowywanie, też.
Konieczne skanalizowanie. Znalezienie sposobu spuszczania pary i zmniejszanie ciśnienia. Aby do wybuchów nie dochodziło.
Nie doradzę jak, ani nie podam przykładu. To trzeba osobiście. Jeśli możliwe, to w miejscu neutralnym. Odludnym zakątku parku. Weekendowym wyjeździe, jeśli możliwe zorganizowanie tegoż. Tam omówić. W punktach spisać problemy. Wspólnie rozwiązywać. I starać się, aby nigdy nie uznawać, że cos jest nierozwiązywalne.
Bo tłumienie emocji jest złe. Ale gwałtowne ich rozładowywanie, też.
Konieczne skanalizowanie. Znalezienie sposobu spuszczania pary i zmniejszanie ciśnienia. Aby do wybuchów nie dochodziło.
Nie doradzę jak, ani nie podam przykładu. To trzeba osobiście. Jeśli możliwe, to w miejscu neutralnym. Odludnym zakątku parku. Weekendowym wyjeździe, jeśli możliwe zorganizowanie tegoż. Tam omówić. W punktach spisać problemy. Wspólnie rozwiązywać. I starać się, aby nigdy nie uznawać, że cos jest nierozwiązywalne.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- lambda
- Zasłużony komentator
- Posty: 2577
- Rejestracja: 7 gru 2019
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 162 times
- Been thanked: 369 times
Re: Wybuchy agresji
Ustal z mężem tak na mur beton że po Twoim macierzyńskim wracasz do pracy staracie się o kredyt i wyprowadzacie sie.Lunka pisze: ↑2021-06-01, 20:43 Zawsze byłam osobą szybko denerwująca się ale od kiedy pamiętam idealnie dusiłam wszystko w sobie, udawałam że jest ok (tak wiem, beznadziejne podejście). Nigdy nie przeklinałam, nie krzyczałam ale teraz jest po prostu maskara. Czuję się na skraju wyczerpania. Nie umiem pohamować swojego gniewu. wiszcze na męża ile się da, przeraża mnie to, że mogłabym go rozszarpać. Wszystko ląduje na jego barkach ale to poniekąd jego wina...
Pomijam fakty, że jestem niewyspana non stop, niedożywiona bo często nie mam jak i kiedy zjeść to chyba główną winę ponosi moje miejsce zamieszkania. Jak już kiedyś pisałam, mieszkam z teściami, ostatnio nawet jako tako się dogadujemy ale dla mnie oni niestety to nie jest żaden wzór rodziny. Non stop kłótnie, wyzwiska, krzyki. Przeraża mnie podejście teścia jako pana i władcy swojej żony. Po prostu nie znoszę zachowania tego człowieka. Mam straszny żal do męża, że ciągle nie podejmie żadnej decyzji i nie zabierze nas stąd. Nie wiem jak długo wytrzymam, przez to nasze małżeństwo to ruina, a mąż ma do mnie pretensje, bo póki jestem na macierzyńskim i tak nie możemy wziąć kredytu, więc mam zaciskać zęby i czekać. Tylko ja już nie mam siły czekać. Boje się, że moje ciągle znerwicowanie odbije się na dziecku.
Czy ja mam grzech kłócąc się wciąż z mężem w tej sytuacji i walcząc o swoje?
Nie widzę, żadnego rozwiązania. Przeraża mnie, jakim człowiekiem stałam się po zawarciu małżeństwa. Mówią z kim przystajesz takim się stajesz.
Ps. Jeżeli ktoś ma odpisać coś złośliwego to niech się wstrzyma, bo nie mam siły, żeby to brać na barki
Możecie też coś wynająć.
Jeśli do męża nic nie zacznie trafiać może na jakiś czas wyjechać do swoich rodziców, znajomych, koleżanki żeby złapać trochę oddechu.
To powinno cię trochę wyciszyć.
Oczywiście że napięta atmosferę, nerwy Twoje męża odczuwa dziecko. Dlatego musisz zacząć działać aby się to zmieniło. Ale nie na zasadzie zaciskania zębów.
Wybuchy agresji mogą być objawem bezsilności bo w inny sposób nie umiesz "walczyć o swoje" może trzeba właśnie w inny sposób wymóc na mężu przeprowadzkę dla waszego dobra nie w formie krzyku.
Ostatnio zmieniony 2021-06-02, 08:14 przez lambda, łącznie zmieniany 3 razy.
- Jozek
- Złoty mówca
- Posty: 7337
- Rejestracja: 18 lut 2020
- Has thanked: 1181 times
- Been thanked: 708 times
Re: Wybuchy agresji
Zwykle jakies mocne naciski na kogos wywoluja kolejne problemy, ktore negatywnie odbijaja sie na nas samych.
Ja mialem podobnie z tlumieniem emocji az w koncu 2 razy omal nie zabilem i to w doslownym fizycznym znaczeniu.
Raz w szkole gdy jeden ze szkolnych wirachow ktorego wszyscy sie bali sprowokowal bojke na solo i przy pierwszym starciu uderzyl mnie w twarz otwarta dlonia.
To b yl jego najwiekszy blad i niemal natychmiast dostal cios z lewej prosto w nos az zatoczyl sie do tylu, a po tym kolejny ktory walnal go o sciane i osunal sie na posadzke.
Na drugi dzien nie moglem uwierzyc ze po 2 uderzeniach mial nie tylko polamany nos, ale i cala twarz sina i w krwiakach.
Drugi raz w wojsku, jeden z zolnierzy z tzw. 3-ciego rocznika, a dokladnie ten ktory miesiac wczesniej straszyl kolegow przeladowana bronia kierujac w nich lufe AK MS az w koncu poszla serii pociskow wzdluz korytarza.
Przyszedl do lazni kiedy mylem zeby i probowal mnie nastraszyc imitujac uderzenie piescia w brzuch. Gdy 2 razy nie reagowalem, tak jakbym go nie widzial, uderzyl mnie mocno w brzuch pod mostek. Zlapalem powietrze, odlozylem szczoteczke na umywalke i walnalem go z lewej tak ze polecial ok. 5 m do tylu, wpadl w kabine natryskowa i walnal glowa w sciane, osuwajac sie na posadzke. Przez co najmniej minute nie poruszal sie i myslalem ze go zabilem.
Innym razem nie chcac zrobic komus krzywdy, walnalem dlonia stary ciezki kineskopowy telewizor 30-to calowy ktory polecial jak pileczka w przeciwny koniec pomieszczenia.
W koncu nauczylem sie nie tyle panowac nad nerwami, ale rozumiec ze to co mnie denerwowalo to w duzej mierze moje nastawienie i przesadne przejmowanie sie czyms co praktycznie nie mialo zadnego znaczenia, choc zawsze wydawalo sie ze jest wazne, a ta waznosc, byla jedynie w moim nastawieniu, a nie w realnej czegos waznosci i poziom nerwow spadl niemal do zera.
Czasami trafi sie w otoczeniu jakas osoba toksyczna, to wtedy po prostu unikam kontaktow z dana osoba, a ewentualne jej zagrywki ignoruje totalnie.
Zwykle, takie osoby gdy widza ze nie maja zadnego wplywu na kogos, daja sobie spokoj.
Na dzien dzisiejszy cokolwiek by sie nie dzialo, nikt nie ma na mnie wplywu, totalnie zadnego. Jesli cos robie dla kogos, robie to dokladnie tak jak ta osoba chce, a jesli robie cos dla siebie, to robie dokladnie tak jak ja chce.
Podsumowujac, trzeba po prostu zabawic sie tak realistycznie, we wlasnego psychologa, czy nawet psychiatre i przemyslec wszelkie zdarzenia ktore nas denerwuja, ale tak jakbysmy sami byli strona przeciwna nam samym. Wtedy praktycznie wszystko staje sie o wiele prostrze, a powody do zlosci wygladaja jak dziecinada. Wyrywasz sie wtedy ze swojej wlasnej wewnetrznej niewoli.
Jak to ktos kiedys powiedzial, "zle pojeta ambicja bywa gorsza od faszyzmu". Wiec dobrze jest te swoje ambicje sprawdzic i sprowadzic je na ziemie do zycia wsrod innych ludzi.
Proponowal bym po prostu weekendowe wyjazdy do rodzicow z dzieckiem i mezem czy bez, nie po to by mezowi zrobic na zlosc, ale po to by sie zrelaksowac i uspokoic.
Z jednej strony sama sie uspokoisz, a z drugiej strony to maz zauwazy roznice, ze gdy jestescie u twoich rodzicow jest spokoj, a gdy wracacie sa klotnie. Nie bedziesz go pozniej musiala przekonywac, gdy zauwazy ta roznice. Sam bedzie chcial sie wyprowadzic, albo wplynie na swoich rodzicow tak by zaprzestali klotni. On pewnie po prostu nie zna innego zycia, ktore nie zawiera klotni, wiec takie zycie bez klotni powinnas mu pokazac.
Ja mialem podobnie z tlumieniem emocji az w koncu 2 razy omal nie zabilem i to w doslownym fizycznym znaczeniu.
Raz w szkole gdy jeden ze szkolnych wirachow ktorego wszyscy sie bali sprowokowal bojke na solo i przy pierwszym starciu uderzyl mnie w twarz otwarta dlonia.
To b yl jego najwiekszy blad i niemal natychmiast dostal cios z lewej prosto w nos az zatoczyl sie do tylu, a po tym kolejny ktory walnal go o sciane i osunal sie na posadzke.
Na drugi dzien nie moglem uwierzyc ze po 2 uderzeniach mial nie tylko polamany nos, ale i cala twarz sina i w krwiakach.
Drugi raz w wojsku, jeden z zolnierzy z tzw. 3-ciego rocznika, a dokladnie ten ktory miesiac wczesniej straszyl kolegow przeladowana bronia kierujac w nich lufe AK MS az w koncu poszla serii pociskow wzdluz korytarza.
Przyszedl do lazni kiedy mylem zeby i probowal mnie nastraszyc imitujac uderzenie piescia w brzuch. Gdy 2 razy nie reagowalem, tak jakbym go nie widzial, uderzyl mnie mocno w brzuch pod mostek. Zlapalem powietrze, odlozylem szczoteczke na umywalke i walnalem go z lewej tak ze polecial ok. 5 m do tylu, wpadl w kabine natryskowa i walnal glowa w sciane, osuwajac sie na posadzke. Przez co najmniej minute nie poruszal sie i myslalem ze go zabilem.
Innym razem nie chcac zrobic komus krzywdy, walnalem dlonia stary ciezki kineskopowy telewizor 30-to calowy ktory polecial jak pileczka w przeciwny koniec pomieszczenia.
W koncu nauczylem sie nie tyle panowac nad nerwami, ale rozumiec ze to co mnie denerwowalo to w duzej mierze moje nastawienie i przesadne przejmowanie sie czyms co praktycznie nie mialo zadnego znaczenia, choc zawsze wydawalo sie ze jest wazne, a ta waznosc, byla jedynie w moim nastawieniu, a nie w realnej czegos waznosci i poziom nerwow spadl niemal do zera.
Czasami trafi sie w otoczeniu jakas osoba toksyczna, to wtedy po prostu unikam kontaktow z dana osoba, a ewentualne jej zagrywki ignoruje totalnie.
Zwykle, takie osoby gdy widza ze nie maja zadnego wplywu na kogos, daja sobie spokoj.
Na dzien dzisiejszy cokolwiek by sie nie dzialo, nikt nie ma na mnie wplywu, totalnie zadnego. Jesli cos robie dla kogos, robie to dokladnie tak jak ta osoba chce, a jesli robie cos dla siebie, to robie dokladnie tak jak ja chce.
Podsumowujac, trzeba po prostu zabawic sie tak realistycznie, we wlasnego psychologa, czy nawet psychiatre i przemyslec wszelkie zdarzenia ktore nas denerwuja, ale tak jakbysmy sami byli strona przeciwna nam samym. Wtedy praktycznie wszystko staje sie o wiele prostrze, a powody do zlosci wygladaja jak dziecinada. Wyrywasz sie wtedy ze swojej wlasnej wewnetrznej niewoli.
Jak to ktos kiedys powiedzial, "zle pojeta ambicja bywa gorsza od faszyzmu". Wiec dobrze jest te swoje ambicje sprawdzic i sprowadzic je na ziemie do zycia wsrod innych ludzi.
Proponowal bym po prostu weekendowe wyjazdy do rodzicow z dzieckiem i mezem czy bez, nie po to by mezowi zrobic na zlosc, ale po to by sie zrelaksowac i uspokoic.
Z jednej strony sama sie uspokoisz, a z drugiej strony to maz zauwazy roznice, ze gdy jestescie u twoich rodzicow jest spokoj, a gdy wracacie sa klotnie. Nie bedziesz go pozniej musiala przekonywac, gdy zauwazy ta roznice. Sam bedzie chcial sie wyprowadzic, albo wplynie na swoich rodzicow tak by zaprzestali klotni. On pewnie po prostu nie zna innego zycia, ktore nie zawiera klotni, wiec takie zycie bez klotni powinnas mu pokazac.
Ostatnio zmieniony 2021-06-02, 13:31 przez Jozek, łącznie zmieniany 3 razy.
Moje wypowiedzi sa nieautoryzowane przez Kosciol.
- Lunka
- Super gaduła
- Posty: 1438
- Rejestracja: 26 sty 2021
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 956 times
- Been thanked: 566 times
Re: Wybuchy agresji
Dziękuję Wam wszystkim za rady. Posłuchałam Waszych rad i już tydzień jestem z małym u moich rodziców. Jutro przyjeżdża po nas mąż i zobaczymy jak to będzie. Ja na pewno odpoczęłam psychicznie a i fizycznie lepiej.
Przemyślałam sobie kilka spraw. Nie wiem czy mój mąż coś przemyślał. Dowiem się jutro.
Oby mnie cierpliwość jutro nie opuściła 🤨
Dziękuję za wasze komentarze.
Przemyślałam sobie kilka spraw. Nie wiem czy mój mąż coś przemyślał. Dowiem się jutro.
Oby mnie cierpliwość jutro nie opuściła 🤨
Dziękuję za wasze komentarze.
"Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona."
Łk 10,41-42
Łk 10,41-42
- Zebra
- Super gaduła
- Posty: 1027
- Rejestracja: 20 lut 2021
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 336 times
- Been thanked: 202 times
Re: Wybuchy agresji
Jak tam Lunko?Lunka pisze: ↑2021-06-17, 22:54 Dziękuję Wam wszystkim za rady. Posłuchałam Waszych rad i już tydzień jestem z małym u moich rodziców. Jutro przyjeżdża po nas mąż i zobaczymy jak to będzie. Ja na pewno odpoczęłam psychicznie a i fizycznie lepiej.
Przemyślałam sobie kilka spraw. Nie wiem czy mój mąż coś przemyślał. Dowiem się jutro.
Oby mnie cierpliwość jutro nie opuściła 🤨
Dziękuję za wasze komentarze.
Kto zebrę wolno wypuszcza?
Kto osła dzikiego rozwiąże?
Za dom mu dałem pustkowie,
legowiskiem zaś jego słona ziemia.
Śmieje się z miejskiego zgiełku,
słów poganiacza nie słyszy,
w górach szuka pokarmu,
goni za wszelką zielenią.
Hi 39, 5-8
Kto osła dzikiego rozwiąże?
Za dom mu dałem pustkowie,
legowiskiem zaś jego słona ziemia.
Śmieje się z miejskiego zgiełku,
słów poganiacza nie słyszy,
w górach szuka pokarmu,
goni za wszelką zielenią.
Hi 39, 5-8
- Lunka
- Super gaduła
- Posty: 1438
- Rejestracja: 26 sty 2021
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 956 times
- Been thanked: 566 times
Re: Wybuchy agresji
Tęsknota robi swoje trochę
Ale nie będę póki co oceniać przez pryzmat emocji
"Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona."
Łk 10,41-42
Łk 10,41-42
-
- Gawędziarz
- Posty: 476
- Rejestracja: 4 mar 2021
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 75 times
- Been thanked: 79 times
Re: Wybuchy agresji
Niestety często nie potrafię za panować nad gniewm . Co robić ( sytuacja powtarza się jakiś czas i tworzy błędne koło]
''Modlitwa to przebywanie z Tym który mnie kocha '' św Teresa z Lisieux
- miłośniczka Faustyny
- Mistrz komentowania
- Posty: 4384
- Rejestracja: 26 sie 2018
- Lokalizacja: Ulica Sezamkowa
- Has thanked: 1069 times
- Been thanked: 1149 times
Re: Wybuchy agresji
Czy jest tak, że mocno nad sobą nie panujesz? Jeśli tak to radziłabym Ci skonsultować to z lekarzem psychiatrą (jeśli masz, poza tym, jakieś inne niepokojące objawy, to też należy mu o tym powiedzieć) Bo taki gniew może wskazywać na jakieś zaburzenie psychiczne.
Odkąd umiłowałam Boga całą istotą swoją, całą mocą swego serca, od tej chwili ustąpiła bojaźń, i chociażby mi nie wiem już jak mówiono o Jego sprawiedliwości, to nie lękam się Go wcale, bo poznałam Go dobrze: Bóg jest Miłość a Duch Jego- jest spokój"