Nowa i sama.
Nowa i sama.
Witam. Zalogowałam się na forum, jestem nowa. Chciałam się przywitać. Mam 35 lat na codzień wychowuje swoje dzieci. Cierpię na zespół stresu pourazowego, nerwice, oraz depresję. Mam za sobą probe samobójcza. Z kościoła odeszłam wiele lat temu. Dlaczego... To może kiedyś.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Nowa i sama.
Każdy z nas miał jakieś przejścia. Gorsze i łagodniejsze. I dla każdego, jego własne, są największe. I najważniejsze.
Masz dzieci. Masz dla kogo żyć. Masz cel. To trudne, ale wspaniałe. I one (dzieci) mają Ciebie. Matkę. Czy widzisz, ile dobra im dajesz? Czy masz tego świadomość?
Trudno jest cokolwiek napisać, nie wiedząc, co Cię najbardziej boli. Jeśli chcesz się podzielić, to uczyń to. Jeśli wolisz zachować w tajemnicy, to zachowaj.
Pozwól, że zadam pytanie. Jeśli zbyt intymne lub bolesne, to nie odpowiadaj.
Dlaczego myślisz o powrocie do Kościoła? Czy zrobiłaś już jakiś krok w tym kierunku?
Masz dzieci. Masz dla kogo żyć. Masz cel. To trudne, ale wspaniałe. I one (dzieci) mają Ciebie. Matkę. Czy widzisz, ile dobra im dajesz? Czy masz tego świadomość?
Trudno jest cokolwiek napisać, nie wiedząc, co Cię najbardziej boli. Jeśli chcesz się podzielić, to uczyń to. Jeśli wolisz zachować w tajemnicy, to zachowaj.
Pozwól, że zadam pytanie. Jeśli zbyt intymne lub bolesne, to nie odpowiadaj.
Dlaczego myślisz o powrocie do Kościoła? Czy zrobiłaś już jakiś krok w tym kierunku?
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Praktyk
- Biegły forumowicz
- Posty: 1986
- Rejestracja: 28 lis 2017
- Has thanked: 418 times
- Been thanked: 438 times
Re: Nowa i sama.
Dobrze, że przyszłaś. Jest tu całkiem miło.Nika nikt pisze: ↑2019-08-14, 21:45 Witam. Zalogowałam się na forum, jestem nowa. Chciałam się przywitać. Mam 35 lat na codzień wychowuje swoje dzieci. Cierpię na zespół stresu pourazowego, nerwice, oraz depresję. Mam za sobą probe samobójcza. Z kościoła odeszłam wiele lat temu. Dlaczego... To może kiedyś.
Rozgość się.
Panie patrz na moje serce razem ze mną, patrz na prawdę o mnie razem ze mną.
Re: Nowa i sama.
Witaj na forum
Gdybyś 15 minut wcześniej się zarejestrowała na forum to byś maila aktywacyjnego nie dostała ale awaria została usunięta.
Gdybyś 15 minut wcześniej się zarejestrowała na forum to byś maila aktywacyjnego nie dostała ale awaria została usunięta.
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 15101
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4246 times
- Been thanked: 2977 times
- Kontakt:
Re: Nowa i sama.
Hej zagubiona owieczko - dobrze, że do nas zajrzałaś - ile masz tych dzieci, bo ja dwoje,
napisz co lubisz, ja rocka.
napisz co lubisz, ja rocka.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.
Re: Nowa i sama.
Msm troje.
Dodano po 3 minutach 27 sekundach:
Dodano po 45 sekundach:
Chyba staram się zrozumieć działania niektórych ludzi. Bardzo źle działania. Które mogły mieć straszne skutki. Przez wiele lat zylam w ciągłym strachu. Dwa razy straciłam pracę na której bardzo mi zależało. I włożyła wiele trudu żeby ją zdobyć. Straciłam ja przez swojego już byłego męża. Dlaczego nie wiem też mówił o mnie zeczy które do dzisiaj nie mogę zrozumieć. Ludzie są nieobliczalni i jeśli mogą się pożywic nienawiscia zrobią to bez wachania. Zostałam w zasadzie potem bez niczego, tak niemialam gdzie mieszkać. Zgodziłam się sprzedać nasz wspólny dom. Myślałam że dostanę czas na poukładane spraw tak chciałam uciec . Musiałam znalesc mieszkanie. Nie dano mi czasu. . Dom sprzedano w ciągu miesiąca. Potem już było tylko gorzej. I najważniejsze. Wraca do mnie po wielu latach rodzina. Siostry które na tamte czasy nie miałaby bladego pojęcia o maciezynsteie. Dały się wmanerwowac w działanie mojego męża oraz pomówienia. To było dla mnie tak bolesne że aż nie do zniesienia. Chyba nie znam gorszego bólu. Słyszeć w sądzie na ulicy że byłam taka lub owaka. Ze niby zrobiłam coś coś czego nigdy nie zrobiłam. To wszystko poszło do sądu, do opieki. Przyszli świadkowie. Jego koledzy moje siostry, ( jedna z nich miała z moim wtedy mężem romans) i dlatego miała iść zeznawac. Nie wierzyłam, ale gdy zobaczyłam jej zeznania uwierzyłam. Nie potrafię tego posklejac. Nie umiem wybaczyć swojej mamie. Ze na to pozwoliła że wiedziała jak jest, wszyscy wiedzieli. To co oni wszyscy powiedzieli raz tylko poyo żeby prokuratura umorzyła postępowanie wobrz mojego męża ciągli się przez wiele lat. W sądach.
Dodano po 3 minutach 27 sekundach:
Tak była awaria.
Dodano po 45 sekundach:
Andej pisze: ↑2019-08-14, 21:58 Każdy z nas miał jakieś przejścia. Gorsze i łagodniejsze. I dla każdego, jego własne, są największe. I najważniejsze.
Masz dzieci. Masz dla kogo żyć. Masz cel. To trudne, ale wspaniałe. I one (dzieci) mają Ciebie. Matkę. Czy widzisz, ile dobra im dajesz? Czy masz tego świadomość?
Trudno jest cokolwiek napisać, nie wiedząc, co Cię najbardziej boli. Jeśli chcesz się podzielić, to uczyń to. Jeśli wolisz zachować w tajemnicy, to zachowaj.
Pozwól, że zadam pytanie. Jeśli zbyt intymne lub bolesne, to nie odpowiadaj.
Dlaczego myślisz o powrocie do Kościoła? Czy zrobiłaś już jakiś krok w tym kierunku?
Chyba staram się zrozumieć działania niektórych ludzi. Bardzo źle działania. Które mogły mieć straszne skutki. Przez wiele lat zylam w ciągłym strachu. Dwa razy straciłam pracę na której bardzo mi zależało. I włożyła wiele trudu żeby ją zdobyć. Straciłam ja przez swojego już byłego męża. Dlaczego nie wiem też mówił o mnie zeczy które do dzisiaj nie mogę zrozumieć. Ludzie są nieobliczalni i jeśli mogą się pożywic nienawiscia zrobią to bez wachania. Zostałam w zasadzie potem bez niczego, tak niemialam gdzie mieszkać. Zgodziłam się sprzedać nasz wspólny dom. Myślałam że dostanę czas na poukładane spraw tak chciałam uciec . Musiałam znalesc mieszkanie. Nie dano mi czasu. . Dom sprzedano w ciągu miesiąca. Potem już było tylko gorzej. I najważniejsze. Wraca do mnie po wielu latach rodzina. Siostry które na tamte czasy nie miałaby bladego pojęcia o maciezynsteie. Dały się wmanerwowac w działanie mojego męża oraz pomówienia. To było dla mnie tak bolesne że aż nie do zniesienia. Chyba nie znam gorszego bólu. Słyszeć w sądzie na ulicy że byłam taka lub owaka. Ze niby zrobiłam coś coś czego nigdy nie zrobiłam. To wszystko poszło do sądu, do opieki. Przyszli świadkowie. Jego koledzy moje siostry, ( jedna z nich miała z moim wtedy mężem romans) i dlatego miała iść zeznawac. Nie wierzyłam, ale gdy zobaczyłam jej zeznania uwierzyłam. Nie potrafię tego posklejac. Nie umiem wybaczyć swojej mamie. Ze na to pozwoliła że wiedziała jak jest, wszyscy wiedzieli. To co oni wszyscy powiedzieli raz tylko poyo żeby prokuratura umorzyła postępowanie wobrz mojego męża ciągli się przez wiele lat. W sądach.
Ostatnio zmieniony 2019-08-15, 20:54 przez Dezerter, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Nowa i sama.
Bardzo Ci współczuję.
Takie przeżycia zostawiają poczucie skrzywdzenia i traumę w sercu.
Ale też piszesz, że już jesteś po rozwodzie, że trochę podziałałaś żeby się uwolnić od tego męża i rodziny.
Masz pełne prawo chronić siebie przed nimi, unikać kontaktów, jeśli tego chcesz.
Zdrady najbliższych Ci osób jeszcze długo będa boleć, ale kiedyś przyniesie Ci ukojenie przebaczenie im (mamy wątek o przebaczeniu na forum, zachęcam Cię poczytaj). Wielu z nas tu na forum, tak jak Andej pisał, ma jakieś tragedie w życiorysie i tez zmagamy się z przebaczeniem. To trudne zadanie, jednostronna decyzja do której trzeba dojrzeć, ale naśladujemy w ten sposób Jezusa, który nam wszystko przebaczył, a nie jeden grzech mamy na sumieniu.
Czy wraz z powrotem do Kościoła, zastanawiałaś się nad spowiedzią? To jest miejsce miłosierdzia, tam rozlewa sie morze łask uwolnienia, tam dokonuje się przebaczenie dla Ciebie. Warto od tego zacząć nowe życie w Kościele.
Wypłakać tam swoje żale, grzechy, bóle. A wyjść czystym.
Takie przeżycia zostawiają poczucie skrzywdzenia i traumę w sercu.
Ale też piszesz, że już jesteś po rozwodzie, że trochę podziałałaś żeby się uwolnić od tego męża i rodziny.
Masz pełne prawo chronić siebie przed nimi, unikać kontaktów, jeśli tego chcesz.
Zdrady najbliższych Ci osób jeszcze długo będa boleć, ale kiedyś przyniesie Ci ukojenie przebaczenie im (mamy wątek o przebaczeniu na forum, zachęcam Cię poczytaj). Wielu z nas tu na forum, tak jak Andej pisał, ma jakieś tragedie w życiorysie i tez zmagamy się z przebaczeniem. To trudne zadanie, jednostronna decyzja do której trzeba dojrzeć, ale naśladujemy w ten sposób Jezusa, który nam wszystko przebaczył, a nie jeden grzech mamy na sumieniu.
Czy wraz z powrotem do Kościoła, zastanawiałaś się nad spowiedzią? To jest miejsce miłosierdzia, tam rozlewa sie morze łask uwolnienia, tam dokonuje się przebaczenie dla Ciebie. Warto od tego zacząć nowe życie w Kościele.
Wypłakać tam swoje żale, grzechy, bóle. A wyjść czystym.
Re: Nowa i sama.
Czy się zastanawiałam. Byłam u spowiedzi kilka lat temu. Wtedy był ten moment gdzie długo płakałam. Miałam żal. W owszem zdawałam sobie pytania co zrobiłam źle. Zresztą do tej pory się zastanawiam. To chyba się nigdy nie skończy. Nie panuje kompletnie nad życiem. Zadaje sobie pytanie co to znaczy przebaczyć. Bo nie rozumiem. Mam zapomnieć,, nie da się,, mam powiedzieć że nic się nie stało,, odpada. Właśnie się stało i to dużo. Zrobiono zamach na moje dzieci. Na moje dzieci rodzinę. Z córką do tej pory chodzę do psychologa. A po 6 latach moja siostra odzywa się szuajac kontaktu zapraszając mnie na chrzest syna. Pojechałam ale wszystko wróciło. Nie umiałam z tą obca już dla mnie osoba rozmawiać. Chodzisz dała bym wszystko żeby to się nie wydarzyło. Bo w głębi serca tęsknię. Straciłam rodzinę. I czasem jak widzę małżeństwa które są razem zastanawiam jak by to było i dlaczego nie jestem na ich miejscu. Dlaczego mój mąż miał romans jak się okazuje od samego ślubu. I jak to się stało że ci ludzie co niedzielę chodzą do kościoła. Zapraszają do siebie ksiezy. A umieli w tym wszystkim uczestniczyć.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4220 times
Re: Nowa i sama.
Chyba czas już zmienić tytuł wątku.
Nie jesteś sama. Nie bój się. Zaufaj. Powolutku.
Nie jesteś sama. Masz dzieci. Zaufaj Bogu.
Nie jesteś "niktem". Jesteś KIMŚ. Jesteś kimś dla nas. Jesteś kimś, kogo polecamy w swoich modlitwach.
Jesteś nowa i młoda. Alleluja i do przodu. Będziemy starali się pomagać. Na tyle, na ile jest to możliwe.
Nie jesteś sama. Nie bój się. Zaufaj. Powolutku.
Nie jesteś sama. Masz dzieci. Zaufaj Bogu.
Nie jesteś "niktem". Jesteś KIMŚ. Jesteś kimś dla nas. Jesteś kimś, kogo polecamy w swoich modlitwach.
Jesteś nowa i młoda. Alleluja i do przodu. Będziemy starali się pomagać. Na tyle, na ile jest to możliwe.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Nowa i sama.
Zapraszam tu:
viewtopic.php?f=26&t=407
Przebaczenie nie oznacza, że nic sie nie stało... co byśmy mieli wybaczać, gdyby nic się nie stało?! Nie zaprzeczamy faktom, krzywda jest faktem. Nie zapominamy też tak do końca, bo jednak pamięć nas chroni, pomaga unikać kogoś kto nas skrzywdził.
Chodzi o brak odwetu, o brak złości, o brak gniewu, o brak przeklinania na krzywdziciela.
Prawdą jest że przebaczenie to proces, ale zaczyna się od decyzji, że chcesz przebaczyć.
Zrywanie kontaktów z najbliższą rodziną jest bardzo trudne, bo nie tylko wymaga samozaparcia, ale tez niesie konsekwencje dla dzieci: tracą babcię, dziadków, ciocie, kuzynów... Choćby dlatego ja się na to nie mogłam zdecydować w swojej sytuacji. Nie chciałam pozbawiać dzieci rodziny w szerszym znaczeniu.
natomiast czasem łapię się na mysli, że gdybym zerwała ten kontakt 15 lat temu, to dzis byłabym znacznie zdrowszym człowiekiem. Moja rodzicielka ma taki toksyczny do mnie stosunek, że uczy mnie wybaczania przy każdym z nią kontakcie. Innymi słowy rani mnie przy każdym kontakcie, mimo że jestem już tego świadoma, to zawsze mnie potrafi zaszokować sposobem i słowem jakie tym razem mnie rani. Mocno ograniczyłam z nią kontakt, by chronić siebie i swoich bliskich. No i uczę się wybaczać, po każdym kontakcie.
W tym sensie, choć może to się wydać szokujące, mama uczy mnie wybaczania, czyli mimo wszystko jest w tej relacji błogosławieństwo.
viewtopic.php?f=26&t=407
Przebaczenie nie oznacza, że nic sie nie stało... co byśmy mieli wybaczać, gdyby nic się nie stało?! Nie zaprzeczamy faktom, krzywda jest faktem. Nie zapominamy też tak do końca, bo jednak pamięć nas chroni, pomaga unikać kogoś kto nas skrzywdził.
Chodzi o brak odwetu, o brak złości, o brak gniewu, o brak przeklinania na krzywdziciela.
Prawdą jest że przebaczenie to proces, ale zaczyna się od decyzji, że chcesz przebaczyć.
Zrywanie kontaktów z najbliższą rodziną jest bardzo trudne, bo nie tylko wymaga samozaparcia, ale tez niesie konsekwencje dla dzieci: tracą babcię, dziadków, ciocie, kuzynów... Choćby dlatego ja się na to nie mogłam zdecydować w swojej sytuacji. Nie chciałam pozbawiać dzieci rodziny w szerszym znaczeniu.
natomiast czasem łapię się na mysli, że gdybym zerwała ten kontakt 15 lat temu, to dzis byłabym znacznie zdrowszym człowiekiem. Moja rodzicielka ma taki toksyczny do mnie stosunek, że uczy mnie wybaczania przy każdym z nią kontakcie. Innymi słowy rani mnie przy każdym kontakcie, mimo że jestem już tego świadoma, to zawsze mnie potrafi zaszokować sposobem i słowem jakie tym razem mnie rani. Mocno ograniczyłam z nią kontakt, by chronić siebie i swoich bliskich. No i uczę się wybaczać, po każdym kontakcie.
W tym sensie, choć może to się wydać szokujące, mama uczy mnie wybaczania, czyli mimo wszystko jest w tej relacji błogosławieństwo.
Re: Nowa i sama.
To prawda. Prawda też jest ze nigdy i w każdej sytuacji nie szukałam odwetu. Ale ja tak miałam zawsze.
Dodano po 6 minutach 26 sekundach:
Dodano po 6 minutach 26 sekundach:
Masz rację.Andej pisze: ↑2019-08-15, 10:22 Chyba czas już zmienić tytuł wątku.
Nie jesteś sama. Nie bój się. Zaufaj. Powolutku.
Nie jesteś sama. Masz dzieci. Zaufaj Bogu.
Nie jesteś "niktem". Jesteś KIMŚ. Jesteś kimś dla nas. Jesteś kimś, kogo polecamy w swoich modlitwach.
Jesteś nowa i młoda. Alleluja i do przodu. Będziemy starali się pomagać. Na tyle, na ile jest to możliwe.
Re: Nowa i sama.
Jak poradzić sobie z tym żalem. On jest jak kule Przy nogach.Magnolia pisze: ↑2019-08-15, 10:23 Zapraszam tu:
viewtopic.php?f=26&t=407
Przebaczenie nie oznacza, że nic sie nie stało... co byśmy mieli wybaczać, gdyby nic się nie stało?! Nie zaprzeczamy faktom, krzywda jest faktem. Nie zapominamy też tak do końca, bo jednak pamięć nas chroni, pomaga unikać kogoś kto nas skrzywdził.
Chodzi o brak odwetu, o brak złości, o brak gniewu, o brak przeklinania na krzywdziciela.
Prawdą jest że przebaczenie to proces, ale zaczyna się od decyzji, że chcesz przebaczyć.
Ostatnio zmieniony 2019-08-15, 20:58 przez Dezerter, łącznie zmieniany 1 raz.