duhduh pisze:Sorry ale z tego nic nie wynika... Ot ciekawostka w sam raz na dobicie do 4 stron na maturze. Pisz co wisz?
Dla ciebie nic nie wynika, bo ty masz studia matur i kursy niektóre.
duhduh pisze:Słodkie. Syn nie miał nic przeciwko żeby tatuś go zabił. Rzeczywiście, samo dobro. Teraz widzę tą wielką miłość.
To sa dopiero sny. Stuletni tatuś bez problemu związał, w sile wieku młodego mężczyznę.
duhduh pisze:
Nic podobnego. Są różne wersje stworzenia świata. Różne relacje ze zmartwychwstania, etc. Nawet sam Bóg wydaje się byc różną osobą w ST i NT.
Tak to może każdy napisać, dowody proszę.
duhduh pisze:Widzisz... możesz zacytowac całe 3 strony przed i po. A co tam! Nawet 40! Ale nie zmienisz, że jest tam napisane, że kobieta ma być cicho i rodzić dzieci.
W twojej głowie tak ,jest. Jak by tak było jak ty piszesz to Chrystus do swojego grona , nie przyjął by kobiet, i nie ukazał by się po swoim zmartwychwstaniu, najpierw, kobietom. To właśnie kobietom Chrystus powierzył jako pierwszym , głoszenie dobrej nowiny.
duhduh pisze:Tu się zgodzę, tylko akcent przestawię: Są to TYLKO cienie spraw przyszłych. I nic więcej.
Ale ja się nie godzę, bo brakuje Kogoś o którym napisałem do kogo należy reszta.
duhduh pisze:I na deser: Twoje linki do katolickich (jak mniemam) stron z tłumaczeniem, że pedofili wcale nie ma tak dużo itp.
I na deser: Twoje linki do katolickich (jak mniemam) stron z tłumaczeniem, że pedofili wcale nie ma tak dużo itp.
Podobały się linki? Sędzio sprawiedliwy? No nie cos taki litościwy chociaż by był tylko ,jeden pedofil wśród kleru, to jeden za dużo, takie jest moje zdanie. Jestem wrogiem pedofilów niezależnie, czy oni występują w sutannie, czy w mundurze, czy w garniturze, ale nie może być tak że pomija się tych co w mundurze i garniturze, a przypisuje się wszystko tym w sutannie. Pedofilia to choroba światowa, i jak do tej pory to tylko KK, ja skutecznie zwalcza. Zaczął już od IV wieku.
duhduh pisze:Bitch please... Wszystko co napisałem o przenoszeniu do innej parafii i próbach zamiatania pod dywan Jana Pawła II to fakt. Bezdyskusujny.
Wy byście pozwolili zamieść pod dywan, schowaj sobie te wypociny będziesz miał dobry prezent dla cioci na urodziny. Zapomniałeś jeszcze napisać że obecnie dziś święty JPII. zdemoralizował młodzież, i przyczynił się do nadprodukcji buraków cukrowych.
duhduh pisze:Właśnie o ludziach ja Tobie podobnych myślałem jak zakładałem ten temat. Takich co czytają Biblię i część swojej moralności biorą z niej właśnie. Którzy w człowieku który chcę zamordować swojego syna widzą nie psychopatę tylko bohatera. Którzy ślepi są na sprzeczności/błędy w Biblii. Którzy nie widzą wersów z haniebnym traktowaniem kobiet. I takich którzy bronią zwyroli bo... wybacz, nie wiem dlaczego.
A nie bliżej tobie był do dekalogu? Jest tam napisane, NIE ZABIJAJ. A jeszcze bliżej by ci było do kazania na górze. Jest tam napisane: (21) Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. (22) A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: Bezbożniku, podlega karze piekła ognistego. (23) Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, (24) zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj!
To była odpowiedź dla ciebie.
Poniższa będzie dla Forumowiczów.
W te sidła Pazernych ateistów powtarzam jeszcze raz PAZERNYCH, wpadają sami pazerni którzy je zakładają.
Czy Bóg ma prawo rozkazać ojcu zamordowanie własnego syna? Czy w ogóle ma prawo rozkazać komuś zabicie kogoś niewinnego? jeśli odpowiemy <tak>, to przypisujemy Bogu niesprawiedliwość, a przecież o Bogu należy z góry założyć, że jest sprawiedliwy. Z kolei odpowiedź <nie> oznacza, że Bóg musi się podporządkować jakimś prawom wyższym od siebie, a przecież o Bogu należy z góry założyć, że jest najwyższy. Niemniej znamienny jest fakt, że w ciągu niespełna czterech tysięcy lat, jakie upłynęły od czasów Abrahama, nie odnotowano przypadku, ażeby jakiś ojciec poczuł się wezwany złożyć na jego wzór ofiarę z własnego syna. Żaden też z kościelnych komentatorów tego biblijnego wydarzenia nie zastanawiał się nad tym, że komuś z nas mogłoby się zdarzyć znaleźć się w sytuacji podobnej jak Abraham. Poprzez wieki zawsze rozumiało się samo przez się, że powołanie Abrahama i jego relacje z Bogiem są podobnie niepowtarzalne, jak powołanie Matki Najświętszej czy Apostoła Pawła.
Nie będę ukrywał, że nie umiem sobie wyobrazić tego, żeby Bóg nakazywał komukolwiek zabicie niewinnego człowieka. Ale to nie dlatego, żeby Bóg wspólnie z nami podlegał przykazaniu "Nie zabijaj" (przecież to jest Jego przykazanie!), lecz dlatego, że On jest samym życiem i źródłem wszelkiego życia stworzonego. On nawet jeżeli dopuszcza śmierć jako nieuchronną konsekwencję oddzielenia się od Niego (podobnie jak żarówka przestaje świecić już w pół sekundy po odłączeniu od prądu), to przecież zarazem uzdalnia nas do tego, żebyśmy nasze podleganie śmierci starali się przemienić w oczekiwanie życia ostatecznego i wiecznego.
Tutaj ktoś może postawić pytanie: Czy jednak Bóg nie kazał Abrahamowi złożyć syna w ofierze, a więc go zabić? Na to odpowiedziałbym, parafrazując świętego Augustyna: non est homicidium, sed mysterium, "chodziło tam nie o zabójstwo, ale o tajemnicę". Mówiąc inaczej: Przede wszystkim spróbujmy zobaczyć radykalną niepowtarzalność Bożego wezwania, jakie przyszło Abrahamowi realizować. Bo to nie było jedno z wielu wezwań, z jakimi Bóg przychodzi do ludzi. Powołanie Abrahama było zupełnie wyjątkowe i być może dopiero w życiu wiecznym dowiemy się tego, co naprawdę stało się wówczas na górze Moria.Na czym polegała ta niepowtarzalność drogi Abrahama? Czy rzeczywiście jego osoba nie ma analogii w całej historii zbawienia? Otóż Pan Bóg, rzecz jasna, wielu swoich przyjaciół uczył postawy całkowitego zawierzenia i jej od nich oczekiwał. Ale jednego jedynego Abrahama uczynił założycielem swojego ludu i tylko od niego zażądał, żeby w tym powołaniu był on obrazem Chrystusa. Z tego właśnie powodu Bóg oczekiwał od Abrahama, że w postawie zawierzenia - i to wbrew wszelkim miarom zdrowego rozsądku - będzie trwał przez całe lata. Wystarczy zauważyć to uściślenie Bożej obietnicy, żeby straciły sens różne współczesne dramatyzowania, jakie są snute na marginesie ofiary na górze Moria. O ileż głębiej wczytał się w sens tamtej ofiary autor Listu do Hebrajczyków, który napisał: "Przez wiarę Abraham, wystawiony na próbę, ofiarował Izaaka, i to jedynego syna składał na ofiarę, on, który otrzymał obietnicę, któremu powiedziane było: <Z Izaaka będzie dla ciebie potomstwo>. Pomyślał bowiem, iż Bóg mocen wskrzesić także umarłych, i dlatego odzyskał go, jako podobieństwo [ śmierci i zmartwychwstania Chrystusa] " (Hbr 11,17-19).
Krótko mówiąc, kto interpretując opis ofiary Abrahama, pomija w nim wymiar Bożej tajemnicy, bezwiednie przeinacza sens całego wydarzenia. Trzeba jednak wiedzieć, że tajemnica ofiary Abrahama zawiera jeszcze parę dalszych momentów, które przeoczyli zarówno Soren Kierkegaard, jak Gustaw Herling-Grudziński - żeby wspomnieć tylko najbardziej u nas znanych pozakościelnych jej komentatorów.Zauważmy zatem, że dokładnie na miejscu ofiary Abrahama, na górze Moria, miała w przyszłości stanąć świątynia jerozolimska. Czytamy o tym w Drugiej Księdze Kronik (3,1). Jeśli pamiętać, że ta niegdyś jedyna w świecie świątynia Boga prawdziwego była obrazem i zapowiedzią Chrystusowego Kościoła, góra Moria spontanicznie przywodzi na myśl górę Kalwarii. Tym jednak różnią się te dwie ofiary na tych dwóch górach, że na górze Kalwarii Ojciec Przedwieczny "nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał" (Rz 8,32), natomiast Izaak zszedł z góry Moria zdrowy i cały.Wiele wskazuje na to, że właśnie na dzień ofiary Izaaka wskazywał Pan Jezus, kiedy w sporze z faryzeuszami wypowiedział tajemnicze słowa: "Abraham, ojciec wasz, rozradował się z tego, że ujrzał mój dzień - ujrzał go i ucieszył się" (J 8,56). Na to, że słowa te odnoszą się właśnie do góry Moria, wskazuje zaznaczona w Rdz 22,14 ludowa etymologia, wedle której wyraz "Moria" znaczy: "miejsce, gdzie Pan się ukazuje".
duhduh pisze:Powodzenia!
A Nawzajem.