Nawrót nerwicy natręctw - pomocy!

Młoda995

Nawrót nerwicy natręctw - pomocy!

Post autor: Młoda995 » 2019-12-22, 13:38

Witam wszystkich drogich forumowiczów,

Jestem tutaj nowa, od wczoraj, mówiąc dosłownie, zamęczam się. Mam zdiagnozowaną nerwicę natręctw, uczęszczam na terapię. Objawia się ona u mnie poprzez myśli, a także wykonywanie bezsensownych rzeczy. Wczoraj postanowiłam przystąpić do spowiedzi przed świętami. Wszystko było dobrze do momentu odejścia od konfesjonału. W tamtym momencie, aż do teraz towarzyszy jedna, absurdalna myśl - "czy ja na prawdę byłam do tej spowiedzi i usłyszałam to co mi kapłan powiedział? Czy mi się to nie przyśniło?" Może Wam się to wydać wręcz nienormalne ale tak na prawdę jest. Nie mogę tej myśli się pozbyć. Pamiętam, jak ponad rok temu miałam identyczną sytuację. Biegałam wtedy do spowiedzi kilka dni z rzędu, by usunąć tą niepewność i udowodnić sobie, że na prawdę przystąpiłam do tej spowiedzi. Niestety, nic to nie dawało. Teraz nie chcę tej, wczorajszej spowiedzi powtarzać ponieważ wiem, że będzie jak poprzednio. Staram sobie to zracjonalizować i zachować spokój. Dziś przystąpiłam normalnie do Komunii. Stwierdziłam, że nie wolno mi ufać swojej chorobie. Czy ignorować tą i podobne myśli, jeśli się pojawią? Na kolejnej sesji terapeutycznej zamierzam powiedzieć o tej sytuacji.

ToTylkoJa
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2207
Rejestracja: 2 sty 2019
Has thanked: 22 times
Been thanked: 367 times

Re: Nawrót nerwicy natręctw - pomocy!

Post autor: ToTylkoJa » 2019-12-22, 13:53

Najlepiej, jeśli zapytasz o to swojego terapeutę- on o wiele lepiej zna Twoją sytuację i lepiej Ci pomoże.

Ja bardzo długo miałam poważne problemy z pamięcią. Jeśli musiałam coś zapamiętać, robiłam coś, co wprost mi o tym przypominało.
Np. ważna praca domowa- podręcznik na podłodze.
Czasem zdarzyło mi się pisać do przyjaciółki po prostu "właśnie zamknęłam drzwi kluczem i idę na przystanek".
Może mogłabyś zrobić coś podobnego?
Albo zastosować techniki sprawdzania "czy to sen".
Sprawdź godzinę (np. na telefonie), potem odwróć wzrok i sprawdź jeszcze raz. Jeśli godzina będzie inna niż za pierwszym razem, albo znaki będą dziwne (np. zmienią się na obrazki albo cyrylicę), to sen. Może coś takiego by Cię uspokoiło

Adam
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 231
Rejestracja: 13 paź 2019
Has thanked: 21 times
Been thanked: 20 times

Re: Nawrót nerwicy natręctw - pomocy!

Post autor: Adam » 2019-12-22, 13:54

Jeżeli masz problemy z tym czy rzeczywiście uczestniczyłaś w jakiś ważnych wydarzeniach, to najlepiej zaraz po odbyciu danego wydarzenia jeszcze ze świeżymi emocjami zanotuj je w telefonie. Tak chyba jest najprościej, aby do czegoś wrócić i się upewnić, czy rzeczywiście to czy owo miało miejsce. Możesz nawet pstryknąć po kryjomu fotkę i dodać do notatki. Zdjęcia raczej byś nie podrobiła :)
"Szczęśliwe rodziny ryją mi łeb, patrzę głodny na malowany chleb" - Quebo

Młoda995

Re: Nawrót nerwicy natręctw - pomocy!

Post autor: Młoda995 » 2019-12-22, 14:05

Dziękuję za odpowiedzi! :) Myślę, że jest to dość dobry pomysł. Ciągle boję się, że jestem w stanie grzechu, że dziś przyjmując Komunię - popełniłam świętokradztwo. Wiem, że to absurdalne, jednak ta myśl bardzo chwieje moją wiarą. Rok temu miałam również strasznie silne uczucie odrealnienia. Dziś pod tym względem jest lepiej ale natręctwa, jak widać, nie dają za wygraną. Rozumiem, że nie powtarzać wczorajszej spowiedzi? Chcę, by moja wiara została umocniona, by relacja z Bogiem była taka jak dawniej. Wczoraj kapłan wspomniał mi o stałym spowiedniku i do teraz ogromnie żałuję, że nie zapytałam go, czy to on by mógł nim zostać. Kieruję się zasadą - jeżeli nie wiem czy coś jest grzechem ciężkim, to idę przyjąć normalnie Komunię. Bardzo denerwujące jest to, że choć wiem, że coś się wydarzyło - pojawia się silna myśl, która próbuje niejako wmówić mi, że dane zdarzenie miejsca nie miało.

Magnolia

Re: Nawrót nerwicy natręctw - pomocy!

Post autor: Magnolia » 2019-12-22, 14:08

A mówiłaś komuś że idziesz? albo zrobiłaś to przy kimś, kto mógłby zaświadczyć/przypomnieć Ci?

Poza tym przeczytaj sama swój post, odpowiadasz sobie sama na swoje wątpliwości, bo masz je - "odkąd tylko wyszłam z konfesjonału" - czyli byłas w spowiedzi i resztę trzeba olać.

Zapraszam Cię też do tego wątku:
viewtopic.php?f=80&p=197942#p195115
Znajdziesz tam wiele dobrych wskazówek i zdrowego podejścia do sakramentu pojednania.

Młoda995

Re: Nawrót nerwicy natręctw - pomocy!

Post autor: Młoda995 » 2019-12-22, 14:16

Mówiłam o tym mojej Babci. Wsiadłam w samochód i pojechałam. Pamiętam, że na głos w samochodzie się modliłam własnymi słowami, bo przyznam, bałam się tej spowiedzi. Ponadto, pytałam spowiednika o dwie dla mnie ważne kwestie, których nie umiałam do końca ocenić. Kolejną wizytę u terapeutki mam 2 stycznia. Dziękuję za przydatny link! Będę musiała na kolejne wizycie wspomnieć o moich myślach i o tym, co podczas nich czuję, jak bardzo mnie męczą. Nie wolno mi przecież ufać swojej chorobie...

Magnolia

Re: Nawrót nerwicy natręctw - pomocy!

Post autor: Magnolia » 2019-12-22, 14:25

Niech pokój zapanuje w Twoim sercu.
Spokojnych świąt.

Młoda9995

Załamałam się. Mam dosyć...

Post autor: Młoda9995 » 2019-12-22, 21:04

Wracam na forum, na stałe do Was. (dziś się jeszcze tutaj rejestrowałam pod podobnym nickiem...) Chyba nie znajdę dla siebie na razie lepszego miejsca. Siedzę i płaczę. Pomoc, jaką miałam otrzymać, wcale dla mnie pomocą się dla mnie pomocą nie okazała. Usłyszałam tylko, że jeśli nie wybaczę temu, kto chciał mnie zgwałcić, to i Bóg mi nie wybaczy (coś w tym stylu). Dawno nie miałam takiego kryzysu. Moje skrupuły teraz szaleją wraz z natłokiem myśli, że już jestem potępiona, że ciągłe żyłam w grzechu. Dlaczego niektórzy nie rozumieją, jakie to wszystko jest trudne? Przecież bez powodu tego człowieka nie chcę nie znać. Jest jeden konkretny powód. Do tego, NIE WIEM, PRZYSIĘGAM, NIE WIEM, CZY DOPUSZCZAM SIĘ GRZECHU CIĘŻKIEGO. Spowiednicy mówili - w chwili wątpliwości - przystępować do Komunii a ja znów rozgrzebałam jakąś kwestię i teraz mam, to co mam... Ja nie jestem w stanie modlić się za kogoś kto jest takim (nie zawaham użyć się tego stwierdzenia) potworem. Czuję się niezrozumiana przez kapłana, z którym korespondowałam. Zraziłam się całkowicie. To miały być piękne i radosne święta, a ja w tym momencie zwątpiłam we wszystko, w całą swoją wiarę i w Boga. Jest mi cholernie trudno.

Biserica Dumnezeu

Re: Załamałam się. Mam dosyć...

Post autor: Biserica Dumnezeu » 2019-12-22, 21:09

Co chcesz osiagnac tkwiac w zapieklym nieprzebaczeniu? Sama sie dolujesz, gdyz zawze bedzie to szlo za Toba.
jedynie wybaczajac poztworowi uwolnisz siebie sama. Wybaczyc nie oznacza zapomniec. Ale juz nie wracac do potwora w swojej glowie.

ToTylkoJa
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2207
Rejestracja: 2 sty 2019
Has thanked: 22 times
Been thanked: 367 times

Re: Załamałam się. Mam dosyć...

Post autor: ToTylkoJa » 2019-12-22, 21:18

To jest sytuacja naprawdę bardzo trudna. Nic dziwnego, że ciężko jest Ci sobie poradzić.
Moim zdaniem powinnaś znaleźć dobrego psychologa działającego w duchu chrześcijańskim. Taka osoba pozwoli Ci uporządkować Twoje myśli w zgodzie z zasadami, jakie wyznajesz.

Młoda9995

Re: Załamałam się. Mam dosyć...

Post autor: Młoda9995 » 2019-12-22, 21:20

Nie wiem, czy mogę przyjmować Komunię, nie wiem już kompletnie nic. Jestem zszokowana po odpowiedzi pewnego księdza i nie ukrywam, zraził mnie po całości. To wszystko jest bardzo trudne. Od wcześniejszych kapłanów słyszałam, że jeśli nie umiem ocenić sytuacji i mam wątpliwości, to wolno mi iść do Komunii. Teraz ze wszystkim jestem zrezygnowana.

Magnolia

Re: Załamałam się. Mam dosyć...

Post autor: Magnolia » 2019-12-22, 21:32

Młoda po prostu usłyszałaś rzeczy na które nie byłas gotowa... tak jak nie jesteś gotowa przebaczyć potworowi...
ale to przecież nie koniec Twojego życia, to jeszcze nie jest (chyba) ostateczna Twoja decyzja w tej kwestii... po prostu nie jesteś gotowa na ten gest. Twoje nieprzebaczenie nie jest świadome i dobrowolne - po prostu nie jesteś na nie gotowa.
Obierz sobie to przebaczenie za cel przyszły, cel do którego będziesz dążyć. Bo taka jest nasza droga, by przebaczać tym, którzy nam zawinili. Nawet jesli nie usłyszymy nigdy przepraszam. Znam doskonale z doświadczenia stan Twojego serca, wiem jakie to jest trudne, ale wolność od przeszłości znajdziesz dopiero po decyzji i przebaczeniu.

Tobie najbardziej jest potrzebne to przebaczenie by uwolnić serce ze strachu i nienawiści, by serce naśladowało Chrystusa i Jego wielką miłość.
Taki obierz sobie cel swojej drogi duchowej.

Bói nas przenika i rozumie lepiej niż my sami siebie rozumiemy, dlatego powierzaj swoje serce Bogu, proś by uczynił je takim by się Jemu podobało i przystępuj do Komunii św - przyjmuj ją jako lekarstwo od Lekarza Dusz.

Z modlitwą, pozdrawiam

Młoda9995

Re: Załamałam się. Mam dosyć...

Post autor: Młoda9995 » 2019-12-22, 21:41

Podejdę jutro do konfesjonału i po raz ostatni zapytam kapłana o te kwestie. Błagam o modlitwę za dobrego spowiednika. Na prawdę, nie pamiętam kiedy przeżywałam tak silny kryzys... Błagam także o modlitwę za odwagę poproszenia o stałe spowiednictwo swojego kapłana po przełamaniu się opłatkiem po Pasterce (łamiemy się opłatkiem z kapłanami po odprawionej Pasterce). Sama nie dam rady, nie dam rady ze swoimi rozsterkami.
Ostatnio zmieniony 2019-12-22, 21:46 przez Młoda9995, łącznie zmieniany 1 raz.

Magnolia

Re: Załamałam się. Mam dosyć...

Post autor: Magnolia » 2019-12-22, 21:52

Oczywiście, pomodlimy się.

Ale teraz weź psalm 23 i poczytaj go na uspokojenie.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14933
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4184 times
Been thanked: 2940 times
Kontakt:

Re: Załamałam się. Mam dosyć...

Post autor: Dezerter » 2019-12-22, 22:13

Młoda9995 pisze: 2019-12-22, 21:04 Wracam na forum, na stałe do Was. (dziś się jeszcze tutaj rejestrowałam pod podobnym nickiem...) Chyba nie znajdę dla siebie na razie lepszego miejsca. Siedzę i płaczę. Pomoc, jaką miałam otrzymać, wcale dla mnie pomocą się dla mnie pomocą nie okazała. Usłyszałam tylko, że jeśli nie wybaczę temu, kto chciał mnie zgwałcić, to i Bóg mi nie wybaczy (coś w tym stylu). Dawno nie miałam takiego kryzysu. Moje skrupuły teraz szaleją wraz z natłokiem myśli, że już jestem potępiona, że ciągłe żyłam w grzechu. Dlaczego niektórzy nie rozumieją, jakie to wszystko jest trudne? Przecież bez powodu tego człowieka nie chcę nie znać. Jest jeden konkretny powód. Do tego, NIE WIEM, PRZYSIĘGAM, NIE WIEM, CZY DOPUSZCZAM SIĘ GRZECHU CIĘŻKIEGO. Spowiednicy mówili - w chwili wątpliwości - przystępować do Komunii a ja znów rozgrzebałam jakąś kwestię i teraz mam, to co mam... Ja nie jestem w stanie modlić się za kogoś kto jest takim (nie zawaham użyć się tego stwierdzenia) potworem. Czuję się niezrozumiana przez kapłana, z którym korespondowałam. Zraziłam się całkowicie. To miały być piękne i radosne święta, a ja w tym momencie zwątpiłam we wszystko, w całą swoją wiarę i w Boga. Jest mi cholernie trudno.
Prezbiterzy są tylko ludźmi - starał się jak umiał, a że nie wyszło - są inni
Spotkałaś na swej drodze chama, potwora i świnie - stało się - trzeba żyć dalej, ale chyba nie chcesz, by on był cały czas (poprzez nieprzebaczenie) obecny w twojej głowie, sercu, myślach czyli życiu?
To jest łatwe a nie trudne - zrób proszę to (dla siebie, by się uwolnić od tego typa!) powtarzając za mną:
(najpierw przeczytaj a później powtórz już świadomie)
Panie Jezu staje w pokorze przed twoim Tronem, oddaję Ci pokłon
uznaje swoją grzeszność, przepraszam za swoje grzechy, żałuję
uznaje że nie potrafię sobie sama poradzić i proszę o pomoc Twojego Ducha
Ty Panie ku wolności nas wyswobodziłeś, byśmy żyli w wolności dzieci bożych
Proszę napełnij mnie Panie swoim przebaczeniem, swoim uwolnieniem
Daj swojej służebnicy, swojej przybranej siostrze uwolnienie od :
bólu, poniżenia, nieprzebaczenia, poczucia winy, poczucia grzeszności i
od wszystkiego tego nieuświadomionego, co oddziela mnie od twojej
Łaski, Błogosławieństwa, uwolnienia i pokoju.
Ogłaszam, że przebaczam mojemu krzywdzicielowi i oddaje to przebaczenie Tobie
Ja o własnych siłach nie umiem tego zrobić, ale dla Ciebie nie ma rzeczy niemożliwych.
Dziękują Panie za twoją pomoc, za przebaczenie, za uwolnienie, za wsparcie Twojego Ducha,
który będzie mnie strzegł, prowadził i o wszystkim pouczał
prostuj Panie moje ścieżki i daj w duszy szalom
Amen
Ostatnio zmieniony 2019-12-22, 22:16 przez Dezerter, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

ODPOWIEDZ