Homoseksualizm - akceptować czy ktytykować?

Rozmowa na temat upadłego anioła, czyli szatana, jego cel w świecie, początek jego istnienia, itp.
ODPOWIEDZ
Abraham45

Homoseksualizm - akceptować czy ktytykować?

Post autor: Abraham45 » 2017-12-01, 21:29

Jak doskonale wiemy homoseksualizm według prawa Bożego jest grzechem ciężkim i dla każdego chrześcijanina, katolika powinno być to jasne i oczywiste. Kościół zaleca tolerancję i szacunek względem takich ludzi. Z jednej strony wypada tak czynić, ale z drugiej - sam czyn należy negować i krytykować, bo jest to mimo wszystko zło, które w obecnych czasach przykrywane jest pod płaszczem dobra, do tego stopnia, że nie można niczego złego o homoseksualiźmie powiedzieć, bo od razu uznaje się katolika za jakiegoś homofoba, ciemnogród, bez tolerancji. Ale czy można tolerować coś co jest złem,ciężkim grzechem? Nie oszukujmy się - nie można uznawać czegoś co jest złem za dobre, bo to jest wtedy tak jakby przyjmowało się za dobro grzechy ciężkie a to jest przecież zaprzeczeniem prawa Boga.

O ile jeszcze homoseksualiści trzymali się z daleka od tego co święte ( sakramentów, wychowywania dzieci, itp wartości, świętości) to można było to tolerować, ale im bardziej wchodzą w życie katolików, w te podstawowe wartości moralne to tym bardziej skłaniają do tego aby z całą mocą ich krytykować.

Może przedstawię dwa powody takich zachowań, które uderzają prosto w to co przez chrześcijan stanowi symbol świętości, wiary.
Otóż użycie do propagowania swojego chorego środowiska tęczy powinno zostać mocno skrytykowane, jednak tęcza stała się właśnie takim symbolem środowisk homoseksualnych. Co w tym złego? Pozornie mogłoby się wydawać, że nic, bo przecież to tylko zjawisko atmosferyczne, więc jest to znak dostępny dla wszystkich. Jednak w religii chrześcijańskiej tęcza nie jest tylko zjawiskiem atmosferycznym, ale konkretnym symbolem przymierza z Bogiem. A więc mamy tutaj wejście w tą sferę religii chrześcijańskiej. Czy świadome? Według mnie tak, tym bardziej gdy weźmiemy pod uwagę wejście sakrament małżeństwa - dobrze wiemy, że homoseksualiści np w Anglii wywalczyli śluby Kościelne, w innych krajach tez już ich udzielają. Czy ma to przejść do Kościoła katolickiego? Na ile będzie się jeszcze pozwalało temu środowisku na profanację tego co jest święte?

Środowisk homoseksualnych nie można więc bronić, trzeba je negować, oczywiście bez przemocy, bez szkalowania czy obrażania. Po prostu mamy prawo uznawać to za zło, za zgorszenie i deprawację szczególnie dzieci. Homoseksualiści idą jednak cały czas naprzód i uderzają jeszcze mocniej w religię chrześcijańską co jeszcze bardziej powinno nas utwierdzać w przekonaniu że nie ma podstaw do tolerancji dla tego środowiska.

Kolejny przykład to profanacja szopki bożonarodzeniowej w USA - gdzie umieszczono przy żłóbku z Jezusem dwóch Józefów zamiast Józefa i Maryi i to w różowych strojach. Co jeszcze to środowisko musi zrobić obrzydliwego aby Kościół zrozumiał, że nie ma żadnego prawa do tolerancji tego środowiska? Czego Kościołowi potrzeba aby uznać to za totalne zagrożenie dla wiary i życia chrześcijańskiego? Nie można dłużej tolerować takich czynów, trzeba je jasno i publicznie piętnować i uznawać środowisko homoseksualne za poważne zagrożenie a nie za ludzi, którym trzeba współczuć, tolerować, bo jak widzimy - oni z naszymi wartościami się nie liczą.

http://www.fronda.pl/a/skandal-gejowska ... 03370.html

Doskonale wiemy, że już nie raz przedstawiali swoje akty opętania złem w odniesieniu do świętych symboli, znaków chrześcijańskich.

Jak więc mamy bronić się przed takimi bluźnierczymi aktami, jak według was należy traktować tych ludzi poza modlitwą oczywiście? Czy dalej mamy ich głaskać mówiąc, że to tylko chorzy ludzie i należy im się tolerancja, pełny szacunek, akceptowanie ich wybryków?

Jeśli jednak ktoś wątpi, że środowiska homoseksualne nie są szkodliwe, że mamy je tolerować jako katolicy to proponuję zapoznać się z poniższym artykułem - czemu oddają się homoseksualiści:

http://gosc.pl/doc/4220477.To-nie-zart- ... li-szatana

podkowa

Re: Homoseksualizm - akceptować czy ktytykować?

Post autor: podkowa » 2017-12-01, 22:26

Uwazam, zeby absolutnie nie tolerowac zachowan. Lecz rowniez nie gnebic jako ludzi. Ale zadnego pozwolenia na obnoszenie sie z tresciami homoseksualnymi.

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Homoseksualizm - akceptować czy ktytykować?

Post autor: Andej » 2017-12-02, 13:55

Już pozwoliliśmy sobie wmówić, że homoseksualizm to nie choroba, nie dewiacja, całkiem normalna ludzka sprawa.
Poprawność polityczna, każe milczeć bądź aprobować.
Mówią tolerancja, ale słowo to, w tym wypadku, wkładana jest inna treść. Oni uważają, że tolerancja homoseksualistów to znaczy aprobata, akceptacja. I to nie tylko tej dewiacji, ale i propagowania tegoż. Oni starają się epatować tym w miejscach publicznych.

Nie tolerancja, ale obojętność doprowadziły do tego, że obcałowywanie się, obmacywanie (niezależnie od płci) stało się normą. Do języka weszły wulgaryzmy. Aktorzy przeklinają przed mikrofonami. Znikają bariery przyzwoitości. Znika szacunek do wyższych wartości. Tylko pieniądz, a właściwie posiadacz pieniędzy zasługuje na szacunek.

Jeszcze wytłumaczę się za słowa dewiacja. Kiedyś w pociągu zeszła rozmowa na tematy homoseksualizmu. Użyłem słowa pedał. Człowiek przyznający się do homoseksualizmu poczuł się obrażony. Słowo rzeczywiście zawiera ładunek braku akceptacji i ma wydźwięk pejoratywny. Więcej nie używałem. Ale gdybym użył słowa na 11 literę, to zapewne nikt by się nie obruszył. Ale później użyłem słowa dewiacja. Znowu oburzenie. Wtedy wytłumaczyłem na przykładzie rozkładu Gaussa, że dewiacją jest to, co nie mieści się w normie wyznaczonej przez dominująca większość. Dewiacja jest odchyleniem od normy. Słowo to nie ma treści negatywnych. Ale jest wyraźnym zaznaczeniem, że zachowanie nie mieści się w granicach normalności.

Nie przeszkadzają mi homoseksualiści, którzy nie epatują publicznie swojej orientacji.

Są jeszcze słowa: pisior, katol i różne inne związane z Radiem Maryja, które mają jednoznacznie pejoratywny charakter. I ich użycie nie jest potępiane. A celem ich jest stygmatyzowanie tych, którzy w coś wierzą.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Homoseksualizm - akceptować czy ktytykować?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2017-12-02, 14:27

Wiem co macie na mysli, ale bądźmy precyzyjni:
  1. na podstawie Kongregacja Nauki Wiary ?List do Biskupów Kościoła katolickiego o duszpasterstwie osób homoseksualnych?
    .
    "W służbie zarówno miłosierdzia, jak i prawdy, Kościół Katolicki dokonuje jasnego, fundamentalnego rozróżnienia między skłonnością homoseksualną a aktami homoseksualnymi."
    Homoseksualizm jako skłonność, podobnie jak każda choroba, niepełnosprawność czy przypadłość, jest obojętny moralnie. Nikt nie jest ani gorszy, ani winny tego że jest homoseksualistą. Uprawianie homoseksualizmu jest w takim stosunku do skłonności, jak grzech do pokusy. Czyny homoseksualne są obiektywnie złe.
    ?Osoby te są wezwane do wypełniania woli Bożej w swoim życiu i ? jeśli są chrześcijanami ? do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swojej kondycji?
    Homoseksualizm jako skłonność jest swoistym, bardzo trudnym powołaniem do świętości. Ludzie którzy są homoseksualistami ale nie czynią czynów homoseksualnych godni są najwyższego podziwu.

    ?osoba ludzka, stworzona na obraz i podobieństwo Boże, nie może być określona w sposób adekwatny przez redukcyjne odniesienie tylko do wymiaru płciowego?

    Człowiek jest nie tylko swoimi skłonnościami, dlatego nie należy zacieśniać widzenia osób homoseksualnych tylko do tego aspektu. Nawet Ci, którzy ulegają swojej naturze, godni są szacunku jako ludzie.
    ?Osoby takie? powinno się traktować (?) z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji.?

    a więc:
    1. Homoseksualizm jako skłonność, podobnie jak każda choroba, niepełnosprawność czy zboczenie , jest obojętny moralnie. Nikt nie jest ani gorszy, ani winny tego że jest homoseksualistą
    2. Uprawianie homoseksualizmu jest w takim stosunku do skłonności, jak grzech do pokusy. Czyny homoseksualne sa obiektywnie złe i obrzydliwe.
    3. niezależnie od powyższego, uprawianie homoseksualizmu wiąże się zazwyczaj z wieloma katastrofalnymi zjawiskami dla samych uprawiających(wielość partnerów, seks ekstremalny, używki, choroby)
    4. Homoseksualizm jako skłonność jest swoistym, bardzo trudnym powołaniem do świętości. Ludzie którzy sa homoseksualistami ale nie czynią czynów homoseksualnych godni są najwyższego szacunku
    5. Człowiek jest nie tylko swoimi skłonnościami, dlatego nie należy zacieśniac widzenia osób homoseksualnych tylko do tego aspektu. Nawet Ci, którzyulegają swojemu zboczeniu, godni są szacunku jako ludzie (choć ich czyny w tej "dziedzinie" godne szacunku nie są).
    Polecam świadectwo: http://www.dyskusje.katolik.pl/viewtopi ... 1#p1010641
  2. Akty homoseksualne zostały w Piśmie Świętym jednoznacznie potępione ? zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie.

    ?Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. /Kpł 20,13a/

    ?Nie będziesz obcował z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą. To jest obrzydliwość! Nie będziesz obcował cieleśnie z żadnym zwierzęciem; przez to stałbyś się nieczystym. Także i kobieta nie będzie stawać przed zwierzęciem, aby się z nim złączyć. To jest sromota! Tymi wszystkimi rzeczami nie plugawcie się, bo tymi wszystkimi rzeczami plugawiły się narody, które wypędzam przed wami. Także i ziemia stała się nieczysta. Ukarałem ją więc za jej winę, a ziemia wypluła swoich mieszkańców. Strzeżcie więc ustaw i wyroków moich, nie czyńcie nic z tych obrzydliwości?./Kpł 18,22-25/

    Nadto Sodoma i Gomora - zostały zniszczone za wyuzdanie i homoseksualizm
    Nauka ta została potwierdzona w Nowym Testamencie:
    • "Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego."/1 Kor 6,9b-10/
    • 1 Tm 1,9-11: "rozumiejąc, że Prawo nie dla sprawiedliwego jest przeznaczone, ale dla postępujących bezprawnie i dla niesfornych, bezbożnych i grzeszników, dla niegodziwych i światowców, dla ojcobójców i matkobójców, dla zabójców, dla rozpustników, dla mężczyzn współżyjących z sobą, dla handlarzy niewolnikami, kłamców, krzywoprzysięzców i [dla popełniających] cokolwiek innego, co jest sprzeczne ze zdrową nauką, w duchu Ewangelii chwały błogosławionego Boga, którą mi zwierzono."
    • ?Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie.?/ Rz 1,26-27/
  3. Trzecią sprawą jest działalność lobby homoseksualnego, na co zwracał uwagę Andej.

[/list]

Magnolia

Re: Homoseksualizm - akceptować czy ktytykować?

Post autor: Magnolia » 2017-12-02, 18:06

Bardzo dziękuję za jasne przytoczenie/określenie stanowiska Kościoła.
Ale taka argumentacja dotrze do osób już wykształconych/dojrzałych.

Moja córka ma w klasie w liceum dwie koleżanki, które nie kryją się że są ze sobą w związku....
Moje pytanie jest takie jak córce doradzić jak ma na takie zachowania reagować? Jak pokazać że się toleruje osoby, a nie toleruje zachowań homoseksualnych?

Innymi słowy, dyskusje biblijne sa bardzo ważne, ale do młodych ludzi trzeba znaleźć inny język... pomóżcie...

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Homoseksualizm - akceptować czy ktytykować?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2017-12-02, 20:53

Nie mam zielonego pojęcia.

Abraham45

Re: Homoseksualizm - akceptować czy ktytykować?

Post autor: Abraham45 » 2017-12-03, 01:35

Według mnie szacunek dla homoseksualistów może być okazywany tylko w tym wymiarze dotyczącym osoby jako istoty ludzkiej stworzonej przez Boga - a więc bez obrażania, bez krzywdzenia, bez szkalowania z poszanowaniem godności takiego człowieka. Natomiast nie może być żadnej tolerancji co do samego homoseksualizmu, bo jest to grzech a akceptacja czy też tolerancja czegoś takiego byłaby sprzeczna z nauką biblijną na której chrześcijanie mają się opierać. Trzeba jasno uznawać homoseksualizm nie jako chorobę ale jako wynaturzenie, zboczenie niezgodne z naturą i wolą Boga. Przedstawione wyżej fragmenty biblijne jasno to pokazują.

Jak z tym walczyć aby też nie krzywdzić i nie obrażać takich ludzi? Myślę, że wystarczy posługiwać się fragmentami biblijnymi, uczyć dzieci i młodzież prawdy, nie dopuszczać do tego aby były uczone nauk o homoseksualiźmie sprzecznych z nauką biblii i bez naszej wiedzy I MODLIĆ SIĘ ZA TYCH WSZYSTKICH SKAŻONYCH TAK CIĘŻKIM GRZECHEM LUDZI O OPAMIĘTANIE.
Musimy bronić wartości chrześcijańskich a grzechy nazywać po imieniu, uznawać je za zło, które szkodzi człowiekowi mimo antychrześcijańskich nauk świata. Należy bronić się przed deprawacją i bronić tez młodego pokolenia.

Tak więc negujemy sam homoseksualizm jako zło, ale samemu człowiekowi okazujemy szacunek jako stworzeniu Bożemu które upadło i tkwi w ciężkim grzechu. W żądnym wypadku nie można uznawać homoseksualizmu jako jakiekolwiek dobro, ponieważ nim nie jest.

Młodzi ludzie są bardzo podatni na wszelkie nowości, na wszelkie interpretacje zła przedstawiane jako coś dobrego, pozytywnego i dlatego trzeba ukazywać prawdziwy wymiar homoseksualizmu jako ciężkiego grzechu, wynaturzenia sprzecznego z naturą, planem Boga.

Awatar użytkownika
Praktyk
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1950
Rejestracja: 28 lis 2017
Has thanked: 410 times
Been thanked: 427 times

Re: Homoseksualizm - akceptować czy ktytykować?

Post autor: Praktyk » 2017-12-03, 19:49

Magnolia, moim skromnym zdaniem jeśli córce zależy na pomocy tym koleżankom to przede wszystkim nie krytykować i nie odtrącać. To zbuduje mur nie do przejścia. Reakcją na odtrącenie będzie w nich prawdopodobnie powstanie nienawiści lub wstydu a te emocje jeszcze bardziej oddalą je od Boga. Ich droga do nawrócenia będzie raczej długa, a na etapie nastoletniego buntu słowami o boskiej karze niewiele się zmieni.
Jeśli w ogóle w ich środowisku poruszane są tematy religijne starałbym się im uświadomić, że każdy człowiek grzeszy, każdy poddawany jest próbie, a one zostały wybrane by przejść trudniejszą próbę niż inni gdyż Bóg wierzy, że dadzą sobie z tą próbą radę. A gdy nie będą już miały siły walczyć , to zawsze można uciec i schować się w ramionach Jezusa i wypłakać jak małe dziecko, co właściwie jest celem.
Jeśli temat religii natomiast w ogóle jest im obcy to po prostu starałbym się im pokazać, że kościół to nie tylko "GRZESZYSZ, JESTEŚ ZŁA !!", ale że pomimo grzechu można tam iść i próbować zapoznać się z tematem i krok po kroku zrozumieć czego Bóg od nas oczekuje.
Panie patrz na moje serce razem ze mną, patrz na prawdę o mnie razem ze mną.

Abraham45

Re: Homoseksualizm - akceptować czy ktytykować?

Post autor: Abraham45 » 2017-12-03, 23:59

Cóż, nie mam nic do działań, które miałyby pomagać osobom z orientacją homoseksualną do poznawania Boga, aby poznawali co o ich problemie mówi Bóg i jak mają postępować aby to było zgodne z wolą Boga. Natomiast uważałbym na to co się mówi o grzechu homoseksualizmu w połączeniu z wiarą w Boga, stosunkiem Boga do takich ludzi - chodzi przede wszystkim o to aby nie tworzyć z grzechu ciężkiego jakim jest homoseksualizm czegoś co uświadamiałoby takich ludzi w tym, że jak będą żyli dalej w homoseksualiźmie to Bóg będzie tak samo ich kochał i traktował jakby czynili coś dobrego. Oczywiście, Bóg kocha każdego grzesznika i uznaje upadek człowieka, ale człowiek który chce być blisko Boga a czuje się homoseksualistą powinien być uświadamiany, że aby ta relacja między nim a Bogiem była właściwa to musi się on poddać leczeniu, jakieś terapii, oczywiście za takich ludzi też trzeba się modlić, wspierać i robić wszystko aby pomóc wyjść z tego poważnego problemu i grzechu ciężkiego. Zauważmy, że tacy ludzie nie mogą przyjmować Komunii jak i innych sakramentów dopóki nie odejdą od tego ciężkiego grzechu. Jaka zatem może być relacja człowieka do Boga i Boga do człowieka jeśli człowiek nie chce np odejść od tak ciężkiego grzechu? Malo tego - w imię walki o religię walczy o to aby udzielano takim osobom sakramentu małżeństwa a tak przecież było w Anglii, gdzie Kościół dopuścił udzielanie sakramentu małżeństwa parom homoseksualnym, co jest oczywiście skandalem. Dlatego tez zwracam uwagę tylko na fakty które jasno pokazują działania par homoseksualnych ku wchodzeniu w sferę wiary i relacji z Bogiem domagając się zatwierdzania wbrew prawu Bożemu praw które mają im zezwalac na to czego oni oczekują.

Dobrze wiemy, że w obecnych czasach grzech homoseksualizmu stał się czymś co jest co raz mocniej uważane za coś dobrego, pozytywnego a wszelkie argumenty oparte na prawie Kościoła a przede wszystkim prawie Boga są negowane i tworzy się specjalną ochronę dla tego chorego tworu, który wobec prawa Boga jest obrzydliwością w oczach Boga. Wyobraźmy więc sobie co czyni taki biskup Anglii który dopuszcza się zatwierdzenia ślubów dla takich par - zatwierdzenia udzielania świętego sakramentu ludziom, którzy żyją w grzechu ciężkim. To jest tak jakby wybrany sługa Boga wbrew Jego prawu mówił - MOŻECIE PRZYJMOWAĆ SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA, BÓG TO AKCEPTUJE. Czy to nie jest sprowadzanie Boga do takiej sytuacji, kiedy człowiek decyduje za Boga co należy uznawać a co nie bez względu na to co Bóg w swoim prawie ustalił.

Oczywiście nie chodzi tutaj o sprowadzanie homoseksualistów do miana ZŁY lub utwierdzać takich ludzi w przekonaniu, że będą potępieni, bo tak postępować nam nie wolno i nie my decydujemy o zbawieniu czy potępieniu człowieka. Mamy jednak bronić tego co święte aby nie zostało sprofanowane ale też dbać o tych, którzy upadli aby doprowadzić ich do Boga.
Stopniowo, po przez Ewangelizację, po przez modlitwę za takie osoby, po przez terapie, ale trzeba ich uświadamiać, że aby być blisko Boga muszą zerwać z tym grzechem, nie ma innego rozwiązania, bo Bóg nie akceptuje grzechu a zwłaszcza ciężkiego.


Dominik

Re: Homoseksualizm - akceptować czy ktytykować?

Post autor: Dominik » 2017-12-04, 15:29

Posty z tematu o Ojcu Pio, wkradł się mały offtop
Marek_Piotrowski pisze:Co nie zmienia faktu że żadna choroba (w tym psychiczna, zwłaszcza trzymana w ryzach) nie uniemozliwia swiętości.
I nie tylko choroba - doskonale mogę sobie wyobrazić że np. osoba zboczona (powiedzmy homoseksualna) może zostać świętą - bo zboczenie jest swoistym, trudnym powołaniem do świętości i z pewnością wysiłek mu nieulegania jest wielką zasługą.
Abraham45 pisze:
Marek_Piotrowski pisze:Co nie zmienia faktu że żadna choroba (w tym psychiczna, zwłaszcza trzymana w ryzach) nie uniemozliwia swiętości.
I nie tylko choroba - doskonale mogę sobie wyobrazić że np. osoba zboczona (powiedzmy homoseksualna) może zostać świętą - bo zboczenie jest swoistym, trudnym powołaniem do świętości i z pewnością wysiłek mu nieulegania jest wielką zasługą.
Chyba po raz pierwszy nie mogę się z tobą zgodzić i uznać twoją wypowiedzieć za niewłaściwą, szczególnie to stwierdzenie dotyczące zboczenia i świętości. Może dlatego, że nie udzieliłeś wyjaśnienia dotyczącego warunku dojścia do świętości przez taką osobę, ale tez dlatego, że ująłeś zboczenie jako powołanie do świętości.

Po pierwsze: aby taka osoba np homoseksualna mogła zostać w przyszłości świętą to konieczne jest głębokie nawrócenie, zerwanie z tym ciężkim grzechem, pojednanie z Bogiem i całkowita zmiana życia na życie oparte o pełnienie woli Boga. Bez tych zmian nie ma możliwości aby Kościół uznał kogoś homoseksualnego za świętego, bo to tak jakby np mordercę czy pedofila uznać za świętego bo jest chory. Tak nie może być i raczej Kościół do tego nie dopuści.

Po drugie: homoseksualizm nie jest chorobą nabytą ani tez chorobą wrodzoną, jest zaburzeniem psychicznym które człowiek może odkryć dopiero po jakimś okresie życia. Często ma na to wpływ środowisko ludzi lub homoseksualna lub tez pornograficzna propaganda, materiały, filmy. Nikt od tak sobie nie zostaje homoseksualistą, są czynniki które na to wpływają. Niestety propaganda antychrześcijańska, antykatolicka i też homoseksualna robią wszystko aby takie wynaturzenia, zboczenia traktować tak jakby to nie było złem, aby było czymś naturalnym, względnie chorobą którą człowiek ma od urodzenia i stopniowo ją odkrywa. To nie może być prawdą, ponieważ: KAŻDE DZIECKO JAKO ISTOTA BOŻA RODZI SIĘ CZYSTE OD TAKIEGO GRZECHU, INACZEJ NIE MOGŁOBY WEJŚĆ DO NIEBA Z CIĘŻKIM GRZECHEM W PRZYPADKU, GDYBY NIE DANE MU BY BYŁO URODZIĆ SIĘ LUB DŁUŻEJ ŻYĆ PRZYJMUJĄC SAKRAMENT CHRZTU A POTEM INNE. Nauka Kościoła mówi, że wszystkie dzieci które poczęły się i albo zmarły w czasie ciąży lub po urodzeniu, także w wyniku aborcji idą do nieba. Zatem dziecko gdyby od urodzenia było homoseksualne to miałoby umierać w stanie grzechu ciężkiego? Kim że musiałby być Bóg aby do tego dopuścić?

Tak więc proponuję uważnie dobierać słowa i dokładniej wyjaśniać sprawy, bo niestety takie stwierdzenia kłócą się z nauką Kościoła jak i nauką biblijną.

Nie twierdzę, że homoseksualista czy tez inna osoba skażona różnymi grzechami tzw nieczystości seksualnej mogą zostać świętymi ale tylko w opisanym przypadku - opartym na konkretnych przepisach obowiązujących podczas beatyfikacji i kanonizacji, bez tych wszystkich warunków niestety do wyniesienia na ołtarze nie dojdzie. Kościół bada świętość życia, czy ktoś kto trwa w ciężkim grzechu a takim jest homoseksualizm, pedofilia i inne wynaturzenia może zostać świętym? Jak można nazywać homoseksualizm powołaniem? Jest upadkiem z którego można wyjść, tak jak z wielu innych grzechów, ale grzechów nie można określać mianem powołania, w tym także do świętości. Czy mordowanie ludzi można nazwać powołaniem a przecież to tez grzech ciężki a znamy przecież takich, którzy prześladując chrześcijan zostali uznani za świętych (św.Paweł). Jednak w przypadku takich ludzi za ich świętością szło głębokie i szczere nawrócenie i tylko w taki sposób można dojść do świętości.
Marek_Piotrowski pisze:
Abraham45 pisze:Po pierwsze: aby taka osoba np homoseksualna mogła zostać w przyszłości świętą to konieczne jest głębokie nawrócenie, zerwanie z tym ciężkim grzechem, pojednanie z Bogiem i całkowita zmiana życia na życie oparte o pełnienie woli Boga. Bez tych zmian nie ma możliwości aby Kościół uznał kogoś homoseksualnego za świętego, bo to tak jakby np mordercę czy pedofila uznać za świętego bo jest chory. Tak nie może być i raczej Kościół do tego nie dopuści.
Nie rozumiem: z czego ma się nawrócić lub z czym zrywać?
Homoseksualizm (a nawet pedofilia o jakiej wspomniałeś) jest obojętna moralnie.
Podobnie jak każda choroba, zboczenie czy inna pokusa.
Grzechem jest dopiero uleganie pokusie (czy zboczeniu).
Po drugie: homoseksualizm nie jest chorobą nabytą ani tez chorobą wrodzoną, jest zaburzeniem psychicznym które człowiek może odkryć dopiero po jakimś okresie życia. Często ma na to wpływ środowisko ludzi lub homoseksualna lub tez pornograficzna propaganda, materiały, filmy. Nikt od tak sobie nie zostaje homoseksualistą, są czynniki które na to wpływają. Niestety propaganda antychrześcijańska, antykatolicka i też homoseksualna robią wszystko aby takie wynaturzenia, zboczenia traktować tak jakby to nie było złem, aby było czymś naturalnym, względnie chorobą którą człowiek ma od urodzenia i stopniowo ją odkrywa.
Tego nie wiemy (prawdopodobnie decydować moga zarówno czynniki wrodzone jak i behawioralne; nie ma to jednak specjalnego znaczenia dla rozważań moralnych).
To nie może być prawdą, ponieważ: KAŻDE DZIECKO JAKO ISTOTA BOŻA RODZI SIĘ CZYSTE OD TAKIEGO GRZECHU, INACZEJ NIE MOGŁOBY WEJŚĆ DO NIEBA Z CIĘŻKIM GRZECHEM W PRZYPADKU, GDYBY NIE DANE MU BY BYŁO URODZIĆ SIĘ LUB DŁUŻEJ ŻYĆ PRZYJMUJĄC SAKRAMENT CHRZTU A POTEM INNE. Nauka Kościoła mówi, że wszystkie dzieci które poczęły się i albo zmarły w czasie ciąży lub po urodzeniu, także w wyniku aborcji idą do nieba. Zatem dziecko gdyby od urodzenia było homoseksualne to miałoby umierać w stanie grzechu ciężkiego? Kim że musiałby być Bóg aby do tego dopuścić?
Kompletnie błędne rozumowanie.
Ale najpierw sprostuję fakty: otóż nauka Kościoła niczego takiego nie mówi. Nie mamy na ten temat przesłanek w Objawieniu, więc jest to jedynie "opinia teologiczna" (w poprzednich wiekach było wiele różnych opinii na ten temat).
Prostuje dla porządku, bo się z tą opinią zgadzam.
Ad rem: w jaki sposób dotknięcie homoseksualizmem miałoby uniemozliwić dziecku wejście do Nieba, skoro owo dziecko nie uprawia homseksualizmu?
Jak pisałem, skłonność jest oczywiście obojętna moralnie.
Tak więc proponuję uważnie dobierać słowa i dokładniej wyjaśniać sprawy, bo niestety takie stwierdzenia kłócą się z nauką Kościoła jak i nauką biblijną.
No cóż, stanowcze stwierdzenie.
Z przyjemnością poznam te orzeczenia Kościoła i te fragmenty biblijne z którymi się te stwierdzenia kłócą.
SPRAWDZAM ;)
Nie twierdzę, że homoseksualista czy tez inna osoba skażona różnymi grzechami tzw nieczystości seksualnej mogą zostać świętymi ale tylko w opisanym przypadku - opartym na konkretnych przepisach obowiązujących podczas beatyfikacji i kanonizacji, bez tych wszystkich warunków niestety do wyniesienia na ołtarze nie dojdzie. Kościół bada świętość życia, czy ktoś kto trwa w ciężkim grzechu a takim jest homoseksualizm, pedofilia i inne wynaturzenia może zostać świętym?
Ale z kim prowadzisz tę polemikę?
Bo na pewno nie ze mną. Ja bowiem napisałem "osoba zboczona (powiedzmy homoseksualna) może zostać świętą - bo zboczenie jest swoistym, trudnym powołaniem do świętości i z pewnością wysiłek mu nieulegania jest wielką zasługą"
Można być zboczonym i nie praktykować zboczenia - i zapewniam, że jest to wielkie w oczach bożych.
Jak można nazywać homoseksualizm powołaniem? Jest upadkiem z którego można wyjść, tak jak z wielu innych grzechów, ale grzechów nie można określać mianem powołania, w tym także do świętości.
Toteż ja pisze o homoseksualiźmie, a nie o uprawianiu homoseksualnego seksu. A homosemsualizm nie jest ani trochę grzechem.
Powołanie homoseksualisty jest bardzo ciężkie - gdyż jest to, jak by nie pisać, powołanie do odrzucenia bliskośc w związku.
Czy mordowanie ludzi można nazwać powołaniem a przecież to tez grzech ciężki a znamy przecież takich, którzy prześladując chrześcijan zostali uznani za świętych (św.Paweł). Jednak w przypadku takich ludzi za ich świętością szło głębokie i szczere nawrócenie i tylko w taki sposób można dojść do świętości.
Nieadekwatne - bowiem mordowanie jest czynem, a nie pokusą.
Marek_Piotrowski pisze:Parę cytatów:

Kongregacja Nauki Wiary, "Deklaracja o niektórych zagadnieniach etyki seksualnej":

"W służbie zarówno miłosierdzia, jak i prawdy, Kościół Katolicki dokonuje jasnego, fundamentalnego rozróżnienia między skłonnością homoseksualną a aktami homoseksualnymi."


"(Akty homoseksualne) są sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane."

"Pewna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi ona trudne doświadczenie."


KKK 2358
"Skłonności homoseksualne same w sobie nie są grzechem, stanowią jednak słabszą bądź silniejszą skłonność do postępowania złego z moralnego punktu widzenia. Z tego powodu sama skłonność musi być uważana za obiektywnie nieuporządkowaną."

KNW "Duszpasterstwo osób homoseksualnych"
"Powinno się traktować je te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji. Osoby te są wezwane do wypełniania woli Bożej w swoim życiu i - jeśli są chrześcijanami - do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swojej kondycji."

KKK 2358
"Osoby homoseksualne są wezwane do czystości. Dzięki cnotom panowania nad sobą, które uczą wolności wewnętrznej, niekiedy dzięki wsparciu bezinteresownej przyjaźni, przez modlitwę i łaskę sakramentalną, mogą i powinny przybliżać się one - stopniowo i zdecydowanie - do doskonałości chrześcijańskiej."

A tak w ogóle to przeniesmy się może z tym homoseksualizmem do sąsiedniego, adekwatnego wątku?

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Homoseksualizm - akceptować czy ktytykować?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2017-12-04, 15:44

Myślę, że się po prostu trochę z Abrahamem nie zrozumieliśmy - jeden z nas mówił o homoseksualizmie jako zboczeniu (w sensie dotknięcia nim), a drugi o uleganiu temu zboczeniu.

Abraham45

Re: Homoseksualizm - akceptować czy ktytykować?

Post autor: Abraham45 » 2017-12-05, 02:23

Myślę, że tak właśnie było i też myślę, że nadal w niektórych kwestiach nie będzie zrozumienia ponieważ ja w pewnych kwestiach bardziej opieram się na nauce płynącej z Biblii a ta traktuje homoseksualizm jako ciężki grzech.Ale stopniowo do tego dojdę.
Marek_Piotrowski pisze:Nie rozumiem: z czego ma się nawrócić lub z czym zrywać?
Homoseksualizm (a nawet pedofilia o jakiej wspomniałeś) jest obojętna moralnie.
Podobnie jak każda choroba, zboczenie czy inna pokusa.
Grzechem jest dopiero uleganie pokusie (czy zboczeniu).
Z homoseksualizmu/homoseksualizmem. Myślę, że sama skłonność do tego mimo, że nie jest uznawana przez Kościół za grzech to do niego prowadzi, ale czy tak do końca można tak twierdzić?
22 Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła6.

1Tes 5, 22
26 Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. 27 Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie. 28 A ponieważ nie uznali za słuszne zachować prawdziwe poznanie Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu, tak że czynili to, co się nie godzi.

Rz 1,26-28
i chyba najbardziej istotny:
16 Oto, czego uczę: postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała. 17 Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody, tak że nie czynicie tego, co chcecie. 18 Jeśli jednak pozwolicie się prowadzić duchowi, nie znajdziecie się w niewoli Prawa.
19 5 Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, 20 uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, 21 zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą.
22 Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, 23 łagodność, opanowanie. Przeciw takim [cnotom] nie ma Prawa6.
24 A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami.

Gal 5,16-24


Na tej podstawie traktuję nawet skłonności jako coś złego i negatywnego, pożądliwość która prowadzi do ciężkich grzechów.

Oczywiście zgadzam się z tym, że o takich ludzi z problemem skłonności a nawet samego homoseksualizmu trzeba dbać aby odeszli od takich skłonności, aby wzbudzać w nich ducha Bożego, aby stopniowo odeszli do tego co prowadzi do grzechu.

Homoseksualizm a nawet pedofilia obojętna moralnie? Nie rozumiem co chciałeś przez to powiedzieć, ale zgodzę się z tym, że tak jest - jednak tylko u ludzi, którzy nie uznają Boga, nie uznają wartości chrześcijańskich, bo dla każdego chrześcijanina i dla Boga nie jest to obojętne. Dla Boga oba te wynaturzenia są obrzydliwością i jasno jest to zawarte w Biblii a więc dla prawdziwego chrześcijanina także powinno być obrzydliwością. Jak to odnieść do nauki czy też dokumentów Kościoła?
Może ujmę to tak: jestem pełen szacunku dla Kościoła i jego nauki, ale w tej kwestii i kilku innych mam wrażenie, że Kościół odchodzi od nauki płynącej z Ewangelii. Kościół od lat odchodzi stopniowo od tradycji wprowadzając różne zmiany, myślę, że też i w prawie Kościoła dostosowując je na potrzeby ludzi. Jednak nie wszystkie zmiany są dobre i nie wszystkie są zgodne z Ewangelią. Chyba podobnie dzieje się z przepisami Kościoła związanymi z homoseksualizmem. To co uderza to fakt, że nawet sami księża wchodzą w to zło i dobrze o tym wiemy.

http://wcieniusanpietro.blogspot.com/20 ... ciele.html

http://www.pch24.pl/list-kaplana-do-ksi ... 574,i.html - bardzo ciekawy tekst na temat homoseksualizmu w Kościele.

A teraz pytania: czy Duch Święty może uczynić coś takiego aby uznać homoseksualizm za coś dobrego i doprowadzić do tego aby Kościół to zaakceptował, zatwierdził? Czy myślisz, że Bóg uznaje skłonności homoseksualne jako coś dobrego, nie szkodliwego?
Czy nauczanie Jezusa które głosił m.in św.Paweł nie jest potwierdzeniem tego co o homoseksualiźmie myśli Bóg?

Jeśli Kościół został założony przez św.Piotra i głową tego Kościoła jest sam Chrystus to czy Kościół nie powinien iść za Jego nauką, także w odniesieniu do homoseksualizmu?

http://www.diecezja.pl/archidiecezja/ak ... siezy.html

https://pl.aleteia.org/2017/05/22/o-hom ... -rzeczowo/

http://www.se.pl/wiadomosci/polska/ksia ... 97112.html

Ciekawe materiały, warto się z nimi zapoznać.

Dobrze, ale jak było w temacie uwzględnione - skłonność to jeszcze nie homoseksualizm. Owszem, to jeszcze nie homoseksualizm, ale pociąg do czegoś konkretnego a więc skłonność do homoseksualizmu może i często prowadzi do niego tak jak skłonność do picia alkoholu prowadzi do alkoholizmu. Wiele zależy od tego czy zaczniemy z tym walczyć. Jeśli nie to jest kwestią czasu gdy wejdzie się w daną czynność, zachowanie.I doskonale wiemy, że wielu w to ludzi wchodzi, bo nie są w stanie pohamować swoich skłonności. Dlatego jest tak ważne aby walczyć także ze skłonnościami, nie tylko z homoseksualizmem, który jest już zagłębieniem się w grzech ciężki. Chorobę najlepiej leczyć zaczynając od źródła a nie już od skutków - ten etap jest znacznie trudniejszy do leczenia.

Grzechem jest dopiero uleganie pokusie (czy zboczeniu). Tak, to prawda,ale raczej bez tego "dopiero", poza tym nikt nie staje się homoseksualistą ot tak nagle, lecz zaczyna się od właśnie skłonności. Homoseksualizm jest jak rak - jak się w porę nie zacznie leczyć choroby to niszczy ona człowieka.Odpowiednim czasem jest więc czas gdy człowiek odkrywa w sobie skłonności homoseksualne.

Grzechem nie jest dopiero uleganie pokusie, Biblia mówi o grzechu jeszcze za nim się w niego wejdzie a wiec te słowa, że mamy się wystrzegać wszystkiego co ma choćby pozór zła, jednak najmocniejsze słowa padają w kazaniu na górze:

27 Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż!10 28 A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa.
Mt 5, 27-28


A zatem ten fragment jasno pokazuje, że nawet drobne pożądliwości ciała,oczu są już grzechem a nie tylko sam czyn.
Tak więc to co napisałeś jest sprzeczne z tym czego uczył Jezus, skoro już spojrzenie na kobietę staje się poważnym grzechem.
Co więc Jezus mógłby powiedzieć o skłonnościach homoseksualnych, skoro w Biblii w kilku fragmentach jest jasno napisane, że są to obrzydliwości?

27. Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie.
Rz 1,27

9. Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą,

1Kor 6,9


Marek_Piotrowski pisze:Można być zboczonym i nie praktykować zboczenia - i zapewniam, że jest to wielkie w oczach bożych.

14 To własna pożądliwość wystawia każdego na pokusę i nęci. 15 Następnie pożądliwość, gdy pocznie, rodzi grzech, a skoro grzech dojrzeje, przynosi śmierć. 16 Nie dajcie się zwodzić, bracia moi umiłowani!

Jkb 1, 14-16

16 Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc:
pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia4
nie pochodzi od Ojca, lecz od świata.
17 Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość;
kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki.

1J 2, 16-17


To nie bycie zboczonym jest miłe Bogu ale walka z pokusami ciała. Zboczenie zawsze będzie przykrością dla Boga, ale Bóg z tego powodu nie odsuwa się od człowieka, błogosławi tym, którzy walczą z pokusami.

Dobra, wystarczy tego pisania, to co ująłem to istota która chciałem przekazać. Czy ktoś to przyjmie czy też nie - nie ode mnie to już zależy, prawdziwy chrześcijanin będzie kierował się nauką Chrystusa, będzie troszczył się o tych, którzy potrzebują pomocy, będzie negował to co jest złe w oczach Boga.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Homoseksualizm - akceptować czy ktytykować?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2017-12-05, 10:10

Z homoseksualizmu/homoseksualizmem. Myślę, że sama skłonność do tego mimo, że nie jest uznawana przez Kościół za grzech to do niego prowadzi, ale czy tak do końca można tak twierdzić?
Nie ma możliwości "zerwania ze skłonnością" (można się leczyć, ale to całkiem inny tryb - terapeutyczny a nie "nawracania"). Konsekwentnie, nie może być ona grzechem.

Wybacz, ale fragmenty jakie podałeś mówią o grzechach, nie "grzesznych skłonnościach".
Na tej podstawie traktuję nawet skłonności jako coś złego i negatywnego, pożądliwość która prowadzi do ciężkich grzechów.
Bardzo często tak jest - o ile się im ulegnie.
Tak jak każda pokusa.
Zaś pokusa której się NIE ulegnie, jest w oczach bożych zasługą!

"Błogosławiony mąż, który wytrwa w pokusie, gdy bowiem zostanie poddany próbie, otrzyma wieniec życia, obiecany przez Pana tym, którzy Go miłują."/Jk 1,12/

"Czyż nie w czasie pokusy Abraham okazał się wiernym? I zostało mu to poczytane za sprawiedliwość."/1Mch 2,52/

Posiadanie natury homoseksualisty nie jest łamaniem prawa Bożego - nie jest więc grzechem. Grzechem jest uleganie takim skłonnościom i praktykowanie homoseksualizmu.

Homoseksualizm a nawet pedofilia obojętna moralnie? Nie rozumiem co chciałeś przez to powiedzieć, ale zgodzę się z tym, że tak jest - jednak tylko u ludzi, którzy nie uznają Boga, nie uznają wartości chrześcijańskich, bo dla każdego chrześcijanina i dla Boga nie jest to obojętne. Dla Boga oba te wynaturzenia są obrzydliwością i jasno jest to zawarte w Biblii a więc dla prawdziwego chrześcijanina także powinno być obrzydliwością.
Homoseksualizm (skłonność) jest rzeczą złą.
Jednak homoseksualizm kogoś (posiadanie skłonności) jest rzeczą obojętną moralnie, ponieważ nikt nie odpowiada za posiadanie skłonności.
Złem dla osoby jest dopiero uleganie homoseksualizmowi, a także jego pozytywna afirmacja (fajnie, że jestem homo - to wbija do głowy takim osobom część psychologow).

To zupełnie tak, jak każda inna choroba - dajmy na to rak. Jest ona obiektywnie zła, ale to nie znaczy że dotyka moralnie człowieka chorego.
To co uderza to fakt, że nawet sami księża wchodzą w to zło i dobrze o tym wiemy.
Niestety, to prawda, i jest to problem palący. Ale nie sądzę by miało to związek z tym co piszemy.
A teraz pytania: czy Duch Święty może uczynić coś takiego aby uznać homoseksualizm za coś dobrego i doprowadzić do tego aby Kościół to zaakceptował, zatwierdził? Czy myślisz, że Bóg uznaje skłonności homoseksualne jako coś dobrego, nie szkodliwego?
Czy nauczanie Jezusa które głosił m.in św.Paweł nie jest potwierdzeniem tego co o homoseksualiźmie myśli Bóg?
Czasem łatwiej odpowiedzieć, gdy zada się pytanie analogiczne:
przekształcone Twoje pytanie pisze:A teraz pytania: czy Duch Święty może uczynić coś takiego aby uznać zespół Downa za coś dobrego i doprowadzić do tego aby Kościół to zaakceptował, zatwierdził? Czy myślisz, że Bóg uznaje choroby genetyczne jako coś dobrego, nie szkodliwego?
Choroby, zboczenia, kalectwa są wynikiem grzechu pierworodnego (a także często grzechów innych ludzi - patrz zniekształcenia płodu po np. paleniu papierosów, o czym się wciąż za mało mówi).
Są złe i nie ma powodów "uznawać ich za coś dobrego" - nie uczyni tego ani Bóg, ani Kościół ani (mam nadzieję) chrześcijanie.
Nie widzę też co miałoby oznaczać "zatwierdzenie" choroby czy zboczenia.
I nie ma sensu uznawac ich za coś "nie szkodliwego".

Jeszcze inaczej - czy oddawanie pokłonu diabłu jest czymś dobrym w oczach Bożych?
A Jezus był ku temu kuszony na pustyni. Czy zatem Jezus zgrzeszył pokusą?

Czy nauczanie Jezusa które głosił m.in św.Paweł nie jest potwierdzeniem tego co o homoseksualiźmie myśli Bóg?
Jesli piszesz o czynnym homoseksualiźmie, to oczywiście tak.
Dobrze, ale jak było w temacie uwzględnione - skłonność to jeszcze nie homoseksualizm. Owszem, to jeszcze nie homoseksualizm, ale pociąg do czegoś konkretnego a więc skłonność do homoseksualizmu może i często prowadzi do niego tak jak skłonność do picia alkoholu prowadzi do alkoholizmu. Wiele zależy od tego czy zaczniemy z tym walczyć. Jeśli nie to jest kwestią czasu gdy wejdzie się w daną czynność, zachowanie.I doskonale wiemy, że wielu w to ludzi wchodzi, bo nie są w stanie pohamować swoich skłonności. Dlatego jest tak ważne aby walczyć także ze skłonnościami, nie tylko z homoseksualizmem, który jest już zagłębieniem się w grzech ciężki. Chorobę najlepiej leczyć zaczynając od źródła a nie już od skutków - ten etap jest znacznie trudniejszy do leczenia.
Tu 100% racji. Ale to już jest walka o nie uleganie pokusie, o nie stwarzanie warunków do pokusy, o kształtowanie siebie do nie uleganie pokusie.
To juz jest sprawa uczynków (niekoniecznie współżycia, kształtowanie siebie to też uczynek), ale to coś całkowicie innego niż kwalifikacja skłonności jako grzechu.
Grzechem jest dopiero uleganie pokusie (czy zboczeniu). Tak, to prawda,ale raczej bez tego "dopiero", poza tym nikt nie staje się homoseksualistą ot tak nagle, lecz zaczyna się od właśnie skłonności. Homoseksualizm jest jak rak - jak się w porę nie zacznie leczyć choroby to niszczy ona człowieka.Odpowiednim czasem jest więc czas gdy człowiek odkrywa w sobie skłonności homoseksualne.
Sprawa leczenia z homoseksualizmu jest złożona, i mam wrażenie że obie strony sporu nieco ideologizują ten temat.
Są bowiem niewątpliwie homoseksualiści którzy podlegają leczeniu (pamiętać trzeba, że ok. 80% "homo" to tak naprawdę biseklsualiści o różnym rozkładzie preferencji), ale i sa tacy, dla których jedynym wyjściem jest droga całkowitej abstynencji seksualnej.
Jest to trudna chrześcijańska droga, w mojej opinii znacznie bliższa świętości niż "spokojna" sytuacja człowieka który ma szczęście być hetero.
Grzechem nie jest dopiero uleganie pokusie, Biblia mówi o grzechu jeszcze za nim się w niego wejdzie a wiec te słowa, że mamy się wystrzegać wszystkiego co ma choćby pozór zła, jednak najmocniejsze słowa padają w kazaniu na górze:

27 Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż!10 28 A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa.
Mt 5, 27-28
Nooo, teraz to pojechałeś. Wybacz, ale to co napisałeś ("grzechem nie jest dopiero uleganie pokusie") jest jawnie sprzeczne z nauczaniem Kościoła. I to nie tylko współczesnym.

Zaś słowa ktore przytoczyłeś mówią o czynie - pożądliwym spojrzeniu na kobietę. Powiem więcej - takim czynem może być samo pożądliwe myslenie albo nawet nie unikanie okazji...
To nie bycie zboczonym jest miłe Bogu ale walka z pokusami ciała. Zboczenie zawsze będzie przykrością dla Boga, ale Bóg z tego powodu nie odsuwa się od człowieka, błogosławi tym, którzy walczą z pokusami.
Choroba, kalectwo, cierpienie człowieka tez jest "przykrością dla Boga". I cóż z tego wynika?
Ważne jest to co napisałeś - "[Bóg]błogosławi tym, którzy walczą z pokusami" - jakże więc pokusa miałaby być winą? ;)
Dobra, wystarczy tego pisania, to co ująłem to istota która chciałem przekazać. Czy ktoś to przyjmie czy też nie - nie ode mnie to już zależy, prawdziwy chrześcijanin będzie kierował się nauką Chrystusa, będzie troszczył się o tych, którzy potrzebują pomocy, będzie negował to co jest złe w oczach Boga.
...i będzie poznawał tę naukę poprzez Kościół, aby nie popaść w błąd ;)
Wyznam, że "leczą" mnie takie teksty, mające sugerować (nie: argumentować, co jest dopuszczalne) że to co głosisz to nauka Chrystusa, której adwersarz się sprzeciwia. Musiałbys najpierw udowodnić że to co proponujesz jest zgodne z nauką Chrystusa, a żaden z wersetów jakie podałeś o tym nie mówi (jeśli twierdzisz, że tak, chetnie jest zaanalizuję).

Wydaje się, że biblijną naukę o pokusie dobrze oddaje werset z Księgi Rodzaju:
?jeśli nie będziesz czynił dobrze, u drzwi czyha grzech. Kusi cię, lecz ty masz nad nim panować.? [Rdz 4,7].
Oczywiście, możemy zgrzeszyć, ułatwiając kuszenie do zła
?(?) aby - wskutek niewstrzemięźliwości waszej - nie kusił was szatan? [1 Kor 7,5].

---------------------------------
Ponieważ wyrażałeś obawę, że to dziś Kościół rozmywa naukę o pokusie, garść tekstów:
Agrafon wczesnochrześcijański (słowa przypisywane Chrystusowi) brzmi według Tertuliana (rok około 200) ?Nikt, kto nie doznał pokusy, nie osiągnie królestwa niebieskiego? :-!
Nieco inaczej przytacza go św.Cyryl Jerozolimski (IV w.):
?Kto nie doznał pokusy, nie jest wypróbowany?.

Zauważmy, że także w Modlitwie Pańskiej nie mamy prośby o to, by nie nawiedzały nas pokusy, ale byśmy im nie ulegali!

Doroteusz z Gazy pisze, że pokusa pzychodzi zwłaszcza na tych, co starają sie nie grzeszyć:?Jeśli ktoś działa zgodnie z wolą Bożą, na pewno przyjdzie na niego pokusa; bo pokusa idzie albo przed każdym dobrem, albo za nim; i dobro, które nie zostało przez pokusę wypróbowane, nie jest pewne? (Starcy spod Gazy, Kraków 1999, 297).
Bóg jednak ogranicza pokusy:?Bóg nie pozwala, aby stało się nam coś przewyższającego naszą wytrzymałość. Mówi Apostoł: Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść? (1 Kor 10,13; Nauki ascetyczne 140).

Przegląd ten nie może obyć się bez św.Augustyna:
?Życie pośród naszej wędrówki na ziemi nie może być wolne od pokus, gdyż przez nie dokonuje się nasz postęp. Kto bowiem nie jest kuszony, nie może dojść do poznania siebie. Nie może też zdobyć wieńca, jeśli nie zwycięży. A nie zwycięży, jeśli nie walczy. A nie może walczyć, nie mając nieprzyjaciela i pokus? (Objaśnienia Psalmów 60,3).
------------------------------
Warto zajrzeć tu https://katolikintegralny.wordpress.com ... naskrecki/ (tekst z 1937 roku, a więc nie współczesny) - chyba dobrze tlumaczy granicę pomiędzy pokusą i grzechem.

Awatar użytkownika
ciasteczkowy_potfur
Super gaduła
Super gaduła
Posty: 1039
Rejestracja: 16 paź 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 59 times
Been thanked: 112 times

Re: Homoseksualizm - akceptować czy ktytykować?

Post autor: ciasteczkowy_potfur » 2017-12-05, 21:18

Swoją drogą to Bóg nieźle sobie zażartował, bo mogąc usunąć te skutki skazuje ludzi na cierpienie. Oni też chcą kochać, ale ich nie będzie pociągać płeć przeciwna i nic na to nie poradzą. A wchodzenie w związek na siłę jest również zły, bo będą cierpieć na tym wszyscy.

ODPOWIEDZ