Damian907 pisze: ↑2018-12-22, 22:47
Może nie cierpisz w sposób silny w obecnym momencie. Jednak naszemu życiu towarzyszy widmo cierpienia: choroba, starość, śmierć - każdego z nas to czeka, prędzej czy później, to nieunikniona kwestia czasu. W dodatku nawet jeśli obecnie Twoje pragnienia są spełnione, to na ich miejsce mogą pojawić sie nowe, co doprowadzi do niezadowolenia, a nawet jeśli nie pojawiają sie nowe, to prędzej czy później pragnienia skierowane na zewnątrz doprowadzą do cierpienia, ponieważ nic nie trwa wiecznie, rodzina, pieniądze, zdrowie - to jest wszystko do czasu.
Twój stan określiłbym jako przyzwyczajenie sie do tego że życie łączy się z cierpieniem.
No niech tak będzie. Ale czym się ten stan różni od stanu takiego np Dalajlamy. Stwierdził on ostatnio, że decyduje, że już nie będzie się odradzał i że nie wraca już na ziemię. No i daj mu Boże, żeby było jak chce
Ale czy on nie cierpi w tym życiu ? Nie boli go ? Jego umysł nie generuje oczekiwań ? Oczywiście jest sprawny w operowaniu swoją wolą i stanem umysłu. Gdy przychodzi "oczekiwanie" jest w stanie puścić je wolno medytując o niebycie. Ale nadal je ma.
Jak do mnie przychodzi oczekiwanie, również jestem w stanie puścić je wolno medytując o jedności w Bogu, miłości Bliźniego i życiu wiecznym.
Może różnica u mnie jest taka, że cenię wyżej to co dostałem od życia niż jego cierpienie. I nie mam potrzeby deklarować się, że nigdy już nie wracam bo tu jest strasznie. Jakby taka była wola mojego absolutu, że po jednym życiu mam mieć kolejne, było by ok. Jeśli będzie tak, że pójdę gdzieś dalej, też ok.
Btw. czy jak taki Dalajlama opuszcza już samsarę i nie będzie więcej wspierał ludzi na ziemi swą mądrością to nie jest to egoistyczne ? A jak coś jest egoistyczne to chyba ciężko w tym stanie odpuścić sobie ego.
Damian907 pisze: ↑2018-12-22, 22:47
Więc właśnie, biblia jasno nie opisuje Boga, ale teologia poszła w tą stronę że jest to byt zdecydowanie odrębny od swojego stworzenia. Koncepcja świata jako wyobrażonego przez Boga jest bardzo poetycka, sama myśl mi się podoba.
To wynika chyba m.in. z Tomasza z Akwinu. Pisał on, że jeśli byt jest nieskończony, doskonały itp. to nie może mieć żadnych mierzalnych właściwości, które ma nasz świat. Więc świat nie może być częścią Boga, może za to być tworem Boga. No i ma to sens, również uznając nasz świat za efekt kreacji boskiej wyobraźni.
Z drugiej strony, poza Boskim absolutem nie istnieje nic, więc wszystko ma w nim źródło i poza nim może istnieć tylko do pewnego stopnia. Takiego stopnia, który wytworzy Bóg. Można więc tym sposobem uznać świat za część Boga.
Pychą było by więc twierdzić, że nasze zrozumienie istoty Boskiej "osobowości" jest bliskie rzeczywistości. Wiemy tyle ile podpowiada rozum ( wierząc, że jest na boskie podobieństwo, więc nie kłamie ) oraz tyle co zostanie nam objawione przez Jezusa.
Stwierdzenie więc, że Bóg jest osobą i wyobrażanie sobie dziadka z brodą posiadającego płeć, ciało i humory jest oczywiście błędne.
Najważniejszą chyba implikacją z "osobowości" Boga jest to, że Bóg widzi, rozumie i jest świadom.
Dopóki więc siedzimy w swoim ego, które zostało przez niego stworzone. Jesteśmy my i on, nawet jeśli gdzieś później zlewamy się z nim w jedność. Co powoduje, że da się do niego mówić, bo tak chciał by to działało. On ustalił zasady, a że jest doskonały to są nie do złamania.
I chcąc się z nim połączyć w "Jedności" trzeba stanąć przed nim w prawdzie. Jeśli więc stan naszego umysłu jest taki, że zaprzeczamy jakiejś prawdzie lub ją ukrywamy, to nie chcemy w pełni połączyć się z Bogiem.
Jednocześnie interpretując w kontekście Chrześcijańskim dążenia Buddystów to można by wyciągnąć wnioski, że jeśli któryś Buddysta ma naprawdę tak wielkie umiłowanie prawdy jak twierdzi, to spokojnie idzie po poznaniu prawdy do nieba. Z drugiej strony jeśli bardziej miłuje chęć osiągnięcia samemu doskonałości i Nirvany niż prawdę to będzie mu ciężej
Damian907 pisze: ↑2018-12-22, 22:47
Praktyk pisze: ↑2018-12-20, 22:01
Zauważyłeś, że używając "świadoma samej SIEBIE" wskazujesz, że jednak ta świadomość ma JA ?
Wg mnie nie ma takiego wskazania, po prostu Tobie jest trudno to sobie wyobrazić.
No trudno sobie to wyobrazić, nie przeczę. Mówię tylko o tym, że "SIEBIE" jest zaimkiem zwrotnym od "JA". Więc jeśli wasz absolut jest świadom siebie to musi mieć "JA". Chyba, że użyłeś złego słowa.
Damian907 pisze: ↑2018-12-22, 22:47
Są różne koncepcje tego, czy nowe istoty powstają, czy też nie. Wg niektórych jest zamknięty katalog strumieni świadomości, inni twierdza że powstają nowe. Tym co miałoby tworzyć nowe istoty jest sama przestrzeń, tak jak w mechanice kwantowej gdzie z próżni powstają cząstki które po krótkim czasie anihilują, przestrzeń jest brzemienna.
Przestrzeń nie jest brzemienna jeśli już odwołujesz się do fizyki kwantowej. Fizyka kwantowa przewiduje raczej, że poza naszą przestrzenią jest coś głębiej, co wpływa na nią. Coś z innego wymiaru.
Damian907 pisze: ↑2018-12-22, 22:47
Już jesteśmy częścią całości, musimy po prostu pozbyć się niewiedzy dotyczącej tego stanu, tą niewiedzę tworzy iluzja oddzielenia czyli ego, ja jest puste - nie ma niezależnego bytu, lecz mimo swojej iluzoryczności wiąże w samsarze.
Wyjaśniaj dalej
Dlaczego tak jest? skąd się bierze ta iluzja ?
Btw. jak Ci minęło Boże Narodzenie ?
Panie patrz na moje serce razem ze mną, patrz na prawdę o mnie razem ze mną.