Samotność to największe przekleństwo
Samotność to największe przekleństwo
Silnie wierzę w Boga. Kiedyś modliłem się o czas wolny i odejście z pracy. Wówczas zdarzył się istny cud i udało mi się zabezpieczyć finansowo na pewien okres czasu, przez co właśnie mogłem zrezygnować z pracy. Takich pomniejszych cudów było w moim życiu pełno, nie zmienia do jednak faktu, że czuję się, jakbym był przeznaczony do pustki.
Przez całe życie nie znalazłem drugiej połówki (nie grzeszę wyglądem), stąd perspektyw na najbliższe lata nie mam żadnych. Nawet jakbym na kogoś takiego natrafił, to zawsze mam wielką pustkę w głowie i, i tak nie wiem o czym rozmawiać. Na filozofowanie o muzyce niestety nikogo nie zachwycę. Opowieści ze swojego życia nie mam zbyt wiele, podobnie jak wspomnień, ponieważ z reguły prowadzę nudne i monotonne życie, ale to z powodu braku ludzi, z którymi mógłbym coś zrobić. Poza tym spotkać płeć przeciwną też nie mam gdzie, gdyż brak znajomych utrudnia jakiekolwiek interakcje społeczne. Nie żebym był jakimś całkowicie aspołecznym typem, wprost przeciwnie, miałem kilku znajomych, ale każdy sobie kogoś znalazł, dlatego widuję ich bardzo rzadko; szczerze każdy ma gdzieś głęboko kumpla i jego dogorywanie w samotności. Z moją rodziną zresztą podobnie, zna mnie tylko jak coś chce, inaczej to ma w głębokim poważaniu, dlatego liczyć na nich również nie mogę.
Zawsze chciałem zajmować się profesjonalnie muzyką, ale tutaj z kolei nigdy możliwości finansowe na to nie pozawalały. Poza tym czas, który poświęcałem na naukę niepotrzebnych rzeczy też zaprzepaścił moje marzenia. Teraz zdolności motoryczne zmniejszyły się do absolutnego minimum, przez co nauka czegoś nowego idzie mi z ogromnym trudem. Pozostaje mi zatem poszukać jakiejś beznadziejnej pracy, w której będę się użerał z rzeczami, które nie będą sprawiały mi krzty satysfakcji, poza tym będę patrzył jak marnuję reszta swojego życia. A w domu przywita mnie kurz na meblach.
Boję się myśleć, że zostałem przeznaczony do pustki i już nigdy nie będę szczęśliwy. Chciałem o tym tylko napisać, bo nawet nie mam komu o tym powiedzieć.
P.S. Módlcie się za mnie żebym znalazł swoją drugą połówkę oraz oczywiście godną pracę Very Happy
Pozdrawiam
Przez całe życie nie znalazłem drugiej połówki (nie grzeszę wyglądem), stąd perspektyw na najbliższe lata nie mam żadnych. Nawet jakbym na kogoś takiego natrafił, to zawsze mam wielką pustkę w głowie i, i tak nie wiem o czym rozmawiać. Na filozofowanie o muzyce niestety nikogo nie zachwycę. Opowieści ze swojego życia nie mam zbyt wiele, podobnie jak wspomnień, ponieważ z reguły prowadzę nudne i monotonne życie, ale to z powodu braku ludzi, z którymi mógłbym coś zrobić. Poza tym spotkać płeć przeciwną też nie mam gdzie, gdyż brak znajomych utrudnia jakiekolwiek interakcje społeczne. Nie żebym był jakimś całkowicie aspołecznym typem, wprost przeciwnie, miałem kilku znajomych, ale każdy sobie kogoś znalazł, dlatego widuję ich bardzo rzadko; szczerze każdy ma gdzieś głęboko kumpla i jego dogorywanie w samotności. Z moją rodziną zresztą podobnie, zna mnie tylko jak coś chce, inaczej to ma w głębokim poważaniu, dlatego liczyć na nich również nie mogę.
Zawsze chciałem zajmować się profesjonalnie muzyką, ale tutaj z kolei nigdy możliwości finansowe na to nie pozawalały. Poza tym czas, który poświęcałem na naukę niepotrzebnych rzeczy też zaprzepaścił moje marzenia. Teraz zdolności motoryczne zmniejszyły się do absolutnego minimum, przez co nauka czegoś nowego idzie mi z ogromnym trudem. Pozostaje mi zatem poszukać jakiejś beznadziejnej pracy, w której będę się użerał z rzeczami, które nie będą sprawiały mi krzty satysfakcji, poza tym będę patrzył jak marnuję reszta swojego życia. A w domu przywita mnie kurz na meblach.
Boję się myśleć, że zostałem przeznaczony do pustki i już nigdy nie będę szczęśliwy. Chciałem o tym tylko napisać, bo nawet nie mam komu o tym powiedzieć.
P.S. Módlcie się za mnie żebym znalazł swoją drugą połówkę oraz oczywiście godną pracę Very Happy
Pozdrawiam
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Samotność to największe przekleństwo
Modlitwę obiecuję. Ale to za mało. Bóg rzadko bezpośrednio daje to, o co się prosi. Zwykle posługuje się różnymi ludźmi i zdarzeniami. Ale Bóg wymaga też zaangażowania. Aby to wyjaśnić przytoczę stary żarcik.
Wielka powódź. Facet siedzi na dachu domu. Woda wciąż się podnosi. A facio modli się, aby Bóg go uratował. Wtem obok przepływa sąsiad, na wrotach stodoły i krzyczy do modlącego się: Wskakuj, niedługo twój dom się rozpadanie. A na to facio z dachu: Nie boję się, modlę się do Pana, On mnie uratuje.
Mija jakiś czas. Do domu podpływa wojskowa amfibia. Żołnierze chcą pomóc wejść do niej. Lecz on odmawia tłumacząc, że Bóg go uratuje. Woda się podniosła dom trzeszczy, wtem nadlatuje helikopter. Ratownik spuszcza się na linie, chce ratować. Ale modlący odmawia, bo przecież Bóg go uratuje. Przychodzi fala, dom zawala się. Facet tonie.
Staje przez tronem i zawiedzionym głosem wyznaje Bogu, że się na Nim zawiódł. Panie, prosiłem Cię o ratunek, a TY, zamiast pomóc pozwoliłeś, żebym się utopił!
A na to Bóg rzecze: Człowieku, trzy razy próbowałem cię ratować. Ale nie chciałeś z tego skorzystać.
Człowiek: Nie zauważyłem tego ratunku!
Bóg: Przypomnij sobie: Przysłałem na pomoc sąsiada, żołnierzy i helikopter. Za każdym razem odmawiałeś.
Musisz sam działać. Wiem, łatwo powiedzieć. Mogę doradzić psychiatrę (kiepskie rozwiązanie, bo da tylko prochy, które może dadzą odrobinę siły, ale nie tyle, by cokolwiek się zmieniło) lub psychologa (kosztuje kupę forsy, za którą dostajemy obojętność, chyba że przypadek zainteresuje).
Bariery wokół siebie ustawiłeś sam. Teraz nie dostrzegasz osób, także kobiet, które mur chcą przełamać. Za 20 - 30 lat ujrzysz te sytuacje. Stracone szanse.
Co zrobić?
1. Dobrze, że wyartykułowałeś problem. To pierwszy krok do zrozumienia.
2. Wyjść ze skorupy. Zastanów się, co sprawia Ci przyjemność, satysfakcję? I czy takie działanie wymaga kontaktu z ludźmi? Dla muzyka wspaniałe pole do działania w parafii. Także w szkole. Tan poznasz nowych ludzi. A może lepsza działalność charytatywna? W parafii, na osiedlu ...
3. Otworzyć oczy. Inaczej interpretować zachowanie ludzi. Załóż, że intencje pozytywne. Tak, to ryzyko. Ale co lepsze: poparzyć się gorącą wodą, czy umrzeć z pragnienia?
4. To trudne dla introwertyka, przestać skupiać się na sobie. Zapomnieć o kompleksach. W większości one są problemem dla Ciebie. Ludzie, z którymi się stykasz nie mają o tym pojęcia. Nie zauważają drzazgi, którą sam uważasz za belkę. A może nawet widzą, że nawet drzazgi nie ma.
5. Zrób analizę swoich zalet. Napisz sobie na kartce, co potrafisz robić dobrze. I co satysfakcję sprawia.
Zastanów się. Jak można kochać Boga, jeśli nie potrafi się kochać samego siebie?
A teraz znajdź dobrego spowiednika. Najpierw wyspowiadaj się, a potem, w trakcie spowiedzi, zapytaj o stałego spowiednika, który może pomóc w analizowaniu poszczególnych grzechów. Jeśli do tego dojdzie, to z pewnością dość szybko traficie na problemy, które uważasz za grzechy, animi nie są. I to będzie pierwszym kroczkiem.
Modlitwę poświęcę w Twoich intencjach.
Powymądrzałem się, albowiem problem mi nieobcy. Obserwuję świat i analizuję. Ino z radzeniem mi nie bardzo wychodzi. Wiem też, że rada weź się w garść, wzbudza tylko wściekłość, albo żal. Musisz znaleźć kogoś, kto da impuls. Czasem warto skoczyć do głębokiej wody. Aby móc wygrać, trzeba grać. Kup los. Daj sobie szansę. Bóg Ci pomoże, ale daj Bogu szansę na udzielenie Ci pomocy. Nie postępuj jak wyżej opisany topielec.
Wielka powódź. Facet siedzi na dachu domu. Woda wciąż się podnosi. A facio modli się, aby Bóg go uratował. Wtem obok przepływa sąsiad, na wrotach stodoły i krzyczy do modlącego się: Wskakuj, niedługo twój dom się rozpadanie. A na to facio z dachu: Nie boję się, modlę się do Pana, On mnie uratuje.
Mija jakiś czas. Do domu podpływa wojskowa amfibia. Żołnierze chcą pomóc wejść do niej. Lecz on odmawia tłumacząc, że Bóg go uratuje. Woda się podniosła dom trzeszczy, wtem nadlatuje helikopter. Ratownik spuszcza się na linie, chce ratować. Ale modlący odmawia, bo przecież Bóg go uratuje. Przychodzi fala, dom zawala się. Facet tonie.
Staje przez tronem i zawiedzionym głosem wyznaje Bogu, że się na Nim zawiódł. Panie, prosiłem Cię o ratunek, a TY, zamiast pomóc pozwoliłeś, żebym się utopił!
A na to Bóg rzecze: Człowieku, trzy razy próbowałem cię ratować. Ale nie chciałeś z tego skorzystać.
Człowiek: Nie zauważyłem tego ratunku!
Bóg: Przypomnij sobie: Przysłałem na pomoc sąsiada, żołnierzy i helikopter. Za każdym razem odmawiałeś.
Musisz sam działać. Wiem, łatwo powiedzieć. Mogę doradzić psychiatrę (kiepskie rozwiązanie, bo da tylko prochy, które może dadzą odrobinę siły, ale nie tyle, by cokolwiek się zmieniło) lub psychologa (kosztuje kupę forsy, za którą dostajemy obojętność, chyba że przypadek zainteresuje).
Bariery wokół siebie ustawiłeś sam. Teraz nie dostrzegasz osób, także kobiet, które mur chcą przełamać. Za 20 - 30 lat ujrzysz te sytuacje. Stracone szanse.
Co zrobić?
1. Dobrze, że wyartykułowałeś problem. To pierwszy krok do zrozumienia.
2. Wyjść ze skorupy. Zastanów się, co sprawia Ci przyjemność, satysfakcję? I czy takie działanie wymaga kontaktu z ludźmi? Dla muzyka wspaniałe pole do działania w parafii. Także w szkole. Tan poznasz nowych ludzi. A może lepsza działalność charytatywna? W parafii, na osiedlu ...
3. Otworzyć oczy. Inaczej interpretować zachowanie ludzi. Załóż, że intencje pozytywne. Tak, to ryzyko. Ale co lepsze: poparzyć się gorącą wodą, czy umrzeć z pragnienia?
4. To trudne dla introwertyka, przestać skupiać się na sobie. Zapomnieć o kompleksach. W większości one są problemem dla Ciebie. Ludzie, z którymi się stykasz nie mają o tym pojęcia. Nie zauważają drzazgi, którą sam uważasz za belkę. A może nawet widzą, że nawet drzazgi nie ma.
5. Zrób analizę swoich zalet. Napisz sobie na kartce, co potrafisz robić dobrze. I co satysfakcję sprawia.
Zastanów się. Jak można kochać Boga, jeśli nie potrafi się kochać samego siebie?
A teraz znajdź dobrego spowiednika. Najpierw wyspowiadaj się, a potem, w trakcie spowiedzi, zapytaj o stałego spowiednika, który może pomóc w analizowaniu poszczególnych grzechów. Jeśli do tego dojdzie, to z pewnością dość szybko traficie na problemy, które uważasz za grzechy, animi nie są. I to będzie pierwszym kroczkiem.
Modlitwę poświęcę w Twoich intencjach.
Powymądrzałem się, albowiem problem mi nieobcy. Obserwuję świat i analizuję. Ino z radzeniem mi nie bardzo wychodzi. Wiem też, że rada weź się w garść, wzbudza tylko wściekłość, albo żal. Musisz znaleźć kogoś, kto da impuls. Czasem warto skoczyć do głębokiej wody. Aby móc wygrać, trzeba grać. Kup los. Daj sobie szansę. Bóg Ci pomoże, ale daj Bogu szansę na udzielenie Ci pomocy. Nie postępuj jak wyżej opisany topielec.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15002
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4220 times
- Been thanked: 2960 times
- Kontakt:
Re: Samotność to największe przekleństwo
Witaj bracie niesam na naszym forum
- jesteś podwójnie niesam:
1. miesam bo z nami!
2. niesam bo z Chrystusem.pl
:-)
a tak poważniej nieco
niesam, bo z Duchem Świętym - zakładam, że jesteś osobą ochrzczoną i bierzmowaną
ale
jednocześnie wyczuwam po tym co piszesz, że jesteś osobą niezewangelizowaną, czyli taką , która nie przeszła modlitwy o wylanie/napełnienie/chrzest Ducha Świętego - to wydarzenie zmienia życie, myślenie - przeżyjesz biblijną Metanoje, która uczyni cie nowym człowiekiem !
polecam!
- jesteś podwójnie niesam:
1. miesam bo z nami!
2. niesam bo z Chrystusem.pl
:-)
a tak poważniej nieco
niesam, bo z Duchem Świętym - zakładam, że jesteś osobą ochrzczoną i bierzmowaną
ale
jednocześnie wyczuwam po tym co piszesz, że jesteś osobą niezewangelizowaną, czyli taką , która nie przeszła modlitwy o wylanie/napełnienie/chrzest Ducha Świętego - to wydarzenie zmienia życie, myślenie - przeżyjesz biblijną Metanoje, która uczyni cie nowym człowiekiem !
polecam!
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
Re: Samotność to największe przekleństwo
Do tego, co napisał Andej, mogę dodać jedno: spróbuj poszukać wspólnoty. Lubisz muzykę - możesz to wykorzystać w ewangelizacji, działając we wspólnocie.
Stały spowiednik/kierownik duchowy to duża pomoc moim zdaniem. Ja widzę po sobie, że moja przeszłość (np. sytuacja w domu) ma wpływ na teraźniejszość: na moje obecne zachowanie w różnych sytuacjach, na umiejętność nawiązywania relacji itp. Trzeba by było omówić to właśnie ze spowiednikiem/kierownikiem.
Będę pamiętał w modlitwie. Ty też się módl o rozeznanie Twojej drogi życiowej Pewną część ludzi Bóg powołuje do bezżeństwa (w 1. Liście do Koryntian rozdział 7 jest o niej mowa). I nie musi to oznaczać zaraz seminarium albo zakonu. Jest w Kościele grupa osób "konsekrowanych świeckich", którzy żyją w świecie (bo są osobami świeckimi), lecz nie zawierają małżeństw. Np. tutaj
Sw. Paweł mówi nawet "1 Kor 7, 7 - Pragnąłbym, aby wszyscy byli jak i ja, lecz każdy otrzymuje własny dar od Boga: jeden taki, a drugi taki" (Biblia Tysiąclecia)
Nie bój się. Nie mówię oczywiście, że Ty masz takie powołanie. Módl się o Ducha Świętego, aby obdarzył Cię mądrością i zaufaniem Powołanie zarówno do małżeństwa jak i do bezżenstwa jest wg mnie darem. Módl się o to, aby Duch Święty wskazał Ci, jak najlepiej przeżywać Twoją obecną samotność oraz aby Pan zatroszczył się o Twoją przyszłość i poprowadził Cię najlepszymi drogami Skoro nasz Bóg jest Bogiem dobrym, to znaczy, że chce dla nas dobra. I tylko dobra - nawet jeśli droga do Niego będzie momentami przebiegała przez ciemne doliny (Psalm 23)
Stały spowiednik/kierownik duchowy to duża pomoc moim zdaniem. Ja widzę po sobie, że moja przeszłość (np. sytuacja w domu) ma wpływ na teraźniejszość: na moje obecne zachowanie w różnych sytuacjach, na umiejętność nawiązywania relacji itp. Trzeba by było omówić to właśnie ze spowiednikiem/kierownikiem.
Będę pamiętał w modlitwie. Ty też się módl o rozeznanie Twojej drogi życiowej Pewną część ludzi Bóg powołuje do bezżeństwa (w 1. Liście do Koryntian rozdział 7 jest o niej mowa). I nie musi to oznaczać zaraz seminarium albo zakonu. Jest w Kościele grupa osób "konsekrowanych świeckich", którzy żyją w świecie (bo są osobami świeckimi), lecz nie zawierają małżeństw. Np. tutaj
Sw. Paweł mówi nawet "1 Kor 7, 7 - Pragnąłbym, aby wszyscy byli jak i ja, lecz każdy otrzymuje własny dar od Boga: jeden taki, a drugi taki" (Biblia Tysiąclecia)
Nie bój się. Nie mówię oczywiście, że Ty masz takie powołanie. Módl się o Ducha Świętego, aby obdarzył Cię mądrością i zaufaniem Powołanie zarówno do małżeństwa jak i do bezżenstwa jest wg mnie darem. Módl się o to, aby Duch Święty wskazał Ci, jak najlepiej przeżywać Twoją obecną samotność oraz aby Pan zatroszczył się o Twoją przyszłość i poprowadził Cię najlepszymi drogami Skoro nasz Bóg jest Bogiem dobrym, to znaczy, że chce dla nas dobra. I tylko dobra - nawet jeśli droga do Niego będzie momentami przebiegała przez ciemne doliny (Psalm 23)
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15002
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4220 times
- Been thanked: 2960 times
- Kontakt:
Re: Samotność to największe przekleństwo
Dzięki, że jesteś Houston, i że piszesz :-)
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
Re: Samotność to największe przekleństwo
Mam założone konto, to dlaczego ma być nieaktywneDzięki, że jesteś Houston, i że piszesz :-)
Dzięki, że jesteś i że stworzyłeś to forum
- ciasteczkowy_potfur
- Super gaduła
- Posty: 1043
- Rejestracja: 16 paź 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 112 times
Re: Samotność to największe przekleństwo
No to masz kolego przerąbane. Znam to lepiej, niż ktokolwiek z was myśli (oczywiście forumowicze, szczególnie Andej, sa pierwsi do oceniania i sa święcie przekonani, że o mnie coś wiedzą, a guzik wiedzą).
Jest grupa ludzi, powołana do małżeństwa, jest grupa powołana do czystości w grupie - zakon. Jest grupa powołana do bezżenności świeckiej. Ale jest też grupa, ktora będzie samotna całe życie, bo nigdy nie znajdą partnera, choć teoretycznie to ich powołanie (bo skoro nie stan konsekrowany to co?).
Co do introwertyzmu oraz fobii społecznej (często ci, którzy na nia cierpią, są myleni z introwertykami, podczas gdy jest to pewne, bardzo nieprzyjemne zaburzenie psychiczne).... w dzisiejszych czasach nie jest łatwo kogoś poznać. Niby jest internet, w teorii łatwiej zagadać na czacie niż na ulicy. Ale wiele internetowych znajomości w internecie się kończy. A podejść do kogoś i zagadać na żywo jest dziś trudniej niż kiedyś, nawet ekstrawertykom. Czemu? Bo łatwiej się ośmieszyć, a chyba każdy chce tego uniknąć. Podchodzisz i słyszysz "już kogoś mam" - to wresja optymiostyczna, bo zza rogu może wyskoczyć "misiaczek" i wybić ci zęby (kobiety nie lepsze, nie pytajcie skąd wiem), a z punktu widzenia drugiej oosby? Pyta? Jaka mam pewność, że sobie nie żartuje z kolegami/koleżankami? Jaką mam pewność, że tego któreś z nich nie nagrywa, by wrzucić do internetu? Zresztą, jakby do mnie facet podszedł gdzies na przystanku i wyjechał z tekstem, że on mnie zaprasza na kawę, to spierdzielałabym szybciej niż Usain Bolt. I ni tylko ja. Zaraz wam coś pokażę, tylko nie wiem, czy uda wam się wejść w te linki, poczytajcie:
- tego jest więcej, tylko ciężko się szuka. Pozytajcie komentarze.
Jest grupa ludzi, powołana do małżeństwa, jest grupa powołana do czystości w grupie - zakon. Jest grupa powołana do bezżenności świeckiej. Ale jest też grupa, ktora będzie samotna całe życie, bo nigdy nie znajdą partnera, choć teoretycznie to ich powołanie (bo skoro nie stan konsekrowany to co?).
Co do introwertyzmu oraz fobii społecznej (często ci, którzy na nia cierpią, są myleni z introwertykami, podczas gdy jest to pewne, bardzo nieprzyjemne zaburzenie psychiczne).... w dzisiejszych czasach nie jest łatwo kogoś poznać. Niby jest internet, w teorii łatwiej zagadać na czacie niż na ulicy. Ale wiele internetowych znajomości w internecie się kończy. A podejść do kogoś i zagadać na żywo jest dziś trudniej niż kiedyś, nawet ekstrawertykom. Czemu? Bo łatwiej się ośmieszyć, a chyba każdy chce tego uniknąć. Podchodzisz i słyszysz "już kogoś mam" - to wresja optymiostyczna, bo zza rogu może wyskoczyć "misiaczek" i wybić ci zęby (kobiety nie lepsze, nie pytajcie skąd wiem), a z punktu widzenia drugiej oosby? Pyta? Jaka mam pewność, że sobie nie żartuje z kolegami/koleżankami? Jaką mam pewność, że tego któreś z nich nie nagrywa, by wrzucić do internetu? Zresztą, jakby do mnie facet podszedł gdzies na przystanku i wyjechał z tekstem, że on mnie zaprasza na kawę, to spierdzielałabym szybciej niż Usain Bolt. I ni tylko ja. Zaraz wam coś pokażę, tylko nie wiem, czy uda wam się wejść w te linki, poczytajcie:
- tego jest więcej, tylko ciężko się szuka. Pozytajcie komentarze.
- ciasteczkowy_potfur
- Super gaduła
- Posty: 1043
- Rejestracja: 16 paź 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 112 times
Re: Samotność to największe przekleństwo
Ale dopowiem coś jeszcze. Ktoś się może w końcu znajdzie, znam osobę, wierzącą, ostatnio się dowiedziałam, że wychodzi za mąż. Ma 43 lata. Ważne jest, by nie robić nic na siłę, "bo tylko ten ktoś mnie chce" bo to prosta droga do tego, by dać się wykorzystywać. Do tego, jeśli ktoś na Ciebie "leci" a Ty tego nie odwzajemniasz - odpuść sobie, bo podejście "nie ma nic lepszego" też jest niedobre - nie będziesz szczęśliwy w związku "na siłę", a do tego możesz złamać tej drugiej osobie serce - i niepotrzebnie zabrac czas, w którym mogłaby znaleźć odpowiedniego partnera (i w sumie Ty też). Może jest jakiś powód, że jesteś sam? Może masz się nauczyć czegoś w tej samotności? Kochać siebie? Kochać i szanować innych? Zmniejszyć swój egoizm? Nie wiem. Może masz nauczyć się cierpliwości? A może też Twoja druga połówka musi do tego dojrzeć, a Ty masz na nią poczekać - choć jej jeszcze nie znasz?
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Samotność to największe przekleństwo
Protestuję. Nie oceniam osoby. Nie oceniałem Ciebie. Oceniałem Twoje wypowiedzi. Oceniałem postawę. Analizowałem to co piszesz i wysnuwałem wnioski. Starałem się pomóc, doradzić.ciasteczkowy_potfur pisze:... szczególnie Andej, sa pierwsi do oceniania ...
... A potem przestałem. Bo zawsze kontra.
Każdy ma swoje życie. I każdy sam kiedyś zapłaci za swoje. (Czasem, niestety, bywa, że ktoś płaci.)
Jeśli ktoś nie chce skorzystać w wyciągniętej ręki ... ma do tego prawo. Znacznie gorzej gdy chwyta za ramię.
Niezależnie od rad, każdy musi sam doświadczyć. Fobie, czasem chronią przed złem. Częściej zamykają w kręgu bezsilności.
Nie jestem od nich wolny. Kilka razy skoczyłem na głęboka wodę. Czy dobrze na tym wuszedłem? Jaki bilans? Dodatni czy ujemny? ...
Wciąż płynę.
Gdy stanę u stóp Tronu, dowiem się. Natenczas staram się, aby bilans był pozytywny. Nie do mnie jednak należy ocena.
CP ma prawo do oceny. Ale to jej subiektywna ocena. ... Choć wcale nie jestem przekonany, że to co artykułuje spontanicznie, jest tą rzeczywistą ocena.
Cóż szara myszka może o tym wiedzieć. Niewiele. Ale zawsze może (i czyni to permanentnie) dobrze życzyć i powierzać w modlitwie opiece boskiej.
...
Znam samotnych z wyboru. Nie rozumiem. Przynajmniej, nie do końca. I znam miotających się.
...
Jest takie hasło reklamowe: Żeby wygrać, trzeba grać.
Nie grasz, nie licz na wygraną. Jezus postawił wszystko. Jedni mówią, że przegrał. Inni, wprost przeciwnie.
A ja, mam szansę na wygraną dzięki Niemu. I tego trzymać się chcę. Do końca.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Magdalena
- Bywalec
- Posty: 181
- Rejestracja: 14 sie 2017
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 4 times
- Been thanked: 12 times
Re: Samotność to największe przekleństwo
Może dodam coś od siebie.
Byłam zła, że jestem sama, podczas gdy wielu moich znajomych zawarło już związki małżeńskie. Zastanawiałam się co jest ze mną nie tak. Aż pewnego dnia pomyślałam, że Bóg najlepiej wie co jest dla mnie dobre i kreśli moją drogę. Przeczytałam o powołaniu do życia w pojedynkę. I wiecie co? Przestałam przejmować się moją sytuacją Potrzeba posiadania męża ucichła. Teraz, rozważam dziewictwo konsekrowane.
Życie w pojedynkę nie oznacza samotności. Wokół jest tylu cudownych ludzi, trzeba tylko ich odszukać
Byłam zła, że jestem sama, podczas gdy wielu moich znajomych zawarło już związki małżeńskie. Zastanawiałam się co jest ze mną nie tak. Aż pewnego dnia pomyślałam, że Bóg najlepiej wie co jest dla mnie dobre i kreśli moją drogę. Przeczytałam o powołaniu do życia w pojedynkę. I wiecie co? Przestałam przejmować się moją sytuacją Potrzeba posiadania męża ucichła. Teraz, rozważam dziewictwo konsekrowane.
Życie w pojedynkę nie oznacza samotności. Wokół jest tylu cudownych ludzi, trzeba tylko ich odszukać
- Jordan
- Aktywny komentator
- Posty: 667
- Rejestracja: 25 wrz 2016
- Wyznanie: Chrześcijanin
- Has thanked: 7 times
- Been thanked: 41 times
- Kontakt:
Re: Samotność to największe przekleństwo
Ja też, po śmierci 3 lata temu żony (mam równą 50-tkę), już nie szukam nikogo; samemu mi dobrze, a nawet brak dzieci mi nie doskwiera, bo to różnie z nimi bywa; gdy są małe to słodkie są, ale gdy urosną, to i siekierą poczęstować potrafią...
Magdo, a może jednak jeszcze Ci się trafi ktoś "na wymiar"?... Miej oczy szeroko otwarte, bo a juści, za kolejnym zakrętem się napatocy jakisik galantowy chop, hej!
Magdo, a może jednak jeszcze Ci się trafi ktoś "na wymiar"?... Miej oczy szeroko otwarte, bo a juści, za kolejnym zakrętem się napatocy jakisik galantowy chop, hej!
A ten, który poświadcza o prawdziwości przesłania tej księgi, przypomina, że Jezus powiedział:
— Pamiętaj, że nadejdę niespodziewanie!
Niech już to nastąpi, PANIE nasz, Jezu! Przybądź jak najprędzej.
Ap 22:20 NPD
— Pamiętaj, że nadejdę niespodziewanie!
Niech już to nastąpi, PANIE nasz, Jezu! Przybądź jak najprędzej.
Ap 22:20 NPD
Re: Samotność to największe przekleństwo
Nie ma nic piękniejszego niż związek dwojga ludzi oparty na zrozumieniu i wzajemnym kompromisie. Dzieci są wynikiem takiej miłości i szansą na przedłużenie rodu ludzkiego. Piotrek.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15002
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4220 times
- Been thanked: 2960 times
- Kontakt:
Re: Samotność to największe przekleństwo
Napisał ... samotny Piotrek ;-)Piotrek pisze:Nie ma nic piękniejszego niż związek dwojga ludzi oparty na zrozumieniu i wzajemnym kompromisie. Dzieci są wynikiem takiej miłości i szansą na przedłużenie rodu ludzkiego. Piotrek.
Samotność to stan ducha - można być samotnym ... we dwoje i mieć bogate życie towarzyskie, rodzinne będąc singlem.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
- Magdalena
- Bywalec
- Posty: 181
- Rejestracja: 14 sie 2017
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 4 times
- Been thanked: 12 times
Re: Samotność to największe przekleństwo
W punktDezerter pisze:Napisał ... samotny Piotrek ;-)Piotrek pisze:Nie ma nic piękniejszego niż związek dwojga ludzi oparty na zrozumieniu i wzajemnym kompromisie. Dzieci są wynikiem takiej miłości i szansą na przedłużenie rodu ludzkiego. Piotrek.
Samotność to stan ducha - można być samotnym ... we dwoje i mieć bogate życie towarzyskie, rodzinne będąc singlem.