Człowiek który jest uzależniony od alkoholu jest po prostu alkoholikiem ,nie ma co szukać łagodniejszych określeń jeśli mówimy o faktach ,szczerość i bezpośredniość się liczy w takich sytuacjach a nie głaskanie po główce człowieka który niszczy własne zdrowie i życie a przy okazji relacje rodzinne swoim nałogiem . Alkoholika trzeba opuścić i zostawić samemu sobie aby przejrzał w końcu na oczy i dostrzegł swoją chorobę .W przypadku Autorki jej mąż jak dla mnie szuka okazji do zdrady i na pewno nie jest wobec niej uczciwy ,te słowa są bolesne jednak ukazują prawdę. Oczywiście pomysły przytaczane przez forumowiczów są istotne i można ich spróbować jednak ..zdrowy rozsądek tez należy zachować.agust pisze: ↑2018-07-21, 11:13 Jakże mądre dwie kobiety:Magnolia i Gosia26. Powtarzam się za Andejem, ale myślę, że wybaczy. Nie zapominam też o mojej kochanej żonie, której byłem wierny przez tyle lat. Ma wszystko to o czym pisze Magnolia i po prostu uzależniła mnie od siebie , a ja starałem się jej to odwdzięczyć. Lepiej mi zawsze było z nią niż z kolegami i koleżankami. A warunki do zdrady też były idealne, choć nie na drugiej półkuli. Nie wiem tylko skąd Twój mąż Magnolio wiedział o moim sposobie na uspokojenie żony. Tak samo jej mówiłem, że gdybym ją zdradził, goniłbym biegiem by jej to powiedzieć, a potem do konfesjonału. Tajemnice w ogóle, a szczególnie w małżeństwie są zabójcze - to więzienie dla duszy. Zdrada małżeńska to nie jest słodki sekret, bo skrzywdziliśmy tyle ludzi. Zdradą jest także sytuacja o której pisze Blumena, bp ona cierpi tak, jakby ta zdrada rzeczywiście zaistniała. Tu, wg mnie nie ma żadnych okoliczności łagodzących dla jej męża.
W naszym małżeństwie nie było kryzysów, negocjacji, wymagających jakichś rozjemców, bo w sprawach zasadniczych nie bazowaliśmy tylko na miłości, która niby jest bezwarunkowa, ale na uczciwości - co się ślubuje, i nie stwarzaniu sytuacji, by druga strona cierpiała. Czy się nie kłóciliśmy? Jeszcze jak, czasem nawet często, tyle że o bzdury i nie dłużej niż do wieczora...
Dlatego bliższy jest mi jest pogląd Gosi26, która mocno rozróżnia miłość od naiwności.
Dezerterze, przepraszam za to, że użyłem określenia (.....) w stosunku do męża Magnolii, ale szukałem możliwie najłagodniejszego wg opisu sytuacji przez jego żonę. Więcej tak nie będę. Mówił mi pewien w zasadzie porządny gość, choć mocno nadużywający alkoholu, że określenia alkoholik, jest dla alkoholika największą obelgą. Przecież oni mogą zawsze przestać. Dużo łagodniejszą formą dla takich niedojrzałych mężów jest określenie bawidamek, kobieciarz, podrywacz, co ich nawet nobilituje w oczach takich samych niedorośniętych kobiet, które bardzo chętnie by spróbowały, jak on sobie poczyna... Pewien misjonarz w Afryce zauważył, że zamiast czarniutkich kręconych bobasów rodzą się jakieś prawie blade twarze. Zrobił mały wywiad i odkrył, że pewien polski inżynier pracujący na jakiejś inwestycji, mógł być tego powodem. Po prostu jedna z pięknych miejscowych pań pochwaliła się koleżankom, że ten białas robi to jakoś inaczej. Mimo, że opowiedziała jak, to żadna na słowo nie uwierzyła i każda chciała sama się przekonać.
Mam nadzieję, że mąż Blumeny już przeczytał nasze rady i stanie się wiernym mężem.
Moja ciocia(siostra mojej mamy ) żyłą w małżeństwie sakramentalnym przez prawie 25 lat ,ma dwie już dorosłe córki . Jej mąż zdradzał ją notorycznie ,nie przynosił pieniędzy do domu tylko rozrzucał je na imprezach i rożnych rozrywkach ,zaniedbywał dom rodzinę i ją samą . Potrafił stroić się wieczorem nawet przy niej samej gdy wychodził na podryw. Gdy wyszła pierwsza zdrada na jaw- to był płacz ,były zapewnienia ,obietnice ,wspólna pracę nad związkiem ,no i szansa że uda się jednak naprawić to małżeństwo .Aż do kilku miesięcy gdy wyszła kolejna zdrada -oczywiście sytuacja się powtarzała była kolejna szansa. No i wiadomo po jakimś czasie znowu to samo. Gdyby nie to że w końcu poszła po rozum do głowy to pewnie dalej by tolerowała wyskoki swojego męża ,będąc przy tym poniżaną.Dlatego ja uważam że każdy jest odpowiedzialny sam za Siebie ,mamy swój rozum i wiemy co robimy ,ta druga strona też musi chcieć coś zmienić ,naprawić ,przepracować .Małżeństwa nie uciągnie tylko jeden z małżonków. I nawet poważny kryzys między ludźmi nie usprawiedliwia szukania wrażeń na boku .