Krzyż i jego dźwiganie

Ogólnie o Biblii. Dlaczego powinniśmy Ją czytać, jak powinno się czytać Pismo Święte, itp.
ODPOWIEDZ
BlackFox

Krzyż i jego dźwiganie

Post autor: BlackFox » 2020-03-16, 22:18

Ostatnio słyszałem w kościele, że żeby zostać zbawionym trzeba dźwigać własny krzyż. Dla jednych jest on lekki, dla drugich ciężki.

Mówi się też, że krzyżem może być samotność, ból, cierpienie, choroba, a nawet śmierć i to niekoniecznie Twoje.

Czy to nie jest przykre? Człowiek który napisał te rzeczy w Biblii właśnie zdemonizował Boga ukazując Go niejako jako sadomasochistę który nie potrafi kochać bez zadawania cierpienia.

Ja wierzę w Boga, Jego miłość i wiem, że On mnie bardzo kocha. Kocha z resztą wszystkich i wszystko co stworzył. I wierzę też, że jako ta prawdziwa miłość Bóg nie rani, nie krzywdzi, nie zabija i nie niszczy nikogo, ani niczego co stworzył. Ani człowieka, ani zwierzę. Bo celem tej prawdziwej i dojrzałej miłości jest to by opiekować się i chronić tych i to co się kocha.

W mojej opinii NT jest zniewagą dla Boga i Jezusa skoro mówi, że oni rzekomo chcą byśmy dźwigali krzyż. Prawdziwa miłość nikogo i niczego nie wyróżnia ( wszyscy są wobec niej równi ) zatem przykre wydaje się być to, że wedle klech itp. Jedni mają lżejszy, a inni cięższy krzyż. Ale gorsze i bardziej obrzydliwe tutaj jest to, że krzyż ten dla niektórych jest bólem, cierpieniem, chorobą, a nawet śmiercią i to niekoniecznie ich, ale kogoś z ich bliskich – ale ja w to nie wierzę. Nie tak bowiem działa miłość.

Klekoty tłumaczą, że Bóg okalecza nas w imię miłości. Ale okaleczanie przeczy miłości lub czyni ją czymś chorym. Mówi się, że BDSM to dewiacja ponieważ polega na zadawaniu bólu i cierpienia w imię miłości. Ale jak klechy ukazują miłość Boga? Nigdy nie słyszałem by w BDSM ktoś kogoś zabił lub jakkolwiek okaleczył – w przeciwnym razie jak sądzę BDSM uznano by za przestępstwo.

Chrześcijanie i Biblia są zniewagą dla Pana i tylko myślący człowiek to zauważy, ale cóż. Wiarą ukożyć trzeba zmysły i rozum swój – czyli krótko mówiąc trzeba nie myśleć tylko ślepo wierzyć w to co mówi książka pełna sprzeczności i pan w czarnej sukience.

Ale krzyż, cóż. Jeśli krzyżem jest kalectwo, niepełnosprawność... Dlaczego księża i inni zwolennicy tego poglądu nie liczą się z tym, że kalectwo może prowadzić do odrzucenia społecznego ( skoro ludzi niepełnosprawnych się dyskryminuje – dodać należy, że Hitler kazał zabijać kalekich ludzi, czy mam wierzyć, że Bóg się z tym nie liczył? ) lub nawet wypadku ( przecież niewidomy nie zauważy pędzącego pociągu gdy nieuważnie wlezie na tory )? Czy Bóg jest gotów okaleczyć nas licząc się z tym, że naraża nas na niebezpieczeństwo lub choćby mentalne cierpienie bowiem niewidomy nie ujrzy sztuk wizualnych, niesłyszący nie usłyszy muzyki, a inwalida nie będzie mógł pobiegać z innymi dziećmi? Nie wierzę w to... Prawdziwa miłość nie okalecza.

Kiedyś widziałem jak ten tzw. Krzyż działa. Pewien znajomy miał psa, którego bardzo kochał. Pies jednak chorował, a chłopak szukał pocieszenia u katechetki. Ta mu mówiła by się modlił. Ale pies zmarł. Gdy ona powiedziała mu, że taki był plan Boży chłopak oznajmił, że już w Niego nie wierzy.

Jeśli w planie Boga było doprowadzenie krzyżem do odrzucenia tego gościa to ja zaczynam się bać takiej miłości... Bowiem uznać można, że Bóg chciał udowodnić sobie niewiarę chłopaka czy coś...

Ale czy tak to działa? Uważam, że nie. Skoro krytykujemy dominujące panie w skórzanych łachmanach to nie powinniśmy widzieć miłości Bożej w krzywdzie lub kalectwie. Nie ma jej tam, jej obecność w niej jest urojona. Bowiem czy Bóg byłby gotów zabić Ciebie, żeby ktoś z Twojego otoczenia niósł krzyż jakim jest Twoja śmierć?

Bóg nie jest potworem, jest miłością i szczerze wierzę, że zamiast zadawać nam ból, cierpienie i chorobę stara się ją odsuwać najlepiej jak potrafi, a zamiast zadawać śmierć próbuje przedłużyć nasze życie.

A NT jak mówiłem jest dla Niego zniewagą. Ten pogląd raczej przypisuje mu działania do których posuwa się tylko diabeł. I szczerze wierzę, że On chce tylko tego byśmy siebie nawzajem kochali tak samo jak rodzic chce by jego dzieci się dogadywały nawzajem... Nie chce On żadnego krzyża i na pewno nie wtrąci nikogo do piekła za to, że ten ktoś nie chciał "dźwigać swego krzyża".

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13779
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2020 times
Been thanked: 2197 times

Re: Krzyż i jego dźwiganie

Post autor: sądzony » 2020-03-16, 22:34

Wybacz, ale czytanie Ciebie boli. Łyknąłem pierwsze 4 zdania.
To nie jest przykre. T wręcz miłe.

Dodano po 14 minutach 11 sekundach:
a Ty za kogo się masz?
za katolika, chrześcijanina... hmmm?
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

BlackFox

Re: Krzyż i jego dźwiganie

Post autor: BlackFox » 2020-03-16, 22:39

Wiem, wiem... Bo przecież co chwila zaznaczam, że Biblia jest zła... Ale jak mam pisać skoro nawet w katolickim rządzie mówi się, że trzeba w kółko coś powtarzać by inni tego nie zapomnieli.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13779
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2020 times
Been thanked: 2197 times

Re: Krzyż i jego dźwiganie

Post autor: sądzony » 2020-03-16, 22:46

Nie słuchaj innych, a miej na nich baczenie.
Słuchaj siebie.
Słuchaj Boga.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

Biserica Dumnezeu

Re: Krzyż i jego dźwiganie

Post autor: Biserica Dumnezeu » 2020-03-16, 23:34

Grawitacja tez jest krzyzem tu na ziemi, szczegolnie jak wyleci sie bez spadochronu z samolotu.
Za to w przestrzeni kosmicznej jest nieosiagalnym marzeniem.
Wiec jak to jest? Czy Bog to masochista?

Ps: tlen w czystej postaci jest trujacy. Wodor w czystej postaci spala sie, a w atmosferze tlenu wybucha.
A Bog nadal takie prawa, ze polaczywszy tlen z wodorem uczynil zyciodajny plyn.
Czy jest masochista?

ODPOWIEDZ

Wróć do „Biblia, Nowy Testament i Stary Testament”