Matka Teresa
-
- Zasłużony komentator
- Posty: 2207
- Rejestracja: 2 sty 2019
- Has thanked: 22 times
- Been thanked: 367 times
Matka Teresa
Co do matki Teresy, jej temat został poruszony w którym wątku i mi się przypomniało.
Spotkałam się z bardzo niepochlebnymi opiniami na jej temat.
<---takie streszczenie, jednak nie było to jedyne źródło, w którym taką opinię widziałam.
Czy ktoś umie się do tego odnieść? Czy tutaj jakieś przesłanki są błędne?
Nie chcę, żeby zostało to odebrane jako jakiś atak, chciałabym tylko mieć obraz z dwóch stron na tę sprawę
.
Spotkałam się z bardzo niepochlebnymi opiniami na jej temat.
<---takie streszczenie, jednak nie było to jedyne źródło, w którym taką opinię widziałam.
Czy ktoś umie się do tego odnieść? Czy tutaj jakieś przesłanki są błędne?
Nie chcę, żeby zostało to odebrane jako jakiś atak, chciałabym tylko mieć obraz z dwóch stron na tę sprawę
.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19130
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2635 times
- Been thanked: 4643 times
- Kontakt:
Re: Matka Teresa
Zarzuty wobec Matki Teresy
https://www.deon.pl/religia/wiara-i-spo ... zalem.html
http://www.fronda.pl/a/teluk-nie-ma-kla ... 77902.html
https://pl.aleteia.org/2016/08/31/matka ... c-swietej/
http://gosc.pl/doc/1478772.Obalacze-mitu-Matki-Teresy
A tu dokładniejsze opracowanie o propagandzie przeciw M.Teresie http://studiateologiczne.pl/do_pobrania ... iewicz.pdf
pozdrawiam serdecznie
https://www.deon.pl/religia/wiara-i-spo ... zalem.html
http://www.fronda.pl/a/teluk-nie-ma-kla ... 77902.html
https://pl.aleteia.org/2016/08/31/matka ... c-swietej/
http://gosc.pl/doc/1478772.Obalacze-mitu-Matki-Teresy
A tu dokładniejsze opracowanie o propagandzie przeciw M.Teresie http://studiateologiczne.pl/do_pobrania ... iewicz.pdf
pozdrawiam serdecznie
-
- Zasłużony komentator
- Posty: 2207
- Rejestracja: 2 sty 2019
- Has thanked: 22 times
- Been thanked: 367 times
Re: Matka Teresa
Serdecznie dziękuję, niestety dzisiaj nie mam możliwości przeczytać tego opracowania (z dostatecznym skupieniem i zrozumieniem), na pewno wrócę do tego jutro.
Przejrzałam to jednak trochę i mam wrażenie, że Matka Teresa to jednak jest mit.
Wydaje mi się, że legendy urosły w obie strony i można jej wiele zarzucić, jak i wiele zrobiła.
Przejrzałam to jednak trochę i mam wrażenie, że Matka Teresa to jednak jest mit.
Wydaje mi się, że legendy urosły w obie strony i można jej wiele zarzucić, jak i wiele zrobiła.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19130
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2635 times
- Been thanked: 4643 times
- Kontakt:
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15002
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4220 times
- Been thanked: 2960 times
- Kontakt:
Re: Matka Teresa
Ja tam po owocach oceniam - zrobiła wielkie dzieło w swoim życiu , które jest po jej śmierci kontynuowane przez siostry z zakonu - takie świadectwo i dowody mi wystarczą, by w dzisiejszym świecie uznać ją za wzór świętości, .... niedościgniony jak dla mnie
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
Re: Matka Teresa
Dwa razy w zyciu osobiscie zetknalem sie z Matka Teresa. Jej rece dotykaly moich rak, blogoslawily mnie.
Bylem w jednym z osrodkow, jakie prowadzily jej siostry z jej zgromadzenia.Czy znacie to: jesli zechcesz psa uderzyc, to kij zawsze sie znajdzie.
Dodam tylko, ze wladze indyjskie ( centralne i prowincji ) bardzo docenialy dzielo Matki Teresy. Ale jednoczesnie pod pozorem urzedowej pomocy medycznej probowano przejac to, co robila. Nie udalo sie ... i zaczely sie podchody. Ten filmik to poklosie tych dzialan.
Bylem w jednym z osrodkow, jakie prowadzily jej siostry z jej zgromadzenia.Czy znacie to: jesli zechcesz psa uderzyc, to kij zawsze sie znajdzie.
Dodam tylko, ze wladze indyjskie ( centralne i prowincji ) bardzo docenialy dzielo Matki Teresy. Ale jednoczesnie pod pozorem urzedowej pomocy medycznej probowano przejac to, co robila. Nie udalo sie ... i zaczely sie podchody. Ten filmik to poklosie tych dzialan.
Re: Matka Teresa
Trudno mi oceniać ten filmik i zawarte w nim oskarżenia... zbyt wiele słów które tam padają pod adresem św. Matki Teresy stoją w zupełnej sprzeczności z jej obrazem jaki widzę... widzę osobę tak pokorną i skromną, że jest niewątpliwie ucieleśnieniem tych cnót, a ktoś mówi "oszustka", "hipokrytka", "interesowna", no i jakoś mi to wszystko zgrzyta i się gryzie jedno z drugim. To była
Zupełnie inną (od tej z filmiku) postać ujawniają jej własne listy zawarte w książce: https://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiaz ... m-swiatlem
{„Jeśli kiedykolwiek będę Świętą - na pewno będę Świętą od »ciemności«. Będę ciągle nieobecna w Niebie - aby zapalać światło tym, którzy są w ciemności na ziemi.”
(fragment książki)
Matka Teresa z Kalkuty, niestrudzenie niosąca pomoc najuboższym i zapomnianym, uśmiechnięta, z przekonaniem mówiąca o Bogu – taki obraz „świętej z Kalkuty” wyłania się z tysiąca zdjęć, filmów i książek. „Pójdź, bądź moim światłem” to niezwykła historia, która do tego wyobrażenia dodaje całkiem nową wartość. Opracowane przez Briana Kolodiejchuka, postulatora jej procesu kanonizacyjnego, listy błogosławionej to wciągająca narracja, która odsłania wstrząsającą prawdę o duchowym życiu Matki Teresy, „straszliwej ciemności”, w której była pogrążona przez 50 lat.}
Ufam także procedurze kanonizacyjnej, są to bardzo rygorystyczne przepisy, na pewno na ołtarze nie trafiają osoby wobec których Komisja ma zastrzeżenia. Ale też zauważmy, że istotą świętości jest oddanie się Bogu i realizacja Ewangelii poprzez swoje życie, a nie że ogłoszenie, że to była osoba idealna.
Zupełnie inną (od tej z filmiku) postać ujawniają jej własne listy zawarte w książce: https://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiaz ... m-swiatlem
{„Jeśli kiedykolwiek będę Świętą - na pewno będę Świętą od »ciemności«. Będę ciągle nieobecna w Niebie - aby zapalać światło tym, którzy są w ciemności na ziemi.”
(fragment książki)
Matka Teresa z Kalkuty, niestrudzenie niosąca pomoc najuboższym i zapomnianym, uśmiechnięta, z przekonaniem mówiąca o Bogu – taki obraz „świętej z Kalkuty” wyłania się z tysiąca zdjęć, filmów i książek. „Pójdź, bądź moim światłem” to niezwykła historia, która do tego wyobrażenia dodaje całkiem nową wartość. Opracowane przez Briana Kolodiejchuka, postulatora jej procesu kanonizacyjnego, listy błogosławionej to wciągająca narracja, która odsłania wstrząsającą prawdę o duchowym życiu Matki Teresy, „straszliwej ciemności”, w której była pogrążona przez 50 lat.}
Ufam także procedurze kanonizacyjnej, są to bardzo rygorystyczne przepisy, na pewno na ołtarze nie trafiają osoby wobec których Komisja ma zastrzeżenia. Ale też zauważmy, że istotą świętości jest oddanie się Bogu i realizacja Ewangelii poprzez swoje życie, a nie że ogłoszenie, że to była osoba idealna.
Re: Matka Teresa
Wywiad z postulatorem procesu kanonizacyjnego
https://pl.aleteia.org/2016/09/03/kalku ... ki-teresy/
Czytamy m.in.
Pod koniec życia Matka Teresa stała się swego rodzaju celebrytką. Czy myśli ksiądz, że tego chciała? Jak się z tym czuła?
Było to dla niej jedno z największych cierpień. Obecność w mediach, wypowiedzi, zdjęcia… Słyszał Pan pewnie o układzie jaki zawarła z Jezusem: „Za każde zdjęcie, jedna dusza wychodzi z czyśćca”. To było jak prawdziwy krzyż, ale ze względu na ten ślub, który złożyła w 1942 roku – aby Mu niczego nie odmawiać; aby dać Mu wszystko, o cokolwiek poprosi; bez względu na to, jak byłoby to trudne – zaakceptowała to jako część życia, aby inni dowiedzieli się więcej o ubogich.
Drugi wywiad z postulatorem kanonizacyjnym:
https://www.gosc.pl/doc/3426353.dzis-ka ... -z-kalkuty
Dla ciekawych cytaty św. Matki Teresy
http://www.guadalupe.opoka.org.pl/prowa ... lkuty.html
Ale z tego co zrozumiałam @Dezerter interesuje się nocą ciemną Matki Teresy, proponuję artykuł O. Józefa Augustyna SJ:
Aby zrozumieć pełniej ciemności duszy Matki Teresy oraz wewnętrzne udręki, które się z nią wiązały, przytoczmy fragmenty jej listów pisanych do kierowników duchowych oraz innych osób, którym w sekrecie powierzała stan swojej duszy. W ten sposób szukała nie tyle ukojenia i pociechy, ile raczej światła i duchowego wsparcia.
„Proszę o modlitwę – bo wszystko we mnie jest ścięte lodem. – Tylko ta ślepa wiara pomaga mi przetrwać, bo w rzeczywistości wszystko jest dla mnie ciemnością. Najważniejsze jest, aby naszemu Panu przypadła cała radość – ja naprawdę się nie liczę” (Pisma, s. 223).
„Chcę powiedzieć coś Waszej Eminencji – ale nie wiem, jak to wyrazić. Gorąco pragnę – pełnym bólu pragnieniem bycia wszystkim dla Boga – być świętą w taki sposób, żeby Jezus mógł w pełni żyć swoim życiem we mnie. Im bardziej ja chcę Jego – tym mniej sama jestem chciana. – Chcę kochać Go tak, jak jeszcze nigdy dotąd nie byłam kochana – a mimo to trwa we mnie głębokie uczucie oddzielenia od Niego – ta straszna pustka, to poczucie nieobecności Boga. [...] Nie uskarżam się – chcę tylko przez cały czas iść razem z Chrystusem” (Pisma, s. 225).
„Bardzo proszę o modlitwę, żeby Bóg zechciał zabrać z mojej duszy tę ciemność chociaż na kilka dni. Bo czasami agonia tej udręki jest tak wielka, a jednocześnie tęsknota za Nieobecnym tak głęboka, że jedyną modlitwą, jaką jeszcze mogę wypowiadać, są słowa – Najświętsze Serca Jezusa, ufam Tobie – będę zaspokajać Twoje pragnienie dusz” (Pisma, s. 226).
„W mojej duszy tak wiele jest sprzeczności. – Tak dominująca tęsknota za Bogiem – tak dojmująca, że bolesna – nieustanne cierpienie – a mimo to jestem przez Boga niechciana – odrzucona – pusta – bez wiary – bez miłości bez zapału. – Dusze mnie nie pociągają. – Niebo nic nie znaczy – dla mnie wygląda jak puste miejsce – myśl o nim nic dla mnie nie znaczy, a mimo to ta dręcząca tęsknota za Bogiem. – Bardzo proszę o modlitwę, żebym wciąż się do Niego uśmiechała mimo wszystko. Bo jestem tylko Jego – więc On ma wszelkie prawa do mnie. Jestem całkowicie szczęśliwa, że jestem nikim nawet dla Boga” (Pisma, s. 232-233).
„Proszę Waszą Eminencję o modlitwę, żebym miała odwagę, by wciąż się uśmiechać do Jezusa. – Trochę rozumiem męki piekielne – bez Boga. Brakuje mi słów, by wyrazić to, co chcę powiedzieć, ale w miniony Pierwszy Piątek – świadomie ofiarowałam się Najświętszemu Sercu, że przetrwam nawet wieczność w tym straszliwym cierpieniu, jeżeli to da Mu teraz trochę więcej radości – albo miłość choćby jednej duszy. Chcę o tym porozmawiać, a mimo to się nie udaje – nie znajduję słów, by wyrazić głębię tej ciemności. Mimo tego wszystkiego jestem Jego maleńką – i kocham Go – nie za to, co daje, ale za to, co zabiera” (Pisma, s. 236).
„Bardzo proszę o modlitwę – tęsknota za Bogiem jest strasznie bolesna, a mimo to ciemność staje się coraz większa. Cóż za sprzeczność mam w duszy. – Ból, jaki mam w sobie, jest tak wielki – że naprawdę cały ten rozgłos i ludzkie gadanie nie wywołują we mnie żadnych odczuć. Niech Wasza Eminencja prosi Matkę Bożą, żeby była mi Matką w tych ciemnościach” (Pisma, s. 238).
„U mnie w duszy – nie potrafię Ojcu powiedzieć – jak tam ciemno, jak pełno bólu, jak strasznie. – Moje uczucia są takie zdradliwe. – Czuję, jakbym «odmawiała Bogu», a jednak największa i najtrudniejsza do zniesienia – jest ta straszliwa tęsknota za Bogiem. – Proszę o modlitwę, żebym nie okazała się Judaszem dla Jezusa w tej pełnej bólu ciemności. Czekałam na rozmowę z Ojcem. – Po prostu bardzo pragnę porozmawiać – i zdaje się, że tę zdolność On także mi zabrał. – Nie będę się uskarżać. – Przyjmuję Jego świętą Wolę tak, jak do mnie przychodzi” (Pisma, s. 333).
„Chciałam porozmawiać z Ojcem w Bombaju – ale nawet nie próbowałam nic zrobić, żeby to umożliwić. – Jeżeli piekło istnieje – to musi to być to. Jak strasznie jest być bez Boga – nie ma modlitwy – nie ma wiary – nie ma miłości. – Jedyne, co wciąż pozostaje – to przekonanie, że dzieło jest Jego – że Siostry i Bracia są Jego. – I uparcie się tego trzymam, jak tonący, który nie ma niczego innego, chwyta się brzytwy. – A jednak, Ojcze – mimo tego wszystkiego – chcę być Mu wierna – zużywać się dla Niego, kochać Go nie za to, co daje, ale za to, co zabiera – być do Jego dyspozycji. – Nie proszę Go, by zmienił swoje postępowanie wobec mnie czy swoje plany wobec mnie. – Proszę Go tylko, aby się mną posługiwał” (Pisma, s. 339).
„Niech mi Ojciec wybaczy, że prosiłam Ojca o przyjazd, a potem nic Ojcu nie powiedziałam. – To Ojcu pokazuje, jak strasznie pusta jest moja dusza. [...] Wiem, że to tylko uczucia – bo moja wola jest nierozerwalnie związana z Jezusem, a zatem z Siostrami i Ubogimi” (Pisma, s. 348-349).
„Obojętność” Boga – tęsknota Matki Teresy
Czytając i medytując niezwykłe wyznania duchowe Matki Teresy, uderza przede wszystkim jej wielka samotność. Czuje głęboką potrzebę podzielenia się swoim ciężarem z osobami zaufanymi, a mimo to nie znajduje słów, aby opisać swój stan wewnętrzny. Choć zaskakuje bogactwo używanych obrazów i pojęć, to jednak jest ono wyrazem bezradności języka Matki Teresy. Opowiadając, dobrze wie, że nie jest w stanie wyrazić do końca tego wszystkiego, czego doświadcza. Wszystkie słowa pocieszenia i wszelkie rady, jakie dawali jej najbardziej wytrawni kierownicy duchowi, przyjmowała ze zrozumieniem i wdzięcznością, jednak nie przynosiły jej one większej wewnętrznej ulgi, ponieważ „dziwnie” do niej nie pasowały.
Matka Teresa czuje się głęboko upokorzona przeżywanymi stanami duszy i zawsze – ilekroć mówi lub pisze o swoich wewnętrznych ciemnościach – jest skrępowana, zawstydzona i onieśmielona. Po wielu latach życia w tym stanie, gdy nabrała już pewnego dystansu do swych wewnętrznych doświadczeń, będzie błagała kierowników duchowych, by zniszczyli jej listy. „Ojciec [Van Exem] ma wiele listów, jakie do niego pisałam. [...] Proszę, czy mogłabym je dostać – bo były jedynie wyrazem mojej duszy w tamtym czasie. Chciałabym spalić wszystkie papiery, które ujawniają cokolwiek na mój temat. – Proszę, Waszą Eminencję, błagam Waszą Eminencję, by zechciał Wasza Eminencja spełnić to moje pragnienie” (Pisma, s. 15).
Ciemności duszy i oschłości wewnętrzne Matki Teresy nie dotykają jednak jej woli i miłości do Jezusa. Z jednej strony doświadcza chłodu, obojętności, obcość Boga i Jego miłości, ale z drugiej – wielkiej tęsknoty za Nim i gorącego pragnienia bezwarunkowego powierzenia się Mu i Jego miłości. Ból wewnętrzny, który porównuje do doświadczenia piekła, rodził się właśnie z owego zderzenia: odczucia „zimna” i ”chłodu” Boga z doświadczeniem żaru swego serca; obojętności ze strony Pana z jej nieukojoną tęsknotą za Nim; odczucia całkowitego milczenia Boga z jej żarliwą deklaracją miłości; doświadczenia nieobecności Boga z jej nieustanną modlitwą i ”przytomnością” wobec Pana. Ta właśnie przepaść między brakiem odczucia obecności Boga a jej tęsknotą za Nim stała się otchłanią, piekłem Matki Teresy.
Doświadczenie bycia porzuconą przez Boga i ból wewnętrzny nie oddalały jej od Niego. Wręcz przeciwnie. Nieustannie w szczerych rachunkach sumienia, w spowiedziach, w rozmowach z kierownikami duchowymi pytała siebie, czy ona sama nie jest przyczyną tych stanów. Mając świadomość bezinteresowności swojej służby dla Boga i ludzi oraz czystości sumienia, w chwilach cierpienia w bezradny sposób powierzała się Bogu, deklarując kolejny raz całkowitą przynależność tylko do Niego. Im bardziej czuła się wewnętrznie osamotniona, porzucona i niechciana przez Boga, tym głębiej doświadczała tęsknoty za Panem i pragnienia miłowania Go.
Apostolski wymiar ciemności duszy
Choć bardzo trudno było przyjąć Matce Teresie bolesny stan swej duszy, choć wbrew nadziei szukała pocieszenia i ukojenia, to jednak przeczuwała sens swego bezmiernego cierpienia. W ten sposób Jezus zapraszał ją do uczestnictwa w Jego wyrzeczeniu się wszystkiego, całkowitym oddaniu się do dyspozycji Ojcu oraz „tajemniczej” tęsknocie za Nim. Jak Jezusowe doświadczenie opuszczenia Go przez Ojca było dźwiganiem udręki, cierpienia i nieprawości całej ludzkości, tak Matka Teresa dźwigała te same udręki, cierpienia i nieprawości swoich ubogich. To dzięki osobistemu cierpieniu rozumiała ich i współczuła im jak nikt inny. Po opublikowaniu prywatnych listów Matki Teresy, poprzez które uczyniła i nas świadkami swej bolesnej tajemnicy, rozumiemy lepiej źródło niezwykłej skuteczności jej posługi i dynamizmu jej apostolskiego dzieła.
Matka Teresa była świadoma, że założone przez nią zgromadzenie miało początek w prywatnym ślubie, jaki złożyła w 1942 roku, aby „Bogu nie odmawiać niczego”. Swojemu kierownikowi duchowemu pisała, że chciała w ten sposób dać Panu „coś bardzo pięknego” i ”bez zastrzeżeń”. „Oddanie się Bogu w pełni jest sposobem, aby przyjąć Go samego. Ja dla Boga, a Bóg dla mnie. Żyję dla Boga i rezygnuję ze swojego «ja», i w ten sposób sprawiam, że za mnie żyje Bóg” (Pisma, s. 48-49). Kiedy cztery lata później, 10 września 1946 roku, jadąc pociągiem z Kalkuty do Dardżylingu nawiedziła ją myśl, aby porzucić wszystko i pójść służyć najbiedniejszym z biednych w slumsach, Matka Teresa nie miała wątpliwości, że było to pragnienie Jezusa – Jego wola. Był to – jak sama powie – Dzień Natchnienia (por. Pisma, s. 47-53).
W regułach zgromadzenia Matka Teresa określa jego najważniejsze cele: „Celem ogólnym Misjonarek Miłości jest zaspokajanie pragnienia Jezusa Chrystusa na Krzyżu, pragnienia miłości i dusz”. Święta z Kalkuty przypomni o tym swoim siostrom w liście do całego zgromadzenia: „Wszystko u Misjonarek Miłości istnieje tylko po to, by zaspokoić pragnienie Jezusa. Jego słowo: «Pragnę», na ścianach każdej kaplicy Misjonarek Miłości, nie pochodzi tylko z przeszłości, ale jest żywe tu i teraz, wypowiedziane do Was. Wierzycie w to? [...] Dlaczego Jezus mówi: «Pragnę»? Co to znaczy? To «coś», co tak trudno wyjaśnić słowami. «Pragnę» – to znacznie głębsze słowo niż gdyby Jezus powiedział po prostu: «Kocham Was». Dopóki nie będziecie wiedziały, i to w bardzo osobisty sposób, że Jezus Was pragnie – nie będziecie w stanie poznać tego, kim On chce dla Was być” (25 III 1993).
Do rangi symbolu urastają okoliczności śmierci Matki Teresy. Kiedy umierała 5 września 1997 roku w późnych godzinach wieczornych, otoczona miłością i życzliwością swoich sióstr, nagle na skutek awarii prądu cała Kalkuta pogrążyła się w ciemnościach. Tak odeszła do Pana ta, która choć sama przeżywała dręczące ją nocne ciemności duszy, „przyniosła całemu światu tak wiele światła” (por. Pisma, s. 447).
Źródło: http://mateusz.pl/wam/zd/57-01.htm
Dodano po 27 minutach 58 sekundach:
Jeszcze o nocy ciemnej:
http://www.niedziela.pl/artykul/53185/n ... cila-wiare
https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/mt_nocc.html
https://www.deon.pl/religia/duchowosc-i ... duszy.html
https://www.przewodnik-katolicki.pl/Arc ... -ciemnosci
https://portal.tezeusz.pl/2010/07/31/te ... y-ciemnej/
https://pl.aleteia.org/2016/09/03/kalku ... ki-teresy/
Czytamy m.in.
Pod koniec życia Matka Teresa stała się swego rodzaju celebrytką. Czy myśli ksiądz, że tego chciała? Jak się z tym czuła?
Było to dla niej jedno z największych cierpień. Obecność w mediach, wypowiedzi, zdjęcia… Słyszał Pan pewnie o układzie jaki zawarła z Jezusem: „Za każde zdjęcie, jedna dusza wychodzi z czyśćca”. To było jak prawdziwy krzyż, ale ze względu na ten ślub, który złożyła w 1942 roku – aby Mu niczego nie odmawiać; aby dać Mu wszystko, o cokolwiek poprosi; bez względu na to, jak byłoby to trudne – zaakceptowała to jako część życia, aby inni dowiedzieli się więcej o ubogich.
Drugi wywiad z postulatorem kanonizacyjnym:
https://www.gosc.pl/doc/3426353.dzis-ka ... -z-kalkuty
Dla ciekawych cytaty św. Matki Teresy
http://www.guadalupe.opoka.org.pl/prowa ... lkuty.html
Ale z tego co zrozumiałam @Dezerter interesuje się nocą ciemną Matki Teresy, proponuję artykuł O. Józefa Augustyna SJ:
Aby zrozumieć pełniej ciemności duszy Matki Teresy oraz wewnętrzne udręki, które się z nią wiązały, przytoczmy fragmenty jej listów pisanych do kierowników duchowych oraz innych osób, którym w sekrecie powierzała stan swojej duszy. W ten sposób szukała nie tyle ukojenia i pociechy, ile raczej światła i duchowego wsparcia.
„Proszę o modlitwę – bo wszystko we mnie jest ścięte lodem. – Tylko ta ślepa wiara pomaga mi przetrwać, bo w rzeczywistości wszystko jest dla mnie ciemnością. Najważniejsze jest, aby naszemu Panu przypadła cała radość – ja naprawdę się nie liczę” (Pisma, s. 223).
„Chcę powiedzieć coś Waszej Eminencji – ale nie wiem, jak to wyrazić. Gorąco pragnę – pełnym bólu pragnieniem bycia wszystkim dla Boga – być świętą w taki sposób, żeby Jezus mógł w pełni żyć swoim życiem we mnie. Im bardziej ja chcę Jego – tym mniej sama jestem chciana. – Chcę kochać Go tak, jak jeszcze nigdy dotąd nie byłam kochana – a mimo to trwa we mnie głębokie uczucie oddzielenia od Niego – ta straszna pustka, to poczucie nieobecności Boga. [...] Nie uskarżam się – chcę tylko przez cały czas iść razem z Chrystusem” (Pisma, s. 225).
„Bardzo proszę o modlitwę, żeby Bóg zechciał zabrać z mojej duszy tę ciemność chociaż na kilka dni. Bo czasami agonia tej udręki jest tak wielka, a jednocześnie tęsknota za Nieobecnym tak głęboka, że jedyną modlitwą, jaką jeszcze mogę wypowiadać, są słowa – Najświętsze Serca Jezusa, ufam Tobie – będę zaspokajać Twoje pragnienie dusz” (Pisma, s. 226).
„W mojej duszy tak wiele jest sprzeczności. – Tak dominująca tęsknota za Bogiem – tak dojmująca, że bolesna – nieustanne cierpienie – a mimo to jestem przez Boga niechciana – odrzucona – pusta – bez wiary – bez miłości bez zapału. – Dusze mnie nie pociągają. – Niebo nic nie znaczy – dla mnie wygląda jak puste miejsce – myśl o nim nic dla mnie nie znaczy, a mimo to ta dręcząca tęsknota za Bogiem. – Bardzo proszę o modlitwę, żebym wciąż się do Niego uśmiechała mimo wszystko. Bo jestem tylko Jego – więc On ma wszelkie prawa do mnie. Jestem całkowicie szczęśliwa, że jestem nikim nawet dla Boga” (Pisma, s. 232-233).
„Proszę Waszą Eminencję o modlitwę, żebym miała odwagę, by wciąż się uśmiechać do Jezusa. – Trochę rozumiem męki piekielne – bez Boga. Brakuje mi słów, by wyrazić to, co chcę powiedzieć, ale w miniony Pierwszy Piątek – świadomie ofiarowałam się Najświętszemu Sercu, że przetrwam nawet wieczność w tym straszliwym cierpieniu, jeżeli to da Mu teraz trochę więcej radości – albo miłość choćby jednej duszy. Chcę o tym porozmawiać, a mimo to się nie udaje – nie znajduję słów, by wyrazić głębię tej ciemności. Mimo tego wszystkiego jestem Jego maleńką – i kocham Go – nie za to, co daje, ale za to, co zabiera” (Pisma, s. 236).
„Bardzo proszę o modlitwę – tęsknota za Bogiem jest strasznie bolesna, a mimo to ciemność staje się coraz większa. Cóż za sprzeczność mam w duszy. – Ból, jaki mam w sobie, jest tak wielki – że naprawdę cały ten rozgłos i ludzkie gadanie nie wywołują we mnie żadnych odczuć. Niech Wasza Eminencja prosi Matkę Bożą, żeby była mi Matką w tych ciemnościach” (Pisma, s. 238).
„U mnie w duszy – nie potrafię Ojcu powiedzieć – jak tam ciemno, jak pełno bólu, jak strasznie. – Moje uczucia są takie zdradliwe. – Czuję, jakbym «odmawiała Bogu», a jednak największa i najtrudniejsza do zniesienia – jest ta straszliwa tęsknota za Bogiem. – Proszę o modlitwę, żebym nie okazała się Judaszem dla Jezusa w tej pełnej bólu ciemności. Czekałam na rozmowę z Ojcem. – Po prostu bardzo pragnę porozmawiać – i zdaje się, że tę zdolność On także mi zabrał. – Nie będę się uskarżać. – Przyjmuję Jego świętą Wolę tak, jak do mnie przychodzi” (Pisma, s. 333).
„Chciałam porozmawiać z Ojcem w Bombaju – ale nawet nie próbowałam nic zrobić, żeby to umożliwić. – Jeżeli piekło istnieje – to musi to być to. Jak strasznie jest być bez Boga – nie ma modlitwy – nie ma wiary – nie ma miłości. – Jedyne, co wciąż pozostaje – to przekonanie, że dzieło jest Jego – że Siostry i Bracia są Jego. – I uparcie się tego trzymam, jak tonący, który nie ma niczego innego, chwyta się brzytwy. – A jednak, Ojcze – mimo tego wszystkiego – chcę być Mu wierna – zużywać się dla Niego, kochać Go nie za to, co daje, ale za to, co zabiera – być do Jego dyspozycji. – Nie proszę Go, by zmienił swoje postępowanie wobec mnie czy swoje plany wobec mnie. – Proszę Go tylko, aby się mną posługiwał” (Pisma, s. 339).
„Niech mi Ojciec wybaczy, że prosiłam Ojca o przyjazd, a potem nic Ojcu nie powiedziałam. – To Ojcu pokazuje, jak strasznie pusta jest moja dusza. [...] Wiem, że to tylko uczucia – bo moja wola jest nierozerwalnie związana z Jezusem, a zatem z Siostrami i Ubogimi” (Pisma, s. 348-349).
„Obojętność” Boga – tęsknota Matki Teresy
Czytając i medytując niezwykłe wyznania duchowe Matki Teresy, uderza przede wszystkim jej wielka samotność. Czuje głęboką potrzebę podzielenia się swoim ciężarem z osobami zaufanymi, a mimo to nie znajduje słów, aby opisać swój stan wewnętrzny. Choć zaskakuje bogactwo używanych obrazów i pojęć, to jednak jest ono wyrazem bezradności języka Matki Teresy. Opowiadając, dobrze wie, że nie jest w stanie wyrazić do końca tego wszystkiego, czego doświadcza. Wszystkie słowa pocieszenia i wszelkie rady, jakie dawali jej najbardziej wytrawni kierownicy duchowi, przyjmowała ze zrozumieniem i wdzięcznością, jednak nie przynosiły jej one większej wewnętrznej ulgi, ponieważ „dziwnie” do niej nie pasowały.
Matka Teresa czuje się głęboko upokorzona przeżywanymi stanami duszy i zawsze – ilekroć mówi lub pisze o swoich wewnętrznych ciemnościach – jest skrępowana, zawstydzona i onieśmielona. Po wielu latach życia w tym stanie, gdy nabrała już pewnego dystansu do swych wewnętrznych doświadczeń, będzie błagała kierowników duchowych, by zniszczyli jej listy. „Ojciec [Van Exem] ma wiele listów, jakie do niego pisałam. [...] Proszę, czy mogłabym je dostać – bo były jedynie wyrazem mojej duszy w tamtym czasie. Chciałabym spalić wszystkie papiery, które ujawniają cokolwiek na mój temat. – Proszę, Waszą Eminencję, błagam Waszą Eminencję, by zechciał Wasza Eminencja spełnić to moje pragnienie” (Pisma, s. 15).
Ciemności duszy i oschłości wewnętrzne Matki Teresy nie dotykają jednak jej woli i miłości do Jezusa. Z jednej strony doświadcza chłodu, obojętności, obcość Boga i Jego miłości, ale z drugiej – wielkiej tęsknoty za Nim i gorącego pragnienia bezwarunkowego powierzenia się Mu i Jego miłości. Ból wewnętrzny, który porównuje do doświadczenia piekła, rodził się właśnie z owego zderzenia: odczucia „zimna” i ”chłodu” Boga z doświadczeniem żaru swego serca; obojętności ze strony Pana z jej nieukojoną tęsknotą za Nim; odczucia całkowitego milczenia Boga z jej żarliwą deklaracją miłości; doświadczenia nieobecności Boga z jej nieustanną modlitwą i ”przytomnością” wobec Pana. Ta właśnie przepaść między brakiem odczucia obecności Boga a jej tęsknotą za Nim stała się otchłanią, piekłem Matki Teresy.
Doświadczenie bycia porzuconą przez Boga i ból wewnętrzny nie oddalały jej od Niego. Wręcz przeciwnie. Nieustannie w szczerych rachunkach sumienia, w spowiedziach, w rozmowach z kierownikami duchowymi pytała siebie, czy ona sama nie jest przyczyną tych stanów. Mając świadomość bezinteresowności swojej służby dla Boga i ludzi oraz czystości sumienia, w chwilach cierpienia w bezradny sposób powierzała się Bogu, deklarując kolejny raz całkowitą przynależność tylko do Niego. Im bardziej czuła się wewnętrznie osamotniona, porzucona i niechciana przez Boga, tym głębiej doświadczała tęsknoty za Panem i pragnienia miłowania Go.
Apostolski wymiar ciemności duszy
Choć bardzo trudno było przyjąć Matce Teresie bolesny stan swej duszy, choć wbrew nadziei szukała pocieszenia i ukojenia, to jednak przeczuwała sens swego bezmiernego cierpienia. W ten sposób Jezus zapraszał ją do uczestnictwa w Jego wyrzeczeniu się wszystkiego, całkowitym oddaniu się do dyspozycji Ojcu oraz „tajemniczej” tęsknocie za Nim. Jak Jezusowe doświadczenie opuszczenia Go przez Ojca było dźwiganiem udręki, cierpienia i nieprawości całej ludzkości, tak Matka Teresa dźwigała te same udręki, cierpienia i nieprawości swoich ubogich. To dzięki osobistemu cierpieniu rozumiała ich i współczuła im jak nikt inny. Po opublikowaniu prywatnych listów Matki Teresy, poprzez które uczyniła i nas świadkami swej bolesnej tajemnicy, rozumiemy lepiej źródło niezwykłej skuteczności jej posługi i dynamizmu jej apostolskiego dzieła.
Matka Teresa była świadoma, że założone przez nią zgromadzenie miało początek w prywatnym ślubie, jaki złożyła w 1942 roku, aby „Bogu nie odmawiać niczego”. Swojemu kierownikowi duchowemu pisała, że chciała w ten sposób dać Panu „coś bardzo pięknego” i ”bez zastrzeżeń”. „Oddanie się Bogu w pełni jest sposobem, aby przyjąć Go samego. Ja dla Boga, a Bóg dla mnie. Żyję dla Boga i rezygnuję ze swojego «ja», i w ten sposób sprawiam, że za mnie żyje Bóg” (Pisma, s. 48-49). Kiedy cztery lata później, 10 września 1946 roku, jadąc pociągiem z Kalkuty do Dardżylingu nawiedziła ją myśl, aby porzucić wszystko i pójść służyć najbiedniejszym z biednych w slumsach, Matka Teresa nie miała wątpliwości, że było to pragnienie Jezusa – Jego wola. Był to – jak sama powie – Dzień Natchnienia (por. Pisma, s. 47-53).
W regułach zgromadzenia Matka Teresa określa jego najważniejsze cele: „Celem ogólnym Misjonarek Miłości jest zaspokajanie pragnienia Jezusa Chrystusa na Krzyżu, pragnienia miłości i dusz”. Święta z Kalkuty przypomni o tym swoim siostrom w liście do całego zgromadzenia: „Wszystko u Misjonarek Miłości istnieje tylko po to, by zaspokoić pragnienie Jezusa. Jego słowo: «Pragnę», na ścianach każdej kaplicy Misjonarek Miłości, nie pochodzi tylko z przeszłości, ale jest żywe tu i teraz, wypowiedziane do Was. Wierzycie w to? [...] Dlaczego Jezus mówi: «Pragnę»? Co to znaczy? To «coś», co tak trudno wyjaśnić słowami. «Pragnę» – to znacznie głębsze słowo niż gdyby Jezus powiedział po prostu: «Kocham Was». Dopóki nie będziecie wiedziały, i to w bardzo osobisty sposób, że Jezus Was pragnie – nie będziecie w stanie poznać tego, kim On chce dla Was być” (25 III 1993).
Do rangi symbolu urastają okoliczności śmierci Matki Teresy. Kiedy umierała 5 września 1997 roku w późnych godzinach wieczornych, otoczona miłością i życzliwością swoich sióstr, nagle na skutek awarii prądu cała Kalkuta pogrążyła się w ciemnościach. Tak odeszła do Pana ta, która choć sama przeżywała dręczące ją nocne ciemności duszy, „przyniosła całemu światu tak wiele światła” (por. Pisma, s. 447).
Źródło: http://mateusz.pl/wam/zd/57-01.htm
Dodano po 27 minutach 58 sekundach:
Jeszcze o nocy ciemnej:
http://www.niedziela.pl/artykul/53185/n ... cila-wiare
https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TS/mt_nocc.html
https://www.deon.pl/religia/duchowosc-i ... duszy.html
https://www.przewodnik-katolicki.pl/Arc ... -ciemnosci
https://portal.tezeusz.pl/2010/07/31/te ... y-ciemnej/
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15002
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4220 times
- Been thanked: 2960 times
- Kontakt:
Re: Matka Teresa
W autobiografii Matka Teresa napisała (ponoć), że straciła wiarę - tak twierdzi mój pobożny znajomy, który mnóstwo czasu spędza w bibliotece i czytał tę książkę. Wszedłem z nim w polemikę długą pisząc, że coś musiał źle zrozumieć, że chodziło o dni ciemne, gdy nie słyszała głosu Boga, ani nie doznawała Jego obecności, ale pozostał przy swojej pewności, że wie co czytał.
Ktoś to może zweryfikować?
Czy błogosławioną może zostać osoba, która utraciła wiarę ?
Ktoś to może zweryfikować?
Czy błogosławioną może zostać osoba, która utraciła wiarę ?
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
Re: Matka Teresa
Matka Teresa została kanonizowana, czyli ogłoszona świętą. Nie, niemożliwe, żeby pisała że straciła wiarę, pisała o nocy ciemnej.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19130
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2635 times
- Been thanked: 4643 times
- Kontakt:
Re: Matka Teresa
Myślę, że chodzi mniej-więcej o fragmenty, które przytoczyła wyżej Magnolia. Samemu można ocenić.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15002
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4220 times
- Been thanked: 2960 times
- Kontakt:
Re: Matka Teresa
Kolega miał rację - patrz wytłuszczenie
Matka Teresa dźwigała w sobie – z jednej strony – poczucie całkowitego opuszczenia przez Boga, a z drugiej – ogromną tęsknotę za Nim. Taka sytuacja powodowała ból trudny do zniesienia. Dodatkowym elementem owego stanu było poczucie głębokiego osamotnienia. Bardzo znamienna jest modlitwa, której tekst otrzymał od Matki Teresy ojciec Lawrence Trevor Picachy: Panie, mój Boże, kim jestem, że mnie opuszczasz? Twoim ukochanym dzieckiem – a teraz stałam się jakby najbardziej znienawidzonym – tym, które odrzuciłeś, jakbyś go nie chciał – nie kochał. Wołam, lgnę, pragnę – i nie ma Nikogo, kto by mi odpowiedział – Nikogo, do kogo mogłabym przylgnąć – nie, nie ma Nikogo. – Sama. Ciemność jest taka ciemna – a ja jestem sama. – Niechciana, opuszczona. – Samotność serca, które pragnie miłości, jest nie do zniesienia. – Gdzie jest moja wiara? – nawet tam głęboko, w samym wnętrzu, nie ma nic prócz pustki i ciemności. (…) Boli bez przerwy. – Nie mam wiary. – Nie ośmielam się wypowiadać słów i myśli, które kłębią mi się w sercu – i sprawiają, że cierpię niewypowiedziane katusze. Tak wiele we mnie pytań bez odpowiedzi – boję się je odsłaniać – w obawie przed bluźnierstwem. – Jeśli jest Bóg, wybacz mi, proszę .(…) Kiedy próbuję wznosić myśli ku Niebu – jest tam tak przytłaczająca pustka, że te same myśli wracają i jak ostre noże ranią mnie w samą duszę. – Miłość – to słowo – nic sobą nie przedstawia. – Mówią mi, że Bóg mnie kocha – jednak rzeczywistość ciemności i chłodu, i pustki, jest tak wielka, że nic nie porusza mojej duszy. (…) Mimo wszystko – ta ciemność i pustka nie są tak bolesne Jak tęsknota za Bogiem. – Czuję, że ta sprzeczność wytrąci mnie z równowagi7 .
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
Re: Matka Teresa
Ja slyszalam, ze nie czula Boga i Jego obecnosci, ale nigdy nie przestala z tego powodu wierzyc i praktykowac.
- Marek_Piotrowski
- Legendarny komentator
- Posty: 19130
- Rejestracja: 1 cze 2016
- Wyznanie: Katolicyzm
- Has thanked: 2635 times
- Been thanked: 4643 times
- Kontakt:
Re: Matka Teresa
Nie sądzę by można to było interpretować jako "stracenie wiary". To jest dokładnie owa "noc ciemna" - Matka Teresa pisze szczerze o tym, co wielu z nas od czasu do czasu przeżywa - i nie jest to "utrata wiary" ale właśnie "brak poczucia wiary". Gdyby straciła wiarę, nie wytrwałaby tam, gdzie Bóg ją postawił.Dezerter pisze: ↑2019-03-27, 23:23 Kolega miał rację - patrz wytłuszczenieMatka Teresa dźwigała w sobie – z jednej strony – poczucie całkowitego opuszczenia przez Boga, a z drugiej – ogromną tęsknotę za Nim. Taka sytuacja powodowała ból trudny do zniesienia. Dodatkowym elementem owego stanu było poczucie głębokiego osamotnienia. Bardzo znamienna jest modlitwa, której tekst otrzymał od Matki Teresy ojciec Lawrence Trevor Picachy: Panie, mój Boże, kim jestem, że mnie opuszczasz? Twoim ukochanym dzieckiem – a teraz stałam się jakby najbardziej znienawidzonym – tym, które odrzuciłeś, jakbyś go nie chciał – nie kochał. Wołam, lgnę, pragnę – i nie ma Nikogo, kto by mi odpowiedział – Nikogo, do kogo mogłabym przylgnąć – nie, nie ma Nikogo. – Sama. Ciemność jest taka ciemna – a ja jestem sama. – Niechciana, opuszczona. – Samotność serca, które pragnie miłości, jest nie do zniesienia. – Gdzie jest moja wiara? – nawet tam głęboko, w samym wnętrzu, nie ma nic prócz pustki i ciemności. (…) Boli bez przerwy. – Nie mam wiary. – Nie ośmielam się wypowiadać słów i myśli, które kłębią mi się w sercu – i sprawiają, że cierpię niewypowiedziane katusze. Tak wiele we mnie pytań bez odpowiedzi – boję się je odsłaniać – w obawie przed bluźnierstwem. – Jeśli jest Bóg, wybacz mi, proszę .(…) Kiedy próbuję wznosić myśli ku Niebu – jest tam tak przytłaczająca pustka, że te same myśli wracają i jak ostre noże ranią mnie w samą duszę. – Miłość – to słowo – nic sobą nie przedstawia. – Mówią mi, że Bóg mnie kocha – jednak rzeczywistość ciemności i chłodu, i pustki, jest tak wielka, że nic nie porusza mojej duszy. (…) Mimo wszystko – ta ciemność i pustka nie są tak bolesne Jak tęsknota za Bogiem. – Czuję, że ta sprzeczność wytrąci mnie z równowagi7 .