Czy spotyka Was prześladowanie?

Ogólnie o Biblii. Dlaczego powinniśmy Ją czytać, jak powinno się czytać Pismo Święte, itp.
david491
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 501
Rejestracja: 6 lut 2017
Has thanked: 18 times
Been thanked: 308 times

Re: Czy spotyka Was prześladowanie?

Post autor: david491 » 2017-11-30, 02:52

Dzisiaj w Polsce do przeszłości należą czasy, kiedy ci, którzy kochali Jezusa i pragnęli Go naśladować, byli na celowniku komunistycznej władzy. Dzisiaj każdy Polak posiada możliwość swobodnego wyznawania wiary w Chrystusa, może korzystać z sakramentów, bez strachu przekraczać próg świątyni itd. Art.196 Obraza uczuć religijnych
Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych,podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

"Mówienie o prześladowaniu katolików w Polsce jest dla mnie czymś niezrozumiałym" I to sa nie moje słowa, lecz osoby która trochę znam, i bardzo cenię.

https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju ... 15601.html

Magnolia

Re: Czy spotyka Was prześladowanie?

Post autor: Magnolia » 2017-11-30, 09:09

Dawidzie, zadane w tytule wątku dotyczy "Was", czyli pytam czy Ty byłeś /czułeś się prześladowany?
Nie pytam o cały Kościół w Polsce, tylko o Twoje/innych doświadczenia...albo ewentualnie o waszą opinię...

Założyłam ten wątek ponieważ ja czułam się prześladowana przez swojego męża zaraz po moim nawróceniu... Robił mi awantury po moim powrocie z modlitwy z kościoła, zarzuty były dość absurdalne... nie mogę tego mimo wszystko sklasyfikować jako wyrażanie obawy, niepokoju o mnie...bo w moim odczuciu wyraża się obawę w inny sposób, nie poprzez agresywny atak słowny...
Chodzi mi o konkretne reakcje męża na powroty po modlitwie... ustalałam z Nim że wychodzę i gdzie, nie mam problemu z wyjściami w ogóle, ale późne powroty od przyjaciółki nie kończyły się awanturą koło północy, a wieczory modlitwy tak się kończyły u mnie w domu, przy zachowaniu tych samych okoliczności (ustalenia wyjścia, godziny powrotu, dotrzymywania danego słowa).
Dla mnie było to niezrozumiałe zachowanie męża, bo generalnie jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, mąż mnie kocha, a ja Jego. Nie robiłam nic złego, szłam się modlić, a spotykała mnie awantura... Bywało że nie mówiłam, że idę się modlić, a także po powrocie było "głośno". Miewałam dyżury w parafii, a w tym samym czasie były spotkania modlitewne, jak nikogo nie było do mnie na dyżur to szłam się modlić, smsem powiadamiałam że wrócę później.

Sytuacja była bardziej skomplikowana, bo oprócz takich awantur pojawiły się jeszcze inne zachowania bardzo niepokojące. W rezultacie czego namówiłam męża na wizytę u psychiatry i podął leczenie antydepresantami. Wprawdzie minęło kilka miesięcy, mąż się uspokoił, wyciszył emocje. W najgorszym momencie (czyli kiedy ataki na mnie się pojawiały, a zarzuty były religijne) prowadziliśmy wiele rozmów, bo jakby jednocześnie miał wiele stresów w pracy, wiele lęków o zdrowie i przyszłość. To było przedziwne że raz atakował, a raz szukał u mnie pomocy. Pomoc otrzymywał, moja postawa wiary i miłości po miesiącach też Go przekonała i uspokoiła. Obecnie sam nie potrafi/nie chce sam ocenić tego co się działo kilka miesięcy temu. Ale jest duża zmiana w Jego nastawieniu do moich praktyk religijnych.
Najzabawniejsze w całej tej sytuacji jest to, że mąż nie chce uczestniczyć w modlitwie uwielbienia, ale sam jest obecnie organizatorem podobnego wieczoru w naszej parafii. Wygląda to tak, że zawozi mnie na modlitwę uwielbienia, do innej parafii, sam siedzi w aucie, bo "to nie jego klimat". Z mojej strony nie ma z tym problemu, On ma wolność wyboru. Ale we wrześniu, gdy zostaliśmy animatorami DK sam zaproponował zorganizowanie wieczoru modlitwy małżeńskiej w naszej parafii, na kształt takiej modlitwy przeżytej na rekolekcjach. Ze względu na Jego pracę, całą organizacją zajęłam się ja... I prawdę mówiąc mam obawy jak to się rozwinie, potoczy... data ustalona, zespół zorganizowany, proboszcz wyraził zgodę, tekst napisaliśmy razem, mąż zrobił plakat....wszystko do tej pory idzie gładko... bez przeszkód... to jest tak dziwne że aż trudno uwierzyć... wiec gdzieś mam obawę, że jakieś zło czai się i jeszcze na nas spadnie...

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Czy spotyka Was prześladowanie?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2017-11-30, 09:16

Nie używam słowa "prześladowanie" gdyż w kontekście np. Syrii byłoby to śmieszne - nikt mi głowy tu nie ścina.
Natomiast oczywiście katolik - zwłaszcza poważnie traktujący wiarę - spotyka się z wieloma odrzuceniami, wyśmianiem itd.
I to - jak zwróciła słusznie uwagę Magnolia - bardzo często od "formalnych" katolików, którzy tak się deklarują, ale niewiele z tego wynika.

Oczywiście bywają tez bardzo pogardliwe słowa od "wojujących z katolicyzmem niekatolików" (nieraz bardzo skrajne) a także "wojujących ateistów" (nieraz bardzo głupie), ale to tak nie boli.
Podobnie jest zresztą w innych krajach - i to, co gorsze wśród duchownych (wszyscy widzielismy chyba zdjęcia pastorek, które zdejmowały krzyż na swoim zborze, by "nie urażać muzułmanów").

Druga rzecz, Magnolio, że - wiem ze to trudne i wybacz że to piszę, ale opisując sytuację dałaś jakby prawo do komentarza - w sytuacji w jakiej byłaś z mężem uważam, że powinnaś zredukować aktywności religijne (jak sądzę, dziś problem jest nieaktualny).
Współmałżonek (-ka) jest bowiem naszym podstawowym powołaniem.

Magnolia

Re: Czy spotyka Was prześladowanie?

Post autor: Magnolia » 2017-11-30, 09:30

Dobrze Marku, jeśli nie używać słowa "prześladowanie" to jakie słowo Ci się nasuwa?
Jak inaczej określić reakcję złą, agresywną na dobre działanie religijne?
Przecież nie chodzi tu o słowa, choć oczywiście może to jest na wyrost, patrząc na to, że było to tylko kilkanaście przykrych awantur (faktycznie głowy mi nie chciał uciąć [-x )...
Raczej patrzę na to tak jak Dezerter :
Dezerter pisze:Prześladowanie jest jednym ze znaków prawdziwego wyznawcy Chrystusa więc należy się cieszyć.
Jako na walkę złego z dobrem...
Tym bardziej, że skuteczne okazały się użyte narzędzia religijne w tej walce (modlitwa krzyżem)

To czego ja szukam na forum katolickim, to dzielenie się doświadczeniem wiary, a nie tylko biblijnymi dyskusjami.
Czytam już któryś biblijny wątek, to wszystko ważne kwestie, trzeba wiedzieć i być pewnym tego w co się wierzy... ale ja właśnie o to doświadczenie wiary pytam.

Dopowiadam dla Marka z wczesniejszego mojego postu...
Magnolia pisze: Wspomniałam już że mimo wszystko słuchałam męża, 'wyłapałam' z Jego wyrzutów i pretensji, że się o mnie martwi, że mnie taką nie poznaje, że powstał między nami duży rozdźwięk, że nie nadąża. W tej kwestii poprawiłam swoje zachowanie by On nie miał takiego poczucia, czyli przystopowałam żebyśmy "szli razem" - w tej chwili już jest dobrze, nic Go we mnie nie drażni, uważa że wszystko we mnie jest spójne i to Go bardzo cieszy. Tak "zorganizowałam" moje uwielbienie Boga, żeby nie kolidowało to z moimi obowiązkami jako żony, bym niczego nikomu nie narzucała, do niczego nie zmuszała, i spokojnie przyjmowała odmowy na moje delikatne propozycje.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Czy spotyka Was prześladowanie?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2017-11-30, 10:02

Nie oskarżam Cię o nic - po prostu znam trochę osób, które tak się zapamiętały w aktywizmie religijnym, że nie widzą, iż rodzina czuje się zaniedbana. Gdy zwraca im uwagę, one uważają że rodzina jest "nienawrócona" i ich "prześladuje".
(NIE twierdzę że tak było u Ciebie, wychodzę na szerszą dyskusję o zagadnieniu)
To są BARDZO delikatne sprawy.

Magnolia

Re: Czy spotyka Was prześladowanie?

Post autor: Magnolia » 2017-11-30, 10:13

Marku, zwróciłeś mi uwagę bardzo delikatnie i nie poczułam żadnego oskarżenia. Tak, żebyś był spokojny.
Ale zacytowałam siebie, bo już o tym pisałam, więc tylko przypomniałam.
Widzisz, miałam w tym czasie myśl, że przecież Bóg pobłogosławił nam małżeństwo, jest sakramentem, nie może ten sam Bóg przyjść i wprowadzić rozłam między nami, bo to by przeczyło Jego pierwszemu błogosławieństwu.
Dlatego ja tak siebie zorganizowałam, żeby oddawać cześć Bogu nie drażniąc męża, a mężowi okazywać należną mu miłość. W sumie to szybko przyniosło efekt równowagi. Choć przyznam, że w pierwszej chwili czułam się dziwnie ograniczając swoją wielką radość płynącą z uwolnienia i uwielbienia Boga za to. Po wielu latach cierpienia wewnętrznego ...nagle byłam bardzo szczęśliwa, uśmiechnięta, radosna.... i to było ... tępione...
Aż moja radość stała się wewnętrzna, a na twarz wrócił dawny wyraz...Czy to nie jest dziwne?

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Czy spotyka Was prześladowanie?

Post autor: Andej » 2017-11-30, 10:43

david491 pisze:Dzisiaj w Polsce do przeszłości należą czasy, ... Art.196 Obraza uczuć religijnych ...
"Mówienie o prześladowaniu katolików w Polsce jest dla mnie czymś niezrozumiałym" I to sa nie moje słowa, lecz osoby która trochę znam, i bardzo cenię.
https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju ... 15601.html
Niestety nie. W komunie, też były zagwarantowane prawa wierzących. I w odniesieniu do przeciętnego człowieka były bardziej respektowane niż teraz. Owszem, była nieustanna walka a hierarchią Kościoła. Cała reszta zwykle w formie nieoficjalnej, indywidualnych nacisków, obietnic itd.
Teraz mamy do czynienia ze zmasowana propaganda antyreligijną. W szczególności antykatolicką. Pod płaszczykiem tolerancji narzucane są wzorce nie do przyjęcie przez chrześcijanina. Wszystkie media głównego ścieku przebijają się wzajem brutalnością, wulgarnością i relatywizmem w ocenie różnych zachowań. Propagowany jest sprzeczny z zasadami wiary styl życia. To wszystko jest też forma prześladowania.
Innym przejawem jest głoszenie treści wyraźnie antykatolickich w miejscach i sposobami nie dającymi nam szansy na reakcję. A jeśli reakcja jest możliwa, to jej skutkiem jest nagonka. Potępienie za brak tolerancji, za wstecznictwo ...
To też są formy prześladowania.

Są one niewspółmierne do tego, co przeżywają osoby żyjące w otoczeniu muzułmanów, hinduistów, komunistów ... Rzeczywiście, my nie ryzykujemy życia, ani nawet mienia. Możemy i powinniśmy na okrągło dziękować Bogu za tak cieplarniane warunki. Ale to nie znaczy, że nie dotyka nas żadne cierpienie spowodowane wyznawana przez nas wiarą. A dolegliwość tego cierpienia jest zależna od wrażliwości. Po jednym coś ścieka jak woda po kaczce, dla kogoś innego stanowi poważny problem i barierę.

Statystyki prowadzone w wielu krajach, oparte na ankietach, jednoznacznie wykazują, że chrześcijanie, a w szczególności katolicy czują się dyskryminowani. Dyskryminacja jest formą prześladowania.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Benjamin

Re: Czy spotyka Was prześladowanie?

Post autor: Benjamin » 2017-11-30, 13:14

Byc moze lepsze byloby okreslenie: mobbing ( antykoscielny, antykatolicki, antychrzescijanski ... ) skierowany przeciwko tym, ktorzy nie kryja sie ze swoja wiara.

david491
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 501
Rejestracja: 6 lut 2017
Has thanked: 18 times
Been thanked: 308 times

Re: Czy spotyka Was prześladowanie?

Post autor: david491 » 2017-11-30, 20:21

Andej pisze:Niestety nie. W komunie, też były zagwarantowane prawa wierzących. I w odniesieniu do przeciętnego człowieka były bardziej respektowane niż teraz. Owszem, była nieustanna walka a hierarchią Kościoła. Cała reszta zwykle w formie nieoficjalnej, indywidualnych nacisków, obietnic itd.
A cóż Ty to człowieku wypisujesz? Przecież ja te czasy przeżyłem. Jakie były zagwarantowane prawa dla wierzących? Co było bardziej respektowane niż dzisiaj? Zacznijmy od mojego dzieciństwa. W pierwszej i drugiej klasie szkoły podstawowej, przed nauką i po nauce była odmawiana modlitwa , która prowadziła nauczyciel lub nauczycielka, i wisiał krzyż, i naukę religii prowadził ksiądz w szkole. Niestety już w trzeciej klasie nie było nic, ani modlitwy przed zajęciami szkolnymi , ani po zakończeniu zajęć. Religia odbywała się na plebani po zajęciach szkolnych. Pamiętam walkę rodziców o ten krzyż który był usunięty ze szkoły. Niektórzy ojcowie mieli duże nie przyjemności ze strony władz partyjnych. Zostało mi w pamięci jak pusta ramka obrazu Jasnogórskiego chodziła po parafiach bo (władze komunistyczne, chociaż w Boga nie wierzyli, ale obrazu się bały jak diabeł święconej wody), i taka scena z przewożenia pustej ramki z naszej parafii do sąsiedniej. Podjechał mój kolego o rok starszy jak ja , samochodem warszawą,( jedyny samochód we wsi) w ramce paliła się świeczka. Komendant posterunku już czekał na trasie, zatrzymał samochód, i pierwsze to zażądał żeby kierowca zgasił świecę. Dostał odpowiedź że nie zgasi;. Pozabierał dokumenty od samochodu, i dużo czasu trwało nim zostały zwrócone. Do urzędu bezpieczeństwa ojciec kolegi jeździł się tłumaczyć.




Idźmy dalej młode lata, szkoła zawodowa. Uczęszczałem do szkoły zawodowej, (rok 62,) dla pracujących. Praktykę odbywałem w spółdzielni państwowej, która dzierżawiła warsztat wraz z właścicielem. Były tam maszyny do obróbki metalu. Tak na marginesie dodam że w tamtych czasach zakłady prywatne nie miały prawa bytu. Nie zapomnę takiej sceny jak mnie i moich kolegów na siłę prezes chciał zapisać do ZMS. Przyjechał pan prezes, zwołał uczni (a było nas czterech ) i ogłosił ze pojedziemy na zlot ZMS. Wręczył bilety na tramwaj, i karty wstępu. Termin był wyznaczony w wigilię. Pojechaliśmy na ten zlot (no bo przecież nie można było odmówić) gdy przybyliśmy na wyznaczone miejsce, zobaczyłem salę a niej długie stoły, ze stojącym co kawałek alkoholem ,( była to czysta z czerwona kartką) i leżącymi paczkami z papierosami typu giewont. Po jakimś czasie gdy się wszystkie delegacje pozjeżdżały z poszczególnych zakładów, zaczęło się zebranie sprawozdawcze. Gdy już wszyscy się wypowiedzieli, poroszono żeby wypowiedział się nasz zakład. Nikt nie chciał się wypowiedzieć więc musiałem ja zabrać głos. Wstałem i powiedziałem prawdę. Powiedziałem że u nas żadnego ZMS nie ma, i że przyjechaliśmy tu dlatego ze prezes nam kazał.

Oczywiście zaczęto nas wypytywać czy chcielibyśmy żeby taki ZMS powstał w naszym zakładzie, że jak się zdecydujemy to koledzy starsi nam pomogą taki ZMS założyć. Po złożeniu sprawozdań zaczęła się impreza . Ja miałem wtedy nie skończone szesnaście lat. Alkohol pili wszyscy. Papierosy tez palili wszyscy. Byli tacy co nadużyli alkoholu, i porzygali na ludzi w tramwaju. To wszystko nic, ale gdy przyjechałem do zakładu, kazano mi jechać do biura, że mnie prezes wzywa. Gdy zajechałem, jak mnie zobaczył prezes to myślałem że dostanie zawału, zaczął wrzeszczeć na mnie dlaczego tak powiedziałem że ZMSu nie ma. Odpowiedziałem mu że przecież prawdę powiedziałem. Zaczęli zakładać ten ZMS, w spółdzielni, ale już bez mojej osoby.

Po skończeniu szkoły zaczęła się praca zawodowa. 68 rok. Pracowałem w dużym przedsiębiorstwie państwowym. Utkwił mi w pamięci miesiąc grudzień. Protest studentów. Przez parę dni zakład nie pracował tylko wykłady polityczne na stołówce. Przyjechał zastępca dyrektora, i robi wykład, robotnicy nie bójcie się studenta , przecież każdy student wie ze robotnik ma twardą rękę, i nie podskoczy do robotnika. Pamiętam wstał mistrz z kuźni i zapytał dyrektora żeby wytłumaczył za co tego studenta ma robotnik bić. Zaczęła się gorąca dyskusja. Dyrektor odjechał załogi nie przekonał. Na drugi dzień gdy przyszedłem do pracy były już autobusy podstawione, pocięto kabel tramwajowy i każdemu pracownikowi pierwszy sekretarz zakładowy wręczał , czerwona opaskę, i bykowiec z pociętego kabla . Gdy zapytano sekretarza dlaczego on nie jedzie, odpowiedział że ma dużo pracy. Ja byłem młody wtedy miałem co dopiero skończone osiemnaście lat. Wywieźli nas pod Uniwersytet Jagielloński, podzielono na grupy, i każdej grupie kazano patrolować dany rejon, jaki został jej przydzielony. Moja grupa i nie tylko moja, pierwsze co zrobiliśmy to pościągaliśmy opaski , bykowce powyrzucali, i roześlijmy się gdzie kto mógł. Zostało tylko kierownictwo, i aktywiści partyjni. Jak zaczęli studenci na nich pluć szybko opaski pościągali, a ZOMO, lało po nich kolorową woda z armatek, bo myśleli że to studenci. Ale był ubaw. Itak skończyły wyjazdy więcej już nie było. Służba wojskowa, służyłem w Batalionie Powietrzno Desantowym w Bielsku Białej. Ja wiem tyle ze gdybym poprosił o przepustkę, w niedzielę, że chce iść do kościoła, to by mi tak życie umilono żeby mi się to nie opłaciło. Oszem, były czytane rozkazy na święta , żeby się zgłosiły te osoby które chcą iść do spowiedzi że będzie podstawiany samochód, i będą odwiezione do Krakowa, do kapelana wojskowego. Dlaczego akurat do Krakowa ? po co tyle kłopotu? Wystarczyło przecież tylko dać przepustkę, w Bielsku kościołów nie brakowało .

Po ,powrocie z wojska zacząłem pracować w tej samej firmie co przed wojskiem. Przepracowałem tam 23 lata . Różnie było. Kaperowali mnie do partii. Namawiano żebym przychodził na czyny partyjne, oczywiście w niedziele się odbywały, a przeważnie wtedy jak był odpust na Skałce w Krakowie. Tłumaczono mi ze muszę pracować, chodzi tylko o to żebym był. Odpowiadałem w wprost nie dam rade przyjść bo idę na Skałkę. Oczywiście kłamałem, mówiłem tylko dlatego żeby podkurzyć. Ani nawet na jednym pochodzie pierwszomajowym nie byłem. Nic mi nie zrobili zawsze miałem wysoka grupę, i byłem cenionym pracownikiem zawodowo. Co mi utkwiło w tym przedsiębiorstwie, to, to, ze zawsze na święto rodziny , zamawialiśmy Msze świętą w kościele na Górce. Prowadził ja zawsze sam Metropolita Krakowski , kardynał . Karol Wojtyła. Zawsze zbieraliśmy się przed czasem, Kardynał był witany marszem, przez orkiestrę zakładową ,( komunistów chciał szlak trafić nie mogli tego przeboleć) i tak było aż do czasu kiedy został Papieżem. Później tradycje tą kontynuował nowy metropolita krakowski, kardynał Macharski. Ale i papież JPII o nas nie zapomniał. Na pierwszej Mszy Świętej kontynuowanej przez kardynała Macharskiego był odczytany list przysłany z Rzymu przez Ojca Świętego JPII. Były życzenia , a najbardziej utkwiły mi słowa,: A najlepiej to weźcie tramwaj i przejedźcie to do mnie do Rzymu. Każdemu pracownikowi który brał udział w tych spotkaniach przyszło błogosławieństwo z Rzymu podpisane przez JPII. Mam go do dzisiejszego dnia , już pożółknięte, ale bardzo go sobie cenię. Ale się rozpisałem zaraz kończę jeszcze tyko o krzyż pare słów który powiesiłem i bardzo raził w oczy sekretarza gminnego. Lat osiemdziesiąte. Żona nie pracowała bo musiała się zająć trójka dzieci, ja żeby zwiększyć budżet rodzinny, podjąłem pracę dodatkową , już wtedy można było. Była to spółdzielnia Rolnicza i Techniczna, należąca do WZKR. Tak się tam zaczęły rozwijać usługi techniczne, że prezes tej spółdzielni robił wszystko żebym ta przeszedł na stałe. Ale niestety stan wojenny nie było mowy o tym żeby z zakładu mnie puścili, gdzie pracowałem. Wypowiedzenia pracownika się w ogóle nie liczyło. Prezes był załamany gdzie pracowałem dorywczo, mnie kusił zarobek , trzykrotnie wyższy na pełnym etacie jak w obecnym zakładzie. Poszedłem osobiście do dyrektora spraw technicznych, w przedsiębiorstwie gzie pracowałem i powiedziałem wprost : Jeżeli mnie nie puścicie ja 23 latach pracę rzucam a Wy sobie róbcie co chcecie . Dyrektorka odpowiedziała no jeżeli pan tak sprawę stawiasz, to ja panu podpisuje zwolnienie. I podpisała. Jakie było rozczarowanie kierownika zakładowego, że podpisała.

Nowa praca , zresztą nie nowa tylko już w pełnym etacie zaczęła kwitnąć. Prezes był bardzo obrotny młody inżynier, wysportowany , posiadał wielodzietna rodzinę, szóstkę dzieci, i nie pracująca żonę. Doszło do tego ze robiliśmy produkcję (na maszynach wydzierżawionych ) dla wojska, Jelcza, Starachowic, i Górnictwa. Przydział materiału Rządowy. WZKR, zaczął się spółdzielnią chwalić. Przyjeżdżały delegacje z innych spółdzielni, podziwiali park maszynowy i produkcję. Ale niestety przyjechał tez pierwszy sekretarz gminny PZPR, i gdy tyko wszedł na halę od razu mu się nie spodobał krzyż który powiesiłem gdy zacząłem pracować. Ja ostro do niego, jak pana razi to ubierz pan ciemne okulary. Powiedziałem wprost ze to ja go powiesiłem i będzie tu wisiał dotąd dopóki ja tu będę pracował. I tak się stało. Krzyż pozostał nawet po moim odejściu. Sekretarz jeszcze się odgryzł że nie jesteśmy u niego nic warci, bo tu niema komórki partyjnej . Opowiedziałem mu, no to na co pan czekasz załóż pan. Jeszcze na koniec taka scena mi się przypomniała jak mazowiecki dochodził do władzy. Przyjechało trzech pasibrzuchów z powiatu, ledwie się w drzwiach mieścili, i zaczęli wydawać polecenia prezesowi, że ma dać pracowników i przygotować salę wyborczą w remizie strażackiej. Prezes doskonale wiedział jak będzie moja reakcja, poprosił mnie żebym się nic nie odzywał. Prezes pracowników wytypował trawę w wokół strażnicy ,skosili. Salę zaczęli przygotowywać, ale powstał problem Krzyż. Krzyż wisiał na strażnicy, pracownik odmówił polecenia ściągnięcia. Błyskawicznie wiadomość rozniosła się. Wpadli strażacy i stanowczo postawili sprawę, panom z powiatu, jeżeli odważycie się ten krzyż tknąć, to te wasze urny wylądują tam na łące. Krzyż pozostał tylko że taka piękną zasłoną zasłonięty.


Czy to jest możliwe żeby w dzisiejszych czasach takie sceny się odbywały? Krzyże wiszą wszędzie w szkołach, w zakładach pracy, w urzędach. Nawet w sejmie wisi krzyż. A to że sa krytykanci, to zawsze byli . Najgorsze co mnie przeraża, to obojętność samych wierzących gdy krzyż jest pogardzany i wyśmiewany. A nieraz wystarczy parę słów napisać żeby taki wątek usunąć na portalu internetowym.

david491
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 501
Rejestracja: 6 lut 2017
Has thanked: 18 times
Been thanked: 308 times

Re: Czy spotyka Was prześladowanie?

Post autor: david491 » 2017-11-30, 21:07

Magnolia pisze:Dawidzie, zadane w tytule wątku dotyczy "Was", czyli pytam czy Ty byłeś /czułeś się prześladowany?
Wiem Magnolio że pytanie dotyczyło czy ja, Ty, Ale ja odpowiedziałem ogółem nie tylko Tobie. Twoje konflikty z mężem mnie nie obchodzą , bo trudno nazwać prześladowaniem. Nikt rozsądny nie będzie sie w sprzeczkę małżeńska wtrącał. Bo ja tu widzę tylko sprzeczkę. Wiesz co powiedział Ojciec święty Franciszek? Rzucajcie nawet do siebie talerzami w dzień , ale gdy się położycie spać to róbcie wszystko żebyście wstali pojednani. Będzie bardzo źle jeżeli wstaniecie nie pojednani. Więc Magnolio masz całą noc żeby męża przekonać że to ty masz rację. A jak go masz przekonywać to chyba ja ciebie nie muszę uczyć. Bardzo nadgorliwym tez Magnolio nie ma co być, że jak jakaś osoba nie przyjdzie to Ty ją musisz od razu zastąpić. Nie ma tak jeżeli sie ktoś zobowiązuje, to niech to wykonuje dobrze. no chyba że jakieś nieszczęście czy choroba, to inna sprawa, ale to nie zawsze musisz być Ty tą osoba która zastępuje. Samego mnie wkurza, i nieraz opierniczyłem żonę, bo należy do róży, i każda osoba która się zobowiązała należeć do róży, jest jej obowiązkiem być na zmiance. A tu niestety jest to nagminne ze przychodzą dwie, trzy osoby, i jest to nagminne, a potem wydzwaniają do żony którą ma odmawiać tajemnice. I to prawie stale jedne i te same osoby. Czy to jest fer? Pomijaj ac już sprawę ze do każdej tajemnicy jest medytacja pisemna. Żona należy tez do rady parafialnej, prowadzi księgowość, pisze komunikaty miesięczne które są odczytywane przy ogłoszeniach parafialnych. Mało tego sa prowadzone zbiórki na kościół tym się zajmuje rada parafialna. Ostatnio była prowadzona zbiórka jak co roku na cmentarzu w dzień Wszystkich Świętych. Żona nie była wyznaczona do zbiórki, byliśmy na cmentarzu, była przeziębiona, jedna osoba nie przyszła, oczywiście gdy zobaczyła że przy jednym stoliku jest tylko jena osoba zbierająca, od razu ją zastąpiła. A ja widziałem na cmentarzu osoby młode które należą do rady i nie maja żadnych obowiązków poza uczestnictwem w zebraniach, czy nie mogły one zastąpić tej osoby która z jakiś tam powodów nie przyszła ? Skończyło sie to braniem antybiotyku. Dostała taki opiernicz od de mnie że szkoda mówić, czy można to nazwać prześladowaniem? Ja uważam ze nie.Jestem pewien ze żona by ci tez odpowiedziała że nie jest prześladowanie.

Pozdrawiam. dobrego wieczoru.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Czy spotyka Was prześladowanie?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2017-12-01, 01:07

A widziałeś żeby wystawiano krzyż zanurzony w moczu, jak dziś?

david491
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 501
Rejestracja: 6 lut 2017
Has thanked: 18 times
Been thanked: 308 times

Re: Czy spotyka Was prześladowanie?

Post autor: david491 » 2017-12-01, 04:55

Marek_Piotrowski pisze:A widziałeś żeby wystawiano krzyż zanurzony w moczu, jak dziś?
Nie widziałem bo jak bym widział to bym ostro zareagował. Ale czytałem. nie bardzo rozumiem co to ma wspólnego z tym co ja napisałem. Dyskutujemy o naszym kraju, jak było za komunizmu i teraz. Była reakcja na te na prowokacje artystów zwyrodniałych w Polsce czy nie była? Obyły się procesy za obrazy uczuć religijnych czy sie nie odbyły. Bo z tego co ja wyczytałem to się obyły. Jeszcze jedno wytłumacz mi dlaczego nie ma takich prowokacji u Żydów, lub w Islamie? Ano dlatego że tam na to sobie nie pozwolą.

https://www.tvn24.pl/kultura-styl,8/szt ... 69312.html

Magnolia

Re: Czy spotyka Was prześladowanie?

Post autor: Magnolia » 2017-12-01, 08:02

david491 pisze:
Nie widziałem bo jak bym widział to bym ostro zareagował.

https://www.tvn24.pl/kultura-styl,8/szt ... 69312.html
Przejrzałam artykuł, jestem zszokowana, że pod hasłami sztuki pojawiają się takie obrazoburcze rzeczy... :(

Ale zwróciłam uwagę Dawidzie na Twoje zdanie, zacytowałam je... "Ostro bym zareagował"... zastanowiło mnie to bardzo...ostro czyli jak? Agresywnie? :?:

Jak mamy jako katolicy reagować na takie akty obrażania naszego Pana?

W pierwszej chwili pomyslałam, że trzeba to Jezusowi wynagrodzić....

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Czy spotyka Was prześladowanie?

Post autor: Andej » 2017-12-01, 14:49

Dawidzie, zareagowałeś?
Złożyłeś pozew? Właściwie pozwy? Przy każdym zapłaciłeś 600 zł?
I czym skończyły się one? Skoro twierdzisz, że ostro reagujesz i przytaczasz wiele przykładów. To podaj jeszcze jak sądy rozpoznały Twoje pozwy?

W komunie była otwarta wojna. Otwarta walka. I stosunkowo niewiele było takich aktów jak teraz. Była Zbrosza. Ale i reakcja zniechęciła do powtórek.

Ale władza tolerowała dyskretne działania. Ostro walczyła z przejawami publicznymi, demonstracyjnymi. Choć czasem alergicznie.

Dwa przykłady.
1. Pułkownik, na urlopie, więc w cywilnym ubraniu, był na pogrzebie księdza, który zginął w dość zagadkowych okolicznościach. Było to u schyłku nagonki na biskupów. Został sfotografowany teleobiektywem (który spłaszcza), tak, jakby szedł obok biskupa. Po powrocie z urlopu został wezwany do dowódcy. Wyrzucono go z wojska. Poproszono aby dalej wykładał na WAT, zostawiono mieszkanie służbowe i podniesiono pensję, aby zrekompensować utratę świadczeń mundurowych.
2. Kapitan urządził przyjęcie pierwszokomunijne. Zaprosił znajomych. Następnego dnia wezwał go ruski major, jego zwierzchnik w Sztabie Generalnym. I zmieszał z błotem, bluzgał, straszył, groził. A na koniec, rzekł półgłosem, że swołocz który doniósł dostał jeszcze większy opieprz.
Obydwu opisanych znałem osobiście.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

david491
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 501
Rejestracja: 6 lut 2017
Has thanked: 18 times
Been thanked: 308 times

Re: Czy spotyka Was prześladowanie?

Post autor: david491 » 2017-12-01, 21:48

Andeju reagowałem, i reaguję nadal jak zajdzie taka potrzeba. A w jaki sposób to już wymieniłem . A pozwu nigdy nie składałem, ponieważ są dużo lepsze sposoby od pozwu, chociażby takie jak w tym linku który podałem. Można porostu zrobić to co zrobił Cejrowski. Można zrobić to co zrobili dwaj posłowie. Efekty były widoczne. A jakie są jeszcze sposoby to niech ci artyści zorganizują swoje wystawy w górach, to zobaczysz co stanie się z rzeźbami i z wystawą i z artystami. Opisywałem w poprzednim komentarzu jak pracowałem w krakowskim MPK. Było tam kilka wydziałów, był też wydział w którym pracowali sami Górale, był to wydział torów. Na każdym wydziale pierwszy sekretarz zakładowy krzyże pościągał ( oczywiście zrobił to wtedy jak pracowników nie było) ale na wydziale torów nie odważył się krzyża ściągnąć. Jak myślisz dlaczego? Dlatego że byli bardzo zorganizowani i wierzący. Ten nadgorliwy partyjniak dobrze wiedział że by mu na sucho nie przeszło jak by ten krzyż ruszył. Wolał nie zadzierać .

Nie wiem co tym kapitanem chciałeś udowodnić. Czy w dzisiejszych czasach w Polsce musi się ktoś kryć że ochrzcił dziecko? Czy w dzisiejszych czasach musi się kryć osoba która jest na wysokim stanowisku państwowym że chodzi do kościoła? Że posyłała dziecko do pierwszej Komunii? Znałem osobiście osobę która była przyjacielem Najpierw księdza, potem biskupa, potem kardynała, a na końcu Papieża JPII. Dawał mu ślub,chrzcił jego dzieci, i udzielał im Sakramentu małżeństwa tym dzieciom. Jak się upomniał dlaczego nie dostał wyższej grupy, to powiedziano mu : Jak będziesz nadal trzymał z klerem , to zdechniesz z głodu . Po latach gdy kardynał Wojtyła został papieżem, ten nadgorliwy sekretarz był na emeryturze. Pech chciał , czy tak miało być tego nie wiemy, spotkali się na ulicy , prześladowca i prześladowany. Prześladowca na tyle był bezczelny że zaczął gratulować prześladowcy, że kardynał Wojtyła został papieżem. Pan Franciszek mu odpowiedział : a widzi pan, pana przepowiednia się nie sprawdziła, z głodu nie zdechłem.

Andeju, jak była kościołowi przychylna komuna to mnie nie przekonasz bo ja te czasy przeżyłem. A kto nie przeżył to może sobie sprawdzić chociażby na Wikipedii. Dzisiaj w telewizji są programy katolickie. Apel Jasnogórski. Transmisja z Watykanu , Anioł Pański. Czy to było możliwe za komuny? Jak Metropolita krakowski kardynał Wojtyła poprosił że by mu udostępniono parę minut w telewizji żeby mógł powiedzieć parę słów na Święta Bożego Narodzenia, to dostał odpowiedź że czas nie pozwala.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Biblia, Nowy Testament i Stary Testament”