A ja nie. Pewien poziom bzdury to trata czasu. Ale zawszeć to lepiej niż Deschner...robbo1 pisze: ↑2019-01-17, 16:30Ericha von Danikena również czytam.Marek_Piotrowski pisze: ↑2019-01-17, 16:23 I znowu otrzymaliśmy "kazanie" bez śladu argumentu. Naprawdę myslisz, że takie ględzenie nie na temat kogoś przekona?
Z "poznawać" katolicyzm przez czytanie Deschnera to mniej więcej tak, jak poznawać program PiS poprzez słuchanie Schetyny, albo wyrabiać sobie pogląd o Jezusie na podstawie mowy Kajfasza
Akurat kilka jego twierdzeń zbiegły się z tematami, które omawiałem w "Kościół oskarżony" - facet nawet nie sili się na obiektywizm.
Niemniej taka lektura wiele wyjaśnia apropos rzeczy, które tu wypisujesz... już lepiej czytaj Ericha von Dänikena (też pisze bzdury, ale przynajmniej ciekawe...)
Czyli czytasz oczywiste bzdury a potem obalenia tych bzdur. Ciekawe hobby.Tak jak i książki zaprzeczające jego wywodom.Książka Wojciecha Michery
A owszem. Ja czytam godne zaufania pozycje.I taka jest pomiędzy nami różnica.
Serio?To nie ja odrywam się od tematu.
Mógłbyś podkreślić w poście, o którym tak napisałem, co jest na temat? Dla ułatwienia przytoczę:
Podkreśl, co tu jest na tematrobbo1 w poście któremu zarzuciłem brak trzymania się tematu pisze:Nie tworzę odrębnej społeczności wierzących [inaczej].
A moje niepełne zaangażowanie nie wynika z nieprawowierności ,tylko zbytniego poświęcania czasu na sprawy przyziemne.
Ty idąc za...opowiadasz się za.
I nie ma w tym nic niewłaściwego.
Tylko,że idąc za niestety nie dostrzegasz innego,innych.
Nawet jeśli nie, to nie wysłuchujesz.
A twoje "autorytety" moim zdaniem nie zasługują na uznanie.
To znaczy lubię czytać niektórych waszych myślicieli.
Michał Heller,Józef Życiński,Józef Tischner,John Powell i wielu innych.
A twoje mniemanie o autentyczności dogmatów,ich prawowierności itp.to twoja opinia,z którą nie zgadzają się protestanci.
Może w istocie moje argumenty to "rzeka wywodów",twoje niewielki strumyk,i do tego zabrudzony.
To moje zdanie przeciwne twojemu.
Nie masz mocnych argumentów,masz własne dowodzenie.
To tu i teraz oparte jest na uznanym przez ciebie autorytecie,który uważasz,że powinien być uznawany przeze mnie.
Człowieku po przeczytaniu książek Karheinza Deschnera musiałbym popełnić intelektualne harakiri,żebym katolicyzm uznał za warty poświęcenia i z szacunku do niego uznawał jego nauki.
Przeczytaj jego książki i powiedz co myślisz.
Twój bezkrytycyzm to twoja sprawa,nie moja.
...i może mijać się z faktami? No, zapomniałem, żeś uformowany na "Strażnicy"...A odnośnie książek Kaelheinza Deschnera,te to krytyka.
A ta i jako taka rządzi się pewnymi prawami.