Depresja
Re: Depresja
No bo kiedys ludzie nie mieli czasu na depresje , a teraz depresje ma 3/4 nastolatkow. ;p
Re: Depresja
Chciałbym zwrócić uwagę na temat pod kątem płci. Mężczyzni popełniają znacznie więcej samobójstw. Kobiety swoje doły wyrzucają z siebie i zaraz znajduje się wianuszek ludzi wokół nich co się o nią troszczą. Mężczyznom nie pozwala się na depresję. Gdy ten próbuje wylać z siebie smutek słyszy "nie jojcz!", "nie bądź jak baba!", "masz być twardy". Ludzie jeszcze dokładają mu w taki sposób ciężaru poprzez odbieranie męskości. Zamyka mu się usta i zostawia samego z problemem.
Ostatnio zmieniony 2019-08-28, 08:58 przez bambam, łącznie zmieniany 2 razy.
Re: Depresja
Mężczyznom jest potrzebna praca fizyczna, wysiłek. Obecnie jednak wielu męzczyzn pracuje umysłowo... no i gdzies powstaje luka w poczuciu własnej wartości czy dumy z siebie... pojawia sie depresja... to duże uproszczenie, ale ziarenko prawdy i pewien schemat można zaobserwować w życiu codziennym.
Dlatego mężczyźnie proponuje się kokretne zadania do wykonania, a nie rozmowe u psychologa. Nie ma w terapii nic złego, ale też wielu mężczyzn broni się przed psychologiem. Kobiety się wtedy załamują, bo On nie chce nic z sobą zrobić. Po moim mężu widzę, że nie ma co Mu proponować terapii, nie pójdzie. A ma kryzys wieku średniego i różne lęki. Ale na szczęście chce rozmawiać ze mną, jak już sie zdobędzie na otwarcie się, a potem oczekuje ode mnie konkretnej pracy, by Mu zlecić. Wypracowaliśmy oboje taki model radzenia sobie z trudnymi sytuacjami.
Ostatnio przezywaliśmy pogrzeb Jego ojca, sama wiadomość była przybijająca, mocno ją przeżył. Bałam się że mi się rozsypie emocjonalnie. Powiedziałam, ze mamy dużo spraw do załatwienia, niestety jest potrzebny by składać podpisy, że bedę przy Nim, ale musi się pozbierać i musimy podjąć te obowiązki. Pozbierał się i krok po kroku, robiliśmy co trzeba, kolejne sprawy do załatwienia. To Go trzymało w równowadze. Ale gdy przeglądał zdjęcia Ojca, chciał przygotowac portret na pogrzeb, to znowu górę wzięły emocje... Sam poprosił: daj mi coś do zrobienia... jak to zrobił to już czuł się lepiej.
Działanie z którego mężczyzna czuje satysfakcję to przynosi równowagę - takie ja mam obserwacje, nie tylko na swoim mężu.
Dlatego poczucie bezradności i bezsensu mężczyzn rozwala totalnie, nie radzą sobie, bo są stworzeni do działania, a nie siedzenia na kanapie (życiowej). Choć to ostatnie wola i wybierają najczęściej, po prostu z lenistwa...
Ale jeśli dobrze pamiętam wiele wynalazków powstało z lenistwa męskiego... winda - bo nie chciało się wchodzić po schodach itd... wiec nawet wady można przekształcić w zalety...
Elastyczność która nam pomaga łapać równowagę jest w głowie, psychice, a nie w warunkach zewnętrznych. Czyli niezależnie od warunków jakie masz w życiu możesz zmienić nastawienie do świata, siebie, ludzi i poczuć się lepiej.
Dlatego mężczyźnie proponuje się kokretne zadania do wykonania, a nie rozmowe u psychologa. Nie ma w terapii nic złego, ale też wielu mężczyzn broni się przed psychologiem. Kobiety się wtedy załamują, bo On nie chce nic z sobą zrobić. Po moim mężu widzę, że nie ma co Mu proponować terapii, nie pójdzie. A ma kryzys wieku średniego i różne lęki. Ale na szczęście chce rozmawiać ze mną, jak już sie zdobędzie na otwarcie się, a potem oczekuje ode mnie konkretnej pracy, by Mu zlecić. Wypracowaliśmy oboje taki model radzenia sobie z trudnymi sytuacjami.
Ostatnio przezywaliśmy pogrzeb Jego ojca, sama wiadomość była przybijająca, mocno ją przeżył. Bałam się że mi się rozsypie emocjonalnie. Powiedziałam, ze mamy dużo spraw do załatwienia, niestety jest potrzebny by składać podpisy, że bedę przy Nim, ale musi się pozbierać i musimy podjąć te obowiązki. Pozbierał się i krok po kroku, robiliśmy co trzeba, kolejne sprawy do załatwienia. To Go trzymało w równowadze. Ale gdy przeglądał zdjęcia Ojca, chciał przygotowac portret na pogrzeb, to znowu górę wzięły emocje... Sam poprosił: daj mi coś do zrobienia... jak to zrobił to już czuł się lepiej.
Działanie z którego mężczyzna czuje satysfakcję to przynosi równowagę - takie ja mam obserwacje, nie tylko na swoim mężu.
Dlatego poczucie bezradności i bezsensu mężczyzn rozwala totalnie, nie radzą sobie, bo są stworzeni do działania, a nie siedzenia na kanapie (życiowej). Choć to ostatnie wola i wybierają najczęściej, po prostu z lenistwa...
Ale jeśli dobrze pamiętam wiele wynalazków powstało z lenistwa męskiego... winda - bo nie chciało się wchodzić po schodach itd... wiec nawet wady można przekształcić w zalety...
Elastyczność która nam pomaga łapać równowagę jest w głowie, psychice, a nie w warunkach zewnętrznych. Czyli niezależnie od warunków jakie masz w życiu możesz zmienić nastawienie do świata, siebie, ludzi i poczuć się lepiej.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Depresja
Wydaje mi się, że na depresję nie ma rady, ani lekarstwa. Lekarz nie wyleczy. Prochy nie wyleczą. Albo sam człowiek się wydźwignie, albo będzie żył z tym aż do śmierci. I to jest pocieszające, że nie dłużej.
Mężczyźni mają większe trudności ze zwierzaniem się, opowiadaniem o problemach. I są bardziej nastawieni na samodzielne rozwiązania. To ma plusy i minusy. Utrudnia naprawę. Ale, jeśli do niej dojdzie, to jest znacznie bardziej skuteczna.
Sądzę jednak, że główną przyczyną są błędy wychowawcze. Depresji ulegają najczęściej osoby, które nie wierzą w siebie. Nie mają rozbudowanego poczucia własnej wartości. Którym brak pewności siebie.
Dla zdrowia psychicznego konieczne są sukcesy. I zrozumienie. Tego nie da psycholog, ani psychiatra. Ani farmaceutyki. Te ostatnie dają okresowe złudzenie. Bolsze niczewo.
Mężczyźni mają większe trudności ze zwierzaniem się, opowiadaniem o problemach. I są bardziej nastawieni na samodzielne rozwiązania. To ma plusy i minusy. Utrudnia naprawę. Ale, jeśli do niej dojdzie, to jest znacznie bardziej skuteczna.
Sądzę jednak, że główną przyczyną są błędy wychowawcze. Depresji ulegają najczęściej osoby, które nie wierzą w siebie. Nie mają rozbudowanego poczucia własnej wartości. Którym brak pewności siebie.
Dla zdrowia psychicznego konieczne są sukcesy. I zrozumienie. Tego nie da psycholog, ani psychiatra. Ani farmaceutyki. Te ostatnie dają okresowe złudzenie. Bolsze niczewo.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
-
- Dyskutant
- Posty: 313
- Rejestracja: 20 sie 2019
- Has thanked: 21 times
- Been thanked: 24 times
Re: Depresja
Nie zgadzam się Andeju tutaj z Tobą . Sukcesy nie są konieczne do psychicznego zdrowia a bardziej akceptacja , zrozumienie i bliskość innych osób i psycholog(z powołania) może być pełen zrozumienia , empatii , dać przestrzeń do przeżywania siebie bez oceny czy odrzucenia. Czy to podbuduje , pomoże się nieco podnieść ? Chyba kwestia indywidualna zależna od wielu czynników, zapewne terapia niejednym osobom życie uratowała , dała nadzieję ale gorzej gdy trudno zaufać że ktoś chce pomóc i uwierzyć że nie jest twoim wrogiem, że cię nie wyśmieje,nie skrytykuje nie zawstydzi bo lęk przed porażką , przed odrzuceniem jest wielką przeszkodą i potrafi rozdzierać na pół tzn z jednej strony pragniesz bliskości i pomocy a z drugiej z niej rezygnujesz z powodu owego lęku i zostajesz utwierdzony w beznadziei i samotności (zwłaszcza tej wewnętrznej).
- Viridiana
- Biegły forumowicz
- Posty: 1707
- Rejestracja: 6 sie 2018
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 554 times
- Been thanked: 419 times
Re: Depresja
A to ciekawy temat.
Nie sądzę, żeby dawniej w ogóle nie było depresji, raczej ten problem nie był nagłaśniany po prostu.
Z drugiej strony, od czasu do czasu zdarzy się ktoś, kto depresję sobie zdiagnozował wyłącznie na podstawie własnej wiedzy albo ją sobie wmawia (często to się łączy).
Chociaż rzeczywiście trzeba zauważyć, że odsetek samobójstw wśród nastolatków wzrasta.
Miłość nie wyrządza zła drugiemu człowiekowi. Miłość więc jest wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10)
Re: Depresja
Zdanie medycyny jest odwrotne:
Coraz więcej rozbitych rodzin, co 3 małżeństwo kończy się rozwodem. Kiedyś tak nie było. Poza tym były wojny. Ja bym chętnie poszedł na wojnę by dostać kulkę i po sprawie lub zostać wojennym bohaterem i być obsypany nagrodami.
Ostatnio zmieniony 2019-09-02, 00:09 przez bambam, łącznie zmieniany 1 raz.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Depresja
Tak, mi też wmawiano to przez kilkadziesiąt lat. Znalazło się wielu, którzy znali sposoby. Ale nikogo z czarodziejska różdżką. W efekcie, strata czasu, strata pieniędzy, kac psychiczny. Bo po co było to wszystko, skoro na nic.
Rozbite małżeństwa tak dołują? To, m.in. efekt relatywizacji tradycyjnych wartości. Ale każdy człowiek może i powinien zapobiec tej degrengoladzie. Może założyć trwałą rodzinę. Może dawać przykład. A to jest zadaniem dla Ciebie. Podejmiesz się, czy wolisz uciekać? Jak długo można uciekać? I po co?
Czy na prawdę jesteś taki odważny? Uważam, że życie jako przykładny mąż jest większym bohaterstwem. Dostać nagrodę za kulkę? Wielka zasługa. Bohaterstwo nie polega na złapaniu zabłąkanej kulki, ale na jakimś czynie. Dlaczego nie jesteś bohaterem w codziennym życiu? Po co Ci wojna? Wystarczy stanąć w obronie poniżanego bezdomnego. Możesz za to dostać kosę od bandziora. Czy taka śmierć jest mniej bohaterska niż od kulki? Możesz wyprowadzić z autobusu pijaka czy rozrabiakę. Możesz interweniować w wielu sytuacjach. I to jest bohaterstwem.
Gdybyś był zwolennikiem PIS, mógłbyś demonstracyjnie obnosić się z poglądami. I tu już miałbyś zagwarantowaną sławę. Choć niekoniecznie śmierć. Regularnie by ktoś spuszczał Ci łomot. I nie musiałbyś wąchać kwiatków od spodu (jeśli miałbyś jeszcze węch), ani sfruwać z nieba (jeśli to możliwe), aby je oglądać. Miałbyś artykuły, kwiaty, filmiki. Docierałby do Ciebie cały splendor.
Wiesz w czym problem? W tym, że CHCIAŁBYŚ. Zamiast CHCIEĆ. Zagraj va bank. Zostań bohaterem. Już teraz. Bez wojny. Bez kulki. Ale z poczuciem spełnienia obowiązku. Z poczuciem pełnienia misji.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Depresja
czyli leczyli Cię na depresję i Cię nie wyleczyli, a wyleczyłeś się sam?
Przekreślasz całą medycynę na podstawie tylko swojego doświadczenia.
Ostatnio zmieniony 2019-09-03, 07:57 przez bambam, łącznie zmieniany 2 razy.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Depresja
Można powiedzieć, że masz rację ... Gdyby nie to, że:
- nie wyleczyli
i
- nie przekreślam.
A poza tym, masz całkowitą rację.
Nie ukrywam, że prochy pomogły opanowywać stany paniki. To bardzo dużo. Analiza zachowań w trakcie leków pozwoliła na korektę zachowań. Najpierw niewielką, potem trochę lepiej. Takie uczucie rozdarcia, gdy połowa człowieka ucieka w panice, a połowa kurczowo trzyma się chłodnej analizy. Poza tym nauczyłem się działać z wyprzedzeniem. Czyli unikać stanów. Jeśli się zapamięta, kiedy przychodzi dołek, to zanim się tam wejdzie, można go ominąć. Nie zawsze. Ale udaje się wcale nie rzadko. Wystarczy pięćdziesiąt lat ćwiczenia i jakoś leci.
Z medyków korzystałem. Wielokrotnie. Trafiają się różni. Toksyczni, obojętni. Ale też pomocni. Na takiego trafiłem raz w życiu. Tak dawno, że mam wątpliwości, czy to prawda. Na toksycznych nie, ale z bieżących relacji innych osób wiem o tym.
Jednym z dobrych lekarstw jest aktywność na niniejszym forum. Aktywność nie ograniczająca się do własnych problemów, ale do zajmowania sie problemami innych osób. Tematami wiary, zaufania, miłości ... Tematami wymagającymi poszerzenia wiedzy, wyszukiwania argumentów .... A nawet wątek zagadkowy, albowiem niektóre potrafią zaabsorbować.
Wiem, oczywiście, że: Nic się nie da. Że pozostaje tylko biadolenie.
Ale dobrze jest się wyrwać z zaklętego kręgu niemożności. Zamiast płakać nad brakiem szans, trzeba udawać, że są one świetlane (albo przynajmniej jakieś). I korzystać z nich. Z czasem, nawet uśmiech, może się przylepić do twarzy.
- nie wyleczyli
i
- nie przekreślam.
A poza tym, masz całkowitą rację.
Nie ukrywam, że prochy pomogły opanowywać stany paniki. To bardzo dużo. Analiza zachowań w trakcie leków pozwoliła na korektę zachowań. Najpierw niewielką, potem trochę lepiej. Takie uczucie rozdarcia, gdy połowa człowieka ucieka w panice, a połowa kurczowo trzyma się chłodnej analizy. Poza tym nauczyłem się działać z wyprzedzeniem. Czyli unikać stanów. Jeśli się zapamięta, kiedy przychodzi dołek, to zanim się tam wejdzie, można go ominąć. Nie zawsze. Ale udaje się wcale nie rzadko. Wystarczy pięćdziesiąt lat ćwiczenia i jakoś leci.
Z medyków korzystałem. Wielokrotnie. Trafiają się różni. Toksyczni, obojętni. Ale też pomocni. Na takiego trafiłem raz w życiu. Tak dawno, że mam wątpliwości, czy to prawda. Na toksycznych nie, ale z bieżących relacji innych osób wiem o tym.
Jednym z dobrych lekarstw jest aktywność na niniejszym forum. Aktywność nie ograniczająca się do własnych problemów, ale do zajmowania sie problemami innych osób. Tematami wiary, zaufania, miłości ... Tematami wymagającymi poszerzenia wiedzy, wyszukiwania argumentów .... A nawet wątek zagadkowy, albowiem niektóre potrafią zaabsorbować.
Wiem, oczywiście, że: Nic się nie da. Że pozostaje tylko biadolenie.
Ale dobrze jest się wyrwać z zaklętego kręgu niemożności. Zamiast płakać nad brakiem szans, trzeba udawać, że są one świetlane (albo przynajmniej jakieś). I korzystać z nich. Z czasem, nawet uśmiech, może się przylepić do twarzy.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
-
- Zasłużony komentator
- Posty: 2207
- Rejestracja: 2 sty 2019
- Has thanked: 22 times
- Been thanked: 367 times
Re: Depresja
Mężczyźni popełniają więcej UDANYCH prób samobójczych.
To wynika z tego, że, raczej, kiedy mężczyzna chce popełnić samobójstwo, to już po prostu chce popełnić samobójstwo. Dokładnie planuje, coby mu nikt nie przeszkodził.
U kobiet częściej jest to desperacka, ostateczna próba zawołania pomocy.
Depresja może mieć różne stadium. W lekkim stadium choroby może pomóc tylko terapia psychologiczna (która pomaga zrozumieć własne myśli), wsparcie rodziny i jakieś hobby.
W ciężkim stadium ludzie nie mają tyle motywacji, żeby wstać z łóżka. Dosłownie. Leżą całymi dniami, aż ktoś ich siłą nie zaciągnie chociaż do łazienki. Wtedy konieczna jest terapia farmakologiczna.
Czasem po prostu już bywa za późno, żeby "myśleć pozytywnie". Albo udawać.
Najgłupsza rada, jaką słyszałam. Udawanie czegokolwiek nie wyleczą z żadnej choroby! Depresja to choroba, nie zwykłe kompleksy!
Ma też różne podłoża. Jeśli masz depresję o podłożu hormonalnym (która może występować np. przy chorobach tarczycy), to możesz sobie chodzić na psychoterapię pop życia. Wtedy potrzebujesz lekarstwa na przyczynę, nie skutek.
Widziałam przypadek, gdzie przyczyną załamania był prawie dwutygodniowy brak pracy i było to w najlepszym kierunku do depresji lub innych zaburzeń (zdanie lekarza, choroba występowała w rodzinie i było zagrożenie). Jeśli tamta osoba trafiłaby wtedy na lekarza, który by uznał, że potrzeba jej odpoczynku, to by ją tylko pogrążył. Dobry lekarz to podstawa.
Inna osoba cierpi na coś w stylu przewlekłej depresji (?).
Jednego dnia jest najlepsza matką pod słońcem, kolejnego kroku swoim dzieciom, że zabiję je, a później siebie. Dosłownie z dnia na dzień.
To bez leków. Z lekami te epizody ograniczają się do osłabienia nastroju, organizmu i czasem myśli samobójczych.
Tobie leki nie pomogły. Może dawka była zła. Może nawet nie powinieneś leczyć depresji, a może w ogóle diagnoza była zła. Dobrze dobrane leki zawsze mają większą wartość, niż ich skutki uboczne.
Powtarzam to po raz kolejny. Depresja to choroba, jak każda inna i nie należy bać się leków, bo komuś innemu nie pomogły. Każdy organizm jest inny i każdy potrzebuje czego innego.
To wynika z tego, że, raczej, kiedy mężczyzna chce popełnić samobójstwo, to już po prostu chce popełnić samobójstwo. Dokładnie planuje, coby mu nikt nie przeszkodził.
U kobiet częściej jest to desperacka, ostateczna próba zawołania pomocy.
Depresja może mieć różne stadium. W lekkim stadium choroby może pomóc tylko terapia psychologiczna (która pomaga zrozumieć własne myśli), wsparcie rodziny i jakieś hobby.
W ciężkim stadium ludzie nie mają tyle motywacji, żeby wstać z łóżka. Dosłownie. Leżą całymi dniami, aż ktoś ich siłą nie zaciągnie chociaż do łazienki. Wtedy konieczna jest terapia farmakologiczna.
Czasem po prostu już bywa za późno, żeby "myśleć pozytywnie". Albo udawać.
Najgłupsza rada, jaką słyszałam. Udawanie czegokolwiek nie wyleczą z żadnej choroby! Depresja to choroba, nie zwykłe kompleksy!
Ma też różne podłoża. Jeśli masz depresję o podłożu hormonalnym (która może występować np. przy chorobach tarczycy), to możesz sobie chodzić na psychoterapię pop życia. Wtedy potrzebujesz lekarstwa na przyczynę, nie skutek.
Widziałam przypadek, gdzie przyczyną załamania był prawie dwutygodniowy brak pracy i było to w najlepszym kierunku do depresji lub innych zaburzeń (zdanie lekarza, choroba występowała w rodzinie i było zagrożenie). Jeśli tamta osoba trafiłaby wtedy na lekarza, który by uznał, że potrzeba jej odpoczynku, to by ją tylko pogrążył. Dobry lekarz to podstawa.
Inna osoba cierpi na coś w stylu przewlekłej depresji (?).
Jednego dnia jest najlepsza matką pod słońcem, kolejnego kroku swoim dzieciom, że zabiję je, a później siebie. Dosłownie z dnia na dzień.
To bez leków. Z lekami te epizody ograniczają się do osłabienia nastroju, organizmu i czasem myśli samobójczych.
Tobie leki nie pomogły. Może dawka była zła. Może nawet nie powinieneś leczyć depresji, a może w ogóle diagnoza była zła. Dobrze dobrane leki zawsze mają większą wartość, niż ich skutki uboczne.
Powtarzam to po raz kolejny. Depresja to choroba, jak każda inna i nie należy bać się leków, bo komuś innemu nie pomogły. Każdy organizm jest inny i każdy potrzebuje czego innego.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Depresja
Ta głupota nieraz ratuje życie. Nie jednej osobie. Pozwala przeżyć. Może być najgłupsza, ale skoro ratuje, warto ją stosować. Skoro niektórym pozwala wyjść na nieco wyższy poziom, to już ma sens.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Viridiana
- Biegły forumowicz
- Posty: 1707
- Rejestracja: 6 sie 2018
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 554 times
- Been thanked: 419 times
Re: Depresja
Wydaje mi się, że brakuje tu zwrócenia uwagi na jedną rzecz: depresja to choroba. Nieraz wiąże się nawet z tym, że neuroprzekaźniki kompletnie nie działają tak, jak powinny.
Miłość nie wyrządza zła drugiemu człowiekowi. Miłość więc jest wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10)