Przeszłość i jej wpływ na teraźniejszość

Tutaj możesz porozmawiać na tematy dotyczące życia, życiowych mądrości, jak żyć w sposób zgodny ze światem
Marcin_

Re: Przeszłość i jej wpływ na teraźniejszość

Post autor: Marcin_ » 2018-01-23, 18:19

Andej pisze: 2018-01-21, 17:29 Lepiej skoncentrować się na Bogu.
Czyli na kim ?

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Przeszłość i jej wpływ na teraźniejszość

Post autor: Andej » 2018-01-23, 20:34

Jeśli nie znasz pojęcia "Bóg", to nie ma sensu tłumaczyć. Jeśli przez całe swoje dotychczasowe życie nie dowiedziałeś się tego, to jestem za mały, aby dokonać dzieła, które nie udało się dotychczas nikomu. A na pewno nie via forum.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Jakub2

Re: Przeszłość i jej wpływ na teraźniejszość

Post autor: Jakub2 » 2018-01-23, 23:47

Marcin_ pisze: 2018-01-21, 13:45
Andej pisze: 2018-01-21, 09:16 Czy nie jest to przypadkiem skutkiem zbytniego koncentrowania się na sobie i tylko sobie? Będąc w samym centrum świata oczekuję (podświadomie), że cały świat będzie mi podległy. Mam wtedy świadomość, że mogę uczynić świat szczęśliwym (bylebym tylko sam był szczęśliwy).

A wiesz z czego wynika ciągłe koncentrowanie się na sobie ? Z potrzeby ciągłego kontrolowania siebie w wyniku nacisku tylko na dobro tj. tylko dobre myśli , tylko dobre emocje , zamiary , działanie itd. bo brak kontroli to czające się potencjalne zło.
Czy gdy chodziles do szkoly to byles rowny wiedza nauczycielom?
Czy jak byles pytany przez nauczyciela, to po to by mogl sie smiac ze mniej wiesz o niego?
Gdybys wtedy wiedzial to co nauczyciel to nie musial bys chodzic do szkoly.
Ten sam problem maja ludzie ktorzy ucza sie pierwszego jezyka obcego i boja sie w tym nowym jezyku mowic, gdyz obawiaja sie osmieszenia, co jest bezpodstawne, bo ktos kto sie uczy popelnia bledy, a gdyby nie popelnial to nie musial by sie uczyc.
Mysle ze to przerosniete ambicje by pokazac sie lepszym niz sie jest i dopuki nie zaakceptujesz siebie takiego jakim jestes naprawde i nie przestaniesz udawac kogos kim nie jestes, to zawsze bedziesz mial problem, jak nie taki to inny. bedziesz zawsze chodzil w czyichs butach i ukrywal sie za czyimis plecami, majac maske na twarzy.
Dopiero jak sam siebie zaakceptujesz takim jakim jestes, bedziesz sie mogl normalnie rozwijac i uczyc, a wiare w Boga szybko zrozumiesz.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14805
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4115 times
Been thanked: 2906 times
Kontakt:

Re: Przeszłość i jej wpływ na teraźniejszość

Post autor: Dezerter » 2018-01-24, 21:15

Dopiero jak sam siebie zaakceptujesz takim jakim jestes, bedziesz sie mogl normalnie rozwijac i uczyc, a wiare w Boga szybko zrozumiesz.
Mądre słowa, ja bym dodał od siebie - i wybaczysz sobie i innym, bo wówczas dasz możliwość , by i Bóg ci wybaczył, a jak jest wybaczenie, to jest i odpuszczenie a więc pogodzenie z Ojcem i przyjęcie jego Syna, aby każdy, kto w Niego wierzy miał życie wieczne.
Nie ma na świecie nic lepszego niż świadomość bycia kochany dzieckiem Ojca :)
... czego wam wszystkim życzę.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Przeszłość i jej wpływ na teraźniejszość

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-01-24, 21:28

Wrócmy do tego miejsca, bo to chyba clou sprawy:
Marcin_ pisze: 2018-01-20, 23:14 Na kolanach życia może i tak ale nie na kolanach modlitwy i jakoś mi nie po drodze by na nich być bo z takim Bogiem który jest w moim wyobrażeniu nie chcę mieć nic wspólnego.
Prawdopodobnie problem w tym, że masz rację.
Sądzę, że masz obraz Boga, z którym i ja nie chciałbym mieć do czynienia.

Ten fałszywy obraz ma swój odpowiednik w fałszywym obrazie świata (i być może też w fałszywym wizerunku jaki masz samego siebie).

To zafałszowanie ma wiele przyczyn - ale na pewno ma związek ze złem, jakiego doświadczyłeś w życiu.

Nie sądzę, byśmy mogli Ci pomóc inaczej, niż pokazując nie zafałszowany obraz Boga. Czy chcesz?

Marcin_

Re: Przeszłość i jej wpływ na teraźniejszość

Post autor: Marcin_ » 2018-01-25, 18:06

Marek_Piotrowski pisze: 2018-01-24, 21:28 Nie sądzę, byśmy mogli Ci pomóc inaczej, niż pokazując nie zafałszowany obraz Boga.
A w jaki sposób ?

konik

Re: Przeszłość i jej wpływ na teraźniejszość

Post autor: konik » 2018-01-25, 18:23

Jesli zechcesz zobaczyc niezafalszowany obraz Boga, to sposob stanie sie oczywisty sam z siebie. Jesli zas nie zechcesz ... to zaden sposob nie bedzie wlasciwy.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Przeszłość i jej wpływ na teraźniejszość

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-01-25, 19:31

Marcin_ pisze: 2018-01-25, 18:06
Marek_Piotrowski pisze: 2018-01-24, 21:28 Nie sądzę, byśmy mogli Ci pomóc inaczej, niż pokazując nie zafałszowany obraz Boga.
A w jaki sposób ?
No cóż, jesteśmy na forum dyskusyjnym - więc z konieczności pisząc.
Niemniej wymagałoby to od Ciebie wyartykułowania tego, co Ci się nie podoba.
Zadawanie pytań "a jak?" nie starczy ;)

Awatar użytkownika
Praktyk
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1950
Rejestracja: 28 lis 2017
Has thanked: 410 times
Been thanked: 427 times

Re: Przeszłość i jej wpływ na teraźniejszość

Post autor: Praktyk » 2018-01-25, 20:40

Przepraszam z góry za kontrowersję ale jako że przeszedłem podobny proces dodam coś od siebie :

Sposób jest tylko jeden. Spojrzeć prawdzie prosto w oczy. A prawda jest taka, że szatan próbuje przez twoje słabości odciąć cię od społeczeństwa, chce żebyś znienawidził innych, Boga, chce żebyś poszedł w stronę załamania, depresji, może narkotyków, jednym słowem autodestrukcji. Poluje na twoją duszę bo wyczuł, że tym sposobem jest to możliwe. Każdego próbuje podejść inaczej w zależności od cech, które ma jego fizyczna powłoka.

Jedyną obroną przed tym jest wpuszczenie Jezusa do serca. Jezus wybaczy Ci wszystko, uleczy twoje serce z wszystkich ran, otoczy cie swoją miłością i da ci siłę i odwagę.

Wpuszczenie Jezusa łatwe niestety nie jest, ale jest możliwe.
Po pierwsze twoja wolna wola musi to wybrać. Musisz sam sprawdzić w swoim sercu czy chcesz już do Boga. Jako, że jesteś na tym forum to raczej chcesz :) Ale tylko ty możesz sobie na to odpowiedzieć. Intencja musi być szczera. Nie da się oszukać. Zrób to w ciszy i skupieniu, zanurz się w swoich emocjach i obserwuj jaka jest prawda. I nie pytaj jaki jest Bóg bo nikt tego nie wie, jest tylko jego miłość na dnie serca.

Po drugie musisz powiedzieć komuś prawdę o sobie, może to być ksiądz spowiednik, ktoś zaufany z rodziny, możesz umówić się do jakiegoś zakonu na spowiedź ze swojego życia. I opowiedz tam o sobie wszystko. Nie tylko grzechy. Opowiedz dlaczego cierpisz, opowiedz czego się boisz. Jeśli będziesz chciał to płacz, oczyść się ze swych emocji. To da ci poczucie, że prawda o tobie jest akceptowana i wcale nie jesteś gorszy czy inny. Jesteś dzieckiem Boga tak jak każdy, ze swoimi wadami i strachami.

A na końcu idź podziękować Jezusowi do jego domu. Najlepiej na mszę uzdrawiającą. Tam dzieją się cuda , uwierz mi.

Been there, done that ;)
Panie patrz na moje serce razem ze mną, patrz na prawdę o mnie razem ze mną.

Abraham45

Re: Przeszłość i jej wpływ na teraźniejszość

Post autor: Abraham45 » 2018-01-25, 23:14

Wpuścić Jezusa do swojego serca nie jest łatwe? Cóż, to prawda, ale do czasu aż nie usunie się ze swojego serca grzechu, oddalenia od Boga. Dopóki grzech tam tkwi tworzy potężną barykadę, która odgradza człowieka od Jezusa a Jezus nie będzie się przez nią przebijał wbrew człowiekowi. Człowiek sam musi ją skruszyć, zniszczyć po przez spowiedź. Wtedy drzwi do serca będą stały otworem i wtedy można Jezusa wpuścić, aby uporządkował wszystko, aby oczyścił to co jest brudne.

Problem często polega na tym, że człowiek jest tak mocno uwiązany do grzechu jak pies na łańcuchu i chce się z niego uwolnić, ale nie może, bo coś go trzyma przy nim - przyjemności i obawa przed ich utratą, wygoda, wolność (pozorna,bo człowiek często nie zastanawia się nad tym, że jest niewolnikiem zła). Trzeba więc pomagać człowiekowi uwolnić się z tego łańcucha grzechu, uczynić go wolnym, aby mógł w końcu poczuć prawdziwą wolność, aby mógł się oczyścić, zburzyć tą barykadę w swoim sercu. Człowiekowi często samemu trudno to zrobić,, dlatego potrzebuje pomocy a chrześcijanie są po to aby pomagać uwalniać takich niewolników zła, niewolników grzechu.

Także po przez takie forum jak to, ale można to czynić w innych miejscach, ważne aby to czynić, aby nie patrzeć jak niewolnik tapla się w grzechach, bo on walczy, on tkwi w grzechach, ale nie wie jak ma się z tego uwolnić. I jak puści się takiego psa z łańcucha, jak się go nakarmi to staje się łagodny. Tak samo z człowiekiem - jak się go uwolni i nakrami dobrym słowem o Jezusie stanie się łagodniejszy, pozwoli siebie prowadzić.

Magnolia

Re: Przeszłość i jej wpływ na teraźniejszość

Post autor: Magnolia » 2018-01-26, 05:59

Abraham45 pisze: 2018-01-25, 23:14 Wpuścić Jezusa do swojego serca nie jest łatwe? Cóż, to prawda, ale do czasu aż nie usunie się ze swojego serca grzechu, oddalenia od Boga.
Naprawdę Abrahamie sami potrafimy usunąć grzech ze swojego serca ?! To niepotrzebne Jezus umierał na krzyżu...

Nie umiemy sami tego zrobić, potrzebujemy do tego Jezusa i Jego łaski.
"Panie nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja"

Abraham45 pisze: 2018-01-25, 23:14 Dopóki grzech tam tkwi tworzy potężną barykadę, która odgradza człowieka od Jezusa a Jezus nie będzie się przez nią przebijał wbrew człowiekowi. Człowiek sam musi ją skruszyć, zniszczyć po przez spowiedź. Wtedy drzwi do serca będą stały otworem i wtedy można Jezusa wpuścić, aby uporządkował wszystko, aby oczyścił to co jest brudne.
Znowu potrzebujemy łaski Bożej by nasze serce skruszyć. Tak naprawdę kruszy nas miłość Boża, świadomość, ze nie zasłużyliśmy na taki piękny dar. Ale Bóg na nas czeka ze swoją miłością i miłosierdziem.

Z przemówienia papieża Franciszka: http://gosc.pl/doc/2917975.Papiez-Nie-k ... zi-od-Boga
„Kiedy leży nam coś na sercu i chcemy prosić Pana Boga o przebaczenie, On na nas czeka, by udzielić nam przebaczenia. O to też chodzi po trosze w tym Roku Miłosierdzia: abyśmy wiedzieli, że Pan na nas czeka, na każdego z nas. Po co? Aby nas objąć. Tylko tyle. By nam powiedzieć: «Synu, córko, kocham cię. Dla ciebie pozwoliłem ukrzyżować mego Syna. To jest cena mojej miłości. Oto dar miłości»”.

Franciszek podkreślił, że zawsze powinniśmy być pewni tego, iż Pan na mnie czeka, chce abym otworzył drzwi mego serca. A jeśli pojawiają się skrupuły, czy jestem godzien Bożej miłości, to tym lepiej, bo On oczekuje nas takich, jakimi jesteśmy, a nie takich, jakimi powinniśmy być.

„Trzeba iść do Pana i powiedzieć Mu: «Ale Ty wiesz, Panie, że Cię kocham». Albo, jeśli tego nie potrafię, to powiedzieć tak: «Ty wiesz, Panie, że chciałbym Cię kochać, ale jestem tak wielkim grzesznikiem, tak wielką grzesznicą». A On uczyni ci to samo, co marnotrawnemu synowi, który roztrwonił na rozpuście wszystkie pieniądze: nie pozwoli ci dokończyć tego, co mówisz. Uciszy cię w swych objęciach, w objęciach Bożej miłości”.
:-bd
Abraham45 pisze: 2018-01-25, 23:14 Problem często polega na tym, że człowiek jest tak mocno uwiązany do grzechu jak pies na łańcuchu i chce się z niego uwolnić, ale nie może, bo coś go trzyma przy nim - przyjemności i obawa przed ich utratą, wygoda, wolność (pozorna,bo człowiek często nie zastanawia się nad tym, że jest niewolnikiem zła). Trzeba więc pomagać człowiekowi uwolnić się z tego łańcucha grzechu, uczynić go wolnym, aby mógł w końcu poczuć prawdziwą wolność, aby mógł się oczyścić, zburzyć tą barykadę w swoim sercu. Człowiekowi często samemu trudno to zrobić,, dlatego potrzebuje pomocy a chrześcijanie są po to aby pomagać uwalniać takich niewolników zła, niewolników grzechu.
A jak chrześcijanie maja uwalniać innych z niewoli grzechu? Mamy takie moce? O jakiej pomocy mówisz?
Sama nie umiem się wyzwolić z grzechu (czyni to Jezus Zmartwychwstały w sakramencie pokuty), a mam pomagać w tym innym? :-?
Abraham45 pisze: 2018-01-25, 23:14 Także po przez takie forum jak to, ale można to czynić w innych miejscach, ważne aby to czynić, aby nie patrzeć jak niewolnik tapla się w grzechach, bo on walczy, on tkwi w grzechach, ale nie wie jak ma się z tego uwolnić. I jak puści się takiego psa z łańcucha, jak się go nakarmi to staje się łagodny. Tak samo z człowiekiem - jak się go uwolni i nakrami dobrym słowem o Jezusie stanie się łagodniejszy, pozwoli siebie prowadzić.
Jedyne co możemy tak naprawdę, to modlić się o nawrócenie grzeszników i opowiadać im o tej wielkiej Miłości Boga do człowieka. Resztą zajmuje się Bóg.

Abraham45

Re: Przeszłość i jej wpływ na teraźniejszość

Post autor: Abraham45 » 2018-01-26, 09:00

Magnolia pisze:Naprawdę Abrahamie sami potrafimy usunąć grzech ze swojego serca ?! To niepotrzebne Jezus umierał na krzyżu...

Nie umiemy sami tego zrobić, potrzebujemy do tego Jezusa i Jego łaski.
W moim twierdzeniu nie było powiedziane, że nie potrzebujemy Jezusa i Jego łaski, Jego przebaczenia. Było odniesienie do tego, że nie jest łatwe wpuszczenie Jezusa do swojego serca. Widać, że nie dokładnie odczytałaś moją wypowiedź i to jest wtedy problem ze zrozumieniem wypowiedzi.
Wyjaśniłem tylko, że nie jest to łatwe dopóki człowiek trwa w grzechu. I potem napisałem o tej barykadzie jaką tworzy grzech, aby Jezusa nie wpuścić i dopóki człowiek nie zburzy tej barykady to Jezus tam nie wejdzie, tym bardziej sam bez woli człowieka.

To, że człowiek potrzebuje łaski, to że potrzebuje Jezusa to jest niezaprzeczalne. Tylko nie stanie się to bez woli człowieka. A jak człowiek który trwa w grzechu ma to zrobić? Myślisz, że od tak sobie sam pójdzie do spowiedzi?
Wątpię. Potrzebuje pomocy, potrzebuje światła, które go tam poprowadzi a takie światło mogą dawać chrześcijanie.

Obejrzyj sobie świadectwo nawrócenia Koguta, które umieściłem w twoim temacie o Pięknych świadectwach. Ten człowiek wszedł w takie bagno z którego nie wielu się wydostaje. Nie mógł z niego wyjść. I nie wyszedłby sam, ale spotkał na swojej drodze osobę która zaprosiła go na spotkanie grupy Ewangelizacyjnej. Oczywiście jest to też przykład, że Bóg nie zostawia nikogo samego, trwa do końca, ale człowiek jest wolny i jeśli sam nie odczuje potrzeby uwolnienia się to też nic z tego nie będzie. I dopiero po jakimś czasie gdy wchodził w ten świat wiary, obecności Jezusa ta barykada grzechu w jakim żył zaczynała powoli pękać. Teraz ma żonę i dzieci. Może samo świadectwo nie jest jakieś szczególnie piękne bo język jego jest językiem dosyć przykrym, ale nie dlatego umieściłem to świadectwo, ale właśnie aby pokazać, że człowiek może wyjść z takiego bagna tylko z pomocą Boga i innych ludzi, którzy mogą mu wskazać właściwą drogę. Bez tego sam człowiek nie zobaczy właściwej drogi i dalej będzie tkwił w grzechach, z dala od Boga.
Magnolia pisze:Znowu potrzebujemy łaski Bożej by nasze serce skruszyć. Tak naprawdę kruszy nas miłość Boża, świadomość, ze nie zasłużyliśmy na taki piękny dar. Ale Bóg na nas czeka ze swoją miłością i miłosierdziem.
Magnolio, ja nie piszę i nie zaprzeczam, że ta łaska jest potrzebna. Trzeba jednak zrozumieć, że człowiek, który np przez lata tkwi w jakimś grzechu lub grzechach, że jest oddalony od Boga nie przyjdzie sam do Niego od tak sobie. On jest do grzechu przywiązany a skoro przez lata czuł się w tym wolny,czuł że to daje mu extra przyjemności to po co będzie Boga szukał? Będzie w tym trwał. I nawet nie wie, że jest zniewolony, że jest niewolnikiem zła, po prostu tak mu jest dobrze żyć. Często jest tak, że człowiek dopiero gdy przychodzą jakieś poważne problemy człowiek zaczyna szukać wyjścia z tego problemu i jeśli na jego drodze stanie człowiek wiary to jest szansa na to, że taki grzesznik znajdzie drogę do Boga, że będzie mógł skruszyć tą barykadę grzechu. To działanie Jezusa zaczynie się gdy człowiek pójdzie za taką osobą wiary, gdy pozwoli się przez nią prowadzić.

Jak sama wiesz, Jezus nie jest tyranem, szanuje, respektuje wolność człowieka a wkracza dopiero gdy ten sam chce Jezusa wpuścić.
Magnolia pisze:A jak chrześcijanie maja uwalniać innych z niewoli grzechu? Mamy takie moce? O jakiej pomocy mówisz?
Sama nie umiem się wyzwolić z grzechu (czyni to Jezus Zmartwychwstały w sakramencie pokuty), a mam pomagać w tym innym?
Magnolio, dołączyłaś do forum 2017-11-26 - pozwoliłem sobie to sprawdzić, od tego czasu dostałaś 75 łapek.
Co robisz na tym forum i za co masz te łapki? - na innych forach jest to tzw punkt POMÓGŁ. Po co jesteś w Kościele?
Czy myślisz, że Marek i inni którzy tez te łapki otrzymują otrzymują je za nic? Za co są te wszystkie łapki? Za szkodzenie czy za pomaganie? Oczywiście niektóre sa tylko gestami, ale w dużej mierzy sa one podziękowaniem za jakąś pomoc w zrozumieniu czegoś. Czy nie modlisz się za innych, czy nie zwracasz uwagi tym, którzy gdzieś tam błądzą? Czy gdybyś widziała osobę, która szuka Jezusa nie wskażesz jej właściwej drogi do Niego - po przez mszę, może jakąś wspólnotę, spowiedź? To jest właśnie ta pomoc,ukazanie drugiemu człowiekowi właściwej drogi do Jezusa. Czy masz wtedy jakąś szczególną moc? Można by tylko ująć, że działasz na mocy Jezusa, który ciebie umacnia i pomaga ci to czynić, bo sama z siebie być tego nie zrobiła.

Czy my nie jesteśmy grzesznikami? Wszyscy jesteśmy nimi, a mimo to mówimy innym o Jezusie, o Bogu mimo naszych grzechów. Dlaczego? Ponieważ wiemy doskonale, że nasza droga jest tą drogą która do Jezusa prowadzi i że jest to jedyna właściwa droga - droga wiary i miłości do Jezusa za wszystko co dla nas czyni, a przede wszystkim za to, że pokazał swoją miłość do nas w najbardziej męczeński sposób - na krzyżu, abyśmy mogli żyć wiecznie a nie zostać potępieni.

Potrzeba ci jakieś szczególnej mocy aby pomagać innym? Można by powiedzieć - owszem, fajnie by było mieć moc uzdrawiania, leczenia, wypędzania złych duchów itp. Ale jak na zwykłego człowieka, grzesznika i dziecka Boga wystarczy nam nasza wiara i pewność, że Jezus nas kocha i pomaga nam w tym, abyśmy mogli swoim życiem i swoją wiarą pomagać innym, wskazywać im właściwą drogę.

Tak więc Magnolio, mimo swojej grzeszności masz ogromny wpływ na to czy ktoś dzięki twojemu świadectwu życia, twojej wierze może zobaczyć drogę do Jezusa, możemy robić naprawdę wiele. I taka pomoc jest właśnie potrzebna takim błądzącym ludziom. Gdy mówimy, że jesteśmy grzesznikami, że byliśmy np na dnie, gdy mieliśmy jakieś trudne chwile i dzięki Jezusowi wyszliśmy z tego to pomagamy innym kruszyć tą barykadę grzechu. Dajemy im światło Chrystusa.

Magnolia pisze:Jedyne co możemy tak naprawdę, to modlić się o nawrócenie grzeszników i opowiadać im o tej wielkiej Miłości Boga do człowieka. Resztą zajmuje się Bóg.
Magnolio, a czy ja mówię o czymś szczególnym o jakichś ponadnaturalnych, wręcz boskich możliwościach? Nie, mówię właśnie o takich prostych formach jak modlitwa, świadectwa czy mówienie o Bogu, wskazywanie właściwego miejsca gdzie pomoc i przebaczenie Jezusa można otrzymać. Każda pomoc dla takich ludzi jest ratunkiem, jest zobaczenie tego światłą Chrystusa.

Abraham45

Re: Przeszłość i jej wpływ na teraźniejszość

Post autor: Abraham45 » 2018-01-26, 09:20

Proponuję obejrzeć te wszystkie świadectwa które umieściłem w temacie Pięknych świadectw - to jest odniesienie do tego jak wiele my możemy zrobić dla innych i jak nisko człowiek może upaść a jak może z tego wyjść.
U niektórych ludzi jest tak, że Bóg sam czuje i widzi, że człowiek Go potrzebuje i szuka , więc stawia na drodze konkretne osoby lub sam działa, aby człowiek się nawrócił a u innych są to jakieś konkretne fakty, które zmuszają człowieka do szukania właściwej drogi (jakieś ogromne cierpienie, odrzucenie na margines, zmarnowane życie) i wtedy sam szuka pomocy lub zaczyna się w jakiś sposób modlić, tak jak ta nawrócona wiedźma - prostymi słowami.
I to wystarczy, aby Bóg rozpoczął swoją działalność, bo te słowa są słowami TAK, POMÓŻ MI, zgoda podobna do tej którą wyraziła Maryja przy zwiastowaniu: "Tak, niech się stanie według Twego słowa".

Nie umieściłem tych świadectw na darmo, nie z nudów, ale po to aby pomagały innym i uczyły też nas jak sami możemy pomagać innym. MOŻEMY NAPRAWDĘ WIELE, BEZ SZCZEGÓLNYCH MOCY. Mamy jedną wielką moc - wiarę w Jezusa i to już nam wiele pomaga.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Przeszłość i jej wpływ na teraźniejszość

Post autor: Marek_Piotrowski » 2018-01-26, 10:39

J 15:5 bt5 "Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić."
Wydaje mi się, że taką "moc" Magnolia miała na myśli.

Myślę też, że co o tez się zgadzacie - - nie podejrzewam Abrahama o mniemanie, że można coś zrobić bez Boga - po prostu zwróciłes uwagę na jeden aspekt zagadnienia, a Magnolia (dbając, by sprawa była jasna nie tylko dla nas tu kilku osób, ale również dla tych którzy czytają forum nie włączając się aktywnie) uścisliła.

Abraham45

Re: Przeszłość i jej wpływ na teraźniejszość

Post autor: Abraham45 » 2018-01-26, 11:05

Bez Boga nic nie można zrobić. Ja nie byłbym w stanie pójść do spowiedzi, do Kościoła, nie byłbym w stanie żyć.

To Bóg daje nam powera, aby móc czynić to co się czyni, wierzyć, pomagać i wiele innych ważnych rzeczy.

I powiem wam, ze na Drodze Neokatechumenalnej są takie dwie części, które dla mnie są wręcz nieziemskie, są wspaniałym momentem, gdy Bóg działa po przez ludzi. To jest Echo słowa a więc odpowiedź wiernych na słowo Boga usłyszane podczas Liturgii Słowa oraz KRĄG DOŚWIADCZEŃ podczas tzw konwiwencji wspólnotowych, kiedy bracia mogą się otwierać wobec wspólnoty i mówić o różnych problemach. Wielu braci na początku jest totalnie zamkniętych na Słowo Boga i na słowa braci, na ich doświadczenia. I gdyby nie działanie Boga przez tych ludzi, gdyby nie Jego siła działania to wielu ludzi byłaby tam tylko kamiennymi posągami, bez życia. To właśnie Bóg otwiera ich serca po przez doświadczenia tych, którzy są we wspólnotach dłużej. Podczas takich części pęka często ta barykada, która do tej pory blokowała działanie Boga. Bóg czyni wręcz cuda, bo oto jakaś osoba, która do tej pory sama dławiła w sobie te wszystkie przykre doświadczenia, grzechy, czy jakieś cierpienia otwiera się i mówi i o tym wszystkim.

Oczywiście w obu częściach obowiązuje prawo milczenia z tego co się usłyszy, tajemnica taka sama jak tajemnica spowiedzi - nie wolno nikomu mówić poza wspólnotą tego co usłyszał.To jest obciążone grzechem i o tym mówią prezbiterzy. Ale momenty są tak mocne jeśli chodzi o działanie Boga, że ludzie, którzy przez lata męczyli się z tum wszystkim doświadczają tego wewnętrznego pokoju, że Bóg oczyszcza ich z tego co niszczyło ich życie.
Nic bez Boga nie wydarzyłoby się w życiu człowieka. JA DOŚWIADCZYŁEM TEGO SAMEGO, BYŁEM ZAMKNIĘTY JAK BANKOWY SEJF Z NAJLEPSZYMI ZABEZPIECZENIAMI. Bóg to wszystko pootwierał, bo może wszystko.

Miałem więc możliwość pójścia dalej. Raz na jakiś czas są Eucharystie dla wielu wspólnot z regionu lub podlegającym konkretnym katechistom. Takich wspólnot przychodzi na taką Eucharystię kilkadziesiąt a w każdej jest od kilkunastu nawet do 40 -50 osób. Na Eucharystię wiec taką przychodzi ponad kilkaset osób. I Bóg kilak razy dał mi takiego powera, ze mogłem wyjść i mówić to Echo słowa wobec tych wszystkich braci. Nie obawiałem się bo wiedziałem, ze Bóg jest ze mną, że bez Niego nic bym nie powiedział ani bym nawet nie wyszedł. I Bóg tak działa w życiu wielu ludzi, którzy wychodzili i mówili. Nic bez Niego by się nie działo.

Zablokowany

Wróć do „Psychologia, filozofia, czyli jak żyć dojrzale”