Jak wyobrażacie sobie piekło?

Eschatologiczne rozważania na temat tych trzech stanów duszy i przebywania wśród Boga i ludzi przez Niego zbawionych oraz potępionych jak i tych, którzy przechodzą oczyszczenie, by żyć z Bogiem czyści.
Zablokowany
Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14812
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4117 times
Been thanked: 2907 times
Kontakt:

Re: Piekło istneje

Post autor: Dezerter » 2019-02-13, 19:50

robbo1 pisze: 2019-02-13, 19:14 F.Spirgo pisał,Że "piekło jest m i e j s c e m wiecznych mąk".
Teraz "Katechizmie..." czytamy,że wszyscy,którzy umierają w grzechu śmiertelnym "pozostają z wolnego wyboru na zawsze oddzieleni",że "jest to stan ostatecznego samowykluczenia".
Przy czym D.Łukaszuk w "Piekło - w teologii katolickiej" pisał,że "piekło określa s t a n lub m i e j s c e...piekło określa się także [jako odpadniecie]śmiercią wieczną".
Tylko,czy wtedy "śmierć wieczna" jest równoznaczna z "wiecznymi mękami"?
M.Ziółkowski w "Eschatologia" str.224-228 pisał,że :
"Potępieni nie mają żadnej nadziei,że ich kary skończą się kiedykolwiek...".
Przy czym dla jednych "ogień" jest rzeczywisty,innych nie.
I co istotne w najnowszych opracowaniach duchownych obraz piekła jest inny jak w przeszłości.
Jak napisał Georges Minois :
"Piekło nie umarło,zamknięto je tylko (z powodu remontu). Zmieniono całkowicie jego wystrój wewnętrzny. Zajęły się tym całe ekipy teologów".
patrz. "Historia piekła" str.363
I to ten obraz teologów napawa mnie nadzieją ujrzenia w piekle nie ognistego miejsca,jakim jest według twoich wywodów hades,tym bardziej szeol.
Rozumiem,że dyskusyjny jest obraz gehenny.
Niemniej współcześni teolodzy "gaszą ogień piekielny".
Piekło to żydowska Gehenna - jaki jest obraz gehenny, każdy, kto czyta Słowo wie - jakie ty masz wątpliwości?
czemu piekło tak cię interesuje/zajmuje?
Tak ważne dla ciebie jest czy to miejsce, czy stam, czy ogień jest fizyczny, czy duchowy, czy męki są wieczne czy na wieczność
- serio :?:
Ja myślę, że człowiekowi, który wybiera się do nieba/chce być zbawiony (mam nadzieję, że nie tylko ja , ale i ty też) jest to mało wżne , dla mnie bardzo mało ważne ...
Ważne dla nas , że piekło istnieje i że jest stanem oddalenia od Boga - czy z tym się zgadzamy?
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

robbo1

Re: Piekło istneje

Post autor: robbo1 » 2019-02-14, 19:17

Rozumiem,że wyrażasz swoje zdanie.Nie ja wykazuję tym tematem większego zainteresowania niż innymi.
Nie ja go powołałem do istnienie.
Czy człowieka,który to uczynił posądzasz o zbytnie zainteresowanie "piekłem".
Pewnie nie.Uczestników dyskusji,też pewnie nie.
Zrozum istnieje temat,tak jak istnieją pod nim wypowiedzi.
Nie rozumiem,czy temat jest po to,żeby o nim rozmawiać,czy nie?
Rozumiem,że nie pasuję do tego miejsca.Ja jednak przeczytałem,że można tu wyrażać swoje zdanie,i tak czynię.
Odmienne,tak.
Nie bez uzasadnienia zapytałem o pochodzenie i znaczenie słów tłumaczonych na "piekło",chociaż oboje wiemy,że w manuskryptach nie ma tego słowa,z wiadomych powodów.
Ten wyraz jest naszym tłumaczeniem i ma swoje znaczenie.
Pochodzi od słowa: piec - prażyć.
I z zasady,gdy mówimy o "pieczeniu" słowo to związane jest z ciepłem ogniem itp.
Pytam,tak ,żeby się wspólnie zastanowić,czy podobne znaczenie mają gr. słowa ,czy pochodzenie,jak hades ,czy heb.szeol,także tł.na piekło.
Rozumiem,że według ciebie piekłem w rozumienia [pieczenia] jest "gehenna".
Wiesz jednak,czym ona pierwotnie była,zanim podania urobiły ją jak chciały,i zaczęły przedstawiać jak przedstawiały.
Mam w domu książkę teologa ks.prof.Wacława Hryniewicza OMI:
"NADZIEJA WOŁA GŁOŚNIEJ NIŻ LĘK"
W tej rozdz.9-10 poświęcony jest gehennie,a wcześniejszy omawia przypowieść podaną w Łuk.16-31
W niej znajdziesz interesujące informacje dotyczące tej p r z y p o wi e s c i,w tym jest taka,że:
"Przypowieść to nie reportaż uprzedzający przyszłe wydarzenia".
Zrozum,że ja z zainteresowaniem czytam publikacje uczonych wielu wyznań,w tym rzeczników katolicyzmu w pierwszej kolejności.
Tylko,że tacy jak wspomniany prof.autor ponad trzydziestu książek i ok.tysiąca artykułów według mojej oceny potrafią zachować intelektualną uczciwość.
W tym takie zdanie,o tej przypowieści:
"Nie należy wtłaczać w nią kategorii rozwiniętych
w p ó ź n i e j s z y m
rozwoju doktryny kościelnej o wiecznych mękach".
Nie wydaje mi się nawet uczciwością intelektualną udawać,że nie ma takich opinii,ponieważ jest ich wiele,i coraz więcej.
I nazwiesz to jako wyraz niechęci do was.
Mojej,wspomnianego uczonego Wacława Hryniewicza.
I tak wspomniany prof.pisze,że "n i e k t ó r z y egzegeci uważają,że [jest to nauczanie naszego
zbawiciela]
,że to on "poucza w ten sposób o przyszłych losach ludzkich,o nagrodzie dla sprawiedliwych i nieodwracalnej karze czekającej grzeszników".
Niemniej napisał też,że:
"Interpretacja ta bynajmniej nie wynika z tekstu przypowieści.W tego rodzaju wyjaśnianiu widać wyraźny wpływ t r a d y c y j n e j nauki o piekle".

I tak czytam waszego uczonego i czytam co napisał,a napisał,co zacytowałem.
I tak to nawet wywody ,jakby nie patrzeć waszego wielkiego uczonego pozwalają mi wątpić w "tradycyjną naukę o piekle".

Mam nadzieję,że nie uznasz tego za gorszące.Man nadzieję.
I pozdrawiam.Szczerze.

konik

Re: Piekło istneje

Post autor: konik » 2019-02-14, 20:46

Prywatne poglady teologiczne nie sa nauka pochodzaca od Ducha Swietego, czyli nie sa nauka Kosciola.
Nie jest to nic nowego ... dlatego sluchajmy najpierw samego Apostola Piotra: " Ato miejcie przede wszystkim na uwadze, ze zadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjasniena. Nie z woli ludzkiej zostalo kiedys przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Swietym mowili od Boga swieci ludzie" 2P1 20-21

Dlatego jestes w bledzie mowiac cokolwiek o " tradycyjnej nauce o piekle ".

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Piekło istneje

Post autor: Marek_Piotrowski » 2019-02-15, 11:46

Akurat ks prof Wcław Hryniewicz w tym względzie głosił herezję, do czego się sam przyznał (słyszałem to!) i za co był upominany przez władze kościelne.
A opinii oczywiście jest wiele. Mój sasiad też ją ma. I co to wnosi do rozmowy?

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14812
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4117 times
Been thanked: 2907 times
Kontakt:

Re: Piekło istneje

Post autor: Dezerter » 2019-02-16, 13:53

Gehenna jest obrazem ognia niegasnącego nigdy, palącego się stale, spalającego w wolnym tempie odpadki i brudy tego świata
- moim zdaniem pasuje do Biblijnego i katolickiego zobrazowania piekła.
To, że doktryna ciągle się rozwija, to oczywistość i trudno takiego stanu nie akceptować, wierząc w to czym jest Kościół i czym Duch Święty w tym Kościele.

Jesteś chrześcijaninem?
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

robbo1

Re: Piekło istneje

Post autor: robbo1 » 2019-02-19, 15:30

Wasze zdanie nie jest dla mnie wiążące,jak i nauka katolicyzmu itp.
I na pewno odwrotnie.
Wasze zdanie nie jest dla mnie więcej warte od opinii prof.księdza Wacława Hryniewicza.
Niemniej nigdy po przeczytaniu jego książek ,czy publikacji, nawet,gdybym nie znał prawdy "świadków" [ewentualnie adwentyzm] dotyczącej [piekła] ,nie uwierzyłbym,że to jest miejscem "wiecznej kary",czy wiecznego potępienia.
Rozumiem "Dezerter" twoje spostrzeżenia,i przeciw nim niw występuję.
Twoje "konik" namiętne powtarzanie o zawierzeniu waszej społeczności,wierności itp.nie przemawia do nikogo poza wyznawcami waszej wiary,i nie przekona innych.
A przytoczona przeze mnie publikacja pochodzi sprzed trzech lat,i jest wyrazem jego przekonania,które jest według mojego przekonania słuszne,p.Marku P.
Jeżeli jest to "doktryna" to pewnie się rozwija,jeżeli dogmat,to ten jest wyrażany tylko na inne sposoby,czy innymi sposobami,i nie ulega zmianie.
Zmianie ulega teoria,nie prawda ostateczna,jakie miano przypisuje się dogmatom.
I tak prof.Wacław Antoni Hryniewicz z tego co wiem nie uznaje swoich przekonań za niesłuszne,i nie zamierza zrezygnować z nich nawet przymuszony.
A od niego wiem,że "Nazarejczyk" stosował metaforykę i zamierzoną przesadę w swoich logiach.
rozdz.III wspominanej książki.
Od niego można się dowiedzieć,że język,którym się posługujemy nie służy tylko do przekazania informacji,ale i wzbudzenia emocji.
Podobnie nasz [Zbawiciel] "często stawiał słuchaczy w stan gotowości i podwyższonej uwagi".
"Nie musimy brać dosłownie słów o "kamieniu młyńskim zawieszonym u szyi" ,kaleczeniu własnego ciała,o "ogniu nieugaszonym"i "robaku,który nie umiera" w gehennie.
Zwolennicy fundamentalizmu ewangelicznego dowodzą,że te słowa należy rozumieć dosłownie.i te są:
"dowodem na istnienie wiecznego piekła".
Tylko,że:
"Jezus nie mówił o piekle w dzisiejszym rozumieniu tego słowa,lecz o gehennie".
A mówiąc o niej "nie sugerował,że ...w [jej ]ogniu palić się będą wiecznie grzesznicy".
"Jego słów nie
co?
nie należy rozumieć
jak?
dosłownie".
Jeżeli nie dosłownie,to symbolicznie.
Czyli!
W tamtych czasach gehennę uważano ,iż :
"jest symbolem
czym?
symbolem stanu zatwardziałych grzeszników.Ogień uważano za symbol sprawiedliwego sądu i wyroku,albo za symbol spalenia winy".
I tak to to co oczywiste ukazane jest jako oczywiste,i nie potrzeba być "świadkiem",żeby na trzeźwo ocenić to,co nie wymaga interpretacji.
Inne spojrzenie wymaga nadinterpretacji.
Pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony 2019-02-19, 16:02 przez robbo1, łącznie zmieniany 1 raz.

ToTylkoJa
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2207
Rejestracja: 2 sty 2019
Has thanked: 22 times
Been thanked: 367 times

Re: Piekło istneje

Post autor: ToTylkoJa » 2019-02-19, 16:08

@robbo1
Przed "i" raczej nie stawia się przecinków (wyjątkiem są np. wtrącenia, czy kolejne wyliczenia: "kupiłem sok i bułki , i chleb").
Po znaku interpunkcyjnym jest spacja.
Branie nazwy użytkownika w cudzysłów wygląda prześmiewczo.
Za dużo Enter-a to źle. Jeśli chcesz napisać "dialog" użyj myślnika.

Nie, to nie jest żaden argument do dyskusji, ja się po prostu znów czepiam.

robbo1

Re: Piekło istneje

Post autor: robbo1 » 2019-02-19, 16:30

ToTylkoJa pisze: 2019-02-19, 16:08 @robbo1
Przed "i" raczej nie stawia się przecinków (wyjątkiem są np. wtrącenia, czy kolejne wyliczenia: "kupiłem sok i bułki , i chleb").
Po znaku interpunkcyjnym jest spacja.
Branie nazwy użytkownika w cudzysłów wygląda prześmiewczo.
Za dużo Enter-a to źle. Jeśli chcesz napisać "dialog" użyj myślnika.

Nie, to nie jest żaden argument do dyskusji, ja się po prostu znów czepiam.
Rozumiem uwagi i postaram się o nich nie zapomnieć.Jak i mieć świadomość,że to nie ma wielkiego znaczenia w treści tekstu,chociaz może mieć w jego odbiorze.Dziekuję.
Ostatnio zmieniony 2019-02-19, 16:33 przez robbo1, łącznie zmieniany 3 razy.

Awatar użytkownika
Marek_Piotrowski
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 18650
Rejestracja: 1 cze 2016
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 2560 times
Been thanked: 4565 times
Kontakt:

Re: Piekło istneje

Post autor: Marek_Piotrowski » 2019-02-19, 17:28

Zabawne jest, kiedy ktoś przytacza wyciągniętą pojedynczą wypowiedź kogoś, kto się z nim nie zgadza w sprawach znacznie bardziej fundamentalnych.
Ale tak to już jest z sekciarzami.

Magnolia

Re: Piekło istneje

Post autor: Magnolia » 2019-02-19, 20:22

Pełne opracowania biblijne/katolickie o piekle:

http://piotrandryszczak.pl/pieklo_czym_jest.html
http://piotrandryszczak.pl/katolicka-na ... owski.html
http://piotrandryszczak.pl/pieklo-trudn ... owski.html (fragmenty książki Marka Piotrowskiego)

A tu trochę inny artykuł o doświadczeniach Matki Teresy z Kalkuty, która przezywała stan Nocy ciemnej, czyli stan opuszczenia przez Boga, cierpienie porównywalne przez nią z piekłem.
https://www.deon.pl/religia/duchowosc-i ... ieklo.html
"Słowa Matki Teresy są wstrząsające. Jej listy i wyznania nie zmieniają się na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Ta beznadziejna sytuacja była przerażająco trwała i niezmienna. W jej notatkach nie widać żadnego postępu, tak jakby utknęła na wieki w martwym punkcie bez szans na zmianę. Dominujące uczucia w jej życiu to poczucie odrzucenia przez Boga, bycia niechcianą, niekochaną, samotność, chłód, pustka, nieugaszona tęsknota za Bogiem, utrata, ból, ciemność, brak wiary, brak miłości, brak zapału, obojętność. Matka Teresa mówi, że trochę rozumie piekło - bez Boga. "
Ostatnio zmieniony 2019-02-19, 20:22 przez Magnolia, łącznie zmieniany 1 raz.

Magnolia

Re: Piekło istneje

Post autor: Magnolia » 2019-02-20, 07:34

Znalazłam ten artykuł wczoraj, przeczytałam kilka razy, robi na mnie wrażenie, więc w dużej części Wam go opublikuję. Wiele wyjaśnia w tematyce piekła, czym jest i jakie jest.

"Dlaczego dusza idzie do piekła? Przyczyna jest ostatecznie jedna: dusza nie chce kochać. Nie trafia się do piekła po prostu za łamanie przykazań, bo dlaczego złamanie przykazania miałoby zasługiwać na piekło? Bóg zabrania kłamstw, zabójstw, nieuczciwości, cudzołóstwa nie dla własnej rozrywki, ale dlatego, że takie postępowanie nam szkodzi. To nie są arbitralne zakazy. Ich pogwałcenie jest sygnałem naszego sprzeciwu wobec miłości.

Boże przykazania są jak instrukcje załączone do urządzenia – jeśli się do nich nie stosujemy, urządzenie nie przyniesie nam pożytku. A skoro jesteśmy nieszczęśliwi, nie stosując się do instrukcji danych nam przez Kogoś, kto nas kocha, dla-czego zarzucamy Bogu okrucieństwo? Piekło nie jest jakąś usterką Bożej miłości. Jest stanem tych, którzy nie chcą tej miłości – ofiarowywanej przez Boga – przyjąć. Podobnie jak niebo jest niezaprzeczalnym błogosławieństwem dusz zupełnie nieskupionych na sobie i kochających, tak piekło jest niezaprzeczalnym przekleństwem dusz całkowicie egocentrycznych lub żyjących nienawiścią. Niebo jest wspólnotą, piekło – samotnością.

Czym jest kara piekła? Ma dwojaki charakter, ponieważ odpowiada podwójnej naturze grzechu. Każdy grzech śmiertelny polega na odwróceniu się od Boga i zwróceniu się ku stworzeniom. Odwracamy się od Boga, odczuwamy zatem brak Jego miłości, piękna, prawdy: ponosimy karę utraty. Zwracamy się ku stworzeniom i wykorzystujemy je dla naszych grzesznych celów, karę więc wymierzają nam w jakiś sposób te właśnie stworzenia, wobec których postąpiliśmy niegodziwie. Ogień piekielny jest jednym z aspektów tej kary zmysłów.

Męka zmysłów ilustruje zasadę, że kara odpowiada winie. Kiedy złamiemy któreś prawo natury, ponosimy tego samego rodzaju konsekwencje. Przypuśćmy, że któregoś wieczoru wprawiamy się w dobry nastrój, wypijając za dużo alkoholu. Następnego dnia rano niekoniecznie budzimy się z przekroczonym stanem konta, ale na pewno odczuwamy skutki niewłaściwego podejścia do danego nam przez Boga pragnienia, a mianowicie mamy tak zwanego kaca. Alkohol jakby mówił do nas: „Bóg mnie stworzył, abyś korzystał ze mnie jako stworzenie rozumne. Tymczasem ty posłużyłeś się mną wbrew Bożemu zamysłowi. A ponieważ jestem po stronie Boga, nie po twojej, potraktuję cię źle, bo ty mnie źle potraktowałeś”.

Każda akcja wywołuje przeciwną i równorzędną reakcję. Natura nie chce nam służyć, bo my nie chcemy uznać swojego Pana. Dlatego w piekle spotkają nas różne rodzaje kary. Im gwałtowniej w życiu doczesnym opanowują duszę grzeszne przyjemności, tym dotkliwiej będzie ona cierpieć w życiu wiecznym. Nie próbujmy zamykać oczu na tę logikę ani lekceważyć Bożego autorytetu, twierdząc, że piekło nie może wyglądać tak, jak przedstawiają je niektórzy kaznodzieje. Mówię tylko: nie odrzucajmy prawdy podanej w książce z powodu kiepskich ilustracji.

Karę utraty najlepiej jest pojmować jako utratę Bożej miłości. Piekło jest stanem bez miłości, bo Bóg jest Miłością. Spójrzmy na to z trzech różnych perspektyw:

Piekło to nienawiść do tego, co kochamy. Wyobraźmy sobie marynarza dryfującego po morzu na tratwie. Marynarz kocha wodę; jest dla niej stworzony, tak jak woda jest stworzona dla niego. Marynarz wie również, że wody do picia nie powinien czerpać z morza. Lekceważy jednak głos rozsądku i w rezultacie, mając żołądek pełen wody, pragnie wody coraz bardziej; nienawidzi jej jako trucizny, a jednocześnie szaleje z pragnienia.

Dusza została stworzona, by żyć miłością Boga. Jeśli jednak skazi tę miłość grzechem, to podobnie jak ów marynarz nienawidzący wody, którą pije, dusza nienawidzi skażonej miłości, której szuka. Potem zaś zaczyna pałać nienawiścią do tego właśnie, czego pragnie: miłości Boga. Gardzi miłością, za którą tęskni i której potrzebuje. Szaleńcy szczególnie nienawidzą tych, których w momentach przytomności kochają najmocniej, a potępieni w piekle nienawidzą Boga, którego przecież powinni kochać ponad wszystko.

Dusze takie przypominają komety, które co jakiś czas zbliżają się do Słońca, ich prawdziwego centrum, lecz zaraz uciekają od światła w nieprzenikniony mrok. Potępieni chcą piekła nie dlatego, że męka sprawia im przyjemność, ale dlatego, że nie chcą Boga. Potrzebują Go, ale Go nie chcą.

Piekło jest wiekuistym samobójstwem z nienawiści do miłości. Jest nienawiścią do Boga, którego się kocha.

Piekło to stan umysłu wiekuiście rozsierdzonego na siebie z powodu zranienia miłości. Ileż to razy w życiu wypowiadamy słowa: „Jak ja siebie nienawidzę!”. Żadne zarzuty ze strony otoczenia nie mogą wówczas zwiększyć w nas poczucia winy. Sami najlepiej rozumiemy własną podłość. A za co nienawidzimy siebie najbardziej? Na pewno nie za przeoczenie cennej informacji na giełdzie. Największą nienawiść budzi w nas to, że skrzywdziliśmy kogoś, kogo kochamy. Mówimy nawet: „Nigdy sobie tego nie wybaczę”.

Podobnie jak my przez całe życie możemy nienawidzić siebie za skrzywdzenie kogoś bliskiego, tak dusze w piekle najbardziej nienawidzą siebie za zranienie doskonałej Miłości. Nie mogą sobie tego wybaczyć, dlatego piekło jest dla nich wieczne: jest wiekuistym, narzuconym sobie przez nie brakiem przebaczenia. Nie chodzi o to, że Bóg by im nie przebaczył – to one sobie nie przebaczą. Ludzie ci na ziemi byli egoistyczni, nie potrafili okazać miłości. W piekle ich egoizm zostaje do-pełniony i utrwalony na wieczność. Jest to stan nieuleczalnie obłąkanych, którzy nienawidzą siebie za nienawiść do Lekarza ich dusz – stan, kiedy umysł zwraca się przeciwko sobie, ponieważ od-wrócił się od Boga.

Jakże często na tym świecie widok moralnego piękna wywołuje oburzenie! Każdy niegodziwiec chce zmieniać wartości. Jeśli jeden dobry chłopiec znajdzie się między takimi, którzy spędzają czas na drobnych kradzieżach i wybijaniu szyb w oknach, można się spodziewać, że cała banda zwróci się przeciwko niemu, wyszydzi jego zasady, nazwie go tchórzem, maminsynkiem. Takie samo nastawienie mają dorośli. Kiedy profesor atakuje moralność i kpi z religii wobec uczniów, można być niemal pewnym, że ów człowiek prowadzi niemoralne życie.

Dobroć jest dla takich ludzi niewygodna: woleliby, żeby wszyscy byli podobni do nich, bo wtedy nikt nie mógłby niepokoić ich sumienia. Bunt przeciwko dobroci i prawdzie to podstawowa przyczyna prześladowania i wyszydzania wiary. A skoro taka deprawacja dusz jest możliwa na ziemi, dlaczego nie miałaby być możliwa w wieczności? Miłość nadal będzie tam nienawidzona, bo nienawiść nie ma z miłością nic wspólnego. Stracone dusze odrzucają jedyne lekarstwo, które mogłoby im pomóc: miłość do Kogoś poza sobą.

Piekło to uległość wobec Miłości ze względu na sprawiedliwość. Jesteśmy wolni na tym świecie. Nie można nas zmusić do kochania Boga, tak samo jak nie można nas zmusić, byśmy przepadali za swingiem, antykami, oliwkami czy Bachem. Przymus i miłość to przeciwieństwa. Miłość i wolność to korelaty.

Kiedy przychodzimy na świat, Bóg mówi każ-demu z nas: „Proszę, byś Mnie kochał z wolnej woli i w ten sposób zyskał doskonałość”. Przypuśćmy, że z wolnej woli odpowiadamy: „Nie – nie chcę kochać prawdy, sprawiedliwości, piękna ani bliźnich. Będę kochać błąd, zepsucie i brzydotę”. Potem w takim stanie umieramy. Nie uciekniemy jednak przed Bożą miłością, którą potraktowaliśmy nikczemnie, podobnie jak zdrajca nie ucieknie przed ojczyzną, której miłością wzgardził.

Albo posiądziemy miłość, albo miłość posiądzie nas. Zgodnie z Bożym zamysłem mąż i żona mają posiąść miłość w małżeństwie, lecz ich związek może ulec takiemu wypaczeniu, że ostatecznie miłość zapanuje nad nimi. Zdarza się na przykład, że żona wykorzystuje kochającego męża, by spełniał jej zachcianki, albo z powodu swojej zazdrości lub egoizmu. Często żona trwa do końca przy mężu alkoholiku lub darmozjadzie. Ci dwoje nie kochają się w sposób wolny, ale ze względu na sprawiedliwość, na złożoną przysięgę, są zmuszeni do miłości, dopóki śmierć ich nie rozłączy. Wymuszona miłość to piekło.

Stracone dusze mogły kochać Boga z wolnej woli, wybrały jednak bunt przeciwko tej miłości, a zatem podlegają Bożej sprawiedliwości, podobnie jak przestępca niewykazujący się miłością do własnego kraju podlega jego sprawiedliwości. Dusze nie posiadły miłości, miłość je posiadła. Sprawiedliwość zmusza je do kochania Boga, to znaczy do poddania się Bożemu porządkowi, ale wymuszona miłość jest własnym zaprzeczeniem. Jest piekłem! Piekło to stan, w którym Miłość posiadła nas ze względu na sprawiedliwość, my natomiast nie posiedliśmy miłości.

Nie myślmy, że piekło kiedyś się skończy, że potępieni też wejdą do nieba. Gdyby dusza z piekła trafiła do nieba, niebo byłoby dla niej piekłem. Wyobraźmy sobie, że nienawidzimy matematyki wyższej, tymczasem gazety zamieszczają same logarytmy, spotkani przez nas ludzie rozmawia-ją tylko o równaniach różniczkowych, wszystkie audycje w radio są poświęcone teorii względności, a każda książka, po którą sięgamy, mówi, jak odczytywać wskaźniki. Po pewnym czasie matematyka doprowadziłaby nas do szału! Otóż dusze w piekle nienawidzą Życia, Prawdy i Miłości – czyli Boga – i gdyby musiały żyć z tym, czego tak głęboko nienawidzą, Bóg byłby dla nich straszliwą karą, bardziej niż dla nas matematyka. Niebo byłoby dla nich piekłem.

Piekło musi być wieczne. Czego życie nie może wybaczyć? Śmierci, bo śmierć jest zaprzeczeniem życia. Czego nie może wybaczyć prawda? Kłamstwa, swojego zaprzeczenia. Czego nie może wybaczyć miłość? Tego, że się ją odrzuca, bo nienawiść byłaby jej zniszczeniem i unicestwieniem. Właśnie dlatego piekło jest wieczne: jest zaprzeczeniem Miłości.

Nie wszystko dobrze się kończy. Nie można wiązać swojego zbawienia ze spełnianiem woli Bożej, a po chwili twierdzić, że spełnianie woli Bożej jest w gruncie rzeczy nieistotne. Czy tego chcemy, czy nie chcemy, nasuwa się ostatni obraz ludzkości: boski Sędzia pośrodku, owce po prawej stronie idące do nieba, kozły po lewej idące do piekła. Gdzie drzewo upadnie, tam leży (por. Koh 11, 3).

Ktoś zapyta: „Jak Bóg może być aż tak okrutny, by posyłać dusze do piekła?”. To nie Bóg skazuje nas na piekło, to my sami siebie skazujemy. Otwórz klatkę, a ptak uleci do tego, co pokochał. Kiedy umiera ciało, dusza ulatuje albo w wiekuistą miłość do Boga, albo w nienawiść do Niego.

Bóg nie jest inaczej usposobiony do tych, którzy idą do nieba, a inaczej do tych, którzy idą do piekła. Różnica tkwi w nas, nie w Nim. Przypisujemy Bogu gniew i zapalczywość tylko dlatego, że odczuwamy Jego sprawiedliwość jako gniew. Każdy przestęp-ca myśli, że sędzia się na niego uwziął, a przecież gdyby był niewinny, ten sam sędzia sprawiedliwie puściłby go wolno – i wtedy wydałby mu się życzliwy. Kiedy słońce pada na wosk, rozpuszcza go, a kiedy pada na błoto, utwardza je, ale zawsze jest tym samym słońcem. Tak i Bóg nie rozróżnia, czy sądzi dobrych, czy złych: różnica jest w nas, poddanych Jego osądowi.

Musimy więc się oduczyć myślenia, że Bóg się na nas złości, kiedy wyrządzamy sobie krzywdę. Bóg nigdy się na nas nie obraża z powodu naszych grzechów obróconych przeciw Niemu, bo nie jest ziemskim monarchą wymagającym posłuszeństwa. Obrażamy Go jedynie wtedy, gdy czynimy coś wbrew własnemu dobru – kiedy krzywdzimy samych siebie. Życie jest ważne. Wystarczy sekunda, by przez nieuwagę stracić nogę, ale noga prze-padnie już na zawsze. Wystarczy życie, by popełnić grzech, ale niebo można wówczas stracić na wieczność. Bóg rzeczywiście jest kochającym Ojcem i przyjmuje nas z powrotem, tak jak przyjął syna marnotrawnego – pod jednym warunkiem: że okazujemy skruchę.

Piekło leży u stóp Kalwarii i nikt nie może do niego zejść, nie przechodząc najpierw przez wzgórze, na którym tronuje Bóg-Człowiek z rękami wy-ciągniętymi do uścisku, z głową schyloną do pocałunku i sercem otwartym do kochania. Nietrudno jest mi zrozumieć, że Bóg mógł przygotować piekło dla tych, którzy za nienawiść do Niego chcą wiekuiście nienawidzić siebie. Trudno natomiast mi zrozumieć, dlaczego ten sam Bóg umarł na krzyżu, żeby mnie niegodnego wybawić od piekła, na które przez swoje grzechy tak bardzo zasługuję."


Tekst pochodzi z książki Abp. Fultona Sheena „Stworzeni do szczęścia”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Esprit.
Źródło: https://www.pch24.pl/pieklo--ktore-napr ... 393,i.html

robbo1

Re: Piekło istneje

Post autor: robbo1 » 2019-02-22, 18:12

Tylko,ze wszystko wyżej napisane przedstawia :
"piekło"
w niekatechizmowy sposób,i więcej podnosi się do obrazu duchowego piekła,jako piekła doświadczanego na duchu,którego ofiarami bywają ludzie doświadczający depresji.
To co przeczytałem to trochę jakbym czytał książkę Artura Marino :
"Widziałem ciemne słońce.Doświadczenie depresji".
Jak napisał A.Marino:
"Spróbujcie wyobrazić sobie najbardziej przykry stan psychiczny,jaki człowiek może odczuwać.Jeżeli już tego dokonaliście,przyjmijcie ,że trwa on w równowadze i nic nie może wpłynąć na jego zmianę.Jeżeli potraficie się wczuć w tę sytuację i ogarnęło was przygnębienie ,to wiedzcie,że stan ten ma się ma do depresji w jej postaci klinicznej,jak lekki powiew wiatru do cyklonu.Jest to jedno słowo,które daje pewne wyobrażenie zjawiska,jakim jest depresja.Tym słowem jest:piekło.Kto poznał rozpacz depresji ,wie,że piekła po śmierci nie ma,że doznajemy go za życia.W depresji".

Z podanych wywodów www.pch24...wynika w moim rozumieniu,ze piekło to stan wiecznej depresji.
Tylko,że zgadzam sie z wnioskiem Artura Mario,iż :
"piekła po śmierci nie ma,że doznajemy go za życia.W depresji".
A i tak obraz ten inny jest niż ukazany w wywodach wcześniejszych.
Do tych p.Piotra A.chętnie się odniosę przy następnej okazji.
Pozdrawiam.

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14812
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4117 times
Been thanked: 2907 times
Kontakt:

Re: Piekło istneje

Post autor: Dezerter » 2019-02-22, 21:07

Wstrząsające i bardzo mocne to o Matce Teresie- chciałbym o tym porozmawiać - założysz Magnolio?
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Fedorowicz
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 297
Rejestracja: 10 lut 2019
Has thanked: 132 times
Been thanked: 28 times

Re: Piekło istneje

Post autor: Fedorowicz » 2019-02-23, 08:31

robbo1 pisze: 2018-07-16, 19:00 Niestety nie przez wszystkich jednakowo rozumiane..
Nie mogą być przez wszystkich "jednakowo zrozumiane", ponieważ ksiądz profesor dr.
studiował i wykładał dziesiątki lat teologię, filozofię i biblistykę na Uczelniach Wyższych, a Twój starszy zboru ukończył z trudem szkołę podstawową i zamiata ulice. Najprościej pisząc, tak jak Twoja własna Mama nie wtrąciłaby Ciebie do piekła, tak samo Miłosierny Bóg nasz Stwórca. ( Ks. P. Pawlukiewicz )
W piekle klamki są "od środka", zamykamy się tam sami przed Bogiem przez uporczywe trwanie w nienawiści, przez zatwardziałe serce, negację dobra, miłości i odrzucenie Chrystusa. Nie manipulujmy przy klamce, nie słuchajmy podszeptów diabła ani herezji sekt destrukcyjnych. Kościół przed tym nas ostrzega !

konik

Re: Piekło istneje

Post autor: konik » 2019-02-23, 09:00

Doskonale wyjasnienie - na tym wlasnie polega pieklo: my sie w nim zamykamy. Sluchajac szatana myslimy, ze musimy Bogu powiedziec " wynos sie".

Zablokowany

Wróć do „Niebo, piekło, czyściec”