Rodzina wielopokoleniowa - bardzo dobra rzecz. Ale nie w pierwszych latach po zawarciu małżeństwa. I - może poza warunkami wiejskimi - nie w tym samym mieszkaniu.
Tymczasem Kościół i mądrzy ludzie mówią: Nie tędy droga.
Jakoś tak jest, że jak ktoś nie ma za bardzo argumentów, to usiłuje przekonać, że tak uczy "Kościół i mądrzy ludzie" (siebie oczywiście zaliczając do tych drugich). Niczego takiego Kościół nie uczy.
Owszem, z jednej strony Kosciół docenia rolę dziadków i wielopokoleniowej rodziny (zresztą jestem tu całkowicie z Nim zgodny). Natomiast z drugiej strony przykłada olbrzymią wagę do
autonomii, samodzielności i integralności rodziny. Taka autonomia, integralność i samodzielność jest zagrożona, jeśli rodzina nie "oderwie" się od rodziców. Dokładnie tak, jak mówi Księga Rodzaju (chyba nie podejrzewasz starożytnych Żydów o brak szacunku do więzów rodzinnych? - były znacznie mocniejsze niż dziś. A jednak pisano o "oddzieleniu".)
Oczywiście jest też kontekst - inaczej to wygląda w rodzinie w mieście, nieco inaczej w rodzinie wiejskiej, gospodarującej na tej samej ziemi. Tam sposób na usamodzielnienie małżeństwa jest nieco inny - po prostu następuje zmiana pokoleń. Jeśli tak nie jest i rodzice zwlekają z "przepisaniem ziemi" - zwykle kończy się to problemami (inna rzecz, że niestety często takie przepisanie kończy się innymi problemami - ale to już patologia).
Istotą "opuszczenia" jest to, że
Małżonka staje się dla mnie najbliższą osobą na świecie - ważniejszą niż rodzice (a także ważniejszą niż przyszłe dzieci). Praktycznie trudno to ukształtować mieszkając w jednym mieszkaniu z kimś, kto dotąd był najważniejszy (rodzice) i któremu byłem winien posłuszeństwo. Nie mówiąc już o drobiazgach typu, że cokolwiek młodzi zrobią, będą sie zastanawiać co powiedzą na to rodzice.
Po 3-4 latach sytuacja jest zupełnie inna. Nowa rodzina jest już "ukonstytuowana" po "swojemu" i jest w stanie zachować integralność - nawet przy wspólnym mieszkaniu.
Nie wiem na podstawie czego piszecie - ja mam za sobą 10 lat posługi w poradnictwie rodzinnym, i mówię na tej podstawie.
Oczywiście, nie czyni mnie to w tej sprawie jakimś autorytetem - dlatego proponuję lekturę następujących artykułów.
http://www.katolik.pl/opusci-czlowiek-o ... 16,cz.html
http://www.radiomaryja.pl/multimedia/ws ... -tesciami/
http://rokb.ekspreshomiletyczny.pl/inde ... rd-staniek
Na dzisiejszej mszy świętej, ksiądz proboszcz (60 l), mówił o wychowywaniu kolejnych pokoleń nieudaczników, którym za młodu podstawia się wszystko pod nas, a one myślą że mleko bierze się z lodówki.
Ano własnie. DLatego dorosły człowiek nie powinien mieszkać z Rodzicami - i to niezaleznie od tego czy jest sam, czy zawarł małżeństwo.