Dlaczego wierzycie w Boga?

Rozmowy, które dotyczą osób niewierzących, osób które wątpią w istnienie Boga, którzy również mówią, że nie należy Bogu oddawać czci.
ODPOWIEDZ
agust
Gawędziarz
Gawędziarz
Posty: 425
Rejestracja: 3 cze 2018
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 56 times
Been thanked: 98 times

Re: Dlaczego wierzycie w Boga?

Post autor: agust » 2019-01-03, 16:00

Kalart pisze: 2018-12-31, 01:28 Ewangelia według przeklętego Kalarta.
Kalart, uśmiałem się współczując, dobre i to ;) .

Człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga, ma wolną wolę. Zło zawsze jest bardziej ponętne, bo obiecuje szybki sukces. Dobro jest trudniejsze i choć chroni w jakimś stopniu człowieka za życia, to zasadnicza i wieczna nagroda dopiero po śmierci. Mamy więc wybór. Wyśmiewasz wierzących, nie obiecując nic w zamian. Napisz jakiś program twórczy, może ktoś przeczyta i załapie się. Marksizm już się zużył. Może jakieś pokolenie Frankensteina - doskonałe technicznie i bez świadomości. Sama negacja jest taka prymitywna. Jednak na tym forum nie wróżę Ci sukcesu...

konik

Re: Dlaczego wierzycie w Boga?

Post autor: konik » 2019-01-03, 20:31

No trudno - chcialem jeszcze troche poprzygladac sie dyskusji, ale widze, ze wygasa.
Coz - nie popre kalarta. Poniewaz wyraznie kalart falszuje tresc zapisu biblijnego, aby dopasowac do swojej wizji wizje Boga. I dlatego nawet tworzy jakas swoja "ewangelie".
Hm... ale to sa przeciez stare kotlety. I ramki w tym obrazie juz tez niemodne.
To tyle. Moze czas opuscic to muzeum antyteizmu kalarcie?

Zibi
Początkujący
Początkujący
Posty: 54
Rejestracja: 21 sty 2019
Has thanked: 1 time

Re: Dlaczego wierzycie w Boga?

Post autor: Zibi » 2019-01-21, 11:14

Damian907 pisze: 2017-05-13, 11:20 Pytanie jak w tytule wątku.

Zmieniłem "boga" na "Boga" ponieważ autorowi chodziło raczej o Boga, a nie "boga". Dominik
Mamy tylko dwie opcje, wierzyć w inteligentnego Stwórcę (Boga), albo wierzyć że wszystko powstało z tzw. wielkiego wybuchu niczego.

Ponieważ nic nie może wybuchnąć, wybrałem wariant pierwszy. Jest jeszcze wariant ze wszystko istnieje zawsze, ale jest mało popularny, niszowy.

Dodano po 3 minutach 34 sekundach:
Kalart pisze: 2018-12-20, 07:25 Grzech musi być świadomy. Czy metaforyczni Adam i Ewa stanęli przed Bogiem i powiedzieli: "Chcemy, by istniały choroby, śmierć, cierpienie, ból, niesprawiedliwość itd"?
Przecież Kościół Katolicki naucza, że aby grzech był grzechem, musi być w pełni świadomy. Tymczasem świadomość u Ewy była taka, jaka jest u ofiar większości oszustw.
U Adama to jeszcze inaczej - dostał on owoc z drugiej ręki, nieświadomy jego źródła. Tu już można mówić o pełnej nieświadomości. Jego wybór był taki, jak wybór otrutej ofiary - żaden.
Nie wiem, jak można uważać wizję świata przedstawioną przez Biblię za spójną i logiczną. Niemal każda analiza prowadzi do absurdu. Ale może do tego trzeba być inżynierem...
Oboje wiedzieli, że owoców z tego drzewa jeść nie wolno bo umrą. Przekaz jasny i czytelny. Wizja jest prosta i czytelna, tylko nie dla każdego.

Dodano po 2 minutach 26 sekundach:
Kalart pisze: 2018-12-20, 09:28 Właściwą zaś karą - wykonaną przez dobrotliwe i miłosierne bóstwo - jest ukaranie zarówno ich, jak i tysiące pokoleń wszystkimi niedolami, jakie oferuje niesprawiedliwy świat. Przeciętni rodzice potrafią dostosować karę do przewinienia, ale Bóg takich kompetencji nie posiada i za stosunkowo drobne nieposłuszeństwo zadbał o surową karę.
Aż strach byłoby spytać, jaka kara byłaby w wykonaniu mniej litosnej istoty.
Skoro na skutek grzechu Adam i Ewa stali się śmiertelni a potem ich potomstwo, czy to wina Stwórcy? Przecież powiedział jaka jest kara, potem musiał być konsekwentny w jej wykonaniu.

Dodano po 1 minucie 56 sekundach:
Kalart pisze: 2018-12-20, 11:09 W jaki sposób Adam sprzeciwił się Bogu? Poza tym że zjadł owoc, który dostał od swojej żony.
Niemniej i tak - nie ma żadnego bezpośredniego związku ze zjedzeniem owocu a wygnaniem z raju, poza tym że Bóg postanowił taki stworzyć.
Bóg stworzył jasny związek przyczynowo-skutkowy - Adam zjadł owoc, to ziemia stała się przeklęta, rodzi osty i trzeba wysiłkiem zdobywać pożywienie. Mimo że jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Co grzech Adama ma do tego, że ziemia została przeklęta?
Jest związek, w raju byli by nieśmiertelni, poza rajem już nie. W raju nie ma śmierci. Przeczytaj to wszystko w biblii kilka razy, zrozumiesz co i jak.

Dodano po 3 minutach 49 sekundach:
Kalart pisze: 2018-12-29, 23:11
Marek_Piotrowski pisze: 2018-12-29, 09:47 Założenie, że sam fakt że jakoś to konkretnie będzie oznacza determinację tego czegoś jest błędne. Do zdeterminowania potrzebna jest interwencja, a nie informacja.
Bóg jak najbardziej dopuścił się interwencji, która uzasadnia zdeterminowanie losu człowieka. Taką interwencją jest stworzenie człowieka.
Marek_Piotrowski pisze: 2018-12-29, 09:47 Podam (banalne, ale adekwatne) podobieństwo. Stoisz sobie na górze, którą otacza droga. Widzisz jej przebieg - otacza górę i potem skręca w lewo.
Drogą jedzie samochód. Wiesz, że kierowca objedzie górę i skręci w lewo. Czy to oznacza, że zdeterminowałeś jego drogę?
Jeśli zbudowałem drogę i samochód, stworzyłem kierowce z ciekawością poznawania świata, po czym nakierowałem kierowcę prosto na drogę - tak.

Dodano po 6 minutach 56 sekundach:
Dla mnie Bóg jest jak bezbłędny programista. Jeśli programista tworzy program i pisząc każdą linijkę kodu dokładnie wie, jak wpłynie ona na rezultat - to całkowicie zdeterminował wszystkie aspekty programu. Na początku nie było nic poza Bogiem - a więc też nie było nic, co mogłoby sprawić że kod zadziałałby inaczej, niż sam Bóg tego chciał.
Jeśli zwykłego programistę własny program zaskakuje, to tylko dlatego że nie przewidział wszystkich okoliczności. Bóg przewiduje wszystko. Musiał też przewidzieć absolutnie każdy grzech - a zmiana odpowiednich parametrów kodu zapobiegłaby temu. Skoro tego nie zrobił... najwyraźniej mu to odpowiada.
Nie da się pogodzić faktu kreacji człowieka i wszechwiedzy, nie negując wolnej woli. Każda próba pogodzenia wolnej woli i wszechwiedzy to uczynienie z istoty wszechwiedzącej tylko i wyłącznie obserwatora. Bóg nie jest tylko i wyłącznie obserwatorem - jest jedynym kreatorem. Dlatego dochodzi do sprzeczności.

Dodano po 19 minutach 42 sekundach:
Dodam na koniec.
Tworzę robota. Robot dokonuje jakieś czynności. Stworzyłem robota i wiedziałem, że dokona właśnie tej czynności. Kto jest winny - robot czy ja?

Człowiek, który jest w 100% przewidywalny, niczym nie różni się od robota.
Człowiek nie jest przewidywalny, ma WOLNĄ WOLĘ. Bóg nie wiedział jacy będą ludzie i dlatego w pewnym momencie żałował że stworzył ludzi, bo ludzie byli bardzo źli. Gdyby Bóg wszystko wiedział o człowieku i tym co zrobi, później by nie żałował.

Dodano po 3 minutach 36 sekundach:
Kalart pisze: 2019-01-03, 11:28 Dokładnie tak, osoba kierująca autem nie może stwierdzić że jest TYLKO obserwatorem. Jak postanowi zjechać na chodnik i rozjechać przechodniów, to znaczy że może stwierdzić w sądzie że jest niewinny, bo "tylko" obserwował.
Czy rozumiesz znaczenie słowa "tylko"?

Jak naukowiec postanowi schwytać i zarazić zwierzę chorobą, to czy obserwując jak zwierzę wraca do swojego legowiska i zaraża pobratymców może stwierdzić, że jest tylko obserwatorem i wcale, ale to wcale nie przyczynił się do śmierci tych wszystkich istot? Mając do tego całkowitą pewność, że zarażone zwierzę nie potrafi zrozumieć co uczyni powracając do swego legowiska?
Bóg zaś obdarzając ludzką naturę słabościami i doskonale wiedząc, do czego owe słabości doprowadzą - jest podobnie winny jak owy naukowiec.

Howgh!
Wolną wolę nazywasz słabością? Ciekawe.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Dlaczego wierzycie w Boga?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2019-01-21, 13:59

Zibi pisze: 2019-01-21, 11:14 Mamy tylko dwie opcje, wierzyć w inteligentnego Stwórcę (Boga), albo wierzyć że wszystko powstało z tzw. wielkiego wybuchu niczego.
Serio?
Siedzę na krześle. Mam tylko dwie opcje - wierzyć że zbudował je człowiek, albo wierzyć że zrobił to przy pomocy piły, szlifierki i śrubokrętów? :))
Ostatnio zmieniony 2019-01-21, 14:00 przez Marek_Piotrowski, łącznie zmieniany 1 raz.

Zibi
Początkujący
Początkujący
Posty: 54
Rejestracja: 21 sty 2019
Has thanked: 1 time

Re: Dlaczego wierzycie w Boga?

Post autor: Zibi » 2019-01-21, 14:03

Marek_Piotrowski pisze: 2019-01-21, 13:59
Zibi pisze: 2019-01-21, 11:14 Mamy tylko dwie opcje, wierzyć w inteligentnego Stwórcę (Boga), albo wierzyć że wszystko powstało z tzw. wielkiego wybuchu niczego.
Serio?
Siedzę na krześle. Mam tylko dwie opcje - wierzyć że zbudował je człowiek, albo wierzyć że zrobił to przy pomocy piły, szlifierki i śrubokrętów? :))
Masz kiepski tok rozumowania. :D

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Dlaczego wierzycie w Boga?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2019-01-21, 14:07

Przeciwnie. Pokazałem Ci absurd Twojego rozumowania.

ursa

Re: Dlaczego wierzycie w Boga?

Post autor: ursa » 2019-03-28, 18:05

Cos mi sie przypomnialo kiedy zobaczylam tytul tego watku, dlatego pozwole sobie to tutaj wkleic, moze pomoze niektorym niedowiarkom?

Niewierzący profesor filozofii stojąc w audytorium wypełnionym studentami zadaje pytanie jednemu z nich:
- Jesteś chrześcijaninem synu, prawda?
- Tak, panie profesorze.
- Czyli wierzysz w Boga.
- Oczywiście.
- Czy Bóg jest dobry?
- Naturalnie, że jest dobry.
- A czy Bóg jest wszechmogący? Czy Bóg może wszystko?
- Tak.
- A Ty - jesteś dobry czy zły?
- Według Biblii jestem zły.
Na twarzy profesora pojawił się uśmiech wyższości
- Ach tak, Biblia!
A po chwili zastanowienia dodaje:
- Mam dla Ciebie pewien przykład. Powiedzmy że znasz chorą I cierpiącą osobę, którą możesz uzdrowić. Masz takie zdolności. Pomógłbyś tej osobie? Albo czy spróbowałbyś przynajmniej?
- Oczywiście, panie profesorze.
- Więc jesteś dobry...!
- Myślę, że nie można tego tak ująć.
- Ale dlaczego nie? Przecież pomógłbyś chorej, będącej w potrzebie osobie, jeśli byś tylko miał taką możliwość. Większość z nas by tak zrobiła. Ale Bóg nie.
Wobec milczenia studenta profesor mówi dalej
- Nie pomaga, prawda? Mój brat był chrześcijaninem i zmarł na raka, pomimo że modlił się do Jezusa o uzdrowienie. Zatem czy Jezus jest dobry? Czy możesz mi odpowiedzieć na to pytanie?
Student nadal milczy, więc profesor dodaje
- Nie potrafisz udzielić odpowiedzi, prawda?
Aby dać studentowi chwilę zastanowienia profesor sięga po szklankę ze swojego biurka i popija łyk wody.
- Zacznijmy od początku chłopcze. Czy Bóg jest dobry?
- No tak... jest dobry.
- A czy szatan jest dobry?
Bez chwili wahania student odpowiada
- Nie.
- A od kogo pochodzi szatan?
Student aż drgnął:
- Od Boga.
- No właśnie. Zatem to Bóg stworzył szatana. A teraz powiedz mi jeszcze synu - czy na świecie istnieje zło?
- Istnieje panie profesorze ...
- Czyli zło obecne jest we Wszechświecie. A to przecież Bóg stworzył Wszechświat, prawda?
- Prawda.
- Więc kto stworzył zło? Skoro Bóg stworzył wszystko, zatem Bóg stworzył również i zło. A skoro zło istnieje, więc zgodnie z regułami logiki także i Bóg jest zły.
Student ponownie nie potrafi znaleźć odpowiedzi..
- A czy istnieją choroby, niemoralność, nienawiść, ohyda? Te wszystkie okropieństwa, które pojawiają się w otaczającym nas świece?
Student drżącym głosem odpowiada
- Występują.
- A kto je stworzył?
W sali zaległa cisza, więc profesor ponawia pytanie
- Kto je stworzył?
Wobec braku odpowiedzi profesor wstrzymuje krok i zaczyna się rozglądać po audytorium. Wszyscy studenci zamarli.
- Powiedz mi - wykładowca zwraca się do kolejnej osoby
- Czy wierzysz w Jezusa Chrystusa synu?
Zdecydowany ton odpowiedzi przykuwa uwagę profesora:
- Tak panie profesorze, wierzę.
Starszy człowiek zwraca się do studenta:
- W świetle nauki posiadasz pięć zmysłów, które używasz do oceny otaczającego cię świata. Czy kiedykolwiek widziałeś Jezusa?
- Nie panie profesorze. Nigdy Go nie widziałem.
- Powiedz nam zatem, czy kiedykolwiek słyszałeś swojego Jezusa?
- Nie panie profesorze..
- A czy kiedykolwiek dotykałeś swojego Jezusa, smakowałeś Go, czy może wąchałeś? Czy kiedykolwiek miałeś jakiś fizyczny kontakt z Jezusem Chrystusem, czy też Bogiem w jakiejkolwiek postaci?
- Nie panie profesorze.. Niestety nie miałem takiego kontaktu.
- I nadal w Niego wierzysz?
- Tak.
- Przecież zgodnie z wszelkimi zasadami przeprowadzania doświadczenia, nauka twierdzi że Twój Bóg nie istnieje... Co Ty na to synu?
- Nic - pada w odpowiedzi - mam tylko swoją wiarę.
- Tak, wiarę... - powtarza profesor - i właśnie w tym miejscu nauka napotyka problem z Bogiem. Nie ma dowodów, jest tylko wiara.
Student milczy przez chwilę, po czym sam zadaje pytanie:
- Panie profesorze - czy istnieje coś takiego jak ciepło?
- Tak.
- A czy istnieje takie zjawisko jak zimno?
- Tak, synu, zimno również istnieje.
- Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje.
Wyraźnie zainteresowany profesor odwrócił się w kierunku studenta.
Wszyscy w sali zamarli. Student zaczyna wyjaśniać:
- Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, mega ciepło, ciepło nieskończone, rozgrzanie do białości, mało ciepła lub też brak ciepła, ale nie mamy niczego takiego, co moglibyśmy nazwać zimnem. Może pan schłodzić substancje do temperatury minus 273,15 stopni Celsjusza (zera absolutnego), co właśnie oznacza brak ciepła - nie potrafimy osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jak zimno, w przeciwnym razie potrafilibyśmy schładzać substancje do temperatur poniżej 273,15stC. Każda substancja lub rzecz poddają się badaniu, kiedy posiadają energię lub są jej źródłem. Zero absolutne jest całkowitym brakiem ciepła. Jak pan widzi profesorze, zimno jest jedynie słowem, które służy nam do opisu braku ciepła. Nie potrafimy mierzyć zimna. Ciepło mierzymy w jednostkach energii, ponieważ ciepło jest energią. Zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, zimno jest jego brakiem.
W sali wykładowej zaległa głęboka cisza. W odległym kącie ktoś upuścił pióro, wydając tym odgłos przypominający uderzenie młota.
- A co z ciemnością panie profesorze? Czy istnieje takie zjawisko jak ciemność?
- Tak - profesor odpowiada bez wahania - czymże jest noc jeśli nie ciemnością?
- Jest pan znowu w błędzie. Ciemność nie jest czymś, ciemność jest brakiem czegoś. Może pan mieć niewiele światła, normalne światło, jasne światło, migające światło, ale jeśli tego światła brak, nie ma wtedy nic i właśnie to nazywamy ciemnością, czyż nie? Właśnie takie znaczenie ma słowo ciemność. W rzeczywistości ciemność nie istnieje. Jeśli istniałaby, potrafiłby pan uczynić ją jeszcze ciemniejszą, czyż nie?
Profesor uśmiecha się nieznacznie patrząc na studenta. Zapowiada się dobry semestr.
- Co mi chcesz przez to powiedzieć młody człowieku?
- Zmierzam do tego panie profesorze, że założenia pańskiego rozumowania są fałszywe już od samego początku, zatem wyciągnięty wniosek jest również fałszywy.
Tym razem na twarzy profesora pojawia się zdumienie:
- Fałszywe? W jaki sposób zamierzasz mi to wytłumaczyć?
- Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie - wyjaśnia student
- twierdzi pan, że jest życie i jest śmierć, że jest dobry Bóg i zły Bóg. Rozważa pan Boga jako kogoś skończonego, kogo możemy poddać pomiarom. Panie profesorze, nauka nie jest w stanie wyjaśnić nawet takiego zjawiska jak myśl. Używa pojęć z zakresu elektryczności i magnetyzmu, nie poznawszy przecież w pełni istoty żadnego z tych zjawisk. Twierdzenie, że
śmierć jest przeciwieństwem życia świadczy o ignorowaniu faktu, że śmierć nie istnieje jako mierzalne zjawisko. Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, tylko jego brakiem. A teraz panie profesorze proszę mi odpowiedzieć Czy naucza pan studentów, którzy pochodzą od małp?
- Jeśli masz na myśli proces ewolucji, młody człowieku, to tak właśnie jest.
- A czy kiedykolwiek obserwował pan ten proces na własne oczy?
Profesor potrząsa głową wciąż się uśmiechając, zdawszy sobie sprawę w jakim kierunku zmierza argumentacja studenta. Bardzo dobry semestr, naprawdę.
- Skoro żaden z nas nigdy nie był świadkiem procesów ewolucyjnych I nie jest w stanie ich prześledzić wykonując jakiekolwiek doświadczenie, to przecież w tej sytuacji, zgodnie ze swoją poprzednią argumentacją, nie wykłada nam już pan naukowych opinii, prawda? Czy nie jest pan w takim razie bardziej kaznodzieją niż naukowcem?
W sali zaszemrało. Student czeka aż opadnie napięcie.
- Żeby panu uzmysłowić sposób, w jaki manipulował pan moim poprzednikiem, pozwolę sobie podać panu jeszcze jeden przykład - student rozgląda się po sali
- Czy ktokolwiek z was widział kiedyś mózg pana profesora?
Audytorium wybucha śmiechem.
- Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czy wąchał mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie z naukową metodą badawczą, jaką przytoczył pan wcześniej, można powiedzieć, z całym szacunkiem dla pana, że pan nie ma mózgu, panie profesorze. Skoro nauka mówi, że pan nie ma mózgu, jak możemy ufać pańskim wykładom, profesorze?
W sali zapada martwa cisza. Profesor patrzy na studenta oczyma szerokimi z niedowierzania. Po chwili milczenia, która wszystkim zdaje się trwać wieczność profesor wydusza z siebie:
- Wygląda na to, że musicie je brać na wiarę.
- A zatem przyznaje pan, że wiara istnieje, a co więcej - stanowi niezbędny element naszej codzienności. A teraz panie profesorze, proszę mi powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak zło?
Niezbyt pewny odpowiedzi profesor mówi
- Oczywiście że istnieje.Dostrzegamy je przecież każdego dnia. Choćby w codziennym występowaniu człowieka przeciw człowiekowi. W całym ogromie przestępstw i przemocy
obecnym na świecie. Przecież te zjawiska to nic innego jak właśnie zło.
Na to student odpowiada:
- Zło nie istnieje panie profesorze, albo też raczej nie występuje jako zjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jak ciemność i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dla określenia braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się wmomencie, kiedy człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, które jest skutkiem braku ciepła i jak ciemność, która jest wynikiem braku światła.
Profesor osunął się bezwładnie na krzesło.

Tym drugim studentem był Albert Einstein. Einstein napisał książkę zatytułowaną "Bóg a nauka" w roku 1921.

zrodlo: internet

Kalart

Re: Dlaczego wierzycie w Boga?

Post autor: Kalart » 2019-03-28, 18:38

Oczywiście jesteś świadoma, że ta historia to znany internetowy fejk? Nawet jeśli nie dostrzegasz absurdalności tej anegdoty, to spróbuj choćby znaleźć taką książkę autorstwa Einsteina.
Ostatnio zmieniony 2019-03-28, 18:48 przez Kalart, łącznie zmieniany 1 raz.

ursa

Re: Dlaczego wierzycie w Boga?

Post autor: ursa » 2019-03-28, 18:48

Tak, jestem tego swiadoma :) to wcale nie byl Einstein, chociaz osobiscie wcale tego nie sprawdzalam. Uwazam, ze to dobra historyjka i kiedys pomogla mi znalezc Sile Wieksza niz ja sama ;) bo jeszcze wtedy nie mialam ochoty nazwac Go Bogiem.

Kalart

Re: Dlaczego wierzycie w Boga?

Post autor: Kalart » 2019-03-28, 19:40

Dla mnie to tendencyjna anegdota z merytorycznymi błędami, wykorzystująca co najmniej kilka tanich chwytów erystycznych. Groteskowo przerysowana postać profesora filozofii, który w sposób widoczny o filozofii nie wie nic - zestawiona w archetypicznym sporze z genialnym studentem. Jest to dobra historyjka - rozpatrując ją w kwestiach propagandowych, gdzie przedstawia się wrogów jako ohydnych i głupich, a własnych aktywistów jako doskonałość by antagonizować społeczeństwo i rządzić nim przez podziały. Pod tym względem jest naprawdę dobrze napisana, dopieszczona ze szczegółami.
Mnie tania propaganda odrzuca od osobników nią się posługujących.
Taką właśnie anegdotę mógłby napisać antyteista, świadomy że będzie ona rozprzestrzeniana przez wierzących, zaś zawarte w niej manipulacje zostaną łatwo odczytane przez bystrzejszych czytelników. Aby i zadziałało nawet wobec mało inteligentnych odbiorców, to ponadto został dopisany fragment o Einsteinie (jak mi się zdaje - deiście) i fałszywej książce - aby każdy z odrobiną wątpliwości (a zbyt rzadko przejawiają je wierzący...) mógł ją łatwo zdemaskować.
Za innych nie napiszę - ale przypomnienie tej historii - mi, niedowiarkowi - pomogło co najwyżej okopać się na swoim froncie.

Magnolia

Re: Dlaczego wierzycie w Boga?

Post autor: Magnolia » 2019-03-28, 19:48

Kalart pisze: 2019-03-28, 19:40
Za innych nie napiszę - ale przypomnienie tej historii - mi, niedowiarkowi - pomogło co najwyżej okopać się na swoim froncie.
Szkoda...

ToTylkoJa
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2207
Rejestracja: 2 sty 2019
Has thanked: 22 times
Been thanked: 367 times

Re: Dlaczego wierzycie w Boga?

Post autor: ToTylkoJa » 2019-03-28, 20:16

Ja, czytając tę historię, doszłam do tego samego, poniekąd, wniosku co Kalart. Ta historyjka tak bije w oczy baitem, że nie wierzę, że napisał ją chrześcijanin, który chciał kogoś nakłonić do wiary.
Przygotowywałam ostatnio lekcję na zajęcia, coś na temat dyskusji. Postanowiłam więc m.in opowiedzieć coś o błędach w argumentacji i jak poznać, kiedy ktoś chce nas zrobić w konia i udaje, że nie. Ta historyjka spełnia conajmniej większość podpunktów.

ursa

Re: Dlaczego wierzycie w Boga?

Post autor: ursa » 2019-03-28, 20:44

Ja jestem prosta kobieta i nie zamierzam sobie ani komplikowac zycia, ani tez nie doszukuje sie podtekstow, bledow w argumentacji itd. Nikogo tez nie naklaniam do wiary, a jedynie dziele sie swoim doswiadczeniem. Do mnie ta opowiesc przemowila, bo czasem wystarczy jedno slowo, a jesli ktos sie uprze to i caly potok slow nie bedzie w stanie go/jej przekonac.
Nie jestem ani super inteligentna, ani wyksztalcona, mam zyciowe doswiadczenie a to mysle, ze tez jest wazne. Nie rozumie Boga i nawet nie staram sie Go pojac, bo moj mozg jest zbyt maly, zebym sobie wszystko mogla po ludzku wytlumaczyc (choc oczywiscie probowalam i nadal czasem probuje). Dopoki ktos nie otworzy sie choc troszke na wiare, nie uchyli tych szczelnie zamknietych drzwi, to chocby i sam Jezus przed taka osoba stanal to i tak nic by nie wskoral. Widze wiare tak inteligentnych ludzi jak na przyklad ks.Grzegorz Strzelczyk i mysle sobie; skoro on nie ma zadnych watpliwosci, to jak ja moge je miec?

Kalart

Re: Dlaczego wierzycie w Boga?

Post autor: Kalart » 2019-03-28, 21:09

Miałbym radę - trzymaj się tego, na czym się znasz. Jeśli twierdzisz że nie doszukujesz się błędów w argumentacji - to czemu cytujesz anegdotę retoryczną?
Przecież właśnie historia jest o tym, że wierzący student nie potrafił odpowiedzieć na pytania, to zmienił temat i wygrał dyskusję nie argumentami, ale wykorzystując braki w wiedzy oponenta. Gdyby profesor miał jakiekolwiek pojęcie o retoryce, erystyce czy choćby nie dał się złapać na brakach z fizyki rodem z wyższych klas podstawówki...
Choć niektóre z początkowych pytań "profesora" też są niepoprawne, więc aż dziw że student nie zauważył i ich nie sprostował. Ale jak to w pięściarskim klasyku, student musiał słaniać się na nogach i upaść na deski, by się podnieść i efektownym finiszem wygrać - tak się buduje napięcie!

Na pytanie, czemu Bóg nie zawsze pomaga chorym ludziom w potrzebie, "Einstein" mimo wygranej dyskusji wcale nie odpowiedział. Tymczasem jest to JEDYNE poruszone zagadnienie przez obu panów, które interesowałoby prostych ludzi. Choć to pytanie zbyt proste (czymże jest chwilowe cierpienie wobec doskonałości nieba), to mimo swej błahości jest istotne.
Reszta? To w jakim stopniu Bóg jest odpowiedzialny za Szatana, czy można uznać zło za brak dobra oraz jakie wady mają metody naukowe - to interesujące zagadnienia w swym zakresie, ale podejrzewam że mało interesujące prostych ludzi. Przy czym to, w jaki sposób te kwestie zostały poruszone, woła po pomst... znaczy, tragedia mało mająca wspólnego z logiką i filozofią.

Nie lubię stanowczych twierdzeń w rodzaju "Choćby sam Jezus przed kimś stanął, to i tak on nie uwierzy". Łatwo tak mówić, mając przy tym świadomość że Jezus tak nie uczyni, by móc się przekonać jak to wyglądałoby naprawdę. Tymczasem miałoby to duże znaczenie - choćby to, że zamiast ateizmu istniałby malteizm.

Widzisz wiarę inteligentnych ludzi jak ks. Strzelczyka i wobec tego uważasz, że nie powinnaś mieć wątpliwości. Ale czy widzisz przy tym niewiarę nie mniej inteligentnych ludzi - choćby nawet i wspomnianego Einsteina, który - jak mi wiadomo - nie wierzył w osobowego Boga?
Ostatnio zmieniony 2019-03-28, 21:22 przez Kalart, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Dlaczego wierzycie w Boga?

Post autor: Marek_Piotrowski » 2019-03-28, 21:38

Kalart pisze: 2019-03-28, 21:09 Miałbym radę - trzymaj się tego, na czym się znasz.
...powiedział młody gniewny, któremu się wydaje że zjadł wszystkie rozumy i popił rozsądkiem. :))

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ateizm, agnostycyzm, deizm”