Księga Rodzaju używa słowa początek. Oczywiście, można to interpretować na wszystkie strony by pasowało do współczesnej myśli naukowej. Tylko gdzie się kończy interpretacja, a gdzie zaczyna fantazja?
Nie. Biblia jest księgą o wierze, nie o fizyce. I z definicji mówi o początku ontologicznym - fizycznym się w ogóle nie zajmuje (Mojżesz nie miał na ten temat żadnej więcej wiedzy niż mu współcześni).
Chciałeś chyba napisać „żaden system nie może wyjaśnić swojej złożoności (z wyjątkiem Boga, który wyjaśnia swoją złożoność)”.
Nie. Bóg jest osobą, a ja zwykle pisze to, co chcę napisać
Nie zadowala, błędne koło.
Nie. Udowadnia, że konieczny jest "byt konieczny", inaczej Wszechświat jest nielogiczny.
Jaki dowód by mnie zadowolił? Nie wiem. Ale Bóg jeśli istnieje powinien wiedzieć. Czemu go nie dostarcza?
Czyli żądasz czegoś, ale nie wiesz czego?
To tłumaczy, czemu nie widzisz dowodów istnienia Boga, choć są, gdziekolwiek spojrzysz...
Ale jakie konkretnie działanie chcesz wyjaśnić przy pomocy Boga?
Istnienie.
Człowiek powstał wyniku ewolucji, Bóg tu zbędny.
Odważne stwierdzenie. Czy naprawdę myślisz, że stworzenie poprzez ewolucję jest jakoś "łatwiejsze' niż jednorazowy akt stwórczy?
O powstaniu wszechświata za mało wiemy, więc nie można tego wyjaśnić Bogiem.
Nie widzię związku pomiędzy jednym a drugim.
Co tracimy wierząc? Na przykład czas. Zamiast się modlić mógłbyś wykorzystać swój czas inaczej. Możliwe, że w naszej kulturze w obecnych czasach to nie są duże straty, ale żyjąc w muzułmańskiej teokracji przypuszczam, że strata byłaby większa (zwłaszcza dla kapłanów, imamów, teologów)
O ile wiem, modlący się ludzie w historii świata zrobili bardzo dużo.
Ale zgoda - jesli Bóg nie istnieje, być może modlić się byłoby stratą czasu.
A jesli istnieje?
Różnica jest taka, że dla czytelnika Platona jest nieistotne czy Sokrates naprawdę istniał czy też jest tylko postacią fikcyjną. Ważne są idee.
Nie rozmawiamy o tym czy Sokrates istniał - tylko czy ktoś wątpi w istnienie Sokratesa, mimo że świadectwa jego istnienia są nieporównywanie słabsze niż działalności, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.
Co z tego, że mamy tysiące manuskryptów ze średniowiecza? Jak one poświadczają cokolwiek, skoro oryginały zostały spisane dziesiątki lat po opisywanych wydarzeniach przez (tak) nieznanych autorów w innym języku i innym miejscu niż akcja utworu? W moim odczuciu nic nie poświadczają
Po pierwsze nie w średniowieczu, tylko w pierwszych wiekach. Po drugie, ponownie odsyłam do
http://analizy.biz/zarzuty/002histbiblii.htm oraz
http://analizy.biz/zarzuty/001histjezusa.htm
I efekt jest taki, że koniec Marka jest w części manuskryptów krótszy a w części dłuższy. I weź tu teraz analizuj jak było naprawdę.
Krótsza wersja nie przeczy dłuższej. WIęc nie ma sprzeczności
Czemu Bóg się nie postarał żeby nie było takiego zamieszania? Paweł pisał, że "Bóg bowiem nie jest Bogiem zamieszania" a tu taki zonk.
Poszukujesz Boga na swoje podobieństwo. Bóg to nie Wielki Brat z telewizji.
Mechanika kwantowa wyjaśnia jak to się dzieje, że cząstki elementarne pojawiają się znikąd "łamiąc" klasyczną zasadę zachowania energii. Hmm może wszechświat powstał podobnie?
Prawodopodobnie. I co z tego? Nadal nie wiemy "dlaczego".
Bo nauka się zajmuje pytaniem "jak".
Możliwe. Wątpię jednak by prosty żydowski rybak był w stanie spisać ewangelię.
A kto twierdzi że "prosty"?
Po grecku.
Nie wiemy, w jakim języku powstały ewangelie. Wiemy natomiast, że np. Apokalipsa jest spisana w fatalnej grece
W przypadku Marka najwyżej po 30.
Po wojnie z Rzymem w której zginęło kilkadziesiąt, a może i kilkaset tysięcy prostych rybaków i ich rodzin.[/quote]No co to?
I na końcu zapomniał się podpisać - wszyscy czterej zapomnieli. No bo przecież nie mógł zrobić tego celowo - apostołowie nieśli świadectwo. To kto napisał ewangelię powinno być najważniejszą informacją. A jednak nie ma jej tam. Nie dziwi cię to?
Ani trochę.
Podpisywanie się jest stosunkowo nową manierą. Czy wiesz, że w starożytności nawet obrazów i rzeźb nie podpisywano?
Uważano bowiem, że dzieło jest ważniejsze niż autor.
DLatego mało który autor się podpisywał.
Wiemy czym jest piorun i jak działa. I zawsze działa tak samo. Nie jest skorelowany z grzesznością ludzi na dole. Po prostu dużo naładowanych cząstek przechodzi z jednego miejsca w drugie. Nie wiem jak tobie, ale dla mnie to jest forma odczarowania.
Ok, zgadzam się, że nie wiemy wszystkiego. Ale wiemy wystarczająco dużo, by nie popełniać błędu epistemologicznego polegającego na myśleniu że ktoś nas "karze" piorunami i rzuca wedle własnego upodobania. Nie, to zjawisko proste jak budowa cepa i wali na oślep w ludzi, w domy, w drzewa.
Nie rozumiesz. Tu nie chodzi o to czy "wiemy wszystko" czy "nie wszystko. Tu chodzi o to, że nawet jesli opiszemy cały mechanizm (a jesteśmy tego bliscy - w czym duże zasługi miał mój profesor, Szpor i jego uczeń Hryńczuk) to nadal NIC to nie wniesie - nie wiemy CZEMU uderza piorun. Po prostu jesteśmy to w stanie opisać dokładniej niż kiedyś - to wszystko.
Ja wiem, że współcześni ludzie mają często podobne wyobrażenie o naszych przodkach - że byli zabobonni itd. Nic bardziej błędnego - wystarczy poczytać teksty z epoki.
Gdy przygotowywałem książkę o czasach konstantyńskich, wiele uwag wniósł mój Tata. Był zdumiony wnikliwością ówczesnych tekstów.
A co do dzwonienia dzwonami... Jakoś tak się złożyło że ten zakaz się zbiegł w wynalezieniem piorunochrona. Ale jak rozumiem to przypadek
Tak? A wiesz w którym roku zakazano?
Błędnie klasyfikujesz użycie dzwonów. Były one czymś, czego używano w czasie dużych wydarzeń: rozpoczęcia okresów liturgicznych, wyboru króla, niebezpieczeństwa (a więc w czasie burzy, ale przecież nie tylko - także podczas pożaru czy napaści).
Sorry, ale myślę że naczytałeś się nieprzychylnych interpretacji i trochę "rezonujesz".
To nie problem wymyślić nieobalalną, niefalsyfikowalną tezę. Problemem jest wymyślenie czemu ktoś miałby ją traktować poważnie.
Jest szereg powodów, o których tu rozmawiamy. Ale mówimy o czym innym: nie mów że nauka coś falsyfikuje, kiedy tego nie robi. A nawet się na temat tego czegoś nie wypowiada.
Samoreplikują. Brzmi lepiej? Jeśli idziesz gęstym lasem i znajdujesz złoty zegarek, wiesz że sam się nie rozmnożył z drugiego zegarka bo wiesz jak powstają zegarki, a nie dlatego że ma dużo części i jest złożony.
Analogia upada, kiedy mówimy o stworzeniu 'wszystkiego".
Chodziło mi o to, że nic w danym przedmiocie ci nie powie czy ulepił go inteligentny projektant czy też jest on rezultatem bezosobowych sił natury.
Przypuśćmy. I co z tego? Owe siły tez ktoś musiał stworzyć.
No i co jeśli tym bytem koniecznym jest jakieś pierwotna bezprzyczynowa-w-sensie-klasycznym-zupa-kwantowa? A nie Bóg?
Oj, widze że nie "brałeś" na filozofii pojęcia bytu koniecznego...
Obawiam się że to samo muszę powiedziec o sporze jaki prowadzisz z Quinque na temat złożoności Boga.
Cofając się w historii wszechświata wszystko staje się coraz prostsze, aż do unifikacji podstawowych sił. Czy to nie wskazuje na jakiś bardzo prosty=nieinteligentny byt?
Przeciwnie. To wskazuje na bardzo wyrafinowaną inteligencję.
I w tym układzie lokalnie entropia może maleć przy jednoczesnym średnim wzroście aż do śmierci cieplnej. Na pewno termodynamika nie pozwala negować samoorganizacji życia na Ziemi.
Pomyliłeś mnie z jakimś antyewolucjonistą - ja niczego podobnego nie twierdziłem. Nie odnoszę się do ewolucji, tylko do całego Wszechświata. A w tym entropia rosnie.
Wydaje mi się, że taka przerzucanka nie ma sensu - a przynajmniej tak długo, jak długo będziesz się odwoływał do swoich (choć myślę że sa one po prostu przeczytane) mniemań na temat Boga, stosunku wiary i nauki itd.
Chyba nie umiem CI pomóc w ten sposób: polecam natomiast parę pozycji:
Bp. Andrzej Siemieniewski "Skąd się wziął świat" - w wersji skróconej, w formie pdf tu
http://www.pwt.wroc.pl/pliki/ks_fides_1.pdf (zdaje się, że pełniejsza, choć "brzydsza" wersja jest tu
http://www.siemieniewski.archidiecezja. ... ?q=node/18 )
Ten sam autor Ścieżką ewolucji do Boga Stworzyciela
http://www.siemieniewski.archidiecezja. ... ?q=node/43
Ten sam autor Ścieżką nauki do Boga. Nauki przyrodnicze i duchowość w starożytności i w średniowieczu
http://www.siemieniewski.archidiecezja. ... /?q=node/8
Zapewniam, że - niezależnie od pytań jakie zadajesz - lektura jest fascynująca