Od lęku do wiary, Merlin Carothers

ODPOWIEDZ
Magnolia

Od lęku do wiary, Merlin Carothers

Post autor: Magnolia » 2019-06-13, 09:45

Polecam także książkę Merlina Carothers'a "Od lęku do wiary", jest to lektura bardzo osobista, bowiem autor opisuje swoje doświadczenia z całego życia. Pokazuje nam jak na sobie uczył się pokonywać lęk, jakie napotykał przeszkody i pomoce. Niezwykłe jest to, że pokazuje nam jak żył wiarą poprzez te doświadczenia.
Subtelnie pomaga nam znaleźć siłę by pokonywać lęk w naszym codziennym życiu. Taka chrześcijańska terapia antylękowa.

https://www.esprit.com.pl/404/Od-leku-do-wiary.html

Ktoś czytał tą albo inne pozycje tego pastora?

takisobie
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 313
Rejestracja: 20 sie 2019
Has thanked: 21 times
Been thanked: 24 times

Re: Od lęku do wiary, Merlin Carothers

Post autor: takisobie » 2019-09-05, 12:13

Kupiłem z myślą że ta książka faktycznie ma coś wspólnego z "chrześcijańską terapią antylękową" . Możliwe że da się wydobyć z niej kilka ciekawych spostrzeżeń ale ogólnie mam wrażenie że czytam jakieś bzdury i po kilku rozdziałach książkę odstawiam na bok.
Osobiście często doświadczam irracjonalnego paraliżującego strachu przed banalnymi rzeczami i gdybym miał próbować stosować się do wskazówek autora to musiałbym mu odpowiedzieć : "Chyba nie wiesz o czym mówisz"

Zapomniałem o jednym ważnym punkcie przed podjęciem decyzji o zakupie takiej książki , właśnie o tym że to jest opis osobistych doświadczeń w walce z lękiem a takich rzeczy nie da się "skopiować" na kogoś innego. Każdy jest inny , ma inne przeżycia ,emocje itp i do zmian potrzebuje odkrycia nowej własnej ścieżki a nie cudzych rad.

A ten przykład z wyszkolonym agresywnym psem który pilnuje posesji a sąsiad tam wchodzi wyciąga palec i rozkazuje psu leżeć to po prostu jakieś jaja. Może to była kwestia metafory w zapanowaniu nad strachem ale tak czy inaczej większych bzdetów nie czytałem jak do tej pory na temat strachu.

Magnolia

Re: Od lęku do wiary, Merlin Carothers

Post autor: Magnolia » 2019-09-05, 15:22

Szkoda że nie czytasz dalej, bo uważam że ta książka jest wartościowa, szczególnie dla Ciebie. Pozdrawiam

Awatar użytkownika
Praktyk
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1950
Rejestracja: 28 lis 2017
Has thanked: 410 times
Been thanked: 427 times

Re: Od lęku do wiary, Merlin Carothers

Post autor: Praktyk » 2019-09-05, 15:30

Książki nie czytałem, ale zgadzam się z diagnozą. Wybór między strachem a wiarą to TEN najważniejszy.
Panie patrz na moje serce razem ze mną, patrz na prawdę o mnie razem ze mną.

takisobie
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 313
Rejestracja: 20 sie 2019
Has thanked: 21 times
Been thanked: 24 times

Re: Od lęku do wiary, Merlin Carothers

Post autor: takisobie » 2019-09-05, 23:51

Magnolia pisze: 2019-09-05, 15:22 Szkoda że nie czytasz dalej, bo uważam że ta książka jest wartościowa, szczególnie dla Ciebie. Pozdrawiam
Nie czytam bo ją przejrzałem i widzę że to nie ma sensu.
Rozdziały przepełnione są jakimiś opowiastkami autora jak nie z czasów wojny to niewiadomo czego (gdyby mnie to interesowało to bym kupił książkę historyczną)
Kolejna sprawa to spłycenie problemu jakim są różne lęki i zamiast skupić się na omówieniu przyczyn ich powstawania i przedstawienie ewentualnych konkretnych działań w temacie , pastor ma swoją ogólną teorię - nie wierzysz w czynny udział Boga w swoim życiu to masz lęki i się nimi zajmujesz.

Tak że ze swojej strony nie polecam książki i dla szukających czegoś w tematyce radzenia sobie z lękiem sugeruje szukanie innej literatury bo ta pozycja niczego wam nie wyjaśni.

Magnolia

Re: Od lęku do wiary, Merlin Carothers

Post autor: Magnolia » 2019-09-06, 21:30

Jednym słowem oceniłeś książkę po "okładce" i uznałeś że słaba jest... Nie pamiętam czy ja Ci ja polecałam czy sam na nią trafiłeś?

Te historyjki wojenne, jak to nazwałeś, to doświadczenia Autora w byciu spadochroniarzem, a potem instruktorem spadochroniarstwa. Jeśli potrafisz sobie wyobrazić jakiś duży lęk, to myślę, ze lęk przed wyskoczeniem ze spadochronem, plasuje się w rankingu lęków dość wysoko. A Merlin skakał i uczył skakać także w nocy, na terenach wroga.
Z pewnością wie co to jest paraliżujący lęk i jak go opanować. Ale na okładce tego nie widać. ;)

Osobiście nie wiem czy lęku można się pozbyć tylko poprzez dotarcie do jego źródła. Myślę ze to czasem jest niemożliwe, bo pamięć zawodzi - ale ciało pamięta! Czyli mogło wydarzyć się coś, czego już nie pamiętasz i nie dosięgniesz w psychice, ale Twoje ciało pamięta reakcję i wszczyna proces lęku.
Dobrze jest racjonalizować, z kimś komu ufamy, nasze lęki (terapia, przyjaciel). Ale jesli na racjonalizację także wzruszasz ramionami. To pozostaje wychodzenie na przeciw lękowi, tak jak spadochroniarze - boją się, ale jeśli chcą przeżyć to muszą zachować przytomność, albo zginą. Dlatego szkolenie spadochroniarza trwa długo, bo trzeba nauczyć ciało nowych reakcji psychicznych. Metodą prób i małych kroków.
Znamy się dość długo, wiem że odrzucasz metodę małych kroków, bo Tobie są potrzebne wielkie zmiany. Ale jeśli ta metoda pomaga wielu osobom przezwyciężać lęki, piszą o tym książki, dają świadectwo... to może coś w tym jest, może to jednak dobra metoda. Póki co nie masz lepszej metody do wyboru, nic nie tracisz sprawdzając tą metodę...Możesz tylko zyskać np zdrowie, opanowanie lęku, pokonywanie siebie, a może nawet te wielkie zmiany o jakich marzysz. Ale zawsze trzeba wykonać jakiś pierwszy krok.
Stanie w miejscu, wprawdzie jest komfortowe na swój sposób (bo nic nie trzeba robić/zmieniać), ale tak naprawdę do niczego Cię nie zaprowadzi. Stoisz w miejscu. A to żaden powód do dumy.


Od dziecka bałam się nieboszczyków, w dzieciństwie kiedyś byłam w domu rodziny , gdzie było pożegnanie przy otwartej trumnie i ten widok mnie przeraził. Latami rósł we mnie ten lęk.
W ostatnich latach miałam trzy sytuacje z nieboszczykami. Pierwsza w szpitalu widziałam prze otwarte drzwi ciało w folii, ale nogi były odkryte i powieszony na palcu kartonik, zapewne z nazwiskiem, ciało leżało na podłodze. Wybiegłam z mdłościami ze szpitala. (pierwszy krok- stanięcie z lękiem oko w oko) Opanowałam się, ochłonęłam i ok, żyłam dalej.
Druga sytuacja była pod naszym blokiem, w niedziele skoro świt jechaliśmy w daleką podróż, idąc do auta widziałam jakies folie i torby na chodniku, dziwiło mnie to, ale rozmawiałam z córką nie zidentyfikowałam tego jako ciało człowieka. A tym się okazało jak się zbliżyliśmy, mężczyzna zmarł na zawał pod swoim blokiem wracając z nocnej zmiany. Przechodziliśmy obok, każdego to poruszyło, dużo się modliliśmy za Niego w czasie podróży. (drugi krok- oswojenie się kolejny raz z lękiem). A wniosek: widziałam nieboszczyka i przeżyłam. Czyli dałam radę opanować się, mdłości już nie było.
Trzecia sytuacja to miesiąc temu towarzyszyłam zabraniu ciała mojego teścia po zgonie. Nie chciałam Go zobaczyć z twarzy, ale jako najbliższa rodzina byliśmy jak Go zabierał zakład pogrzebowy. Okazało się ze ten widok, ciała w folii, już nie robił na mnie takiego wrażenia, nie reagowałam już lękiem, ani paniką. (pokonanie siebie, na tyle na ile było we mnie zgody)
Opisałam to, choc wiele osób może się poczuć nieswojo, bo ten lęk jest dość częsty a mało o tym się rozmawia. Tak myślę. Chodziło mi o pokazanie metody na oswajanie lęku i uczeniu swojego ciała nowych reakcji. Wystawianie się na lęk nie jest przyjemne, ale pomaga za każdym razem coraz lepiej opanowywać siebie.
Oczywiście nie szukam okazji do pokonywania konkretnie tego lęku, ale chyba metoda jest jasno zobrazowana tym przykładem.

takisobie
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 313
Rejestracja: 20 sie 2019
Has thanked: 21 times
Been thanked: 24 times

Re: Od lęku do wiary, Merlin Carothers

Post autor: takisobie » 2019-09-14, 22:03

Magnolia pisze: 2019-09-06, 21:30 Jednym słowem oceniłeś książkę po "okładce" i uznałeś że słaba jest... Nie pamiętam czy ja Ci ja polecałam czy sam na nią trafiłeś?

Te historyjki wojenne, jak to nazwałeś, to doświadczenia Autora w byciu spadochroniarzem, a potem instruktorem spadochroniarstwa.

Oceniłem po treści bo książkę posiadam i pozostaję przy zdaniu że osobom w dużym kryzysie emocjonalno lękowym nie pomogą treści w niej zawarte.
Darując sobie czas na przeczytanie 300 stron można ją streścić jednym zdaniem : Jeśli jesteś w sytuacji w której się boisz uwierz że Bóg jest z tobą. Liczyłem na głębsze omówienie kwestii lękowych w kontekście wiary lub jej braku.

Magnolia

Re: Od lęku do wiary, Merlin Carothers

Post autor: Magnolia » 2019-09-14, 23:31

To, że miałeś inne oczekiwania wobec tej pozycji nie jest wina pozycji że ich nie zaspokoiła...

Ale bije Ci brawo, bo bardzo dobrze streściłeś przesłanie Autora: Jeśli się boisz to wiara w Boga pomoże Ci, Bo Bóg pokonuje każdy rodzaj lęku. Tyle że to zdanie nie zawiera jeszcze dla Ciebie prawdy, więc powtórzyłeś je bez przekonania. Dla tych, którzy już uwierzyli w tą prawdę ma ona duży sens i jest drogą do wyjścia z lęków. Nie nagle i natychmiast, bo zawierzenie Bogu odbywa się w procesie, wzroście, ale kiedyś trzeba podjąć tą pierwsza decyzję, że chcę zaufać Bogu i z Nim pokonać swoje lęki.

Ja zauważam konkretne działanie pozytywne - przeciwlękowe wraz ze wzrostem zaufania do Boga, a uczyłam się tego między innymi dzięki św Faustynie, koronce do miłosierdzia oraz właśnie tej książce Merlina Carothersa.

Taki sobie, no i znowu piłeczka jest po Twojej stronie, możesz nadal nie robić nic i odrzucać kolejne metody wychodzenia z lęków, albo możesz podejść do książki z pozytywnym nastawieniem i wziąć z niej coś dla siebie - zrobić swój mały krok w kierunku zdrowia. Zawsze masz wybór, no i są też tego konsekwencje : albo stoisz w miejscu albo rozwijasz się/zdrowiejesz.

W problemach ze sobą nie wystarczy powtarzać że pragniemy zmian, trzeba nad nimi aktywnie pracować.

Awatar użytkownika
Logan
Gaduła
Gaduła
Posty: 991
Rejestracja: 24 paź 2020
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 253 times
Been thanked: 447 times

Re: Od lęku do wiary, Merlin Carothers

Post autor: Logan » 2022-02-08, 00:01

Przeczytałem tą książkę, składa się w dużej mierze że świadectw ludzi, którzy doświadczyli łask za przyczyną modlitwy czy też bardziej postawy uwielbienia. Niektóre ze świadectw budziły moje wątpliwości.

Książka dostała się na rynek poprzez wydawnictwo Pomoc Misjonarzy Krwii Chrystusa a na tylnej okładce polecenie ks. Rafała Jarosiewicza - charyzmatycznego rekolekcjonisty, dyrektora SNE w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, autora kanału YT SMS z nieba TV.

Nie chcę rozwodzić się nad niuansami dotyczącymi świadectw, Merlin Carothers przedstawia kontrowersyjne moim zdaniem twierdzenia dotyczące chrztu w Duchu Świętym oraz charyzmatów, szczególnie skupiając się na najmniejszym z charyzmatów czyli glosolalii.

Chrzest w Duchu Świętym według Merlina R. Carothersa.
Duch Święty, Duch prawdy żyje we wszystkich wierzących i prowadzi ich, ale być ochrzczonym w Duchu Świętym znaczy o wiele więcej. Słowo, które tłumaczymy w Biblii na nasz język jako ,,ochrzcić", właściwie oznacza zanurzyć, nasycić, a w języku greckim to samo słowo ozna cza nasiąknięcie wodą".

Poprosić Jezusa, by nas ochrzcił Duchem Świętym, oznacza poddać się nasyceniu, nasiąknięciu Jego Duchem Świętym.

Chrzest w Duchu Świętym jest doświadczeniem oczyszczenia, wylania, odsłonięcia. Jest to całkowite wystawienie na przenikliwe światło Prawdy Bożej w każdym zakamarku naszego życia. Ten chrzest ma nas obmyć i wyzbyć nas z polegania na sobie samym, z pychy, ciemnych obszarów nieuczciwości i z wymówek, których się trzymamy - z tych wszystkich rzeczy, które blokują naszą wiarę - jest przypły wem mocy Bożej i Jego obecności w naszym życiu.

Chrzest w Duchu Świętym ma dwa cele: oczyszczenie i przygotowanie naczynia na przyjęcie mocy Bożej, a następnie wypełnienie tą mocą.

Jeśli powiemy, że nie potrzebujemy chrztu w Duchu Świętym, to oznacza też, że nie potrzebujemy obmycia, za murzenia i nasycenia Prawdą Bożą, a także, że nie potrzebu jemy pełni Jego mocy, działającej w nas i przez nas
Nie za bardzo rozumiem autora.

Tutaj Carothers przedstawia nam tezę dotyczącą charyzmatów mianowicie udzielane są w obfitości dzięki chrztu w Duchu Świętym na wzór Pięćdziesiątnicy.
Przeczytaj w swoim Piśmie Świętym wszystko, co Jezus miał do powiedzenia o Duchu Świętym, przeczytaj Dzieje Apostolskie oraz listy do młodych Kościołów - o wszystkim, co dotyczy Ducha Świętego, Jego darów i owoców. Wszystko to teraz dotyczy ciebie.
Charyzmat glosolalii udzielany każdemu bez wyjątku poprzez chrzest w Duchu Świętym.
Jeżeli modliteś się o chrzest w Duchu Świętym, to uwierz Słowu Bożemu, że to się odbyło. Możesz teraz otworzyć usta i wypowiadać takie słowa lub dźwięki, jakie tylko przychodzą ci na myśl, ufając, że to Duch Święty wkłada je w twoje usta.
Bóg nie zmusi cię do tego, byś mówił językami. Wraz z chrztem w Duchu Świętym dał ci tę umiejętność - ale tylko gdy zdecydujesz się to uczynić. To ty używasz swych ust, języka, strun głosowych i to ty możesz zacząć mówić i przestać mówić zgodnie ze swoją wolą.[...]
Teraz ciekawiej osobiste wyznanie:
Pewna pani położyła na mnie ręce i modliła się za mnie w językach, lecz ja nie poczułem żadnych fizycznych efektów i myślałem, że nic się nie stało Pani ta powiedziała, żebym przyjął chrzest w duchu wiary nie polegając na uczuciach, i podziękował Bogu, że to się już stało. Tak też zrobiłem, ale czułem się trochę głupio Wtedy pani powiedziała, że mógłbym mówić językami, jeżeli tylko otworzę usta i pozwolę, by wydobyła się z nich mowa. Zawachałem się i pomyślałem, że naprawdę robię z siebie głupca. Lecz wiedziałem, że Pismo Święte mówi iż dar języków jest darem Ducha Świętego oraz - nieważne, czy to czuję czy nie mogę spodziewać się Jego działania we mnie i przeze mnie. Spostrzegłem że, jakieś dziwne "słowa" rodzą się w moim umyśle, otworzyłem usta i wypowiedziałem je. Brzmiały niezbyt mądrze i zareagowalem taką myślą: „Udajesz, Merlin, wydajesz tylko jakiś bełkot".
Wtedy odkryłem, że mowa w wierze oznacza, że nie mogę już polegać na moich zmysłach, by zmierzyć efekty. Zdecydowałem się przyjąć słowo Boga i nie zwracać uwagi na swoje myśli.
Do tego momentu wciąż nic nie czułem, ale zmusiłem mój umysł, by uwierzył.
Tutaj lekka nadinterpretacja:
Przeczytaj w swoim Piśmie Świętym wszystko, co Jezus miał do powiedzenia o Duchu Świętym, przeczytaj Dzieje Apostolskie oraz listy do młodych Kościołów - o wszystkim, co dotyczy Ducha Świętego, Jego darów i owoców. Wszystko to teraz dotyczy ciebie.
Ten fragment jest dla mnie niejasny.
Możesz nie czuć nic, istnieje jednak jeden namacalny 1 dowód, który można podać od razu, jak również można do świadczyć efektów. Dar języków odnotowano w Dziejach Apostolskich jako skutek chrztu w Duchu Świętym. To było pierwsze działanie daru duchowego w nowo ochrzczonych wiernych.
1.Chrzest w Duchu Świętym jest konieczny? Bierzmowanie i chrzest nie wystarczą? Konieczny jest chrzest w Duchu Świętym aby służyć Kościołowi i posługiwać charyzmatami? Czy autor nie utożsamia chrztu sakramentalnego z chrztem w DŚ?

2. Czyli jak w końcu? Chrzest w Duchu Świętym to quasi-sakrament czy akt modlitewny.

3. Czym była glosolalia podczas Pięćdziesiątnicy na którą powołuje się Carothers? Toronto Blessing na sterydach? Czy też może "jakiś bełkot"?

4. W mojej wspólnocie modlą się w "językach", wydaje mi się że jednak na wzór Carothersa, bo składnia jest powtarzalna. I tutaj profesor lingwistyki mówi że, można się tego nauczyć(film po angielsku)


Definicja glosolalii że strony instytutu Psychoterapii Integralnej:
Mówienie językami wyraża się głoskami, które przez słuchaczy nie może być uporządkowane jakiemuś znanemu językowi. Osoby posługujące się glosolalią używają indywidualnego zasobu głosek, wypowiadając się na różne tematy przy pomocy podobnych wymienialnych głosek, tak ze nie można sporządzić listy głosek o tym samym znaczeniu i nie można określić porządku zdania oraz składni.

Glosolalię można doświadczyć spontanicznie lub się wyuczyć, biorąc pod uwagę wzorce i zachętę ze strony grupy charyzmatycznej (może zaistnieć nie tylko w transie). Osoby mogą rozpoczynać je o określonej porze, dopasowując siłę głosu do warunków i słuchaczy, mimo że odbierają swoje mówienie, jako mimowolne. Badania psychologicznie nie stwierdziły dominującej cechy osobowości u osób mówiących językami ani żadnego specyficznego oddziaływania, które mogłoby przyczynić się do tego zjawiska.
https://www.ipri.pl/duchowosc/nadzwycza ... losolalia/
5. O jakim dokumencie wspomina Ks. Jarosiewicz mówiąc o tym że papież zezwolił nakładać ręce na głowę wszystkim aby modlić się o chrzest w Duchu Świętymi.


Dodano po 14 minutach 1 sekundzie:
Tutaj wklejam minutowy filmik z jakiejś protestanckiej szkoły glosolalii dla dzieci. Słodziaki O:-)
Ostatnio zmieniony 2022-02-08, 00:12 przez Logan, łącznie zmieniany 2 razy.
My decydujemy tylko o tym jak wykorzystać czas, który nam dano. ~J.R.R Tolkien

ODPOWIEDZ