Post
autor: Andej » 2018-12-31, 10:29
Jezus uczył kierowania się miłością. Kapłan powinien być kontynuatorem. Sakrament odbieraj jako akt miłości, przebaczenia. Ważne jest werbalne określenie grzechów, uświadomienie sobie ich rangi. Ale gdzys przegotował listę w myśli i w trakcie cos wyleciało, to przypomnij sobie o tym w następnej. I poinformuj.
Skrupulantyzm zatruwa życie Tobie i utrudnia spowiednikowi. Co nie znaczy, że należy pomijać problemy. Owszem, trzeba je omówić, ale tylko raz. Jeśli spowiednik, lub ksiądz poza konfesjonałem, uzna, że jest to rozdzielanie włosa na czworo, to raz na zawsze odpuść sobie.
Wiele osób ma imperatyw samozadręczania. Szukanie kolejnego dna itd. Dopóki nie stanie się to obsesją, to można z tym się pogodzić.
Przed spowiedzią konieczne jest zwrócenie szczególnej uwagi na grzechy ciężkie. Potem na takie, których nie było, a się pojawiły. Potem na te, popełniane notorycznie, z których nie potrafimy się wyzwolić. Następnie to, o coraz mniejszej wadze.
Skrupuły związane z cichym mówieniem są dziwne. Gdyby ksiądz nie słyszał, to by poprosił o głośniejszą mowę. Gdyby Bóg nie słyszał, a wszak to On jest tym, który decyduje, to by powiedział. Robisz z igły widły. Mam świadomość, że robisz do w dobrych intencjach. Ale nie należy przesadzać.
Zaufaj Bogu. Klęknij prze obrazem Miłosierdzia i powiedz z przekonaniem: Jezu, ufam Tobie. I zaufaj. To jedyny sposób. Ja Ci nie pomogę. Tylko On może Ci pomóc. I czyni to. Ale otwórz się. Przyjmij Jego wolę. Zaufaj Mu. A wtedy rozterki znikną bezpowrotnie. Będziesz wiedział, co, kiedy i jak. Czegoć z całego serca życzę.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.