Któryś raz już odnoszę zatem wrażenie, że władza w tym kontekście powinna być traktowana trochę jak szatan. Pochodzi od Boga, co nie znaczy, że mamy jej podlegać.Andej pisze: ↑2020-02-20, 17:32 Najpierw powtórzę zdanie z poprzedniego postu: "To, że władza pochodzi od Boga wcale nie oznacza, że sprawujący ją wypełniają wolę bożą."
Przytoczone zdanie z Mt 12,17 jest odpowiedzią na pytanie o płacenie podatków. Na co były te podatki, po które pytali? Ano, między innymi, na stacjonowanie wojsk rzymskich. Także na dalsze podboje Rzymu. A także takie cele, jak wykonywanie wyroków, choćby takich, jaki stał się udziałem Jezusa.
Jezus nie różnicuje.
Władzy należy się wiele. Jednak nie należy się jej, to co boskie. To podstawowe kryterium. I nie idzie tu ino o kasę. Ale inne powinności. Na przykład służbę wojskową, gdyby obowiązkową była. Np. w trakcie mobilizacji.
Dez przywoływał przykład kardynała Stefana. On szedł na wiele zgniłych kompromisów, wiele razy oddawał pole. Dopóki nie stanął przed ścianą. Wtedy non possumus. Granica między sacrum a profanum nie jest wyraźna. Nie zawsze. Ale są nieprzekraczalne granice.
Do cesarza należy, co zrobi z zebranymi podatkami.
Jeszcze jedna myśl mi chodzi po głowie. Jeśli władza obecnego władcy pochodzi od Boga i ja zrobię zamach stanu i ją przejmę, to teraz moja pochodzi od Boga. To która bardziej pochodzi od Boga i czy ktoś tu miał większe prawo do sprawowania władzy i komu winne jest posłuszeństwo ?