Czy dobrze robię?

ODPOWIEDZ
Salamandra
Przybysz
Przybysz
Posty: 4
Rejestracja: 8 maja 2021

Czy dobrze robię?

Post autor: Salamandra » 2021-05-08, 09:08

Witam Was wszystkich, jestem nowa na forum.
Mam problem, poradźcie. Naplątało mi się ze spowiedziami. Parę ładnych lat temu, jako młoda dziewczyna, pieściłam się z chłopakiem, a mimo to nie spowiadałam się z tego (byłam przekonana, że skoro nie ma penetracji to to nie współżycie - głupie myślenie, teraz to wiem), i przyjmowałam Komunię Św. Potem wyspowiadałam się z tego, ale od tego czasu przypominały mi się różne grzechy dot. nieczystości - głównie z dzieciństwa (tak do ok. 15 r.ż.), co spowiedź coś nowego, i czasem zaraz po odejściu od konfesjonału. Na jednej ze spowiedzi, gdzie byłam pewna, że już wszystko powiedziałam, usłyszałam nawet od spowiednika, że odpuszcza mi grzechy te i z przeszłości. Dało mi to spokój do wczoraj. Znowu mi się przypomniał grzech, którego chyba nie powiedziałam nigdy, że miałam nieczyste myśli, właśnie w tym nastoletnim okresie (nie oddalałam ich). Z tego co mi się wydawało nigdy wtedy nie myślałam, żeby o tym mówić w trakcie spowiedzi (chociaż teraz moja głowa nasuwa mi, że być może zataiłam to kiedyś - ale nie wiem, czy to już nie.wytwór wyobraźni). No i postanowiłam, że powiem ksiedzu, że takie przypominanie ciągle mnie dręczy, i nie wiem co zrobić, przy okazji powiem, czego nie powiedziałam kiedyś. Tylko, że rozmowa w konfesjonale jakoś tak się potoczyła, że mimo, że powiedziałam co robiłam źle, nie zaznaczyłam, że tego akurat nigdy wcześniej nie powiedziałam. Ksiądz powiedział, żeby uważać by nie popaść w skrupulanctwo, ewentualnie zasugerował spowiedź generalną, i że mówiąc "więcej grzechów nie pamiętam...", tamte są odpuszczane, jeśli były popełniane w nie do końca pełnym rozumieniu, świadomości, i dalej odnosił się do innych moich wątpliwości, o które również pytałam. Chciałam powiedzieć, żeby dokładnie wiedział że o tych nieczystych myślach nie powiedziałam nigdy w spowiedzi, ale ta rozmowa jakoś tak się potoczyła, że ksiądz przeszedł do modlitwy, ja chciałam mu przerwać, ale zabrakło mi chyba odwagi, i z tą niepewnością odeszłam od konfesjonału. Potem myślałam, że może wrócić, ale tym bardziej się wstydziłam. Chciałam zaufać, że przecież miałam to odpuszczone, no ale czy te myśli nie były grzechem ciężkim jednak? I powinnam powiedzieć? I jeszcze z tymi wątpliwościami poszłam do Komunii... Pogubiłam się, pomóżcie.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Czy dobrze robię?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2021-05-08, 11:09

Salamandro, w tej chwili skrupulanctwo jest dla Ciebie największym zagrożeniem.
Ksiądz zdiagnozował Cię bezbłędnie.
Najlepiej zrobisz, kiedy "uchwycisz" się tego, co spowiednik Ci powiedział i kompletnie zostawisz te stare sprawy.
Grzech to rzecz straszna, ale nie może dominować w naszej praktyce wiary. Te wszystkie rzeczy spowiednik (a więc i Bóg) Ci odpuścił, nie wracaj do nich, nie myśl o nich.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14812
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4117 times
Been thanked: 2907 times
Kontakt:

Re: Czy dobrze robię?

Post autor: Dezerter » 2021-05-08, 12:57

Słyszałaś od spowiednika
usłyszałam nawet od spowiednika, że odpuszcza mi grzechy te i z przeszłości.
czemu więc go nie słuchasz? :!: :(
Masz odpuszczone wszystkie grzechu z przeszłości, zrób grubą kreskę i nie wracaj nigdy więcej :!:
ale równie ważne jest, by w życiu nie skupiać się i nie myśleć o grzechu *-:) - bo wówczas żyjesz grzechem :-o
skup się na czynieniu dobra, na uczynkach miłosierdzia, na wcielanie w życiu przykazania miłości- ciesz się życiem i uszczęśliwiaj innych, siebie i Boga takim właśnie zachowaniem, a nie myśleniem i skupianiem się na grzechu
- obiecujesz nam?
Ostatnio zmieniony 2021-05-08, 12:58 przez Dezerter, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Awatar użytkownika
pd24
Bywalec
Bywalec
Posty: 154
Rejestracja: 28 mar 2021
Has thanked: 57 times
Been thanked: 13 times

Re: Czy dobrze robię?

Post autor: pd24 » 2021-05-08, 13:27

@Dezerter A masz jakieś rady jak nie skupiać się na grzechach? Moje codzienne życie opiera się na strachu przed popełnieniem zła, a rzeczy, które obiektywnie nie są grzechem urastają u mnie w głowie do jego rangi. Bardzo mnie to męczy i myślę, ze to wiąże się z nerwica.
@};-

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Czy dobrze robię?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2021-05-08, 16:40

Mieliśmy tu gdzieś wątek z poradami odnośnie skrupulanctwa

Awatar użytkownika
pd24
Bywalec
Bywalec
Posty: 154
Rejestracja: 28 mar 2021
Has thanked: 57 times
Been thanked: 13 times

Re: Czy dobrze robię?

Post autor: pd24 » 2021-05-08, 17:09

Marek_Piotrowski pisze: 2021-05-08, 16:40 Mieliśmy tu gdzieś wątek z poradami odnośnie skrupulanctwa
Można prosić o link?
@};-

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14812
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4117 times
Been thanked: 2907 times
Kontakt:

Re: Czy dobrze robię?

Post autor: Dezerter » 2021-05-08, 17:13

Co ma człowiek światłości ze sprawami ciemności/grzechu?
jako chrześcijanie my nie powinniśmy walczyć z grzechem, ale z godnie z zasadą
nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj
dobrem, czyli jak pisałem wyżej zamiast oglądać się na ciemną stronę patrzymy na jasną stronę mocy - czyli mamy skierowanie na Jezusa i zajmujemy się nie złem, diabłem, grzechem,
ale budowaniem Królestwa Bożego w nas i pośród nas
i na tym się skupiamy, o tym myślimy, tym zajmujemy
grzech, diabła i wszystkie jego sprawy nie są naszymi i nawet jeśli nas dotykają to uznajemy, że jest to nieuniknione
żałujemy, przepraszamy Boga i to bez chwili zwłoki (a później jak będzie okazja to idziemy do spowiedzi) i dalej zajmujemy się jasną stroną naszego życia i świata.
Jeśli pojawiają się czarne myśli to nie walczymy z nimi, nie skupiamy się na nich, nie zajmujemy, nie dajemy wagi i uznania
tylko
zauważamy, oceniamy moralnie i rozumowo, decydujemy co dalej z nią, odwołujemy się do Boga
przykład konkretny:
leżymy na plaży, opalamy się - obok pojawiają się dwie dziewczyny i rozkładają koc, zajmują miejsce
są bardzo zgrabne, wyglądają bardzo ponętnie, pojawia się myśl o podłożu seksualnym:
- jakie laski, a może by spróbować je poderwać, zaprosić do domku letniskowego, ...
zauważamy taką fantazję w naszej głowie (jest to normalny zdrowy odruch u każdego zdrowego chłopaka, mężczyzny) i nie ma tu na razie nic grzesznego. Jeśli już mamy świadomość zaistnienia tej myśli, to musimy ją ocenić moralnie i rozumowo
- ale Dezerter, przecież ty jesteś żonaty, przysięgałeś, żona cię kocha, nigdy cię nie zdradziła, ty nigdy nie zdradziłeś, jesteś katolikiem, itp, itd
- Dezerter nie idź za tą myślą!, co to za fantazje!, wstydź się!, one mogły by być twoimi córkami, a jak by się żona dowiedziała? - żadnego podrywania!
i na końcu odwołujemy się do Boga
- Panie przepięknie stworzyłeś te dziewczyny, dziękuję, że w tak pięknym świecie mogę żyć
Przywołanie Boga zawsze i skutecznie sprowadza nas na właściwe tory i
dalej możemy cieszyć się plażą, morzem, słońcem i pięknymi widokami ;) już bez grzesznego zabarwienia, bo moim zdaniem podziwianie piękna ludzkiego ciała, bez grzesznych myśli nie jest niczym niewłaściwym, ale wiemy , że jest to stąpanie po kruchym lodzie, więc ostrożnie.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Salamandra
Przybysz
Przybysz
Posty: 4
Rejestracja: 8 maja 2021

Re: Czy dobrze robię?

Post autor: Salamandra » 2021-05-08, 17:52

Bardzo dziękuję za odpowiedzi, i to jakie szybkie!
Bardzo chcę się odciąć, bardzo. Tylko powiedzcie mi, czy to, że nie wtrąciłam tego co chciałam powiedzieć ani później nie wróciłam do konfesjonału to nie zatajenie? Jak to się ma do tego, że przypomniany grzech ciężki trzeba przecież wyznać?
Dezerter pisze: 2021-05-08, 12:57
skup się na czynieniu dobra, na uczynkach miłosierdzia, na wcielanie w życiu przykazania miłości- ciesz się życiem i uszczęśliwiaj innych, siebie i Boga takim właśnie zachowaniem, a nie myśleniem i skupianiem się na grzechu
- obiecujesz nam?
Zrobię co w mojej mocy! Chciałabym mieć dobrze wszystko poukładane w głowie i sercu, ale to chyba w tym problem, że za bardzo chcę układać. Sama nie wiem. Chciałabym czarno-biały świat, a tu tyle różnych szarości.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14812
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4117 times
Been thanked: 2907 times
Kontakt:

Re: Czy dobrze robię?

Post autor: Dezerter » 2021-05-08, 18:14

Salamandra pisze: 2021-05-08, 17:52 Bardzo dziękuję za odpowiedzi, i to jakie szybkie!
Bardzo chcę się odciąć, bardzo. Tylko powiedzcie mi, czy to, że nie wtrąciłam tego co chciałam powiedzieć ani później nie wróciłam do konfesjonału to nie zatajenie? Jak to się ma do tego, że przypomniany grzech ciężki trzeba przecież wyznać?
Ksiądz oznajmił ci odpuszczenie wszystkich grzechów
Dezerter pisze: 2021-05-08, 12:57
skup się na czynieniu dobra, na uczynkach miłosierdzia, na wcielanie w życiu przykazania miłości- ciesz się życiem i uszczęśliwiaj innych, siebie i Boga takim właśnie zachowaniem, a nie myśleniem i skupianiem się na grzechu
- obiecujesz nam?
Zrobię co w mojej mocy! Chciałabym mieć dobrze wszystko poukładane w głowie i sercu, ale to chyba w tym problem, że za bardzo chcę układać. Sama nie wiem. Chciałabym czarno-biały świat, a tu tyle różnych szarości.
Nie jest czarno-biały i nie da się wszystkiego poukładać, dlatego liczy się nastawienie i kierunek - Światłością świata jest tylko Jezus Chrystus - trzymaj azymut a resztę się samo poukłada na właściwym miejscu
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Salamandra
Przybysz
Przybysz
Posty: 4
Rejestracja: 8 maja 2021

Re: Czy dobrze robię?

Post autor: Salamandra » 2023-04-09, 22:52

Witam 3 lata później, niestety nie 3 lata skrupułów mniej…
Wiecie, w tym moim rozmyślaniu pt. „ciężki czy lekki” dotarłam do jakiegoś dziwnego punktu. Rzadko chodzę do Komunii, bo rzadko się spowiadam, bo i tak zawsze mam wyrzuty, zawsze przypomni mi się coś jeszcze z dawna. Staram się jakoś oceniać te moje grzechy, ale czy ja wiem czy sobie nie pobłażam? Po ostatniej spowiedzi, która nastąpiła po półtorej tygodnia od poprzedniej (ta po dłuższym czasie) chyba przelała się czara goryczy i uznałam że nie mam siły, Boże dopomóż, ignoruję co mi tak udręcza myśli, i idę do Komunii. Wytrzymałam 5 dni (śmiech przez łzy). Chyba potrzebuję jeszcze Waszej pomocy, bo ja się autentycznie wstydzę już iść do spowiedzi, wstydzę się przed rodziną że już nie idę do Komunii, no galimatias. Powiedzcie co myślicie, jak byście ocenili poniższe sytuacje, co radzicie, każdy głos pomagający mi się ogarnąć przyjmę z wdzięcznością!
1. Rozmawialiśmy sobie dziś w gronie najbliższych, i była sytuacja, że mój tata zasadził roślinę naprzeciwko naszego domu na polach w sumie chyba niczyich, ale to nie o tym. Ktoś wykopał sobie tę roślinę, a ja to skomentowałam bez rozmysłu, że to pewnie jedna nasza krewna - choć tego oczywiście nie wiem. Powiedziałam tak, bo kiedyś jak taty nasadzenie trawy dekoracyjnej zniknęło, to po jakimś czasie ta moja krewna skomentowała, że fajną mamy trawę w ogrodzie, a taka sama rośnie na tym polu, co doprowadziło do pobieżnych wniosków że ona pewnie je z tych pół zabrała (zdaje sobie oczywiście sprawę że nieumyślnie, pewnie myślała że ot, to dziko tam rośnie). No ale mleko się wylało, powiedziałam co nie-wiedziałam i jak uważacie, czy to ciężki grzech?
2. Myśle ze powyższe lęki wynikają z sytuacji dwóch - raz tej krewnej wygadałam, że jej syn (8 lat), podebrał koledze ciastko z plecaka, ona o tym nie wiedziała, ja tak w żartach (taka intencja, nie chciałam jej urazić) powiedziałam, że oszukuje po niej (bo ma ona skłonność do kolorowania, no taka jest, chociaż i tak jest fajna), a ona jakoś to bardzo wzięła do siebie, i mi nic nie powiedziała później, ale żaliła się mojej mamie, ze ja ją mam za złą matkę, mama nagadała mi, że mam przeprosić, ale ja, zacięty człowiek (niestety), tęgo nie zrobiłam, no bo przecież to nie było specjalnie. Czy to był grzech ciężki? Wyspowiadałam się z tego, że jej tak powiedziałam, ale mam problem z zadośćuczynieniem, nie mam odwagi poruszyć tego tematu z nią. Z raz jej synowi powiedziałam, że ma fajną mamę, żeby jakoś to wynagrodzić chociaż tym, no ale dalej mnie gryzie! Czy z tym gryzieniem ja mogę chodzić do Komunii?
3. Co do zadośćuczynienia mam też problem z dwoma innymi sytuacjami - pierwsza to kilka lat temu byłam strasznie zazdrosna o powodzenie życiowe kuzynki. Strasznie. Cieszyło mnie jak inne kuzynki ją obgadują, przytakiwałam, podśmiewałam się. Dopiero niedawno się z tego wyspowiadałam, jakoś nigdy wcześniej mi tego sumienie nie wyrzuciło (czy to nieświadomość zawiniona?), no i tu problem głębszy bo ona myślę, że nie wie, co o niej mówiono, to chyba nie powinnam jej tego wyznawać przeprosinami? Pisać w ogóle cokolwiek? Nie mam z nią kontaktu większego, może jeden raz pisałyśmy ze sobą. Teraz myślę ze może powinnam ogólnie jej napisać? Ale czy będzie jej miło jak napisze że, no właśnie co? Też nie chce się przyznawać do swojej zazdrości… Swoją drogą co do zazdrości względem niej znalazłam sobie sama dla siebie pokutę na miarę XXI wieku - lajkowałam jej posty na instagramie wbrew sobie :) chociaż było to dla mnie bardzo niekomfortowe paychicznie, bo przecież tam na tym instagramie wszystko do pozazdroszczenia. Ale myślę, że pomogło mi to tę zazdrość ogarnąć do racjonalnego poziomu, gdzie po prostu gdy się pojawia (ta zazdrość) to ją ignoruję a nie pozwalam mnie niszczyć. Więc polecam sposób, gdyby ktoś potrzebował. No i były od tej spowiedzi, gdzie wyznałam ten grzech inne spowiedzi i komunie, czy bez tego zadośćuczynienia nie były świętokradzkie?
4. Kolejna sprawa, miałam pracę, która polegała na zastępowaniu w obowiązkach nieobecnych pracowników. Generalnie szło się tam, gdzie trzeba było w danym momencie. Wywiązała się w pracy sytuacja, gdzie jedno stanowisko pozostało puste, bo pracownicy odeszli z pracy w tym samym momencie, a nikt się tego nie spodziewał. No i moja bezpośrednia przełożona wysyłała tam mnie (i nie tylko), do „ogarnięcia” co się tam robi (tyczy to pracy biurowej, niby wszędzie takiej samej, ale specyfika każdej komórki jest trochę inna), szykowało się też tam pozostanie na stałe z inną pracownicą, która notorycznie spóźnia się do pracy (po godzinie, dwie), a dodatkowo jest jakąś protegowaną więc nic na to nie można poradzić ;) Trochę też miałam dosyć takiego „skakania” po tych różnych miejscach, inna koleżanka miała dosyć często kilka miejsc do „obskoczenia”, mi może raz czy dwa się tak zdarzyło. I w rozmowie z kierownikiem raz po prostu mi się już chyba skumulował ten stres że muszę chodzić tam, gdzie nie bardzo się orientuje o co chodzi i trzeba to ogarnąć. I zapytałam jej czy moja bezpośrednia przełożona i jeszcze jedna dziewczyna też nie są „skakającymi” na pół etatu prócz swojego stałego stanowiska (bo tak słyszałam od innych), bo są sytuacje że trzeba obrobić kilka miejsc na raz (choć jak pisałam, ja osobiście miałam tak może raz), no i po czasie też zaczęło mnie uwierać że może ubarwiałam za bardzo, bo później kierowniczka gdzieś ją wysyłała jeszcze do pracy. Choć rozmowa z kierowniczką wykonkludowała do tego, że trzeba inaczej rozplanować pracę w dziale, ja powiedziałam że wiem, że ich pracy nie da się porównać do tego co jest na innych stanowiskach i że wiem, że moja praca polega na zastępowaniu. No ale wyszło chyba kwaśno generalnie, bo pytała innej koleżanki czy to ona się „skarżyła” bo podobno zastępujące są przemęczone. No i ja się nie przyznałam oczywiście, że to ja, a po czasie przyszło mi do głowy, że to grzech ciężki - a jak to po kilku miesiącach wytłumaczyć kierowniczce nie wychodząc na wariatkę? I jak powyżej, wyspowiadałam się, ale zadośćuczynienia nie zrobiłam, bo nie wiem jak, staram się „wytłumaczać” tą moją bezpośrednią przełożoną przed innymi koleżankami które na nią narzekają, no ale na tyle moje tchórzostwo pozwala… może coś poradzicie.

Mam jeszcze inne pytania co do czystości małżeńskiej, które to wątpliwości znowu mnie naszły po spowiedzi (nie wyznałem grzechu bo w sumie nie wiedziałam że to grzech i nie wiem czy niewiedza zawiniona, chyba nie do końca mimo wszystko, tak oceniłam) i przyjęłam Komunie. Ale ta świadomość przyszła po przeczytaniu pewnego tekstu, ale na to chyba założę osobny wątek w innym dziale bo jestem ciekawa co Wy myślicie - ja mam zamiar porozmawiać ze spowiednikiem przy następnej okazji, ale też musi mi to jakoś się poukładać w głowie.

I z okazji, że dziś Zmartwychwstał Pan - wszystkim Wam życzę samych błogosławieństw i spokoju serca!
Ostatnio zmieniony 2023-04-09, 22:54 przez Salamandra, łącznie zmieniany 1 raz.

recki
Bywalec
Bywalec
Posty: 193
Rejestracja: 11 kwie 2023
Lokalizacja: Wrocław
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 16 times
Been thanked: 122 times

Re: Czy dobrze robię?

Post autor: recki » 2023-04-19, 01:33

Salamandra pisze: 2023-04-09, 22:52 Witam 3 lata później, niestety nie 3 lata skrupułów mniej…
Wiecie, w tym moim rozmyślaniu pt. „ciężki czy lekki” dotarłam do jakiegoś dziwnego punktu. Rzadko chodzę do Komunii, bo rzadko się spowiadam, bo i tak zawsze mam wyrzuty, zawsze przypomni mi się coś jeszcze z dawna. Staram się jakoś oceniać te moje grzechy, ale czy ja wiem czy sobie nie pobłażam? Chyba potrzebuję jeszcze Waszej pomocy, bo ja się autentycznie wstydzę już iść do spowiedzi, wstydzę się przed rodziną że już nie idę do Komunii, no galimatias. Powiedzcie co myślicie, jak byście ocenili poniższe sytuacje, co radzicie, każdy głos pomagający mi się ogarnąć przyjmę z wdzięcznością!
Miej stałego spowiednika który będzie wiedział o twoim skrupulanctwie - inaczej będzie Ci trudno wyjść ze schematu skrupułów. Samodzielne próby to jest gonienie swojego własnego ogona.

1. Rozmawialiśmy sobie dziś w gronie najbliższych, i była sytuacja, że mój tata zasadził roślinę naprzeciwko naszego domu na polach w sumie chyba niczyich, ale to nie o tym. Ktoś wykopał sobie tę roślinę, a ja to skomentowałam bez rozmysłu, że to pewnie jedna nasza krewna - choć tego oczywiście nie wiem. Powiedziałam tak, bo kiedyś jak taty nasadzenie trawy dekoracyjnej zniknęło, to po jakimś czasie ta moja krewna skomentowała, że fajną mamy trawę w ogrodzie, a taka sama rośnie na tym polu, co doprowadziło do pobieżnych wniosków że ona pewnie je z tych pół zabrała (zdaje sobie oczywiście sprawę że nieumyślnie, pewnie myślała że ot, to dziko tam rośnie). No ale mleko się wylało, powiedziałam co nie-wiedziałam i jak uważacie, czy to ciężki grzech?
Powstrzymuj się w takich ocenach, jeśli na niczym on nie bazują. Jeśli komentarz rzuciłaś oskarżając kogoś bliskiego o kradzież, to jest grzech obmowy, z powodu być może uprzedzeń jakie masz do tej osoby. Takie chlapnięcie jest nierozważne - może utwierdzać innych że tamta osoba jest złodziejką, chociaż nie wiesz tego czy jest. Czymś innym jest rzucenie jakiejś nieznaczącej uwagi pół żartem, a czymś innym podjudzanie innych przeciwko jakiejś osobie. Czy to był bardziej żart, czy stwierdzenie na serio, to już odpowiedz sobie sama. Moim zdaniem jest to punkt na spowiedź, a potem na większą powściągliwość w takich ocenach.
2. Myśle ze powyższe lęki wynikają z sytuacji dwóch - raz tej krewnej wygadałam, że jej syn (8 lat), podebrał koledze ciastko z plecaka, ona o tym nie wiedziała, ja tak w żartach (taka intencja, nie chciałam jej urazić) powiedziałam, że oszukuje po niej (bo ma ona skłonność do kolorowania, no taka jest, chociaż i tak jest fajna), a ona jakoś to bardzo wzięła do siebie, i mi nic nie powiedziała później, ale żaliła się mojej mamie, ze ja ją mam za złą matkę, mama nagadała mi, że mam przeprosić, ale ja, zacięty człowiek (niestety), tęgo nie zrobiłam, no bo przecież to nie było specjalnie. Czy to był grzech ciężki? Wyspowiadałam się z tego, że jej tak powiedziałam, ale mam problem z zadośćuczynieniem, nie mam odwagi poruszyć tego tematu z nią. Z raz jej synowi powiedziałam, że ma fajną mamę, żeby jakoś to wynagrodzić chociaż tym, no ale dalej mnie gryzie! Czy z tym gryzieniem ja mogę chodzić do Komunii?
Uraziłaś tą osobę, wytykając jej oszustwo w niby żartach (że przeszło z niej na syna) - powinnaś zrobić to co powiedziała ci mama. Nie można w ten sposób ranić ludzi, to działa destrukcyjnie na relacje, zwłaszcza że to jest jak rozumiem bliższa rodzina. Jak idziesz ulicą i potrącisz niechcący człowieka, to też - odruchowo - mówisz "przepraszam", a przecież nie zrobiłaś tego specjalnie. Podobnie tu, nawet jeśli nie miałaś intencji dołożenia tej osobie, to takie zachowanie ją zraniło i nie było to neutralne. Powinnaś te relacje naprawić i przeprosić, jeśli nawet w niezamierzony sposób komuś sprawiłaś przykrość przez taki osąd, że ta osoba żali się innym, iż źle o niej myślisz. Jeśli przez tą sytuację są zepsute, nadszarpnięte relacje rodzinne, trzeba to naprawić.
3. Co do zadośćuczynienia mam też problem z dwoma innymi sytuacjami - pierwsza to kilka lat temu byłam strasznie zazdrosna o powodzenie życiowe kuzynki. Strasznie. Cieszyło mnie jak inne kuzynki ją obgadują, przytakiwałam, podśmiewałam się. Dopiero niedawno się z tego wyspowiadałam, jakoś nigdy wcześniej mi tego sumienie nie wyrzuciło (czy to nieświadomość zawiniona?), no i tu problem głębszy bo ona myślę, że nie wie, co o niej mówiono, to chyba nie powinnam jej tego wyznawać przeprosinami? Pisać w ogóle cokolwiek? Nie mam z nią kontaktu większego, może jeden raz pisałyśmy ze sobą. Teraz myślę ze może powinnam ogólnie jej napisać?
Moim zdaniem nie powinnaś jej nic pisać, jeśli ona nie była świadoma tego obgadywania. Jeśli się dowie, to sprawi że jej relacje z tymi obgadującymi mogą być tylko gorsze - nie widzę aby z tego miało wyniknąć jakieś dobro. Zdanie tych osób przez tych kilka lat mogło się już zupełnie zmienić i nie ma co do tego wracać. Z samego grzechu obmowy, zazdrości, powinnaś się wyspowiadać.
Swoją drogą co do zazdrości względem niej znalazłam sobie sama dla siebie pokutę na miarę XXI wieku - lajkowałam jej posty na instagramie wbrew sobie :) chociaż było to dla mnie bardzo niekomfortowe psychicznie, bo przecież tam na tym instagramie wszystko do pozazdroszczenia. Ale myślę, że pomogło mi to tę zazdrość ogarnąć do racjonalnego poziomu, gdzie po prostu gdy się pojawia (ta zazdrość) to ją ignoruję a nie pozwalam mnie niszczyć. Więc polecam sposób, gdyby ktoś potrzebował. No i były od tej spowiedzi, gdzie wyznałam ten grzech inne spowiedzi i komunie, czy bez tego zadośćuczynienia nie były świętokradzkie?
Lajkowanie postów na siłę jest bez sensu. Lepszą formą zadośćuczynienia byłaby szczera modlitwa za tą osobę, a nie wykonywanie czegoś co jest nieszczere. Jeśli wyznałaś tą zazdrość / obmowę na spowiedzi, to według mnie było to w tym przypadku wystarczające, gdyż jak wspomniałem, nie ma potrzeby uświadamiania kuzynki że się ją obmawiało, lub że się jej zazdrościło, jeśli ona nie ma tej świadomości. Lepszym zadośćuczynieniem będzie w tej sytuacji modlitwa (chyba że spowiednik nakazał ci wprost coś innego do wykonania).
4. Kolejna sprawa, miałam pracę, która polegała na zastępowaniu w obowiązkach nieobecnych pracowników. Generalnie szło się tam, gdzie trzeba było w danym momencie. Wywiązała się w pracy sytuacja, gdzie jedno stanowisko pozostało puste, bo pracownicy odeszli z pracy w tym samym momencie, a nikt się tego nie spodziewał. No i moja bezpośrednia przełożona wysyłała tam mnie (i nie tylko), do „ogarnięcia” co się tam robi (tyczy to pracy biurowej, niby wszędzie takiej samej, ale specyfika każdej komórki jest trochę inna), szykowało się też tam pozostanie na stałe z inną pracownicą, która notorycznie spóźnia się do pracy (po godzinie, dwie), a dodatkowo jest jakąś protegowaną więc nic na to nie można poradzić ;) Trochę też miałam dosyć takiego „skakania” po tych różnych miejscach, inna koleżanka miała dosyć często kilka miejsc do „obskoczenia”, mi może raz czy dwa się tak zdarzyło. I w rozmowie z kierownikiem raz po prostu mi się już chyba skumulował ten stres że muszę chodzić tam, gdzie nie bardzo się orientuje o co chodzi i trzeba to ogarnąć. I zapytałam jej czy moja bezpośrednia przełożona i jeszcze jedna dziewczyna też nie są „skakającymi” na pół etatu prócz swojego stałego stanowiska (bo tak słyszałam od innych), bo są sytuacje że trzeba obrobić kilka miejsc na raz (choć jak pisałam, ja osobiście miałam tak może raz), no i po czasie też zaczęło mnie uwierać że może ubarwiałam za bardzo, bo później kierowniczka gdzieś ją wysyłała jeszcze do pracy. Choć rozmowa z kierowniczką wykonkludowała do tego, że trzeba inaczej rozplanować pracę w dziale, ja powiedziałam że wiem, że ich pracy nie da się porównać do tego co jest na innych stanowiskach i że wiem, że moja praca polega na zastępowaniu. No ale wyszło chyba kwaśno generalnie, bo pytała innej koleżanki czy to ona się „skarżyła” bo podobno zastępujące są przemęczone. No i ja się nie przyznałam oczywiście, że to ja, a po czasie przyszło mi do głowy, że to grzech ciężki - a jak to po kilku miesiącach wytłumaczyć kierowniczce nie wychodząc na wariatkę? I jak powyżej, wyspowiadałam się, ale zadośćuczynienia nie zrobiłam, bo nie wiem jak, staram się „wytłumaczać” tą moją bezpośrednią przełożoną przed innymi koleżankami które na nią narzekają, no ale na tyle moje tchórzostwo pozwala… może coś poradzicie.
Uwagi na temat organizacji pracy nie są grzechem żadnym, a co dopiero ciężkim. Dodatkowo jeśli dochodzi przy tym stres i zdenerwowanie związane z przeorganizowywaniem, emocje, zmęczenie - to nie ma co się doszukiwać jakichś uchybień i wracać do takich sytuacji z przed kilku miesięcy. Chyba że na skutek twoich działań, jakaś osoba wyleciałaby niesłusznie z pracy lub coś tego typu. Jeśli nic takiego nie miało miejsca, zostaw ten temat. Nie widzę w tym opisie nic poważnego.
Mam jeszcze inne pytania co do czystości małżeńskiej, które to wątpliwości znowu mnie naszły po spowiedzi (nie wyznałem grzechu bo w sumie nie wiedziałam że to grzech i nie wiem czy niewiedza zawiniona, chyba nie do końca mimo wszystko, tak oceniłam) i przyjęłam Komunie.
Jeśli chcesz, pytaj w konkretach. Jeśli pytanie nie nadaje się na publiczne, to możesz pisać na priv w wiadomości prywatnej.

ODPOWIEDZ