Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Ogólnie o Biblii. Dlaczego powinniśmy Ją czytać, jak powinno się czytać Pismo Święte, itp.
Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-11-27, 18:55

Łk 21, 34-36
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie spadł na was znienacka jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym».

= ========== ===================================================================== =
Znów jeden z kilku wciąż przewijających się tematów. Jezus wciąż zwraca uwagę na priorytety. Na hierarchię wartości. Wciąż akcentuje to, aby nie koncentrować się na tym, co chwilowe. Namawia, aby planować długofalowo. A nawet transcendentnie.
To mi się kojarzy z prowadzeniem samochodu. Potrzebna do tego wyobraźnia. Przewidywanie ew. sytuacji niebezpiecznych. I stała koncentracja na tym, co się dzieje wokół. To zwiększa szanse dojechania do celu. Kierując autem nie można się rozkojarzyć, zajmować się telefonem, rozpakowywaniem batoników czy otwieraniem puszki z napojem energetycznym. Tak samo doradza Jezus. Aby skoncentrować się na tym, co decydujące. Na celu. I postępowanie podporządkować osiągnieciu celu.
Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie.
Krótka rada. Nie traćcie z oczu celu. Zawsze odwołujcie się do Boga. Ktoś ostatnio wspominał o spontanicznych króciuteńkich modlitwach w ciągu dnia. To mogą być same westchnienia, fragmenty popularnych modlitw, wołania o ratunek. Takie odwoływanie się do Pana świadczy o tym, że jesteśmy świadomi Jego obecności. I że potrzebujemy Jego obecności. Dzięki temu możemy usłyszeć Jego głos. To pomaga nam unikać ulegania pokusom. To daje poczucie opieki. Tak jak małemu dziecku obecność matki.
W drogę. Z Bogiem.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-11-28, 17:28

Mk 13, 33-37
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. zostawił swój dom, powierzył swym sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał.
Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, do wszystkich mówię: Czuwajcie!»

=============================================================================================================
Kolejne nawoływanie do gotowości.
Kiedyś PZU reklamowało się hasłem: Przezorny zawsze ubezpieczony. Właśnie, przezorność. I przewidywanie. Przewidywanie skutków naszych czynów i wyborów. Nie chodzi tu o to, aby cały czas stać na baczność, ale by być gotowym. Aby być w stanie łaski uświęcającej. Nigdy nie odkładać pojednania na później. Wypełniać swoje powinności. Sumiennie. Nie tylko wtedy, gdy ktoś kontroluje. Ale zawsze zgodnie z sumieniem.
zostawił swój dom, powierzył swym sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał
Wyznaczył obowiązki. W Dekalogu. W przykazaniu miłości. W Nauce Kościoła. Postawił pasterzy. Należy odczytywać te powinności i je wypełniać. Nie z musu. Nie z obawy. Ale z miłości. Zawsze być gotowym na przyjście. Nigdy nie odkładać na jutro, a tym bardziej na kiedyś. Już dzisiaj oczyścić się. I trwać w czystości.
To niemożliwe. Każdy grzeszy. Bóg to wie. Ale można i trzeba się pilnować. A gdy już się upadnie, to natychmiast prosić o przebaczenie. I solennie obiecać poprawę.
Ostatnio zmieniony 2020-11-28, 17:28 przez Andej, łącznie zmieniany 1 raz.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-11-29, 20:00

Mt 4, 18-22
Gdy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci, Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami.
I rzekł do nich: «Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi».
Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim.
A gdy poszedł stamtąd dalej, ujrzał innych dwóch braci, Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego Jana, jak z ojcem swym Zebedeuszem naprawiali w łodzi swe sieci. Ich też powołał.
A oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim.

=============================================================================================================
Zaczął się nowy okres. Adwent. Przygotowanie. Oczekiwanie. Początek drogi. Zmiana tematyki.
Teraz o podejmowaniu decyzji. I ich obligatoryjności. Ale toż o gotowości, a której czytaliśmy od kilku dni. Czyli nowa odsłona. Ale pewne elementy pozostają niezmienne.
Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim.
Jeśli myślicie, że wtedy właśnie pierwszy raz zobaczyli Jezusa i nigdy wcześniej nie słyszeli o nim, to nie macie zbyt dobrego zdania o wybranych. Owszem, Piotr był w gorącej wodzie kapany, a nie był lekkomyślny. Był odpowiedzialny.
Słowa Jezusa: Pójdźcie za Mną nie były dla nich zaskoczeniem. Im brakowało impulsu. Byli zdecydowania. Słowa Jezusa ich pociągały. Dlatego, gdy przyszedł po nich, byli gotowi. Byli przekonani do tego, czego nauczał Jezus.
Wszystko zostawili natychmiast, bo byli przygotowani. Postąpili jak kupiec, który kupił perłę. Wszystko postawił na jedną kartę. Bo znał wartość. Oni też poznali wartość głoszonej prawdy i nadziei.
Można się oburzać, że zostawili wszystko na zatracenie. Nie sądzę. Nie podejrzewam, aby zrezygnowali z utrzymania swoich krewnych, za których byli odpowiedzialni. Sądzę, że "firmę:" zostawili w dobrych rękach.
W przypadku Jakuba i Jana mamy wyraźne wytłumaczenie. Zebedeusz kierował "firmą". I zapewne miał wielu pomocników.
Nie podejrzewam, że odchodząc mogli skazać na głód swoich najbliższych.

Podjęli szybkie decyzje, bo byli na to przygotowani. Czy także na to, że były to decyzje decydujące o ich życiu. A także śmierci. Podjęli nieodwołalne decyzje. Nie wiem, czy zdawali sobie sprawę, że to droga na całe już życie. Ale na pewno nie był to kaprys. Słomiany ogień zachwytu. To były poważne i odważne decyzje. Decyzje, które ich kształtowały. Które związały ich z Jezusem. Na dobre i na złe. Bez poprzysięgania. Bez podpisywania dokumentów. Tylko słowo. I czyn. Na zawsze.

A my? Obiecujemy. Czasem przysięgamy. I co? Na każdej spowiedzi postanawiamy poprawę. I co? Niestety, wciąż wpadamy w szpony grzechu. Ale idziemy. Wiernie idziemy. Staramy się. To też jest naszą drogą, wybraną kiedyś. Drogą, którą, tak jak apostołowie, idziemy za Jezusem. I z Jezusem.

I modlę się w intencji tego, abyście wytrwali. Proszę, abyście modlili się w intencji tego, abym i ja wytrwał.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-11-30, 21:15

Łk 10, 21-24
Jezus rozradował się w duchu Świętym i rzekł: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.
Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić».
Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: «Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli».

==================================================================================================================
Odpowiedź na dręczące nas pytania przekracza nasze możliwości rozumienia. Ani wybitni intelektualiści, ani wspaniali racjonaliści nie są w stanie ogarnąć Boga. A odpowiedzi na pytania docierają do ludzi prostych. Często też ich wiara bywa dla nas wzorem. Bo wystarczy miłość.
Co gorsza, słyszmy nie słysząc, patrzymy nie widząc. Po prostu nasze rozumowania zagłusza głos Boga. Nasze żądanie logiki przesłania mam oczy.
zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom
Zakrył przed komplikującymi. Odkrył przed kochającymi. Do miłości nie trzeba wiedzy, ani mądrości. Trzeba chcieć kochać. Pragnąć dobra. Nic więcej. Nie trzeba kończyć uniwersytetów. Zdobywać dyplomów, zaświadczeń, tytułów. Wystarczy kochać. Tak mało, a zarazem tak wiele. Okazuje się, że wielu nie stać na miłość. Może nawet większości to nie wychodzi.
Ci mądrzy o roztropni żądają przykładów, dowodów. Jednoznacznych warunków. Zasad. A ludzie prości po prostu wiedzą, jak postępować. Bez teoretycznej podbudowy. Instynktownie. Bo kochać potrafią.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-12-01, 18:51

Mt 15, 29-37
Jezus przyszedł nad Jezioro Galilejskie. Wszedł na górę i tam siedział. I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając z sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u Jego stóp, a On ich uzdrowił. Tłumy zdumiewały się, widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. i wielbiły Boga Izraela.
Lecz Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: «Żal Mi tego tłumu! Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają, co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby ktoś nie zasłabł w drodze». Na to rzekli Mu uczniowie: «Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba, żeby nakarmić tak wielki tłum?» Jezus zapytał ich: «ile macie chlebów?» Odpowiedzieli: «Siedem i parę rybek».
A gdy polecił tłumowi usiąść na ziemi, wziął siedem chlebów i ryby i odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do syta, a pozostałych ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów.

= ================================================================================ =
Chleba i igrzysk. Tego ludzie potrzebują. Tak bardzo, że przestają widzieć, co się wokół nich dzieje.
Dziwi mnie w tej Ewangelii, że taka prozaiczne. Uzdrawianie i karmienie. A w kwestii uzdrawianie zupełnie brak reakcji uzdrowionych. Jedynie zdumienie świadków. Szokujący jest brak szukania przyczyn uzdrawiania, czy sposobów. To drugie można tłumaczyć tym, że ówczesne społeczeństwo palestyńskie, było przyzwyczajone do cudów. Codzienne życie było przepojone opowieściami starotestamentowymi. Wszyscy o nich słyszeli. Niewielu widziało. A każdy chciał być świadkiem. To trochę paradoksalne. Każdy uważał to za zjawisko normalne, a zarazem niemal nikt, nie był tego świadkiem. Dlatego zwabieni famą poszli przypatrywać się. Być może, także z ciekawości, przynosili obłożnie chorych. Aby zobaczyć. Aby stwierdzić ponad wszelką wątpliwość.
A Jezus uzdrawiał. Nie nauczał. O tym nie ma ani słowa. Ale czy rzeczywiście nie nauczał? Czy nauczać można tylko słowem. Verba docent, exempla trahunt. Nauczał, swoim przykładem.
Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby ktoś nie zasłabł w drodze.
Warto zwrócić uwagę na odpowiedzialność. Jezus czuł się odpowiedzialny za wszystkich, którzy Mu towarzyszyli. Niezależnie od tego, jaka była przyczyna ich bytności.
Jest w tym analogia do Jego obecnych starań o nas. Wciąż karmi nas Chlebem Swojego Ciała. Czy nie odczuwaliście głodu eucharystii, gdy w okresie koronawirusowej paniki, nie mogliśmy udać się do świątyń? Ja czułem głód. Może irracjonalnie, ale brakowało mi komunii świętej. W kościele, na mszy. W fizycznej postaci.
Chrystus wciąż nas karmi Chlebem życia. Codziennie jest do naszej dyspozycji. Wciąż się dla nas ofiaruje. Abyśmy nie zasłabli na drodze życia. Tylko od nas zależy, czy skorzystamy z tego pokarmu. Czy skorzystamy z Jego Ofiary. On jest gotów. Czeka. Na zgłodniałych. Na tych, przed którymi droga. A jest ona przed każdym z nas, dopóki płynie czas. Nasz czas.
Dlatego, dobrze być zawsze gotowym, na Jego przyjęcie. Aby mieć siłę, na kolejny czas.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
miłośniczka Faustyny
Mistrz komentowania
Mistrz komentowania
Posty: 4436
Rejestracja: 26 sie 2018
Lokalizacja: Ulica Sezamkowa
Has thanked: 1078 times
Been thanked: 1149 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: miłośniczka Faustyny » 2020-12-01, 19:27

Wiem, że nie lubisz opcji podziękowania za posta, ale niewyobrażalnie podobają mi się Twoje rozważania! :x
Ostatnio zmieniony 2020-12-01, 19:28 przez miłośniczka Faustyny, łącznie zmieniany 1 raz.
Odkąd umiłowałam Boga całą istotą swoją, całą mocą swego serca, od tej chwili ustąpiła bojaźń, i chociażby mi nie wiem już jak mówiono o Jego sprawiedliwości, to nie lękam się Go wcale, bo poznałam Go dobrze: Bóg jest Miłość a Duch Jego- jest spokój"

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-12-02, 19:15

miłośniczka Faustyny pisze: 2020-12-01, 19:27 Wiem, że nie lubisz opcji podziękowania za posta, ale niewyobrażalnie podobają mi się Twoje rozważania! :x
Nie rozumiem lajkowania. Ale zawsze jestem bardzo wdzięczny za odzew. Za dyskusję. Dociekanie. A także za przeczytanie. A dowodem przeczytania jest jakakolwiek reakcja zwrotna. Niekoniecznie zgoda. Bo celem moim nie jest zbieranie pochwał (ani reprymend), ale pobudzanie do myślenia. Do własnych rozważań. Do własnych refleksji. Po prostu marzeniem moim jest poruszenie jakiejś struny w bliźnim. Struny, która zabrzęczy na chwałę Panu.

Mam jeszcze jedno marzenie. Aby ktoś inny wklejał każdego dni po południu teksty czytań. Mi czasem internety robią psikusy i niewłaściwe się pokazują. A to stresuje.

Dodano po 12 minutach 56 sekundach:
Mt 7, 21. 24-27
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Nie każdy, kto mówi Mi: „Panie, Panie!”, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie.
Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały rzeki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. on jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony.
Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały rzeki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. i runął, a upadek jego był wielki».

============================================================================================================
Roztropność. Potrzebna jest we wszystkim. Umiejętność przewidywania. Nie przyszłości, ale skutków. Także potencjalnych. To przewidywanie jest konieczne przy każdej ludzkiej czynności. Budowie, jeździe autem, nauce.
Nie każdy, kto mówi Mi: „Panie, Panie!”, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie.
To ciekawe. Pan Jezus podkreśla wagę czynów. To nakaz, aby wielbić nie ustami, ale czynami. Albo inaczej: Najpierw czynami, a potem ustami. Najpierw postępować tak, aby inni uznawali to za dobro. Abyśmy zapytani, dlaczego tak postępujemy, mogli odpowiedzieć, że to wynika z naszej wiary. Tylko, któż z nas jest w stanie tak postępować? To ideał. I nie ma co się zrażać. Nie o to chodzi by złowić króliczka, ale by gonić go - śpiewali Skaldowie. Nie chodzi o to, aby osiągnąć szczyt tu na ziemi, ale by zasłużyć na wyróżnienie, jakim jest zbawienie, gdy będziemy już tam.
Ale z drugiej strony Jezus podkreśla wagę słowa. Żąda dialogu. Żąda, abyśmy nie ograniczali się do samych czynów. Pamiętasz? Gdzieś w Ewangelii jest stwierdzenie, że tak czynią także niewierzący. A my musimy w nasze czyny i sowa wkładać głębszą treść.
A gdzie jest sedno? Ano w tym, aby jedność była, między słowem i czynem. A także z myślą. Tak, jak to czynił Jezus. Wzór niedościgniony. Wyznaczający kierunek naszych starań. I nie ważne jak wielka jest rozbieżność między naszymi słowami, myślami i czynami. Liczy się, przede wszystkim to, czy zmniejsza się czy zwiększa. A nawet, gdy się nie zmniejsza, to ważne jest to, że walczymy, aby się zmniejszała. Ważne abyśmy się starali. Codziennie. Wciąż prosząc o łaskę i wciąż postanawiając. Jak tacy permanentni synowie marnotrawni co chwila wracający do Ojca ze skruchą , żalem i miłością.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Logan
Gaduła
Gaduła
Posty: 991
Rejestracja: 24 paź 2020
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 253 times
Been thanked: 447 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Logan » 2020-12-02, 19:44

Andej pisze: 2020-12-02, 19:15 To nakaz, aby wielbić nie ustami, ale czynami. Albo inaczej: Najpierw czynami, a potem ustami.
Najłatwiej ustami, tym bardziej, że słowa mogą być fałszywe.
Czynami znacznie trudniej, chociaż i tu można popaść w faryzeim.
Najtrudniej myślami, sercem oddanym, w zapomnieniu o sobie...
My decydujemy tylko o tym jak wykorzystać czas, który nam dano. ~J.R.R Tolkien

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-12-02, 19:47

A wszystkie trzy przejawy spójne winny być, aby nie popaść w faryzeizm.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-12-03, 21:58

Mt 9, 27-31
Gdy Jezus przechodził, ruszyli za Nim dwaj niewidomi, którzy wołali głośno: «Ulituj się nad nami, Synu Dawida!» Gdy wszedł do domu, niewidomi przystąpili do Niego, a Jezus ich zapytał: «Wierzycie, że mogę to uczynić?» Oni odpowiedzieli Mu: «Tak, Panie!»
Wtedy dotknął ich oczu, mówiąc: «Według wiary waszej niech wam się stanie». I otworzyły się ich oczy, a Jezus surowo im przykazał: «Uważajcie, niech się nikt o tym nie dowie!» Oni jednak, skoro tylko wyszli, roznieśli wieść o Nim po całej tamtejszej okolicy.

= ======================================================================= =
Jak myślicie, o czym jest ta Ewangelia? O uzdrowionych ślepcach? Czy nas? Albo ślepcach, którzy są wśród nas? O ślepcach, którzy są przekonani, że doskonale widzą. Że widzą znacznie lepiej od wszystkich wierzących.
W Ewangelii mamy poruszonych kilka tematów.
1. Konieczność działania. Niewidomi nie tylko chcieli przejrzeć, ale czynili wszystko, co było w ich mocy, aby odzyskać wzrok.
2. Niewidomi wiedzieli kim jest Jezus i znali Jego możliwości. Czyli interesowali się Nim i tym co głosił czynem i słowem.
3. Wiara. Oni wierzyli we wszechmoc Jezusa. Wierzyli w świadectwa, które dawali o Nim inni ludzie. Wierzyli w słowa o Nim i w Jego słowa. Zapewne mocnie wierzyli, niż my wierzymy w Ewangelię.
4. Nazwali go Panem, bo wiedzieli, że tylko moc Boża może ich uzdrowić. Nas też może uzdrowić, ale czy potrafimy tak mocno jak oni?
5. Zachowanie tajemnicy. To symboliczne polecenie. Bo Jezus nie chciał uchodzić za healera. Uzdrawianie było środkiem, a nie celem. Nie na tym miała się koncentrować ludzka uwaga. Jednak radość uzdrowionych była zbyt wielka, aby siedzieć cicho. Czy Jezus o tym nie wiedział? Może szukał ludzi z wiarą.

Wierzycie, że mogę to uczynić? Oni odpowiedzieli Mu: Tak, Panie!
Pytanie czy wierzymy, jak wierzymy i na ile wierzymy. Ale też uświadomienie nam, jak potrzebna jest wiara. Bo weźmy ludzi, którzy deklarują się jako niewierzący. Zachowują się paradoksalnie. Z jednej strony żądają (żądają, a nie proszą) znaków, ale nie wierzą, że je otrzymają. Nie wierzą w nie do tego stopnia, że gdy otrzymują znak, to uznają to za zbieg okoliczności. Gdy otrzymują świadectwo, to twierdza, że to kłamstwo. [Nie mówią, że kłamiecie, ale że Wam nie wierzą. Czyli zarzucają kłamstwo.]
Bez wiary nie da się uwierzyć. Bez wiary odrzuca się wszystko. A wierząc, wierzymy coraz mocniej, dzięki kolejnym świadectwom. Zauważyliście, że pierwsze zdanie tego ustępu jest bezsensowne? Poniekąd tak. Bo wiara jest jak ziarenko. Musi być, aby wzrastać. Jeśli zabraknie tego ziarenka wiary, to nie ma szans na wzrost. A skąd wziąć ten zaczyn wiary? Bo pojawia się zaklęte koło niemożności. Nie, bo nie. Ktoś musi je zasiać. Ktoś, kto ma w sobie ziarno wiary. Ziarno, które wzrosło i wydało plon. I rozsiewa ziarna. Ale, tu trafiamy na trudność. Bo aby przyjąć ziarno wie=ary, trzeba wierzyć. Trzeba wierzyć siewcy. Trzeba jej ufać. Jeśli ktoś nikomu nie ufa, nikomu nie wierzy, to nigdy wiary nie posiądzie.
Jest jeszcze problem odpowiedzialności siewcy. Siewca rzuca ziarno. Czasem na oślep. Czasem po jednym wsadza do doniczki. A to dopiero początek procesu. Wtedy zaciąga odpowiedzialność za wzrost tego ziarna. Do końca życia. Nie może tylko wetknąć w ziemię i raz podlać. Bo to grzech marnotrawstwa. Musi pielęgnować. Nie może być dumnym z zasadzenia ziarna wiary, bo to zarozumiałość i obłuda. O jego czynie świadczą dopiero owoce, które wyda zasadzone ziarno wiary. Tak, że strzeżcie się rozpalania ognia wiary, jeśli nie macie zamiaru stałego podtrzymywania palenia. Bo to tak, jak z lampkami panien nieroztropnych. Zgasną, a was ciemność ogarnie.
Dlatego siejcie, pielęgnujcie, dawajcie świadectwo. Nie raz, ale zawsze. Dzielcie się swoją wiarą, aby i oni uwierzyli.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-12-04, 22:58

Mt 9, 35 – 10, 1. 5a. 6-8
Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię o królestwie i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości.
A widząc tłumy, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce niemające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo».
Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości. Tych to dwunastu wysłał Jezus i dał im takie wskazania: «Idźcie do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie».

=================================================================================================================
Niektórzy z Was nie lubią odwołań do bieżącej sytuacji. Bo tu mowa o tłumach i o braku pasterza. Ino czy rzeczywiście brak pasterza? Czy to raczej jest zbyt wielu pasterzy? A może jeszcze inaczej. Może to media sztucznie kreują pasterzy. A może niektórzy sami uzurpują sobie role pasterzy. Mamy papieża, prezydenta, premiera. I mamy media, które szczują na każdego z nich. Wynoszą swoich, tych, którzy pozwolą zarobić, kręcić własne lody. Kreują aborcjonistów, elgiebetowców na przywódców. Zwalczają prawdę zastępując ją poprawnością polityczną. W ten sposób antagonizują. Napuszczają jednych przeciw drugim. Jak owce niemające pasterza są pozostawieni ludzie. Autorytety strącone z piedestałów. A każdy walczy z każdym. Czyż to nie przedsmak piekła?
Jak uzdrowić? Czy jest to ludzkiej mocy? Gdy szatańskie media nastawiają jednych przeciw drugim. I nie dziwota, bo jest to jedynym sposobem na zaistnienie. W ogólnej wrzawie przebija się tylko zło. A dobro zostaje wdeptane w ziemię.
Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy.
A właściwie: Uzdrawiaj chorych, wskrzeszaj umarłych, oczyszczaj trędowatych, wypędzaj złe duchy. Tak, bo to do Ciebie te słowa. To Ty masz uzdrawiać z nienawiści. Swoją postawą zrozumienia i łagodności. Przykładem swojej tolerancji. Gdy krzyczą: Zabij, nie rzucaj się nich z noże. Nie przeklinaj. Powiedz: Zacznijcie ode mnie.
Ty masz wskrzeszać zmarłych w grzechu. Wskrzeszać swoją miłością, pomocną ręką, życzliwością. Wiem, to trudno, gdy Twój rozmówca kipi z wściekłością na to, że zamiast pluć na tych, których on nienawidzi, Ty ich bronisz. Nie reaguj złością, gdy on obraza Cię za to, że nie idziesz w gromadzie lemingów wysłanych w bój przez jakąś szczujnię.
Ty masz oczyszczać z trądu chorobliwej zawiści. Ty masz przywracać wzrok widzącym tylko zło. Ty masz wskazywać dobro i nagłaśniać je. A zło pomijać milczeniem.
To Ty masz wypędzać złe duchy. Z każdego miejsca i człowieka. Oddalać złe emocje. Pokazywać, że da się spierać kulturalnie. Na argumenty. I nie koncentrować się wyłącznie na tym, co złe. Weź przykład z Jezusa. Biczowany ofiarował się za bezmyślnych oprawców. Opluwany i poniżany oddawał swoje cierpienie za nienawistników. Taszcząc krzyż nie zwracał uwago na obelżywe okrzyki, na rzucających ogryzkami i opluwających. On zwrócił uwagę na Matkę, na Weronikę, na płaczące niewiasty. Nawet z krzyża, nie złorzeczył, tylko obiecywał zbawienie, troszczył się o najbliższych. A ówczesne media, czyli podburzony tłum, gotów był go zlinczować. Czy i Ty teraz masz ochotę przyłączyć się do linczu? Czy odważysz się okazać miłość? Pomimo tego, że ktoś ma inne poglądy, inna wizję, inne wartości.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-12-05, 17:02

Mk 1, 1-8
Jak jest napisane u proroka Izajasza: «Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie dla Niego ścieżki», wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów. Ciągnęła do niego cała judzka kraina oraz wszyscy mieszkańcy Jerozolimy i przyjmowali od niego chrzest w rzece Jordan, wyznając swoje grzechy.
Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żywił się szarańczą i miodem leśnym. i tak głosił: «Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby schyliwszy się, rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, on zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym».

===============================================================================================================
Zapowiedź przyjścia, Tego Który Jest. A jednak przychodzi. Teraz czekamy na Jego przyjście, jak ludzkiego dzieciątka. Ale czekając nie możemy zapominać, że On wciąż przychodzi do nas. Przychodzi w Eucharystii. Przychodzi w bliźnim. Przychodzi w Słowie, zdarzeniach. Im bardziej jesteśmy spragnieni, tym bardziej przychodzi. Czeka wciąż na naszą zgodę, czy może nas odwiedzić. Przychodzi wciąż niezależnie od nas. Ale, gdy nie jesteśmy gotowi, to nie do nas. Wciąż zaprasza i czeka na zaproszenie.
Ale oczekuje od nas jeszcze czegoś.
Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją.
Kim jest posłaniec? Jan? Tak, Jan. Każdy Jan. I każdy inny człowiek. Każdy z nas powinien być posłańcem. Heroldem. Powinniśmy ogłaszać wszem i wobec Jego rychłe przyjście. Jego przyjście z Noc Bożego Narodzenia. Jego przyjście w niedzielnej eucharystii. W każdej eucharystii. W każdym sakramencie. Naszą rolą jest ogłaszać i pomagać w przygotowaniach do Jego przyjście, Do przyjęcia Go w naszych domach, rodzinach, sercach.
Jak przygotować się? Jak innych? Wydaje mi się, że, przede wszystkim, przez znalezienie w przygotowaniach tego, co jest najważniejsze. A to nie karp, ani upominki. To nie wypieki, ani dekoracje. To wszystko to tylko oprawa. Godna oprawa, która słusznie należy się Dziecięciu. Ale to za mało. Co gorsza, czasem do tego blichtru ograniczają się przygotowania. Brak czasu na refleksję, wyciszenie, pojednanie. Teraz tak mi się skojarzyło w pałacowym wnętrzem. Pełnym przepychu. Zdobionego złotem, srebrem i platyną. Drogimi kamieniami i perłami. Najwyższy przepych, doskonałość. Wszystko urządzone ze smakiem zaspokajającym najwybredniejszy gust. I przychodzi upragniony gość. A w sali temperatura bliska zeru Celsjusza. Na stole wspaniały, ale zimny pieczony karp w pieczarkach. Utopione uszka z lodowatym barszczu. A grzybowa niemal zastygła. Czy ten wspaniały gość czuć dobrze się będzie? Czy rozgrzeje go przepych i bogactwo? To skrajny przykład. Ale komercjalizacja robi swoje. Laicyzuje szybciej i skuteczniej niż komuniści. Podobno pojawiły się nawet opłatki z czerwonym runicznym znakiem aborcjonistek. Czy poleje się z niego krew niewinnych, gdy ktoś łamać się nim będzie? Czy rozgrzeje lodowate serca, w których zabrakło miejsca dla Boga? Czy Bóg będzie chciał przebywać w takich sercach?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
sądzony
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 13771
Rejestracja: 20 lut 2020
Lokalizacja: zachodniopomorskie
Wyznanie: Chrześcijanin
Has thanked: 2020 times
Been thanked: 2196 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: sądzony » 2020-12-05, 17:46

Całkiem nieźle napisane, ale to:
Podobno pojawiły się nawet opłatki z czerwonym runicznym znakiem aborcjonistek.
bym se darował.
Lecz to Twój tekst.
"W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was." J 14.20

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-12-05, 17:53

Ja nie podaruję ich sobie, ani nikomu innemu. Jak też nie kupię w markecie za złotówkę. Nabędę poświęcone. I złożę ofiarę na jakić cel, który uznam za ważny.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22636
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4218 times

Re: Czytanie na każdy dzień - moje rozumienie, poruszenie , ...

Post autor: Andej » 2020-12-06, 19:02

Łk 5,17-26)
Pewnego dnia, gdy Jezus nauczał, siedzieli przy tym faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i Jerozolimy. A była w Nim moc Pańska, że mógł uzdrawiać. Wtem jacyś ludzie niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. Nie mogąc z powodu tłumu w żaden sposób przynieść go, wyszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem w sam środek przed Jezusa. On widząc ich wiarę, rzekł: „Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy”. Na to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mówić: „Któż On jest, że śmie mówić bluźnierstwa? Któż może odpuszczać grzechy prócz samego Boga?” Lecz Jezus przejrzał ich myśli i rzekł do nich: „Co za myśli nurtują w sercach waszych? Cóż jest łatwiej powiedzieć: "Odpuszczają ci się twoje grzechy", czy powiedzieć: "Wstań i chodź?" Lecz abyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów” — rzekł do sparaliżowanego: „Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu”. I natychmiast wstał wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do domu, wielbiąc Boga. Wtedy zdumienie ogarnęło wszystkich; wielbili Boga i pełni bojaźni mówili: „Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj”.
================================================================================================================
To ciekawe. Chodziły za Nim tłumy. Także przedstawiciele najwyższych warstw. Najbardziej wykształceni w Piśmie. Przychodzili z ciekawości, aby zobaczyć coda. Uzdrowienia. Czy zwróciliście uwagę na to, że niemal wszystkie cuda Jezusa dotyczyły uzdrowień? Że wszystkie Jego czyny były czynieniem dobra? Ludzie chodzili za nim, bo byli spragnieni dobra. I tu przychodzi mi do głowy współczesna analogia. Zadajmy sobie pytanie, jakie informacje w mediach najbardziej przyciągają naszą uwagę? Co zauważamy najpierw? Wejdźcie na jakąś stronę internetową lub włączcie dziennik telewizyjny … I podliczcie ile informacji było dobrych, a ile złych. Weźcie trzy pierwsze informacje dziennika albo trzy najbardziej rzucające się w oczy wiadomości na stronie. Czy to znaczy, że teraz idziemy za złem? Że najbardziej interesują nas nieszczęścia, zbrodnie, błędy, opluwanie polityków czy celebrytów?
Wyobraźcie sobie, że dziś jesteście świadkami uzdrowienia paralityka lub kcovidowca. Na jedno słowo wstaje zdrowy i zabiera swoje graty. I co byście powiedzieli? Że to wysłannik Jezusa uzdrowił, czy ze to kuglarska sztuczka wykreowana przez organ medialny. Że, jakiś ;Statysta" udawał ciężko chorego i na dany zna udawał, że cud się stał? Czy nie oskarżalibyście nikogo o oszustwo? A o tych, którzy uwierzyli, mówilibyście, że to naiwniacy lub fanatycy? I zadalibyście pytanie, takie jak zadali faryzeusze:
Któż On jest?
Kim jest Jezus? Kim jest człowiek podążający Jego śladami? Święty czy hochsztapler?
Nie wystarczy zadać pytanie. Trzeba na nie samemu odpowiedzieć. Ze świadomością, że Jezus widzi Wasze myśli. Słyszy każdą z nich? I nie chce usłyszeć naiwnej odpowiedzi. Ani odpowiedzi bez przekonania. Nie chce cytowania katechizmu, ani powtarzania żadnej z zasłyszanych lub wyuczonych formułek. Chce odpowiedzi Twojego serca i rozumu. Chce odpowiedzi nie tylko słowem, ale i czynem. I to nie jednym, ale każdym.

Jezus, błagam Cię, pomóż. Bez Twoje pomocy, bez oświecenie Duchem świętym, nie podołam. Boże Ojcze powiedz tylko jedno słowo, a będę potrafił.
Ostatnio zmieniony 2020-12-06, 19:03 przez Andej, łącznie zmieniany 1 raz.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Biblia, Nowy Testament i Stary Testament”