Czy cierpienie ma sens?
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Czy cierpienie ma sens?
Odpowiedzialność zbiorowa?
Świadomość zbiorowa?
A może New Age?
Świadomość zbiorowa?
A może New Age?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Praktyk
- Biegły forumowicz
- Posty: 1959
- Rejestracja: 28 lis 2017
- Has thanked: 412 times
- Been thanked: 431 times
Re: Czy cierpienie ma sens?
Trochę tak... czy nie odpowiadamy za grzech Adama?
Myślę, że nie, chociaż kto wie jak wygląda „Jedność w Bogu”. Może właśnie tak.Świadomość zbiorowa?
To tylko dwa słowa, zależy co pod nie podepniemy... np, że wszyscy jesteśmy rodziną? Tak. Tam jest wiele pomieszanych pojęć, nie wszystkie błędne.A może New Age?
Panie patrz na moje serce razem ze mną, patrz na prawdę o mnie razem ze mną.
Re: Czy cierpienie ma sens?
Najważniejszym faktem dowodzącym wspólnoty ludzkości - który zresztą jest dogmatycznym przedmiotem wiary katolickiej - jest fakt grzechu pierworodnego, przenoszonego na KAŻDEGO człowieka przez zrodzenie z ciała kobiety.
Trudno w tym doszukiwać się New Age, skoro wiedzę o grzechu pierworodnym mamy od tysięcy lat.
Świadomości zbiorowej, takiej jaką mają roje i stada w zbiorowości ludzkiej mało widać, bo jesteśmy przerośnięci rakiem indywidualizmu.
Namiastki takiej świadomości widzimy w społeczeństwach komunistycznych - w niedawnej historii Rosji i jej krajów satelickich, w Korei czy Chinach.
Podkreślam, ze uważam to za namiastki, a nie za prawdziwą świadomość.
Dlaczego?
Ano dlatego, że w zbiorowościach zwierzęcych nigdy nie zaobserwowano sabotażu ze strony przewodników stada, czy Królowej ula albo mrowiska. To są prawdziwe Matki i prawdziwi Ojcowie od których ludzie powinni się wiele uczyć. Niestety, liderzy państw komunistycznych nie uczą się od liderów zwierzęcych i bywa, że działają na szkodę swoich narodów, prowadząc je do cierpienia i zguby.
Za to dostrzegam, że istnieje wspólnota duchowa ludzkości, przejawiająca się w empatii wobec innych ludzi, niekoniecznie bliskich, czasem bardzo oddalonych i nieznanych. Empatia ta przejawia się w realizowaniu drugiego Przykazania Miłości wobec Bliźnich. Przykładów nie brakuje i u świętych i u nie - świętych osób.
Wreszcie niech będzie dowodem na duchową wspólnotowość ludzkości dogmat i praktyka świętych obcowania.
Modlimy się za zmarłych, za grzeszników, którzy dawno umarli, a ci co są święci i blisko Boga nieustannie orędują u Niego za nami.
Cierpienie ma wymiar nie tylko jednostkowy, nawet gdy cierpi pojedyncza osoba.
Ludzie posiadający dużą empatię - cierpią wraz z tą osobą.
Inni wyrażają współczucie cierpiącym nawet gdy ich nie widzą i nie znają. Także tym, którzy umarli w męczarniach i już nie cierpią. Za tych modlimy się, by ich wesprzeć tam gdzie oni są, bo oni mogli nie zdążyć uporządkować swego życia i nie są w pełni gotowi na spotkanie z Bogiem.
To wspólne cierpienie a także jego skutki ma także wymiar niewidzialny.
Po 2 wojnie światowej, gdy wszyscy zabici w czasie wojny w liczbie kilkuset milionów już nie żyli, żyjący doprowadzili do utworzenia ONZ a w ramach ONZ do ogłoszenia światu Deklaracji Praw Człowieka, które w każdej sytuacji powinny być przestrzegane.
Aby korzystając z doświadczeń ofiary setek milionów zamordowanych i zabitych, nigdy więcej już nie doprowadzić do tak strasznej wojny, w której zanika wszelka moralność, szacunek i miłość do człowieka, a w której zaczyna się traktowanie człowieka jak przedmiot lub niepotrzebny odpad.
To był rok 1948.
Dziś po 70 latach nikt nie pamięta już tej deklaracji a tym bardziej nie zamierza jej przestrzegać i nie przestrzega w czasie wojny.
I to skutkuje znowuż dla całej ludzkości.
W kolejnej wojnie światowej nie będzie nikogo, kto ją przeżyje a nie ucierpi w jej wyniku.
Tak to działa.
Trudno w tym doszukiwać się New Age, skoro wiedzę o grzechu pierworodnym mamy od tysięcy lat.
Świadomości zbiorowej, takiej jaką mają roje i stada w zbiorowości ludzkiej mało widać, bo jesteśmy przerośnięci rakiem indywidualizmu.
Namiastki takiej świadomości widzimy w społeczeństwach komunistycznych - w niedawnej historii Rosji i jej krajów satelickich, w Korei czy Chinach.
Podkreślam, ze uważam to za namiastki, a nie za prawdziwą świadomość.
Dlaczego?
Ano dlatego, że w zbiorowościach zwierzęcych nigdy nie zaobserwowano sabotażu ze strony przewodników stada, czy Królowej ula albo mrowiska. To są prawdziwe Matki i prawdziwi Ojcowie od których ludzie powinni się wiele uczyć. Niestety, liderzy państw komunistycznych nie uczą się od liderów zwierzęcych i bywa, że działają na szkodę swoich narodów, prowadząc je do cierpienia i zguby.
Za to dostrzegam, że istnieje wspólnota duchowa ludzkości, przejawiająca się w empatii wobec innych ludzi, niekoniecznie bliskich, czasem bardzo oddalonych i nieznanych. Empatia ta przejawia się w realizowaniu drugiego Przykazania Miłości wobec Bliźnich. Przykładów nie brakuje i u świętych i u nie - świętych osób.
Wreszcie niech będzie dowodem na duchową wspólnotowość ludzkości dogmat i praktyka świętych obcowania.
Modlimy się za zmarłych, za grzeszników, którzy dawno umarli, a ci co są święci i blisko Boga nieustannie orędują u Niego za nami.
Cierpienie ma wymiar nie tylko jednostkowy, nawet gdy cierpi pojedyncza osoba.
Ludzie posiadający dużą empatię - cierpią wraz z tą osobą.
Inni wyrażają współczucie cierpiącym nawet gdy ich nie widzą i nie znają. Także tym, którzy umarli w męczarniach i już nie cierpią. Za tych modlimy się, by ich wesprzeć tam gdzie oni są, bo oni mogli nie zdążyć uporządkować swego życia i nie są w pełni gotowi na spotkanie z Bogiem.
To wspólne cierpienie a także jego skutki ma także wymiar niewidzialny.
Po 2 wojnie światowej, gdy wszyscy zabici w czasie wojny w liczbie kilkuset milionów już nie żyli, żyjący doprowadzili do utworzenia ONZ a w ramach ONZ do ogłoszenia światu Deklaracji Praw Człowieka, które w każdej sytuacji powinny być przestrzegane.
Aby korzystając z doświadczeń ofiary setek milionów zamordowanych i zabitych, nigdy więcej już nie doprowadzić do tak strasznej wojny, w której zanika wszelka moralność, szacunek i miłość do człowieka, a w której zaczyna się traktowanie człowieka jak przedmiot lub niepotrzebny odpad.
To był rok 1948.
Dziś po 70 latach nikt nie pamięta już tej deklaracji a tym bardziej nie zamierza jej przestrzegać i nie przestrzega w czasie wojny.
I to skutkuje znowuż dla całej ludzkości.
W kolejnej wojnie światowej nie będzie nikogo, kto ją przeżyje a nie ucierpi w jej wyniku.
Tak to działa.
Ostatnio zmieniony 2018-06-03, 14:19 przez wędrowiec, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Czy cierpienie ma sens?
Na marginesie Twojej wypowiedzi. Wikipedia podaje 55-78 milionów ofiar II wojny światowej, a nie setki milionów.
Z Wikipedii o Karcie Narodów Zjednoczonych:
Karta została podpisana 26 czerwca 1945 w San Francisco przez 50 z 51 krajów członkowskich (Polska podpisała ją 16 października 1945)[1] i weszła w życie 24 października tego samego roku, po ratyfikowaniu jej (wedle artykułu 110) przez pięć krajów założycielskich (Chiny, Francja, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Związek Radziecki) oraz większość sygnatariuszy. Kraje podpisujące Kartę zobowiązują się do przestrzegania jej postanowień, jako prawa międzynarodowego.
Z Wikipedii o Karcie Narodów Zjednoczonych:
Karta została podpisana 26 czerwca 1945 w San Francisco przez 50 z 51 krajów członkowskich (Polska podpisała ją 16 października 1945)[1] i weszła w życie 24 października tego samego roku, po ratyfikowaniu jej (wedle artykułu 110) przez pięć krajów założycielskich (Chiny, Francja, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Związek Radziecki) oraz większość sygnatariuszy. Kraje podpisujące Kartę zobowiązują się do przestrzegania jej postanowień, jako prawa międzynarodowego.
Ostatnio zmieniony 2018-06-03, 14:41 przez Magnolia, łącznie zmieniany 2 razy.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Czy cierpienie ma sens?
Uważasz, że wspólnota ludzka oparta na grzechu?
W takim razie należę do innej wspólnoty. Moją łączy fakt stworzenia przez tego samego jedynego Boga. I właśnie to, że pochodzimy od Boga, że zostaliśmy stworzeni prze Niego i na Jego obraz, jest tym, co łączy.
A grzech? Grzech nas dzieli, a nie łączy.
Ano nie bardzo. Bóg nie dał nam świadomości zbiorowej, ale każdemu dał rozum. Każdemu dał wolną wolę. Nie dał wolnej woli "przywódcy stada", tylko każdemu człowiekowi. Bóg dał wspaniały dar indywidualizmu. Genialny dar. Jak wszystko, co boskie.
Przykro mi, ale czuję się w obowiązku stwierdzić, że to bzdura. Zamordyzm nie jest świadomością zbiorową. Jest zbiorowym kagańcem. Jest jednym z najjaskrawszych przykładów występowania człowieka przeciw Bogu.
A to dla odmiany żart? Empatia jest zawsze indywidualna i subiektywna. Nie ma zbiorowości czującej to samo i tak samo. Każdy inaczej. Choć może to się na zewnątrz przejawiać podobnymi gestami. Nie zawsze szczerymi.
Słusznie, choć chochlik zmienił jedno słowo. Bo nawet, gdy jednocześnie cierpią tysiące. Gay bomba spadła na Hirosimę, to każdy cierpiał indywidualnie. Każdy indywidualnie czuł rany, poparzenia. To, że działo się to w tym samym ułamku sekundy, nie oznacza, że ktokolwiek cierpiał zbiorowo. Cierpienie ma zawsze wymiar indywidualny. A jedynym, który współcierpiał, jest Jezus. I nikt więcej.
Słuszna teza. Też cierpię. Ale nie czują tego samego. Jest im przykro. Odczuwają żal. Ale nie czują poparzenia, bólu zranienia ...
Ano nie działa. Od skończenia II Wojny Światowej cały czas prowadzone są wojny. O mniejszym zasięgu. Cały czas ludzie giną. Cały czas lidzie ludzi mordują w sposób zorganizowany. Czynią to w ramach wojen, ale też wprowadzania komunizmu, nazizmu. Nawet w Europie trwa zbrojna walka między zwolennikami eurokomunizmu i skrajnych odłamów islamu. Ta akurat wojna to szereg incydentów. Trwa wojna w Sudanie, Syrii. Działa tzw. Państwo Islamskie, Boko Haram ... Cały czas permanentnie jest wojna.
A ONZ to wydmuszka. Bezzębny tygrys z powyrywanymi pazurami. Tylko zaryczeć potrafi. I to też niezbyt głośno.
A jak się to wszystko ma myśli przewodniej? Czy cierpienie ma sens? Czy cierpienie Jezusa miało sens? Czy skoro On cierpiał, ty powinniśmy być od tego wolni? Czy ofiarowanie Bogu swojego cierpienia nie ma dla człowieka sensu?
Dla mnie ma.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
-
- Gawędziarz
- Posty: 425
- Rejestracja: 3 cze 2018
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 56 times
- Been thanked: 98 times
Re: Czy cierpienie ma sens?
Czy cierpienie ma sens? Można teoretyzować w nieskończoność, ale przyjąć cierpienie świadomie, nie jesteśmy gotowi. Nie byłem wyjątkiem ale... Po szoku doznanym diagnozą genetycznej i śmiertelnej choroby u adoptowanego dziecka,dylematu o możliwości oddania go gdziekolwiek, nie było żadnego. Wieloletnia opieka i całkowita obsługa i co tu dużo mówić niedostatek, uczłowieczyła nas. Patrząc na tego młodego chłopca,jego życiową filozofię w chorobie, staliśmy się lepszymi ludźmi, a może nawet było to prawdziwe uczłowieczenie, a nie puste mówienie o miłości, empatii itd. Teraz prosimy Go o wstawiennictwo i jednocześnie modlę się codziennie o mojego synka. Oboje z żoną, czujemy Jego obecność i opiekę, a nawet uważamy, że były przypadki nadzwyczajne. Dziś stwierdzam, że cierpienie ma sens.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Czy cierpienie ma sens?
Odpowiedź bezcenna. Świadectwo. Radość wyrastająca z tragedii. Zaiste wielką wiarę trzeba mieć, aby tego dokonać.
Zazdroszczę Ci tej wielkości, ale panicznie boję się takiego doświadczenia.
I nadzieja. I wiara. I Bóg.
Dziękuję.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
-
- Gawędziarz
- Posty: 425
- Rejestracja: 3 cze 2018
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 56 times
- Been thanked: 98 times
Re: Czy cierpienie ma sens?
Wcale nie byliśmy gotowi na adopcję niepełnosprawnego dziecka. Odmówiliśmy, gdy proponowano nam porzucone przez matkę z problemem psychiatrycznym. To miało być zdrowe tylko mocno zaniedbane, a radość była jeszcze większa, bo dwoje na raz. Ale jak tylko ich zobaczyliśmy, to przepadliśmy z kretesem. Czy to była tak wielka wiara, czy gotowość na wyrzeczenia, czy po prostu wiara młodego człowieka, poczucie obowiązku wyniesione z domu, tego nie wiem. Ale gdy ma się otwarte serca, Papież Polak woła o ludzi sumienia, to resztę chyba sam Pan Bóg sprawia. Dziękuję za miłe słowa.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Czy cierpienie ma sens?
Jestem wdzięczny za te słowa. To taki budujący przykład. To wielka i wspaniała wskazówka i postawa. Imponujesz mi.
Jesteś obecny w mej codziennej modlitwie.
Jesteś obecny w mej codziennej modlitwie.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Czy cierpienie ma sens?
Ktoś kto cierpiąc, ofiarowuje swe cierpienie w dobrej intencji nadaje swemu cierpieniu sens.
Ktoś inny, kto cierpi, złorzecząc przy tym, siejąc nienawiść i równocześnie nie chcąc niczego zrobić by przestać cierpieć lub zmniejszyć cierpienie, ten nurza się wraz ze swym cierpieniem w oparach absurdu.
Ktoś inny, kto cierpi, złorzecząc przy tym, siejąc nienawiść i równocześnie nie chcąc niczego zrobić by przestać cierpieć lub zmniejszyć cierpienie, ten nurza się wraz ze swym cierpieniem w oparach absurdu.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 18941
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2608 times
- Been thanked: 4610 times
- Kontakt:
Re: Czy cierpienie ma sens?
Trafiłeś w sedno.wędrowiec pisze: ↑2018-07-03, 14:13 Ktoś kto cierpiąc, ofiarowuje swe cierpienie w dobrej intencji nadaje swemu cierpieniu sens.
Ktoś inny, kto cierpi, złorzecząc przy tym, siejąc nienawiść i równocześnie nie chcąc niczego zrobić by przestać cierpieć lub zmniejszyć cierpienie, ten nurza się wraz ze swym cierpieniem w oparach absurdu.
Nasze cierpienie ma sens, o ile cierpimy jako "Ciało Chrystusa" (bo tym jest Kościół).
Dlatego Paweł mógł napisać coś, co dla wielu na pierwszy rzut oka wygląda na bluźnierstwo:
Kol 1:24 bt5 "Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony dopełniam niedostatki udręk Chrystusa w moim ciele dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół."
Re: Czy cierpienie ma sens?
Uważam, że cierpienie nie ma większego sensu.
Autanazja powinna być na życzenie każdego, ale nie rodziny która chce się pozbyć babci dziadka.
Autanazja powinna być na życzenie każdego, ale nie rodziny która chce się pozbyć babci dziadka.
Re: Czy cierpienie ma sens?
Zdajesz sobie sprawę że napisałeś zaprzeczenie?
Jeśli eutanazja ma być na życzenie każdego, to nie można wykluczyć rodziny. Każdy to każdy. Nie ma wykluczeń i wyjątków. Nikt nie może się czuć bezpieczny, bo w każdej chwili ktoś inny może zażyczyć sobie czyjejś eutanazji.
Może choć 5 minut rozważysz temat zanim się w nim wypowiesz?
Masz jakieś argumenty na poparcie swojej tezy, że cierpienie nie ma sensu?
A to, że nie odkryłeś sensu w cierpieniu, nie oznacza, że go nie ma.
Re: Czy cierpienie ma sens?
Magnolia, na życzenie każdego kto chce autanzji na sobie,
nie na kimś.
O to mi chodziło
nie na kimś.
O to mi chodziło