Argumenty prowadzące do Boga wg św Tomasza z Akwinu

Awatar użytkownika
Praktyk
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1950
Rejestracja: 28 lis 2017
Has thanked: 410 times
Been thanked: 427 times

Re: Argumenty prowadzące do Boga wg św Tomasza z Akwinu

Post autor: Praktyk » 2018-06-07, 09:35

Magnolia pisze: 2018-06-07, 09:27 Praktyku, jedyne co mogę powtórzyć to : Szukaj Prawdy.
Może potrzebujesz sięgnąć do tych pozycji, które definiują pojęcia:
http://www.katedra.uksw.edu.pl/gogacz/k ... fizyki.pdf
albo tu http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Stu ... -s7-32.pdf
Ja wprawdzie kiedyś przeczytałam pierwszą, ale nie czuję się na siłach by w tej materii polemizować.
Ten cytat mi się podoba :

"Pozwala też
zobaczyć człowieka jako głównie rozumną świadomość, która nieśmiertelnie trwa
nawet bez ciała."

To z twojego linku ;)

Ale Magnolciu, żeby się nie sprzeczać. Szukam prawdy cały czas :) nieustająco. I dziękuję ci za fajne artykuły które na pewno przeczytam.
Ostatnio zmieniony 2018-06-07, 09:36 przez Praktyk, łącznie zmieniany 1 raz.
Panie patrz na moje serce razem ze mną, patrz na prawdę o mnie razem ze mną.

Magnolia

Re: Argumenty prowadzące do Boga wg św Tomasza z Akwinu

Post autor: Magnolia » 2018-06-07, 09:38

Tylko nie zapomnij sie pomodlić do Ducha św, bo to trudna lektura. :)

Magnolia

Re: Argumenty prowadzące do Boga wg św Tomasza z Akwinu

Post autor: Magnolia » 2019-05-01, 22:36

Postanowiłam wrócić do tematu i zacytować Sumę teologiczną, w odcinkach :)

CZY ISTNIENIE BOGA JEST JASNE SAMO Z SIEBIE ?
Zdaje się, że istnienie Boga jest jasne samo z siebie, bo:
1. Weźmy np. pierwsze zasady: powiadamy, że w człowieku tkwi naturalna zdolność ich poznawania; i to właśnie znaczy, że są jasne same z siebie. Otóż Damascen stawia twierdzenie, że: "Wszystkim jest wszczepiona zdolność poznania istnienia Boga w sposób naturalny". A więc istnienie Boga jest jasne samo z siebie.

2. Co to znaczy "jasne samo z siebie"? Oznacza zdanie, które pojmujemy natychmiast, skoro tylko pojmiemy sens wyrazów, które je tworzą; takimi właśnie, według Filozofa, są pierwsze zasady dowodzenia; skoro tylko bowiem pojmę, co to całość, a co część, natychmiast pojmuję, że każda całość jest większa od swojej części.
Otóż skoro tylko pojmę sens nazwy: Bóg, od razu widzę, że Bóg istnieje; nazwa ta bowiem oznacza byt najwyższy, nad którym już nie ma nic takiego, co by mogło nosić to imię. Każdy zaś uznaje wyższość bytu istniejącego i w rzeczywistości i w myśli nad bytem istniejącym tylko w myśli. A ponieważ skoro tylko pojmę sens wyrazu: Bóg, natychmiast istnieje On w mojej myśli, wynika z tego, że musi także istnieć i w rzeczywistości. A więc istnienie Boga jest jasne samo z siebie - [z samego pojęcia: Bóg].

3. Istnienie prawdy to rzecz jasna sama z siebie; kto bowiem przeczy istnieniu prawdy, tym samym uznaje jej istnienie; bo gdy mówi: nie ma prawdy, tym samym twierdzi: prawdą jest, że prawdy nie ma; a skoro się już uzna coś za prawdę, musi się i uznać istnienie prawdy. Otóż Bóg jest samą Prawdą: "Ja jestem drogą i prawdą i życiem". A więc istnienie Boga rozumie się samo przez się.

Wbrew temu: zgoła nie da się pomyśleć przeciwieństwo tego, co jest jasne samo z siebie; wykazał to Filozof na przykładzie pierwszych zasad. Natomiast da się pomyśleć przeciwieństwo zdania: Bóg jest; mówi bowiem Psalmista: "Powiada głupi w swoim sercu: nie ma Boga" (Ps 14). A więc istnienie Boga nie jest jasne samo z siebie.

Odpowiedź: W dwojaki sposób może być coś jasne samo z siebie: pierwsze, kiedy jest jasne samo w sobie ale nie dla nas; drugie, kiedy jest jasne i samo w sobie i dla nas.
Wyjaśnienie: Wtedy zdanie jest jasne samo z siebie, kiedy jego orzeczenie zawiera się w pojęciu podmiotu; takim jest np. zdanie: człowiek jest zwierzęciem*; zwierzę bowiem należy do pojęcia człowieka. Jeśli przeto dla wszystkich będzie jasne, czym jest orzeczenie i czym jest podmiot, wówczas mówimy o takim zdaniu, że jest jasne samo z siebie dla wszystkich; widać to na przykładzie pierwszych zasad dowodzenia; wyrazy, jakimi się posługują, mają tak ogólne pojęcia, że są znane wszystkim ludziom; np. byt i niebyt, całość i część, itp. Jeśli zaś ten i ów nie będzie znał czym jest orzeczenie i czym jest podmiot, wówczas mówimy, że to zdanie jasne samo w sobie jest wprawdzie jasne samo w sobie, ale nie dla tych, co nie mają znajomości podmiotu i orzeczenia zdania. Mamy więc sporą ilość pojęć umysłowych, o których mówi Boecjusz, że są jasne same z siebie ale tylko dla mądrych; np. że jestestwa niematerialne nie mogą zajmować miejsca.

Sądzę więc, że zdanie: Bóg jest, samo w sobie jest oczywiste, czyli jasne samo z siebie; a to dlatego, że tu orzeczenie i podmiot są jednym i tym samym; jak to bowiem niżej uzasadnimy, Bóg jest swoim istnieniem. Ponieważ jednak my nie wiemy o Bogu, czym jest, dlatego dla nas zdanie to nie jest jasne samo z siebie, ale domaga się udowodnienia; udowodnienia tego dokonujemy za pomocą rzeczy, które, choć w swojej naturze są nam mniej znane, są jednak dla nas bardziej znane, jako skutki.
Na 1. Owszem, jest nam wszczepione przez naturę ogólne i mgliste poznanie istnienia Boga, mianowicie o ile Bóg jest szczęściem człowieka; człowiek bowiem naturalnym pędem pragnie szczęścia; a to, czego w naturalny sposób pragnie, musi i w naturalny sposób poznawać. Takiego jednak poznania nie można właściwie biorąc uznać za poznanie istnienia Boga, podobnie jak dostrzeżenia kogoś zbliżającego nie można uznać za poznanie Piotra, choćby nawet to był rzeczywiście Piotr. Wielu bowiem uważa bogactwa za dobro doskonałe człowieka, a więc szczęście, inni rozkosze, inni jeszcze coś innego.
Na 2. Nie każdy, kto słyszy imię Boga, myśli, że to oznacza kogoś, pond kim już niepodobna czegoś wyższego pomyśleć. Czyż nie było takich, co sądzili, że Bóg jest ciałem? Ale nawet gdyby się przyjęło u wszystkich ludzi mniemanie, że nazwa Boga oznacza to, o czym mówi zarzut, a więc to, ponad co nie podobna nic większego pomyśleć, to z tego bynajmniej nie wynika, że ci ludzie są przekonani, że to, co jest oznaczone tą nazwą, ma swój byt w rzeczywistości; przeciwnie, myślą, że to ma swój byt li tylko w ujęciu myśli.
Nie można też [jak to czyni zarzut] wyciągać wniosku, że [taki byt najwyższy] istnieje w rzeczywistości, chyba się przyjmie, iż wśród rzeczy istnieje coś, ponad co niepodobna już nic wyższego pomyśleć; ale tego nie przyjmują ci, co odrzucają istnienie Boga.
Na 3. Istnienie prawdy w ogóle, to rzecz jasna sama z siebie; atoli istnienie Prawdy Pierwszej, to nie jest dla nas rzecz jasna sama z siebie.

Suma teologiczna tom I, Traktat o Bogu, otwórz pdf, strony 44-45
http://www.katedra.uksw.edu.pl/suma/suma_indeks.htm

c.d.n
Ostatnio zmieniony 2019-05-01, 22:52 przez Magnolia, łącznie zmieniany 1 raz.

Magnolia

Re: Argumenty prowadzące do Boga wg św Tomasza z Akwinu

Post autor: Magnolia » 2019-05-02, 09:47

Artykuł 2
CZY MOŻNA UDOWODNIĆ ISTNIENIE BOGA ?

Zdaje się, że nie da się udowodnić istnienia Boga, bo:
1. Istnienie Boga jest artykułem wiary, wiadomo zaś, że artykułów wiary nie da się
udowodnić; czemu? Bo dowód rodzi wiedzę - [oczywiście], wiara zaś, o czym jasno mówi Apostoł1, dotyczy rzeczy nieoczywistych. A więc istnienia Boga nie da się udowodnić.
2. Środkowym wyrazem dowodu jest określenie podmiotu: czym jest! Tymczasem, jak Damascen poucza2, człowiek wcale nie może poznać istoty Boga: czym jest, ale jedynie: czym nie jest. A więc nie możemy udowodnić istnienia Boga.
3. Jeśli już, przypuśćmy, można udowodnić istnienie Boga, to chyba jedynie ze skutków Jego, a te, wiadomo, nie stoją w żadnej proporcji do Niego, albowiem Bóg jest nieskończony, skutki są skończone; nie ma zaś żadnej proporcji między skończonością a nieskończonością. Skoro więc nie da się udowodnić przyczyny ze skutku do niej nieproporcjonalnego, wydaje się, że nie ma możności udowodnienia istnienia Boga.

Wbrew temu są słowa Apostoła: "Niewidzialnego Jego przymioty ... stają się widziane dla umysłu przez Jego dzieła"(Rz 1,20). To jednak może stać się tylko w tym wypadku, gdy da się udowodnić istnienie Boga z dzieł Jego; albowiem pierwsze, co trzeba znać, mówiąc o jakiejś rzeczy, to odpowiedź na pytanie: czy jest.

Odpowiedź: Znamy dwie odmiany dowodzenia: pierwsza idzie od przyczyny rzeczy i udowadnia rzecz tym, co ją poprzedza istotnie i zasadniczo; druga idzie od skutku; stwierdza fakt, że jest, i ze skutku wiedzie do poznania przyczyn; dowodzenie to wychodzi od tego, co w naszych czasach uchodzi za pierwsze, a wiadomo, że skutek jest dla nas bardziej oczywisty niż jego przyczyna. Z każdego przeto skutku wychodząc, można udowodnić jego właściwą przyczynę (o ile skutki tejże przyczyny są dla nas bardziej oczywiste); skoro bowiem skutek zależy w istnieniu od przyczyny, fakt skutku domaga się koniecznie uprzedniego istnienia przyczyny.

Ostatecznie więc: istnienie Boga, jako że samo z siebie nie jest dla nas jasne, może być udowodnione ze skutków - bliżej nam znanych.

Na 1. Jak to twierdzi św. Paweł: istnienie Boga i inne tego pokroju prawdy religijne mogą być nam znane wysiłkiem naszego przyrodzonego rozumu, nie są to więc artykuły wiary, ale wstępne ich wymagalniki. Jak bowiem łaska zakłada naturę, a doskonałość rzecz doskonaloną, tak i wiara zakłada poznanie przyrodzone.
Nic jednak nie przeszkadza, by człowiek, który nie potrafi rozumieć dowodów, przyjął wiarą to, co daje się rozumowo udowodnić i stanowi przedmiot wiedzy.
Na 2. Gdy idzie o drugą odmianę dowodzenia, a więc ze skutków do przyczyny, to - by wykazać istnienie przyczyny, zamiast określenia przyczyny - trzeba się posłużyć skutkami. Zasada ta, zwłaszcza w odniesieniu do Boga, ma szczególne znaczenie. Oto dlaczego: By udowodnić, że coś istnieje, trzeba posłużyć się, jako wyrazem środkowym dowodu, nazwą: co ona oznacza, a nie istotą rzeczy: czym jest; tak dlatego, że pytanie: czym rzecz jest, następuje po odpowiedzi na pytanie: czy rzecz jest, jak i dlaczego, że, jak to niżej wyłożyliśmy5, Bogu nadajemy nazwy od skutków. Stąd to, udowadniając istnienie Boga ze skutków, możemy jako wyrazem środkowym dowodu, posłużyć się znaczeniem imienia: Bóg.
Na 3. Ze skutków nieproporcjonalnych do przyczyny nie możemy zdobyć doskonałego poznania przyczyny; jednakowoż, jak to już powiedziano, z każdego skutku można wywnioskować i łatwo udowodnić, że ma on przyczynę.

Tak więc: można ze skutków Boga udowodnić istnienie Boga, a nie można z tychże skutków poznać istoty Boga w sposób doskonały.

http://www.katedra.uksw.edu.pl/suma/suma_indeks.htm
Suma teologiczna tom I, Traktat o Bogu, otwórz pdf, strony 46-47

c.d.n.

Biserica Dumnezeu

Re: Argumenty prowadzące do Boga wg św Tomasza z Akwinu

Post autor: Biserica Dumnezeu » 2019-05-02, 22:06

Droga "akwinaty" nie jest latwa - ale wydaje mi sie, ze jest najdoskonalszym wywodem filozoficzno-teologicznym.

Magnolia

Re: Argumenty prowadzące do Boga wg św Tomasza z Akwinu

Post autor: Magnolia » 2019-05-02, 22:10

Artykuł 3
CZY BÓG ISTNIEJE ?
Zdaje się, że Boga nie ma, bo:
1. Gdy mamy dwóch przeciwników, a jeden jest nieskończonej siły, jasne jest, że wykończy do szczętu drugiego; lecz my to właśnie rozumiemy przez imię Bóg, mianowicie, że jest nieskończonym dobrem. Gdyby więc istniał Bóg, nie było by żadnego zła. Niestety, tyle zła jest na świecie. A więc Bóg nie istnieje.
2. Według zasady: nie trzeba szukać wielu przyczyn, gdy ich wystarcza mała liczba, wszystkie zjawiska na świecie mogą być spowodowane przez inne czynniki, bez uciekania się do Boga jako ich przyczyny; i tak: rzeczy naturalne sprowadzają się do natury jako swej przyczyny, a przedsięwzięcia ludzkie mają za przyczynę człowieka: jego rozum i wolę. Nie ma więc żadnej konieczności przyjmować istnienia Boga.
Wbrew temu w Księdze Wyjścia sam Bóg mówi o sobie: "Jestem, który jestem".
Odpowiedź: Istnienie Boga można udowodnić pięcioma sposobami czy drogami.

Pierwsza droga, nad inne wyrazistością górująca, wiedzie ze zjawiska ruchu. Faktem bowiem niezaprzeczalnym, świadkiem nasze zmysły, jest że na tym świecie niektóre rzeczy są w ruchu. Wszystko zaś, co jest w ruchu, wprawione jest w ruch przez coś innego. O tyle bowiem coś jest w ruchu, o ile jest w możności do tego, ku czemu jest poruszane; z drugiej strony: o tyle poruszyciel w ruch wprawia, o ile sam jest urzeczywistniony. Wszak poruszanie znaczy: dobyć coś z możności [istnienia], do rzeczywistości [do aktualnego istnienia]. Przenieść zaś coś z możności, do rzeczywistości może tylko taki byt, który sam jest urzeczywistniony, [czyli byt już zaktualizowany]. Tak np. rzecz aktualnie płonąca, np. ogień, zapalając drewno sprawia, że to drewno, które było dopiero w możności do palenia się, staje się rzeczywiście, aktualnie płonące; przez co [ogień] wprawia w ruch i przemienia drewno. Niemożliwością zaś jest, by jedna i ta sama rzecz jednocześnie była i w możności, i w rzeczywistości; [nie miała czegoś i miała coś], oczywiście pod tym samym względem, bo pod różnymi względami jest to dopuszczalne; co bowiem jest aktualnie, rzeczywiście ciepłe, nie może być jednocześnie w możności ciepłe, ale jest jednocześnie w możności zimne. Niemożliwością przeto jest, by pod tym samym względem i w ten sam sposób, coś jednocześnie wprawiało w ruch i było w ruch wprawiane, czyli żeby siebie samego w ruch wprowadzało. Tak więc: cokolwiek jest poruszane, musi otrzymać ruch od kogoś innego, a jeśli i ten, kto w ruch wprawia, sam jest poruszany, to i on musi otrzymać ruch od kogoś innego; ów zaś jeszcze od innego. Nie można zaś tu iść w nieskończoność, bo w ten sposób nie będzie pierwszego poruszyciela, a co za tym idzie i drugiego, i dalszego, i w ogóle żadnego, gdyż motory podrzędne czy pośrednie o tyle w ruch wprawiają, o ile same są w ruch wprawiane przez pierwszego poruszyciela. Toć i kij o tyle jest w ruchu, o ile im ręka wywija. Ostatecznie więc w rozumieniu naszym musimy dojść do jakiegoś pierwszego poruszyciela, który już przez nikogo nie jest w ruch wprawiany, i właśnie, w mniemaniu wszystkich, jest nim Bóg.

Druga droga nawiązuje do przyczyny sprawczej. Stwierdzamy bowiem w świecie zjawisk zmysłowych łańcuch podporządkowanych przyczyn sprawczych. Nigdzie jednak nie spotykamy, no i to niemożliwe, by coś było przyczyną sprawczą siebie samego; istniałoby przecież wcześniej od siebie samego, co jest niemożliwe. Ciąg zaś przyczyn sprawczych nie może iść w nieskończoność. W łańcuchu bowiem podporządkowanych przyczyn sprawczych, pierwsze ogniwo jest przyczyną sprawczą pośredniego, a pośrednie ostatniego: czy tych pośrednich będzie więcej, czy tylko jedno. Usunąwszy zaś przyczynę, ginie skutek. Jeśli przeto w łańcuchu przyczyn sprawczych nie istnieje pierwsze ogniwo, nie będzie i pośredniego, no i ostatniego; gdyby więc łańcuch przyczyn sprawczych szedł w nieskończoność, nie byłoby pierwszej przyczyny sprawczej, a co za tym idzie, nie byłoby i pośrednich przyczyn sprawczych, nie byłoby i skutku ostatniego: co jest jaskrawym fałszem. A więc musimy przyjąć istnienie jakiejś pierwszej przyczyny sprawczej, którą wszyscy nazywają: Bóg.

Trzecią drogę wskazuje byt przygodny i konieczny. Oto ona: Stwierdzamy na świecie rzeczy, które mogą być i nie być. Widzimy, jak jedne powstają, a inne zanikają, co świadczy o tym, że mogą być i nie być. Otóż nie do pomyślenia jest, by wszystkie takiego typu rzeczy zawsze istniały. Czemu? Bo co może nie istnieć, niekiedy faktycznie nie istnieje; jeśli przeto wszystko może nie istnieć, to ongiś nic nie istniało ze świata; a jeśli to prawda, to i dziś nic by nie istniało; co bowiem nie istnieje, nie zacznie istnieć inaczej, jak tylko dzięki temu, co już jest; gdyby więc nic nie istniało, zaistnienie czegokolwiek byłoby niemożliwe; w takim razie i dziś nic by nie istniało, co jest oczywistym fałszem. Nie wszystkie więc jestestwa są bytami przygodnymi, ale między nimi musi istnieć byt konieczny. Wszelki zaś byt konieczny albo ma przyczynę swojej konieczności skądinąd, albo nie ma; nie do pomyślenia jest, by ten łańcuch bytów koniecznych, mających przyczynę swojej konieczności skądinąd, ciągnął się w nieskończoność, podobnie zresztą jak i łańcuch przyczyn sprawczych, co wyżej udowodniono. Musimy więc uznać istnienie czegoś, co jest konieczne samo w sobie, nie ma przyczyny swej konieczności gdzie indziej, a jest przyczyną konieczności dla innych, a to wszyscy nazywają Bogiem.

Czwarta droga prowadzi z różnych poziomów czy stopni [doskonałości] rzeczy; stwierdzamy bowiem w rzeczach coś więcej lub mniej dobrego, prawdziwego, szlachetnego itd. Otóż ‘więcej’ i ‘mniej’ orzekają o różnych rzeczach zależnie od rozmaitego stopnia ich zbliżenia się do tego, co jest [lub ma daną doskonałość] najwięcej; np. tym więcej jest coś ciepłe, im bliżej znajduje się tego, co jest najwięcej ciepłe. Istnieje więc coś, co jest najwięcej prawdziwe, dobre, szlachetne, a tym samym, co jest najwięcej bytem, bo jak mówi Arystoteles3, co jest w najwyższym stopniu prawdziwe, jest zarazem bytem najwyższego stopnia.
Co więcej: Cokolwiek w obrębie danej wartości ziszcza w sobie w najwyższym stopniu tę wartość, jest zarazem przyczyną tego wszystkiego, co ma cząstkę tej wartości i jest w jej obrębie; np. ogień, który przecież jest w najwyższym stopniu gorący, jest, jak tamże powiedziano, przyczyną wszystkich rzeczy gorących. Istnieje więc coś, co dla wszystkich bytów jest przyczyną: istnienia, dobra i wszelkiej doskonałości; i to właśnie zwie się: Bóg.

Piątą drogę wskazuje fakt kierownictwa wszystkim rzeczami na świecie. Widzimy bowiem jak rzeczy pozbawione [wszelkiego] poznania, , mianowicie ciała naturalne, działają celowo. Objawia się to w tym, że zawsze lub bardzo często działają jednakowo, a działają po to, by dopiąć tego, co dla nich najlepsze. Jasne więc, że nie dochodzą do celu mocą przypadku, ale w sposób zamierzony. Otóż rzeczy pozbawione [wszelkiego] poznania o tyle dążą do celu, o ile są skierowane ku niemu przez kogoś obdarzonego zdolnością poznania i myślenia, tak jak strzała przez łucznika. A więc istnieje ktoś myślący, kto kieruje wszystkimi naturalnymi rzeczami ku celowi - i jego to zwiemy Bogiem.

Na 1. Augustyn podaje na to taką odpowiedź: "Bóg - najwyższe dobro - nigdy by nie dopuścił do tego, by w Jego dziełach znalazło się coś złego, gdyby zarazem nie był tak potężny i dobry, żeby nawet tego zła nie obrócił na dobre"4. Dopuścić zło i obrócić na dobre: to przecież świadczy o nieskończonej dobroci Boga.

Na 2. Tak, natura działa dla określonego celu, ale nie sama, tylko pod kierownictwem jakiegoś wyższego czynnika - Boga. I dlatego także i to wszystko, co czyni natura, musimy sprowadzić do Boga jako do pierwszej przyczyny. Również i ludzkie przedsięwzięcia trzeba sprowadzić do jakiejś wyższej przyczyny, którą już nie jest rozum i wola ludzka, jako że są one zmienne i ułomne; wszystko zaś, co ruchome i ułomne, trzeba - jak to już wykazano - sprowadzić do jakiegoś pierwszego początku, który jest nieruchomy i sam przez się konieczny.


http://www.katedra.uksw.edu.pl/suma/suma_indeks.htm strony 47-49

Magnolia

Re: Argumenty prowadzące do Boga wg św Tomasza z Akwinu

Post autor: Magnolia » 2019-05-03, 12:13

CZY BÓG JEST DOSKONAŁY ?
Zdaje się, że nie można tak bez zastrzeżeń twierdzić, że Bóg jest doskonały, bo:
1. "Doskonały" to tyle co "całkowicie wykonany - wykończony". Nie wypada
jednak mówić o Bogu, że jest wykonany, wykończony; a więc i że jest doskonały.
2. Bóg jest pierwszym początkiem rzeczy. Lecz początki rzeczy wydają się być niedoskonałe; takim np. jest nasienie - początek zwierząt i roślin. A więc Bóg wcale nie
jest doskonały.
3. Jak to wyżej uzasadniliśmy, istotę Boga stanowi samo istnienie. Lecz samo istnienie wydaje się być czymś najbardziej niedoskonałym. Wszak jest czymś najpowszechniejszym i otrzymuje wszelkie sposoby bytowania. A więc Bóg wcale nie jest doskonały.

Wbrew temu są słowa Mateusza: "Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski".
Odpowiedź: Filozof pisze o niektórych filozofach starożytności - a chodzi mu o Pitagorasa i Speuzypa , że nie uważali pierwszego początku za coś najlepszego i najdoskonalszego. Powodem takiego ich stanowiska było to, że poza materią nie uznawali żadnego innego pierwszego początku; a wiadomo, że pierwszy początek materialny jest czymś najbardziej niedoskonałym. Czemu? Bo jeśli materia - bierne tworzywo - jako taka jest w możności do czegoś, to pierwszy początek materialny jest w możności do czegoś w najwyższym stopniu; a jeśli tak, to w najwyższym stopniu jest niedoskonały.

Atoli Bóg jest pierwszym początkiem, ale nie w obrębie przyczyny materialnej, tylko w obrębie przyczyny sprawczej; a to wręcz odwrotnie, jest czymś niedoskonałym. Czemu? Bo jak materia - jako bierne tworzywo - jest w możności do czegoś, tak przyczyna sprawcza - działacz jako taki - jest aktualnością i urzeczywistnieniem. Pierwszy zaś początek czynny musi być zaktualizowaną rzeczywistością najwyższego stopnia, a to znaczy, musi być jak najbardziej doskonały. O tyle bowiem coś uważamy za doskonałe, o ile jest zaktualizowaną rzeczywistością. Co bowiem oznacza "doskonały"? To, któremu niczego nie brak, oczywiście według miary dostępnej dlań doskonałości.

Na 1. Zdaniem Grzegorza: "Tak mówimy o wzniosłych sprawach Boga, jak nas stać, a to nieraz zakrawa na jakieś mamrotanie. Otóż, co nie jest wykonane, tego bynajmniej nie można uznać za doskonałe".
Zauważmy więc, że gdy idzie o wykonanie czegoś wysiłkiem pracy, to wtedy uważa się coś za doskonałe, gdy ze stanu możności przeszło w stan urzeczywistnienia, czyli że zostało osiągnięte - dokończone. Z tego właśnie pochodzi nazwa "doskonały"; zwykło się nią więc oznaczać w ogóle to wszystko, co już jest urzeczywistnione: czy to drogą wysiłku i pracy, czy bez nich.

Na 2. Początek materialny, który w naszym świecie jest faktycznie czymś niedoskonałym, zasadniczo nie jest pierwszym początkiem, ale musi być poprzedzony przez kogoś doskonałego. Chociaż bowiem nasienie jest początkiem zrodzonego zeń zwierzęcia, to jednak samo owo nasienie jest poprzedzone przez to zwierzę czy roślinę, które je wydało. Zawsze bowiem to, co już jest urzeczywistnione, poprzedza to, co jest dopiero w możności; albowiem taki byt, który jest dopiero w możności do rzeczywistego istnienia, nie przejdzie sam w stan rzeczywistego istnienia inaczej, jak tylko za sprawą takiego bytu, który sam już jest w stanie rzeczywistego istnienia czy posiadania.

Na 3. Największą doskonałością wszystkich rzeczy jest samo ich istnienie; jest ono bowiem w stosunku do nich stroną aktualizującą; wiadomo przecież, że wtedy dopiero byt staje się rzeczywistością, gdy otrzyma istnienie; istnienie przeto jest urzeczywistnieniem i zaktualizowaniem każdej rzeczy - także i formy.
Stąd też istnienie w stosunku do wszystkich rzeczy nie ma się tak, jak ten, kto otrzymuje, do tego, co jest otrzymane, ale raczej jak to, co jest otrzymane, do tego kto otrzymuje.
Albowiem gdy mówię: istnienie człowieka lub konia czy czegokolwiek innego, istnienie pełni rolę czego formalnego i otrzymanego, a nie tego, komu przysługuje istnienie.

http://www.katedra.uksw.edu.pl/suma/suma_indeks.htm
Suma teologiczna I, Traktat o Bogu, otwórz pdf, strony 63-64

Magnolia

Re: Argumenty prowadzące do Boga wg św Tomasza z Akwinu

Post autor: Magnolia » 2019-05-03, 22:26

CZY STWORZENIA SĄ PODOBNE DO BOGA ?
Zdaje się, że żadne stworzenie nie może być podobne do Boga, bo:
1. Mówi Psalmista: "Nie masz Tobie podobnego między bogami, Panie".Otóż wybitniejsze ze stworzeń otrzymały udziałowo (participative) miano "bogowie"; jeśli przeto nawet one nie są podobne do Boga, tym mniejsze szanse do tego mają pozostałe stworzenia.
2. Podobieństwo jest jakąś odmianą przyrównia. Nigdy zaś nie da się przyrównać do siebie rzeczy należących do różnych rodzajów: nie ma między nimi przyrównania; a jeśli tak, to i podobieństwa; nikt przecież nie wyrazi się: słodkość jest podobna do białości. Lecz Bóg i stworzenia bynajmniej nie należą do tego samego rodzaju, gdyż, co wyżej udowodniono, Bóg nie mieści się w żadnym rodzaju. Żadne więc stworzenie nie jest podobne do Boga.
3. O podobieństwie rzeczy do siebie stanowi wspólne posiadanie tej samej formy; żadna jednak rzecz nie może mieć tej samej formy, co i Bóg. Czemu? Bo jedynie u Boga to zachodzi, że samo istnienie - forma - stanowi istotę rzeczy. Żdne więc stworzenie nie może być podobne do Boga.
4. Podobieństwo w rzeczach podobnych jest wzajemne; jeśli "a" jest podobne do "b", to i "b" musi być podobne do "a". Jeśli przeto zgodzimy się na to, że jakieś stworzenie jest podobne do Boga, będziemy musieli zgodzić się i na to, że Bóg jest podobny do jakiegoś stworzenia, a to jest sprzeczne ze słowami Izajasza: "Komuż tedy podobnym uczyniliście Boga?".

Wbrew temu czytamy w Księdze Rodzaju: "Uczyńmy człowieka na Nasz obraz podobnego Nam"; u Jana zaś: Gdy się to ujawni, będziemy do Niego podobni".

Odpowiedź: Ponieważ podobieństwo to zbieżność czy zgodność co do formy lub współuczestnictwo w formie, dlatego może wymienić tyle odmian podobieństwa, ile jest sposobów współuczestnictwa (communicatio) w formie: a tych jest wiele; i tak:
Po p i e r w s z e, podobnymi zwą się te rzeczy, które współuczestniczą w tej samej formie tak co do tego samego gatunku, jak i według tej samej miary; o takich rzeczach nie tylko mówimy, że są podobne, ale coś więcej: że są równie podobne, czyli jednakowe; według tego mówimy np. o dwóch rzeczach jednakowo białych, że są podobne pod względem białości; i to podobieństwo jest najdoskonalsze.
Po d r u g i e: podobnymi zwą się te rzeczy, które współuczestniczą w formie co do tego samego gatunku, ale nie według tej samej miary, gdyż jedna rzecz ma tę formę w większej, inna w mniejszej mierze; w ten sposób są do siebie podobne dwie białe rzeczy, z których jedna jest więcej, druga mniej biała; to podobieństwo jest niedoskonałe - niepełne.
Po t r z e c i e, podobnymi zwą się te rzeczy, które współuczestniczą w tej samej formie, ale nie co do tego samego gatunku; przykładem tego jest twórca różnotypowy*. Wyjaśniamy rzecz:
Jeżeli sobie uprzytomnimy, że: wszelki w ogóle twórca, działaniem swoim, tworzy coś do siebie podobnego, i że wszelki twórca tworzy - działa - według swojej formy, czyli natury, to i z tego musimy wyciągnąć wniosek, że w skutku jest podobieństwo formy twórcy; jeżeli więc twórca i jego skutek należą do tego samego gatunku, to między twórcą a tworem jest podobieństwo formy "co do tego samego gatunku"; ponieważ np. człowiek rodzi człowieka, dlatego człowiek zrodzony jest podobny do człowieka rodzącego "co do tego samego gatunku"; jeżeli natomiast twórca i jego dzieło nie należą do tego samego gatunku, między nimi jest wprawdzie podobieństwo, ale nie "co tego samego gatunku"; tak np. rzeczy powstające na skutek mocy i działania słońca dostępują wprawdzie jakiegoś podobieństwa do słońca, ale nie aż tak, by otrzymały formę słońca i stały się doń podobne "co do tego samego gatunku"; owszem, stają się doń podobne, ale, jedynie "co do tego samego rodzaju". Jeżeli wreszcie spotkamy takiego twórce- działacza, który nie jest objęty żadnym rodzajem, skutki jego dostąpią wprawdzie podobieństwa formy twórcy, ale w sposób jeszcze bardziej odległy; nigdy więc nie przypadnie im w udziale podobieństwo formy twórcy "co do tego samego gatunku lub rodzaju", ale wedłzg jakiejś analogii, a więc tak, jak istnienie-byt jest wspólne wszystkim rzeczom; i w ten właśnie sposób dzieła Boże są podobne do swego twórcy: mianowicie upodabniają się do Boga - pierwszego i powszechnego początku wszystkiego bytu- istnienia - tym, że same istnieją - są bytami.

Na 1. Nie ma w tym sprzeczności, że Pismo św. raz odmawia komuś podobieństwa do Boga, to znów przyznaje. Dionizy to wyjaśnia: "Ta sama rzecz może być podobna do Boga, a może być do Niego i niepodobna; jest podobna, bo naśladuję Boga w miarę tego, jak to jest jej dostępne, boć wiadomo: Boga nikt nigdy nie zdoła naśladować w sposób doskonały; jest niepodobna, boć nie ma tej doskonałości, co jej przyczyna"; jest więc do niej niepodobna nie tylko co do miary doskonałości, a więc jej natężenia i zmniejszenia, jak rzecz mniej biała ustępuje pod względem białości rzeczy więcej białej, ale także i co do gatunku i rodzaju, w sensie: skutek Boga nie jest tej samej formy gatunkowej i rodzajowej co i jego przyczyna - Bóg.
Na 2. Bóg nie ma się do stworzeń tak, jak się mają do siebie rzeczy dwóch różnych rodzajów, ale jak ten, co stoi poza i ponad wszystkimi rodzajami i jest ich początkiem.
Na 3. Nie twierdzimy, że stworzenia są podobne do Boga, bo uczestniczą w formie tego samego rodzaju i gatunku, bynajmniej; ale twierdzimy, że są podobne do Boga według jakowejś analogii tylko, i to w sensie: Bóg jest bytem przez istotę [jest swoim istnieniem], zaś stworzenia są bytem pochodbym [mają istnienie udzielone].
Na 4. Można się zgodzić na to, że stworzenie jest w jakiś sposób podobne do Boga; nigdy jednak nie można się zgodzić na to, że Bóg jest podobny do stworzenia, gdyż, jak to mówi Dionizy: "Tylko między rzeczami równorzędnymi może być wzajemne podobieństwo; nigdy zaś między przyczyną a skutkiem"; mówimy przecież: portret jest podobny do człowieka - modelu, ale nigdy na odwrót. Podobnie i tu: można powiedzieć, że stworzenie jest w jakiś sposób podobne do Boga, nigdy zaś, że Bóg jest podobny do stworzenia.


http://www.katedra.uksw.edu.pl/suma/suma_indeks.htm
ST I, Traktat o Bogu, otwórz pdf, strony 66-68

Magnolia

Re: Argumenty prowadzące do Boga wg św Tomasza z Akwinu

Post autor: Magnolia » 2019-05-04, 09:06

CZY BÓG JEST DOBRY ?
Zdaje się, że Bogu nie przysługuje przymiot dobroci, bo:
1. Pojęcie dobra stanowią: sposób, tj. miara, gatunek, ciążenie; tego jednak u Boga nie
widać, gdyż jest niezmierzony, no i nie ciąży ku czemuś; nie można więc mówić o Nim, że jest dobry.
2. Cóż to jest dobro? To, czego wszystko pożąda; lecz nie wszystkie stworzenia pożądają Boga; niektóre bowiem z nich nawet Go nie znają - nie wiedzą o Nim; a przecież nie można wcale pożądać tego, o czym się nie wie; nie ma więc racji nazywać Boga dobrym.

Wbrew temu czytamy u Jeremiasza: "Dobry jest Pan dla mających nadzieję w Nim, dla duszy szukającej Go".

Odpowiedź: Bóg jest dobry i to właśnie dobroć jest przymiotem szczególnie Jemu przysługującym. Czemu?
Bo: o tyle coś jest dobre, o ile stanowi przedmiot pożądania; czego zaś wszystko pożąda? Doskonałości, czyli pełni swojej; a czymże jest ta pożądana doskonałość i forma skutku? Wiadomo, to podobieństwo twórcy wyciśnięte na skutku, czyli upodobnienie skutku do swego twórcy; wszak każdy twórca, gdy coś tworzy, tworzy coś podobne do siebie. Tak więc skutek pożąda upodobania do swego twórcy chyoćby udziałowo; a to znaczy, że twórca jest przedmiotem pożądania, czyli że jest dobrem; a ponieważ Bóg jest pierwszą przyczyną sprawczą, czyli twórcą wszystkiego, jasne, że mieści w sobie całą treść dobra i stanowi przedmiot pożądania. Również i Dionizy przypisuje Bogu dobro właśnie jako pierwszej przyczynie sprawczej i mówi, że Bóg jest dobry "jako Ten, dzięki któremu wszystko ma własne istnienie".

Na 1. Sposób, gatunek, ciążenie to trzy postacie dobra stworzonego, a więc skutków Boga; atoli Bóg jest przyczyną, i dobro jest w Nim jako w przyczynie; wynika z tego, że to właśnie do Boga jako przyczyny należy wyznaczać każdej rzeczy: sposób bytiwania, jej gatunek i ciążenie ku czemuś; tak więc owe trzy postacie są w Bogu jako w przyczynie.
Na 2. Każda rzecz, pożądając swego udoskonalenia, pożąda tym samym i Boga samego. Czemu? Bo, jak widać z powyższych, doskonałości wszystkich rzeczy są jakimiś podobieństwami czyli udzieleniami Bożego bytu. Jeśli idzie o sprawę uprzedniego poznania Boga, Boga przez wszystkie stworzenia pożądanego, to rzecz ma się tak: niektóre stworzenia poznają Boga w Jego własnej postaci - to stworzenia rozumne; inne stworzenia poznają jedynie same dzieła Boże, a te przecież są też przejawem czy udziałem w dobroci Bożej; rozciąga się to i na poznanie zmysłowe; na końcu są stworzenia mające jakąś naturalną postać pożądania, tj. ciążenie bez własnej świadomości; to jakaś nadrzędna świadomość wraziła w ich naturę owo ciążenie ku ich celom; a ta świadomość nadrzędna to wiedza Boża*.

ST I, Traktat o Bogu, otwórz pdf, strony 77-78
http://www.katedra.uksw.edu.pl/suma/suma_indeks.htm

Oczywiście nie publikuję każdego przeanalizowanego przez Akwinatę zagadnienia, wybieram te które jakoś wybrzmiały na forum, a stanowiły trudność w dyskusji.

Magnolia

Re: Argumenty prowadzące do Boga wg św Tomasza z Akwinu

Post autor: Magnolia » 2019-05-05, 11:21

CZY BÓG JEST PRAWDĄ ?
Zdaje się, że Bóg nie jest prawdą, bo:
1. Prawda polega na łączeniu i odłączaniu myśli; w Bogu jednak nie może być mowy o jakimś łączeniu
i odłączaniu1. Nie ma więc w Nim prawdy.
2. Zdaniem Augustyna, prawda, to podobieństwo do swojego początku. Ale w Bogu nie spotkasz jakiegoś podobieństwa do swojego początku. Prawda więc w Nim nie istnieje.
3. Cokolwiek mówi się o Bogu, mówi się o Nim jako o pierwszej przyczynie wszechrzeczy. I tak: Istnienie Boga jest przyczyną wszelkiego istnienia; dobroć Jego jest przyczyną wszelkiego dobra. Zatem jeśli jest w Nim prawda, wszystko co prawdziwe, będzie od Niego pochodzić. A chyba to prawdziwe, że ktoś grzeszy. Miałby Bóg być tegoż przyczyną? Nie do pomyślenia!

Wbrew temu są słowa Pańskie: "Ja jestem drogą, i prawdą, i życiem".(J 14,6)

Odpowiedź: Jak już powiedziano4, prawda znajduje się zarówno w myśli o ile ta myśl poznaje rzecz taką, jaką faktycznie jest, jak i w rzeczy, o ile byt rzeczy jest zgodny z myślą. I to właśnie zachodzi w Bogu w najdoskonalszej postaci. Albowiem Jego istnienie nie tylko jest zgodne z Jego myślą, ale coś więcej: Jego istnienie jest Jego myśleniem, a Jego myślenie jest miarą i przyczyną istnienia każdej innej rzeczy i każdej innej myśli. On sam to bowiem jest swoim myśleniem i swoim istnieniem. Wynika z tego, że nie tylko w Nim jest prawda, lecz także, że On sam jest najwyższą pierwszą prawdą.

Na 1. Aczkolwiek w Bogu nie spotkasz jakiegoś łączenia i rozłączania [czyli tworzenia sądów], to jednak swoją niezłożoną myślą osądza wszystko i poznaje wszystko złożone; w ten też sposób istnieje w Nim prawda.
Na 2. Prawda naszej myśli polega na jej zgodności ze swoim początkiem, tj. z rzeczami. od których myśl czerpie poznanie; także i prawda rzeczy polega na zgodności ich ze swoim początkiem, tj. z myślą Boga. Właściwie jednak mówiąc, nie można tego powiedzieć o prawdzie Boga; chyba w sensie przyswojenia prawdy Synowi, który ma początek.
Jeśli jednak ma się na uwadze prawdę istotową, wówczas twierdzącego zdania Augustyna nie można pojąć inaczej jak tylko zmieniając je na przeczące. Ot, jak np,: Ojciec jest sam od siebie, bo nie jest od kogoś innego. Tak i tu: Prawda Boga jest podobieństwem do swojego początku, gdyż istnienie Boga nie jest niepodobne-niezgodne z Jego myślą.
Na3. Niebyt i braki same z siebie nie mają prawdy. prawda ich istnieje tylko w pojmowaniu naszej myśli; wszelkie zaś pojmowanie: praca myśli, jest od Boga. Gdy więc mówię: prawdzlwie ten człowiek cudzołoży, cokolwiek w tym powiedzeniu jest prawdy, wszystko jest od Boga. Ktoby jednak z tego wysuwał zarzut i mówił: A więc, że on cudzołoży, jest od Boga, popełniłby błąd w rozumowaniu, zwany fallacia accidentis.

http://katedra.uksw.edu.pl/katedra.htm
ST II, Traktat o Bogu CZĘŚĆ II (1, 13 - 26 ), otwórz drugi pdf, strony 39-40

Magnolia

Re: Argumenty prowadzące do Boga wg św Tomasza z Akwinu

Post autor: Magnolia » 2019-05-05, 16:19

CO JEST PIERWSZE POJĘCIOWO: DOBRO, CZY PRAWDA ?
Zdaje się, że pojęciowo dobro poprzedza prawdę, bo:
1. Zdaniem Filozofa pierwszeństwo zawsze dzierży to, co ma ogólniejszy charakter. Otóż dobro ma ogólniejszy charakter niż prawda, gdyż i prawda jest jakimś dobrem, mianowicie jest to dobro myśli. A więc pojęciowo dobro ma pierwszeństwo przed prawdą.
2. Dobro jest w rzeczy. natomiast prawda, jak wyżej powiedzieliśmy, jest w myśli tworzącej sąd. Otóż to, co istnieje w rzeczy ma pierwszeństwo przed tym, co istnieje w myśli. A więc pojęciowo dobro idzie przed prawdą.
3. Filozof umieszcza prawdę wśród cnót. Cnota zaś leży w obrębie dobra; jest bowiem, jak uczy Augustyn, dobrą jakością umysłu. Zatem pojęciowo najpierw jest dobro, potem prawda.

Wbrew temu: Pojęciowo przoduje zawsze to, co zachodzi w większej ilości wypadków. Otóż prawdę spotykamy także i tam, gdzie o dobru nie ma mowy, mianowicie w dziedzinie matematyki. A więc prawda dzierży pierwszeństwo nad dobrem.

Odpowiedź: Chociaż prawda i dobro rzeczowo tj. w tym samym osobniku, są tym samym, co byt, to jednak różnią się pojęciowo; w myśl tego trzeba powiedzieć, że prawda ma bezwzględne pierwszeństwo nad dobrem; dajemy na to dwa dowody:
Pierwszy. prawda stoi bliże.j bytu, a ten ma pierwszeństwo nad dobrem; prawda bowiem wiąże się z bytem zasadniczo i bezpośrednio, natomiast pojęcie i charakter dobra wypływa z bytu o ile on jest w jakiś sposób doskonały. jako taki bowiem dopiero jest pożądany.
Drugi: z natury rzeczy najpierw jest poznanie, potem pożądanie6. a ponieważ prawda odnosi się do poznania, dobro zaś do pożądania, dlatego pojęciowo najpierw stawiamy prawdę, potem dobro.
Na 1. Wola i myśl nawzajem w sobie się zawierają, bo myśl poznaje wolę, a wola chce, by myśI myślała. Stąd też wśrod tego, co stanowi przedmiot woli, znajduje się i to, co stanowi przedmiot myśIi, i na odwrót. I dlatego, patrząc na rzeczy z punktu ich pożądalności dobro ma się jako ogół, prawda jako poszczególnik; jest odwrotnie, gdy patrzymy na rzeczy z punk tu ich poznawalności myślowej. Z tego więc, że prawda jest jakimś dobrem, wynika jedynie, iż dobro przoduje w dziedzinie pożądaIności; nie wynika zaś, że ma zasadnicze pierwszeństwo.
Na 2. To pojęcie uchodzi za pierwsze, które jako pierwsze w myśli powstaje. Otóż myśl dostrzega najpierw byt sam, potem uświadamia sobie, że poznaje wreszcie uświadamia sobie, że go pożąda. Kolejność więc pojęć jest taka: pierwszym jest pojęcie bytu; drugim prawda, trzecim dobro, mimo że dobro istnieje w rzeczy.
Na 3. Prawda jako cnota, o jakiej mówi Arystoteles, nie jest prawdą w sensie powszechnym, jaką tu
omawiamy, ale zaletą człowieka, według której w słowach i czynach ukazuje się takim, jakim jest wewnątrz. Mówi się także o prawdzie życia, kiedy człowiek w swoim życiu ziszcza to, co jest po myśli wskazań Boga; tak jak to wyżej powiedzieliśmy, że prawda istnieje w pozostałych rzeczach. Słyszy się jeszcze o prawdzie sprawiedliwości, gdy człowiek przestrzega praw nakazujących oddawać bliźniemu to, co mu się należy.

W tych trzech wypadkach chodzi jednak o prawdę w jakimś szczególnym sensie; nie wolno więc kuć z nich oręża przeciw prawdzie w sensie powszechnym.


http://katedra.uksw.edu.pl/katedra.htm
Biblioteka, ST II, Traktat o Bogu CZĘŚĆ II (1, 13 - 26 ), otwórz drugi pdf, strony 38-39

Magnolia

Re: Argumenty prowadzące do Boga wg św Tomasza z Akwinu

Post autor: Magnolia » 2019-05-06, 14:20

CZY W BOGU JEST WOLA ?
Zdaje się, że Bóg nie ma woli, bo:
1. Przedmiotem woli jest cel i dobro. Czy można jednak wskazać na coś jako na cel Boga? W żadnym
wypadku! A więc w Bogu nie ma woli.
2. Wola to jakoweś pożądanie. Pożądanie zaś - jako że dotyczy tego, czego się nie ma - kryje w sobie niedoskonałość, której w Bogu nie spotkasz. A więc w Bogu wola nie istnieje.
3. Filozof uczy, że wola jest poruszanym poruszycielem. Lecz tenże Filozof twierdzi, że Bóg jest pierwszym poruszycielem zgoła przez nikogo nie poruszanym. A więc Bóg nie ma woli.

Wbrew temu pisze Apostoł: "Abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża". (Rz 12,2)

Odpowiedź: Wola jest następstwem myśli, idzie za nią; jak więc w Bogu istnieje myśl, tak również istnieje w Nim wola. Wyjaśnienie:
Jak rzecz naturalna ma aktualne istnienie dzięki swojej formie, tak i myśl staje się aktualnie myślącą dzięki swojej formie poznawczej.
Każda zaś rzecz tak się zachowuje wobec swojej formy naturalnej, że gdy jej nie ma, dąży ku niej, a skoro ją posiądzie, spoczywa w niej. Tak samo ma się rzecz z każdą doskonałością naturalną, która jest dobrem natury. Otóż to zachowanie się wobec dobra u jestestw nieobdarzonych poznaniem zwie się: pożądanie naturalne.
Także i natura umysłowa musi podobnie zachować się wobec dobra podanego jej przez formę poznawczą, że więc: gdy je posiędzie, spoczywa w nim, a gdy go nie ma, ubiega się o nie; i właśnie jedno i drugie jest rzeczą woli. Stąd też w każdym jestestwie wyposażonym w myśl istnieje wola, podo bnie jak w każdym jestestwie wyp0sażonym w zmysły istnieje pożądanie zmysł0we. A ponieważ w Bogu istnieje myśl, musi w Nim istnieć i wola. A jak Jego myślenie jest samym Jego istnieniem, tak jest nim i Jego chcenie.
Na 1. Chociaż żadna z innych niż 0n sam rzeczy nie jest celem Boga, to jednak On sam jest celem dla
wszystkich dzieł swoich, i to On sam w swojej istocie, jako że, co wyżej wykazaliśmy, jest On z istoty swej dobry, cel zaś w pojęciu swoim zawiera dobro.
Na 2. To prawda, że wola ludzka kryje w sobie niedoskonałość; należy bowiem do sfery pożądawczej w człowieku, której zadaniem jest: dążyć, pożądać. Otóż wola ludzka nie tylko pożąda tego, czego nie ma, ale także kocha to, co już ma, i cieszy się nim. I właśnie w tym sensie przyjmujemy istnienie woli w Bogu; wszak ona
zawsze cieszy się posiadaniem dobra, które jest jej przedmiotem, dobra, które - jak już powiedzieliśmy - nie różnisię niczym od Jego istoty.
Na 3. Taka wola, której głównym przedmiotem jest dobro poza nią istniejące, musi być poruszaną przez kogos z zewnątrz. Lecz przedmiotem woli Boga jest Jego własna dobroć, stanowiąca Jego istotę. A ponieważ wola Boga jest tym samym, co i istota Boga, dlatego nie jest poruszaną przez kogoś z zewnątrz, ale sama siebie porusza w sensie, w jakim mówimy, że myślenie i chcenie są ruchem. W tym to znaczeniu Platon twierdził, że pierwszy Poruszyciel sam siebie porusza.


http://katedra.uksw.edu.pl/katedra.htm
Publikacje, ST II, Traktat o Bogu CZĘŚĆ II (1, 13 - 26 ), otwórz drugi pdf, strony 51-52

Magnolia

Re: Argumenty prowadzące do Boga wg św Tomasza z Akwinu

Post autor: Magnolia » 2019-05-07, 09:24

CZY WOLA BOGA ZAWSZE SIĘ SPEŁNIA ? /134/
Zdaje się, że wola Boga nzie zawsze się spełnia, bo:
1. Apostoł pisze: "Bóg pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy"(1 Tm 2, 4); ale to nie zawsze dochodzi do skutku; a więc wola Boga nie zawsze się spełnia.
2. Tak się ma wola do dobra, jak się ma wiedza do tego, co prawdziwe. Lecz Bóg zna wszystko, co prawdziwe, a więc i chce wszystkiego, co dobre. Aliści nie wszystko dobre zostaje ziszczone; ileż to dobrego może się ziścić, a nie ziszcza się. A więc wola Boga nie zawsze się spełnia.
3. Jak powiedzieliśmy, wola Boga, przyczyna pierwsza, nie wyklucza przyczyn podrzędnych czy pośrednich. 0tóż przyczyna pierwsza w powodowaniu skutku może doznać przeszkody ze strony ułomności przyczyny drugiej. Tak np. nasza władza ruchu niekiedy nie powoduje skutku [poruszanie nogami] z powodu słabości nogi. A więc i wola Boga w powodowaniu skutku może doznać przeszkody ze strony ułomności drugich przyczyn. Nie zawsze więc wola Boga się spełnia

Wbrew temu śpiewamy o Bogu w Psalmach, że "czyni wszystko, co zechce". (Ps 115, 3)
Odpowiedź: Wola Boga musi się zawsze spełnić. Wyjaśnia nam to następujące rozumowanie:
Ponieważ forma skutku odpowiada formie swojej przyczyny sprawczej, dlatego tak samo ma się rzecz z przyczynami sprawczymi, co i z przyczynami formalnymi, czyli z formami. A z formami jest tak, że dana rzecz może mieć brak tej czy owej formy poszczególnej, ale niczemu nie może brakować formy ogólnej.

Przykładowo: może istnieć coś, co nie jest człowiekiem lub istotą żywą; nie może jednak istnieć coś, co by nie było bytem.
Tak samo też musi się dziać i z przyczynami sprawczymi: może bowiem coś stać się poza zwykłym trybem działania jakiejś poszczególnej przyczyny sprawczej [wymykającej się spod niej], ale nie może stać się poza trybem działania jakiejś przyczyny ogólnej, rozciągającej swą moc nad wszystkimi poszczególnymi przyczynami [nie może się spod niej wymknąć] jeśli bowiem jakaś przyczyna poszczególna zawodzi i nie powoduje skutku, to jest tak dlatego, że na przeszkodzie staje jakaś inna poszczególna przyczyna, nad którą przyczyna ogólna rozciąga swą moc. Stąd też w żadnym wypadku skutek nie może wymknąć się spod ryzów przyczyny ogólnej. Przykładem niech będą ciała: jakaś gwiazda z racji przeszkody może nie spowodować danego skutku; wszelki jednak skutek zjawiający się w świecie cielesnym, a spowodowany przez przyczynę przeszkadzającą, musi podpaść - poprzez jakoweś inne pośrednie przyczyny - pod moc ogólną pierwszego.
A ponieważ wola Boga jest ogólną czy powszechną przyczyną wszechrzeczy, dlatego wprost niemożliwością jest, by wola Boga nie była uskuteczniona. Co więc się nam wydaje, wyłamuje się spod woli Boga jednego biegu czy układu rzeczy, podpada pod nią według innego. Np. grzesznik, kierując się swoją wolą, grzesząc wyłamuje się i oddala od woli Boga; równocześnie jednak wpada w moc tejże woli, gdy ona swoją sprawiedliwością wymierza mu karę.

Na 1. Zdanie Apostoła: "Bóg chce, żeby wszyscy ludzie itd." można potrójnie rozumieć:
Pierwsze, w sensie ograniczonego rozdziału łaski zbawienia; a więc w sensie: To Bóg chce zbawić tych wszystkich, którzy dostępują zbawienia; "nie, jak wyjaśnia Augustyn, w sensie: nie ma takiego człowieka, któregoby on nie chciał zbawić, ale w sensie: nikt nie dostąpi zbawienia, jeśliby On nie zechciał go zbawić". Drugie, w sensie rozdziału łaski zbawienia między wszystkie poszczególne kategorie ludzi; a nie między wszystkich z każdej kategorii ludzi, a więc w sensie: "Bóg chce mieć zbawionych w każdej kategorii czy stanu ludzi: mężczyzn i kobiety, pogan i żydów, małych i wielkich; a nie wszystkich z poszczególnych stanów".
Trzecie - po myśli Damascena, że Bóg chce zbawić wszystkich wolą uprzednią - nie uwzględniającą okoliczności, a nie wolą wtórną - uwzględniającą okoliczności. Rozróżnienie to nie dotyczy woli Boga, gdyż w niej nie ma jakiegoś następstwa: uprzednio - wtórnie, najpierw - potem, ale wprowadzamy je od strony przedmiotu woli.
Wyjaśnienie :
Bóg o tyle chce czegoś, o ile jest dobre. Otóż dana rzecz niezależnie od czegokolwiek, tj. ujmowana uprzednio bez uwzględnienia oko1iczności, może uchodzić za dobrą lub za złą; ale gdy ją się ujmuje z totowarzyszącymi jej okolicznościami - a to już jest wtórne ujmowanie - może przedstawiać się zgoła przeciwnie. Dajemy przykład: w ujęciu uprzednim, bezwzględnym, zabić człowieka - to złe; że człowiek żyje - to dobre. Ale gdy z jakimś człowiekiem wiąże się okoliczność, że to morderca, lub że życie jego stanowi groźbę dla społeczeństwa, wówczas: zabic go - jest dobre, zostawić przy życiu - złe.
Można więc tak powiedzieć: sprawiedliwy sędzia wolą uprzednią, czyli bezwzględną chce, by każdy człowiek żył, a wolą wtórną, względną, by morderca został powieszony. Podobnie: Bóg uprzednio, bezwzględnie chce zbawienia wszystkichludzi, natomiast wtórnie, z uwzględnieniem okoliczności, stosownie do wymogów swojej sprawiedliwości, chce niektórych potępić.
Zauważmy, że tego, czego chce nasza wola uprzednio, bezwzględnie, w oderwaniu, my nie chcemy zasadniczo, a tylko pod jakimś względem. Czemu? Bo wola odnosi się do rzeczy takich, jakimi są same w sobie; rzeczy zaś same w sobie istnieją jako poszczególnymi - w otoczeniu okoliczności; stąd też my wtedy chcemy czegoś zasadniczo, gdy chcemy tego przy uwzględnieniu wszystkich poszczególnych okoliczności, a to znaczy chcieć czegoś wtórnie.
Można więc tak powiedzieć: Sprawiedliwy sędzia zasadniczo chce powiesić mordercę: pod jakimś jednak względem chciałby go przy życiu zostawić, mianowicie jako człowieka. Ale jest to raczej pusta chęć, niż stanowcza wola. Jasno więc widać, że czegokolwiek Bóg zasadniczo chce, staje się; aczkolwiek to, czego uprzednio (bezwzględnie) w oderwaniu chce, nie staje się.
Na 2 Działanie władzy poznawczej odbywa się według kierunku: przedmiot poznawc.zy jest w poznawcy; natomiast działanie władzy pożądawczej ma inny kierunek: kieruje się ku rzeczom takim, jakimi są same w sobie. Otóż cokolwiek może iścić w sobie pojęcie bytu i prawdy, wszystko to istnieje w mocy Boga; nie istnieje zaś wszystko w rzeczach stworzonych. I dlatego poznaje wszystko, co prawdziwe, nie chce jednak wszystkiego, co dobre, chyba tylko ile chce siebie, boć przecież w Nim, w Jego mocy, istnieje wszelkie dobro.
Na 3. Przyczyna podrzędna swoją ułomnością może przeszkodzić przyczynie pierwszej w powodowaniu skutku, o ile ta ostatnia nie jest powszechną czy naczelną przyczyną pierwszą, rozciągającą swą moc na wszystkie przyczyny; spod ryzów takiej przyczyny żaden skutek wyłamać się nie może; a jak to już powiedzieliśmy taką przyczyną jest właśnie wola Boga.

http://katedra.uksw.edu.pl/katedra.htm
Publikacje, ST II, Traktat o Bogu CZĘŚĆ II (1, 13 - 26 ), otwórz drugi pdf, strony 56-57

Magnolia

Re: Argumenty prowadzące do Boga wg św Tomasza z Akwinu

Post autor: Magnolia » 2019-05-08, 08:33

CZY WOLA BOGA JEST ZMIENNA ?
Zdaje się, że wola Boga jest zmienna, bo :
1. Pan Bóg mówi: Żal mi, że stworzyłem człowieka. Lecz ten, kto źałuje tego co uczynił, ma zmienną
wolę. Zatem Bóg ma zmienną wolę.
2. Jeremiasz w imieniu Boga tak pisze: "Raz postanawiam przeciw narodowi lub królestwu, że je
wyplenię, obalę i zniszczę. Lecz jeśli ten naród (przeciw któremu orzekłem karę) nawróci się ze swej
nieprawości, będę żałował nieszczęścia, jakie zamyślałem na niego zesłać
". Z tego widać, że Bóg ma zmienną wolę.
3. Cokolwiek Bóg czyni, czyni dobrowolnie. Lecz Bóg nie zawsze postępujejednakowo. Raz bowiem nakazał Żydom zachowywac przepisy prawne, to znów zakazał je zachowywać lub je całkiem zniósł. A więc ma zmienną wolę.
4. Jak już wyżej powiedzieliśmy, Bóg tego, co chce, nie chce z konieczności. Może więc tego samego chcieć lub nie chcieć. Otóż wszystko, co ma możność być jedną lub drugą ze stron przeciwstawnych, jest zmienne. I tak: Co może być lub nie być, jest zmienne co do jestestwa; co może być tu i nie być tu, jest zmienne co do miejsca. A więc i Bóg jest zmienny co do woli.

Wbrew temu pisze Księga Liczb: "Bóg nie jest jak człowiek, by kłamał; nie jak syn ludzki, by się wycofywał". (Lb 23,19)

Odpowiedź: Wola Boża całkowicie jest niezmienna. Najpierw trzeba zaznaczyć, że co innego jest zmienić wolę, a co innego chcieć zmiany w niektórych rzeczach. Może być ktoś, trwając niewzruszenie przy tej samej woli, chcieć, by teraz działo się to, a potem działo się wprost coś przeciwnego. Wtedy dopiero nastąpiłaby zmiana woli, gdyby ktoś zaczął chcieć tego, czego pierwej nie chciał lub przestał chcieć tego, czego dotychczas chciał. To zaś może się zdarzyć jedynie w wypadku uprzedniej zmiany aIbo ze strony poznania, albo w usposobieniu jestestwa samego podmiotu chcącego.
Skoro bowiem wola dotyczy dobra, ktoś może zacząć chcieć czegoś od nowa w dwojaki sposób: Pierwsze, gdy od nowa zaczyna korzystać z jakiegoś dobra, którego pierwej nie posiadał, co nie obejdzie się bez zmiany w nim; np. z nastaniem zimna zaczyna być dobrem: siedzieć przy piecu, co przedtem nim nie było; drugie, gdy od nowa poznaje, że to jest dlań dobre, o czym przedtem nie wiedział; po to bowiem namyślamy się, by wiedzieć, co dla nas jest dobre.
0tóż wyżej wykazaliśmy, że tak jestestwo Boga, jak i Jego wiedza są zgoła niezmienne. A więc i Jego wola musi być zgoła niezmienną.
Na 1. Tekst ów należy uważać za przenośnię, na podobieństwo nasze; człowiek bowiem, gdy ma żal, tj. gdy jest niezadowolony z tego, co zrobił, niszczy to. A może się to stać bez zmiany we woli; toć i człowiek bez zmiany w woli chce niekiedy coś uczynić z równoczesnym zamiarem zniszczenia tego po chwili. Na podobieństwo tego powiadamy. Bóg żałuje, że stworzył człowieka, o ile człowieka, którego stworzył, zgładził potopem z powierzchni ziemi.
Na 2. Wola Boga: przyczyna pierwsza i powszechna nie wyklucza przyczyn pośrednich, a one też mają moc powodowania niektórych skutków. Przyczyny jednak pośrednie razem wzięte nie dorównują w mocy przyczynie pierwszej; wiele przeto w mocy wiedzy i woli Boga leży takich rzeczy, które przewyzszają siły przyczyn niższych, np. wskrzeszenie Łazarza; i dlatego - patrząc na przyczyny niższe - mógł ten i ów powiedzieć: Łazarz nie wstanie; patrząc zaś na przyczynę pierwszą: Boga, mógł powiedzieć: Łazarz wstanie. A Bóg chce jednego i drugiego. chce mianowicie, by jakieś zdarzenia zaistniały w przyszłości - jeśli idzie o przyczyny niższe, co jednak nie pojawi się z powodu przyczyny wyższej, lub na odwrót.
Odpowiadamy więc tak: Bóg niekiedy zapowiada jakieś przyszłe zdarzenie według tego, że i jak ono leży w zasięgu mocy przyczyn niższych. np. patrząc na usposobienie naturalne [stan zdrowia] lub zasługi człowieka, co jednak nie stanie się, bo inne jest postanowienie przyczyny wyższej: Boga. Tak np. zapowiedział
Ezechiaszowi: "Rozporządź domem twoim, bo umrzesz i nie będziesz żył"; a jednak to się nie stało, gdyż odwiecznie inaczej było postanowione w wiedzy i woli, Boga która jest niezmienna. I dlatego mówi Grzegorz: orzeczenie, ale nie zmienia zamysłu", tj. zamysłu swojej woli. Jeżeli więc Bóg mówi: "Żal mi będzie", trzeba to rozumieć przenośnie, bo i ludzie, gdy nie spełnią swoich gróźb, zdają się tego potem żałować.
Na 3. Z tego nie można wyciągać wniosku, że Bóg ma zmienną wolę, a tylko, że chce zmiany.
Na 4. Że Bóg chce czegoś, nie jest to bezwzględnie konieczne, a tylko konieczne z założeniem czegoś;
jest tak, jak wyżej powiedzieliśmy, właśnie dlatego, że Bóg ma niezmienną wolę.

http://zwola-old.karmelicibosi.pl/p/z/f ... mma_02.pdf strona 58

Magnolia

Re: Argumenty prowadzące do Boga wg św Tomasza z Akwinu

Post autor: Magnolia » 2019-05-08, 20:26

CZY BOG NARZUCA SWOJĄ WOLĘ RZECZOM PRZEZ SIEBIE STWORZONYM PRZYPRAWIAJĄC JE O BEZWOLNOŚĆ ?
Zdaje się, że Bóg narzuca swoją wolę rzeczom przez siebie stworzonym i przyprawia je o bezwolność, bo:
1. Augustyn powiada: "Ten tylko dostąpi zbawienia, kogo Bóg chce zbawić; dlatego też trzeba Go
prosić, by zechciał; bo jeśli zechce, musi się stać".
2. Każda przyczyna, której nic nie może stanąć na przeszkodzie, powoduje z konieczności swój skutek;
toć i natura, jak uczy Filozof, zawsze tworzy to samo o ile jej coś nie przeszkodzi. Lecz woli Boga nic nie może
stanąć na przeszkodzie; pisze nawet Apostoł: "Któż bowiem woli Jego może się przeciwstawić?". A więc wola Boga narzuca konieczność wszystkim swoim dziełom, czyniąc je bezwolne.
3. Co musi nastąpić jako skutek wyższej uprzedniej przyczyny, jest bezwzględnie konieczne; np. zwierzę z konieczności musi umrzeć, bo jest złożone z przeciwnych sobie pierwiastków. Lecz rzeczy stworzone zależą od woli Boga jako od przyczyny wyższej, uprzedniej, która też jest racją ich konieczności, jako że następujące zdanie warunkowe: "jeśli Bóg czegoś chce, staje się", jest prawdziwe, i jako że każde prawdziwe zdanie warunkowe jest konieczne. A więc wszystko, czego Bóg chce, jest bezwzględnie konieczne.

Wbrew temu: Tyle dobrego się dzieje! I Bóg chce, by się ono działo. Jeśli przeto wola Boga narzuca konieczność swoim dziełom, wynika z tego, że wszystko, co dobre, dzieje się z konieczności; a jeśli tak: ginie wolna wola, namysł itp.
Odpowiedź: Wola Boga niektórym rzeczom narzuca konieczność, czyniąc je bezwolnymi, a niektórym nie. Zdaniem niektórych powodem tego są przyczyny pośrednie, w sensie: to, co Bóg tworzy poprzez przyczyny konieczne, jest konieczne, a co tworzy poprzez przyczyny przygodne, jest przygodne. Ale to uzasadnienie jest niewystarczające z dwóch powodów.
Pierwsze, bo skutek danej przyczyny pierwszej dlatego staje się przygodnym z powodu przyczyny
drugiej, że przyczyna pierwsza w powodowaniu skutku doznaje przeszkody ze strony uchybienia czy ułomności przyczyny drugiej; tak jak moc słońca bywa przeszkodzona ze strony rośliny - z jej uchybienia. Aliści żadna ułomność przyczyny drugiej nie może stanowić przeszkody dla woli Boga tak, by ona się nie uskuteczniła.
Drugie, bo gdyby różnicę między tym, co przygodne, a tym, co konieczne, odniosło się tylko do przyczyn drugich, wynikało by z tego, że to dzieje się poza Jego zamiarami i wolą, a to jest nie do przyjęcia.
Lepiej więc jest powiedzieć, że powodem tego jest skuteczność woli Boga; zaiste, jeśli przyczyna jest naprawdę w działaniu skuteczna, skutkowi da nie tylko to, że się stanie, ale także wyznaczy mu odpowiedni sposób stawania się i istnienia; jeśli np. syn rodzi się niepodobny do ojca w usposobieniu czy wyglądzie - a dotyczy to sposobu istnienia - winą tego jest słaba żywotność jego nasienia. A ponieważ wola Boga jest jak najbardziej skuteczna, dlatego nie tylko staje się to, co Bóg chce, żeby się stało, lecz także staje się w ten sposób, w jaki chce. Bóg zaś chce, by jedne rzeczy stawały się w sposób konieczny, a inne przygodnie, a to dla ładu we wszechświecie i uzupełnienia - odpowiedniego urządzenia - całości. Stąd też niektórym skutkom wyznaczył przyczyny konieczne, a więc działające niezawodnie, z których też pochodzą skutki w sposób konieczny. Innym zaś wyznaczył przyczyny przygodne, zawodne, z których pochodzą skutki w sposób przygodny.
A zatem nie dlatego skutki zamierzone przez Boga pojawiają się w sposób przygodny, że ich przyczyny najbliższe są przygodne, ale dlatego, że Bóg - chcąc, by pojawiły się przygodnie - wyznaczył im przyczyny przygodne.

Na 1. W owej wypowiedzi Augustyna mówiącej o konieczności spełnienia się tego, czego Bóg chce, nie chodzi o konieczność bezwzględną, ale warunkową; wszak musi być prawdziwe to zdanie warunkowe: Jeśli Bóg tego chce, musi się to spełnić.
Na 2. Właśnie dlatego, że nic nie może oprzeć się woli Boga, musi się wszystko stać, czego Bóg chce i
jak chce, by się stało, a więc przygodnie lub koniecznie.
Na 3. Skutki następujące wywodzą swoją konieczność od swoich uprzednich przyczyn według sposobów nadanych im przez te przyczyny. Stąd też wszystko, co się dzieje z woli Boga, ma taką konieczność, jaką Bóg chciał żeby miało, albo konieczność bezwzględną, albo tylko warunkową. Nie wszystko więc jest bezwzględnie konieczne.

http://zwola-old.karmelicibosi.pl/p/z/f ... mma_02.pdf strona 59

ODPOWIEDZ