Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Ogólnie o Biblii. Dlaczego powinniśmy Ją czytać, jak powinno się czytać Pismo Święte, itp.
Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-09-15, 07:35

ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł ...
Niewyobrażalne. Ta scena robi na mnie wielkie wrażenie. Szczyt miłości.
Czy normalny człowiek po przejściu strasznych tortur, dla którego każdy oddech, nie tylko słowo, jest rozdzierającym bólem, odezwałby się? Czy ktoś, poza Nim może mieć taką miłość, żeby zamiast koncentracji na własnym bólu troszczyć się o innych?
Wiem z autopsji, że ja w takim bólu pragnąłbym tylko śmierci. Błagałbym Boga i oprawców o śmierć. Jak najszybszą. Wątpię, czy potrafiłbym skierować swoją uwagę na cokolwiek innego poza pragnieniem zakończenia męki. Zakończenia w dowolny sposób. W takim stanie cały umysł mój wypełniała świadomość bólu oraz pragnienie jego zakończenia. Sądzę, że ni byłoby miejsca na żadną inną myśl ani uczucie. Nie wiem jedynie, czy tak długo trwająca męka nie zmieniłaby tego stanu.
A On nie myślał o swojej męce. Myślał o miłości. Nawet z wysokości krzyża kierował się miłością. Troską o najbliższych. Podziwiam. Podziwiam do tego stopnia, że jestem bardzo niezadowolony z tego co powyżej napisałem. Ale nie znajduję słów wyższego podziwu. Podziwu i wdzięczności.

Jak myślisz, czy słowa wypowiedziane przez Jezusa, nie są skierowane do ciebie? Do nas wszystkich? Sądzę, że są. Jesteśmy dziedzicami pierwszych członków Kościoła. To polecenie-prośba do każdego z nas. I odnosząca się do każdego człowieka, za którego ponosimy odpowiedzialność.
Jezus powiedział do każdego z nas: Kochany, oto xxxx twój(lub twoja wzgl. twoje). To twoja żona, twój mąż, twoje dziecko, twój rodzic ...
I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie. A my, a ja, a ty jak reagujemy na jego słowa? Wciąż ranimy się nawzajem. Często nieświadomie. Często słowem wypowiedzianym w dobrej wierze, ale czyniącym spustoszenie. Ale czy to przeczy wypełnianie polecenia miłości? Uczeń wziął Ją do siebie - nie wiemy, czy udało im się żyć w pełnej harmonii. Może musieli łykać gorzkie słowa i sytuacja. Ale byli razem. Ale w trudzie się wspierali. Ale przyjęli wzajemne zobowiązanie na wieczność. Zobowiązanie wzajemnego wspierania się i opieki. Każde z nich przyjęło odpowiedzialność za drugą osobę. Tak jak i my powinniśmy przyjmować odpowiedzialność za każdego człowieka spotkanego na naszej drodze życia. Nie, nie oburzaj się. Nie oznacza to, że każdego mamy, od razu, przyjmować do domu. Nie z każdym mamy się dzielić wszystkim. Ale mamy dzielić się dobrem. I kontrolować dobro, które daliśmy. Aby nasze słowo, czyn, gest miał szansę wzrosną i wydać plon. Jeśli rak komuś nadałeś nowy kierunek, to do końca życia jesteś odpowiedzialny za to, jak ten ktoś skorzystał z tego? Jeśli rzucisz ziarno, a ono zakiełkuje, a ty odejdziesz zapominając o podlewaniu, to przyjąłeś Jej za swoją Matkę, ani za syna. Rzuciłeś ziarno na zmarnowanie. Pilnuj swojej uprawy.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Magnolia

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Magnolia » 2020-09-15, 21:30

Środa, 16 września 2020

Środa XXIV tygodnia zwykłego

Czytanie pierwsze
(1 Kor 12, 31 - 13, 13)
Bracia: Starajcie się o większe dary, a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą. Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadł wszelką wiedzę, i wiarę miał tak wielką, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał - byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic mi nie pomoże. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje, nie jest jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie. Po części bowiem tylko poznajemy i po części prorokujemy. Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe. Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecinne. Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś ujrzymy twarzą w twarz. Teraz poznaję po części, wtedy zaś będę poznawał tak, jak sam zostałem poznany. Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: największa z nich jednak jest miłość.

Psalm
(Ps 33 (32), 2-3. 4-5. 12 i 22)
REFREN: Szczęśliwy naród wybrany przez Pana

Sławcie Pana na cytrze,
grajcie Mu na harfie o dziesięciu strunach.
Śpiewajcie Mu pieśń nową,
pełnym głosem śpiewajcie Mu wdzięcznie.

Bo słowo Pana jest prawe,
a każde Jego dzieło godne zaufania.
On miłuje prawo i sprawiedliwość,
ziemia jest pełna Jego łaski.

Błogosławiony lud, którego Pan jest Bogiem,
naród, który On wybrał na dziedzictwo dla siebie.
Panie, niech nas ogarnie Twoja łaska,
według nadziei pokładanej w Tobie.


Aklamacja
(J 6, 63c. 68c)
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem. Ty masz słowa życia wiecznego.

Ewangelia
(Łk 7, 31-35)
Jezus powiedział do tłumów: "Z kim mam porównać ludzi tego pokolenia? Do kogo są podobni? Podobni są do dzieci przesiadujących na rynku, które głośno przymawiają jedne drugim: "Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wy nie płakaliście". Przyszedł bowiem Jan Chrzciciel: nie jadł chleba i nie pił wina; a wy mówicie: "Zły duch go opętał". Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije; a wy mówicie: "Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników". A jednak wszystkie dzieci mądrości przyznały jej słuszność".

Awatar użytkownika
abigail
Gaduła
Gaduła
Posty: 876
Rejestracja: 18 lip 2020
Has thanked: 201 times
Been thanked: 221 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: abigail » 2020-09-15, 22:08

przepraszam ze pytam o rzecz pewnie oczywista - kogo określa przedostatnie słowo tekstu?
nie spodziewajcie sie po mnie ani wiedzy, ani mądrości

Czarny
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1058
Rejestracja: 25 sie 2015
Has thanked: 898 times
Been thanked: 338 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Czarny » 2020-09-15, 23:11

abigail pisze: 2020-09-15, 22:08 przepraszam ze pytam o rzecz pewnie oczywista - kogo określa przedostatnie słowo tekstu?
Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników". A jednak wszystkie dzieci mądrości przyznały jej słuszność".

Myślę że to o mądrość chodzi.
Ale mam nadzieje że ktoś bieglejszy w temacie to zweryfikuje.
Ostatnio zmieniony 2020-09-15, 23:11 przez Czarny, łącznie zmieniany 1 raz.

Magnolia

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Magnolia » 2020-09-15, 23:42

Chodzi o mądrość. Brawo Czarny!

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-09-16, 07:17

Z kim mam porównać ludzi tego pokolenia?
Niejaki Adam M. (ale nie syn Ozjasza) napisał Ode, której zwrotkę jedną wklejam.
Patrz na dół - kędy wieczna mgła zaciemia
Obszar gnuśności zalany odmętem;
To ziemia!
Patrz. jak nad jej wody trupie
Wzbił się jakiś płaz w skorupie.
Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem;
Goniąc za żywiołkami drobniejszego płazu,
To się wzbija, to w głąb wali;
Nie lgnie do niego fala, ani on do fali;
A wtem jak bańka prysnął o szmat głazu.
Nikt nie znał jego życia, nie zna jego zguby:
To samoluby!

Chciałoby się powiedzieć: jak mało się zmieniamy. A zarazem, jak wiele. Przez dwa tysiące. Wciąż ta sama melodia. Ten sam taniec.
Tan upór. Ta świadomość, że to my sami wiemy najlepiej. Ludzie nam radzą, a my robimy po swojemu. Bo jesteśmy mądrzejsi. Najmądrzejsi. Problem w tym, że każdy jest najmądrzejszy. Trudno uznawać nam autorytety. A ju z najtrudniej tym, którzy sami uważają się za autorytety. Są ludzie, a jest ich niemało, którzy zawsze mają rację. I z tego tytułu oczekują, że wszyscy będą grać, jak oni im zagrają. Są tez inni, tacy którzy nie rozumieją aktualnej muzyki. I dlatego nie potrafią tańczyć w jej rytm. Są też tacy, którzy po prostu nie tańczą. I są w końcu ci, którzy mają swoje ulubione melodie i chcą tańczyć jedynie do swej ulubionej muzyki. Kim jesteśmy?
Kim jesteśmy? Jakimś porąbanym pokoleniem. Z jednej strony nie uznajemy autorytetów. Każdemu coś zarzucamy. Z drugiej idziemy jak barany na rzeź. (Pamiętacie początkową scenę z filmu Piłat i inni, jak baran głosem Pieczki wyjaśnia swoje postępowanie?) Jak dzieci. Raz każde chce się bawić tą samą zabawką, aby za chwilę wszyscy ją porzucili.
2000 lat temu autorytetami byli faryzeusze, uczeni w piśmie, nauczyciele. Wśród nich był Jan i Jezus. W słowach Jezusa byli dwoma przeciwieństwami, choć głoszącymi to samu (ale nie tak samo). Asceta i zwykły człowiek. A jednak ludzie odrzucali ich nauki. Dlaczego? Jedni dlatego, że asceta był dla nich jakimś wynaturzeniem. Inni dlatego, że Jezus, pod wieloma względami, nie wyróżniał się. Nie był bogaty, nie miał władzy (ludzkiej). Zapewne to przeszkadzało. Ale najbardziej przeszkadzało to, że każdy uważał się za mądrzejszego. Zwłaszcza ci, którzy stanowili elitę. Ci, którzy mieli prawo do interpretacji. Bo oni przyznali samym sobie wyłączne prawo do interpretacji, zarówno Pisma, jak i Boga. Mając pozycje, faryzeusze i uczeni, sami uznali się autorytetami dla całego społeczeństwa. Nikt spoza ich grona, w ich mniemaniu, nie miał prawa wskazywać Drogi.
Popatrzmy się na samych siebie. Czy i my nie oczekujemy, że inni pójdą za nami? A gdy nie idą to strofujemy? Karzemy? Albo uciekamy, zwijamy się w kłębek i czekamy aż przejdzie. Obie postawy nie są właściwe.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Magnolia

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Magnolia » 2020-09-16, 15:25

Komentarz o. Salija, www.teologiapolityczna.pl

Dzisiejsza Ewangelia skojarzyła mi się z żydowską opowieścią o tym, jak to Mojżesz, co by nie zrobił, zawsze był krytykowany przez swoich rodaków: „Wczesne wstawanie Mojżesza Hebrajczycy komentowali za jego plecami: „Zobaczcie, jak wcześnie wstaje! Chce przed nami zaopatrzyć się w mannę i zabrać najlepsze jej ziarna!”. Kiedy zaś wstawał późno, mówili: „Zobaczcie, jak późno wstaje! Wczoraj wieczorem zjadł za dużo manny i ani żona, ani słońce nie mogły go obudzić!” Kiedy skromny przechadzał się pośród tłumów, Hebrajczycy z bliska pokazywali go palcami, mówiąc: „Zobaczcie, jak przechadza się pośród nas! Chce, żebyśmy go pozdrawiali!” Kiedy zaś w swej skromności trzymał się na uboczu, z daleka pokazywali go palcami, mówiąc: „Zobaczcie, jak trzyma się na uboczu! Chce nam dać odczuć, że jest większy od nas!”

Myślę, że dokładnie taki jest los Kościoła. Co by Kościół nie robił, będzie ostro krytykowany. Skupia się Kościół na posłudze ściśle religijnej – ludzie wtedy mówią: „Zamknął się w swojej wieży z kości słoniowej, wyłącza się z życia, izoluje się ze społeczeństwa”. Angażuje się Kościół w sprawy społeczne, w obronę biednych, przeciwstawia się aborcji, przypomina o prawach człowieka - ludzie wtedy mówią: „Niech pilnuje swojej posługi religijnej, niech się nie miesza do polityki”.

Głosi ksiądz kazanie na temat świętości i nierozerwalności małżeństwa – jeden wtedy powiada: „Z choinki się chyba urwał, przecież nieraz nie ma innego wyjścia niż rozwód!” A drugi po tym samym kazaniu mówi: „Dlaczego dopiero teraz głosi się takie kazania? Dlaczego nie było takich kazań, kiedy moje małżeństwo się rozpadało?”

Wspaniale to krytykowanie ze wszystkich stron podsumowuje w dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus: „A jednak wszystkie dzieci mądrości przyznały jej słuszność!”

Magnolia

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Magnolia » 2020-09-17, 00:12

17 września, czwartek

(1 Kor 15, 1-11)
Przypominam, bracia, Ewangelię, którą wam głosiłem, którą przyjęliście i w której też trwacie. Przez nią również będziecie zbawieni, jeżeli ją zachowacie tak, jak wam głosiłem. Bo inaczej na próżno byście uwierzyli. Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem; i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom. W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi. Jestem bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży. Lecz za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna; przeciwnie, pracowałem więcej od nich wszystkich, nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną. Tak więc czy to ja, czy inni, tak nauczamy i tak uwierzyliście.

(Ps 118 (117), 1b-2. 16-17. 28-29)
REFREN: Dziękujcie Panu, bo nasz Pan jest dobry

Dziękujcie Panu, bo jest dobry,
bo Jego łaska trwa na wieki.
Niech dom Izraela głosi:
"Jego łaska na wieki".

Prawica Pana wzniesiona wysoko,
prawica Pańska moc okazała.
Nie umrę, ale żyć będę
i głosić dzieła Pana.

Jesteś moim Bogiem, podziękować chcę Tobie,
Boże mój, wielbić pragnę Ciebie.
Wysławiajcie Pana, bo jest dobry,
bo Jego łaska trwa na wieki.

(Mt 11, 28)
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.

(Łk 7, 36-50)
Jeden z faryzeuszów zaprosił Jezusa do siebie na posiłek. Wszedł więc do domu faryzeusza i zajął miejsce za stołem. A oto kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne, dowiedziawszy się, że gości w domu faryzeusza, przyniosła flakonik alabastrowy olejku i stanąwszy z tyłu u Jego stóp, płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego stopy i włosami swej głowy je wycierała. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem. Widząc to, faryzeusz, który Go zaprosił, mówił sam do siebie: "Gdyby On był prorokiem, wiedziałby, co to za jedna i jaka to jest ta kobieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą". Na to Jezus rzekł do niego: "Szymonie, mam ci coś do powiedzenia". On rzekł: "Powiedz, Nauczycielu". "Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników. Jeden winien mu był pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt. Gdy nie mieli z czego oddać, darował obydwom. Który z nich więc będzie go bardziej miłował?" Szymon odpowiedział: "Przypuszczam, że ten, któremu więcej darował". On zaś mu rzekł: "Słusznie osądziłeś". Potem, zwróciwszy się w stronę kobiety, rzekł do Szymona: "Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami oblała mi stopy i otarła je swymi włosami. Nie powitałeś mnie pocałunkiem; a ona, odkąd wszedłem, nie przestała całować stóp moich. Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem namaściła moje stopy. Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje". Do niej zaś rzekł: "Odpuszczone są twoje grzechy". Na to współbiesiadnicy zaczęli mówić sami do siebie: Któż On jest, że nawet grzechy odpuszcza?" On zaś rzekł do kobiety: "Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju".

Komentarz:

Dopiero co okazał Pan Jezus miłosierdzie jawnogrzesznicy, która przyszła do domu faryzeusza Szymona i obmyła nogi swojego Zbawcy drogocennym olejkiem oraz łzami. Bezpośrednio po słowach: „Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!” zaczyna się dzisiejszy fragment Ewangelii o wyprawie misyjnej Pana Jezusa, w której towarzyszyło Mu „kilka kobiet, które uwolnił od złych duchów i od słabości”.

Trzy z tych kobiet wymienia Ewangelista po imieniu, przy czym tylko Marię Magdalenę znamy również z innych Ewangelii. Imię Joanny wymieni św. Łukasz jeszcze raz, mianowicie wśród kobiet, które w Niedzielę Zmartwychwstania o świcie poszły do grobu z wonnościami. Natomiast imię Zuzanny nigdzie już poza dzisiejszą Ewangelią nie jest w Nowym Testamencie wspomniane. Warto sobie przy okazji pomyśleć o tych setkach i tysiącach innych ludzi, których Pan Jezus podczas swojego ziemskiego życia nawrócił i przemienił, o których Ewangelie w ogóle nie wspominają. Natomiast całe miliardy zbawionych przez Niego poznamy dopiero w dniu Sądu Ostatecznego.

Zatrzymajmy się jeszcze nad pierwszym zdaniem z dzisiejszej Ewangelii: „Jezus wędrował przez miasta i wsie, nauczając i głosząc Ewangelię o królestwie Bożym”. Później tysiące głosicieli słowa Bożego naśladowało swojego Mistrza i podejmowało niestrudzone wędrówki misjonarskie. Jednak oni byli tylko sługami Królestwa Bożego, natomiast Pan Jezus głosił Ewangelię jako Król tego królestwa. Co więcej, Pan Jezus nie tylko podjął ciężki trud głoszenia Ewangelii, ale za tych, którym głosił, życie oddał, dał się ukrzyżować. Bo On jest nie tylko głosicielem zbawienia, On jest Zbawicielem.

O. Jacek Salij OP

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-09-17, 08:21

płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego stopy i włosami swej głowy je wycierała
Tu mam ochotę pokłócić sie z ewangelistą. Wziąć w obronę tę kobietę. Jestem oburzony tym, że nazywa ja grzeszną (zapewne chodziło o prostytucję). Łukasz odnosi się nie do stanu obecnego, ale do czasu przeszłego. Niezupełnie precyzyjnie się wysłowiłem. Otóż uważam, że ta kobieta decydując sie na opisany gest już porzuciła grzechy. Ona już nie grzeszyła. Ona już podjęła decyzję na temat jakości swojego życia.
Dobitnie świadczy o tym, że tak się ukorzyła przed Tym, Który zmienił jej życie. To była podzięka za to, że uświadomił jej zło, które było jej udziałem. Podkreślam: było. Ona w momencie gdy przyszła do domu faryzeusza (swoją drogą ciekawe, jak się tam dostała? Musiała być tam znana, skoro mogła sobie wejść do sali biesiadnej.), była pełna skruchy. I postanowienia poprawy (Skąd o tym wiem? Ano z tego, że Jezus ją rozgrzeszył.) Ona była marnotrawną córką. Marnotrawną, ale kochaną. Dlatego jestem oburzony nazywaniem jej grzesznicą.
Ta kobieta pokazała jak wielkie znaczenie mają dla niej słowa Jezusa.

W czytaniu jest jeszcze pytanie do faryzeusza o darowane długi. Jego odpowiedź jest bardzo materialistyczna. Też mnie dziwi taka ocena. I dziwi mnie to, że ja, a zapewne y ty, koncentrujesz się na tym. Uważam, że gradacja wdzięczności jest niezależna od wielkości długu. Jestem przekonany, że ta wdzięczność nigdy nie jest proporcjonalna do wielkości darowanego długu. Poza tym, w mentalności żydowskiej człowiek darujący dług musiał być uznawany za meszugenera.

Ale w odniesieniu do Boga nabiera to innego znaczenia. Bo jak Bóg może darować dług, czyli gładzić nasze winy, jak nie całkowicie? Niebo jest darowaniem długu. A jeśli tak, to bezsensem byłoby, gdyby w niebie były osoby o różnym stopniu wybawienia. Ono zawsze jest takie samo. Zawsze całkowite. Nie ma wybawienie większego, ani mniejszego. Jest tylko całkowite. Tak jak z przysłowiową ciążą. Nie da się być trochę w ciąży. Nie da sie być trochę zbawionym. Trochę w niebie. To sytuacja binarna (modne dziś słowo). Niebinarnych nie ma w niebie. Tylko i wyłącznie zbawieni. Na ma w niebie bardziej wdzięcznych i mniej wdzięcznych. Wszyscy są totalnie wdzięczni. I bezgranicznie. Nie potrafię sobie wyobrazić innej opcji.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Magnolia

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Magnolia » 2020-09-18, 08:32

18 września. Święto św. Stanisława Kostki.

I czytanie
(1 J 2, 12-17)
Piszę do was, dzieci, że dostępujecie odpuszczenia grzechów ze względu na Jego imię. Piszę do was, ojcowie, że poznaliście Tego, który jest od początku. Piszę do was, młodzi, że zwyciężyliście Złego. Napisałem do was, dzieci, że znacie Ojca, napisałem do was, ojcowie, że poznaliście Tego, który jest od początku, napisałem do was, młodzi, że jesteście mocni i że nauka Boża trwa w was, i zwyciężyliście Złego. Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki.

(Ps 148, 1-2. 11-13a. 13c-14)
REFREN: Chłopcy i dziewczęta, sławcie imię Pana

Chwalcie Pana z niebios,
chwalcie Go na wysokościach.
Chwalcie Go, wszyscy Jego aniołowie,
chwalcie Go, wszystkie Jego zastępy.

Królowie ziemscy i wszystkie narody,
władcy i wszyscy sędziowie na ziemi,
Młodzieńcy i dziewczęta,
starcy i dzieci
niech imię Pana wychwalają.

Majestat Jego ponad ziemią i niebem
i On pomnaża potęgę swego ludu.
Oto pieśń pochwalna wszystkich Jego świętych,
synów Izraela, ludu, który jest Mu bliski.

Aklamacja (Mt 5, 8)
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.

(Łk 2, 41-52)
Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał On lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”. Lecz On im odpowiedział: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi.

Komentarz:

Dzisiejsza Ewangelia została wybrana na dzień św. Stanisława Kostki, bo on nie tylko bez wiedzy rodziców, ale nawet wbrew rodzicom zdecydował się całe swoje życie poświęcić Bogu. Kiedyś zwróciła się do mnie pewna kobieta z takim problemem: „Nie wiem, czy ksiądz mnie zrozumie, bo ksiądz nie ma dzieci. Ja jestem matką i wiem, co bym przeżywała, gdyby moje dziecko się zgubiło. Na całe trzy dni. Chyba bym postradała zmysły. Jak Pan Jezus mógł wystawić swoją matkę i swego opiekuna na takie przeżycia? Przecież mógł ich uprzedzić o tym, że chce zostać w Jerozolimie”.

Otóż zauważmy, że Pan Jezus nie był zwykłym dzieckiem, a Maryja i Józef dobrze o tym wiedzieli. Przecież nie mogli zapomnieć o różnych nadzwyczajnych okolicznościach Jego przyjścia na świat.

Niezwykle głęboko zrozumiał ból Maryi i Józefa podczas tych trzech dni poszukiwania Jezusa Orygenes, wielki teolog z III wieku. Otóż ból Maryi i Józefa porównuje on do bólu, jaki przeżywa chrześcijanin, kiedy postępowanie Boga wobec niego wydaje mu się niezrozumiałe albo nawet okrutne. Albo kiedy jakaś prawda wiary zaczyna go odpychać, albo jakieś zdanie z Pisma Świętego wydaje mu się nie do przyjęcia.

Chrześcijanin cierpi wówczas, bo nie umie odnaleźć Bożej mądrości i miłości, na pewno obecnej w tym, co go spotyka, i na pewno obecnej zarówno w Piśmie Świętym, jak i w nauce Kościoła. Ale zarazem autentyczny chrześcijanin nie ma wątpliwości, że w tym, co sprawia mu ból i niezrozumienie, na pewno mądrość i miłość Boża są obecne. Ten ból jest wręcz błogosławiony, bo zmusza do poszukiwań i do pogłębienia się w wierze.

Maryja i Józef wiedzieli, że Go odnajdą. Przecież to Dziecko jest Synem Bożym i nie mogło zaginąć przypadkowo. Zarazem co się nacierpieli podczas Jego poszukiwania, to się nacierpieli.

Przyjdzie czasem na człowieka albo na jakąś rodzinę doświadczenie zupełnie ponad siły. Rozglądamy się wtedy z niepokojem za Chrystusem, bo sami przecież nie sprostamy tej sytuacji – a On jakby gdzieś zaginął, jakby nas zostawił samym sobie. Nie ma wówczas nic ważniejszego niż to, żeby nie uwierzyć tym swoim odczuciom. Chrystus na pewno nie zaginął, to może myśmy się zagubili Chrystusowi. Chrystus jest w świątyni, tzn. w samym środku mojej duszy, w miejscu przeznaczonym na mieszkanie dla Boga. I czeka na mnie i wzywa mnie do siebie. Chrystus – zapewne z tym niepokojem, do jakiego tylko miłość jest zdolna – woła do mnie: „Człowiecze, czyż ty nawet w utrapieniach się nie opamiętasz? Zrozum wreszcie, że cały twój ratunek leży w tym, żebyś Mi zawierzył samego siebie!”

O. Jacek Salij OP

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-09-18, 10:33

Czemuście Mnie szukali?
To pytanie warto zadawać każdemu. Ale nie tylko to, bo także pytanie przeciwstawne: Dlaczego mnie nie szukacie? Albo jedno pytanie, po którym powinna nastąpić seria innych. Takim pytanie jest:
Czy szukasz Boga?
Czy szukasz? Dlaczego szukasz? Czemu nie szukasz? Gdzie szukasz? Jak szukasz? Czy znajdujesz? Czy nie jest tak, że szukasz wyłącznie tam, gdzie Go nie da się znaleźć?

Jednak, niezależnie od bogactwa pytań, warto spróbować odpowiedzieć sobie na zacytowane pytanie? Dlaczego szukasz Boga? W jakim celu? To pozornie proste, a tak na prawdę szalenie głębokie i skomplikowane. I zbyt intymne, aby opisać. Może warto założyć taki wątek, bo to temat rzeka. Ale w tej chwili nie jestem w stania, tak poraża mnie ogrom tego zagadnienia. Jaki jest cel? Mamy w Piśmie wiele wyjaśnień. Najwspanialsza perła, zakopany skarb. To wszystko prawda. Można udzielić krótkiej odpowiedzi: NIEBO. Szukam Boga, bo chcę się z Nim spotkać w niebie. Zjednoczyć się z Nim na tyle, na ile to możliwe. Na ile pozwoli. Szukamy bo chcemy dobra. Najwyższego dobra. Dobra docelowego i wiecznego (choć tak na prawdę nie mamy pojęcia czym jest wieczność, ani jak ją sobie wyobrazić).

Gdy Jezus zadaje nam takie pytanie jest tylko jedna odpowiedź: Dlatego, że uznajemy Cię za najwyższą wartość. Dlatego, że jesteś dla nas największym skarbem.

Warto zwrócić także na drogie zdanie, które mimo pytającej formy jest wskazówką, gdzie należy szukać: Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? A co należy do Ojca? Nie tylko budynki wznoszone na Jego cześć i chwalę. On jest także w świątyniach ludzkich serc. Czasem w odległych zakamarkach, zaskorupiałych z zewnątrz brudem i złem. Złem niezauważalnym, bo powszechnym. Aby odszukać w takim sercu Boga, trzeba nim mocna wstrząsnąć. Tak, aby skorupa zła popękała, pokruszyła się. Trzeba skruszyć zło. Aby to zrobić, trzeba je najpierw wskazać. Uświadomić, że zło jest złem. I wspólnie kruszyć.
Niejaki Adam M. napisał o szukających i znajdujących mimo zaskorupiałego zła, że taki ktoś: Piekłu ofiarę wydrze, Do nieba pójdzie po laury.
Ostatnio zmieniony 2020-09-18, 10:33 przez Andej, łącznie zmieniany 1 raz.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Magnolia

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Magnolia » 2020-09-18, 21:02

Sobota, 19 września 2020

Sobota XXIV tygodnia zwykłego

Czytanie pierwsze
(1 Kor 15, 35-37. 42-49)
Bracia: Powie ktoś: A jak zmartwychwstają umarli? W jakim ukazują się ciele? O, niemądry! Przecież to, co siejesz, nie ożyje, jeżeli wprzód nie obumrze. To, co zasiewasz, nie jest od razu ciałem, którym ma się stać potem, lecz zwykłym ziarnem, na przykład pszenicznym lub jakimś innym. Podobnie rzecz się ma ze zmartwychwstaniem. Zasiewa się zniszczalne - powstaje zaś niezniszczalne; sieje się niechwalebne - powstaje chwalebne; sieje się słabe - powstaje mocne; zasiewa się ciało zmysłowe - powstaje ciało duchowe. Jeżeli jest ciało zmysłowe, jest też ciało duchowe. Tak też jest napisane: "Stał się pierwszy człowiek, Adam, duszą żyjącą", a ostatni Adam duchem ożywiającym. Nie było jednak wpierw tego, co duchowe, ale to, co ziemskie; duchowe było potem. Pierwszy człowiek z ziemi - ziemski, Drugi Człowiek - z nieba. Jaki ów ziemski, tacy i ziemscy; jaki Ten niebieski, tacy i niebiescy. A jak nosiliśmy obraz ziemskiego człowieka, tak też nosić będziemy obraz Człowieka niebieskiego.

Psalm
(Ps 56 (55), 3 i 10. 11-12. 13-14)
REFREN: W światłości wiecznej będę widział Boga

Wrogowie moi wciąż mnie prześladują,
liczni są ci, którzy ze mną walczą.
Odstąpią moi wrogowie w dniu, gdy Cię wezwę,
po tym poznam, że Bóg jest ze mną.

W Bogu, którego słowo wielbię,
w Panu, którego słowo wychwalam,
w Bogu pokładam nadzieję, nie będę się lękał,
cóż może uczynić mi człowiek?

Wiążą mnie, Boże, śluby, które Ci złożyłem,
Tobie oddam ofiary pochwalne,
bo od śmierci ocaliłeś me życie,
a nogi moje od upadku,
abym w światłości życia chodził przed Bogiem.

Aklamacja
(Łk 8, 15)
Błogosławieni, którzy w sercu dobrym i szlachetnym zatrzymują słowo Boże i wydają owoc dzięki swojej wytrwałości.

Ewangelia
(Łk 8, 4-15)
Gdy zebrał się wielki tłum i z poszczególnych miast przychodzili do Jezusa, opowiedział im przypowieść: "Siewca wyszedł siać swoje ziarno. A gdy siał, jedno padło na drogę i zostało podeptane, a ptaki podniebne wydziobały je. Inne padło na skałę i gdy wzeszło, uschło, bo nie miało wilgoci. Inne znowu padło między ciernie, a ciernie razem z nim wyrosły i zagłuszyły je. Inne w końcu padło na ziemię żyzną i gdy wzrosło, wydało plon stokrotny". To mówiąc, wołał: "Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!" Pytali Go więc Jego uczniowie, co oznacza ta przypowieść. On rzekł: "Wam dano poznać wprost tajemnice królestwa Bożego, innym zaś w przypowieściach, "aby patrząc, nie widzieli, i słuchając, nie rozumieli". Takie jest znaczenie przypowieści: Ziarnem jest słowo Boże. Tymi zaś na drodze są ci, którzy słuchają słowa; potem przychodzi diabeł i zabiera słowo z ich serca, żeby nie uwierzyli i nie byli zbawieni. Na skałę pada u tych, którzy gdy usłyszą, z radością przyjmują słowo, lecz nie mają korzenia: wierzą do czasu, a w chwili pokusy odstępują. To, które padło między ciernie, oznacza tych, którzy słuchają słowa, lecz potem odchodzą, a zagłuszeni przez troski, bogactwa i rozkosze życia, nie wydają owocu.Wreszcie ziarno w żyznej ziemi oznacza tych, którzy wysłuchawszy słowa sercem szlachetnym i dobrym, zatrzymują je i wydają owoc dzięki wytrwałości".

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-09-18, 22:22

Siewca wyszedł siać swoje ziarno.
Kim jest siewca? Kto to jest?
Siewcą jest każdy człowieka. A zwłaszcza ci, którzy zostali powołani do apostolstwa. W szczególności powołani zostali katolicy. Wszyscy. Każdy człowiek komunikuje się za pomocą słów. Nie zawsze precyzyjnie. Nie zawsze jednoznacznie. Nie zawsze zrozumiale.
A każde słowo może przynosić owoce. Dobre słowo - dobre owoce. A złe - złe owoce. To pierwszy problem. Co zasiewamy. Czy mamy świadomość swoich słów? Czy odpowiednie ziarna trafiają na właściwe grządki? Dotyczy to zwłaszcza roślin, które są zarówno lecznicze, jak też trujące. Tak i nasze słowo, to samo słowo, w zależności od tego, gdzie i kiedy może leczyć lub szkodzić. W inspekcie, zamkniętej uprawie, można sadzić te, które są potencjalnie niebezpieczne. Na otwartym polu, wyłącznie pożyteczne dla każdego, także dla nie znających się na rodzajach roślin.

Problemem drugim jest pielęgnacja ziarna - słowa. Jest wyjaśnianie. Umacnianie. Prowadzenie do rozumienia. Tak jak z roślinami, które trzeba podlewać, nawozić. Chronić przed szkodnikami. W przypowieści o pszenicy i kąkolu (biblijny kąkol jest zupełnie inny od naszego, w początkowym okresie wzrostu jest trudny do odróżnienia od pszenicy) jest rada, aby pozwolić obojgu wzrastać. Przynajmniej do momentu, gdy będzie łatwo odróżnić jedno od drugiego. Innymi słowy, trzeba poczekać na owoce, aby ocenić roślinę. To, co wydaje się być chwastem, może okazać się wartościową rośliną. Tak i słowo. Zanim się je potępi, warto dotrzeć do sedna. Odłożyć korektor na później.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Magnolia

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Magnolia » 2020-09-19, 21:52

Niedziela, 20 września 2020

XXV niedziela zwykła

Czytanie pierwsze
(Iz 55, 6-9)
Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko! Niechaj bezbożny porzuci swą drogę i człowiek nieprawy swoje knowania. Niech się nawróci do Pana, a Ten się nad nim zmiłuje, do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu. Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami - mówi Pan. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje - nad waszymi drogami i myśli moje - nad myślami waszymi.

Czytanie drugie
(Flp 1, 20c-24. 27a)
Bracia: Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy przez śmierć. Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk. Jeśli zaś żyć w ciele - to dla mnie owocna praca, cóż mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze; pozostawać zaś w ciele - to bardziej konieczne ze względu na was. Tylko sprawujcie się w sposób godny Ewangelii Chrystusowej.

Psalm
(Ps 145 (144), 2-3. 8-9. 17-18)
REFREN: Pan blisko wszystkich, którzy Go wzywają

Każdego dnia będę błogosławił Ciebie
i na wieki wysławiał Twoje imię.
Wielki jest Pan i godzien wielkiej chwały,
a wielkość Jego niezgłębiona.

Pan jest łagodny i miłosierny,
nieskory do gniewu i bardzo łaskawy.
Pan jest dobry dla wszystkich,
a Jego miłosierdzie nad wszystkim, co stworzył.

Pan jest sprawiedliwy na wszystkich swych drogach
i łaskawy we wszystkich swoich dziełach.
Pan jest blisko wszystkich, którzy Go wzywają,
wszystkich wzywających Go szczerze.


Aklamacja (Dz 16, 14b)
Otwórz, Panie, nasze serca, abyśmy uważnie słuchali słów Syna Twojego.

Ewangelia
(Mt 20, 1-16a)
Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść: "Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy. Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: "Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam". Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił. Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: "Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?" Odpowiedzieli mu: "Bo nas nikt nie najął". Rzekł im: "Idźcie i wy do winnicy". A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: "Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych". Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze. Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: "Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzy znosiliśmy ciężar dnia i spiekotę". Na to odrzekł jednemu z nich: "Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czyż nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?" Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi".

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-09-19, 22:07

Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czyż nie o denara umówiłeś się ze mną?
Uważam, że są to najważniejsze słowa w tego fragmentu. Ale najpierw mały wtręt odnoszący się do Rerum Novarum. Otóż denra stanowił, na owe czasy, odpowiednik zdefiniowanej przez Leona XIII płacy godziwej. Można do teraz odnieść do minimum socjalnego, tj. płacy, która zapewnia byt rodzinie i umożliwia odłożenie części na zakup środków produkcji czy emeryturę.
Ale tu napisano, że jest to wartość zgodna z umową.
A jaka jest nasza cena za nasze życie? Ceną jest niebo, zbawienie. Czy można być dwa razy zbawionym? Czy można mieć więcej nieba? Ano nie. To jest zarówno maksimum jak i minimum. To jest to, czego oczekujemy. Wszyscy, którzy zasłużyli zasługują na tę samą nagrodę. Innej nie ma.
To przestroga dla tych, którzy chcieliby, aby osoby, które całe życie przeżyli źle, nie mieli szans na zbawienie. A tu liczy się gotowość i chęć. W tym jest też przebaczenie. I nie matu miejsca na myśli, że przecież można byłoby się całe życie łajdaczyć, a potem, w ostatniej chwili, za wszystko żałować. Czasu na to może zabraknąć. A zawiść, może utrudnić dostęp do zbawienia. Taka postawa oznacza, że człowiek żałuje zła, którego nie uczynił. A taki stan może zamknąć drogę do nieba. A to byłoby tragedią.
Czy Jezus w przypowieści wspomniał o takich, którzy o godzinie dwunastej wykazali chęć do pracy? Nie. Tacy nie otrzymali żadnej zapłaty. Bo i za co. Dlatego nie można liczyć na ostatnią chwilę. Wybije 12 naszego życia i już nie będzie szans na dokonanie wyboru. Wszystko już będzie policzone, zważone i ocenione. Dlatego, już teraz bieżmy się do pracy na bożej roli. Bo jutra może nie być.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Biblia, Nowy Testament i Stary Testament”