Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Ogólnie o Biblii. Dlaczego powinniśmy Ją czytać, jak powinno się czytać Pismo Święte, itp.
Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2021-01-26, 18:39

CZYTANIA na środę, 27.01.2021

Hbr 10, 11-18
Każdy kapłan Starego Testamentu staje codziennie do wykonywania swej służby i wiele razy składa te same ofiary, które żadną miarą nie mogą zgładzić grzechów. Ten przeciwnie, złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga, oczekując tylko, «aż nieprzyjaciele Jego staną się podnóżkiem pod Jego stopy». Jedną bowiem ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęcani.
Daje nam zaś świadectwo Duch Święty, skoro powiedział: «Takie jest przymierze, które zawrę z nimi po owych dniach, mówi Pan: Nadam prawa moje w ich sercach, także w myśli ich je wypiszę. A na ich grzechy oraz ich nieprawości więcej już nie wspomnę».
Gdzie zaś jest ich odpuszczenie, tam już więcej nie zachodzi potrzeba ofiary za grzechy.


Mk 4, 1-20
Jezus znowu zaczął nauczać nad jeziorem i bardzo wielki tłum ludzi zebrał się przy Nim. Dlatego wszedł do łodzi i usiadł w niej, na jeziorze, a cały tłum stał na brzegu jeziora. Nauczał ich wiele w przypowieściach i mówił im w swojej nauce:
«Słuchajcie: Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedno ziarno padło na drogę; i przyleciały ptaki, i wydziobały je. Inne padło na grunt skalisty, gdzie nie miało wiele ziemi, i wnet wzeszło, bo nie było głęboko w glebie. Lecz po wschodzie słońca przypaliło się i uschło, bo nie miało korzenia. Inne padło między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je, tak że nie wydało owocu. Inne wreszcie padły na ziemię żyzną i wydawały plon, wschodząc i rosnąc; a przynosiły plon trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny». I dodał: «Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!»
A gdy był sam, pytali Go ci, którzy przy Nim byli, razem z Dwunastoma, o przypowieść. On im odrzekł: «Wam dana jest tajemnica królestwa Bożego, dla tych zaś, którzy są poza wami, wszystko dzieje się w przypowieściach, aby „patrzyli uważnie, a nie widzieli, słuchali uważnie, a nie rozumieli, żeby się nie nawrócili i nie była im odpuszczona wina”».
I mówił im: «Nie rozumiecie tej przypowieści? Jakże więc zrozumiecie inne przypowieści? Siewca sieje słowo. A oto są ci, którzy są na drodze: u nich sieje się słowo, a skoro je usłyszą, zaraz przychodzi Szatan i porywa słowo w nich zasiane. Podobnie zasiewem na gruncie skalistym są ci, którzy gdy usłyszą słowo, natychmiast przyjmują je z radością, lecz nie mają w sobie korzenia i są niestali. Potem gdy nastanie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamują. Są inni, którzy są zasiani między ciernie: to ci, którzy wprawdzie słuchają słowa, lecz troski tego świata, ułuda bogactwa i inne żądze wciskają się i zagłuszają słowo, tak że pozostaje bezowocne. Wreszcie zasiani na ziemię żyzną są ci, którzy słuchają słowa, przyjmują je i wydają owoc: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny».

=================================================================================================================
Jak wiele razy słyszałem tę przypowieść. Ileż to razy słuchałem tej Ewangelii. I, jakże często, znajdowałem w niej coś nowego. Nowe rozumienie. Czyż to nie wspaniałe? Teraz też, najpierw przyszła do głowy analiza, kim jestem. Na jaką glebę pada Słowo we mnie? Wstydzę się to wyjawić. I czytałem Ewangelię raz kolejny, bo wiedziałem, że na cos natrafiłem, ale jeszcze nie wiedziałem na co. W końcu znalazłem. Urywak zdania. Wam dana jest tajemnica królestwa Bożego Czy mi jest dana? Jak niektórzy z Was pamiętają, drążyłem kiedyś ten temat. Czym jest królestwo Boże. I nie dowiedziałem się. Odpisywaliście mi, ale nie na temat. Tłumaczyliście jakie jest. Ale nikt nie napisał, czym jest. Doszedłem do wniosku, że nikt tego nie wie.
W takim razie pytam: Czy ważne jest, abyśmy poznali odpowiedź na to pytanie? Chyba nie, skoro Jezus powiedział to tym, którzy prosili Go o wyjaśnienie przypowieści. A oni byli tymi, którym została sana tajemnica. Domyślam się, że tajemnicą Królestwa Bożego jest umiejętność wyciągania wniosków i stosowanie ich w życiu. Sądzę, że Jezus im wyjaśniał nie dlatego, że nie rozumieli, ale po to, żeby utwierdzić ich we wnioskach, których nie ośmielali się wypowiedzieć.
Ale dlaczego mają rozumieć tylko ci, którym dane królestwo? Czy Jezus jest zwolennikiem, aby pozostali zastali potępieni. Aby nie mogli zrozumieć? Zgorszony jesteś? Nie ośmielasz się tak interpretować słów Ewangelii? Może i dobrze. W końcu wcale nie jestem przekonany, że mam rację. Ale wróćmy nieco. Do tego, kto pytał. pytali Go ci, którzy przy Nim byli, razem z Dwunastoma Czy w tym nie ma wyjaśnienia? Bo, żeby rozumieć ktokolwiek, trzeba za nim iść. Trzeba być przy Nim. No dobrze, to może z innej strony. Przypomnijcie sobie osoby z naszego forum, które czytały Ewangelię i jej nie rozumiały. Albo rozumiały opacznie. Tylko dlatego, że nie byli z Nim. Tylko dlatego, że nie poszli za Jezusem. Bo trzeba jednoczyć się z Nim, aby cokolwiek rozumieć. Trzeba Go zapraszać do siebie i Go przyjmować. Regularnie. Jak najczęściej.
A teraz przeskoczę do ziaren. Nie będę się znęcał nad Wami i analizował, kto z nas jest porównywalny z kim. Choć przychodzi taka złośliwa chętka. Ale nie. Nawet w myślach się nie ośmielę. Wezmę na tapetę tylko jedno. Tyc ostatnich, najwspanialszych. Wreszcie zasiani na ziemię żyzną są ci, którzy słuchają słowa, przyjmują je i wydają owoc: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny. No i co? Ano jedno Wam napisze. Że i spośród tych nie zawsze ziarno wyda plon obfity. Bo nawet najżyźniejsza ziemia musi być pielęgnowana. Musi być podlewana. A kiełkująca roślina musi być chroniona przed szkodnikami. Przed gradobiciem. W jakimś stopniu my możemy ją pielęgnować. W stosunku do naszych dzieci. Znajomych. Ale bez Wody Życia, którą dać może tylko Jezus, nic nie wyrośnie. Nie będzie żadnego plonu. Nie ma co się łudzić. Dlatego, aby plon był, trzeba byc z Nim. I z Dwunastoma.
Czego Wam, jako i sobie życzę z całego serca.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2021-01-27, 18:27

CZYTANIA na czwartek, 28.01.2021

Hbr 10, 19-25
Bracia, mamy pewność, iż wejdziemy do Miejsca Świętego przez krew Jezusa. On nam zapoczątkował drogę nową i żywą, przez zasłonę, to jest przez ciało swoje. Mając zaś kapłana wielkiego, który jest nad domem Bożym, przystąpmy z sercem prawym, z wiarą pełną, oczyszczeni na duszy od wszelkiego zła świadomego i obmyci na ciele wodą czystą.
Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo godny jest zaufania Ten, który dał obietnicę. Troszczmy się o siebie wzajemnie, by się zachęcać do miłości i do dobrych uczynków. Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem, i to tym bardziej, im wyraźniej widzicie, że zbliża się dzień.


Mk 4, 21-25
Jezus mówił ludowi:
«Czy po to wnosi się światło, by je umieścić pod korcem lub pod łóżkiem? Czy nie po to, żeby je umieścić na świeczniku? Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!»
I mówił im: «Baczcie na to, czego słuchacie. Taką samą miarą, jaką wy mierzycie, odmierzą wam i jeszcze wam dołożą. Bo kto ma, temu będzie dodane; a kto nie ma, pozbawią go nawet tego, co ma».

=================================================================================================================
Trudno jest mi cokolwiek napisać. Jestem podminowany sytuacja na Forum. Nie będę wylewać swoich żalów publicznie. Ale jest mi przykro. Tym bardziej, że w sumie, cały czas ten sam problem. Czy uda się załagodzić?
Widać Hebrajczycy mieli podobne problemy, skoro mamy list zawierający pouczenia na takie sytuacje. Ale autor nie jest jednym z adresatów. Jest dla nich autorytetem. Spogląda na sytuację z odległości. Widzi ją perspektywicznie. Wydaje mi się, że gdyby list napisał któryś z Hebrajczyków, to byłby on odebrany jako atak, wchodzenie w czyjeś kompetencje. Zagrałyby sprawy emocjonalne, prestiżowe. Tak, jak było z Jezusem, gdy przemawiał w swoim domu. Nikt nie jest prorokiem na własnym terenie. Autor listu, prawdopodobnie Paweł, apeluje: Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem, i to tym bardziej, im wyraźniej widzicie, że zbliża się dzień. Apeluje do tych, którzy oświadczyli, że odchodzą. Apeluje do tych, którzy noszą się z takim zamiarem. Zastanówcie się, co by się stało z gminą Hebrajczyków, gdyby odeszli wszyscy ci, którzy nadawali ton. Czy zostaliby przy wierze w Pana Naszego? Czy nie rozpierzchli by się jak owce wystraszone przez wilki? Wilków teraz nie ma. Ale są owce, które nie rozumieją, że siła jest w stadzie.
Także baca i juhasi muszą dbać o całe stado. O każdą owieczkę. Każdą jednakowo traktując. Dlatego, że Taką samą miarą, jaką wy mierzycie, odmierzą wam i jeszcze wam dołożą. Młyny wolno mielą. I nie chodzi o jakieś odgrywanie się, ale o zdawanie końcowego raportu. Wtedy może być głupio.
W Ewangelii pada pytanie: Czy po to wnosi się światło, by je umieścić pod korcem lub pod łóżkiem? Ano nie. Ale zastanówmy się, jak należy je ustawić. Czy w najwyższym punkcie? Czy tuż na głową, aby nam oświetlało drogę a innym świeciło w oczy? A może na ścianie przy lustrze? A może potrzeba wielu świec, aby oświetlić drogę? Aby oświetlić nie tylko temu idącemu na przodzie. Ani tylko grupie stanowiącej szpicę. Ale także maruderom. A nawet błądzącym, którzy przypadkowo trafiają na wytyczony szlak. Aby światło, także ich zachęciło do drogi.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2021-01-28, 18:37

CZYTANIA na piątek, 29.01.2021

Hbr 10, 32-39
Bracia:
Przypomnijcie sobie dawniejsze dni, kiedy to po oświeceniu wytrzymaliście wielkie zmaganie, to jest udręki, już to wystawieni publicznie na szyderstwa i prześladowania, już to stawszy się towarzyszami tych, którzy to przeżywali. Albowiem współcierpieliście z uwięzionymi, z radością przyjęliście rabunek waszego mienia, wiedząc, że sami posiadacie majątek lepszy i trwały. Nie wyzbywajcie się więc waszej ufności, która znajduje wielką odpłatę. Potrzebujecie bowiem wytrwałości, abyście po wypełnieniu woli Bożej dostąpili spełnienia obietnicy. «Jeszcze bowiem krótka, bardzo krótka chwila, i przyjdzie Ten, który ma nadejść, i nie spóźni się. A mój sprawiedliwy dzięki wierze żyć będzie, jeśli się cofnie, nie znajdzie dusza moja w nim upodobania».
My zaś nie należymy do odstępców, którzy idą na zatracenie, ale do wiernych, którzy zbawiają duszę.


Mk 4, 26-34
Jezus mówił do tłumów:
«Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie. Gdy zaś plon dojrzeje, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo».
Mówił jeszcze: «Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane, wyrasta i staje się większe od innych jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki podniebne gnieżdżą się w jego cieniu».
W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli ją rozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom.

=================================================================================================================
W liście mamy poruszona kwestię wyboru drogi i wytrwałości na niej. W zależności od wybranego kierunku trafimy do obranego celu. Ale nie wszyscy wybieramy ten sam cel. Wprawdzie każdy z nas stanie na tej samej mecie (właściwie, takiej samej), jednak będzie ona dla każdego inna. Dla każdego będzie metą osobistą. Determinującą, już nie przyszłość, ale wieczność.
My zaś nie należymy do odstępców, którzy idą na zatracenie, ale do wiernych, którzy zbawiają duszę.

Aby zbawić duszę, trzeba na to zasłużyć. W Ewangelii jesteśmy porównani do doniczek. Doniczek wypełnionych ziemią, w którą wrzucona pierwiastek Królestwa Bożego. Jak nasionko. Od tego, gdzie stoi doniczka zależy wzrost. Czy będzie stałą w cieniu, czy w słońcu? Czy słońce będzie umiarkowane, czy może zbyt silne. Czy ziemia będzie nawożona, podlewana? Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. To my mamy pielęgnować. W większości z nas Królestwo zostało zasadzone w sakramencie chrztu. Potem rodzice podlewali, chronili przed przeciągami, ustawiali w słonecznym miejscu, ale chronili przed palącymi promieniami. Potem dodatkowo zajęli się nami ogrodnicy. A roślinka wydawała kwiaty, ale także kolce. Czasem raniła ogrodników. Czasem zamykała swoje liście i kwiaty przez światłem. Była, czasem ze swojej winy, a czasem nie, wystawiana na przeciągi. Mogła być podlewana środkami szkodliwymi. Nawet truciznami. Aż wyrosła na samodzielna roślinę. Jaki owoc wydaje?

W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli ją rozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom. Głosił Królestwo Niebieskie. Ale i tak nikt nie wie, czym ono jest. Tego Jezus nie objawił. Porównywał je. Do ziaren, do zaczynu. Ciekawe dlaczego? Sadzę, że dlatego, abyśmy znaleźli odpowiedź sami. Aby każdy z nas znalazł swoją odpowiedź. I podał tę odpowiedź Panu. Bo z Królestwem Bożym jest tak, jak ziarenkiem. Każdy je otrzymał. Ale nie wiemy, co z tego wyrośnie. Winorośl, dąb, baobab, pokrzywa, perz? W przypadku Królestwa Bożego samo ziarno nie determinuje rośliny. W zależności od ogrodników i zapewnionych warunków wyrośnie karłowata lub potężna. Z owocami dobrymi, złymi lub bez owoców. Od tego jak te roślinka, od zakiełkowania, będzie ustawiać się do światłą, tak nim przesiąknie.

Decyzja należy do Ciebie.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2021-01-29, 19:08

CZYTANIA na sobotę, 30.01.2021

Hbr 11, 1-2. 8-19
Bracia:
Wiara jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy. To dzięki niej przodkowie otrzymali świadectwo.
Dzięki wierze ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł, nie wiedząc, dokąd idzie. Dzięki wierze przywędrował do Ziemi Obiecanej, jako ziemi obcej, pod namiotami mieszkając z Izaakiem i Jakubem, współdziedzicami tej samej obietnicy. Oczekiwał bowiem miasta zbudowanego na silnych fundamentach, którego architektem i budowniczym jest sam Bóg.
Dzięki wierze także i sama Sara, mimo podeszłego wieku, otrzymała moc poczęcia. Uznała bowiem za godnego wiary Tego, który udzielił obietnicy. Przeto z człowieka jednego, i to już niemal obumarłego, powstało potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie, jak niezliczone ziarnka piasku na wybrzeżu morza.
W wierze pomarli oni wszyscy, nie osiągnąwszy tego, co im przyrzeczono, lecz patrzyli na to z daleka i witali, uznawszy siebie za obcych i gości na tej ziemi. Ci bowiem, co tak mówią, wykazują, że szukają ojczyzny. Gdyby zaś tę wspominali, z której wyszli, znaleźliby sposobność powrotu do niej. Teraz zaś do lepszej dążą, to jest do niebieskiej. Dlatego Bóg nie wstydzi się być nazywanym ich Bogiem, gdyż przysposobił im miasto.
Dzięki wierze Abraham, wystawiony na próbę, ofiarował Izaaka, i to jedynego syna składał na ofiarę, on, który otrzymał obietnicę, któremu powiedziane było: «Z Izaaka będzie dla ciebie potomstwo». Pomyślał bowiem, iż Bóg mocen jest wskrzesić także umarłych, i dlatego odzyskał go, na podobieństwo śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.


Mk 4, 35-41
Owego dnia, gdy zapadł wieczór, Jezus rzekł do swoich uczniów: «Przeprawmy się na drugą stronę». Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim.
A nagle zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała wodą. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?» On, powstawszy, zgromił wicher i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się!» Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza.
Wtedy rzekł do nich: «Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże brak wam wiary!» Oni zlękli się bardzo i mówili między sobą: «Kim On jest właściwie, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?»

=================================================================================================================

Nie wiem, czy zwróciliście uwagę na to, że uczniowie troszczyli się wyłącznie o siebie. Nie wspomnieli ani jednym słowem o pozostałych łodziach. A przecież tamtym groziło to samo.
A pamiętacie sarkastyczne stwierdzenie: Kiedy trwoga, to do Boga? Ale oni jeszcze nie zdawali sobie sprawy, kim jest Jezus. Był dla nich nauczycielem. Jeszcze nie Nauczycielem, ale tylko nauczycielem. Nie bardzo wiedzieli, kim On jest, o czym świadczy to, jakie pytania sobie zadawali: Kim On jest właściwie, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne? Ale był kimś ważnym dla nich. Był najważniejszym. Choć to wielu z nich było rybakami, ludźmi obeznanymi z woda i pogodą na połowach. Był autorytetem. Widać, nie tylko w dziedzinie Pisma, ale też w zakresie spraw życiowych.
Pytanie, które po uciszeniu zadał Jezus, zaje ja także nam. We wszystkich naszych problemach, tragediach. Wpadamy w panikę. Bo nie potrafimy zaufać. Nie potrafimy powierzyć Mu całych siebie. I naszych bliskich. Bo oczekujemy od Niego, aby rozwiązywał nasze problemy tak, jak my sami tego byśmy chcieli. Uważamy się za mądrzejszych od Niego, skoro nie chcemy przyjmować Jego rozwiązań. Historia Ruotolo pokazuje jest iść w pokorze. Wierząc, że zło które nas spotyka, będzie źródłem dobra. Że mądrze ofiarując swoje cierpienie wypełniamy Jego wolę. Ruotolo nie był bojaźliwy. Nie obrażał się. Nie chciał się odgrywać, ani mścić.
Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże brak wam wiary! Bo miał wiarę. Miał wielką wiarę.
Gdybym tak potrafił …
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2021-01-30, 19:26

CZYTANIA na niedzielę, 31.01.2021

Pwt 18, 15-20
Mojżesz powiedział do ludu:
«Pan, Bóg twój, wzbudzi dla ciebie proroka spośród twoich braci, podobnego do mnie. Jego będziesz słuchał. Właśnie o to prosiłeś Pana, Boga swego, na Horebie, w dniu zgromadzenia: Niech więcej nie słucham głosu Pana, Boga mojego, i niech już nie widzę tego wielkiego ognia, abym nie umarł».
I odrzekł mi Pan: «Dobrze powiedzieli. Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty, i włożę w jego usta moje słowa, będzie im mówił wszystko, co mu nakażę. Jeśli ktoś nie będzie słuchać moich słów, które on wypowie w moim imieniu, Ja od niego zażądam zdania sprawy. Lecz jeśli który prorok odważy się mówić w moim imieniu to, czego mu nie rozkazałem, albo wystąpi w imieniu bogów cudzych – taki prorok musi ponieść śmierć».


1 Kor 7, 32-35
Bracia:
Chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień. Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. I doznaje rozterki.
Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta i ciałem, i duchem. Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać mężowi.
Mówię to dla waszego pożytku, nie zaś, by zastawiać na was pułapkę; ale po to, byście godnie i z upodobaniem trwali przy Panu.


Mk 1, 21-28
W Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie.
Był właśnie w ich synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: «Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boga». Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego! » Wtedy duch nieczysty zaczął nim miotać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego.
A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: «Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne». I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej.

=================================================================================================================
Uderzyło mnie, w jaki sposób pierwsze czytanie koresponduje z Ewangelią. I jak koresponduje z czasem teraźniejszym. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu, dla większości wierzących nie byłoby wielkiej różnicy. Kiedyś księża byli traktowani niemal jak prorocy majacy władzę. Nikt, zwłaszcza w małych mieścinach i na wsiach nie śmiał wyrazić innego zdania, niż ksiądz. Ksiądz był autorytetem. I to niepodważanym, dla wielu osób. Znałem takich. Dziś żaden ksiądz nie jest prorokiem w swoim kraju. Nie tylko ksiądz. Nikt. Ale wielu uzurpuje sobie prawo do bycia wszechwiedzącym. I zawsze czyniącym właściwie. Mi też się zdarza. Doskonale wiem, że czasem trzeba sobie rozbić głowę o ścianę, aby uwierzyć w jej istnienie. Bessertwiseryzm utrudnia, a nawet uniemożliwia widzenie własnych błędów. Zwłaszcza, gdy dwór przytakuje. A jednak Bóg wciąż wzywa nas do działania. Wyznacza, swoim ledwie słyszalnym głosem jak śpiewał Bułat Okudżawa w modlitwie Francois Villon, nam zadania. Nie zawsze do nich dorastamy. I zachowujemy się jak jeden z trzech mówców Brzechwy. A człowiek wybrany przez Pana (każdy został wybrany i obdarowany jakimiś talentami) ma obowiązek mówić (i robić) to, co mu Bóg nakazuje. Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty, i włożę w jego usta moje słowa, będzie im mówił wszystko, co mu nakażę. Człowiek nie ma zastępować Boga. Człowiek nie ma decydować, a tym co mówić. Nie wystarczy mieć pewność, że wykonuje się polecenie Boże. Trzeba to jeszcze weryfikować. I zawsze pamiętać, że każdy z nas jest tylko sługą, choć bratem. Tylko Jeden ma prawo mówić z mocą. Tylko Ten, Który ma władzę. Tylko Ten, Który Jest.
Widać 2000 lat temu zasada była przestrzegana. Nikt nie ośmielał się "wyręczać" Boga. Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie. Bo uczeni piśmie i faryzeusze, przy całym swoim przywiązaniu do zewnętrzności (a czynili to z gorliwości, lecz bez pełnego zrozumienia) zawsze podkreślali swoją pokorę wobec Stworzyciela (i niestety wyższość, wobec ludu). Mt 23,11 Największy z was niech będzie waszym sługą. Ja i Ty, choć nie jesteśmy wielcy, sługami bądźmy.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Logan
Gaduła
Gaduła
Posty: 991
Rejestracja: 24 paź 2020
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 253 times
Been thanked: 447 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Logan » 2021-01-30, 19:43

Andej pisze: 2021-01-29, 19:08 We wszystkich naszych problemach, tragediach. Wpadamy w panikę. Bo nie potrafimy zaufać. Nie potrafimy powierzyć Mu całych siebie. I naszych bliskich. Bo oczekujemy od Niego, aby rozwiązywał nasze problemy tak, jak my sami tego byśmy chcieli.
Niezwykle często można doświadczyć "snu" Jezusa podczas, gdy kłopoty nam się piętrzą i gromy przeciwności sprawiają że, wpadamy w panikę i swoim działaniem na życiowej łodzi pogarszamy sytuację lub sprawiamy że tracimy czas, zapominając, że wystarczy odwrócić wzrok od problemu a skupić go na Jezusie.
Fragment tej Ewangelii pokazuje mi piękno bliskości Jezusa:
Aby szukali Boga, czy nie znajdą Go niejako po omacku. Bo w rzeczywistości jest On niedaleko od każdego z nas Dz 17, 27
Rzeczywiście jest niedaleko. Jest na łodzi mojego życia, płynie razem ze mną, czuwa.
My decydujemy tylko o tym jak wykorzystać czas, który nam dano. ~J.R.R Tolkien

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2021-01-30, 22:34

Masz rację. Ale, aby Go dostrzec, trzeba chcieć Go zobaczyć.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2021-01-31, 18:43

CZYTANIA na poniedziałek, 01.02.2021

Hbr 11, 32-40
Bracia:
I cóż jeszcze mam powiedzieć? Nie starczyłoby mi bowiem czasu na opowiadanie o Gedeonie, Baraku, Samsonie, Jeftem, Dawidzie, Samuelu i o prorokach, którzy dzięki wierze zdobyli królestwa, dokonali czynów sprawiedliwych, otrzymali obietnice, zamknęli paszcze lwom, przygasili żar ognia, uniknęli ostrzy miecza i wyleczyli się z niemocy, stali się bohaterami w walce i do ucieczki zmusili nieprzyjacielskie szyki.
Dzięki dokonanym przez nich wskrzeszeniom niewiasty otrzymały swoich zmarłych. Jedni ponieśli katusze, nie przyjąwszy uwolnienia, aby otrzymać lepsze zmartwychwstanie.
Inni zaś doznali zelżywości i biczowania, a nadto kajdan i więzienia. Kamienowano ich, przerzynano piłą, kuszono, przebijano mieczem; tułali się w skórach owczych, kozich, w nędzy, w utrapieniu, w ucisku – świat nie był ich wart – i błąkali się po pustyniach i górach, po jaskiniach i rozpadlinach ziemi.
A ci wszyscy, choć ze względu na swą wiarę stali się godni pochwały, nie otrzymali przyrzeczonej obietnicy, gdyż Bóg, który nam lepszy los zgotował, nie chciał, aby oni osiągnęli doskonałość bez nas.



Mk 5, 1-20
Jezus i uczniowie Jego przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeńczyków. Gdy wysiadł z łodzi, zaraz wyszedł Mu naprzeciw z grobowców człowiek opętany przez ducha nieczystego. Mieszkał on stale w grobowcach i nikt już nawet łańcuchem nie mógł go związać. Często bowiem nakładano mu pęta i łańcuchy; ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. Wciąż dniem i nocą w grobowcach i po górach krzyczał i tłukł się kamieniami.
Skoro z daleka ujrzał Jezusa, przybiegł, oddał Mu pokłon i zawołał wniebogłosy: «Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie!» Powiedział mu bowiem: «Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka». I zapytał go: «Jak ci na imię?» Odpowiedział Mu: «Na imię mi „Legion”, bo nas jest wielu». I zaczął prosić Go usilnie, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy.
A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. Prosiły Go więc złe duchy: «Poślij nas w świnie, żebyśmy mogli w nie wejść». I pozwolił im. Tak, wyszedłszy, duchy nieczyste weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze. Pasterze zaś uciekli i rozpowiedzieli o tym w mieście i po osiedlach.
A ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie „legion”, jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach. Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic.
Gdy wsiadał do łodzi, prosił Go opętany, żeby mógł przy Nim zostać. Ale nie zgodził się na to, tylko rzekł do niego: «Wracaj do domu, do swoich, i opowiedz im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą». Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus mu uczynił, a wszyscy się dziwili.

=================================================================================================================
Proza życia. Czy nie zauważyliście, jak doskonale oddaje Ewangelia dzisiejszą sytuację społeczną? Jak społeczeństwo, w którym żyjemy jest podobne do Gerazeńczyków? My też nie chcemy, aby coś na zabierano. Aby ktoś nas do czegoś przymuszał. Albo od czegoś oduczał.
Popatrzcie, oni przyzwyczaili się do zła. Do zła wyrządzanego przez opętanego przez legion. Najpierw z nim walczyli. Potem dal sobie spokój. Odpuścili. Bo cóż tego, że ktoś dostał kamieniem? Zagoi się. Cóż z tego, że zwyzywał, poprzeklinał? Nic. Jak woda po kaczce. Mieszał o odosobnieniu. Wszyscy wiedzieli, omijali. Tak jak kupę leżącą na chodniku. Jak przyschnie, to nie śmierdzi. Byle nie wdepnąć.
Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic.
Bali się, że coś pozmienia. Zapewne już słyszeli o Nim. Ale niezbyt wierzyli. Ale nie przejmowali się, bo to było za wodą. A teraz świnie. I co dalej, pomyśleli. Znali swoje grzechy. Tak jak my znamy swoje. Bali się, że i z nich powyrzuca przyzwyczajenia. Do seksu, alkoholu, lichwy … Tak jak teraz zabiera prawo do mordowania dzieci. Znali Jego moc. Z opowiadań i z czynu, którego dokonał na ich ziemi. Dlatego prosili. Teraz też by prosili, gdyby Kościół dysponował siłą fizyczną. Armatkami wodnymi, brutalnymi policjantami. Ale Kościół dysponuje inną siłą. Niematerialną. A tej się nie boją. Kościół przebacza. Oni, nie.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2021-02-01, 19:27

CZYTANIE na wtorek 02.02.2021

Ml 3,1-4
To mówi Pan Bóg:
„Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie.
Oto nadejdzie, mówi Pan Zastępów. Ale kto przetrwa dzień Jego nadejścia i kto się ostoi, gdy się ukaże? Albowiem On jest jak ogień złotnika i jak ług farbiarzy. Usiądzie więc, jakby miał przetapiać i oczyszczać srebro, i oczyści synów Lewiego, i przecedzi ich jak złoto i srebro, a wtedy będą składać Panu ofiary sprawiedliwe. Wtedy będzie miła Panu ofiara Judy i Jeruzalem, jak za dawnych dni i lat starożytnych”.


Hbr 2, 14-18
Ponieważ dzieci uczestniczą we krwi i ciele, dlatego i Jezus także bez żadnej różnicy stał się ich uczestnikiem, aby przez śmierć pokonać tego, który dzierżył władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby uwolnić tych wszystkich, którzy całe życie przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli. Zaiste bowiem nie aniołów przygarnia, ale przygarnia potomstwo Abrahamowe.
Dlatego musiał się upodobnić pod każdym względem do braci, aby stał się miłosiernym i wiernym arcykapłanem wobec Boga dla przebłagania za grzechy ludu. W czym bowiem sam cierpiał będąc doświadczany, w tym może przyjść z pomocą tym, którzy są poddani próbom.


Łk 2,22-40
Gdy upłynęły dni oczyszczenia Maryi według Prawa Mojżeszowego, rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby Go przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: „Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu”. Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego.
A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż nie zobaczy Mesjasza Pańskiego.
Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił:
„Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu
w pokoju, według Twojego słowa.
Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie,
któreś przygotował wobec wszystkich narodów:
światło na oświecenie pogan
i chwałę ludu Twego, Izraela”.
A Jego ojciec i matka dziwili się temu, co o Nim mówiono.
Symeon zaś błogosławił ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu”.
Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy.
A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta Nazaret.
Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.

================================================================================================================
Gdybym był magistrem teologii, to z pewnością potrafiłbym powiązać wszystkie czytania w jedną całość. I wysnuć wnioski, które prowadzić mnie będą w życiu. Ale nie jestem. Dlatego skupię się na malutkim fragmenciku Ewangelii odwołującym się do Prawa Mojżeszowego. „Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu”.
Tak było w Prawie. A jak jest teraz? Dla nas? Osobiście uważam, że wszystko należy poświęcać Bogu. Każdą osobę, którą kochamy. Lub kochać winniśmy. Każdą. Bo cóż lepszego może spotkać kogoś, od tego, że należy do Boga?
Ale, co to znaczy ofiarować kogoś Bogu? To dziwne, bo przecież i tak wszystko należy do Boga. Uważam, że jest to akt uznania Boga za Pana. Poddanie Mu się. Jest to zrzeczeniem się praw w stosunku do osoby, która ofiarujemy. Ale bez zrzekania się obowiązków wobec niej. Jest o gest zgody na wszystko, co Bóg zaplanował dla tego kogoś. Jest to obietnica w realizacji Bożych planów wobec tej osoby. Jest to poświęceniem własnych ambicji.
Przyznam, że choć już ofiarowałem, to czynię to wciąż. Wciąż ofiarują Bogu tych, którzy są ze mną związani. Bo nie ma nic lepszego, jak opieka Boża. Jak podążanie Boża drogą.
Dlatego, już nie według żydowskiego Para Mojżeszowego, ale według nowotestamentowego przykazania miłości, ofiarowuję wciąż bliskie mi osoby Bogu. Nie tylko pierworodnego syna. Ale każde dziecko. Ale każdego człowieka. Niezależnie od płci i wieku.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2021-02-02, 18:59

CZYTANIA na środę, 03.02.2021

Hbr 12, 4-7. 11-15
Bracia:
Jeszcze nie opieraliście się aż do krwi, walcząc przeciw grzechowi, a zapomnieliście o napomnieniu, z jakim Bóg się zwraca do was jako do synów: «Synu mój, nie lekceważ karcenia Pana, nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza. Bo kogo miłuje Pan, tego karci, chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje». Trwajcie w karności! Bóg obchodzi się z wami jak z dziećmi. Jakiż to bowiem syn, którego by ojciec nie karcił?
Wszelkie karcenie na razie nie wydaje się radosne, ale smutne, potem jednak przynosi tym, którzy go doświadczyli, błogi plon sprawiedliwości. Dlatego wyprostujcie opadłe ręce i osłabłe kolana! Proste ślady czyńcie nogami, aby kto chromy, nie zbłądził, ale był raczej uzdrowiony. Starajcie się o pokój ze wszystkimi i o uświęcenie, bez którego nikt nie zobaczy Pana. Baczcie, aby nikt nie pozbawił się łaski Bożej, aby jakiś korzeń gorzki, który wyrasta do góry, nie spowodował zamieszania, a przez to nie skalali się inni.


Mk 6, 1-6
Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy zaś nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd to u Niego? I co to za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?» I powątpiewali o Nim.
A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony».
I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.

=================================================================================================================
Niedowiarstwo. Sądzę, że towarzyszy każdemu z nas. W różnym stopniu. Bo, gdybyśmy wierzyli w pełni, to moglibyśmy kazać górze przesunąć się. I stałoby się tak. To smutne. Ale z drugiej strony dobre. Bo świadczy o tym, że myślę, szukam.
Gdy coś zdarzy się, szukam racjonalnego wytłumaczenia. Nie uznaję wszystkiego, czego zrozumieć nie potrafię za cud. I przeginam. Bo, nawet gdy cud, to nie dostrzegam go. Ale to, że nie zauważam, nie świadczy o tym, że to nie był cud. No dobrze, ale to ja nie potrafię dostrzec. Nie potrafię uczynić cudu. Ale czy Bóg może nie móc? Nie wierzę. A jednak w Ewangelii można przeczytać: I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich.
Czy rzeczywiście nie mógł? Czy mógł i czynił to, ale nikt tego nie widział? Czy ludzie nie uznawali, że wszystko co czyni, jest czymś naturalnym. Jakimś zbiegiem okoliczności. Bo, w końcu, napisane, że uzdrowił. Ale ci, którzy znali Go z dzieciństwa, nie uwierzyli. Bo brakło im wiary. Albo mieli wiarę, która zaślepiała na wszystko inne.
Mam wiara kłopoty. Bo święcie wierzę, że Bóg może wszystko. Ale nie wierzę, że spełni moje błagania. Bo koncentruję się na tych, których (jeszcze) nie spełnił. A zapominam, o tych, które spełnił. Albo ich nie zauważam. Jakoś tak płynnie przechodzę nad tym, co się udało. A gdy boli to pamiętam. Nie potrafię dostrzegać piękna, choć wiem, gdzie ono jest. Zdaję sobie sprawę, że im mniej wierzę w spełnienie modlitw, tym mniejsza szansa na ich spełnienie. Jednak wierzę, że może. Dlatego się modlę. W zasadzie tylko w intencji innych ludzi. Dla samego siebie proszę tylko o zbawienie (gdy czas mój nadejdzie). Też o to, abym pokochał, pojął, zaczął dostrzegać. I wielką mam nadzieję, że te prośby spełni. Zwłaszcza tę pierwszą.
Natomiast czy Bóg spełnia moje prośby? Może tak jest, że gdybym czegoś nie wymadlał, to scenariusz byłby gorszy? Może dlatego nie potrafię dostrzec, bo oczekuję zbyt wiele? Ale inaczej nie potrafię. Choć proszę o to. Choć widzę ludzi, którzy to widzą.
Może potrzebuję Twojej modlitwy, aby tak się stało?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2021-02-03, 20:06

CZYTANIE na czwartek, 04.02.2021

Hbr 12, 18-19. 21-24
Bracia:
Nie przyszliście do namacalnego i płonącego ognia, do mgły, do ciemności i burzy ani też do grzmiących trąb i do takiego dźwięku słów, iż wszyscy, którzy go usłyszeli, prosili, aby do nich nie mówił. A tak straszne było to zjawisko, iż Mojżesz powiedział: «Zatrwożony jestem i drżę».
Wy natomiast przyszliście do góry Syjon, do miasta Boga żywego – Jeruzalem niebieskiego, do niezliczonej liczby aniołów, na uroczyste zgromadzenie, i do Kościoła pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach, do Boga, który sądzi wszystkich, do duchów ludzi sprawiedliwych, którzy już doszli do celu, do Pośrednika Nowego Testamentu – Jezusa, do pokropienia krwią, która przemawia mocniej niż krew Abla.


Mk 6, 7-13
Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. «Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien».
I mówił do nich: «Gdy do jakiegoś domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd, strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich».
Oni więc wyszli i wzywali do nawracania się. Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.

=================================================================================================================
No i klops. Nie da się z powyższej Ewangelii wybrać jednego zdania. Każde ważne. Każde nasuwa jakąś myśl. Jakąś wskazówkę dla mnie. A zapewne i dla Ciebie. W takim razie telegraficznie.
zaczął rozsyłać ich po dwóch - mnie też posyła. Codziennie. Posyła na spacery, do sklepu. Z krzyżykiem na ubraniu. I z różańcem w ręce. Takie malutkie świadectwo. Większość ludzi stara się tego nie zauważać. Nawet, zdarza się, że omijają wzrokiem. Są jednak tacy, którzy zauważają. Wtedy okazja do rozmowy. Niekoniecznie na tematy religijne. Ani też polityczne. Choć nie omijam i takich. Po prostu kilka życzliwych słów. Nawet o niczym. Ale to też jest świadectwem.
Dał im też władzę nad duchami nieczystymi - nam nie dał. Daje wybranym. Posiadającym predyspozycje, przeszkolonym. Posiadającym silną wiarę. Nie każdy może być egzorcystą. Ale każdy może i musi bronić się przed złymi duchami. Modlitwą. Komunią świętą. Życiem z stanie łaski uświęcającej. Tyle mogę. Tyle się staram.
Jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą - nie bądźcie nachalni. Odpuśćcie. Nie rzucacie pereł przed wieprze. Swoją energię i swój czas spożytkujcie tam, gdzie może to przynieść owoce. Ale pamiętać trzeba, że z tymi, którzy słuchali nas, jesteśmy już związani do końca życia. Jesteśmy odpowiedzialni za to, aby nie zboczyli z drogi, którą pomogliśmy ją odnaleźć. W przeciwnym razie czynimy zło ewangelizując i potem porzucając.
Wyrzucali też wiele złych duchów - nie dano nam mocy wyrzucania. Ale czy tego nie robimy? N. podając dłoń potrzebującemu. Gdy zapytanie tłumaczymy, że czynimy to w Imię Boże. Złe duchy tego nie lubią. Może same się zniechęca widząc taka sytuację? Poza tym, być może zasadzimy w kimś ziarenko Królestwa Bożego, które wygoni szatana.
wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali. - zastawiam się, czy uzdrawiam. Staram się. Słowem. Przykładem. Bo uzdrawiać można nie tylko z chorób. I nie tylko ciało. Można wyzwolić z lęków. Można wskazać drogę. Sposób leczenia duszy. Doradzić spowiedź. A to też jest uzdrawianiem.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2021-02-04, 18:59

CZYTANIE na piątek, 05.02.2021

Hbr 13, 1-8
Bracia:
Niech trwa w was braterska miłość. Nie zapominajcie też o gościnności, gdyż przez nią niektórzy, nie wiedząc, aniołom dali gościnę. Pamiętajcie o uwięzionych, jakbyście byli sami uwięzieni, i o tych, co cierpią, bo i sami żyjecie w ciele.
We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane, gdyż rozpustników i cudzołożników osądzi Bóg.
Postępowanie wasze niech będzie wolne od zachłanności na pieniądze: zadowalajcie się tym, co macie. Sam Bóg bowiem powiedział: «Nie opuszczę cię ani nie pozostawię». Śmiało więc możemy mówić: «Pan jest wspomożycielem moim, nie ulęknę się, bo cóż może mi uczynić człowiek?»
Pamiętajcie o swych przełożonych, którzy głosili wam słowo Boże, i rozpamiętując koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę. Jezus Chrystus – wczoraj i dziś, ten sam także na wieki.


Mk 6, 14-29
Król Herod posłyszał o Jezusie, gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: «Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim». Inni zaś mówili: «To jest Eliasz»; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, mawiał: «To Jan, którego ściąć kazałem, zmartwychwstał».
Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego, Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem napominał Heroda: «Nie wolno ci mieć żony twego brata». A Herodiada zawzięła się na niego i chciała go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, widząc, że jest mężem prawym i świętym, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a jednak chętnie go słuchał.
Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobistościom w Galilei. Gdy córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczyny: «Proś mnie, o co chcesz, a dam ci». Nawet jej przysiągł: «Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa». Ona wyszła i zapytała swą matkę: «O co mam prosić?» Ta odpowiedziała: «O głowę Jana Chrzciciela». Natychmiast podeszła z pośpiechem do króla i poprosiła: «Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela». A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę Jana. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczynie, a dziewczyna dała swej matce.
Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie.

================================================================================================================
Uczciwość. Pożądaną cechą jest. We wszystkim. Szczególną rolę odgrywa w małżeństwie. Zwłaszcza w prawdziwym, czyli sakramentalnym. Jak słyszymy w Liście do Hebrajczyków, Bóg sam podkreśla jego wagę. Bo małżeństwo jest społeczną droga do Niego. Wieź miłości wspomaga staranie o nieba. We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem Dlatego tak ważne jest sprzeciwianie się wszelkim próbom redefiniowania. Lewackim i elgiebetowskim pomysłom. Myślę, że warto zacząć od siebie. I nie nazywać małżeństwem związku cywilnego. Rejestracja w USC nie jest ślubem w sensie Prawa Kanonicznego. Nie jest to zgodne z tym, co nazywamy ślubem w Kościele Katolickim. Przyznam się, nieraz wpadam w tę pułapkę, nazywał małżeństwem związki cywilne. Że nazywam żoną kobietę, która ma kolejnego chłopa. Lub faceta po kilku rozwodach. W ten sposób otwieram okno Overtona. Także na związki monopłciowe. A później na zooseksualne, a może nawet na nekroseksualne. Wesprzyjcie mnie z zamykaniu okna Overtona na wszystkie niesakramentalne związki.

Drugim tematem, który chciałbym poruszyć, jest składanie obietnic. Przysięganie. W Dekalogu mamy zakaz powoływania się na Boga, gdy nie jest to niezbędne. I, chyba, każdy z nas potępia krzywoprzysięstwo. Dlatego można zrozumieć Heroda. Obiecał. I to publicznie. Honor był dla niego ważniejszy od życia ludzkiego. Sam zastawił nie siebie pułapkę i w nią wpadł. «Proś mnie, o co chcesz, a dam ci». Wiele osób łatwo coś obiecuje. Szczególnie politycy przed wyborami. W Polsce, jak do tej pory, tylko jedna formacja stara się spełniać obietnice. Ale też idzie to, jak po grudzie. Ale niech nie interesują nas politycy, celebryci. Czy w ogóle ktokolwiek inny, poza nami samymi. My jesteśmy odpowiedzialni za własne słowo. Szczególnie wobec naszych dzieci lub innych osób, w jakiś sposób od nas zależnych. Np. pracowników. Rzucając lekko słowo zobowiązujemy się. I nawet tego nie pamiętamy. A ktoś ma żal. A ktoś cierpi. A ktoś liczył, że to uczciwa obietnica. Bądźmy jak Herod. Pod względem dotrzymywania słowa. Ale wystrzegajmy się lekkomyślnych obietnic.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2021-02-05, 19:22

CZYTANIE na sobotę, 06.02.2021

Hbr 13, 15-17. 20-21
Bracia:
Przez Jezusa składajmy Bogu ofiarę pochwalną nieustannie, to jest owoc warg, które wyznają Jego imię. Nie zapominajcie o dobroczynności i wzajemnej pomocy, gdyż raduje się Bóg takimi ofiarami.
Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli, ponieważ oni czuwają nad duszami waszymi i muszą zdać z tego sprawę. Niech to czynią z radością, a nie wzdychając, bo to nie byłoby z korzyścią dla was.
Bóg zaś pokoju, który na mocy krwi przymierza wiecznego wyprowadził spomiędzy zmarłych Wielkiego Pasterza owiec, Pana naszego, Jezusa, niech was uzdolni do wszelkiego dobra, byście wypełnili Jego wolę; niech sprawi w was, co miłe jest w Jego oczach, przez Jezusa Chrystusa, któremu chwała na wieki wieków. Amen.


Mk 6, 30-34
Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. A On rzekł do nich: «Pójdźcie wy sami osobno na pustkowie i wypocznijcie nieco». Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu.
Odpłynęli więc łodzią na pustkowie, osobno. Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich wyprzedzili. Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać o wielu sprawach.

================================================================================================================
Jak to się dzieje, że choć wiemy, to stale musimy być nauczani? Niby wiemy, a zapominamy. Bo zwykle koszula bliższa ciału. Własna koszula. Koncentrując się na własnych problemach przestajemy zauważać problemy innych ludzi. Bardziej boli, gay nas ugryzie komar, nić jak kogoś ugryzie pies. Potrzebna empatia. I czyny. Wiele razy doświadczyłem, że gdy zająłem się pomoca komuś, to moje problemiki znikały. Im bardziej angażowałem się jakieś dzieło pomocy, tym łatwiej mi było.
Nie zapominajcie o dobroczynności i wzajemnej pomocy, gdyż raduje się Bóg takimi ofiarami.

Dlatego modlę sie codziennie, aby i nade mną się zlitował. I nauczył mnie. Jak żyć.
Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać o wielu sprawach.
Wiele lat przeżyłem. Nie raz wydawało mi się, że wiem, jak żyć. A najlepiej o tym wiedziałem, gdy młody byłem. Z wiekiem zacząłem zauważać, jak wiele nie wiem. Jak wiele mi brak. Dlatego wciąż błagam, aby mnie uczył. I uczy mnie. Także za pośrednictwem tego forum. Za pośrednictwem tego co piszecie, co sam piszę. Uczą mnie słowa Ewangelii. I uczy mnie usiłowanie ich zrozumienia. Zauważam, że czytanie tego samego urywka, po jakimś czasie, pozwala na odkrywanie wciąż nowych nauk zawartych w tych samych słowach. I dziękuję za to Bogu.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2021-02-06, 19:10

CZYTANIE na niedziele, 07.02.2021

Hi 7, 1-4. 6-7
Hiob przemówił w następujący sposób:
«Czyż nie do bojowania podobny byt człowieka? Dni jego czyż nie są dniami najemnika? Jak sługa wzdycha on do cienia, i jak najemnik czeka na zapłatę. Tak moim działem miesiące nicości i wyznaczono mi noce udręki.
Położę się, mówiąc do siebie: Kiedyż zaświta i wstanę? Przedłuża się wieczór, a niepokój mnie syci do świtu. Dni moje lecą jak tkackie czółenko, i kończą się, bo braknie nici. Wspomnij, że dni me jak powiew. Ponownie oko me szczęścia nie zazna».


1 Kor 9, 16-19. 22-23
Bracia:
Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi bowiem, gdybym nie głosił Ewangelii!
Gdybym to czynił z własnej woli, miałbym zapłatę, lecz jeśli działam nie z własnej woli, to tylko spełniam obowiązki szafarza. Jakąż przeto mam zapłatę? Otóż tę właśnie, że głosząc Ewangelię bez żadnej zapłaty, nie korzystam z praw, jakie mi daje Ewangelia.
Tak więc nie zależąc od nikogo, stałem się niewolnikiem wszystkich, aby tym liczniejsi byli ci, których pozyskam.
Dla słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby uratować choć niektórych. Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział.


Mk 1, 29-39
Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł i podniósł ją, ująwszy za rękę, a opuściła ją gorączka. I usługiwała im.
Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto zebrało się u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ Go znały.
Nad ranem, kiedy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: «Wszyscy Cię szukają». Lecz On rzekł do nich: «Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo po to wyszedłem». I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.

=================================================================================================================
Myśląc o obowiązkach, najpierw, przychodzą mi do głowy obowiązki zawodowe, domowe. Potem powinności wobec żony i dzieci, rodziny, przyjaciół. A głoszenie Ewangelii gdzieś ucieka. Może dlatego, że nie ma na to wyznaczonych godzin? Ale na spełnianie obowiązków wobec rodziny, też nie ma, a jednak je wypełniam (lepiej czy gorzej).
Tak na prawdę, nie jest tak źle. Bo także obowiązek głoszenia Ewangelii wypełniam. Podobnie, jak i inne powinności. Czyli automatycznie. Nie narzucając się. Nie przymuszając do słuchania. Ale starając się żyć Ewangelią. W pracy, domu, na ulicy, w sklepie … Po prostu wszędzie. Co wcale nie oznacza, że mi się to udaje. Ale ocenę zostawiam Bogu. Sądzę, że każdy z nas ją głosi. W jakiś sposób. Dobrze jest robić to świadomie. To znaczy świadomie tak kierować swoim postępowaniem, aby dawać świadectwo. Aby o tym nie zapominać. Aby nigdy "nie chować do kieszeni" Ewangelii. Aby, jeśli uważasz sie za katolika, dawać temu świadectwo. Po prostu zawsze i wszędzie pamiętać o tym. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi bowiem, gdybym nie głosił Ewangelii!
I jeszcze jedno. Trzeba jeszcze pamiętać o miejscu. Wcześniej napisałem, że wszędzie. W Dzisiejszej (niedzielnej) Ewangelii jest to doprecyzowane. Mianowicie przykład Jezusa, który mówi, że nie wystarczy być katolikiem, gdy jest się wśród nich. Nie ograniczać się do miejsc, w których głoszona jest Ewangelia. Ale znajdować inne, nowe pola głoszenia. «Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo po to wyszedłem». I głosić ją na spacerze, w autobusie, w markecie. Dyskretnie. Ale zauważalnie. Nie ukrywać swoich poglądów, swojej postawy. Na zło, mówić zło. Nie chwalić zła. I nie mieć rozdwojenia jaźni. W domu wierzący, na zewnątrz ateista. W kościele opowiadać się za życiem, a na ulicy domagać się morderstw.
Nie piszę tu o narażaniu się na pobicie, gdy lemparty demonstrują. To drapieżniki. Wprawdzie krew męczenników jest potrzebna, ale nie każdy nadaje się na tę rolę. Ale gdy dyskusja, to wyraź swoje zdanie. Na fejsie, w komentarzach na portalach. Nie ukrywaj.
Nie myśl, że jestem bohaterem. Też nieraz się bałem. Też nie raz stchórzyłem. Ale też wiele razy potrafiłem się przełamać. Z czasem coraz częściej. A chciałbym, jaszcze odważniej i częściej.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14942
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4186 times
Been thanked: 2940 times
Kontakt:

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Dezerter » 2021-02-06, 23:48

Ja jeszcze z soboty
niech sprawi w was, co miłe jest w Jego oczach
Przepiękne słowa *-:) - od dziś będę je używał w swojej modlitwie codziennej
Spraw Panie w nas, co miłe jest w Twoich oczach
Amen
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Biblia, Nowy Testament i Stary Testament”