Pokuta i pojednianie

Magnolia

Re: Pokuta i pojednianie

Post autor: Magnolia » 2020-04-06, 18:57

12.Spowiedź po latach, mieszkanie przed ślubem, nałogi


13. Przejadanie się, zadośćuczynienie, brak grzechów


14. Grzech ciężki, śmiertelny, lęk przed szczerością.


15. Emocje, ocena kapłana i po co wyznawać grzechy


16. Stały spowiednik, grzech ciężki i komunia


17.Skutki grzechu i niemożność przebaczenia

Magnolia

Re: Pokuta i pojednianie

Post autor: Magnolia » 2020-04-09, 21:01


Magnolia

Re: Pokuta i pojednianie

Post autor: Magnolia » 2020-04-19, 14:04

Karykatury spowiedzi - skrupulatyzm



Inne wartościowe filmy, ujęte w formę krótkich rekolekcji:
https://www.youtube.com/playlist?list=P ... r91cK0Gvvi

Magnolia

Re: Pokuta i pojednianie

Post autor: Magnolia » 2020-07-03, 11:32

Znalazłam odpowiedzi na różne pytania dotyczące spowiedzi:

Nie potrafię nazwać grzechu. Co z tym zrobić?
1. Zapytaj siebie, w jaki sposób oddziela on Ciebie od Boga – opisz to obrazowo spowiednikowi.
2. Opowiedz jakąś sytuację i powiedz spowiednikowi, że uznajesz ją za grzech – nie przesadzaj jednak ze szczegółami. Nawet jeśli nie nazwiesz precyzyjnie grzechu, ale wzbudzisz względem niego żal – otrzymasz sakramentalne rozgrzeszenie.

Z czego się spowiadać?
Pytanie, na które każdy odpowie inaczej. Nie dlatego, że są różne prawdy i wersje przykazań, tylko dlatego, że sumienie jest sumą kogoś historii i wrażliwości. Nie można zrobić z tego pytania schematu. Aby uspokoić skrupulantów, jak i tych, którzy nic w sobie nie widzą, co jest klasycznym grzechem, proponuję zadanie pytania. Zastanów się uczciwie, co Ciebie oddala od Boga? Dla jednych to będzie głupota, a dla Ciebie teren do prawdziwych duchowych bitew. Z tego się wyspowiadaj, by otrzymać kolejną otuchę do dalszej duchowej walki.
Podsumowując : Materią spowiedzi mają być sytuacje i decyzje, które Ciebie oddalają od miłości Boga. Na początku będą to sprawy większego kalibru, a wraz z postępem w świętości – będą to kwestie bardzo subtelne.

Czy można spowiadać się z kartki?
Można. Każda metoda zapamiętania grzechów jest dobra. Niemniej uważam, że nauczenie się grzechów na pamięć przed spowiedzią daje bardzo dobry filtr. Dzięki temu skupimy się na tym, co najważniejsze. Nie powinniśmy mieć lęku przed zapomnieniem. Jeśli nawet któregoś zapomnimy, to i tak zostanie on odpuszczony. Tendencja powinna iść w stronę zmniejszania ilości grzechów, zamiast atomizowania rzeczywistości.

Czy przy notorycznie powtarzającym się grzechu (nałogu) trzeba często się spowiadać?
Pewnie dziwnie to zabrzmi, ale taka jest prawda – nałóg zmienia podejście Pana Boga do naszego grzechu. Skąd się to bierze? Bóg widzi, że nasza wola jest osłabiona. Widzi, jak mocno nas ku czemuś ciągnie. Jak ustosunkować się do tego w temacie spowiedzi? Ustalić sobie stały czas korzystania z sakramentu ( co 2 tygodnie albo co miesiąc). Dzięki systematyce będziemy mieli ciągle nowe bodźce do powstawania i pracy nad tym grzechem. Między tymi spowiedziami chodźmy do Komunii, bo ona nie jest nagrodą dla doskonałych tylko „ pielgrzymim pokarmem w drodze”.

Czy mam mówić wszystkie grzechy? A co, kiedy mam ich kilkadziesiąt?
Nie musisz mówić wszystkich grzechów. Po pierwsze, skup się na grzechach śmiertelnych ( powszednich nie trzeba wypowiadać) i najpoważniejszych (według Twojej oceny). W wypadku bardzo czułego sumienia proponuję wybranie pięciu najbardziej wstydliwych grzechów ( nad większą ilością i tak nie da rady pracować jednocześnie). Wstyd jest oznaką żalu – zapewne właśnie te grzechy najbardziej Ciebie oddalają od Boga. Reszta trudnych dla Ciebie spraw też zostanie ogarnięta przez Boże miłosierdzie. Od razu uspokajam – jeśli wymienisz rzeczy najbardziej wstydliwe, to znaczy, że niczego nie ukrywasz przed Bogiem. Odwagi!

Co zrobić jeśli nie żałuję za grzech? Czy dostanę rozgrzeszenie?
Spowiednik da rozgrzeszenie, jeśli będziesz żałował. Jak zacząć żałować? Musisz przyjrzeć się popełnionemu grzechowi i zadać sobie pytania:
W czym on mi przeszkadza?
Dlaczego on jest zły ( innymi słowy: dlaczego ten grzech jest grzechem?) ?
Jak on mnie oddala od Boga?
Co tracę w wyniku jego?
Czy popełniając go jestem uczciwy względem innych osób?
W jaki sposób nadszarpuje przez niego szeroko rozumianą miłość?
Gdy odpowiesz sobie uczciwie na te pytania to poczujesz żal. On jest niczym innym jak zauważeniem, że nasze postępowanie nie jest takie jak powinno, dlatego powinniśmy przeprosić Boga i ze zmienionym myśleniem dalej Go kochać – bardziej i pełniej.

Zyskałem lepszą świadomość religijną. Czy muszę powtórzyć spowiedzi podczas których źle się wyspowiadałem?
Zdecydowanie nie. Pan Bóg przyjmuje nas z taką wrażliwością i świadomością, jaką aktualnie mamy. Odpuszcza nam grzechy, chociaż nie za bardzo wszystko rozumiemy. Kiedy zaczynamy rozumieć, przychodzimy do spowiedzi z aktualnymi rzeczami – nie ma potrzeby wracania do starych spraw. One zostały odpuszczone, jak i wszystko, co do tamtej pory się wydarzyło. Bóg nie odpuszcza grzechów punktowo. Od razu uzdrawia całe serce.
Warto (ale tylko w ważnych momentach życia) skorzystać ze spowiedzi generalnej. Dzięki niej możemy wszystko na nowo uporządkować i uzyskać pokój serca w związku z przeszłością. Powtarzam jednak – nie przesadzajmy z częstotliwością spowiedzi generalnych.

Co zrobić, kiedy po spowiedzi mam świadomość, że ten grzech kolejny raz popełnię?
Trzeba zapytać samego siebie, czy chcę ten grzech popełnić. Nie rozważajmy możliwości grzechu – one są tutaj nieistotne. Wiadomo, że jako słabi ludzie ciągle będziemy popełniać grzechy i upadać w różnych materiach. Najważniejsze pytanie po spowiedzi jest takie: czy zrobię coś, by ten grzech się nie powtórzył. Jeśli podejmuję próbę i wysiłek, to jest to już postanowienie poprawy. Nie ważne jak wyjdzie. Ważne, że chcę, by było lepiej i szukam nowych metod wychodzenia z grzechu. Takie pragnienia są początkiem współpracy z łaską Pana Boga.

Co robić, gdy postanawiam poprawę, a krótko po spowiedzi popełniam ten sam grzech?
Jeśli dobrze postanowiłaś poprawę, ale zdarzyła się sytuacja w której okazałaś się słaba – to kolejny raz idź do spowiedzi i próbuj od nowa. Postanów jednak, by inaczej rozpocząć pracę nad tym grzechem. Życie duchowe jest urozmaicone – można rozpoczynać na wiele sposobów. Porównam to do rysunku. Jedni zaczynają od tła, a niektórzy od małych szczegółów. Nie poddawajmy się, tylko próbujmy. Tymi staraniami robimy przyjemność Bogu. W końcu wykonujemy to dla Niego.

Jak sobie poradzić ze skrupulanctwem?
Przede wszystkim trzeba znaleźć dobrego , czyli w tym wypadku bardzo cierpliwego spowiednika, który powoli będzie ucinał różne, niepotrzebne rozważania.
Drugą, ważną kwestią jest pobudzanie wiary w Boże miłosierdzie. Im bardziej ufamy Bogu jako miłosiernemu, tym bardziej wychodzimy z atomizowania rzeczywistości.
Skrupulanctwo to w dużej mierze próba „poczucia się dobrze” względem Boga. Jesteśmy w porządku względem Boga, gdy sie staramy. W to także trzeba uwierzyć i powtarzać, gdy będą pojawiały się skrupuły.

Na podstawie czego księża wyznaczają pokutę?
Przeważnie księża dają tę samą pokutę wszystkim. W wielu parafiach ludzie „klasyfikują księży” według dawanej przez nich pokuty – ten daje litanię, ten dziesiatkę Różańca, a inny jeszcze coś odmiennego.
Kształt pokuty jest wynikiem przemyśleń danego księdza. Nie ma żadnych odgórnych wytycznych. Osobiście, czasami wyznaczam „wyprofilowane pokuty” jeśli uznaję, że mogą one pomóc w nawróceniu z konkretnego grzechu, ale wtedy, gdy grzech jest bardzo ciężki i trzeba podkreślić, że wymaga on dużego zadośćuczynienia względem bliźniego i wspólnoty Kościoła.
Pamiętajmy jednak, że nie ma jasnego przełożenia wielkości pokuty za ilość grzechów i ich rodzaj. Konfesjonał to nie sala matematyczna, tylko ramiona miłosiernego Boga Ojca.

Odpowiedział: ks. Piotr Śliżewski
http://dobraspowiedz.pl/materialy-dla-s ... dpowiedzi/

Magnolia

Re: Pokuta i pojednianie

Post autor: Magnolia » 2020-07-04, 19:49

exe pisze: 2020-07-04, 19:42 Chciałbym zwięźle przedstawić problem skrupulsnctwa i osobę zainteresowaną tym bezpośrednio, proszę pokornie o spojrzenie na siebie w tym problemie, również przez pryzmat tej wypowiedzi. Może wydawać się trochę długa, lecz proszę o cierpliwość.

Spowiedź to nie kapituła win, lecz jest królestwem miłości .

Dlatego też skrupulanctwo wynika z patrzenia na życie przez pryzmat grzechu, zaś jedynie Bożym jest patrzenie na życie przez pryzmat miłości. Kto tego nie pojmuje, zdecydowanie nie rozumie istoty Ewangelii. Niestety, ale ta uwaga dotyczy częstokroć niezwykle aktywnych ludzi, będących członkami wspólnot, gdzie realizując swą aktywność religijną, chcą zagłuszyć swe skrupulanctwo, miast zmienić perspektywę spojrzenia na siebie w relacji z Bogiem.

Jest rzeczą niezwykle niebezpieczną uważać się za winnego wszystkich myśli i złych poruszeń, które na nas nacierają (istota rzeczy, zwanej skrupulantyzmem). Taka surowość szybko wypacza sumienie i może zgubić całe życie ludzkie, ponieważ człowiek pogrąża się w rozpaczy. Taki jest efekt braku umiejętności podstawowego rozróżniania duchów.

Sakrament pokuty czyni naszą duszę białą karta papieru, która pragnie zapisał zarówno Niebo, jak i Piekło, a delikwent udziela swym zachowaniem zgody na to albo jednej stronie, albo drugiej.
Gdy więc zła myśl lub przeżycie wewnętrzne pobudza nas do popełnienia grzechu, który przed chwilą potępiliśmy, wówczas mamy do czynienia z głosem demona, który chce zapisać czystą kartę, owo czyste, przyozdobuone mieszkanie, które jest jeszcze pustym...
Nie jest to jednak poruszenie naszego ducha, a więc nie jest to nic, co z niej samej skłaniałoby do przekroczenia Bożego Prawa. Do duszy oczyszczonej po spowiedzi należy tylko przyzwolenie poruszeniom dobrym lub złym.
Dlatego też, jak tylko w postawie najgłębszego uniżenia wyspowiadamy się, w tej samej postawie módlmy się jęcząc i płacząc nad sobą, żeśmy doszli do takiej nędzy, kiedy to już z przyzwyczajenia staliśmy się sługami diabła poprzez przyjmowanie jego sugestii i pełnienia czynów na na tych sugestiach opartych.

Gdy odzyskamy wolnośc, łatwo rozpoznać, czy mówią przez nas duchy złe, czy tez już mówić nie muszą, ponieważ sama nasza dusza powtarza ich postawę i zalecenia. To rozeznanie jest potrzebne, ponieważ świadectwo naszego sumienia i - jeśli mamy takowego - kierownika duchowego, pozwoli na zdanie sobie sprawy z tego, czy wszystko istotne zostało oddane Bogu.

Wszystkie myśli nachodzące nas, a które zostały odkryte na spowiedzi i zgładzone w sakramencie pokuty, są dziełem złych duchów, a nie nas samych. Dlatego też wówczas nie ponosimy winy za ich pojawienie się, o ile nie okazaliśmy niedbalstwa w opieraniu się tym myślom. Nie ma tu znaczenia, jak bardzo haniebne to myśli i z jak wielkim naciskiem one się pojawiają :!:
Dlatego też skrupulanctwo jest chorobą duszy zasadzającą się na zafałszowaniu sumienia, poprzez przypisywanie sobie grzechu nieistniającego.

Uzasadnienie jest proste, gdy zadziałamy sprowadzając wszystko do absurdu - reductio ad absurdum: jeżeli każda myśl i podnieta do złego, byłaby dziełem i sugestią ducha ludzkiego, trzeba by sądzić, że duch ludzki jest prawdziwym demonem, a tak przecież nie jest.
Tak więc , powtarzając raz jeszcze: to, co zawsze od nas pochodzi, w tym od skrupulantów, jest przyzwolenie, jakiekolwiek by ono nie było.

Z Bożym pozdrowieniem,
exe
+++

Magnolia

Re: Pokuta i pojednianie

Post autor: Magnolia » 2020-07-21, 13:47

Cenne wypowiedzi ks. Michała Chacińskiego




Magnolia

Re: Pokuta i pojednianie

Post autor: Magnolia » 2020-08-13, 11:16

Zasady spowiedzi generalnej

Pojawiające się pytania i prośby o spowiedź generalną skłoniły nas do opublikowania tego syntetycznego kompendium. Na początek, przypomnienie kilku zasadniczych prawd o sakramencie pokuty.

Uczciwe wyznanie grzechów wobec kapłana stanowi kluczową część sakramentu pokuty. Na spowiedzi penitenci powinni wyznać wszystkie grzechy śmiertelne, których są świadomi po starannym zbadaniu własnego sumienia – chociażby były to grzechy najbardziej skryte – jeżeli jeszcze nigdy nie były one w sakramencie pokuty wyznane (cf. Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 1456-1457).
Grzechy powszednie gładzi akt żalu, a zatem nie wymagają spowiedzi sakramentalnej.
Każdy grzech jest grzechem, ale nie każdy jest śmiertelny. Aby dany grzech stał się śmiertelny, musi to być uczynek popełniony:
– w pełni świadomie;

– w pełni dobrowolnie;

– w materii ciężkiej.

W przypadku, kiedy ktoś zrobił solidny rachunek sumienia, ale zapomniał o jakimś grzechu i go nie wyznał, nie ma w tym żadnej winy moralnej. Można więc spokojnie przyjąć Komunię św., a grzech zapomniany należy wyznać przy najbliższej regularnej spowiedzi. Nie ma najmniejszej potrzeby udawać się do spowiedzi specjalnie tylko z tym jednym, przypomnianym sobie grzechem.
Bóg udzielając rozgrzeszenia mocą słów wypowiedzianych przez kapłana przebacza dany grzech raz jeden na całą wieczność. Czyli nie wolno nigdy powtarzać grzechów kiedyś już wyznanych. One zostały raz na zawsze powierzone Bożemu miłosierdziu i to wystarcza, bo Bóg jest wszechmogący.
Spowiedź generalna z całego dotychczasowego życia nigdy zatem nie polega na mechanicznym powtarzaniu grzechów z minionego czasu. W żadnym też wypadku nie może być rozumiana jako rodzaj psychoterapii dla ułagodzenia emocji. Jej istotą jest zrobienie bilansu, czyli podsumowania moralnych dokonań i niepowodzeń penitenta w kluczowym dlań momencie życia. Taka spowiedź ma posłużyć dla okazania wdzięczności Bogu za pomoc w wychodzeniu z naszych słabości, jak też dla odnowienia w sobie gotowości do wiernego podążania drogą Bożych przykazań.
Kościół wskazuje na kilka podstawowych okoliczności, w których spowiedź generalna ma uzasadnienie:
– bliskie niebezpieczeństwo śmierci;

– zmiana stanu życia (wstąpienie w związek małżeński, złożenie profesji zakonnej, przyjęcie święceń kapłańskich czy podobne);

– radykalne nawrócenie.

Szczególny przypadek stanowi potrzeba uzdrowienia spowiedzi świętokradczych, które miały miejsce w pewnym okresie życia z powodu zatajenia grzechów, kłamstwa czy jakiegoś oszustwa. Spowiedź dopełniona świętokradczo skutkuje w podwójny sposób:
– po pierwsze, obciąża sumienie śmiertelnym grzechem świętokradztwa;

– po drugie, czyni wszystkie późniejsze spowiedzi nieważne i także świętokradcze.

W takim przypadku, nie ma potrzeby spowiedzi generalnej z całego życia. Uzdrowienie sytuacji moralnej sumienia wymaga natomiast przygotowania rachunku sumienia i wyznania wszystkich grzechów śmiertelnych od czasu ostatniej ważnej spowiedzi sakramentalnej.
Odbycie spowiedzi generalnej wymaga zgody spowiednika, który najpierw ma obowiązek zweryfikować zasadność takiego aktu poprzez rozeznanie okoliczności. Z natury rzeczy, jako że chodzi o kwestie sumienia, takie rozeznanie powinno odbyć się na forum sakramentu pokuty. A zatem, należy najpierw po prostu wybrać się do zwykłej spowiedzi i przedstawić kapłanowi swe racje i uzasadnienia dla takiej prośby, a on później odpowiednio zadecyduje i pokieruje.

https://kapucyni.warszawa.pl/zasady-spo ... eneralnej/

Dodano po 18 minutach 55 sekundach:
Dlaczego spowiedź generalna jest ważna (u schyłku życia lub gdy pragniemy nawrócenia)

W obliczu zbliżającego się Bożego Sądu (szczegółowego) nad nami spowiedź „generalna” potrzebna jest nam wszystkim (nawet najlepszym!), którzyśmy jeszcze przez nią nie przeszli, a to z następujących powodów:

1. nie zawsze dobry był nasz rachunek sumienia. Pomijaliśmy niektóre grzechy uznawane przez nas za lekkie, dalej takie (nawet poważne), do których przyzwyczailiśmy się i sumienie przestało na nie reagować (np. palenie papierosów jako powolne samobójstwo i zabijanie innych w otoczeniu, współżycie płciowe niezgodne z naturą, oglądanie filmów niemoralnych, przekleństwa, zaniedbywanie obowiązków), grzechy „cudze” (a więc o podwójnym ciężarze – gdy przyczyniliśmy się do czyichś grzechów – np. przez nieskromne ubieranie się, pokazywanie gorszących zdjęć, częstowanie alkoholem, doradzanie lub pomoc w zabójstwie nienarodzonego dziecka). Rzadko pamiętamy o grzechach zaniedbania, a przecież bogacz poszedł do piekła za brak litości dla biednego Łazarza. Prawie nikt nie spowiada się z oziębłości wobec Boga-Miłości, którego mamy przecież miłować z całego serca i ze wszystkich sił, a tymczasem znajduje się On na marginesie naszego życia… Wkrótce, stając zszokowani przed majestatem Najświętszego Sędziego, nawet najmniejszy swój grzech zlekceważony, nieodpokutowany ujrzymy jako niebotyczną górę brudu i zła.

2. Nie zawsze wzbudzaliśmy sobie wystarczający żal za grzechy. Skupiając uwagę na sobie i na osobie spowiednika, nie przylgnęliśmy mocno do Ran Jezusa, zadanych Mu własną ręką, i nie wczuwaliśmy się w zadany Mu ból. A przecież ranił Go i rani każdy grzech każdego człowieka, np. grzechy nieczyste to biczowanie Go. Może nawet wcale przed spowiedzią nie pomyśleliśmy o Jego męce i szliśmy do niej jak na rozmowę ze spowiednikiem, a nie na Golgotę, pod Krzyż Odkupiciela?

3. Ponieważ ludzie zapominają o prawdziwym, mocnym postanowieniu poprawy, zwłaszcza przy spowiedzi rzadkiej albo „przy okazji”, może być ona nawet z tego powodu nieważna, gdy dotyczy grzechów ciężkich. Postanowienie to jest trudne u nałogowców, u skłóconych z innymi, u złodziei, leni, łatwo zaniedbujących obowiązki, wybuchowych… Jest trudne, ale absolutnie konieczne, gdyż bez niego ludzie do spowiedzi idą, ale całymi latami się nie poprawiają.

To prawda, że nikt nie może dać gwarancji Bogu albo spowiednikowi, że natychmiast się poprawi, ale musi dać gwarancję, że od tej chwili zdecydowanie już nigdy więcej do grzechów nie chce wrócić, choćby to było bardzo trudne, a nawet wiązało się z cierpieniem. Wolę sam cierpieć, niż zadawać ból Bogu, którego kocham – taka dopiero postawa prowadzi do poprawy. Lepiej w męce „amputować” grzech jak oko, rękę czy nogę, niż zdrowym iść do piekła – czy nie tego uczył nas Jezus, i to w tych czasach, gdy nie znano skutecznych środków znieczulających?

4. Spowiedź „szczera” to nie tylko wyznanie wszystkiego co pamiętamy, ale i wyznanie takie, by spowiednik wszystko usłyszał i zrozumiał. Zwłaszcza gdy chodzi o grzech ciężki, należy podać jego częstotliwość (ewentualnie liczbę) oraz okoliczności, rzucające światło na całą sytuację, a nie „owijać go w bawełnę”. Bez bagatelizowania, bez usprawiedliwiania się, bez wstydliwych przemilczeń. Spowiedź to stanięcie przed Bogiem, przed którym jesteśmy całkowicie nadzy… Pominąć możemy jedynie to zło, które miało miejsce (w życiu naszym lub innych) wprawdzie w naszej obecności, ale bez żadnego naszego udziału albo przyzwolenia. W carskich czasach jeden z moich przodków strzelił w kierunku krzaka, z którego dochodziło głośne stękanie, i zabił nie dzikiego zwierza, lecz załatwiającą się kobietę! Ludzie ukarali go bardzo surowo, lecz Bóg nie miał za co, gdyż to zabójstwo nie było ani świadome, ani dobrowolne.

Gdyby ksiądz zaczął już wypowiadać słowa rozgrzeszenia, a komuś przypomniał się jakiś grzech, może go spokojnie uznać za objęty spowiedzią, jednak gdyby to był grzech ciężki, lepiej przeprosić księdza, przerwać mu i grzech wyznać. A gdyby przypomniał się już po spowiedzi – wprawdzie zapomniany uznajemy za objęty rozgrzeszeniem, jednak dobrze jest wyznać go na najbliższej spowiedzi.

5. Zadośćuczynienie Bogu i bliźniemu jest bardzo ważne, chociaż i bez niego możemy pójść do następnej spowiedzi, wyznając jednak na niej jego zaniedbanie. Gdybyśmy je zlekceważyli całkowicie, odkładamy sobie pokutę na Czyściec, lecz tam będzie o wiele cięższa. Tu mieliśmy jakby kładkę nad przepaścią grzechu, po której mogliśmy łatwo przejść, np. jakąś modlitwę lub uczynek, tam zaś będziemy musieli czołgać się po dnie tej przepaści wśród wielkiego cierpienia.

Spowiedź może być świętokradzka (a po niej taka sama byłaby Komunia święta) z różnych powodów. To nie podręcznik teologii moralnej, by je tu wymieniać, niektóre zostały poruszone w powyższych 5 punktach. Po takiej spowiedzi bez ważnego rozgrzeszenia (nawet gdy spowiednik wypowiedział wymagane słowa, lecz Bóg nie rozgrzeszył), wszystkie następne są świętokradzkie aż do czasu powrotu do tamtej pierwszej i wypełnienia wszystkich warunków sakramentu…..


RACHUNEK SUMIENIA Z CAŁEGO ŻYCIA

– Aby go dobrze przeprowadzić, trzeba mieć sporo czasu. Przy tym dobrze by było wtedy oderwać się od nadmiaru informacji, obrazów, kontaktów itp.

– Rachunek sumienia zaczynamy od ufnej modlitwy do Ducha Świętego o odpowiednie natchnienia i poszerzenie pamięci. O to samo możemy prosić także Matkę Bożą, jeśli jesteśmy Jej oddani, jak też Anioła Stróża jako świadka naszego życia.

– Należy zaopatrzyć się w notes i aż do dnia spowiedzi zapisywać sobie wszystko, co przychodzi na myśl, pojawia się w pamięci. Z tą kartką pójdziemy do spowiedzi. Gdybyśmy mieli wątpliwości, czy będzie można z niej skorzystać (czy np. nie będzie przy konfesjonale ciemno), zapytajmy o to wcześniej spowiednika, z którym się umawiamy. Takie umówienie się z nim jest nie tylko pożyteczne, lecz wręcz konieczne. Za wszelką cenę unikajmy stawania w kolejce, gdyż wtedy możemy nie być przyjęci ze względu na krótki czas, który spowiednik może każdemu poświęcić.

– Jest nie do pomyślenia, żeby ktoś przyszedł do spowiedzi z książeczką, zawierającą szczegółowy rachunek sumienia, i czytając po kolei jego punkty zastanawiał się: „tak czy nie?”, „wspomnieć czy pominąć”…? Miewałem takie spowiedzi – wychodziłem z siebie, zerkając kątem oka, ile jeszcze tych stron zostało, ale cóż mogłem zrobić? Na instrukcję było za późno! Dlatego ostrzegam penitentów, by tego nie robili, a jeśli przychodzą z kartką, by nie było w tym przesady. By nie był to np. gruby plik kart, pisanych maczkiem na komputerze. Niech przychodzą, jak wyżej napisałem, „na Golgotę i pod Krzyż, pod strumień Krwi Baranka”, a nie na rozmowę z księdzem, i to jeszcze okraszoną usprawiedliwianiem się…

Praktyczne sposoby

I, Rachunek sumienia zwięzły.
W 3 punktach można uszeregować i zmieścić grzechy z całego życia, jeśli ktoś potrafi.
1. Ja wobec Boga: w czym wyrażał się mój brak miłości do Niego, nieposłuszeństwo Jego przykazaniom (także kościelnym), Jego natchnieniom. Jak wyglądały moje praktyki religijne (z zewnątrz, ale także od strony mojego serca). Praktyki ściśle obowiązujące, ale też takie jak rekolekcje, lektura Biblii, Różaniec…
2. Ja wobec bliźnich: najbliższych (męża czy żony, rodziców i krewnych) oraz dalszych: kolegów i podwładnych, ubogich i chorych itd. Jak okazywałem im zwykłą, ludzką pomoc? Jaki dawałem im przykład? Jak apostołowałem, pomagając im do zbawienia (mój codzienny krzyż za bliźnich i moja za nich modlitwa, pouczanie, napominanie grzeszących)? Czy grzeszyłem wobec nich myślą, słowem (np. przez osądzanie, obmowy czy nawet oszczerstwa) i czynem? Czy nie narażałem na szkody i cierpienia, np. przekraczając przepisy drogowe czy jeżdżąc pod wpływem alkoholu, „okadzając” innych dymem z papierosów, spalając plastiki? Czy nie zwalałem na innych swoich własnych obowiązków? Trzeba też uwzględnić odpowiedzialność rodziców za poziom moralny dzieci, za tworzenie atmosfery religijnej w rodzinie, za otwarcie rodziny na zewnątrz (ubodzy w Kraju i na misjach, wsparcie szlachetnych dzieł i fundacji). Warto dokonać przeglądu uczynków miłosiernych co do ciała i co do duszy, wymienionych w niektórych książeczkach do nabożeństwa i w internecie.
3. Moje spojrzenie na samego siebie.
Pół-żartem: może kobiety pomyślą tu o lustrze i o czasie przed nim spędzonym, o wysiłku wkładanym w podobanie się ludziom… „Ciało” to np. dbałość o zdrowie, higienę i konieczny wypoczynek, o porządek wokół siebie. Ale ważniejsza jest dusza, a więc chodzi nam o rozpoznanie własnych wad i wykorzenianie ich: pychy, egoizmu, sobkostwa i znieczulicy na potrzeby bliźnich, gniewliwości, lenistwa i łatwego porzucania rozpoczętych prac czy dzieł, nieczystości (ta w różnych okresach życia mogła przybierać różne formy, a teraz zależy od naszego stanu), obciążania otoczenia swoim złym humorem i częstym niezadowoleniem ze wszystkich i ze wszystkiego. Będą to także nałogi. Często się zdarza, że ktoś tak się do nich przyzwyczaił, że pomija je na spowiedzi: akoholizm (nie upijam, ale piję w małych ilościach, często i przy byle okazji), nikotynizm (przecież to powolne samobójstwo!), uzależnienie od gier, filmów, także pornograficznych, obżarstwo.

II. Rachunek sumienia „kalendarzowy”
Będzie się on opierał na przeglądzie kolejnych lat i okresów życia, od pierwszej spowiedzi począwszy, z zaangażowaniem wyobraźni, która pozwala przewędrować przez te okresy, przywołując na pamięć miejsca i osoby. Osądzimy siebie w oparciu o głos dobrze ukształtowanego sumienia, które w ciągu życia reagowało na łamanie przez nas przykazań Bożych i kościelnych, na nasze zaniedbania. Może to być połączenie w jedną całość dwóch sposobów: wykorzystanie powyższego (I) rachunku „zwięzłego” z zaproponowanymi w nim punktami, lecz odniesienie ich do poszczególnych (kolejnych) okresów i lat życia, dla łatwiejszego uporządkowania całości.

III. Rachunek sumienia szczegółowy
W internecie roi się od różnych rachunków sumienia, przeznaczonych dla osób różnego wieku i stanu, więc może warto do nich zajrzeć, prosząc Boga o światło do wybrania najbardziej dla nas odpowiedniego. Dla przykładu zamieszczę tu jeden z nich („dla dorosłych wzór I”), autorstwa franciszkanina Bonifacego H. Knapika, opatrzony aprobatą władzy zakonnej oraz biskupa ordynariusza katowickiego w 1988 roku, już znany i drukowany.

Informacja (zg) oznacza, że może chodzić tu chodzić o grzech nie tylko osobisty, ale także o zgorszenie czyli „grzech cudzy”, a więc o zły wpływ na innych ludzi przez dawanie im złego przykładu, zachęcanie do złego, „rozgrzeszanie ich” („Skoro on może, więc czemu nie ja?”), wywoływanie ich oburzenia. Literami (mw) są zaznaczone grzechy, których materia jest zawsze wielka. Są one grzechami ciężkimi, np. opuszczenie Mszy świętej w niedzielę, jeśli były świadome i dobrowolne. Wielkość materii należy oceniać nie według własnego odczucia szkody, ale według odczucia osoby lub osób poszkodowanych oraz w zależności od wielkości szkody (krzywdy), jaką człowiek przez ten grzech wyrządził: l) Bogu, 2) sobie, 3) bliźniemu, 4) grupie społecznej lub społeczeństwu. Oto niektóre przykłady:
ad 1) Odwodziłem innych od Boga, np. wykazując, że Bóg w ogóle nie istnieje, albo wyśmiewając ich.
ad 2) Szkodziłem sobie na zdrowiu, narażałem swoje zdrowie lub życie, oglądałem pornografię.
ad 3) Namawiałem do grzechu (nieczystego, kradzieży, krzywoprzysięstwa itp.).
ad 4) Przekazywałem innym złe książki, publikowałem w internecie niemoralne treści.

W nawiasach klamrowych […] uzupełnienia moje, ks. A.S.

UWAGA! Każdy grzech, popełniony przeciw pierwszym trzem przykazaniom Bożym, godzi bezpośrednio w przykazanie „Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca, z całej duszy, ze wszystkich myśli i ze wszystkich sił swoich”. Każdy grzech popełniony przeciw przykazaniom Bożym od czwartego do dziesiątego godzi pośrednio w przykazanie miłości Boga, a bezpośrednio w przykazanie miłości bliźniego: „Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego”, [uzupełnione przez Pana Jezusa słowami: „Miłujcie się wzajemnie, jak Ja was umiłowałem].

https://wobroniewiaryitradycji.com/2019 ... ego-zycia/

Magnolia

Re: Pokuta i pojednianie

Post autor: Magnolia » 2021-01-30, 11:34

Magnolia pisze: 2019-11-03, 10:40 Skrupulantyzm

Chciałbym nazwać po imieniu tę chorobę skrupulanctwa, która coraz więcej ludzi dręczy- jako koszmar. Istnieją wg mnie przynajmniej cztery skutki takiego stanu rzeczy.

Po pierwsze – w udrękach skrupułów zapomina się o tym, co najważniejsze: że odpuszczenie grzechów zawdzięczam Miłosiernemu Bogu. Człowiekowi zaczyna się wydawać, iż rzeczą najważniejszą jest jak najdokładniejsze wyznanie swoich grzechów, jak najdokładniejsze odprawienie pokuty itp. A przecież kiedy klękam przy konfesjonale, przychodzę wówczas do Chrystusa Zbawiciela, aby On w swoim miłosierdziu raczył mi wybaczyć moje grzechy. Wyznanie win świadczy o tym, że przychodzę w dobrej woli, i jest jedynie warunkiem rozgrzeszenia. Źródłem rozgrzeszenia jest sam Bóg, Jego miłosierdzie.

Toteż swoja uwagę powinniśmy koncentrować nie na tym, aby wyznać grzechy jak najdokładniej, ale na tym, żeby je wyznać Miłosiernemu Bogu. W Kościele od wieków naucza się, że wystarczy wyznać grzechy ciężkie oraz ich liczbę, zaś spośród okoliczności jedynie te najistotniejsze, które zmieniają rodzaj grzechu. Naucza się również głośno i wyraźnie, że tylko umyślne zatajenie czyni spowiedź nieważną (świętokradzką). Jeśli spowiadam się szczerze, Chrystus mi odpuszcza wszystkie grzechy, nawet jeśli jakiegoś grzechu zapomniałem wyznać lub nie umiałem go wyznać prawidłowo. Powtarzam jeszcze raz: w naszej postawie kiedy przystępujemy do Sakramentu Pokuty, rzeczą najważniejszą jest ufnie otworzyć się przed Chrystusem, który odpuszcza grzech i uzdalnia do poprawy. Inaczej duchowa choroba skrupulanctwa – która trawi niektórych – nie tylko odbiera im radość pojednania z Bogiem, ale prawie uniemożliwia przeżycie Sakramentu Pokuty jako spotkania z Kochającym Zbawcą.

Po drugie, złym skutkiem a po trosze przyczyną skrupułów jest wypaczenie nadziei. Zamiast swoją nadzieję na życie wieczne budować na Bogu i Jego przebaczeniu, człowiek usiłuje znaleźć ją w pewności, że się dobrze wyspowiadał. Jest to egocentryzm, który niestety bardzo skutecznie potrafi paraliżować prawdziwą miłość. Analogiczny mechanizm może niszczyć niekiedy na przykład miłość małżeńską. Człowiek zamiast po prostu kochać współmałżonka, usiłuje zyskać stuprocentową pewność, że jest kochany, zadręcza współmałżonka, aby nieustannie zapewniał o swojej miłości, dawał stuprocentowe dowody nieistnienia zdrady itp. W ten sposób można podkopać nawet najprawdziwszą miłość oraz skutecznie zatruć życie sobie i współmałżonkowi. Miłość bowiem nie lubi arytmetyki, nie szuka stuprocentowości, nie przywiązuje nadmiernej wagi do gwarancji: cieszy się tym, że kocha, chce kochać coraz prawdziwiej i o resztę jakby się nie troszczy. Dlatego spowiedź z całego życia ma sens tylko wówczas, gdy jest spowiedzią po latach błąkania się z dala od Boga, w przypadkach powrotu do Boga albo w przypadkach niewątpliwego świętokradztwa w poprzednich spowiedziach lub w bardzo istotnych momentach życia np. przed sakramentami bierzmowania, małżeństwa czy kapłaństwa. Inaczej zdecydowanie należy unikać takiej spowiedzi, gdyby krył się za tym jakiś brak zaufania w miłosierdzie Boże.

Po trzecie, zło skrupułów polega jeszcze i na tym, że dość skutecznie odwracają one zasadniczą kierunkowość Sakramentu Pokuty. Przecież po to przystępujemy do spowiedzi, żeby Pan Jezus wybaczył nam to, co w przeszłości było złe i swoją obecnością uświęcał naszą teraźniejszość i przyszłość. Sakrament Pokuty pomaga nam się odciąć od naszej złej przeszłości, rozliczyć się z nią, zwrócić główna uwagę na to, co dobrego zrobić z naszym dziś i jutro. Tym czasem w chorobie skrupulanctwa dzieje się coś dokładnie odwrotnego: człowiek właśnie główną uwagę skupia na swojej złej przeszłości, zaś myśl, aby dzień dzisiejszy czy jutrzejszy przeżyć po Bożemu, schodzi na plan dalszy.

Wreszcie po czwarte, choroba skrupułów niszczy w człowieku poczucie granicy między grzechem a zjawiskami, którym nie sposób przypisać znamion moralnej nieprawości. Zatarcie tej granicy demobilizuje moralnie, rodzi fatalistyczne postawy wobec zła. Bo jeśli ktoś będzie się dopatrywał grzechu na przykład w dziejących się poza jego wolą doznaniach sennych albo czuł niepokój sumienia z powodu złych i dokuczliwych, ale nie chcianych myśli (lub nawet natręctw), wówczas podświadomie kształtuje się w nim przeświadczenie, jakoby walka z grzechem była przedsięwzięciem kompletnie beznadziejnym.

Czy jest jakieś lekarstwo na tę chorobę? W ogóle nie ma chorób duchowych, na które by nie było lekarstwa! Trzeba w to gorąco uwierzyć! Oto kilka wskazówek. Będą one banalne, ale tak już bywa w sferze ducha, że rady najbardziej banalne są najskuteczniejsze.

Trzeba mieć dystans wobec swoich skrupułów tzn. pomyśleć co ja bym powiedział jako wierzący w miłość i miłosierdzie Boże komuś, kto by się mi zwierzył z podobnych problemów.
Trzeba zrozumieć, że źródło tych udręk jest we mnie, że obiektywnie skrupuły należy bagatelizować.
Trzeba sobie zdecydowanie zakazać grzebania się w przeszłości. Niepokoje, czy spowiedź był dobra, najlepiej przerywać taką na przykład modlitwą: ”Panie Jezu, wybacz mi, że jestem tak nieznośny, że zachowuję się tak jakbym nie ufał Tobie; przecież Ty wiesz, że poza Toba nie mam nikogo, w kim mógłbym położyć całą nadzieję!” Przy skrupulanckim usposobieniu nie grozi zatajenie jakiegoś poważnego grzechu. Dlatego podczas spowiedzi nie trzeba wracać do spowiedzi poprzednich – nawet jeśli rzeczywiści czegoś zapomniałem wyznać lub wyznałem nie tak jak trzeba. Wszelkie wątpliwości co do prawidłowości poprzednich spowiedzi trzeba zdecydowanie przecinać. Najlepiej przez powierzenie się Bożemu Miłosierdziu: „Sam widzisz Panie Jezu, jaki jestem, jak mi trudno zaufać Twojemu miłosierdziu. Ale właśnie tylko Twemu miłosierdziu chcę ufać!”
Trzeba się spowiadać krótko. Dwa rodzaje wyznań trzeba ze swoich spowiedzi usuwać: nie spowiadam się z rzeczy co do których nie mam pewności, że są grzechem; oraz koniecznie trzeba powstrzymywać się od opisywania różnych okoliczności grzechu (tylko bardzo, bardzo wyjątkowo powinno się wyznać jakąś okoliczność, jeśli istotnie zmienia ona charakter grzechu). Jest to trudne, ale trzeba się przezwyciężyć. Nawet na rachunek sumienia trzeba sobie nałożyć jakiś rygor, na przykład nie poświęcać mu więcej czasu jak 20 minut. Wszelkie zaś wewnętrzne opory trzeba przezwyciężać ucieczką do Bożego miłosierdzia.
Celem powinna być dobra służba Bogu, a nie jakiś pokój serca odczuwany fizycznie. Wewnętrznego pokoju zapewne przybędzie, ale nie należy się spodziewać jakiegoś radykalnego uzdrowienia swojej psychiki; najważniejsze, żeby duch został w człowieku uleczony. Trzeba się z tym pogodzić, że skrupulancie usposobienie będzie raz po raz boleśnie dawało znać o sobie. Tylko w takim stopniu można przekształcić je w swój krzyż, w jakim będę się starał je przezwyciężyć. Inaczej usposobienie takie staje się ciężarem niszczącym człowieka – i ducha, i ciało. Jeśli jednak człowiek weźmie swój krzyż, ogarnie go pokój Boży – głębszy niż nasze odczucia. Niekiedy będzie można namacalnie odczuć ten pokój, ale zapewne częściej będzie on poza sferą odczuć. Niesienie krzyża i wewnętrzny pokój są czymś nieodłącznym. Trzeba na siebie wziąć swój własny krzyż – to znaczy w trudzie i samozaparciu przezwyciężać swoje skrupuły i otwierać się na miłość Bożą – tylko pod tym warunkiem można zaznać pokoju, choć często nie będzie się go odczuwało.
Po spowiedzi trzeba przynajmniej przez miesiąc przystępować do Komunii (bez następnych spowiedzi w międzyczasie) – niekoniecznie codziennie, wystarczy w niedzielę, ale można także częściej. Skrupuły na pewno przyjdą: że tyle było niedobrych myśli, tyle lenistwa itp. Trzeba odrzucać takie skrupuły i do Komunii jednak odważnie przystąpić. I nie lękać się o świętokradztwo. Tylko na wypadek jakiegoś poważnego i niewątpliwego grzechu należy się powstrzymać od Komunii – ale od takiego grzechu Bóg skrupulantów strzeże. To, że czujemy się niegodni Komunii św. jest oczywiste. Bo kto z nas jest godnym? Wszak szatanowi o to chodzi, aby nas odciągnąć od spożywania Ciała Pańskiego i zniszczyć w nas pokój i radość Bożą. Nie możemy pozwolić szatanowi wprowadzać zamieszania w naszą służbę Bożą.
W walce ze skrupułami bardzo ważny jest spowiednik, czasem skrupuły pojawiają się nie ze względu na grzech ale spowiednika, i nie chodzi tu penitentowi o to jak ja spowiednikowi powiem o moim grzechu, ale jak ja TEMU spowiednikowi powiem o moim grzechu. Powodem takiej sytuacji jest ucieczka przed znanym spowiednikiem lub tajenie grzechu a w konsekwencji skrupuły. Lekarstwo – to odwaga i stanięcie w prawdzie, każdy spowiednik przed którym spowiadam się drugi czy trzeci raz jest już znanym mi spowiednikiem, a jeśli znanym to jak ja wyznam przed nim to czy inne przewinienie. Problem jest nie w spowiedniku, ale we mnie. Ciągła zmiana spowiedników, nie leczy, ale wprowadza w kolejne choroby, to tak jak ciągła zmian lekarzy. Najlepsze rozwiązanie to stały spowiednik.
Ks. Norbert Sarota

Zablokowany