Marek_Piotrowski pisze: ↑2020-09-08, 13:58
apostata pisze: ↑2020-09-08, 13:50
Jesteś za odpowiedzialnością zbiorową w tym odpowiedzialnością za przodków?
Ja nie. Jahwe tak. A Ty?
Ja też. Gdyby nie ona, CHrystus nie mógłby nas zbawić.
No niemógłby. I nie może. Bo nie jesteśmy winni zbrodni przodków.
Ponadto jest ona natiralna - jesli np.matka pali w ciąży, dziecko odczuwa tego skutki zdrowotne (nieraz dramatyczne)
To bez związku.
Moralność nie. Ale ocena winy tak. To dwie różne rzeczy
Moralność oceniam subiektywnie, jak każdy. Możemy co najwyżej subiektywnie wskazać cele dla społeczeństwa i wtedy obiektywnie próbować ocenić. Jeśli za cel podstawiamy sobie np. dobrostan całej ludzkości i unikanie cierpienia, to ludobójstwo będzie obiektywnie złe w dążeniu do subiektywnego celu.
To jeden z podstawowych błędów. I Ty piszesz o metodzie naukowej
Podstawowych błędów w czym?
Anachronizm jest błędem dla historyka. Ale ja nie piszę książki historycznej. Moja ocena moralną nie ma wartości ani naukej ani historycznej.
Zdaje sobie sprawę że Izraelici subiektywnie wybrali inny cel - mniej więcej dążenie do dobrostanu swojego narodu. I z ich punktu widzenia ludobójstwo było dobre.
Ich tak. Ich czyny - zapewne nie.
Czy Twoim zdaniem Izraelici faktycznie mieli pomoc Boga czy tylko tak im się wydawało? Czy w ogóle te wydarzenia miały twoim zdaniem miejsce czy były metaforyczne?
Dodano po 15 minutach 36 sekundach:
Andej pisze: ↑2020-09-08, 14:29
Właśnie czynisz to i zaprzeczasz w żywe oczy.
Dlaczego tak twierdzisz. Rozwiń.
Świadomość każdego współczesnego człowieka różni się. Jeśli tak, to dlaczego upierasz się przy starożytności. To bezsens.
Cóż wiesz o bożej moralności? Jesteś jedynym człowiekiem na świecie, który ma wiedzę i prawo do oceniania Boga?
Moralność Boga przedstawionego w Starym Testamencie jest na poziomie ludzi którzy go spisali. Bóg jest plemienny, mściwy i zazdrosny.
Cieszę się że świadomość współczesnego człowieka jest inna ale martwi mnie jak wiele osób upiera się na starożytności.
W sensie zbawienia, jestem przekonany, że tak samo. Wierzę, że spotkam się z nimi w niebie. Wierzę, że każdy, kto nie odrzuca Boga, nie będzie odrzuconym przez Niego. Wierzę w to, że Bóg ocenia kierując się miłością i miłosierdziem.
Czyli można mordować i trafić do nieba, ale jeśli ja nie wierzę w Boga (nie odrzucam, tylko nie mam podstaw by w niego utworzyć) to pójdę do piekła?
Ale sądzę, że pytanie zadane w jakimś podchwytliwym celu?
Szczerze to tak. Spodziewałem się że będziecie bronić obiektywnej moralności.