Zapewne masz racje - czas bowiem jest parametrem rzeczywistości materialnej.Andej pisze: Główną tezą jest to, że czas (mam na myśli to pojęcie, którego używamy codziennie; to, co mierzone jest zegarami, częstotliwością kryształu, oscylacją czegoś tam) dotyczy wyłącznie poznawalnego świata fizycznego. Temu, co czasem nazywamy, podlegamy tylko tu, na ziemi, tylko, dopóki życie trwa. Ale i tu podlegamy mu relatywnie. Albowiem czas raz przyspiesza, a czasem zwalnia. Związane jest to z naszym postrzeganiem, czyli prędkością procesów fizycznych zachodzących w nas samych.
Twierdze (to znaczy wierzę w to), że w Niebie nie ma zegarów wskazujących czas ziemski.
Zgoda - i nawet sądzę (acz nie jestem pewien), że święci też. To właśnie miałem na myśli pisząc o "braku ograniczeń czasem".Twierdzę (wierzę), że Bóg ma jednakowy dostęp do tego co było, jest i będzie.
Prawdopodobnie tak. Ale rozróżnia te Twoje stany, prawda? A to oznacza, że Bóg postrzega czas - tylko nie jest nim ograniczony.A jeśli tak, to dla Boga jestem jednocześnie niemowlakiem, młodzieńcem, dorosłym jak i starcem. Bóg widzi mnie całego. Z całym bagażem moich doświadczeń. Zarówno tych przeszłych, jak i przyszłych.
Oczywiscie, wszystkie te stwierdzenia są dalekim przybliżeniem - nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić braku ograniczeń czasu czy sposobu postrzegania Boga (czy nawet świętych). Tym bardziej nie mamy w języku pojęć przydatnych do opisania tej rzeczywistości.