Kłótnie z Bogiem
- ciasteczkowy_potfur
- Super gaduła
- Posty: 1039
- Rejestracja: 16 paź 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 112 times
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 14933
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4184 times
- Been thanked: 2940 times
- Kontakt:
Re: Kłótnie z Bogiem
Oczywiście - moim filmowym wzorem rozmowy z Bogiem jest Tewi mleczarz ze Skrzypka na dachu.
Kto nie oglądał to koniecznie polecam - obowiązkwo.
Kto nie oglądał to koniecznie polecam - obowiązkwo.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- ciasteczkowy_potfur
- Super gaduła
- Posty: 1039
- Rejestracja: 16 paź 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 112 times
Re: Kłótnie z Bogiem
Mnie raczej męczy to, ż ejak jest dobrze, to jest dobrze. Jak idzie xle, to lataja talerze. A czasem po prostu czuję się porzucona i wyśmiana przez Boga, który, nawet jeśli odstawia swoje sztuczki bo chce dobrze to robi to tak, że ja nic nie rozumiem. cóż, gdyby zszedł i mi powiedział, o co mu chodzi, to bym się nie kłociła zapewne.
Re: Kłótnie z Bogiem
Na tym polega wiara ...
Gdybysmy wiedzieli, to bysmy juz nie musieli wierzyc.
Bylem kiedys bardzo apodyktyczny - gdy bylo nie po mojemu, to pojawialo sie UFO w powietrzu ;-) ( czyli latajace talerze z serwisu)
Przyszedl czas, ze zrozumialem, iz nie tylko moje talerze sa najwazniejsze.
Trzymaj sie :-D
Gdybysmy wiedzieli, to bysmy juz nie musieli wierzyc.
Bylem kiedys bardzo apodyktyczny - gdy bylo nie po mojemu, to pojawialo sie UFO w powietrzu ;-) ( czyli latajace talerze z serwisu)
Przyszedl czas, ze zrozumialem, iz nie tylko moje talerze sa najwazniejsze.
Trzymaj sie :-D
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Kłótnie z Bogiem
Aby kłócić się Bogiem, trzeba bardzo kochać. Lub nienawidzić. Człowiek letni poszuka kompromisu.
Ale czy istnieje kompromis z Bogiem? Wszak Jego wola się liczy. Co gorsza, większość uznaje, za przykładem Jezusa, że spolegliwośc z Bogiem, tj. poddanie się Jego woli, jest postępowaniem właściwym. Jak się to ma do kłotni z Bogiem? Bunt czy spolegliwośc?
A może to wcale nie jest kłótnia z Bogiem, tylko z ludzkim wyobrażeniem Boga.
Zwykle w takich sytuacjach zauważam, że Bóg wedle naszych pojęć, jest kimś na wzór człowieka. A przecież implikacja jest odwrotna. Nie mozna przypisywać żadnych ludzkich cech Bogu. Zamiast tego szukajmy cech boskich w człowieku.
Ale czy istnieje kompromis z Bogiem? Wszak Jego wola się liczy. Co gorsza, większość uznaje, za przykładem Jezusa, że spolegliwośc z Bogiem, tj. poddanie się Jego woli, jest postępowaniem właściwym. Jak się to ma do kłotni z Bogiem? Bunt czy spolegliwośc?
A może to wcale nie jest kłótnia z Bogiem, tylko z ludzkim wyobrażeniem Boga.
Zwykle w takich sytuacjach zauważam, że Bóg wedle naszych pojęć, jest kimś na wzór człowieka. A przecież implikacja jest odwrotna. Nie mozna przypisywać żadnych ludzkich cech Bogu. Zamiast tego szukajmy cech boskich w człowieku.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- ciasteczkowy_potfur
- Super gaduła
- Posty: 1039
- Rejestracja: 16 paź 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 112 times
Re: Kłótnie z Bogiem
Może. A może nie. Kłócę się, bo wymaga czegoś ode mnie, a potem robi mi na złość.
Re: Kłótnie z Bogiem
Kiedys tak, w sumie to bylo lepsze niz teraz. Bo kompletnie zobojetnialem, jestem letni jak szklanka wody na blacie ;pciasteczkowy_potfur pisze: ↑2017-01-16, 16:05 Zdarza się wam kłócic z Bogiem, bo coś idzie nie tak, jak powinno?
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Kłótnie z Bogiem
Skrajności nie są dobre.
Nie rozumiem buntu przeciw Bogu. Jeśli wierzę, to wierzę. (Klasyczny przykład z byciem w ciąży. Czy można tylko trochę? Tak lub nie!)
Można się buntować. Ale co to zmieni? Można prosić Boga. I trzeba. Ale Jego woli nie zmienimy. Tylko On sam może ją zmienić.
Nic nie stanie się wbrew Jego woli.
W tej sytuacji możliwe są dwa scenariusze:
1. Walczyć z Jego wolą, aby w końcu jej ulec w poczuciu klęski.
2. Przyjąć wolę bożą, wypełnić ją w poczuciu zwycięstwa.
Jedyną osobą, która miała realny wpływ na ostateczną decyzję był Bóg-Człowiek modlący się w Ogrójcu.
Nie ma ludzi obojętnych. Są wierzący i niewierzący. Człowiek wierzący nie może być obojętny. Nie da się nie mieć osobistego stosunku do Boga. Ignorowanie Boga jest wyrazem negatywnego stanowiska. Jest odrzuceniem Jego miłości. Jest odrzuceniem zbawienia.
Nie ma drogi równoległej. Każda droga jest do Boga, lub od Boga. Na jednej i drugiej zdarzają się potknięcia. Zawirowania i chwilowe zmiany kierunku. Ale kryterium jest jedno. Zbliżam się, czy oddalam.
Nie ma obojętności. Nie ma neutralności. Ani w stosunku do Boga, ani do jedzenia i picia. Obojętność to powstrzymanie się od pokarmu. Brak łaknienia. Szybszym procesem byłaby obojętność wobec oddychania (to akurat jest odruchem bezwarunkowym, ale gdyby zależało od woli?). Obojętny człowiek przestałby oddychać. Bo po co? Czy to, analogicznie do jedzenia, picia i wiary, prowadzi do śmierci? Czy można żyć obojętnie i przeżyć (odpowiednio biologicznie i w Bogu, tj. dostąpić zbawienia)? Obojętność jest odrzuceniem Boga. Powolnym procesem odrzucania Boga.
Wyjmy wszyscy błagalnie w intencji Wolfa, wyjmy błagalnie do Boga. Całe wilczo-ludzkie plemię z błaganiem o wiarę dla Wolfa i wszystkich uczestników Forum. A czas po temu najlepszy, gdy w pełni księżyca jawi się pełnia zbawienia. Gdy następuje przełom śmierci w życie. Panie zmartwychwstań w każdym z nas. A zwłaszcza w tych, którzy od Ciebie odchodzą. Panie, pozwól każdemu szukającemu znaleźć. Pukającemu drzwi otwórz.
Nie rozumiem buntu przeciw Bogu. Jeśli wierzę, to wierzę. (Klasyczny przykład z byciem w ciąży. Czy można tylko trochę? Tak lub nie!)
Można się buntować. Ale co to zmieni? Można prosić Boga. I trzeba. Ale Jego woli nie zmienimy. Tylko On sam może ją zmienić.
Nic nie stanie się wbrew Jego woli.
W tej sytuacji możliwe są dwa scenariusze:
1. Walczyć z Jego wolą, aby w końcu jej ulec w poczuciu klęski.
2. Przyjąć wolę bożą, wypełnić ją w poczuciu zwycięstwa.
Jedyną osobą, która miała realny wpływ na ostateczną decyzję był Bóg-Człowiek modlący się w Ogrójcu.
Nie ma ludzi obojętnych. Są wierzący i niewierzący. Człowiek wierzący nie może być obojętny. Nie da się nie mieć osobistego stosunku do Boga. Ignorowanie Boga jest wyrazem negatywnego stanowiska. Jest odrzuceniem Jego miłości. Jest odrzuceniem zbawienia.
Nie ma drogi równoległej. Każda droga jest do Boga, lub od Boga. Na jednej i drugiej zdarzają się potknięcia. Zawirowania i chwilowe zmiany kierunku. Ale kryterium jest jedno. Zbliżam się, czy oddalam.
Nie ma obojętności. Nie ma neutralności. Ani w stosunku do Boga, ani do jedzenia i picia. Obojętność to powstrzymanie się od pokarmu. Brak łaknienia. Szybszym procesem byłaby obojętność wobec oddychania (to akurat jest odruchem bezwarunkowym, ale gdyby zależało od woli?). Obojętny człowiek przestałby oddychać. Bo po co? Czy to, analogicznie do jedzenia, picia i wiary, prowadzi do śmierci? Czy można żyć obojętnie i przeżyć (odpowiednio biologicznie i w Bogu, tj. dostąpić zbawienia)? Obojętność jest odrzuceniem Boga. Powolnym procesem odrzucania Boga.
Wyjmy wszyscy błagalnie w intencji Wolfa, wyjmy błagalnie do Boga. Całe wilczo-ludzkie plemię z błaganiem o wiarę dla Wolfa i wszystkich uczestników Forum. A czas po temu najlepszy, gdy w pełni księżyca jawi się pełnia zbawienia. Gdy następuje przełom śmierci w życie. Panie zmartwychwstań w każdym z nas. A zwłaszcza w tych, którzy od Ciebie odchodzą. Panie, pozwól każdemu szukającemu znaleźć. Pukającemu drzwi otwórz.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Kłótnie z Bogiem
Słyszałam kiedyś na rekolekcjach, by się nie bać czasem pokłócić z Bogiem....byłam wtedy młoda i zszokowało mnie to zdanie do tego stopnia, że nie wysłuchałam do końca tej wypowiedzi...
Jak to? po co? Nie wyobrażam sobie...
Obecnie, myślę, że to taki moment, gdy człowiek przeczuwa co jest wolą Bożą, ale nie chcąc się z nią pogodzić - kłóci się z Bogiem. O ile jest to stan przejściowy to ok, ale często może się zdarzyć że człowiek nie wychodzi z tego stanu i pretensje i żale do Boga ma ciągle... widzi w Bogu "wroga" - głównie przez krzywy obraz Boga jaki nosi w sobie.
Nad obrazem Boga trzeba i należy pracować, żeby Go poznać prawdziwie, wejść z Bogiem w dobrą relację, trzeba wiedzieć Kim jest naprawdę.
Ja nie mam takiej potrzeby, kłótni z Bogiem. Odkąd poznałam/zrozumiałam przymioty Boże np Mądrość, Sprawiedliwość, Dobroć, Miłość, Wierność - to mam przekonanie, że Bóg zawsze chce dla mnie dobrze. To jest powodem dużego zaufania do Boga, że Jest przy mnie i mnie nie skrzywdzi, tylko czegoś chce nauczyć.
To naprawdę pomaga żyć ufając Bogu.
Niedawno przeżywałam trudną dla nas obojga z mężem sytuację. Rozpada się Krąg DK , który my prowadziliśmy jako animatorzy. dwie pary sygnalizowały od stycznia że sie wahają czy nie odejść z ruchu, z Kręgu. Na początku było duże zaskoczenie, mnóstwo pytań i emocji. Ale dość szybko zrozumiałam, że Bóg dopuszcza jakąś próbę dla nas. Pomyślałam, że skoro przypadło to na nasz czas bycia animatorami to mamy dość łaski by sobie z tym poradzić.
Zaczęliśmy działać wedle zasady "pracuj jakby wszystko zależało od Ciebie, módl się jakby wszystko zależało od Boga". Ze swojej strony zrobiliśmy tyle ile moglismy, rozmawialiśmy z tymi parami by poznać ich wątpliwości, uczucia i jakoś im pomóc, zaprosiliśmy parę rejonową na Krąg, aby nam pomogli dobrze przedstawić charyzmat, podzielili się doświadczeniem. Mimo tego jedna para odeszła, druga sie nadal waha... Krąg to conajmniej 4 pary, mamy 3, a mogą zostać dwie. Ciężko mi na sercu, gdy o tym myślę, ale gdzieś mam główną myśl, że jestem w rękach Boga, zatroszczy się o mnie, bo ja nadal chcę się rozwijać w ramach Domowego Kościoła. Może trzeba poczekać na objawienie woli Bożej wobec nas, może Bóg obserwuje naszą determinację i cierpliwość. Jedno jest pewne, że nas nie opuścił. Mąż się rozwija duchowo nawet w tych trudnych warunkach, uczy się patrzeć oczyma wiary na tą sytuację. Jasno wie czego chce, poznaje ruch na dniach wspólnoty, zachwyca się i wzrasta. Na ostatnim Kręgu obserwowaliśmy działanie Ducha św poprzez inne osoby, mówiły to co może w naszych ustach zabrzmiałoby bardzo emocjonalnie - wyręczali nas Mimo trudności uczymy się ufać, zmieniać akcenty, choćby miałam taka myśl: przecież moja relacja z Bogiem jest najważniejsza, czy to będzie w Kręgu czy bez Kręgu to najistotniejsze jest na swoim miejscu. więc głowa do góry i do przodu.
Tyle ode mnie na tą chwilę.
Jak to? po co? Nie wyobrażam sobie...
Obecnie, myślę, że to taki moment, gdy człowiek przeczuwa co jest wolą Bożą, ale nie chcąc się z nią pogodzić - kłóci się z Bogiem. O ile jest to stan przejściowy to ok, ale często może się zdarzyć że człowiek nie wychodzi z tego stanu i pretensje i żale do Boga ma ciągle... widzi w Bogu "wroga" - głównie przez krzywy obraz Boga jaki nosi w sobie.
Nad obrazem Boga trzeba i należy pracować, żeby Go poznać prawdziwie, wejść z Bogiem w dobrą relację, trzeba wiedzieć Kim jest naprawdę.
Ja nie mam takiej potrzeby, kłótni z Bogiem. Odkąd poznałam/zrozumiałam przymioty Boże np Mądrość, Sprawiedliwość, Dobroć, Miłość, Wierność - to mam przekonanie, że Bóg zawsze chce dla mnie dobrze. To jest powodem dużego zaufania do Boga, że Jest przy mnie i mnie nie skrzywdzi, tylko czegoś chce nauczyć.
To naprawdę pomaga żyć ufając Bogu.
Niedawno przeżywałam trudną dla nas obojga z mężem sytuację. Rozpada się Krąg DK , który my prowadziliśmy jako animatorzy. dwie pary sygnalizowały od stycznia że sie wahają czy nie odejść z ruchu, z Kręgu. Na początku było duże zaskoczenie, mnóstwo pytań i emocji. Ale dość szybko zrozumiałam, że Bóg dopuszcza jakąś próbę dla nas. Pomyślałam, że skoro przypadło to na nasz czas bycia animatorami to mamy dość łaski by sobie z tym poradzić.
Zaczęliśmy działać wedle zasady "pracuj jakby wszystko zależało od Ciebie, módl się jakby wszystko zależało od Boga". Ze swojej strony zrobiliśmy tyle ile moglismy, rozmawialiśmy z tymi parami by poznać ich wątpliwości, uczucia i jakoś im pomóc, zaprosiliśmy parę rejonową na Krąg, aby nam pomogli dobrze przedstawić charyzmat, podzielili się doświadczeniem. Mimo tego jedna para odeszła, druga sie nadal waha... Krąg to conajmniej 4 pary, mamy 3, a mogą zostać dwie. Ciężko mi na sercu, gdy o tym myślę, ale gdzieś mam główną myśl, że jestem w rękach Boga, zatroszczy się o mnie, bo ja nadal chcę się rozwijać w ramach Domowego Kościoła. Może trzeba poczekać na objawienie woli Bożej wobec nas, może Bóg obserwuje naszą determinację i cierpliwość. Jedno jest pewne, że nas nie opuścił. Mąż się rozwija duchowo nawet w tych trudnych warunkach, uczy się patrzeć oczyma wiary na tą sytuację. Jasno wie czego chce, poznaje ruch na dniach wspólnoty, zachwyca się i wzrasta. Na ostatnim Kręgu obserwowaliśmy działanie Ducha św poprzez inne osoby, mówiły to co może w naszych ustach zabrzmiałoby bardzo emocjonalnie - wyręczali nas Mimo trudności uczymy się ufać, zmieniać akcenty, choćby miałam taka myśl: przecież moja relacja z Bogiem jest najważniejsza, czy to będzie w Kręgu czy bez Kręgu to najistotniejsze jest na swoim miejscu. więc głowa do góry i do przodu.
Tyle ode mnie na tą chwilę.
Re: Kłótnie z Bogiem
No ja to się na pewno nie bałem kłócić z Bogiem. Na szczęście już tego nikt nie czyta ale jak sobie pomyślę ilu to czytało to jestem przerażony
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 14933
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4184 times
- Been thanked: 2940 times
- Kontakt:
Re: Kłótnie z Bogiem
To ty taki popularny byleś i anty? bez szczegółów proszę i linków skoro takie niewłaściwe - tak ogólnie pytam
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
Re: Kłótnie z Bogiem
Nie bój się , czy kiedyś próbowałem zamieścić link chociaż teraz od niedawna prowadzę bloga bardzo poprawnego przynajmniej mam taką nadzieje że poprawnego
Tamten już nie istnieje , został przeze mnie zlikwidowany . Na pewno nie był jakiś antykatolicki tak bezpośrednio ale na pewno nie pro. Zarzucano mi że powinien być dostępny od 18 lat ponieważ może doprowadzić do depresji lub samobójstwa. Popularny? Jak na stronę z'' poezją'' to chyba był ponieważ przez lata utrzymywałem się w kategorii poezja w pierwszej powiedzmy 3. Tylko że poezja nie jest teraz zbyt popularna i to dawało mniej więcej 700-1000 odwiedzin tygodniowo.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 14933
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4184 times
- Been thanked: 2940 times
- Kontakt:
Re: Kłótnie z Bogiem
Cieszę się, że się przejaśniło u Ciebie
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
Re: Kłótnie z Bogiem
Kilka razy już słyszałam od różnych osób, że czasem kłótnie z Bogiem są potrzebne. Czasem trzeba wyrzucić z siebie ból, złość i poczucie bycia zostawionym samemu sobie. Naprawdę nigdy nie czuliście się samotni w relacji z Bogiem? Jeśli tego nie doświadczaliscie, to podziwiam i chylę czoła wobec bezgranicznego zaufania Bogu. Ja często tak nie potrafię.
Ale wracając do kłótni. One też są czasem potrzebne. W moim rozumieniu(być może tylko moim) lepiej pokłócić się z Bogiem, niż w ogóle z Nim nie rozmawiać. On na pewno naszych pretensji też słucha. A co jeśli właśnie na to czeka? Może dla Was to błędne rozważania, ale dla mnie ważne. Ja widzę w tym sens. Ale ja to tylko ja. Nie jestem wzorową chrześcijanką.
Ale wracając do kłótni. One też są czasem potrzebne. W moim rozumieniu(być może tylko moim) lepiej pokłócić się z Bogiem, niż w ogóle z Nim nie rozmawiać. On na pewno naszych pretensji też słucha. A co jeśli właśnie na to czeka? Może dla Was to błędne rozważania, ale dla mnie ważne. Ja widzę w tym sens. Ale ja to tylko ja. Nie jestem wzorową chrześcijanką.
"Miłujmy nie słowem ani językiem, lecz czynem i prawdą." (I List Jana 3:18)