zainspirował mnie do założenia tematu niejaki F - jego tekst poniżej, ale wiem, że wy potraficie dodać o wiele więcej i wymienić się doświadczeniem - zapraszam.
Jeżeli chcesz zyskać nową jakość z ludźmi w 2019 roku, pokażę Ci istotną ciekawostkę dotyczącą rozmawiania z ludźmi, mówienia im różnych rzeczy.
Wybierzmy taką sytuację, w której jesteś zły, bo nie rozumiesz o co lasce chodzi i jej niezrozumiałe zachowanie Cię wkurza.
"Wkurzasz mnie takim zachowaniem".
(Język TY)
"Ciebie nie da się zrozumieć o co Ci chodzi".
(Język TY)
"Ciągle coś Ci przeszkadza, weź się w końcu za siebie, dlaczego zawsze musisz mi przerywać?"
(Język TY)
"No i co teraz powiesz pani mądralińska?"
(Język TY)
"Z jak głębokiej czeluści piekieł, obłąkały Cię szpetne demony, na niechwalebnym obrzędzie...?"
(Język TY)
Reakcją na używanie "Języka TY" jest pogłębienie niezrozumienia, ponieważ osoba do której to mówisz nie ma jak zgodzić się z tym poczuciem.
Np. "Ciągle nie da się Ciebie zrozumieć" wywoła reakcję mechanizmu zaprzeczenia, bo ta osoba siebie rozumie,
więc odrzuci to.
Zaraz napiszę więcej co to znaczy, jak ktoś tak mówi do Ciebie.
Co by się jednak stało, gdyby powiedzieć...
"Czuję się wkurzony, bo nie umiem zrozumieć niektórych zachowań."
(Język JA)
"Jest mi niezręcznie, kiedy moja wypowiedź jest przerywana, bo czuję, że nie mogę wyrazić Ci tego co myślę."
(Język JA)
"Chciałbym usłyszeć Twoje zdanie."
(Język JA)
"Jest mi przykro z powodu tego co usłyszałem / przeczytałem."
(Język JA)
Na chwilę zatrzymajmy się tutaj.
Zauważ, że w zasadzie "Język JA" i "Język TY" wyrażają podobne intencje myślowe osoby, która to mówi.
Łatwo się domyśleć, że po prostu ta sama sytuacja jest inaczej ubierana w słowa.
Ale...
Kiedy mówię o moich emocjach (jakie sprawia sytuacja), to nie można się z nimi nie zgodzić, prawda?
Podobnie jeśli powiem, że boli mnie głowa, to automatyczną reakcją rozmówcy nie będzie zaprzeczanie.
A co ważniejsze...
"Język JA" znajduje się najbliżej prawdziwych odczuć.
Dlatego, że wszystko co dzieje się dokoła sprowadza się do Twoich uczuć psychicznych.
Zdarzenia z lubianymi emocjami będziesz chciał przeżywać, będziesz miał na nie ochotę i będziesz do nich dążyć,
a zdarzeń z nielubianymi emocjami będziesz chciał unikać.
Więc kiedy mówisz o swoich uczuciach, to komunikujesz bezpośrednio temu drugiemu umysłowi jak doświadczasz rzeczywistości.
Jeżeli zdarzyło Ci się, że ona powiedziała coś głupiego, zamiast mówić jej, że jest głupia (Język TY), albo że gada głupoty (Język TY),
opowiedz jej o swoim poczuciu rozczarowania tym co opowiada oraz daj jej znać, że to wywołuje w Tobie irytację, tak aby:
ta osoba mogła zrozumieć rezultat psychiczny swoich działań
mogła podjąć decyzję co zrobić dalej, mając świadomość tej wiedzy (czyli mogła zdecydować
o uczuciach jakie decyduje się utrzymać w Tobie).
(...)
Jeżeli ona powie Ci, że jesteś kretynem, mimo wszystko nie zgodzisz się z nią tak do końca.
A jeżeli powie Ci, że poczuła się ohydnie źle, bo zrobiło jej się przykro z powodu tego co się stało,
to nie możesz nie zgodzić się z jej uczuciami, prawda?
To ważne.
Teraz, co możesz ciekawego zaobserwować...
Kiedy np. kobieta powie do Ciebie:
"My kobiety nie lubimy czegoś takiego"
(Język MY)
"W naszej części kraju, używamy takiego przepisu..."
(Język MY)
"Kobiety już tak mają, że czasem chcą (...)"
(Język MY)
Czyli powoływanie się (bez autoryzacji) na jakąś szeroką grupę osób,
albo nawet mówienie w imieniu całej ludzkości
Obfituje to mechanizmem społecznego dowodu słuszności (znajdziesz o tym więcej w pracach R. Cialdiniego),
że skoro coś nie jest wymysłem tylko 1 osoby, to widocznie jest słuszne i ma sens, jeżeli coś robi większość to jest to normalne, itd.
Po co ktoś tak robi?
Przecież wiadomo, że ta osoba mówi o tym co ONA ma
w głowie, no bo nawet jeśli to jest z zewnątrz,
to ONA to w głowie ma, żeby możliwe było o tym powiedzieć.
A jak mówi o tym i w to wierzy, to znaczy że ma to w swojej głowie i właśnie o tym mówi.
Dlaczego więc nie mówi "ja nie lubię takiego czegoś", tylko mówi "my kobiety nie lubimy"?
(...)
Żeby wprowadzić iluzję tzw. dowodu społecznego na jakąś tezę.
Więc co to oznacza?
To znaczy, że osoba która to mówi NIE JEST pewna, czy Ty przyjmiesz tę informację, więc posiłkuje się światem, żeby WZMOCNIĆ wagę informacji.
Kto chce wzmacniać wagę informacji?
Osoba, która nie wierzy, czy Cię przekona.
Język 0:
"Człowiek po czasie rozumie dużo rzeczy inaczej, niż kiedyś."
(Język 0)
"Chciałoby się tam kiedyś pojechać, ale skąd człowiek ma brać pieniądze na to."
(Język 0)
"Człowiek już zmęczony od takiej pogody".
(Język 0)
"Człowiek się przyzwyczaja do tego, że (...)"
(Język 0)
Jeżeli ktoś wyraża myśl w ten sposób, to zauważ, że NADAL mówi o tym co sam ma w głowie.
Mówi o sobie.
Tylko, że zamiast mówić o sobie "Ja po czasie rozumiem dużo rzeczy inaczej, niż kiedyś" mówi o człowieku.
Tu chodzi o zdjęcie odpowiedzialności z siebie, tzn. że przekazujesz coś czego jesteś pewien, ale krępujesz się tego lub nie chcesz być uznawany za osobę, której to dotyczy,
ani za autora tezy.
Teraz będziesz rozumiał trochę inaczej to co mówią inni,
bo oprócz treści jaką mówią, możesz odczytać ich intencje,
które często przecież są skrywane.
(powtórka)
Czyli wiesz już:
Jak wyrażać swoje myśli do innych, żeby się nie buntowali, tylko żeby rozumieli co czujesz i nie robili źle.
(używasz "Języka JA", nie "Języka Ty").
Jeżeli Twoim celem jest sprawić przykrość, używaj "Języka Ty" negatywnie, jeżeli radość, używaj go pozytywnie np. "Ty często umiesz coś fajnie zobrazować", itp.
Jeżeli słyszysz "Język My" to wiesz, że trzeba pomóc rozmówcy w zdobyciu przekonania, że go słuchasz i to co mówi jest ważne i starasz się zrozumieć jego punkt widzenia.
Jeżeli słyszysz "Język 0" to wiesz, że ktoś nie chce brać odpowiedzialności za swoje słowa.
Oczywiście nie musi to oznaczać, że są one złe, bo może być tak, że ta osoba zachowuje się asekuracyjnie i ostrożnie, bo zależy jej na Twoim dobrym zdaniu.
Możesz używać "Języka 0" do zdjęcia odpowiedzialności z osoby, której zwracasz uwagę.
Dzięki temu zwrócisz uwagę, ale nie uruchomisz mechanizmu zaprzeczenia.
Np. "zwróć uwagę na X, Y, Z, bo człowiek czasami popełnia błąd i robi (...)".
albo:
"człowiek czasami sprawi komuś przykrość niechcący, ale to nie znaczy, że należy się na niego gniewać na zawsze".
(...)
Ten język jest dobry do tego, żeby:
Inni delikatniej reagowali na wysyłany do nich przekaz na ich temat.
Odczytywać jak czują się ludzie mówiący do Ciebie, bo wiedząc jak się czują, masz świadomy wybór tego co robisz.
Podsumowując...
Jeżeli ktoś Cię wkurzył, masz prawo czuć się nadwyraz źle.
Jednak jeżeli z tego powodu mówisz komuś, że jest głupi ("Język Ty"), to jeszcze bardziej pogłębiasz problem.
Jeżeli powiesz, że poczułeś się zirytowany przez niektóre wypowiedziane słowa [strona bierna],
to druga osoba ma ogromną szansę zrozumieć Twoje uczucia.
Wjeżdża mechanizm empatii,
a nie mechanizm zaprzeczenia.
Jeżeli mówisz innym, że są źli (z powodu tego jak się poczułeś przez coś, czego dokonali), to będą się z Tobą kłócić.
Jeżeli mówisz im o swoich odczuciach związanych z tym,
to nie macie się o co pokłócić, bo nic nowego nie jest przedmiotem sporu.
(unikasz wojny argumentów)
Odwołujesz się do empatii drugiej osoby, kiedy mówisz o tym co czujesz.
Mówiąc o swoich uczuciach, ciężko jest kogoś obrazić.
Jest różnica?
Wierzę, że dzięki rozróżnieniu języków komunikatów wyraźniej i dokładniej zaakcentujesz swoje myśli,
a ludzie wokół Ciebie będą czuli się lepiej, na czym przecież zyskasz głównie Ty,
choć oczywiście liczy się suma szczęścia w "kosmosie".