Małe codzienne cuda

Dzielimy się dowodami Bożego działania w naszym życiu i życiu znanych osób, jak i naszych bliskich i innych ludzi; piszcie to, co zbuduje wszystkich w wierze w Boga.
Kasia

Małe codzienne cuda

Post autor: Kasia » 2019-08-28, 12:55

Nie pisałam o tym na forum, a przypomniało mi się, by o tym napisać – jak Pan Bóg w drobnej sytuacji kiedyś mi pomógł przez dwie życzliwe osoby. Krótka historia. Zawsze chętnie takie czytam, więc podzielę się tym, co mnie spotkało.

Był szary i ponury dzień. Szłam do kwiaciarni, by kupić mamie storczyk na Dzień Matki. Pani ekspedientka zapakowała mi go w papier, tym bardziej że na zewnątrz dość mocno wiało. Miałam niedaleko do domu, ale szybko się przekonałam, że nawet ta krótka trasa w taką pogodę nie skończy się dobrze dla storczyka. Wiecie, jak wyglądają storczyki – wysokie, cienkie łodygi. Wiało tak, że bałam się, iż się zaraz połamią.

Nagle jakiś pan zapytał mnie o godzinę, a potem poradził mi, żebym poszła z kwiatkiem pod ścianę wieżowca. I tak stałam pod tą ścianą, która przynajmniej z jednej strony osłaniała mnie przed wiatrem i storczyk przed uszkodzeniem. Niestety, nie zanosiło się na to, że wiatr ustanie, a każda próba wyjścia spod ściany udowadniała mi, że nie wrócę do domu z kwiatkiem w całości. Nie wiedziałam, co zrobić. Papier się rozwinął i storczyk był jeszcze bardziej narażony na złamanie, a ja nie potrafiłam, z powodu wiatru, owinąć go z powrotem. „Panie Boże, pomóż mi”, pomyślałam i zaczęłam płakać, bo chciałam zrobić prezent, a teraz stałam pod tym wieżowcem z kwiatkiem na wietrze i nie mogłam iść dalej, żeby go nie uszkodzić. Zadzwoniłam do siostry, żeby przyszła i mi pomogła.

Ale zanim siostra się pojawiła, zauważyła mnie przechodząca obok kobieta z rowerem. Zatrzymała się, wzięła z roweru swoją reklamówkę, włożyła do niej storczyk, podała mi i pojechała. Był bezpieczny. Zaraz potem nadeszła siostra i poszłyśmy do domu, ale gdyby nie pomoc tej kobiety, podejrzewam, że nie wróciłybyśmy z całym kwiatkiem do domu. I gdyby nie ten pan, który pytał o godzinę, też być może nie wiedziałabym, gdzie mam się schronić.

Potem oczywiście zastanawiałam się, czy to przypadki i zwyczajne zdarzenia, czy Pan Bóg zadziałał. Nigdy tego nie wiem, ale chyba lepiej dziękować, niż przyjmować wszystko jako zwyczajne albo jakby się nam należało... Jak to jest?

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Porozmawiajmy o ... wszystkim - temat dla lubiących offtopy

Post autor: Andej » 2019-08-28, 18:04

Cuda nie muszą następować z łamaniem zasad przyrodniczych. Cudem jest zbieg okoliczności. To, że coś się dzieje we właściwym miejscu i czasie. A także to, że jesteśmy gotowi na przyjęcie tegoż.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Kasia

Re: Porozmawiajmy o ... wszystkim - temat dla lubiących offtopy

Post autor: Kasia » 2019-08-28, 18:08

Może tak. Może nie każdy by się zatrzymał – zwłaszcza że to nie ja miałam problem, tylko storczyk. Ktoś jednak zauważył i pomógł. Taki mały cud.
Ostatnio zmieniony 2019-08-28, 18:09 przez Kasia, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Viridiana
Biegły forumowicz
Biegły forumowicz
Posty: 1705
Rejestracja: 6 sie 2018
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 552 times
Been thanked: 419 times

Re: Porozmawiajmy o ... wszystkim - temat dla lubiących offtopy

Post autor: Viridiana » 2019-08-28, 18:16

Kasia pisze: 2019-08-28, 18:08 Może tak. Może nie każdy by się zatrzymał – zwłaszcza że to nie ja miałam problem, tylko storczyk. Ktoś jednak zauważył i pomógł. Taki mały cud.
Fajne są takie cuda. Takie drobne, a jakże pocieszne. Ogólnie ja czuję się zachwycona, gdy spotkam się ze szczególną sympatią, pomocą ze strony innych ludzi. To dodaje otuchy.
Miłość nie wyrządza zła drugiemu człowiekowi. Miłość więc jest wypełnieniem Prawa (Rz 13, 10)

ToTylkoJa
Zasłużony komentator
Zasłużony komentator
Posty: 2207
Rejestracja: 2 sty 2019
Has thanked: 22 times
Been thanked: 367 times

Re: Porozmawiajmy o ... wszystkim - temat dla lubiących offtopy

Post autor: ToTylkoJa » 2019-08-28, 23:24

Ja też podzielę się swoją historyjką, choć nie jestem przekonana, co to żadnych cudów, to ten zbieg okoliczności bardzo poprawił mi humor.
Któregoś dnia w pracy nie robiłam nic konkretnego, kiedy zauważyłam, że panu, który stał w kolejce, kiedy wyciągał telefon, wypadło z kieszeni 10 zł. Podeszłam i oddałam, zapomniałam, nic niezwykłego.
Później, spieszyłam się na tramwaj, ale po drodze postanowiłam wejść do sklepu po wodę. Wtedy pewna pani poprosiła mnie o 2zł, bo zabrakło jej na zakupy. Spojrzałam na zegarek i uznałam, że jeśli wyjdę że sklepu zaraz, to się jeszcze nie spóźnię (te kolejki!). Dałam pani w pośpiechu pieniążka i pobiegłam, martwiąc się o to, czy nie wspieram alkoholika (normalnie zostałabym przy zakupach).
Następnego dnia zapomniałam już o całej sprawie i normalnie zbierałam się do pracy.
W zwyczaju mam chodzić po bułki na śniadanie, do piekarni od razu po przebudzeniu i po drodze znalazłam na chodniku 10 zł. Nikogo w pobliżu nie było, nikt nie przechodził, to wzięłam.
Zadowolona z dodatkowej gotówki poszłam do pracy.
Siedziałam sobie przy takim "pracowniczym stoliku" i układałam kwiatki w wazony, kiedy podszedł do mnie klient i dał mi do ręki 20 zł. Mało tego, że tipy zbieramy przy barze, do słoika, to nawet nie obsługiwałam jego stolika. Może zamieniłam słowo, ale nic więcej. Był to dla mnie jasny znak, że to napiwek dla mnie.
Mama zawsze powtarzała niż że dobro wraca że zdwojoną siła :)

Dominik

Re: Małe codzienne cuda

Post autor: Dominik » 2019-08-30, 22:51

Pierwsza moja myśl była taka. Kaśka, co Ty gadasz, zwykły zbieg okoliczności, natrafiłaś na dobre duszyczki i tyle, koniec.
Jednak po chwili chyba musiało mi więcej krwi do mózgu napłynąć,,,, mnie też takie cuda spotykają i mnie bardzo cieszą, pomimo że są one drobne i też wynikają z niewielkiej pomocy obcych osób, niewielkiej dla nich, a wielkiej dla mnie.

Może jutro napisze o nich tutaj :-)

Awatar użytkownika
Andej
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 22634
Rejestracja: 20 lis 2016
Been thanked: 4213 times

Re: Małe codzienne cuda

Post autor: Andej » 2019-08-31, 09:40

Matka budząc syna-lenia prawi: - Wiesz, że wczoraj Jurek wstał o 7 rano i znalazł 10 zł. Bo kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje.
A synuś odpowiada: Ale ktoś musiał jeszcze wcześniej wstać i zgubić!

Palę, można przeginać w obie strony.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.

Magnolia

Re: Małe codzienne cuda

Post autor: Magnolia » 2019-09-01, 11:41

Ten temat bardzo mi się spodobał, wracam do niego dziś, bo małych cudów mi w życiu nie brakuje. Fakt faktem, musiałam się nauczyć je dostrzegać. Zajęła mi ta nauka trochę czasu, ale warto było.

Niedawno, pod koniec lipca zaczynałam dwa remonty. Jeden generalny w mieszkaniu mamy i jeden w swoim mieszkaniu. Miał być mały, wyszedł spory. Czy kojarzycie jak to jest życie w mieszkaniu remontowanym? Nic nie jest na swoim miejscu, ciągle czegoś szukacie, a poza tym pełno pyłu, brudu itd Do tego upalny sierpień, brak wody przez 3 dni w chwili kiedy było najwięcej pyłu i sprzątania...to był remont w stylu hard! mieliśmy wymienić płytki na podłodze w przedpokoju i kuchni, skończyło się na wymianie płytek, wymianie kuchni, wymianie ościeżnic i drzwi, liftingu wc, setkach decyzji i codziennym odwiedzaniu castoramy. Jednym słowem łatwo nie było już z jednym remontem, a były dwa.
Zaczynając remonty miałam taką myśl patrząc na coraz gorszy stan zdrowia teścia, że "jeszcze mi pogrzebu do tego wszystkiego brakuje", ale zaraz się poprawiłam i modliłam się, że przecież nie moja wola ma się spełnić, tylko Boża wola niech się wykona. Ja przyjmę wszystko, co Bóg da.
Mąż rozpoczął demontować kuchnię i oświetlenie i zrobił wielkie zwarcie. Sobota 21.00 nie mamy prądu wcale. Udało sie sprowadzić elektryka ze spółdzielni, który wprawdzie źle zdiagnozował problem, ale przywrócił prąd tymczasowo, żeby lodówka działała i jedzenie się nie popsuło. W niedzielę udało sie sprowadzić kolejnego elektryka z dyżuru, który tym razem dobrze zdiagnozował awarię i ją naprawił. Naprawdę miałam poczucie opieki Bożej, szczególnie, że spaliła się listwa zerowa i kolejne etapy remontu stałyby pod znakiem zapytania. Awaria ujawniła problem i pomogła umożliwić dalszy remont, a i zafundowała nam wieczór przy świecach w całym domu.
W zawierzeniu Bogu rozpoczęłam kolejny etap prac, czyli zerwanie podłogi i układnie płytek. Nastąpiła przerwa w dostawie wody - 3 dni, cieżko było, było pełno pyłu i brudu...żeby się umyć pojechaliśmy na basen do innej miejscowości, bo wody nie było na całej dzielnicy. W takich chwilach ogromnie docenia się wodę w kranie i tęskni się do niej, by już zaczęła płynąć...
Kiedy podłoga leżała i woda wróciła, ledwie się ogarnęliśmy, w sobotę nad ranem odebrałam telefon, że teść zmarł we śnie (był w domu opieki). Sobotę mieliśmy naprawdę mocno zaplanowaną kolejnymi pracami, które mieliśmy wykonać sami pod kolejne etapy.
Był czas na smutek i chwilę żałoby, ale potem musieliśmy sie zebrać w sobie i podjąć obowiązki. Odbierając ciało teścia otrzymaliśmy zdjęcia nowo urodzonej siostrzenicy. Marysia urodziła się godzinę po śmierci teścia. Cały dzień radość z urodzin mieszała sie ze smutkiem z powodu śmierci. Bóg jest Panem życia i śmierci, więc Jego decyzje tego dnia były wyjątkowo jasne tego dnia.
Potem czekało nas malowanie kuchni na biało, kilka godzin później malowanie przeniosło sie jeszcze na przedpokój... to było zbawienne dla mojego meża, bo zajęcie się pracą pomagało Mu radzić sobie z emocjami. Udało się, że pomógł Mu kolega, co też wpłynęło pozytywnie na pracę, bo pewnie sam nie miałby tyle motywacji. (pomoc kolegi była małym cudem zdecydowanie, że w ostatniej chwili miał czas i chęć nam pomóc).
Nie bez znaczenia było także to, że był weekend, więc załatwienie aktu zgonu trzeba było odłożyć na poniedziałek, mieliśmy dodatkowe dwa dni by nabrać siły by podjąć te obowiązki. Sprawy załatwiania pogrzebu szły w zasadzie gładko, nie było problemów finansowych, ani organizacyjnych. Nawet otrzymaliśmy nieoczekiwaną pomoc. A już największym cudem w tej sytuacji była możliwość odprawienia mszy św pogrzebowej w naszej parafii. Upewniałam się u księdza, bo chciałam być uczciwa, czy odprawi katolicki pogrzeb pomimo że teść nie był w spowiedzi wiele lat, że nie przyjmował sakramentów przez lata, że umierał bez ostatniego namaszczenia. A usłyszałam : "Nie moją rolą jest mierzyć miłosierdzie Pana Jezusa". Pogrzeb był godny i piękny. Udało mi się zebrać sporo rodziny i nawet 10 osób przyjęło komunię św za teścia. Od razu zamówiłam jeszcze gregoriankę za Niego na grudzień.
Teść został skremowany i pogrzeb ustalony na "za tydzień" co umożliwiło dokończyć oba remonty na tyle by przyjąć przyjazd rodziny, to był kolejny mały cud. Bo naprawdę chwilami trudno było uwierzyć, że wszystko tak sie ułoży.
A układało się naprawdę do końca remontu w naszym mieszkaniu, choć pracy chwilami było tyle, że padaliśmy ze zmęczenia, to skończyliśmy wczoraj wraz z ostatnim dniem wakacji.
Kolejnym cudem było to, że nasze małżeństwo przetrwało ten remont, wszystkie decyzje i że oboje jesteśmy szczęśliwi z efektu końcowego. ;) Tak duży remont z pewnością jest wyzwaniem dla małżeństwa .
A dziś odpoczywamy! I wychwalamy Boga, że nas wspomagał na każdym kroku i dał tyle, ile byliśmy w stanie udźwignąć w ciągu jednego miesiąca. Chwała Panu!

Magnolia

Re: Małe codzienne cuda

Post autor: Magnolia » 2019-09-01, 13:58

Cudowne było także to, że Bóg podesłał mi 3 męskich Aniołów, kiedy przeceniłam swoje siły i sama nie byłam w stanie wnieść płytek podłogowych... pokonana pierwsza paczką płytek, miały 30 kg paczka, usiadłam pomodliłam się i zadzwoniłam, pomoc przybyła w kwadrans...

Cudowne było także to, że przez całe wakacje córka uczyła się do poprawki z fizyki i 29 sierpnia ją zdała pozytywnie, korepetycje pobierała przez internet, oraz powtarzała z notatek, pomimo remontu i całego zamieszania dała radę.

Cudowne było także to że starcza mi cierpliwości by znosić fochy i bunt nastolatki u młodszej, oraz prawdziwa pomoc i wsparcie od starszej córki.

Cudowne było to, że starczyło nam na wszystko pieniędzy, nawet gdy remont poważnie się rozszerzał oraz doszła jeszcze organizacja pogrzebu.

Cudowna była ekipa zakładu pogrzebowego, która nam pomogła na każdym kroku przeżyć ten pogrzeb.

Cudowne było, że pomimo sporów wynikających z różnych gustów, kładliśmy się spać zgodni.

Cudowne było że Bóg dał teściowi tak spokojną śmierć, a nam ulgę bo byliśmy już na wyczerpaniu z powodu opieki nad teściem.

Cudowne było wzruszenie męża, gdy zobaczył po pracy jak nowa kuchnia stoi na miejscu.

Cudowne było, że na koniec remontu w końcu znalazł się młynek do kawy!

Cudowne było to, że miałam dość wytrwałości by codziennie być na forum i publikować czytania z dnia!

Chwała Panu!
Ostatnio zmieniony 2019-09-01, 14:02 przez Magnolia, łącznie zmieniany 1 raz.

Biserica Dumnezeu

Re: Małe codzienne cuda

Post autor: Biserica Dumnezeu » 2019-09-01, 19:09

Chwala Panu!

Magnolia

Re: Małe codzienne cuda

Post autor: Magnolia » 2019-09-15, 16:40

Andej pisze: 2019-09-15, 13:17 Trzeba nauczyć sie dostrzegać każde dobro. Oraz brak tego złego, co nas omija.
To bardzo mądra i dobra zasada dnia codziennego!

W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was. 1 Tes 5, 18

Magnolia

Re: Małe codzienne cuda

Post autor: Magnolia » 2019-10-22, 09:18

▪"Cud w tramwaju"▪
O tym, co się zdarzyło jakiś temu w Palermo nie napisano w żadnej gazecie, nie mówiono w żadnych wiadomościach w telewizji, ponieważ nikt o tym nie wiedział. Otóż w tramwaju, na jednym z ostatnich miejsc siedział mężczyzna i trzymał na kolanach swoją małą córkę. Gdy tramwaj ruszył, kilkunastoletni chłopak z biblią w ręce odezwał się: "Muszę wam wszystkim powiedzieć, co Jezus mówi nam dzisiaj… "
Wszyscy zaczęli się rozglądać, w tramwaju nie było wiele osób. Mężczyzna z dzieckiem, wyraźnie zdenerwowany, krzyknął: "Bądź cicho!". Chłopak zamilczał, ale po chwili powtórzył: "Muszę wam powiedzieć, że Chrystus chce, byśmy potraktowali Ewangelię na serio". Mężczyzna znowu krzyknął: "Przestań, bądź cicho!". Nikt w tramwaju nie reagował. Kilkunastolatek umilkł na chwilę, ale potem znowu zaczął głosić Ewangelię. Wtedy mężczyzna, który go uciszał posadził swoją córeczkę, wstał i ze złością ruszył w stronę chłopaka: "Teraz, to cię uciszę!!!". Wtedy wydarzyła się niezwykła rzecz. Dziewczynka zawołała: "Tato, proszę , nie bij go!". Ojciec odwrócił się do niej i upadł na podłogę głośno płacząc. Nikt nie wiedział, że Bóg uczynił cud, bowiem dziecko od urodzenia było głuchonieme. Mężczyzna był zagniewany na Pana Boga, denerwował go – jak później mówił – nawet dźwięk dzwonów i każde słowo o Bogu. Wtedy, w tym tramwaju na Sycylii, Duch Święty przyszedł ze swoją wielką mocą uzdrowienia i wszyscy otrzymali odpowiedź, że Bóg do nas naprawdę mówi. Świadków tego wydarzenia było niewielu, ale ludzie przekazują sobie wiadomość o nim. Niech to stanie się dla nas tematem rozważania na dzisiaj: gdziekolwiek jestem, cokolwiek czynię, gdziekolwiek podążam – Bóg wciąż przemawia. I pragnie byśmy chcieli Go usłyszeć.
Źródło: Internet

Magnolia

Re: Małe codzienne cuda

Post autor: Magnolia » 2019-11-01, 10:28

Bardzo na temat:

Magnolia

Re: Małe codzienne cuda

Post autor: Magnolia » 2020-01-13, 09:40

Wiecie co jest dla mnie najbardziej niesamowitego w chrześcijaństwie i co było dla mnie najbardziej niepojęte, kiedy po wielu latach walki z Bogiem i Jego Kościołem, poznałem Go i doświadczyłem Jego miłości?
Fakt, że On:
▪nie ma względu na osoby,
▪nie złamie trzciny nadłamanej,
▪nie zgasi ledwo tlejącego się knotka.
On nie potępia grzesznika, on go kocha i pragnie dawać mu nowe życie.
Kiedy 6 lat temu trafiłem pod Jego stopy, ledwo żywy i uważający się za niegodnego Jego miłości i bycia Jego dzieckiem, to On nie zważając na moje dotychczasowe życie przytulił mnie, zabrał moje grzechy i dał nowe serce. I to nie jednorazowo, bo czyni to codziennie. Od taka miłość Taty.
Grafika: Thomas Blackshear
Autor myśli: Fb profil BOGAty

Obrazek

Magnolia

Re: Małe codzienne cuda

Post autor: Magnolia » 2020-01-18, 10:59

Zdecydowałam się po raz kolejny (conajmniej dziesięciotysięczny) pomóc mamie, co już z definicji jest trudne i skomplikowane. Tym razem pomoc miała polegać na przypilnowaniu remontu w mieszkaniu rodziców. Okazało się, że mam jakieś telepatyczne myśli, bo rodzice już o tym remoncie rozmawiali ze sobą dzień wcześniej.
Kolejna informacją prawie zwalającą mnie z nóg było, że już mają znalezioną firmę remontową, wszystko z nimi dogadane i mam tylko się z nimi spotkać i udostępnić mieszkanie by podliczyli koszty remontu. Moi rodzice mieszkają w innej części Polski, a blisko mnie mają mieszkanie - żebym się kiedyś nimi opiekowała...

Relacje mamy tak skomplikowane, że nie sposób tego wyjaśnić, ale mąż skomentował tylko: "Obyś nie wpadła w jakieś bagno z tym remontem", co w sumie wiele mówi.
Powiem szczerze: bałam się tych fachowców, bo mama kieruje się innymi kryteriami wyboru niż ja bym się kierowała.
Jadąc na miejsce odbieram telefon i słyszę: Cześć Kasiu. Zdębiałam, bo numer nieznany. Głos kontynuuje: Masz zaplanowany remont? Mam- odpowiadam, ale w głowie mam myśli o tym jaki trzeba mieć tupet, żeby do obcej kobiety zwracać się po imieniu, choć jeszcze nie został zatrudniony. I już mam zareagować ostro.... ale głos kontynuuje, że my się znamy, i właśnie moja mama wynajęła Go do remontu, że gdy zobaczył moje imię i nazwisko to postanowił sam przyjechać na wycenę i zakres prac. No i w końcu zaczął mówić skąd się znamy i ze wrócił po latach podróży do Polski i założył firmę budowlaną... No byłam w szoku, oczywiście ze sobie Go szybko przypomniałam, nazwisko i wiele wspólnych chwil, bo przyjaźniliśmy sie przed 10 laty, właśnie ze względu na Jego podróże kontakt zanikł, ale w pamięci pozostała przyjaźń.
No świat jest naprawdę mały!

Mimo że upłynęło juz kilkanaście godzin, to nadal jestem w szoku.
Lęk ustąpił radości i wygląda na to, że współpraca przy remoncie będzie udana.
A odzyskana znajomość cieszy mnie w tym wszystkim najbardziej.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Świadectwa działania Boga”