Szczęść Boże!

Jesteś nowy/a na forum? Tutaj możesz się z nami przywitać i siebie nam przedstawić.
Niezapominajka
Aktywny komentator
Aktywny komentator
Posty: 644
Rejestracja: 28 wrz 2019
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 157 times
Been thanked: 160 times

Szczęść Boże!

Post autor: Niezapominajka » 2019-10-08, 20:38

Witam Was wszystkich,
jak widać, mam na imię Aśka i mam 24 lata. I sama nie wiem, co więcej moge napisać. Zdążyłam już kilka razy coś tutaj skomentować, zaczerpnąć porady, ale zachowałam się troszke niekulturalnie bez żadnego przywitania się wiec - robię to :-)

W marcu tego roku najpierw odłożyłam „na post” papierosy, ale niedługo później przyszedł dzień w którym dostrzegłam jak daleko żyje od Boga. Papierosów nie pale do dziś, również pół roku jestem czysta pod innym względem - zerwalam z grzechem nieczystym. W czerwcu byłam do spowiedzi generalnej i staram się powoli naprawiać błędy i złe podjęte decyzje.

Ale złemu nie podoba się moje nawrócenie i chęć życia z Bogiem, doznawałam różnych natrętnych myśli o szatanie,pakcie z nim, opętaniu, później myśli bluźniercze, strach, myśli ze Bog mi i tak tego nie wybaczył, ze nie mam szans... i szczerze jak patrzę na zaangażowanie Was, co robicie w życiu, jak żyjecie z Bogiem to ja.. faktycznie na to nie zasługuje. Należycie do wspólnoty, mam wrażenie ze każdy Wasz dzień kręci się w okol Boga, żyjecie nim. dlaczego ja tak nie potrafię? czy całe Wasze życie tak wyglada, czy tez mieliście czas „bez Boga”? mam słaba psychikę, boje się czasem sama w domu siedziec, jestem nerwowa... modlę się, codziennie, chodzę regularnie do spowiedzi, przez moje obsesje na punkcie grzechu zostanę skrupulatka, bo już od księdza usłyszałam zebym szła i cieszyła się życiem, praca, szkoła, bo zwariuje.. jak cieszyć się życiem zgodnie z Bogiem? co czytać, oglądać, jak żyć żeby nie bac się ze się Boga obraza tym, ze wieczorem usiądę na odcinek Na Wspólnej... mam nadzieje, ze dzięki temu forum coś się zmieni. Moje myślenie, nastawienie.

Pozdrawiam wszystkich!
Oz 11:4 bt5 ~ Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę - schyliłem się ku niemu i nakarmiłem je.

Magnolia

Re: Szczęść Boże!

Post autor: Magnolia » 2019-10-08, 20:51

Kochana Joasiu!!!
Oczywiście że złemu się Twoje nawrócenie nie podoba i dzieje się dużo trudnych rzeczy, przecież biedak traci kontrolę...Nie martw się jednak, prawdziwej krzywdy juz nie może Ci zrobić, bo pokonał go Jezus Pan!

Gratuluje trwania w czystości! Gratuluje rzucenia palenia! Jesteś super!! Ale też pamiętaj, że to łaska od Pana.

Co do wątpliwości, że na coś dobrego nie zasługujesz...
Z jednej strony nikt z nas nie zasługuje na zbawienie, bo wciąż jesteśmy grzesznikami, (nawiasem mówiąc każdy z nas ma swoją grzeszną przeszłość, historie nawrócenia, czy duże błędy). Ale z drugiej strony nie daj sobie wmówić złemu albo ludziom, że nie zasługujesz na miłość bożą i Jego łaski, bo On nas przenika, zna nas na wskroś i nadal kocha. A do tego jest to miłość przekraczająca naszą wyobraźnię. "Ukochałem Cie miłością odwieczną" mówi Pan w księdze Jeremiasza. Nie daj się nikomu ograbić z tej miłości, nie daj sobą manipulować, ani kity wciskać. Bo Miłość Boga do każdego swojego dziecka to Skała!

Awatar użytkownika
Dezerter
Legendarny komentator
Legendarny komentator
Posty: 14804
Rejestracja: 24 sie 2015
Lokalizacja: Inowrocław
Has thanked: 4115 times
Been thanked: 2906 times
Kontakt:

Re: Szczęść Boże!

Post autor: Dezerter » 2019-10-08, 21:59

joasia95 pisze: 2019-10-08, 20:38 Witam Was wszystkich,
jak widać, mam na imię Aśka i mam 24 lata. I sama nie wiem, co więcej moge napisać. Zdążyłam już kilka razy coś tutaj skomentować, zaczerpnąć porady, ale zachowałam się troszke niekulturalnie bez żadnego przywitania się wiec - robię to :-)

W marcu tego roku najpierw odłożyłam „na post” papierosy, ale niedługo później przyszedł dzień w którym dostrzegłam jak daleko żyje od Boga. Papierosów nie pale do dziś, również pół roku jestem czysta pod innym względem - zerwalam z grzechem nieczystym. W czerwcu byłam do spowiedzi generalnej i staram się powoli naprawiać błędy i złe podjęte decyzje.

Ale złemu nie podoba się moje nawrócenie i chęć życia z Bogiem, doznawałam różnych natrętnych myśli o szatanie,pakcie z nim, opętaniu, później myśli bluźniercze, strach, myśli ze Bóg mi i tak tego nie wybaczył, ze nie mam szans... i szczerze jak patrzę na zaangażowanie Was, co robicie w życiu, jak żyjecie z Bogiem to ja.. faktycznie na to nie zasługuje. Należycie do wspólnoty, mam wrażenie ze każdy Wasz dzień kręci się w okol Boga, żyjecie nim. dlaczego ja tak nie potrafię? czy całe Wasze życie tak wyglada, czy tez mieliście czas „bez Boga”? mam słaba psychikę, boje się czasem sama w domu siedziec, jestem nerwowa... modlę się, codziennie, chodzę regularnie do spowiedzi, przez moje obsesje na punkcie grzechu zostanę skrupulatka, bo już od księdza usłyszałam zebym szła i cieszyła się życiem, praca, szkoła, bo zwariuje.. jak cieszyć się życiem zgodnie z Bogiem? co czytać, oglądać, jak żyć żeby nie bac się ze się Boga obraza tym, ze wieczorem usiądę na odcinek Na Wspólnej... mam nadzieje, ze dzięki temu forum coś się zmieni. Moje myślenie, nastawienie.

Pozdrawiam wszystkich!
Jak ja czytam, że ktoś młody pisze, że "ja nie zasługuje", to mam ochotę jak ojciec, przełożyć na kolano i przetrzepać tyłek ;) , by wybić to niechrześcijańskie myślenie. Masz szczęście, że Ojciec jest Miłością Miłosierną i jest łagodniejszy ode mnie.
Masz mądrego spowiednika! - trzymaj się go.
Katolik, to nie koniecznie osoba smutna i ascetyczna, ciągle modląca się na kolanach, albo na różańcu - jak ktoś tak lubi to ok - nie mam nic przeciwko.
Napiszę szczerze o sobie wywołany do tablicy słowami :
i szczerze jak patrzę na zaangażowanie Was, co robicie w życiu, jak żyjecie z Bogiem to ja.. faktycznie na to nie zasługuje. Należycie do wspólnoty, mam wrażenie ze każdy Wasz dzień kręci się w okol Boga, żyjecie nim.
wspólnotę ostatnio bardzo zaniedbuję :ymblushing: , są dni, że zapominam o Bogu i się nie modle, są dni, że nawet nie wchodzę na forum
ale
czyt to są dni bez Boga?, czy to są dni stracone?
To zależy ...
- jeśli kogoś w domu przytuliłem/pocałowałem, jeśli ktoś poczuł się kochany
- jeśli kogoś w pracy pochwaliłem, podziękowałem za coś co zrobił dobrze, albo zwolniłem, by była z dzieckiem na szkolnym przedstawieniu
- jeśli komuś pomogłem pracować bezpieczniej, zdrowiej i higieniczniej (tym się zajmuje)
- jeśli jakiemuś bezdomnemu kupiłem bułkę i kiełbasę
- jeśli jakąś kobietę z zakupami podwiozłem do domu
wówczas jestem pewny, że Tata jest ze mnie dumny, bo ja jestem ojcem i mam tak samo, a gdzie mi do JHWH.
Osoba, która wie, że jest kochana i to taką miłością bezwarunkową, nieodwołaną, najprawdziwszą, Ojcowską
WIE
że nawet jak upada w błoto grzechu ( a upadam :( ) to On ciągle czeka na nas z otwartymi rękami :ymhug: czeka na powrót syna/córki marnotrawnego i wygląda ..., bo już kąpiel z pachnidłami przygotowana i czyste szaty, i uczta obfita ... Joasiu to dla Ciebie :!: - jesteś tego godna i zasługujesz na to. Nie swoimi zasługami, czystością, czy sprawiedliwością , ale dlatego, że zostałaś odkupiona/okupiona/wykupiona, zostałaś obmyta/wybielona krwią Chrystusa, usprawiedliwiona przez tego, który jako Jedyny był sprawiedliwy.
całe chrześcijaństwo polega na tym, by to zrozumieć i przyjąć, zmienić swoje myślenie a później tym żyć i się dzielić z innymi.
Jak się nawrócisz = zmienisz myślenie, na takie jak opisałem, to nie będzie miejsca na poważne traktowanie Szatana i jego sprawek - niech spada :!: - Nie mam nic z tobą wspólnego! Jezus jest moim Panem i Zbawicielem i On się troszczy o swego sługę.
...ale mnie natchnęłaś do rozpisania się @};- B-)
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie.

Niezapominajka
Aktywny komentator
Aktywny komentator
Posty: 644
Rejestracja: 28 wrz 2019
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 157 times
Been thanked: 160 times

Re: Szczęść Boże!

Post autor: Niezapominajka » 2019-10-09, 09:10

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Magnolia pisze: 2019-10-08, 20:51 Kochana Joasiu!!!
Oczywiście że złemu się Twoje nawrócenie nie podoba i dzieje się dużo trudnych rzeczy, przecież biedak traci kontrolę...Nie martw się jednak, prawdziwej krzywdy juz nie może Ci zrobić, bo pokonał go Jezus Pan!

Gratuluje trwania w czystości! Gratuluje rzucenia palenia! Jesteś super!! Ale też pamiętaj, że to łaska od Pana.

Co do wątpliwości, że na coś dobrego nie zasługujesz...
Z jednej strony nikt z nas nie zasługuje na zbawienie, bo wciąż jesteśmy grzesznikami, (nawiasem mówiąc każdy z nas ma swoją grzeszną przeszłość, historie nawrócenia, czy duże błędy). Ale z drugiej strony nie daj sobie wmówić złemu albo ludziom, że nie zasługujesz na miłość bożą i Jego łaski, bo On nas przenika, zna nas na wskroś i nadal kocha. A do tego jest to miłość przekraczająca naszą wyobraźnię. "Ukochałem Cie miłością odwieczną" mówi Pan w księdze Jeremiasza. Nie daj się nikomu ograbić z tej miłości, nie daj sobą manipulować, ani kity wciskać. Bo Miłość Boga do każdego swojego dziecka to Skała!
Magnolio, Tobie to już naprawdę nie wiem jak dziękować za słowa otuchy. Gdy to wszystko czytam ogarnia mnie wielkie wzruszenie, że Bóg stawia na mojej drodze takich ludzi - sama jestem w szoku, gdyż niedawno śmiałam się z ludzi pobożnych, jak można się tyle modlić, jak można pisac o tym, czym tu jest się dzielić, na czym polega ich zycie skoro wszystko co fajne jest grzeszne - i proszę, sama tu wylądowałam :-bd i sama zaczynam to robić! Moja wiara jest mała, albo w sumie nawet jej nie ma.. Ale tak bardzo się staram! Ogarnia mnie niemały strach gdy sobie myślę, że to wszystko może pójść na marne, że odwórcę się od Boga, że nie dam rady w tym stanie wytrwać.. muszę uwierzyć, że Bóg mnie kocha, że mnie akceptuje i woła do siebie i niczego innego nie pragnie - tylko jak tego dokonać, skoro ciągle koncentruję się czy to grzech/nie grzech ciężki/lekki czy mogę przyjąć Eucharystię po tygodniu od spowiedzi starając się żyć w zgodznie czy nie - bo czasem ponosza mnie nerwy, zwątpienie, czasem leżę bezczynnie - i już uważam że to mnie od Boga oddala, że już nie zasługuję na przyjmowanie jego Ciała. Przez ostatni czas na Mszach doznaję olśnienia - śpiewa organista pieśni które słyszałam tysiąc razy - ale nagle treść ich tak mnie przygniata że staram się nie płakać ale nie potrafię mam ochotę krzyczeć i płakać bo słowa tak dobitnie trafiają w moje serce. Staje się chyba coraz bardziej wrażliwa niż byłam.
Dezerter pisze: 2019-10-08, 21:59 Jak ja czytam, że ktoś młody pisze, że "ja nie zasługuje", to mam ochotę jak ojciec, przełożyć na kolano i przetrzepać tyłek ;) , by wybić to niechrześcijańskie myślenie. Masz szczęście, że Ojciec jest Miłością Miłosierną i jest łagodniejszy ode mnie.
Masz mądrego spowiednika! - trzymaj się go.
Katolik, to nie koniecznie osoba smutna i ascetyczna, ciągle modląca się na kolanach, albo na różańcu - jak ktoś tak lubi to ok - nie mam nic przeciwko.
Napiszę szczerze o sobie wywołany do tablicy słowami :
i szczerze jak patrzę na zaangażowanie Was, co robicie w życiu, jak żyjecie z Bogiem to ja.. faktycznie na to nie zasługuje. Należycie do wspólnoty, mam wrażenie ze każdy Wasz dzień kręci się w okol Boga, żyjecie nim.
wspólnotę ostatnio bardzo zaniedbuję :ymblushing: , są dni, że zapominam o Bogu i się nie modle, są dni, że nawet nie wchodzę na forum
ale
czyt to są dni bez Boga?, czy to są dni stracone?
To zależy ...
- jeśli kogoś w domu przytuliłem/pocałowałem, jeśli ktoś poczuł się kochany
- jeśli kogoś w pracy pochwaliłem, podziękowałem za coś co zrobił dobrze, albo zwolniłem, by była z dzieckiem na szkolnym przedstawieniu
- jeśli komuś pomogłem pracować bezpieczniej, zdrowiej i higieniczniej (tym się zajmuje)
- jeśli jakiemuś bezdomnemu kupiłem bułkę i kiełbasę
- jeśli jakąś kobietę z zakupami podwiozłem do domu
wówczas jestem pewny, że Tata jest ze mnie dumny, bo ja jestem ojcem i mam tak samo, a gdzie mi do JHWH.
Osoba, która wie, że jest kochana i to taką miłością bezwarunkową, nieodwołaną, najprawdziwszą, Ojcowską
WIE
że nawet jak upada w błoto grzechu ( a upadam ) to On ciągle czeka na nas z otwartymi rękami czeka na powrót syna/córki marnotrawnego i wygląda ..., bo już kąpiel z pachnidłami przygotowana i czyste szaty, i uczta obfita ... Joasiu to dla Ciebie :!: - jesteś tego godna i zasługujesz na to. Nie swoimi zasługami, czystością, czy sprawiedliwością , ale dlatego, że zostałaś odkupiona/okupiona/wykupiona, zostałaś obmyta/wybielona krwią Chrystusa, usprawiedliwiona przez tego, który jako Jedyny był sprawiedliwy.
całe chrześcijaństwo polega na tym, by to zrozumieć i przyjąć, zmienić swoje myślenie a później tym żyć i się dzielić z innymi.
Jak się nawrócisz = zmienisz myślenie, na takie jak opisałem, to nie będzie miejsca na poważne traktowanie Szatana i jego sprawek - niech spada :!: - Nie mam nic z tobą wspólnego! Jezus jest moim Panem i Zbawicielem i On się troszczy o swego sługę.
...ale mnie natchnęłaś do rozpisania się
No własnie tez odnosze wrażenie, że do nawrócenia mi daleko, gdyż przybliżam się do Boga przez strach - przed złym, potępieniem, piekłem.
nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale ja naprawdę staram się Boga odkrywać i mimo że tak naprawdę w porówaniu do Was moja wiara jest marna jak już powiedziałam, albo jej wcale nie ma - to się nie poddaję. Boga trzeba szukać i ja mam zamiar to robić mimo iż przygniata mnie poczucie winy za przeszłość, grzechy w których tkwiłam, oraz strach że może jestem jakaś zniewolona skoro Bóg mnie nie słucha :arrow: to raczej mój "głupiutki" wymysł. W przeszłości Bóg mi towarzyszył a ja go nie dostzregałam, olewałam.. chodziłam na pielgrzymki do Częstochowy, jeździłam na Lednicę, należałam do Młodzieżowej Grupy Apostolskiej - a jakże mało w tym wszystkim dostrzegałam Boga. I ciach, na ok. 6 lat zaniechałam tcyh praktyk, rzadka spowiedź raczej z obowiązku, przymusu, lenistwo, opuszczanie mszy, sporadyczna modlitwa, albo rzadna.. i sama nie wiem jak to się stało, że spojrzałam na krzyż i zrozumiałam co oznacza - że On życie za mnie oddał a ja miałam to gdzieś! Że z każdym grzechem wbijałam mu gwoździe (i przybliżałam się do złego), że sama go biczowałam i raniłam - oj ile nocy przepłakałam, ile strachu doświadczyłam, po spowiedzi generlanej spowiedź co tydzień i "aktualizacja" spowiedzi generlanej bo coś mi się przypomniało, bo obawa że coś źle wyznałam, bądź zbyt ogólnie, bo zapomniałam czy zataiłam, chciałam powiedzieć czy nie chciałam, a przecież poszłam do tej spowiedzi sie oczyścić, wszystko wyrzucić szczerze powiedzieć co mnie trapi, poszłam się odciąć raz na zawsze od przeszłości i zmienić myślenie, przeciez tylko Bóg wie co wtedy czułam, jak bardzo chciałam zostawić to za sobą żeby zasłużyć na Bożą uwagę, żeby się z nim połączyć. Teraz juz wiem, że nie ma sensu wracać. Byłam u kilku spowiedników i powiedzieli - ja bym już nie wracał - ostatni pojechał po bandzie - bo zwariujesz - i mu odpowiedziałam, że już zwariowałam. Niepewność na pewno zostanie, ale muszę zaufać Bogu, że mi wybaczył, że docnia, że widzi i nie jest mu dobrze z tym jak to przeżywam ale że mnie Kocha. Musze w to uwierzyć..

I przede wszystkim, @Dezerter dziękuję za wszystkie słowa pocieszenia. To z czym się tutaj spotykam, jest niesamowite. Zmiana procesu myślenia.. czy on może trwać jakiś czas? Czy to się dzieje nagle i już wiem jak będę robić.. bo jakoś mi się nie wydaje, że jest tak jak w 2 przypadku.. gdyż całe nasze życie to jedna wielka walka duchowa i nie może być ciągle pięknie kolorowo i łatwo..
mam nadzieję, że pozytywnie Cię natchnęłam.. :)
Bardzo również prosze o cierpliwośc do mnie, gdyz czasem.. przesadzam

Pozdrawiam!
Ostatnio zmieniony 2019-10-09, 09:16 przez Niezapominajka, łącznie zmieniany 1 raz.
Oz 11:4 bt5 ~ Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę - schyliłem się ku niemu i nakarmiłem je.

Magnolia

Re: Szczęść Boże!

Post autor: Magnolia » 2019-10-09, 09:47

joasia95 pisze: 2019-10-09, 09:10
Magnolio, Tobie to już naprawdę nie wiem jak dziękować za słowa otuchy. Gdy to wszystko czytam ogarnia mnie wielkie wzruszenie, że Bóg stawia na mojej drodze takich ludzi
Dziękuję za miłe słowa, są mi potrzebne bym wiedziała, że pomagam, że dobrze służę.
Ale przede wszystkim dziękuj Bogu, bo to dowody Jego zainteresowania Tobą i miłości do Ciebie.
joasia95 pisze: 2019-10-09, 09:10 - sama jestem w szoku, gdyż niedawno śmiałam się z ludzi pobożnych, jak można się tyle modlić, jak można pisać o tym, czym tu jest się dzielić,

na czym polega ich życie skoro wszystko co fajne jest grzeszne - i proszę, sama tu wylądowałam :-bd i sama zaczynam to robić!
Przede wszystkim na razie dużo się domyślasz, jak to z nami jest. ;) Prawdziwe poznanie powinno być realne, nie wirtualne. Nie stwarzaj sobie zbyt idealnego obrazu ludzi wierzących, czy ludzi na forum. Jesteśmy normalnymi ludźmi, z normalnym życiem, normalnymi obowiązkami i całym bagażem problemów i słabości. Każdy z nas ma się wciąż z czego spowiadać, ja na pewno mam.

joasia95 pisze: 2019-10-09, 09:10 Moja wiara jest mała, albo w sumie nawet jej nie ma.. Ale tak bardzo się staram! Ogarnia mnie niemały strach gdy sobie myślę, że to wszystko może pójść na marne, że odwrócę się od Boga, że nie dam rady w tym stanie wytrwać.. muszę uwierzyć, że Bóg mnie kocha, że mnie akceptuje i woła do siebie i niczego innego nie pragnie -
Joasiu ale po co się wciąż oceniać, albo porównywać z innymi? To jest zgubna droga. Zawsze znajda się ludzie mniej wierzący, albo bardziej wierzący. Co robił Jezus? Czy się oceniał? porównywał?
Nie :-o Jezus był pewny swojej wartości. My tez mamy wielką wartość - dziecka Bożego w sobie. Nie ma sensu się oceniać czy porównywać bo w oczach Boga mamy niezbywalną wartość i godność.
Tez miewam czasem podobne myśli, porównania, ale łapię pion gdy myślę, że to właśnie mnie Bóg ukochał miłością głęboką i szeroką jak ocean. Ale jestem szczęściarą. Potem patrzę na męża i myślę, Jego też Bóg kocha taką samą miłością, ale szczęściarz! Patrze na córki i myśle to samo... patrzę na przechodniów, na bezdomnych, na chorych - ich też Bóg kocha taką sama miłością!! Ciebie też Bóg kocha !!!
joasia95 pisze: 2019-10-09, 09:10 tylko jak tego dokonać, skoro ciągle koncentruję się czy to grzech/nie grzech ciężki/lekki
hmm... jak tego dokonać? PRZESTAĆ koncentrować się na grzechach. Zawsze mamy coś na sumieniu, wobec Boga zawsze jesteśmy grzeszni. Tego nic nie zmieni... Bo On jest Idealny i Piękny, a my słabi (skażeni grzechem pierworodnym). Dążenie do Boga nie polega na dążeniu do ideału siebie - to zadanie skazane na niepowodzenie, stąd rodzi się frustracja, natręctwa i problemy.
Jeśli zrozumiemy, że zawsze mamy coś na sumieniu, a do komunii przystępujemy bo możemy liczyć i prosic o Jego łaską oczyszczenia, to zmienia się nasza perspektywa! teraz to nie naszym zadaniem jest zadbać o bycie czystym, ale to od Niego prosimy tą łaskę. "Mówimy te słowa: Nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz jedno słowo a będzie uzdrowiona dusza moja " - dopiero gdy Bóg nas oczyści, możemy Go godnie przyjąć do serca.
Odrzuć skrupuły, natrętne myśli i zamień je na pokorną myśl, ze nie jesteś godna ale prosisz o oczyszczenie byś mogła się z Bogiem spotkać. To się Bogu podoba. To będzie spełnianie Jego woli, a nie "szorowanie swojego sumienia" do zwariowania.
joasia95 pisze: 2019-10-09, 09:10 Przez ostatni czas na Mszach doznaję olśnienia - śpiewa organista pieśni które słyszałam tysiąc razy - ale nagle treść ich tak mnie przygniata że staram się nie płakać ale nie potrafię mam ochotę krzyczeć i płakać bo słowa tak dobitnie trafiają w moje serce. Staje się chyba coraz bardziej wrażliwa niż byłam.
Cudowne to jest prawda? Ja też tak mam, głęboko przeżywam to co śpiewam. :)

joasia95 pisze: 2019-10-09, 09:10 No właśnie tez odnoszę wrażenie, że do nawrócenia mi daleko, gdyż przybliżam się do Boga przez strach - przed złym, potępieniem, piekłem.
Wielu z wierzących od tego zaczyna, od strachu przed piekłem. Ale nie powinno się na tym zatrzymać. Celem jest relacja z Bogiem polegająca na miłości, na pragnieniu życia dla Niego i z Nim cały czas, niezależnie od tego co się dzieje. Żyć w Jego obecności. To jest cel, codziennie po milimetrze się do tego celu zbliżamy, mało kto potrafi robić duże kroki, potem wynosimy ich na ołtarze jako świętych. :)
joasia95 pisze: 2019-10-09, 09:10 Byłam u kilku spowiedników i powiedzieli - ja bym już nie wracał - ostatni pojechał po bandzie - bo zwariujesz - i mu odpowiedziałam, że już zwariowałam.
Przeszłości już nie ma, przyszłości jeszcze nie ma. Jest tylko teraźniejszość! Żyj teraz! Masz tylko teraz !

joasia95 pisze: 2019-10-09, 09:10 Zmiana procesu myślenia.. czy on może trwać jakiś czas? Czy to się dzieje nagle i już wiem jak będę robić.. bo jakoś mi się nie wydaje, że jest tak jak w 2 przypadku.. gdyż całe nasze życie to jedna wielka walka duchowa i nie może być ciągle pięknie kolorowo i łatwo..
mam nadzieję, że pozytywnie Cię natchnęłam.. :)
Bardzo również prosze o cierpliwośc do mnie, gdyz czasem.. przesadzam

Pozdrawiam!
Zmiana procesu myślenia zaczyna sie od decyzji. Chcę to zmienić! A potem trwa całe życie. Wtedy zachowamy i pokorę i elastyczność i młodego ducha, poszukiwanie Boga, przejdziemy oczyszczenie by zjednoczyć się z Bogiem w niebie. Innymi słowy całe życie mamy ręce pełne roboty :) :-bd


Pozdrawiam Cię serdecznie Joasiu, bardzo lubię z tobą i dla Ciebie pisać.

Biserica Dumnezeu

Re: Szczęść Boże!

Post autor: Biserica Dumnezeu » 2019-10-09, 11:10

Warto, bardzo do tego zachecam, aby w tym watku poczytac wypowiedzi Dezertera i Magnolii. :arrow: :!: :!: :!:

Joasiu - trzymaj sie.

Na Dezertera uwazaj - on zaraz przez kolano i po ... hmmm ^:)^
A Magnolia tylko by kawa czestowala - jak z ciastem , to i ja sie pisze ( ale zeby lekarz tego ciasta nie widzial, bo mi sie oberwie). ;))

Pozdrawiam i - wszystko w Bogu jest mozliwe. Cala nasza nadzieja w Nim. :-!
Ostatnio zmieniony 2019-10-09, 11:11 przez Biserica Dumnezeu, łącznie zmieniany 1 raz.

Magnolia

Re: Szczęść Boże!

Post autor: Magnolia » 2019-10-09, 11:44

Biserica Dumnezeu pisze: 2019-10-09, 11:10
A Magnolia tylko by kawa częstowała - jak z ciastem , to i ja się pisze ...

Pozdrawiam i - wszystko w Bogu jest mozliwe. Cala nasza nadzieja w Nim. :-!
Biserico, odkryłeś moją słabość do kawy... widać rzuca się to w oczy... :ymblushing: niestety nie piekę zbyt wiele... ale kawę parzę dobrą, zapraszam jak będziesz w Warszawie.


O, tak cała nasza nadzieja jest w Panu! Alleluja!


Jeszcze jedno. Napisałaś wyżej Joasiu że: na czym polega ich zycie skoro wszystko co fajne jest grzeszne ?
O†óż takie myślenie jest częste przed nawróceniem... trzymamy się grzechów jak twierdzy, bo mylnie uważamy, że Bóg chce nam wszystko co fajne odebrać - sama wiele lat tak myślałam. Ale jestem tu by świadczyć, że to wierutna bzdura!!!
Przecież Bóg stworzył to wszystko co mamy. Stworzył jedzenie, seksualność, ciało, złoto, każde dobro jakie przychodzi nam na myśl.
Żeby się nie zaplątać wyjaśnię to na jednym przykładzie:
Czy teraz chciałby nam zabrać przyjemność z seksu, bo zmienił zdanie, nałożył ciężkie przykazanie? Nie! Stwarzając seksualność nadał jej konkretny wymiar (płodność) a stwarzając człowieka nadal mu godność. Z tego wynika że aby korzystać z dzieła bożego jakim jest ciało należy szanować naturę seksualności i samego człowieka, a więc realizować to w sposób godny i z szacunkiem. Po to otrzymaliśmy przykazanie by wskazać nam drogę, na której Bóg obiecuje swoje błogosławieństwo. Tak to wygląda z bożej perspektywy. Dał coś dobrego i powiedział jak dobrze używać by być spełnionym i szczęśliwym. Patrząc na przykazanie widzimy zakaz, a nie mamy świadomości że Bóg w ten sposób strzeże wielkiego dobra.
Jako Stwórca dał instrukcję obsługi, czy to jest dziwne, skoro każdy projektant chce opatentować to, co zaprojektował, a każda maszyna ma swoją instrukcję obsługi?
No więc "fajne" zaczyna się, gdy żyjemy wg bożych przykazań. Oj wtedy naprawdę robi się fajnie!
Cuda zdarzają się codziennie, można nakarmić się Bogiem, bo jest blisko i zawsze. Można oprzeć się na Nim i zawierzyć Mu całe życie, wszystkie troski i przestać się bać. Doświadczenie Bożej miłości - to dopiero szczęście! Czyste sumienie to dopiero jest fajne! Matko ile fajnych rzeczy daje mi życie z Bogim tego nie da się opisać, ująć i zapamiętać, bo codziennie jest coś nowego i dobrego (pośród normalnego życia). Całe garści powodów do wdzięczności to jest fajne uczucie! Chwila uwielbienia Boga to prawdziwa ekstaza! «Tyś jest Panem moim;
nie ma dla mnie dobra poza Tobą
». Ps 16

Za to jasno trzeba przyznać że grzech nie jest fajny...pamiętam jak byłam udręczona gdy żyłam w grzechu... no nie to nie było fajne i nie mam ochoty w to bagno wracać. Zakosztowałam nieba juz teraz, nie dam się ograbić podszeptami złego, że coś tam coś tam...bzdury wyrzucam do kosza! W Biblii jest jasno napisane: Ukochałem Cię miłością odwieczną! Ja was umiłowałem, Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami,
koniec kropka.

To jest bardziej niż fajne - to jest cudowne!

Niezapominajka
Aktywny komentator
Aktywny komentator
Posty: 644
Rejestracja: 28 wrz 2019
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 157 times
Been thanked: 160 times

Re: Szczęść Boże!

Post autor: Niezapominajka » 2019-10-09, 15:46

Magnolia pisze: 2019-10-09, 09:47 Każdy z nas ma się wciąż z czego spowiadać, ja na pewno mam.
I właśnie.. starać się żyć normalnie, nie popełniać grzechów ciężkich, przystępowac do spowiedzi.. i tutaj się zaczyna, bo jesli niechcacy popelnie grzech ciezki? albo go popelnie a tego nie uznam za ciezki, jak objąć to rachunkiem sumienia, jak robić ten rachunek tak żeby nie wpaść w skrupuły, czy opierac się na tym co sumienie mi wyrzuca czy korzystać z jakichś pomocy (książeczkowych rachunków bądź internetowych" żeby czasem niczego nie przeoczyć.. no właśnie - idealizm. nie chcę tego, a jednak..
Magnolia pisze: 2019-10-09, 09:47 Nie :-o Jezus był pewny swojej wartości. My tez mamy wielką wartość - dziecka Bożego w sobie. Nie ma sensu się oceniać czy porównywać bo w oczach Boga mamy niezbywalną wartość i godność.
Tez miewam czasem podobne myśli, porównania, ale łapię pion gdy myślę, że to właśnie mnie Bóg ukochał miłością głęboką i szeroką jak ocean
Kochana Magnolio, nie wiem sama czemu myślę o przyszłości, co się stanie gdyby, że już obstawiam najgorsze, że jak będę chodzić do spowiedzi co miesiąc a nie co dwa tygodnie to zły duch mnie "opęta", sama nie wiem. Może mam problemy natury psychicznej, gdyż stwierdzono u mnie kiedyś bóle o podłożu nerwicowym - wiec moze to nerwica ;) Wiem, że porównywanie mogę dokonywać tylko po to by wzrastać i budować ale czasem faktycznie to dobija.. czy takie myśli, wątpliwości są grzechem? Czy ja grzeszę przechodząc przez to wszystko, myśląc, że Bóg mnie nie kocha, że to nie ma sensu, że jestem najgorsza, że nic nie potrafię.. - ja po prostu wiem że nic nie wiem :)

Odwołując się do reszty wypowiedzi - postaram sie, naprawde wszysto wdrożyć w zycie. Nie wiem czy się uda tak od razu, ale małymi kroczkami mam nadzieję, że tak. Że osiągnę w końcu upragniony spokój w Panu. Postaram się przyjmować Komunię jak najczęściej.. rozróżnienie grzechów jest niełatwym zadaniem.. dlatego w wątpliwościach pójdę do konfesjonału - ale też nie chcę przesadzać z co tygodniową spowiedzią - jakoś muszę to rozwiązać. Owszem, nie jestem godna nigdy. I nigdy nie poczuję się godna i czysta. Bo nigdy taka nie będę. Ale chcę czuć się "dobrze", "godnie" pod tym względem, żeby nie załamywać się, nie obarczać, nie oskarżać i nie popadać w jakieś stany rozpaczy. Chcę czuć, że zawsze mam obronę i siłę obok!

Pragnę żyć w jego obecności, dla Niego, być dobra. Ale tak często upadam przez swoje wady, niecierpliwość, stres, nerwowość.. i wiem ze Bogu się to nie podoba. Staram się go przepraszać i żałować za wszystko co złe. Tylko czy ten żal jest odpowiedni? Tego nie wiem..
Oby było tak jak mówisz. obym dała sobie czas a nie reagowała niecierpliwością..
Magnolio, jest mi bardzo miło ze lubisz ze mną rozmawiać i masz cierpliwość do moich pytań i rozterek. Już sama się zastanawiałam czy cokolwiek więcej pisać, czy kogoś nie zdenerwuje tym co pisze. Jest mi bardzo miło i cieszę się, ze tak zostałam odebrana. dziękuje Wam za cała gościnność. Pozdrawiam!
Oz 11:4 bt5 ~ Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę - schyliłem się ku niemu i nakarmiłem je.

Magnolia

Re: Szczęść Boże!

Post autor: Magnolia » 2019-10-09, 16:39

joasia95 pisze: 2019-10-09, 15:46 I właśnie.. starać się żyć normalnie, nie popełniać grzechów ciężkich, przystępować do spowiedzi.. i tutaj się zaczyna, bo jeśli niechcący popełnię grzech ciężki?
Nie można niechcący popełnić grzechu ciężkiego.
Muszą być spełnione 3 elementy razem: dobrowolność, świadomość i materia ciężka. Nieświadomość popełniania grzechu, brak intencji, dobrowolności wyklucza grzech ciężki, nawet jeśli materia jest ciężka.
Ale znacznie więcej przygotowałam w wątku o spowiedzi, tam odsyłam, bo powinnaś obejrzeć pare filmików, wrócić do katechezy sakramentu pokuty:
viewtopic.php?f=75&t=877&hilit=rozmowy+ ... =45#p25756
Mamy całe subforum o spowiedzi, wątpliwości ma masa ludzi, poczytaj, bo wiele juz tam napisaliśmy odpowiedzi na różne pytania.
viewforum.php?f=75
joasia95 pisze: 2019-10-09, 15:46 albo go popełnię a tego nie uznam za ciężki, jak objąć to rachunkiem sumienia, jak robić ten rachunek tak żeby nie wpaść w skrupuły, czy opierać się na tym co sumienie mi wyrzuca czy korzystać z jakichś pomocy (książeczkowych rachunków bądź internetowych" żeby czasem niczego nie przeoczyć.. no właśnie - idealizm. nie chcę tego, a jednak..
Nie popadasz w idealizm ale w perfekcjonizm ;) jest różnica.
Z rachunków sumienia warto korzystać z nastawieniem, że co jakiś czas zmieniam rachunek sumienia by nie nie za bardzo się przyzwyczajać.
viewtopic.php?f=75&t=9126 tu zebrałam dobre rachunki, ale też w internecie jest sporo.
W linku znajdziesz stronę do portalu dobraspowiedz.pl tam kapłan czeka na pytania.
Ale namawiam CIe nie do mnożenia pytań, a do wieczornego rozważania dobra , które danego dnia zrobiłaś i podziękowanie Bogu za Jego łaski i dary.
Pamiętasz że miałaś przestać skupiać się na grzechu?

Kwestia jak ocenić grzech, który w sumieniu nie uznam za ciężki? - uważam dobry początek nowego wątku, może taki założysz?
joasia95 pisze: 2019-10-09, 15:46 Kochana Magnolio, nie wiem sama czemu myślę o przyszłości, co się stanie gdyby, że już obstawiam najgorsze, że jak będę chodzić do spowiedzi co miesiąc a nie co dwa tygodnie to zły duch mnie "opęta", sama nie wiem. Może mam problemy natury psychicznej, gdyż stwierdzono u mnie kiedyś bóle o podłożu nerwicowym - wiec moze to nerwica ;)
Diagnozowanie zostaw lekarzowi, specjaliście. Jeśli jesteś zaniepokojona to zwróć się do psychiatry, nie ma się czego wstydzić. Jesli jest choroba to trzeba ją leczyć.
Zdrowe podejście, do którego powinnaś dążyć to spowiedź raz w miesiącu, dobry rachunek sumienia tuż przed spowiedzią, żal za grzechy i postanowienie poprawy, zadośćuczynienie. W między czasie skupianie sie na czynieniu dobra i uczynków miłosierdzia, akt pokuty w czasie mszy św w spowiedzi powszechnej usuwa grzechy lekkie, więc przystępujesz do Komunii, jak najcześciej.

joasia95 pisze: 2019-10-09, 15:46 Pragnę żyć w jego obecności, dla Niego, być dobra.
Tego się trzymaj!

Niezapominajka
Aktywny komentator
Aktywny komentator
Posty: 644
Rejestracja: 28 wrz 2019
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 157 times
Been thanked: 160 times

Re: Szczęść Boże!

Post autor: Niezapominajka » 2019-10-09, 21:05

Magnolia pisze: 2019-10-09, 16:39
joasia95 pisze: 2019-10-09, 15:46 I właśnie.. starać się żyć normalnie, nie popełniać grzechów ciężkich, przystępować do spowiedzi.. i tutaj się zaczyna, bo jeśli niechcący popełnię grzech ciężki?
Nie można niechcący popełnić grzechu ciężkiego.
Muszą być spełnione 3 elementy razem: dobrowolność, świadomość i materia ciężka. Nieświadomość popełniania grzechu, brak intencji, dobrowolności wyklucza grzech ciężki, nawet jeśli materia jest ciężka.
Ale znacznie więcej przygotowałam w wątku o spowiedzi, tam odsyłam, bo powinnaś obejrzeć pare filmików, wrócić do katechezy sakramentu pokuty:
viewtopic.php?f=75&t=877&hilit=rozmowy+ ... =45#p25756
Mamy całe subforum o spowiedzi, wątpliwości ma masa ludzi, poczytaj, bo wiele juz tam napisaliśmy odpowiedzi na różne pytania.
viewforum.php?f=75
joasia95 pisze: 2019-10-09, 15:46 albo go popełnię a tego nie uznam za ciężki, jak objąć to rachunkiem sumienia, jak robić ten rachunek tak żeby nie wpaść w skrupuły, czy opierać się na tym co sumienie mi wyrzuca czy korzystać z jakichś pomocy (książeczkowych rachunków bądź internetowych" żeby czasem niczego nie przeoczyć.. no właśnie - idealizm. nie chcę tego, a jednak..
Nie popadasz w idealizm ale w perfekcjonizm ;) jest różnica.
Z rachunków sumienia warto korzystać z nastawieniem, że co jakiś czas zmieniam rachunek sumienia by nie nie za bardzo się przyzwyczajać.
viewtopic.php?f=75&t=9126 tu zebrałam dobre rachunki, ale też w internecie jest sporo.
W linku znajdziesz stronę do portalu dobraspowiedz.pl tam kapłan czeka na pytania.
Ale namawiam CIe nie do mnożenia pytań, a do wieczornego rozważania dobra , które danego dnia zrobiłaś i podziękowanie Bogu za Jego łaski i dary.
Pamiętasz że miałaś przestać skupiać się na grzechu?

Kwestia jak ocenić grzech, który w sumieniu nie uznam za ciężki? - uważam dobry początek nowego wątku, może taki założysz?
joasia95 pisze: 2019-10-09, 15:46 Kochana Magnolio, nie wiem sama czemu myślę o przyszłości, co się stanie gdyby, że już obstawiam najgorsze, że jak będę chodzić do spowiedzi co miesiąc a nie co dwa tygodnie to zły duch mnie "opęta", sama nie wiem. Może mam problemy natury psychicznej, gdyż stwierdzono u mnie kiedyś bóle o podłożu nerwicowym - wiec moze to nerwica ;)
Diagnozowanie zostaw lekarzowi, specjaliście. Jeśli jesteś zaniepokojona to zwróć się do psychiatry, nie ma się czego wstydzić. Jesli jest choroba to trzeba ją leczyć.
Zdrowe podejście, do którego powinnaś dążyć to spowiedź raz w miesiącu, dobry rachunek sumienia tuż przed spowiedzią, żal za grzechy i postanowienie poprawy, zadośćuczynienie. W między czasie skupianie sie na czynieniu dobra i uczynków miłosierdzia, akt pokuty w czasie mszy św w spowiedzi powszechnej usuwa grzechy lekkie, więc przystępujesz do Komunii, jak najcześciej.

joasia95 pisze: 2019-10-09, 15:46 Pragnę żyć w jego obecności, dla Niego, być dobra.
Tego się trzymaj!
Magnolio, podsunęłaś całkiem fajny pomysł. Myślę, że jutro usiądę i coś wymyślę ;)
I tak, dziś pół dnia szperałam po forum. Tu jest tyle ciekawych, wartościowych treści! Jutro mam obronę pracy magisterskiej i zamiast się przygotować, to jestem tutaj. Mam dziwny wewnętrzny spokój.. Jak zawsze sie stresowałam na maksa takimi wydarzeniami, dziś jestem bardzo spokojna. Mam nadzieję, że to Duch Święty i jutro mi pomoże! Nie widzę innego wyjścia.

Bardzo dziękuję za wszystkie rady i nauki. Czuję, że rejestracja na tym forum była bardzo dobrą decyzją w przybliżeniu się do Boga.. byłam dziś na Mszy Św. oraz różańcu w intencji jutrzejszej obrony, równiez, jeśli mogę, proszę o modlitwę. Przeprosilam Boga za grzechy, za całe moje zło, przyjęłam Komunię i myślę.. że powoli zaczynam skupiać się na dobru, a zło odrzucam, wywalam do kosza - jak to powiedziałaś.

Dobrej nocy wszystkim. Pewnie do usłyszenia jutro :)
Ostatnio zmieniony 2019-10-09, 21:06 przez Niezapominajka, łącznie zmieniany 1 raz.
Oz 11:4 bt5 ~ Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę - schyliłem się ku niemu i nakarmiłem je.

Biserica Dumnezeu

Re: Szczęść Boże!

Post autor: Biserica Dumnezeu » 2019-10-09, 21:32

Dobrej nocy. I Anioła Stróża przy boku.

Magnolia

Re: Szczęść Boże!

Post autor: Magnolia » 2019-10-09, 21:38

Trzymamy kciuki na różańcu za obronę pracy! Z Bogiem!

Magnolia

Re: Szczęść Boże!

Post autor: Magnolia » 2019-10-10, 10:43

O. Recław Nagrał dla Ciebie filmik:


Niezapominajka
Aktywny komentator
Aktywny komentator
Posty: 644
Rejestracja: 28 wrz 2019
Wyznanie: Katolicyzm
Has thanked: 157 times
Been thanked: 160 times

Re: Szczęść Boże!

Post autor: Niezapominajka » 2019-10-10, 17:22

Bardzo dziękuje wszystkim za modlitwę! Wczoraj i dziś pomodliłam się do Ducha Świetego, czułam dziwny spokój i opanowanie, przed obrona powtórzyłam to co potrafię - obrona na 5 i dyplom z wyróżnieniem! Komisja życzyła mi również uzyskania wysokich stanowisk, także wspaniałe słowa dziś usłyszałam! Jak wrócę na pewno obejrzę podesłany film @Magnolia, dziękuje! :-bd :-bd
Oz 11:4 bt5 ~ Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę - schyliłem się ku niemu i nakarmiłem je.

Biserica Dumnezeu

Re: Szczęść Boże!

Post autor: Biserica Dumnezeu » 2019-10-10, 20:38

No widzisz - po prostu bądźmy wrażliwi ( albo starajmy się w ciszy serca wypracować wrażliwość ) na codzienne znaki Boże w naszym życiu.
Gratulacje ...
A z czego bronilas? jaka drogę zawodową chcesz obrać?

Ps: Magnolio - o ile bedzie 5 litrow kawy i 10 kilo szarlotki ( albo sernika ) to zaproszenie przyjmuje. :D :ymapplause:
Ostatnio zmieniony 2019-10-10, 20:42 przez Biserica Dumnezeu, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód: poprawiłam literówki, Magnolia

ODPOWIEDZ