Cześć
Cześć
Nie wierzę już w Boga, ale postanowiłem zrobić tu parę wpisów, bo jest kilka kwestii, które nie dają mi spokoju.
Dajcie znać, jak już będziecie mieli mnie dosyć, to sobie pójdę.
Pozdrawiam użytkowników tego forum.
Proszę zachowywać zasady pisowni polskiej. Oczekujemy także szacunku dla współdyskutantów i wartości przez nich wyznawanych. Andej
Dajcie znać, jak już będziecie mieli mnie dosyć, to sobie pójdę.
Pozdrawiam użytkowników tego forum.
Proszę zachowywać zasady pisowni polskiej. Oczekujemy także szacunku dla współdyskutantów i wartości przez nich wyznawanych. Andej
Ostatnio zmieniony 2019-09-08, 16:43 przez Andej, łącznie zmieniany 1 raz.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Cześć
Na czym polega niewiara w Boga? Może też podasz przyczyny utraty wiary.
Jeśli utraciłeś, to znaczy, że wierzyłeś. Ciekawy jestem, na czym polegała ta wiara.
Jeśli utraciłeś, to znaczy, że wierzyłeś. Ciekawy jestem, na czym polegała ta wiara.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Cześć
Wklejam jeszcze raz, bo coś nie weszło za pierwszym razem.
Odpowiadając użytkownikowi Andej:
Na czym polega niewiara w Boga:
W moim przypadku niewiara polega na zdaniu sobie sprawy z tego, że Bóg istniał tylko w mojej głowie. I na tym, że w którymś momencie zacząłem spoglądać na fakty, bez tego filtra upiększającego. Niewiara to też uczenie się życia ze świadomością, że po śmierci raczej nie ma nic.
Przyczyny utraty wiary:
Może po prostu wyrosłem z wiary w wymyślonego przyjaciela. Zawsze byłem ciekawy duchowości, ale w Kościele nie znalazłem żadnych odpowiedzi. Zawiodłem się też na ludziach, o których sądziłem, że są rozwinięci duchowo. Kościół jako instytucja też raczej nie napawa optymizmem.
Na czym polegała wiara:
Hmm, na modlitwie i na zaufaniu, że zostanie wysłuchana (przez kogoś tam, po drugiej stronie).
Na przekonaniu, że warto być człowiekiem (akurat tego trochę mi jeszcze zostało).
Na naiwnym przeświadczeniu, że pisma są prawdziwe.
Dodano po 23 minutach 10 sekundach:
Odpowiadając użytkowniczce Magnolia:
Jest kilka takich rzeczy. Chciałem to rozbić na kilka tematów, żeby nie zaśmiecać sekcji przeznaczonej do przedstawiania się. Skoro jednak zapytałaś, czuję się w obowiązku pokrótce opisać, o co mi chodzi.
Otóż tak w ogólności, to nie mieści mi się w głowie, jak chrześcijanie godzą się z całym tym złem, które pochodzi od Kościoła.
Nie zrozum mnie źle. Obstawiam, że większość użytkowników tego forum (a może nawet wszyscy) to są dobrzy ludzie. Czuję taki ogromny dysonans między tym, co się dzieje, a tymi górnolotnymi słowami, które temu towarzyszą. W dużej mierze wynika to z mojej obserwacji obecnej sytuacji politycznej, ale nie tylko. W jaki sposób osoba należąca do wspólnoty wiernych, zobowiązana ten Kościół wspierać, jest w stanie to przetrawić i wspierać organizację, która uczyniła tyle zła?
Odpowiadając użytkownikowi Andej:
Na czym polega niewiara w Boga:
W moim przypadku niewiara polega na zdaniu sobie sprawy z tego, że Bóg istniał tylko w mojej głowie. I na tym, że w którymś momencie zacząłem spoglądać na fakty, bez tego filtra upiększającego. Niewiara to też uczenie się życia ze świadomością, że po śmierci raczej nie ma nic.
Przyczyny utraty wiary:
Może po prostu wyrosłem z wiary w wymyślonego przyjaciela. Zawsze byłem ciekawy duchowości, ale w Kościele nie znalazłem żadnych odpowiedzi. Zawiodłem się też na ludziach, o których sądziłem, że są rozwinięci duchowo. Kościół jako instytucja też raczej nie napawa optymizmem.
Na czym polegała wiara:
Hmm, na modlitwie i na zaufaniu, że zostanie wysłuchana (przez kogoś tam, po drugiej stronie).
Na przekonaniu, że warto być człowiekiem (akurat tego trochę mi jeszcze zostało).
Na naiwnym przeświadczeniu, że pisma są prawdziwe.
Dodano po 23 minutach 10 sekundach:
Odpowiadając użytkowniczce Magnolia:
Jest kilka takich rzeczy. Chciałem to rozbić na kilka tematów, żeby nie zaśmiecać sekcji przeznaczonej do przedstawiania się. Skoro jednak zapytałaś, czuję się w obowiązku pokrótce opisać, o co mi chodzi.
Otóż tak w ogólności, to nie mieści mi się w głowie, jak chrześcijanie godzą się z całym tym złem, które pochodzi od Kościoła.
Nie zrozum mnie źle. Obstawiam, że większość użytkowników tego forum (a może nawet wszyscy) to są dobrzy ludzie. Czuję taki ogromny dysonans między tym, co się dzieje, a tymi górnolotnymi słowami, które temu towarzyszą. W dużej mierze wynika to z mojej obserwacji obecnej sytuacji politycznej, ale nie tylko. W jaki sposób osoba należąca do wspólnoty wiernych, zobowiązana ten Kościół wspierać, jest w stanie to przetrawić i wspierać organizację, która uczyniła tyle zła?
Re: Cześć
Osmiele sie odpowiedziec Tobie Tomie:
Na czym polega wiara w Boga:
Na zdaniu sobie sprawy z tego, ze trzeba wielkiej wiary, aby nie wierzyc w Boga. Ja takiej wielkiej wiary w brak ( w niewiare w Boga ) nie posiadam. Mam tylko mala, jakze mala wiare ... ze Bog jest tym wszystkim, w co wystarczy wierzyc, aby uwierzyc, ze swiat i ja istniejemy.
Gdy zylem bez Boga nie potrafilem spojrzec na fakty: bez tego filtra zaciemniajacego ( zwie sie on "egocentryczne samolubne EGO"), ktory powodowal, ze myslac, iz mysle i rozumuje - nie myslalem i nie rozumowalem.
A to chocby dlatego, ze jesli materia ciala ulega smierci, to energia ( fizyka zachowan energii, pedu i masy pozapotencjalowej) wyraznie wskazuje, ze nie nastepuje anihilacja, ale przemiana.
Tak wiec wiara to uczenie sie zycia ze swiadomoscia, ze po smierci ( materialnej na niewielkiej planetce ktora stanowi zaledwie promil z promila milionowej czesci promila naszej galaktyki ) nastepuje wielki rozkwit nieznanego stanu istnienia: przejscie w inny stan ( klaniaja sie najnowsze trendy odkryc w fizyce ).
Przyczyna pojscia droga wiary: moze po prostu wyroslem z poziomu dziewietnastowiecznej wiedzy akademickiej i zaczalem odkrywac nowe przestrzenie w nauce: moze po prostu wyroslem z wymyslonych i calkowicie blednych, porzuconych "naukowych" tez i pogladow na temat materii i energii.
Zawsze bylem ciekawy przestrzeni wiedzy, duchowosci i osiagniec technologicznych. Ale w scientycznym swiecie nie znalazlem satysfakcjonujacych odpowiedzi: w miejsce tego przyszlo mnostwo sprzecznych odpowiedzi, pogladow, idei i ideologii - i zadnego pewnika; pewnika obiektywnego z obiektywnego punktu widzenia.
Nieraz zawiodlem sie na wielu ludziach. Ale i sam nie bedac idealem wiem, ze wielu moglo doznac zawodu na mnie.
W swietle poznania naukowego ( tak w naukach przyrodniczych jak i w filozoficznych ) nie stanowi ten fakt zadnego argumentu ani dowodu na temat wiary czy niewiary w Boga.
Zadna instytucja ( lacznie z Kosciolem ) nie jest idealna - to my, ludzie tworzymy instytucje i to my, ludzie swoim grzechem, brakiem doskonalosci czynimy te instytucje tworami, ktore nie napawaja optymizmem. Ty i ja rowniez - dlatego uderzmy sie w piersi, zanim zaczniemy zrzedzic.
Na czym polega wiara?
Na zrozumieniu, ze istnienie tego swiata pojawilo sie z drugiej strony znanej nam materii.
Ze bez drugiej strony ( a wiec Boga ) nie ma tej strony ( tego swiata ), a wiec niema i mnie.
A ja jestem.
A jesli mnie nie ma?
To kto napisal te wypociny?
Na czym polegala niewiara: na przkonaniu, ze przez mikroskop mozna wytlumaczyc i zrozumiec wszystko, co nas otacza.
Na naiwnym przeswiadczeniu, ze nauka wyjasni istnienie rzeczywistosci po drugiej stronie zycia.
Na czym polega wiara w Boga:
Na zdaniu sobie sprawy z tego, ze trzeba wielkiej wiary, aby nie wierzyc w Boga. Ja takiej wielkiej wiary w brak ( w niewiare w Boga ) nie posiadam. Mam tylko mala, jakze mala wiare ... ze Bog jest tym wszystkim, w co wystarczy wierzyc, aby uwierzyc, ze swiat i ja istniejemy.
Gdy zylem bez Boga nie potrafilem spojrzec na fakty: bez tego filtra zaciemniajacego ( zwie sie on "egocentryczne samolubne EGO"), ktory powodowal, ze myslac, iz mysle i rozumuje - nie myslalem i nie rozumowalem.
A to chocby dlatego, ze jesli materia ciala ulega smierci, to energia ( fizyka zachowan energii, pedu i masy pozapotencjalowej) wyraznie wskazuje, ze nie nastepuje anihilacja, ale przemiana.
Tak wiec wiara to uczenie sie zycia ze swiadomoscia, ze po smierci ( materialnej na niewielkiej planetce ktora stanowi zaledwie promil z promila milionowej czesci promila naszej galaktyki ) nastepuje wielki rozkwit nieznanego stanu istnienia: przejscie w inny stan ( klaniaja sie najnowsze trendy odkryc w fizyce ).
Przyczyna pojscia droga wiary: moze po prostu wyroslem z poziomu dziewietnastowiecznej wiedzy akademickiej i zaczalem odkrywac nowe przestrzenie w nauce: moze po prostu wyroslem z wymyslonych i calkowicie blednych, porzuconych "naukowych" tez i pogladow na temat materii i energii.
Zawsze bylem ciekawy przestrzeni wiedzy, duchowosci i osiagniec technologicznych. Ale w scientycznym swiecie nie znalazlem satysfakcjonujacych odpowiedzi: w miejsce tego przyszlo mnostwo sprzecznych odpowiedzi, pogladow, idei i ideologii - i zadnego pewnika; pewnika obiektywnego z obiektywnego punktu widzenia.
Nieraz zawiodlem sie na wielu ludziach. Ale i sam nie bedac idealem wiem, ze wielu moglo doznac zawodu na mnie.
W swietle poznania naukowego ( tak w naukach przyrodniczych jak i w filozoficznych ) nie stanowi ten fakt zadnego argumentu ani dowodu na temat wiary czy niewiary w Boga.
Zadna instytucja ( lacznie z Kosciolem ) nie jest idealna - to my, ludzie tworzymy instytucje i to my, ludzie swoim grzechem, brakiem doskonalosci czynimy te instytucje tworami, ktore nie napawaja optymizmem. Ty i ja rowniez - dlatego uderzmy sie w piersi, zanim zaczniemy zrzedzic.
Na czym polega wiara?
Na zrozumieniu, ze istnienie tego swiata pojawilo sie z drugiej strony znanej nam materii.
Ze bez drugiej strony ( a wiec Boga ) nie ma tej strony ( tego swiata ), a wiec niema i mnie.
A ja jestem.
A jesli mnie nie ma?
To kto napisal te wypociny?
Na czym polegala niewiara: na przkonaniu, ze przez mikroskop mozna wytlumaczyc i zrozumiec wszystko, co nas otacza.
Na naiwnym przeswiadczeniu, ze nauka wyjasni istnienie rzeczywistosci po drugiej stronie zycia.
Ostatnio zmieniony 2019-09-08, 18:10 przez Biserica Dumnezeu, łącznie zmieniany 1 raz.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Cześć
To intrygujące. Nie wpadłbym na pomysł, że można Boga ograniczyć do własnej wyobraźni. Mam to szczęście, że Bóg w którego wierzę, jest przyczyną. Nie wytworem moim, ale przyczyną mojego istnienia i istnienia świata. Nieskończonego.
A co do błędów Kościoła. Obawiam się, że gdyby ludzie stosowali analogiczną logikę, to każdy musiałby potępić samego siebie. Lub nieuczciwym. Wiem jedynie o dwóch Osobach, które okres życia biologicznego przeżyły bez czynienia jakiegokolwiek zła. Całą reszta nie miałaby prawa wspierać nikogo, nawet samego siebie z powodu uczynionego wcześniej zła. Jak też żadna organizacja nie mogłaby uzyskiwać jakiegokolwiek wsparcia, gdyż żadna nie ustrzegła się od uczynienie zła.
Siłą człowieka, jak i Kościoła jest to, że stara się naprawiać błędy. Z bólem i z trudem. Ale jednak to czyni.
"A gdy oni to usłyszeli i sumienie ich ruszyło, wychodzili jeden za drugim."
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
- Andej
- Legendarny komentator
- Posty: 22636
- Rejestracja: 20 lis 2016
- Been thanked: 4218 times
Re: Cześć
Może tak, może nie.
Odniosłem się do tego, że nie tyle wierzył w Boga Stwórcę, ale w Jego obraz, który sam sobie stworzył w głowie. Bóg i Jego obraz utworzony samodzielnie to zupełnie dwie różne kwestie.
Osobiście nie wierzę w obraz Boga objęty moją wyobraźnią czy rozumem. Mam świadomość, że nie ogarniam. Że pojmuję niewielką cząstkę tego, kim On jest. Wiem, że będę Go wciąż poznawał. Ale za życia nie poznam. To Droga.
Odniosłem się do tego, że nie tyle wierzył w Boga Stwórcę, ale w Jego obraz, który sam sobie stworzył w głowie. Bóg i Jego obraz utworzony samodzielnie to zupełnie dwie różne kwestie.
Osobiście nie wierzę w obraz Boga objęty moją wyobraźnią czy rozumem. Mam świadomość, że nie ogarniam. Że pojmuję niewielką cząstkę tego, kim On jest. Wiem, że będę Go wciąż poznawał. Ale za życia nie poznam. To Droga.
Wszystko co piszę jest moim subiektywnym poglądem. Nigdy nie wypowiadam się w imieniu Kościoła. Moje wypowiedzi nie są autoryzowane przez Kościół.
Re: Cześć
No dobrze, załóż temat przemyślimy toTom pisze: ↑2019-09-08, 17:39
Odpowiadając użytkowniczce Magnolia:
Jest kilka takich rzeczy. Chciałem to rozbić na kilka tematów, żeby nie zaśmiecać sekcji przeznaczonej do przedstawiania się. Skoro jednak zapytałaś, czuję się w obowiązku pokrótce opisać, o co mi chodzi.
Otóż tak w ogólności, to nie mieści mi się w głowie, jak chrześcijanie godzą się z całym tym złem, które pochodzi od Kościoła.
Nie zrozum mnie źle. Obstawiam, że większość użytkowników tego forum (a może nawet wszyscy) to są dobrzy ludzie. Czuję taki ogromny dysonans między tym, co się dzieje, a tymi górnolotnymi słowami, które temu towarzyszą. W dużej mierze wynika to z mojej obserwacji obecnej sytuacji politycznej, ale nie tylko. W jaki sposób osoba należąca do wspólnoty wiernych, zobowiązana ten Kościół wspierać, jest w stanie to przetrawić i wspierać organizację, która uczyniła tyle zła?
- Dezerter
- Legendarny komentator
- Posty: 14976
- Rejestracja: 24 sie 2015
- Lokalizacja: Inowrocław
- Has thanked: 4202 times
- Been thanked: 2953 times
- Kontakt:
Re: Cześć
Witaj wśród nas
Pisz śmiało, tylko szanuj nas i nie obrażaj Boga, w którego wierzymy i którego kochamy
Mądrze postąpiłeś, że chcesz uczciwie przedyskutować wątpliwości, każdy z nas je kiedyś miał, ma lub będzie miał, dlatego my wierzymy, a tylko niektórzy z nas mają tą łaskę, że wiedzą, że Bóg jest, żyje i działa tu i teraz.
Zakładaj wątki - pogadamy
Ostatnio zmieniony 2019-09-09, 22:32 przez Dezerter, łącznie zmieniany 2 razy.
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.